Brenna + Przełęcz Karko ...!!
-
DST
103.98km
-
Czas
05:18
-
VAVG
19.62km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 17 sierpnia 2019 | dodano: 19.08.2019
Dziś przed powitałką kącik muzyczny xDDDD. Taka oto muzyczka przypadkowo wpadła mi na ucho podczas rowerowego powrotu od Babuszki z Pobiedzisk. Poznań, choć sympatyczny jest przeważnie płaskostopiem, a mi się gór zachciało heh :D. Może pociągiem, może rowerem, może autem, może ... ale na pewno nie nad morze ;)

Z Wielkopolski wróciłem w środę rano (pozdro Morfeusz) i miałem po porannym spacerze z Siostrą, jechać po Szkodnika do Diobła. Miałem, ale w sklepie (spożywczym) zeszło trochę dłużej niż mi się wydawało, klach na Ochojcu też było trochę więcej aniżeli zakładałem, więc postanowiłem (po telefonie do Marcina) odebrać sprzęt w czwartek. Góry se odpuściłem, bo pociągi i tak pewno na początku długiego weekendu byłyby "zabite" rodzinkami z dziećmi, co średnio lubię xD
W czwartek wiadomo "dzwon", po którym w piątek przyszło cierpienie i tak aż do późnego popołudnia (misja: nicnierobing xD), gdzie przyjechała do mnie druga osoba zainteresowana górami w najbliższym czasie.
Z Łukaszem szybkie kombinowanie i wymyśliliśmy najlepiej jak się da, czyli ............... zróbmy góry dwa razy!! ^_^. Uczciwie => w sobotę rowerem, a w niedzielę z buta heh.
Po ustaleniach i piwku ... pojechaliśmy na D3S biegać xD. Business Run za trzy tygodnie, więc się sprawdzić trzeba było :P

xDDDD
=====================================================
Nastąpił sobotni poranek, gdzie pierw udałem się na miejsce zbiórki zlokalizowane ... w pokoju obok :D Łukasz sobie po prostu u mnie (po wypiciu piwka) rower przenocował przed bieganiem :D
Chwilę pogadaliśmy i przed 10:00 ruszyliśmy i o mało ... nie skończyliśmy. Prawy bok mnie bolał, udo też i pewnie bym zakończył tam jazdę, gdyby nie fakt że było nas tylko dwóch. Po zapewnieniu kolegi że gonić nie będziemy, ruszyłem ale w głowie i tak miałem max Tychy.
Do Tychów dojechaliśmy i usłyszałem "ale mi się super jedzie". Faaaajnie xD. No ok, jedziem dalej na Kobiór, gdzie nastąpił regeneracyjny Radler. Po nim pomyślałem Pszczyna - kebab i na pociąg, a nie tam żadne Bre(d)nn(i)e xD. Pszczynę przejechaliśmy, następnie Goczałkowice i zostałem skuszony lanym Żubrem w Pierściecu. Po nawodnieniu już wiedziałem że wyścia nie ma - jedziemy zgodnie z planem pierwotnym xD
BTW: dzięki ponowne za przenoszenie Szkodnika przez szlabany - sam bym miał ciężko, ze względów wiadomych xD
Z małym upadkiem telefonu w Skoczowie i mega fajnych szlakach z górkami w tle, dotarliśmy do Brennej, gdzie pierw sklep (a dokładniej dwa) i mogliśmy kulać się na grilla. Kulać się to zresztą i tak za mocne stwierdzenie, bo Łukasz w sumie dopiero się rozjeżdża, a ja jednak mocniej pedałowałem lewą nogą (prawa pobolewała), która to z każdym nadepnięciem słabła ;/
Po obiadku (i oczywiście posprzątaniu po sobie) nastąpił taki oto odcinek szlakowy:

Co asfaltowe się wjechało, co kamieniste się wepchało, na przełęczy Karko(:P)szonka chwila dla reporterów i zjazd ;] Cudny, szybki, ino miał dwie wady, a mianowicie: pizgało (pffff) i zagrzałem do czerwoności hamulce :D Bez nich jednak myślę że do tej pory by mnie zbierali ze Szczyrku xD
W w/w mieście pierw ostra przeprawa (tzw: wuchta wiary), a następnie genialną DDR-ką (nowa, asfaltowa, z dala od ruchu samochodowego) ku Łodygowicom. Plan został jeszcze skorygowany o Pietrzykowice i piwo, bo na pierwotnym celu byśmy byli jakieś niecałe 2h przed odjazdem pociągu z ... 98km na koncie - no nie godziło się :P
Po piwku nad Jeziorem Żywieckim jeszcze uwaliliśmy opony w błocie (200m od Dworca) i do domu ;]
Łukasz dzięki za motywację, przenoszenie i ... piwko przed snem ;))))
========================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1377081027
Brakło odcinka z Dworca na chatę i końcówki w Pietrzykowicach - fon padł :P
Fotki:
Pierwszych niecałych pięćdziesięciu kilometrów nie chciało się nam pstrykać :P
Jeden kolaż ino z tego co się udało ;]

A tu już Goczałkowice i pierwsze widoki ;]

Postój klasyczno - nawadniający ;))


BTW: xDDDDDDDD

Jedziemy dalej ;]

Gocha mostek trochę zarósł, ale ciągle jest i ma się dobrze :D

A tu już odcinek za Skoczowem - fajny klimat ;]

Brenna - ilość Januszy i Grażyn ponad stan xD

Popas w formie grilla jednorazowego ;]

Początek wspinaczki i marszu ...

... i na celu


Szczyrk i nowe typy rowerów xD
Śmieszka na tym odcinku klasyczna, ale ...

... (przerywnik na skocznie) ...

... później już ideał => DDR-ka z masy bitumicznej, a chodnik z kostki. Da się? DA!!

Zachód słonka spod ostatniego postoju sklepowo - bankomatowego ;]

Miejsce ostatniego nawodnienia

I koniec - dliżansem na Kato ;]
===================================================================
Sport sportem, ale brzuszek być musi :P

Kategoria Góry, Rower
Odbiór Szkodnika i ... Dzwoń xD
-
DST
13.88km
-
Czas
00:40
-
VAVG
20.82km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 15 sierpnia 2019 | dodano: 16.08.2019

Na szybko. Coś po lesie, coś po polach, Szkodnik odebrany, grill zjedzony, dzwon z winy Bąbelka zaliczony xD
Trasa:




Nie mam weny :P Wybaczcie :PPPP
Kategoria Rower
Pobiedziska po raz kolejny
-
DST
65.89km
-
Czas
03:05
-
VAVG
21.37km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 13 sierpnia 2019 | dodano: 15.08.2019

Już z Kato :P
Plan na dziś miał być z goła inny. Miałem jechać na Radzewice, no ale wczoraj pierw piwo po rowerze, potem piwo i jakieś drinki z wujostwem, kolejno ... piwo na Strzeszynie u Kuzynki, następnie ponownie piwo na Wichrowych, a po nim ... z rana zamiast kręcić kilometry, to doiłem wodę z kranu xD.
===============
Chwilę po 13:00, alkomat stwierdził że po piwie nie ma już śladu i co teraz? Wujek zaoferował auto, cobym do Babci pojechał, ale co to za frajda by była? :D. Poczekałem więc do obiadu, zjadłem i po 15:00 ruszyłem w kierunku Pobiedzisk.
Na początek yyyy milion świateł (xD), a później już dublowaniem powrotny odcinek z soboty. Przejechałem Janikowo i wymyśliłem że nie będę się pchał na drogę przez Kobylnicę, ino pojadę nad jezioro Kowalskie, które to Kuzyn mi chciał pokazać, ale już nie było czasu.
Asfaltem i szutrem dojechałem na miejsce, spaliłem ćmika i ruszyłem ogarniać cel właściwy :]
U Babuszki dłuższa chwila rozmowy i rura nazot do Poznania, bo przecież w Kuzynki rowerze nie ma przedniego światła xD. Miałem swoją lampkę, ale baz uchwytu xD. Niby zabrałem taśmę klejącą, ale za bardzo nie chciałem jej używać :D
Wiadomo jednak, że ja się człowiekowi śpieszy, to zawsze wykombinuję sobie coś pod górkę heh. Moją górką był dodatkowy objazd miejscowości Promno i Biskupice coby finalnie wrócić na tą durną drogę, którą to będę omijał tak często jak się da heh.
Przejechawszy nią, został mi ino do ogarnięcia odcinek miejski, zakup dwóch sztuk napoju alkoholowego o stężeniu 6% na Lotosie, konsumpcja ich na moim miejscu w lesie na Lechickiej i powrót do bazy ;)
Trasa https://www.relive.cc/view/e1374794212
Fotki:
Eeeeeeeeeee, no prawie ruszyłem xD
Na drugim zdjęciu klasyk - jedne przejście czerwone, drugie zielone xD

A tak poza tym to ... ładnie było ;)
Temperatura ok, wiatr póki co też ok ....

... więc jedziemy ;p

Koniec ograniczenia (w stawie) do "40" :P


Jezioro Kowalskie ;]

Ahhhhha xD

Szerokim duktem :)

I na celu :)))))))))

Powrót drogą okrężną ;)

Durny odcinek ...

... ido następnego Poznań;)

=======================================================================
Dziś bez roweru :P

Kategoria Rower
Puszcza Zielonka + namiot + Dziewicza Góra
-
DST
67.48km
-
Czas
04:25
-
VAVG
15.28km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 11 sierpnia 2019 | dodano: 13.08.2019

Po raz kolejny jak jestem w Poznaniu, to najbardziej czekam na wycieczkę rowerową z Kuzynem, bo on zawsze coś ciekawego wymyśli ^_^. Tym razem ponownie się nie zawiodłem => było gruntowo, piaskowo i ogólnie w dechę. Od początku jednak :-)
Wyjechaliśmy w okolicach godziny 11:00 i poprzez około dwu-kilometrowy odcinek miejski, dotarliśmy na pierwszego Pitt Stopu xD. Tam Kuzyn znalazł se 10zł, wypiliśmy piwo owocowe na pół i wjechaliśmy na pola i łąki (wyschnięte bagno też było heh) i tak jechaliśmy jeszcze przez dłuższą chwilę. Przenoszeń roweru też nie zabrakło, przez to średnia wyszła taka jaka wyszła, ale to nie ona była dziś najważniejsza ;)
Po tych wszystkich lasach, dziurach i singlach dojechaliśmy do asfaltu, gdzie po chwili spotkała mnie kolejna niespodzianka w postaci Rajtuza - tego znanego z zimowych tripów :]. Pogadaliśmy chwilkę u niego na chacie i już w składzie trzy-osobowym ruszyliśmy dalej. Całe 200 metrów, bo był sklep :D. Piwko na szybko i po jakimś tam błądzeniach dotarliśmy na jezioro Bolechowskie, gdzie nastąpił relaks w stylu poznańskim. Po nim hmmm? No nie chciało się, ale trzeba było jeszcze kąsek podjechać, coby ogarnąć misje sklep i nocleg xD. Wszystko się udało i mogliśmy nad Jeziorem Stęszewskim rozpalać ognisko i grilla ;)
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1373384492
Fotki:
Gotowi do odjazdu

Jedziemy, pchamy, przenosimy, jedziemy heh.
Zajebiste klimaty ;)

Warta

Kolejne niespodziewane przeszkody heh

Odcinek leśny

Klimatycznie ;)

Końcówka przed ...

... nudnym asfaltem ... czy tam kostką ;)

Połączone siły i delikatne gubienie się xD

Relaks heh

Dalej (ponownie we dwójkę) leśnie ^_^

Kolejna kałuża xD

Męczarnie (mało rowerowego w tym roku) Kuzyna na wjazdach xD.
I tak był dzielny heh ;)

Zielonka

Do Tuczna czyli naszego celu (jak widać) 5km ^_^

Na koniec dnia pierwszego kolacja w formie ognisko-grilla ^_^

=====================================
Grill się udał, nocleg też - zakosili nam ino w nocy flaszki po Żubrze (Namysłowa o dziwo nie chcieli xD) ale rowery (dobrze przez Kuzyna ukryte i zapięte) zostały. To najważniejsze heh.
Drugiego dnia został nam więc ino powrót, który to miał mieć niecałe 30 km, więc łączę te dwie wycieczki w jedną :]
Posprzątaliśmy po sobie i w drogę?! No nie koniecznie, bo po pół kilometrze był sklep, gdzie grzechem by było nie wstąpić heh. Wypiliśmy więc po piwku i w drogę. Pierw asfalt, a później ponownie wpadliśmy na tereny gruntowe. Nimi nie bez błądzenia, znaleźliśmy się na szczycie Dziewiczej Góry. Miałem plan zobaczyć widok, ale wieża niestety jest czynna od wtorku do niedzieli. Informuje jakby ktoś kiedyś chciał tam pojechać np. "Czarnuchem" ;)
Po szczytowaniu został nam już ino zjazd, następnie dojazd do Wichrowych i koniec - znaczy dla mnie koniec, Kuzyn jeszcze musiał 16km do chaty dokręcić, czego nie zazdrościłem heh.
Trasa => Relive na grzybach xD
Fotki:
Baza noclegowa i fachowe schowanie rowerów heh

Jedziemy (różnorodnie) na Dziewiczą Górę

Już blisko

Klimatycznie

I na celu ^_^

Później ino zjazd i moje wyprzedzenie Kuzyna, coby coś sprawdzić.

Sprawdziłem, Kuzyn jest normalny :D
Na koniec fotka pomysłu kogoś ... kto nie jest normalny - kurtyna przy plus 24*C xD

Dzięki za wyjazd i furę frajdy terenowej Bejbe ;)

:D
========================
Dobra, zmęczyłem wpis, a na koniec pytanie do wszystkich Pań :D
Kategoria Rower
Pobiedziska do Babuszki
-
DST
62.53km
-
Czas
02:47
-
VAVG
22.47km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 sierpnia 2019 | dodano: 11.08.2019

No witam - geneza w sumie wiadoma. W piątek już z plecakiem pojechałem do roboty, przerobiłem swoje i ... poszedłem na piwo. Nie spieszyło mi się, bo bilet już miałem, tak samo jak półtorej godziny do ... odlotu??? Tak odlotu, bo jak się okazało jechałem (jak widać) Spodkiem ...

... i wiecie co? To by się zgadzało xD Koło Ostrowa Wielkopolskiego zauważyłem że jadę na ostanie w tym wieku Boże Narodzenie w temperaturze, która nam powinna przypomnieć że o planetę się dba xDDD. Globalne ocieplenie to nie bujda heh ;)

Wylądowałem już na całe szczęście w 2019 roku i mogłem się przespacerować do rodzinki :) Znaczy taki był plan, ale na dworzec wyjechała po mnie Ciotka i wróciliśmy baną xD
===================================
Z rodzinką zeszło nam do 2:00 w nocy, wstałem o 10:30, dokończyłem czyszczenie i smarowanie roweru od Kuzynki i mogliśmy wyjść z Aliną i udać się do Toli - ja rowerem, ona tramwajem i pociągiem. Kto co lubi ^_^
Co do mojej trasy to nuuuuuda, asfalt i tak przez prawie 30 km. Znaczy się dopiero po przejechaniu miliona świateł i remontu heh. Wiatru brak i ogólnie w dechę pogoda ;)
W Pobiedziskach przy dworcu czekałem jakieś 5 minut, następnie misja Biedronka i do Babki na jakieś dwie godziny ^_^.
U Babci wsio ok, no może z wyjątkiem akcji detektywistycznej pod kryptonimem "kto mi wypił maślankę" (xD) i nastąpił powrót już po jakieś zadupiach, ale ... uroczych, nie powiem ;).
Od razu jak z Domu Opieki wyjechałem to oberwałem wiatrem po pysku, ale to by było póki co na tyle, bo później mnie las osłaniał - miło z jego strony :] Miło było również w jednym ze sklepów, w którym to Pani zaproponowała mi wypicie piwa "na miejscu" heh. Za pomysł podziękowałem, wziąłem radlerka na wynos i ruszyłem dalej. W lesie pseudo browar wypiłem i zacząłem gonić cobyśmy z Kropą po nocy nie szli i się zaczęło xD.
Ino z lasu wyjechałem i oberwałem z wiatru po twarzy, zwalniał ... ale no nie był gorszy aniżeli ten nasz heh. Ogólnie to był słabszy (:P) także mając go w przysłowiowych czterech literach wróciłem do wujostwa i mogłem gonić na drugi plan, który to miałem zaplanowany na ten dzień :]
Trasa
Fotki:
Szkodnik się rozbija (xD) po Śląsku, więc taką oto maszyną jechałem

Zawsze zabawne heh xD

A to już mniej - brawa do pomysłodawcy

Cel

I cel najważniejszy ;)
"Córeczka" ma w mega dobrej formie ^_^

Fotki powtórne ;)

Byłem też tam, gdzie będę jutro :-)

Jeszcze jedna fotka z Janikowa ...

... i wróciłem ;)

Na koniec roweru - Warta i koło po myjni

========================
Po rowerze natomiast szybkie przeorganizowanie i rura na autobus na czas towarzyski ;). Trollking z Kropą pokazali mi kąsek swoich terenów leśnych ^_^. Przyjemny spacer się odbył, tereny całkiem spoko, ale ... las był najmniej sympatyczny z tego wszystkiego ;) Tomek to mega spoko gość (się spodziewałem), Kropa to wariat(ka) - też się spodziewałem. Dzięki za poświęcony czas, no i chyba do następnego ;-)
Trasa
Fotki:
Kropa w żywiole patykowym i ten ogon merdający przy Dioble!! xD Nasza ona heh

Ogólnie to mega fajny pies - szkoda że nie powiedziałem jej że ... po rowerze się umyłem :D
BTW: oby Arja tego nie widziała :-D

====================
Na koniec ...

Kategoria Rower
Dokręcenie serwisowe
-
DST
28.01km
-
Czas
01:21
-
VAVG
20.75km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze

Już w niedzielę, miałem w planach dokręcić do 3\5 mojego założonego na ten rok dystansu i gdyby nie TdP, to pewno by się to udało. Żadna strata pomyślałem, jeden wyjazd do pracy i jest. Chciałbyś, pomyślała pogoda (xD), torpedując nas co jakiś czas opadami (ulewami) deszczu ;/ Nieładnie z jej strony => wracając z roboty (pociągiem) zmokłem dwa razy xD.

W czwartek pogoda już musiała być dobra, bo po konsultacji z Diobłem postanowiliśmy że podczas mojej wizyty w Poznaniu nastąpił idealny czas na serwis Szkodnika. Wczoraj zgłosiłem więc teren u Kierasa, a dziś po nim na rower celem dostarczenia skrzypka na Batory. W Wielkiej Polsce i tam zakładałem poruszanie się na rowerze Kuzynki ^_^
Lasem było średnio, więc pojechałem przez Akademiki, Panewniki i Kochłowice, coby pod blokiem Marcina zobaczyć na liczniku ogólnym trójkę i trzy zera :-). Później chwila rozmowy, misja sklep i do Marcina na Tour de Polonge. Po nim butno-autobusowo na chatę na pakowanie ^_^. Urlop (jeszcze nie "długi") in progress ;).
Na koniec gratulację dla Marzeny i Łukasza, bo podjęli bardzo ważną decyzję życiową. Trzymam mocno kciuki że wszystko będzie dobrze i w trójkę będzie się wam żyło tak jak teraz: spokojnie. Aaaaa i żebyście o mnie nie zapomnieli :) Dbajcie (jak sie pojawi) o maleństwo i niech żyje sto lat w zdrowiu - obiecuję że będę odwiedzał i kontrolował ;))
BTW: zapomniałem zapytać ... jak kotek będzie miał na imię? :) ;p

Podsumowując więc: pierw teren służbowy następnie rowerem na Batory a na końcu spacer na autobus (138) na os. Witosa ;]
Najważniejszy odcinek wyglądał tak ^_^
Fotki:
Olałem jazdę lasem - nie dam komuś do mieszkania uwalonego roweru xD

Tu lepiej ;)

Z Chorzowa w sumie nic ciekawego nie mam. Bardziej od robienia zdjęć musiałem się zająć pilnowaniem Diobła, coby mi gdzieś nie uciekł heh.
Ogólnie plan zrealizowany - pacjent został u doktora na parę dni :]

Mam nadzieję ze Marcin przy okazji wymiany suportu i oleju w amorze, pół kierownicy mi nie rozkręci xD. Wyraźnie się zafascynował jednym małym detalem, którego ja tam nie zauważam heheh ;)
Na koniec zachód z okolic Osiedla Kopalni Wujek ;]

===============================================
Pozdro z pociągu - mnie na całe szczęście Poznań wpuszcza. Znaczy mam taką nadzieję :D

Kategoria Rower
Tour de Dorotka
-
DST
58.46km
-
Czas
02:42
-
VAVG
21.65km/h
-
VMAX
61.51km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 4 sierpnia 2019 | dodano: 05.08.2019

Zalatany, ale w końcu znalazłem chwilę coby napisać zaległy (wczorajszy) wpis :-)
Napisałbym to pewno wcześniej, ale oglądałem se w TV kolejny etap Tour de Polonge. Bardzo fajnie się słuchało komentatora i nie mówię o tym, że zapraszał do zabytkowej kopalni Guido, gdzie można zjechać windą 320 kilometrów (!!!) pod ziemię (:D), ale o próbie ustalenia kierunku wiatru. W bok? W twarz,? oj, oj chyba w twarz, ale kolarze zjeżdżają, więc chyba boczny, później się zmieni na w twarz, no ale ostatnie metry przed metą w Zabrzu powinni mieć w plecy xD Jakie to śląsko-polskie heh. Dobra do wiatru jeszcze wrócę, a teraz geneza.
Genezy brak :P Po prostu już wczoraj podczas jazdy, zadzwonił do mnie Diobeł z zapytaniem czy nie skuszę się jutro na Rogoźnik. Pomyślałem, czemu nie? ;). Wróciłem z roweru, do sklepu wieczorem się iść nie chciało, tak więc w niedzielę już około 9:00 mogłem ruszać. Umówiliśmy się jednak na godzinę 12:30 i o tej porze spotkaliśmy się na końcu ulicy Bocheńskiego.
Szkopuł w tym, że ... jednemu Marcinowi się w sumie chciało, a drugiemu nie :P. Kolegę jak najbardziej rozumiem :-). Nastąpiła więc ino chwila rozmowy, po której każdy udał się w swoją stronę. Ja zmieniłem plan z Rogoźnika na Dorotkę, a mój kompan wybrał relaks na Rybaczowce i ... chyba przegrałem na tej rozłące xD
Jechało się średnio od samego początku. Wiatr w pysk, w Parku Śląskim wpizdu wiary, na Siemcach wmorde i mżawka xD. Na całe szczęście później na szlaku: Bańgów, Przełajka, Grodziec, Dorotka, Będzin i Sosnowiec było stabilnie - baaa, nawet na odcinku zjazdowym i aż do Pogoni powiało w plecy, dzięki czemu udało się dość przyjemniego Vmaxa wykręcić ;)
Od Sosnowca przez Mysłowice ponownie wiatr mega niesprzyjający, do tego ponownie jakieś mżawki przechodziły xD. Dojechałem jednak do granicy Katowic, gdzie postanowiłem skontrolować część katowickiej pętli TdP. Po tym odcinku przez D3S do chaty zostawić rower i pojechać pociągiem oglądać kolarzy :]
Trzeszcze z pedałów jak stare radio, ale weekend pozytywny i trzeźwiutki wyszedł. Na koniec ino dostałem buzi od osy. Opuchlizna na całe szczęście po nocy zeszła i nie wyglądałem w robocie jak brat Godlewskich xD. Jak nie komary i kleszcze to osy heh xD
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1369020195
BTW: Auto - pauza ssie xD
Fotki:
Miejsce spotkania ...

... i dalej(LAMA) jadę sam :P

Siemianowice i kolejne (pozytywne) działania pewnej młodszej księgowej.
O tym jak Maryja z nieba do biura pracować poszła można poczytać O TU!!! :DDDD

Najwyższy punkt na fotce był moim celem ;]

Mordercze nasadzenia xD
Na prostu wieża ciśnień. Filmik z drona jakby kogoś interesowało do obejrzenia o tu ;]

Cementowania Grodziec

I po podjeździe na celu :)))

Był wjazd, jest i zjazd ... terenowy taki :)

Z powrotu: Sosnowiec i to co można w nim najlepszego spotkać :P

Trasą TdP => Nikisz ...

... i ul. Gospodarcza

Na zakończenia jazda po krzokach, bo D3S zainfekowane OFF Festiwalem xD

========================================================================
Wyścig widziany z Zawodzia => zobaczyłem jeden przejazd i wypiłem (byłem bez roweru ;]) dwa piwa :P
Bidonu oczywiście żodyn gamoń nie wyrzucił - spróbuje złapać za rok :P


Lider nie pomachał - wiadomo, Niemiec xD
=====================================================
Jako śmiech pewna impreza xD Szkoda że mam 30.08 imprezę od Zastępcy Kierownika (odchodzi na emeryturę), bo bym rowerem pojechał dzbanów z bezpiecznej odległości pooglądać heh


Odpisałem jednemu - admin usunął, ale facet nawet kulturalnie odpisywał ;]

EDIT => niestety w miejscu gdzie byłem niedawno (Bełk) na trasie TdP zmarł kolarz ://// Ehhhh, 22 lata ...
Kategoria Rower
PaŁy i jeszcze Klemens
-
DST
62.85km
-
Czas
02:59
-
VAVG
21.07km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 3 sierpnia 2019 | dodano: 04.08.2019

Siedem dni bez roweru, ale się nie nudziłem heh. Z grubsza sprawę opisałem we wczorajszym wpisie (z gór) - dodam ino że wczoraj miałem pojechać na DPD, ale ... zaspałem :P
Po południu natomiast nie było nawet możliwości na małego gluta, bo zaplanowany był grill u Gochy ;]

Wegetariańskich paści od narzeczonej Młodego Alicji nie będę wrzucał, bo to profanacja grilla hehehe. Trollking pewno już szykuje się do komentarza :D

:PPP
Dziś natomiast wiedziałem że coś pokręcę. Wstałem więc przed 10:00 i w sumie od razu wystartowałem na rower!!! Od razu po 15:00 oczywiście :D. Życie singla jest świetne hehehe :D.
Pojedzony pierw przez Podlesie (krótkie spodenki + kurtka => urwa 21*C na początku sierpnia - zgłaszam do płokuratury!!!!), dojechałem do Tychów coby sobie trochę pomarudzić. I fakt, Tychy są średnie, ale byłem nastawiony, więc nic nie napiszę o tym mieście :P. Aaaaa jeszcze na start prócz tego że było średnio ciepło odpowiem czy wiało:


Nie, SKONTSZE heh
W Tychach pierw klasyczna rundka przez Paprocany, następnie ... kolejne kółeczko i postanowiłem odwiedzić Łysinę, coby dopełnić pierwszą część tytułu dzisiejszego wpisu :]. Po niej już kierowałem się ku domostwu, no ale zobaczyłem że w Lędzinach ładnie widać górki, więc nie mogło się obejść bez Klemensa. Na górze piwko i już klasycznie przez Hamerle i Ochojec na chatę.
Jutro Tour de Pologne w Kato => będzie trzeba pojechać i pokibicować ;]. Można mnie w telewizorze szukać - pewno będę gdzieś w okolicach D3S ;)
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1368494167
Fotki:
Pogoda mega średnia - zimno (jak na sierpień), wietrznie i jeszcze deszczem pachniało

Jeden przejazd idealnie się otworzył, a na drugim już zaliczyłem postój

Ale ja przynajmniej stanąłem po dobrej stronie :P

Kombajn - 15km od centrum Kato

A tu już Tychy i jazda żółtym szlakiem ...

... kostka, ale bez tragedii tak jak w Łodzi.
Choć tam jest asfalt ;)

Paprocany

Między jeziorkami => żniwa, a za nimi ... Tychy Przemysłowe :D

Łysina


Widok z Klemensa na Beskidy - w Czechach lalo xD

Skoro się wjechało, to zjazd w nagrodę ;]
Niby fajnie ale półtorej-metrowy kij w dupę temu, który ustawił na tym zjeździe dwa progi zwalniające xD

Końcówka klasykiem do ...

... no nie wiem :D

Siedem nazw stacji na niecałych 50m xD
=======================================================
Co do podsumowania lipca to nawet nieźle wyszło - zważywszy że ino jeden dzień weekendowy spędziłem w siodle ;].
Sierpień powinien być okazalszy - mam nadzieje że wróci prawdziwe lato, a nie ino deszcze i szukanie okienek pogodowych xD

=========================================================================
Dokładnie :D

Kategoria Rower
Namiot BB-Gaiki-Kozy
-
DST
21.42km
-
Kalorie 3183kcal
-
Aktywność Wędrówka
Poniedziałek, 29 lipca 2019 | dodano: 02.08.2019
Pora nadrobić zaległości z poniedziałku xD
We wtorek pierw praca, a potem zakupy. W środę pierw praca, a później sprzątanie. W czwartek pierw do pracy po materiały, później teren służbowy, następnie wizyta u rodziców, później OBI, kolejno - spotkanie z Gochą i ... chyba wykorzystywałem wszelakie opcje, coby tego nie pisać xD. Ogólnie to pomału rozumiem Diobła, że mu już się nie chce pisać BeeS-ów heh.

W niedzielę, po sobotnich ulewach i rowerze plan był na tzw: nicnierobing - ino podjechać autobusem do Mysłowic na mecz GieKSy.
Stety, niestety z rana oczywiście nogi "spokoju nie dawały" i na mecz który się zaczynał o godzinie 13:05 wyjechałem o 11:15 xD. W Mysłowicach spacer (z Janowa) do Kęsego, mecz (przegrany, a jak!!) z piwami, spacer do Szopienic, pociąg do Katowic, tramwaj na kebab na Załęże, tramwaj na Batory, piwo i odebranie zguby (kurtka przeciwdeszczowa) od Diobła i na autobus. Później pociąg na Piotro i ... telefon do Kierownika o urlop na jutro (:P) => za dobra pogoda i temperaturą była na pracę w poniedziałek xD. Nic nie powiem (napiszę), że te podwójne odwiedziny zmęczyły mnie ... i moją wątrobę heh ;)
===================================================================================
Szybka wizyta w nocnym => flaszka wody, dwa piwa, słonecznik i rura na ostatni możliwy pociąg z Piotrowic do Bielska-Białej :D. No co? Spontan po całości heh.
Droga spłynęła szybko (wszak to tylko trochę ponad godzina jazdy) i o 00:30 wylądowałem w ... strefie mroku xD. O szlaku za dużo nie napisze, gdyż mało widziałem xD. Z tego pośpiechu zapomniałem wziąć mocnej latarki i musiałem się posługiwać tylko z tą z telefonu xD.
Na miejscu widokowym (cel wchodzenia) chwila dla Żubra i mogłem namierzać miejsce na namiot. Na całe szczęście udało się dość szybko znaleźć odpowiedni skrawek gruntu, gdzie postanowiłem swoje drugie piwo zostawić na śniadanie do kiełbasy ^_^
Relive nocne o TU
Rano (?) wstałem grubo po 12:00 i prawie od razu ruszyłem. Prawie, bo odpalił się leń i relaks :P. Ogarniać zacząłem się dopiero około 14:30 i po około pół godzinie ruszyłem w kierunku Gaik. Te całe może dziesięć minut, spłynęły nie wiem kiedy i ... co teraz? Magurka i jagody? Skoro tu nie ma, to pewno i tam będzie kibel, a jak mają być, to będą i na Hrobaczej!! Brzmi jak plan ;]
Godzina iścia w pięknym, palącym słonku i zameldowałem się w schronisku. Od wczoraj zero turystów, w schronie ... w sumie też xD
Wypiłem se piwko (Brackie po 8 zeta xD) i plan był jeden (zejść), ale dwie opcje xD. Bankowo pizza ino gdzie? W Straconce dobra i sprawdzona albo Kozy => tam jeszcze nie próbowałem, a są dwie pizzerię do wyboru ;] Kombinowałem jeszcze coby o Kamieniołom zahaczyć, ale tam w tym roku chciałbym jeszcze rowerem pojechać, więc odpuściłem ;]
Zszedłem pożarówką do miasta i po misji "sklep", odwiedziłem pizzerie o lepszych notach. Było pusto i ... w uj drogo. Wyszedłem i udałem się do drugiej - tam dla odmiany było pusto i trochę mniej ... w uj drogo. Pewno tam bym zjadł, no ale obok był sklep z płazem w logo i stwierdziłem że zadowolę się dwoma hot dogami :D. Z nimi udałem się na dworzec - przygody powrotowe opiszę na końcu xD.
A TU Relive
Ogólnie wyszło tak: ;]

Fotki => w Relivach też jest kilka ;]
Siakoś pusto???:P

Z nocnej części (z przyczyn wiadomych) za dużo zdjęć nie będzie ;)

Całe szczęście że udało się dojść (bez większych komplikacji) do miejsca które było moją inspiracją ^_^



Zdjęcia wiadomo że nie oddają klimatu ;)
Na górze piwko i mogłem rozbijać namiot i udać się na spotkanie z Morfeuszem

Nadmienię ino że mi się ta sztuka udała, nie to co tym dwóm Panią xDDDD

Oto dowód heh

Nieodzowny górski ekwipunek też miałem ;)

Ze szlaku: Idąc chwilę w takich klimatach znalazłem się na Gaikach

Mega przyjemna parówa ^_^

Czerwonego szlaku ciąg dalszy

Krzyż milenijny ...

... i schron przede mną

Juhu :-P

W schronisku jedna osoba (sprzedawca xD) więc w ciszy wypiłem piwo i mogłem się cofnąć na widok ^_^


Szlakiem, bez szlaku w dół


Nazot na oficjalnej ścieżce ;-)

I Kozy ;]
Tu autem staliśmy przy okazji TEJ WYCIECZKI => polecam "zimnolubnym" :P


I koniec?

No nie! Pociąg mi się jak widać popsuł ...

... , więc pierw szukanie przystanku komunikacji zastępczej, a później jazda autobusem (oprócz obsługi jechałem sam xD) do? No właśnie ponoć do Katowic, ale konduktor zadzwonił gdzieś że ino jeden pasażer jest i w Bielsku przy dworcu mi oznajmił że "cześć i czołem, koniec jazdy - zapraszam na pociąg" xD. Miło, zwłaszcza że miałem godzinę na przesiadkę :D. No cóż - Żabka i piwo heh. Pociąg przyjechał, wsiadłem, Pani mi bilet sprawdziła , Morfeusz i przebudziłem się za Brynowem. Cóż zrobić, szybkie sprawdzenie pociągów powrotnych i zobaczyłem że mam za 5 minut zuga na Tychy. Znaczy miałem mieć, bo zostałem poinformowany że "czekamy na Gliwice ... pół godziny xD

W domu ino chwyciłem jakieś kabanosy, do wanny i spać, bo na rano do roboty, bo ...

... podatki na madki same się nie zarobią xD
========================================
Miesiąc rowerowy podsumuje przy okazji następnego roweru, a teraz ino kilometry "butne". Cóż? Nie za dużo wyszło i nie za mało - tak pośrodku w sam raz :P

Kategoria Góry
Orzesze(k) + u Shreka + o_O xD
-
DST
74.08km
-
Czas
03:29
-
VAVG
21.27km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 27 lipca 2019 | dodano: 28.07.2019

Tym razem wyjątkowo nie zacznę od genezy. Zacznę od tego, co mnie dziś zniszczyło - tak, to wiatr!! Pisze te bzdury już ponad 5 lat i na pewno wiecie że ogólnie wiatr mi nie przeszkadza, ale dziś ... przegiął konkretnie.
Już na początku wiedziałem że fajnie nie będzie, ale za to powrót miał być łatwy i przyjemny ... a nie był xD Pomarudziłbym jeszcze bardziej gdyby nie fakt, że na pogodę naprawdę dziś nie mogłem narzekać. Oto jak wyglądały Katowice podczas mojej mało istotnej walki z wiatrem:

Coś dla Trollkinga - Bulwary Rawy i myk, już nie ma kostki xD

Reszta Kato


No ale, przynajmniej nie ma upałów ...
==================================
Co do genezy to wcale nie myślałem że ruszę w tamte okolice, gdyż w czwartek ustaliliśmy z Diobłem że jedziemy na Oświęcim!! No niestety, z samego rana Marcin poinformował mnie że raczej woli spędzić dzień w wyrze, aniżeli coś pokręcić. Ja byłem jednak nastawiony :P. Na spokojnie po 12:00 ruszyłem, spoglądając jeszcze na czeski radar pogodowy. Cele w sumie miałem dwa: podstawowy czyli:

... albo na lenia zamek w Chudowie.
Prócz w/w wiatru jechało się średnio. Kulałem się leniwie przez Rete Śmiłowicką, Mokre, Bradę, Orzesze (jeba*e góra - dół) i tak aż po Palowic. Tam zaczęło się leśne szukanie domku stwora xD. Prosto jak widać po Relive nie było, ale czego się było spodziewać? Shrek nie lubił ludzi, więc chatka tez musiała być schowana :)
Cel znalazłem, tam chwila relaksu i po informacji od Gochy że w Kato robi się Mordor zacząłem wracać.
Główny cel był jeden - Orzesze, bo stamtąd miałem bezpośredni pociąg na chatę na wypadek ulewy. Pierw mozolnie lasem (przez wiatr byłem zmęczony jak po niejednej setce), następnie przez Bełk (coby nie wracać swoimi śladami) i po mega dziurawym asfalcie do Orzesza, gdzie robiło się mega nieciekawie. Radar jednak mówił wyraźnie że u mnie padać nie powinno - oszczędzając więc 10zł (5zł + 5zł sa rower) pojechałem dalej.
Następnym celem był Bujaków i kontrola mojego i Gochy drzewa orzeszkowego. Stoi i ma się dobrze ;). Zostało mi więc niecałe piętnaste kilometrów do chaty. Pierw dalej radośnie góra-dół w wiatrem w pysk, następnie z Żubrem w żołądku lasem do bazy. Przygód było, więc i fotek będzie spoko :]
Trasa => plus minus, bo przez milion przerw auto pauza oszalała, do tego trzy razy zapomniałem wyłączyć pauzy z ręki:
Fotki:
Na sam początek jazdy skierowałem się w kierunku lasu smoleńskiego.
Naprawdę, nie mam nic przeciwko takim pomnikom - chwalę nawet!! Pytanie ino kto wybrał najbrzydszy fragment lasu, do tego ... z brzozą w sąsiedztwie? xD

Reta, już bez kombajnu ;/

Jedziemy dalej

Widoczek ze szczytu podjazdu - niestety bez górek :-(

Pierwsza część tytułu

A tu nastąpiła mega dziwna "mijanka" zakończona klaksonem kolesia z Jaworzna, skierowanym do mojej Bogu ducha winnej osoby. Otóż ten jeden pas się ciągnął około półtorej kilometra gdzie ... po środku był przystanek autobusowy. A autobus (pierwszy przed światłami) właśnie jechał xD. Kierowca wysadził pasażerów i ruszył coby zdążyć około 60km/h. No ja tyle nie umiem na płaskim xD. Na końcu mijanki auta z drugiej strony ruszyły i ten tego => ja przejechałem, a tamci za mną kombinowali xDDDD

Koleś mi prawie bębenki w uszach rozwalił, później już wiedziałem czemu :DDD

Lasem ...

... i innymi różnościami xD

Na celu - Shrek z osłem chyba gdzieś wyszli ;)

Idealnie xDDDD

Popas i w drogę ^_^

Jadę nazot

Ojjjj + kompajn po prawej

Ojjjjjjjjjjjjjjjjjjj => na wprost górka z której zjeżdżałem jadąc na Palowice

Ciągle na farcie xD => w Kato masakra, a u mnie znośnie ...

... prócz tego że wiało xD
BTW: Moooors wpadaj na Orzesze :D

A tu coś do Gochy => będą orzeszki, sprawdziłem :]

XD yyyy sprawdziłem, niemieckixDDD

Tu też => 14 km od mojej chaty, tradycyjny klimat śląski :p

Koniec suchości => no nie da się ukryć :-P

Nagroda => chciałem poczekać aż las wyschnie, ale ...

... nie zdarzył heh.
Myjnia ręczna pod blokiem musiała zadziałać ^_^

Do kolejnego!!
======================================
Koniec kręcenia na ten tydzień ;]

A jutro na Mysłowice na mecz ;)

XDDDDDD
Kategoria Rower