Rycierova Hora (1226m n.p.m.)
-
DST
15.53km
-
Kalorie 2542kcal
-
Aktywność Wędrówka
Sobota, 26 października 2019 | dodano: 27.10.2019

Podobno to ostatni fajny weekend w tym roku - trzeba go było więc wykorzystać ;).
Co do genezy, to tym razem odezwał się długo nie widziany na wyjazdach Zientas. Kolega w sumie ... nie pozostawił mi zbyt dużego wyboru i po prostu miałem znaleźć czas, na sobotni wyjazd w górki heh :D. Trzeba było tylko wymyślić jakiś cel, mając zanadrzu handicap w postaci faktu, że z każdego miejsca w Beskidach mogła nas odebrać autem żona Bartka ^_^.
Padło na Rycerzową i pętle z Soblówki z wykorzystaniem pociągu i Mareckiego? :]
========================
Pociąg startował z Piotrowic o godzinie 8:48, a my umówiliśmy się już o 8:00, w miarę po w środku naszej drugi z domów czyli ... pod sklepem płazem w logo. Napiszę ino że tym razem to ja kolegę obudziłem => cóż za dziwna odmiana heh
Na dworcu po szybkim piwku i w sumie ... do tramwaju, bo milion osób tym składem jechało xD. Bilet kupiony (tym razem na 12h za 24zł) i trochę stojąc, trochę siedząc, dojechaliśmy do Pszczyny, gdzie ... zostaliśmy poinformowani że musimy "przepuścić" IC "Oscypek" z BB do Wawy. Faaaaaajnie, mając w pamięci Mareckiego z tego wpisu wiedziałem że będą nici ze sklepu w Rajczy xD. Dobrze że choć czynny był ten w Soblówce heh :P.
Pozostała część podróży pociągiem przebiegła sprawnie, przesiadka (a w sumie dwie) też i mogliśmy po przebraniu się w letnie ciuchy (i ogarnięciu sklepu) ruszyć na szlak zielony wiodący do przełęczy Przysłup. Fajny on był taki, nie za trudny - do piwa i rozmów idealny heh. Przy okazji dwa razy pomogliśmy ludziom w znalezieniu szlaku i zameldowaliśmy się na przełęczy ^_^. Tam już bez postoju "atak szczytowy". Oj stromo było xD. Na niecałym godzinnym odcinku mieliśmy do pokonania prawie 300m przerażenia ... po śliskich liściach xD
W dwóch (!!) grupach wleźliśmy jednak na szczyt, gdzie odbył się relaks w "stylu poznańskim" heh. Po nim na miękkich nogach zaczęliśmy chwilowe schodzenie. Chwilowe, bo "olewając" schronisko po chwili musieliśmy ponownie wchodzić na Małą Rycerzową ;).
Po wejściu na nią ... pomyliłem szlaki i odruchowo zacząłem schodzić na Mładą Hore xD. Nie muszę chyba pisać że już byliśmy spóźnieni na spotkanie z Eweliną i mój potencjalnie ostatni pociąg, którym to mogłem wrócić (bez dopłaty) na Piotro xD.
Mi nogi biegły w dół, a Zientas podziwiał widoki :D. Za karę po górach pojechał do rodziny żony :P. Wróciliśmy na szlak właściwy, później go zgubiliśmy (xD), ale finalnie udało się dojść do auta.
W czasie kiedy startowaliśmy mój pociąg odjeżdżał z Rajczy xD. Całe szczęście że Zientary jechały przez Żywiec, tak więc była okazja złapać go tam. Finalnie misja się udała i w w/w mieście wsiadłem do pociągu, w którym to ... zostałem obudzony przez miłą Panią Konduktor przed Zawodziem xD. Siła mojego Morfeusza jest niezbadana xD. To moja hehehe Ciemna Strona Księżyca :DDDD. Pozdro Mors ;)
Trudno, zjadłem dobrego kebaba ...

... w Sosnowcu (smak studiów powrócił :D) i na spokojnie, wyspany, wróciłem do domu :-)
Dzięki Zientas za towarzysko - było super ;)
Trasa => https://www.relive.cc/view/vKv24yVgBo6
Fotki:
Piotrowice o poranku xD

Już na szlaku => funfel nawet się przyleciał przywitać :-)

Zbliżenie na piesełka- super był, przyleciał, dał się pogłaskać i ... wrócił na werandę heh.
Żadnego szczekania - szanuję bardzo ^_^

Ekipa wyjazdowa


:PPPPPPPPPPP
Idziemy dalej :]

Piękne, jesienne klimaty ◉‿◉

Szczyt ᕙ( • ‿ • )ᕗ

Schodzimy, w dole bacówka Rycerzowa

Klimatycznie - Tatry w tle ;)

Kolega mi został na dole więc ...

... postój ^_^

Zejście z Małej Rycerzowej

A my trochę niewyraźni ;)

Ale coś się na koniec pstryknąć udało :-)
Szkoda ino że buty po tym błocie poszły do mycia xD

========================================
Amen ;]

Kategoria Góry
Piękna polska ... Pszczyna :)
-
DST
83.59km
-
Czas
03:50
-
VAVG
21.81km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 24 października 2019 | dodano: 25.10.2019

Już w poniedziałek podczas spaceru z Siorką wiedziałem że w któryś dzień tygodnia wezmę se urlop na rower :). Pierwotnie miała to być środa, ale ... pogodowo lepiej przedstawiał się czwartek ;]. Miejscem docelowym wyjazdu miała być Wisła.
Budzików nie wyłączałem, także wstałem o standardowej porze jakbym miał jechać na DPD. Znaczy tak dokładnie to nie wstałem, ino się przebudziłem (:P) => chyba byłbym niepoważny jakbym nie wykorzystał wolnego do trochę dłuższego spania :). Finalnie obudziłem się po 9:00, kawka, śniadanko i po 11:00 na spokojnie ruszyłem w kierunku Pszczyny.
Na dzień dobry ... wjechałem przednim kołem w kupę xDDD. Później już bez przygód przejechałem przez Podlesie, Tychy (te fajne) i dojechałem do Paprocan, które to postanowiłem objechać. Tam też ustaliłem (z samym sobą :D) że skoro w sobotę jadę z Zientasem pochodzić w górki, to dziś nie muszę tam jechać :P. Postanowiłem że wystarczą odwiedziny Pszczyny i powrót na kole zamiast pociągiem => czyli opcja tańsza heh ;). Do miejsca docelowego dojechałem przez Studzienice, zrobiłem parę fotek i zacząłem wracać. Słynnego kebaba nie jadłem (wiem, wiem, wbrew tradycji xD) bo miałem wałówkę w postaci tostów z kiełbaską, cebulką i jalapeno w plecaku ;].
Powrót wykonałem już mega klasycznie przez Piasek i Kobiór, po którym to wróciłem na swój ślad "poranny" i nim (z małymi modyfikacjami) dojechałem na Piotro. Dokręcać do dwóch Trolkingów mi się nie chciało, poza tym słuchawki mi się rozładowały a telefon ledwo źipiał na dziesięciu procentach baterii ;]
Dzień i tak uważam za mega udany, jechałem na pełnym lighcie a wyszła nawet sympatyczna średnia - tak z niczego :) Do tego ta cieplutka jesień mhmmmm miody :)
Trasa => https://www.relive.cc/view/v7O9wDBQQQq
Fotki:
Niecodzienny widok w Katowicach - szlaban zamknięty heh

Tychy - część fajna ;]

Jezioro Paprocańskie - bez ludzi, całkiem przyjemne

Leśnie

Trzeba było uważać xDDD

Okolice Studzienic czyli coś wyremontujemy, a coś zostawimy :D

Najlepszy punkt widokowy (w okolicy) na Beskidy - dziś jak widać kibel ...;/

Cel ;]

Na powrocie (tak, buduje się
Cieszę się, bo szeroka i asfaltowa :)

Postój za Piaskiem.
Sympatycznie pod ognisko kiedyś - nawet patyczki są :)

Szutrowo

A to, to, nie wiem jak skomentować :D

Bitumicznie :)

I na chatę ku zachodzącemu słońcu :)

Po wycieczce kupiłem se jeszcze dwa izobronki, które to zostały przyjęte przez mój brzuszek (klasycznie) na Kolejarzu. Chwile po tym fakcie, zadzwonił Łukasz z propozycją wyjazdu na Wszystkich Świętych w Karkonosze. Ucieszyłem się mega, ale ... mina mi zrzedła jak zobaczyłem potencjalne prognozy. Ehhh, nie ma co ryzykować, a pojechać coby siedzieć w domku za pewnie miliony monet to bez sensu. Zmieniłem więc tok myślenia i już mam kupiony bilet na przyszłą środę (po pracy) do ... Babuszki, Kuzynostre i ... potencjalnie Kropy :). Bilet powrotny również zapłacony - wracam w nocy z soboty na niedzielę :)
==============================================
Nie mogłem się powstrzymać :DDDDD
BTW: Trola nie ja rysowałem :P

Kategoria Rower
Mroczne DP i D(P)D 45/2019
-
DST
34.87km
-
Czas
01:41
-
VAVG
20.71km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 23 października 2019 | dodano: 23.10.2019

Wczoraj po robocie zgodnie z planem ogarnąłem okna, następnie zrobiłem dwa prania, plus tam jeszcze jakieś inne sprawy domowe i nawet nie było kiedy plecaka rozpakować. Wniosek? Skoro spakowany do pracy to trzeba jechać :D. Do tego zachęcała jeszcze informacja o porannych mgłach => zawsze to coś innego aniżeli nudne, klasyczne DPD ;].
Wstałem o 5:20 i zobaczyłem przez okno ... że mało co widzę heh. Trzeba było zatem wyjechać trochę wcześniej i pojechać ostrożniej niż zwykle. Do Szopienic (z widocznością na około 50m xD) dojechałem ulicami:
Kłodnicką ...

... Huberta ...

... i Trzech Stawów ;]

Milusio było, szkoda ino że w powietrzu unosiła się wilgoć => pół Katowic obudziłem moimi piszczącymi hamulcami :D
Wniosek? Nie hamować!! :P
=========================
W pracy tym razem dniówka była niekompletna jeżeli chodzi o sprawy biurowe. Została nam bowiem do przeglądu ulica Jaworowa na Ochojcu, więc chwila po 12:00 zmyłem się odstawić Szkodnika do bazy. Niestety droga po remoncie, wiec była niemożliwa do oceny z wysokości siodełka :) I w tym miejscu muszę wyjaśnić drugą cześć tytułu.
Po przejechaniu około dwóch i pół kilometra skapłem się że moja tylna lampka radośnie se dynda przy USB kompa mojego kumpla z biura xD. Nawrót, odbiór brakującego elementu i rura (przez Giszowiec i Ochojec) na chatę.
Fotki rowerowe z trasy Giszowiec - Ochojec ;]


W niej (chacie) chwila dla siebie i kolejna rura na służbowe kilometry ;]
Jutro urlop :). Normalnie bym go pewnie nie brał ino nastawiał się na weekend, ale po ) Zientas wierci dziurę w brzuchu (i wątrobie) o sobotnie górki, a po b) szkoda pogody na robotę :). Zobaczymy co mi wyjdzie z czwartkowego kręcenia ;]
====================================
BTW => jak będzie, tak będzie ;]

Kategoria Rower
DPD 44/2019
-
DST
31.90km
-
Czas
01:34
-
VAVG
20.36km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 22 października 2019 | dodano: 23.10.2019

Na start napiszę ino że zaś nie mam ogrzewania na chacie xD. Mniejsza o to, choć pffffffff.
Wczoraj wpadło (ku uciesze psa) dziesięć kilometrów z buta, a dziś postanowiłem pojechać po raz kolejny do roboty. Na początku roku założyłem sobie pięćdziesiąt takich dojazdów i raczej dopnę swego. Pewno gdyby nie remont/y to już by było z głowy, ale przecież już w najbliższy weekend przestawiamy zegarki więc nie będę musiał rano (marne pocieszenie) "nocnych" jeździć :)
Dodatkowo praktycznie skończyłem teren służbowy wiec pozostałe sześć DPD powinno się spokojnie ogarnąć ;]
Ciekawostka :P

Co do jazdy to rano pojechałem klasycznie, wróciłem przez Giszowiec, Drewutnie, ul. Rolną i Ligotę - mapka zbędna ;]
Warunki do kręcenia były wyśmienite, ale nic nie dokręcałem bo na dziś zaplanowałem mycie okien. Kiedyś trzeba ;). Żeby nie było jednak tak kolorowo to na powrocie pierw wpadłem na korek na ul. Szopienickiej, następnie na roboty drogowe na DK-81, później nie mogłem wyjechać z ul. Huberta (światła "czułe" na samochody, a nie na rowery), a jak zwątpiłem to ... nie mogłem włączyć się do ruchu na # Kościuszki i Słowików. Reszta (prócz niedziałającej auto-pauzy w Endo i gazeciarzy w korku) wyłącznie "na plus" :P.
Fotki:
Zdjęcie z rana z Szopienic. Kilometr od pracy, dwadzieścia pięć minut do wschodu słońca xD

Z powrotu => Nikisz ...

... i coś co dawno temu "obiecałem" Trollkingowi w tym oto wpisie :]
Dodam ino że nikt nie leżał :P

==============================
Co do ogrzewania, to może tędy droga XDDDD

Kategoria Rower
Rekreacyjne z Gochą
-
DST
44.21km
-
Czas
02:25
-
VAVG
18.29km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 20 października 2019 | dodano: 21.10.2019

Zanim dojdę do meritum to na start oczywiście tematy poboczne :P. W piątek (po pracy) zgodnie z planem miałem dzień towarzyski, gdzie głównym planem były odwiedziny u koleżanki ze studiów. Nie widzieliśmy się ze cztery lata, bo jak to mi powiedziała przez telefon - się jej trochę zachorowało. Tak, trochę (xD) => nowotwór złośliwy jamy ustnej z bonusem w postaci raka języka xDDDD. "Kwiatek" na całe szczęście swoją walkę ze skorupiakiem wygrała i (ona tak powiedziała :P) prócz krzywego ryja wszystko jest okej ;). Mnie oprócz jej zdrowia cieszy również fakt, że nie zmieniła się nic a nic - ciągle jest pozytywnie walnięta :-)
Po wizycie w Dąbrowie Górniczej zaliczyłem jeszcze postój na chwilę na Brynowie i do domu. Po takim piątku w sobotę raczej nie miałem ochoty na rower, ale w domu też nie zamierzałem siedzieć. Szybka wymiana wiadomości z Gochą i po obiedzie umówiliśmy się na spacer z psem <= więcej fotek Aryi w Relive ;]


Hałda Kostuchna odwiedzona, piętnaście kilometrów dodane do dystansu miesięcznego i mogłem pojechać ponownie na Brynów nakarmić kotka :]


DOKŁADNIE :PPP
Co do samego kręcenia to podczas spaceru Siostra sama zagadała o Chudów. No być nie może (:P) => takiej opcji z rąk nie mogłem wypuścić heh.
Rano jeszcze pojechałem pociągiem do Krajki i o 13:10 ruszyliśmy w kierunku lasu, gdzie pierw ... slalom gigant między ludźmi => w taką pogodę to było raczej do przewidzenia xD. Minęliśmy Akademiki, Rete Śmiłowicką, Śmiłowice (tam sklep), DK-44, Paniowy i meldujemy się na celu. Przy zamku nawodnienie przy akompaniamencie hmmmm jakiejś wyjącej Pani i powrót (z jednym postojem) przez Starą Kuźnię i Zarzecze, bo jeszcze musiałem o Żabkę zahaczyć po kurczaczka i ...

:PPPPP
Trasa:
Raz nie wyłączyłem auto-pauzy xD
Fotki:
Początkowy odcinek ;]

Gocha na kole - a to nowość :DDDD

Na celu ;]

Normalnie wiosna xDDD

Droga powrotna :)

I już nazot w mieście złotego pociągu :D

=====================================
Do kolejnego ;]

Kategoria Rower
DPD 43/2019 + Sosnowiec
-
DST
54.10km
-
Czas
02:32
-
VAVG
21.36km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 17 października 2019 | dodano: 18.10.2019

Wczoraj po służbowym terenie musiałem trochę pojeździć autem, ale oczywiście po południu miałem w planach jakąś małą, leśną przejażdżkę. Niestety jak ino odstawiłem samochód do garażu i oddałem dokumenty Ojcu, to pogoda się popsuła xDDD. Wróciłem więc na chatę, zjadłem obiad i ... poszedłem w kimono xD.
Jak wstałem to zacząłem planować jakiś rower na weekend (ewentualnie na piątek), ale pierw zadzwoniła koleżanka ze studiów z zaproszeniem na popas, następnie Marzena, a dokładając do tego że już wcześniej byłem umówiony z Janiolem to piątek mi maksymalne "wypadł" => zamiast kręcenia będzie towarzysko :]
===============================
Skoro w środę i piątek rower niet, to nie było wyjścia. Spakowany (wieczorem) wyruszyłem w czwartek
XD

Standardowo jak mam zapis czasowy, to zawsze do roboty wjadę "na styk", a jak zaśpię to mam motywację i dojeżdżam wcześniej. Tym razem po przejechaniu bramy zarządu ... prawie rozjechałem główną Kadrową xD. Ale to jej wina (:P), bo coś mi się zdaje że wzięła listę o jakieś 30 sekund za wcześnie heh. Spóźnienie(??) oczywiście nie miało żadnych konsekwencji :)))
Po przepracowanych ośmiu godzinach, wiedziałem że nie wrócę od razu do domu. Chciałem wrócić na 18:00, więc był czas coby dokręcić choć do jednego Trollkinga :D
Na cel ustawiłem sobie zgliszcza mojej byłej uczelni oraz Trójkąt Trzech Cesarzy czyli po prostu ... miałem się pokręcić po Sosnowcu :-)
Pierw klasycznie przez szlak czerwony, następnie napotkałem remont na Ostrogórskiej który to zmusił mnie do odjazdu. Objechałem go (bez przygód) jakimiś bocznymi drogami i zameldowałem się na ul. Partyzantów. Po chwili przerwy, rura przez Dańdówkę i Niwkę (wuchta "gazeciarzy") na T3C, skąd wróciłem na Piotro przez Mysłowice i swój ślad poranny, odbijając tylko na końcu na Akademiki ;]
Kolejny wyjazd w (po południu) krótkich spodenkach => trzeba doceniać, bo każdy następny może być ostatni :(
Trasa:
Fotki:
Z rana klasyk => za ponad tydzień przestawiamy zegarki to powinno być jaśniej :)


Po robocie - szlak czerwony

WSE, a raczej jej pozostałości xD.
Uczelnia przeniosła się na Niwkę, ale czy jeszcze istnieje? Guzik mnie to obchodzi :P

Klasyczna bana :)

Na głównym (prócz pracy :P) celu


Na powrocie - masaż tyłka w Mysłowicach


XDDDDDD
Kato i nie pozostało mi nic innego niż ...

... przez Kolejarz do bazy ;]
Pozdro i do następnego :)
====================================
BTW: Sam bym poszedł!!!!!! :DDD

Kategoria Rower
DPD 42/2019
-
DST
31.26km
-
Czas
01:30
-
VAVG
20.84km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 15 października 2019 | dodano: 15.10.2019

Powitałka adekwatna do nastroju ;)
Na chacie ciągle nie działa ogrzewanie, ale na całe szczęście pogoda się trochę uspokoiła i moje stare kości zaczynają się rozgrzewać heh :D
Rano na dworze było plus 11, a jak wracałem to było już +21,5*C => jak na połowę października, to taką temperaturę cenie mocno!! Poza tym wykonałem klasyka czy do pracy przez D3S, Zawodzie i Burowiec, a wróciłem przez Giszowiec i Ochojec. Nic ciekawego się nie dzieło... więc nie mam o czym pisać :P
Nadrobić za to muszę wpis ze Słowacji => dobrze że ciągle mogę (MINIMALNIE!!) zwalać winę na Łukasza, który to też pewno walczy ... z filmikiem :DDDD
Fotki z dziś:
Z rana ...

... i z powrotu ^_^

=====================
Jutro teren służbowy i w końcu nie będę jechał jak plebs ino ... jak mistrz olimpijski mhmmmm

XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Kategoria Rower
1610m. n.p.m. => Veľký Rozsutec (SK)
-
DST
12.86km
-
Kalorie 3301kcal
-
Aktywność Wędrówka
Niedziela, 13 października 2019 | dodano: 16.10.2019

Po wczorajszym rowerze, dziś został wykonany weekendowy plan główny czyli górki => tym razem ... w wersji Internaszynal ;].
Co do genezy, to w środę odezwał się Łukasz i zaproponował jakiś widokowy spacer w niedziele. Po szybkiej wymianie wiadomości zostały ustalone że z wyboru Choć lub Rozsutec wygrywa ten drugi i pokażemy Marzenie jak kiedyś na początku naszej znajomości szliśmy o tak!!. Oczywiście szlak został lekko zmodyfikowany i skrócony, bo w planach wyjazdowych była również Gocha => nie było więc co kobiet zbytnio przemęczać :).
W piątek do ekipy chęć zgłosił również Diobeł, ale niestety (jak się finalnie okazało) przegrał z zatruciem pokarmowym. Siostra natomiast przegrała ... no nie wiem z czym ;)))) :D. Została więc nas ino trójka, ale za to jaka godna ^_^
Jako miejsce startu wyznaczyliśmy ul. Traktorzystów, gdzie mieściła się moja komisja wyborcza.
Wstałem, pogadałem z Łukaszem, popisałem z Marcinem i ... no cóż, miałem za dużo czasu i ...

... zaspałem xD. Łukasz był więcej niż delikatnie wkurzony (xD), ale dobrze że Marzena działa na niego kojąco heh.
Moi kompani poczekali na mnie przed komisją wyborczą gdzie mogłem oddać swój głos, dzięki któremu ... mogę (jak pisze kolega Trollking) marudzić przez kolejne cztery lata :-)))))) :p
BTW: trochę szkoda Britney, bo chyba nie weszła :'(

Po głosowaniu mogliśmy udać się w trasę => długą, monotonną, gdzie nawet czynnej Żabki się znaleźć nie udało (xD), ale za to ... Marzena załatwiła transmisje meczu siatkarzy, która to mnie skutecznie odciągnęła od Morfeusza :-). Szkoda ino że .... wyniku nie załatwiła :D. Cóż, nie można mieć wszystkiego ;)
Przez Czechy dojechaliśmy na miejsce docelowe, gdzie na całe szczęście udało się jakoś zaparkować i mogliśmy ruszyć na szlak ^_^
Pierwsza część to niestety przeciskanie się przez tłumy, co przy takiej pogodzie było raczej do przewidzenia. Mi jak kiedyś odbije (czyt. ktoś mnie zechce i ... mi odbije xD) i zdecyduje się na dziecko, to w taką pogodę raczej z nim/nią pójdę do ZOO, albo na jakiś light szlak, a nie np. z nosidełkiem na łańcuchy xD. Kto co lubi jednak xD
Szło się wolno, ale jednak do przodu heh
Po tym odcinku ciągle (już mniej tłoczno) nabieraliśmy wysokości i tak aż do przełęczy Medzirozsutce (1200m n.p.m.), gdzie po małej przerwie mogliśmy rozpocząć "atak szczytowy" xD. Według oznaczenia mieliśmy do pokonania ponad 400 metrów w pionie w ciągu 75 minut ;)
Odcinek ten poszedł jednak mega sprawnie - trochę ja na czele, trochę Łukasz z Marzeną i tak zameldowaliśmy się na szczycie górki :-). Tam chwila relaksu i .... nawodnienia i mogliśmy zacząć schodzić do przełęczy Medziholie (1185 m n.p.m.). Szkoda było opuszczać Rozsuteca - widoki w deche, a na szczycie może z piętnaście osób, czyli miła odmiana od dzisiejszej części pierwszej :)
Pożegnaliśmy (mega stromo i ... na końcu trochę stromo) Małą Fatre i rozpoczęliśmy powrót. Był jeszcze plan coby zahaczyć o sklep i Janosika, ale ... no nie wyszło.
Przejazd przez pierw Słowację, później Czechy (ponoć) ...

... i zameldowaliśmy się w McDonald's w Cieszynie na popas.
Później jeszcze tylko na tanksztele (po Izo na drogę i mecz :P) i została godzinka jazdy i bardzo podobny czas do starcia Polska - Macedonia Północna.
Wynik wiadomy - cieszy mega gol Arka ^_^
Trasa:
Fotki:
Była z nimi średnia akcja, bo telefon mi je mocno zniekształcił - teraz (po korekcie) powinny być ok ;]
Opłaty za parking (3 ojro) tym razem udało się uniknąć :P
Niech zbudują większy - my chcieliśmy zapłacić ;]

Na dzień dobry - Diery i wuchTIERY ludziuf xD


Tu już spokojniej - rodzice z bombelkami zawrócili ;]

Mały Rozsutec widziany z dołu ...

(Taterki ;])

(szlaczek w górę - stromy, ale przepiękny ;])

... i Mały Rozsutec widziany z góry => 1343m n.p.m. to dla Mazi zdecydowanie za mało ambitnie :)

TATER i Tatry.
Tatra w plecaku :P


Tam po szczycie musimy zejść, coby ... zacząć schodzić do auta heh

Dalej do góry

Klasycznie :P

Ostatnie podejścia ...

... i na celu!!
Jakby to określiła Marzena - elegancko ;]


BTW:

:PPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPP
Schodzimy ;]


I już cel widziany z dołu ;]

Pozostało się ino sturlać na parking :)

Nogi mnie bolą do dziś (środa), ale było super!! Dzięki za towarzysko i ... (☞゚ヮ゚)☞ przejazd za "Bóg zapłać" ( ˘ ³˘)♥ hehehe ;)
FILMIK:
=====================================
Karki czekajo!!!! Dawać dofinansowanie mnie zaraz!! :DDDD

Kategoria Góry
Leśnie
-
DST
41.23km
-
Czas
02:14
-
VAVG
18.46km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 12 października 2019 | dodano: 14.10.2019

Ostatnio u mnie trochę krucho z czasem, bo zamiast pisać ... wolę działać :). Zaczynam jednak nadrabiać => nogi i tak po wczorajszym spacerze nie pozwalają mi na zbyt wiele xD. Góry opiszę (chyba) jutro, a dziś ogarnę sobotni rower :]
Chyba że mi palce odpadną z zimna, choć na chacie już zrobiło się aż 16*C :DDD
To że pogoda wróci i te durna gwiazda wystawi swój słoneczny łeb dzień po zakończeniu mojego urlopu, to wiedziałem. Trudno (xD), dobrze że chodź trafiło na weekend, co trzeba było wykorzystać ^_^.
Po wczorajszych (piątek) odwiedzinach pierw u rodziców, następnie pomocy Diobłowi w wyniesieniu pralki na hasiok, a kończąc na wizytacji kota u Marzeny na chacie (po spacerze z Akademików) zameldowałem się grubo po północy. Nic nie napiszę o kierowcy nocnego, który to bardzo dokładnie sprawdzał wszystkim bilety xD. Spoko, ja mam, więc luz - większość jednak nie miała i wyszło że siedem przystanków jechałem niecałe pół godziny heh xD.
Rano leniwie wstałem, ogarnąłem śniadanie i spróbowałem wyciągnąć na koło pierw Gochę (nie odbierała telefonu), a następnie Diobeła. Marcin miał jednak inne p(iw)lany i zostałem sam ;].
Śpieszyć się więc nie musiałam i wyjechałem sobie dopiero po wczesnym obiedzie. Pierwotnie miał być Tuliszów albo Chudów, ale warunki wietrzne były na tyle okropne że postanowiłem sobie pojeździć po lasach :)
Nakręciłem się trochę (finalnie wyszło coś takiego), a skoro nie planowałem wyjeżdżać na ulicę to zahaczyłem o Rybaczowkę. Tam wypiłem piwko i ... udało mi się namówić Diobła na spotkanie. Miałem jednak do niego trochę ponad godzinkę, więc ruszyłem ponownie w las. Kolejne posiedzenie (ponownie na Rybaczówce) było już dłuższe i w okolicach godziny 20:00, każdy pojechał w swoją stronę :-)
Trasa:
Fotki:
Dziś bez opisów - Katowice i okolice ;]






Powrót nocny => cale szczęście że bez niespodzianek ;]

=============================
Dobranoc :P

Kategoria Rower
DPD 41/2019
-
DST
32.12km
-
Czas
01:35
-
VAVG
20.29km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 11 października 2019 | dodano: 12.10.2019

Minął równy miesiąc po mojej ostatniej jeździe do roboty. Minął również urlop, który to (patrz powitałka) był jaki był => najważniejsze że odpocząłem od zadań służbowych, a ponadto wpadło tam około 450km do dystansu rowerowego i jakieś 135km do dystansu chodzonego ;]. Do tego korzystając z fatalnej pogody posprzątałem se chatę i popsułem piwem wątrobę heh xD.
Wczoraj wróciłem do obowiązków służbowych i na "dzień dobry" leciałem na pocztę po awizo z sądu. Kooooocham takie niespodzianki na start xD. Trudno,15.01.2020 se pogadam z Panem/Panią Sędzią - oczywiście jako świadek. Jestem grzecznym urzędnikiem, nic nie zrobiłem, przekrętów nie robię, więc najprawdopodobniej se ino poopowiadam o procedurach. Pan pewno wjechał w dziurę na drodze publicznej i winny jest cały świat ... prócz niego oczywiście :) Tak czy siak, średnio lubię takie atrakcję życiowe :-\
Co do samej jazdy, to już wieczorem się spakowałem i dziś musiałem ino trochę wcześniej wstać ;]. Cóż ... zaspałem oczywiście xD. Nie chodziło nawet o jakieś braki w śnie, ale w łóżeczku było zbyt błogo heh :)
XDDDDDD

Udało się jednak ogarnąć w na tyle dobrym czasie że byłem w stanie dojechać do pracy "na styk" - wiadomo, przez Upadowy choć dziś ... bym go raczej nazwał Błotnym xD. Jechało się w sumie aż tak bardzo sympatycznie ... że aż się popłakałem xD. Heh, no dobra => do sentymentalnych nie należę więc wyjaśnię że popłakałem się ... od wiatru xD. Bryle (i kask) zostały tym razem w domu xD
W pracy tym razem bez przygód, a że spora część ekipy mogła dziś wyjść o 14:00 coby się przyszykować zakładową imprezę integracyjną, to ja miałem czas poczyścić se rower z porannego marasu. Dodam, z dedykacją dla Morsa że impreza była płatna około 110 złotych (alkohol we własnym zakresie) od osoby - w tym w cenie ... DJ do tańcowania. Nie, dziękuję :DDDDD
Doczekałem więc do swojej 15:00 i zacząłem wracać drogą klasyczną. Wiatr jednak namówił mnie do olania Giszowca i zobaczenia jak Urzędowi Miasta wyszła DDR-ka (1,7km), która łączy Centrum Przesiadkowe "Zawodzie" z ulicą Szopienicką. Wniosek: mega lubię Wydział Inwestycji UM Katowice. Czemu? Wyjaśnią fotki xD. Przed nimi ino dokończę że na chatę wróciłem przez D3S i Park Zadole ^_^
Trasa:
Fotki:
Z rana => D3S
Niestety, dopóki się czas na zimowy nie zmieni to dojazd do roboty mam w ciemnościach :)

Z powrotu => # Ul. Szopienicka - Ul. 1-go Maja
Widać - ładnie!!!

Chwila później, za żywopłotem - nie widać

Później widać => ŁADNIE BYĆ MUSI!!!! xD

Końcówka już wesoła => flaszka weselna od Kumpla do barku, bananowe niepasteryzowane piwo???? kraftowe???? fuuuj, dostała Matka (:P), a Tatra (była zimniejsza od Żubra) popłynęła na Kolejarzu do brzuszka mego ^_^

Tyle z dziś ;]
====================
Na chacie ciągle zimno => mam jednak nadzieję że nie będę zmuszony do modlitwy xDDDD

Kategoria Rower



