Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny

DPD 49/2019 (5k km) + graty

  • DST 32.11km
  • Czas 01:35
  • VAVG 20.28km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 26 listopada 2019 | dodano: 27.11.2019


Motywujący poranek (xD) - ino łóżko z rana pościeliłem, wkropliłem Majce lekarstwo do uszu, dostała żarcie, poszedłem do łazienki, wracam i ... jeszcze mogła mi kopa w rower dać :D. Dodam że omijała wyro (chyba że się chowała pod nim przed "obcymi") z daleka, znaczy się do wczoraj heh. Dobrze że nie mam tygrysa, bo by mnie na wersalkę wywaliła :D

Do wyra nie wchodziła, o jednym parapecie wiedziałem że łazi (ma prostą drogę => fotel - biurko - parapet), ale o tym w dużym pokoju nie miałem pojęcia. Niestety, skubana skoczna jest i szybciej aniżeli się spodziewałem wystąpił problem z kwiatkami ;/.

W niedzielę z Gochą przegląd internetu co może zostać a co nie, ponowna wizyta w OBI i wczoraj (poniedziałek) akcja => dwa kwiatki wziął Ojciec na Brynów, jeden "wylądował" na klatce, dwa w kuchni na górze szafki (pewno też polecą) i jeden (ten co stał koło drapaka) wyniosłem na hasiok. Był już nieźle poturbowany (heh), a do tego miał pękniętą (od dawna) doniczkę ;]

Grunt że teraz jest bezpiecznie - znaczy jeżeli chodzi o rośliny, bo kot wczoraj raz nie doleciał do celu :DDD

======================
Co do samej jazdy to kot po nocnych szaleństwach poszedł spać, a ja po dobrze przespanej nocy (lubię swój "twardy" sen :P) pojechałem poszaleć ... do roboty xD.

Jak na poranne trzy stopnie powyżej zera jechało się całkiem przyzwoicie ;]. Poranna mgła ino dodawała uroku i praktycznie bez przygód (klasycznie) dojechałem do Szopienic. Praktycznie oznaczało ino to, że po wyjeździe z ul. Huberta rozładowała mi się przednia latarka i "przeszła" w tryb migania. Zmieniać mi się jej jednak nie chciało i tak trochę spokojniej pojechałem dalej ;].

Po robocie brakowało mi tylko około trzech kilometrów do mojej "piątki". Wyjechałem z MZUM-u i ... wpadłem w korek xD. Jazda przez Giszowiec nie wchodziła w grę więc przekręciłem przez Upadowy, D3S, Ptasie Osiedle, Brynów, Ligotę i Akademiki. Tak na marginesie to ponoć pół miasta stało => uwielbiam swój dojazd do pracy rowerem albo pociągiem :D

Szykują się ostatnie trzy dni w miarę pogody. Dziś (środa) pojechałem zugiem, także mam jeszcze raczej ino dwa dni coby zrobić ostatnie DPD i symbolicznie "zamknąć rok" :).

Trasa => zapomniałem włączyć auto-pauze po górach xD

Fotki:
Ligota z rana

Po pracy => Upadowy i mój (jak co roku) cel ;]


Pstrykać nie było za bardzo co więc wklejam ino dwa (okolice ul. Drozdów i ul. Rolnej) Społem-y ;]
Mors pewno doceni ;)




Na zakończenie mogę wirtualnie pogratulować pewnego osiągnięcia Panu Robertowi z BeeSa, który to w sobotę (16.11.2019) dokręcił sobie do księżyca heh. D Jak widać w linku na naszej naturalnej satelicie również "sieją" kostkę brukową :DDD
======================================
BTW: :PPPPP


Kategoria Rower

Radhost (1129m n.p.m) oraz Radegast (1105m n.p.m)

  • DST 12.41km
  • Kalorie 2128kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 23 listopada 2019 | dodano: 26.11.2019






Powitałka z dedykacją dla Morsa (heh) i od razu jak obiecałem w poprzednim wpisie (a raczej komentarzu), przedstawię wam imię kotka heh.

Miało być coś związanego z górami i nie miało być to imię ludzkie, no ale zachowanie kota który to zabawki na podłodze ma w głęboko w czterech literach pod ogonem i ino szuka czegoś na wysokości, to mi się skojarzyło z pewnym owadem z kreskówki heh. Maja jednak mi do końca nie odpowiadała fonetycznie, więc postanowiłem dołożyć nutkę rowerową ;). Oto przed Państwem ... MAJKA ^_^. Inną opcją było zostawienie "Pierdoły", ale u weta mogło by być dziwnie :D

Przy okazji się drzwiami pochwalę :P
PS: Kwiatka już nie ma - niedobry był dla futrzaka xD

Co do tripu właściwego to już w piątek mogłem Endo włączyć. Pierw teren służbowy, następnie powrót do domu, obiad, psie KaeMy, kolejno wycieczka do OBI, kilometry odprowadzeniowo-kebabowe i z Ochojca ... musiałem wracać z buta, bo wszystkie autobusy już pojechały xD. No ale te w sumie ponad 26km stanowiły idealną rozgrzewkę pod górki heh ;)

==================================
W sobotę rano Łukasz zjawił się u mnie punktualnie o 8:00 i mógł na start, chwilkę poczekać bo ... szukałem kota. Skoro próg z drzwi się doklejał, to Majka postanowiła zobaczyć co mam ciekawego pod wanną xD. Kot się szybko znalazł, następnie rura do auta po Marzenę i jazda na Czechy, zobaczyć co to nam dziś Łukasz zaplanował :-).

Po przyjeździe na miejsce musieliśmy (znaczy Łukasz musiał, ja byłem na siku xD) wrócić się do miasta do bankomatu, gdyż na parkingu chcieli tylko gotówkę. Po tej misji mogliśmy już ruszyć na szlak ;]. Osób malutko, więc leniwie nabieraliśmy wysokości i tak aż do końca badyli, a tam ... Armagedon xD. Niestety w okolice szczytu można wjechać i kolejką i ponoć nawet autem, co ludzie skrzętnie wykorzystują. Pierdyliard ludzi (plus jeden w klapkach i bez skarpetek) prawie zdmuchnięci przez masakryczny wiatr na górze, zdobyliśmy obydwa zaplanowane szczyty i mogliśmy zacząć schodzenie do auta. 

Na zejściu ludzi oczywiście o wiele mniej i gdyby nie mała pogadanka z pewnym Czechem(??), który to usilnie próbował odtworzyć moję "cześć", to by nie było nawet co opisywać heh. Ogólnie to nawet nieźle mu poszło - ostatnie tśiejść już było prawie idealne ;)

Po powrocie na parking, ruszyliśmy ku Ojczyźnie, gdzie patriotycznie ... Czechy przespałem :D. W Polsce McDonald's i dzięki sprawnemu kierowaniu przez Łukasza, mogłem wieczorem spotkać się z dawno niewidzianą Żanetą i nadrobić kolejne zaległości towarzyskie :-)

BTW: :P


Trasa:


Fotki:
Na początek parking i podziękowanie dla moich kompanów za promocję dla mnie ^_^

Już na szlaku - pierw asfalt ...

... widoczek ...

.... a później już klasycznie :-)



Koniec lasu, początek wiatru xD

Pierwszy z celów => Radhost i kaplica pw. Świętych Cyryla i Metodego

Widoczki z okolic masztu

Szkoda rezerwowego telefonu Łukasza w tym miejscu - ekran zaliczył konkretny szczał ;/

Grupówka ;]


Hotel Radegast

W końcu jakaś fotka bez miliona ludzi w tle heh ;)

Kolejne widoczki


Matko morsowa - tu aż mnie ćwiartki przeszły!!
BTW: xDDDDDD

Pewno niezależny mężczyzna z kotem :D
My na całe szczęście byliśmy ubrani komfortowo :)

Szczyt nr. 2 ;]


xDDDDDDD

Widok na przełęcz

I z dołu Pustevny - kicz, ale mają Morskie Oko (:D) ...
... ładny domek ...

... i pomniki kolegów z naszego rządu xD

Tam byliśmy :)

A tu schodzimy ;]

Ostatni widoczek ...

... i radośnie ...

... do auta - tego z otwartym bagażnikiem :D

Podziękował serdecznie i do następnego ;]
Nie powiem, bo widoczki były całkiem fajne, ale ta ilość osób pewno sprawi że nas szybko na tych szczytach nie zobaczą heh xD.
==================================
A niedziela była leniwa :P



Kategoria Góry

Wywiało na Tuliszów + nowa lokatorka ;]

  • DST 102.71km
  • Czas 04:51
  • VAVG 21.18km/h
  • VMAX 57.52km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 16 listopada 2019 | dodano: 20.11.2019



Ledwo żyje xD. Nawet jakiejś specjalnej weny do pisania nie mam, ale drzwi wstawione :). Tata bombelka oczywiście półtorej godziny po wyjściu ekipy mnie odwiedził, coby zaznaczyć że syn się otarł o poręcz i ma teraz kurz w mieszkaniu na ... czwartym piętrze xD. Dla przypomnienia mieszkam na parterze - lubię gościa, on mnie pewnie też :D

No ale klatka schodowa dokładnie umyta (dziś jeszcze poprawie), w mieszkaniu się pomału "przejaśnia", więc można wrócić do opisania zaległego sobotniego kręcenia ;].

Wstałem, śniadanko, chwila rozmowy telefonicznej z Diobłem i w drogę - cel Tuliszów.

Ruszyłem na spokojnie około 10:30 i od razu pomyślałem że lepiej być nie może!! Cieplutko (jak na listopad), zero wiatru i ogólnie miód - malina ;]. Tak radośnie dojechałem gdzieś do okolic ... Brynowa, gdzie już zaczęło wiać. Wyjścia jednak nie było - trzeba było kręcić heh. Park Śląski, Siemianowice, Przełajka, Brzeziny i melduję się w okolicach Góry Siewierskiej, gdzie zlokalizowany jest mój ulubiony (długi) zjazd. Tym razem jednak zjeżdżałem z kolegą ... wiatrem i chyba ino na chwilę przekroczyłem 30km/h xD. Całe szczęście gdy zmieniłem kierunek (w okolicach Dębia) zaczęło mi dmuchać w plecki i do celu dojechałem raz, dwa ... zaliczając jeszcze po drodze sympatycznego V-maxa :]

Na miejscu miałem w planach wypicie jakiegoś Radlerka owocowego, ale pod "moim sklepem" w Przeczycach siedziała sobie jakaś podejrzana ekipa, a mi się nie chciało spinki wyciągać ;]. Trudno - obejdzie się bez bro :). Chwilę się więc pokręciłem po okolicy, następnie zaliczyłem dłuższy postój w tytułowym Tuliszowie i mogłem zabierać się za powrót. 

Ogólnie nie jestem (chyba) jakoś specjalnie marudny jeżeli chodzi o wiatr, ale tu gamoń przeginał mocno!! Pierwszy odcinek aż do Pogorii 4 nawet JAKOŚ się dało jechać, ale odcinek jeziorny to już była totalna walka coby ... jechać do przodu, a nie się cofać heh xD. W tym samym czasie Diobła podobno chciało zwiać z górskiego szlaku heh. Przemęczyłem ten odcinek i później już mogłem zacząć się chować po Dąbrowach Górniczych i Będzinach. Przez myśl mi nawet przeszła opcja pociągowa z Będzina Ksawery, ale byście się tylko ze mnie śmiali, więc olałem ten pomysł :D.

Szybkie obliczenia w głowie i wyszło mi że jadąc klasycznie (Sosnowiec - Szopienice - D3S - chata) wykręcę około 90-92km - bez sensu zupełnie :P. Po Sosnowcu przekręciłem więc przez Dąbrówkę Małą, następnie Zawodzie, Giszowiec, klasyk (tu był kryzys) na Ochojec, skąd zostało mi ino pojechać na bogatsze Piotro do Żaby po nawodnienie i przez leśny odcinek dostać się na Kolejarz w celu konsumpcji złotego napoju ;]

Rano mocno żałowałem że nie wziąłem krótkich galotów, wieczorem sobie w głowie dziękowałem :D. Wymordowany,ale zadowolony i zmarznięty wróciłem - co jak co, to chyba była ostatnia "setka" w tym roku ;]. 

Trasa:


Fotki:
Moje stare okolice pomniejszone o jeden most od Kopalni "Wujek", niestety nie o ten pod którym się trzeba schylać heh

Dalej ... lamy :D

A tu mi się Poznań przypomina xD
Siemianowice również wymyśliły że skończą ścieżkę i zaczną ją trochę dalej - rowerzyści (jak widać) zrobili sobie gruntowy przejazd "na prosto" :DDD


Klasyczna fotka z Siemców ;]

Szkodnik, a nie żadna przełajka!! :D

Z trasy + warunki wietrzne

Klimatyczne niebo ...

... i jesienne ostatki ;]
BTW: szkoda mi tego zjazdu, co go wiatr "popsuł" :(

Pustość na drogach i nieoczekiwany dylemat heh

Nad Katowicami jednak było ciemno ...

... więc wylądowałem w Przeczycach :)

Mostek przed stawami rybnymi pomiędzy Przeczycami a Tuliszowem

I na celu


Nazot

P4 i warunki wietrzne - kierunek wichury ... wiadomy xD


Klasyczna fotka z Hutą Katowice

Odcinek który średnio lubię

Katowice - Staw Borki

I dobranoc :P

Kiedy kolejny rower? Kij wie - dołożyli nam terenów służbowych, czeka mnie jeszcze wizyta z Gochą w OBI, po fakturę się skoczyć i domyć te ukurzone mieszkanie do końca. Ale do mojego celu zostały już ino ochłapy (ok 15km),  więc na luźno :)

===========================================
BTW: 07.12.2019 (sobota) mam kolędę - czekam więc na propozycję wycieczek całodniowe :DDDD


:DDDDDDDDDD

==========================
EDIT z wieczoru - dzięki Marzena i Łukasz za (niespodziewaną) góralkę na stałe na chacie i ... pomoc w sprzątaniu oczywiście ^_^

Wybór imienia in progress


Sorka za bajzel - po remoncie jest :-P

Żeby nie było że tak swobodnie się czuje, to już siedzi pod łóżkiem xD



Kategoria Rower

DPD 48/2019

  • DST 30.96km
  • Czas 01:29
  • VAVG 20.87km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 15 listopada 2019 | dodano: 15.11.2019


No dobra, wstaje 5:35 heh :) 

Od ostatniego kręcenia w sumie nic ciekawego (prócz nadrobienia zaległości towarzyskich z Filipem) się nie działo.

Na nadzielę mam zaplanowane (o 13:00) oglądanie meczu GieKSy z Kęsym (zobaczymy czy tym razem się zjawi :D), później pewno spacer z Gochą, a w poniedziałek urlop i misja pt: wymiana drzwi na chacie - w końcu xD. Wychodzi więc na to, że na rower miałem czas ino dziś i ... jutro ;]

Dodatkowo warunki zapowiadały/ją się wybornie :)


Rano do roboty pojechałem klasycznie przez D3S i Zawodzie ;]. Co do warunków to były jak najbardziej "okej" => trochę szkoda że mgła nie była konkretniejsza, ale nie mam co narzekać :P. Osiem stopni powyżej zera, zero wiatru i tak sobie bez przygód (i zdjęć, bo ... żadne nie wyszło xD) dojechałem do Szopienic.

 W robocie pracowito, ale swoje się zrobiło i mogłem wracać uważając ino coby się nie "zakorkować" w okolicach Giszowca, gdzie zamknięto jeden pas dla blaszanych puszek.

Pierw więc Szopienicka, następnie trochę chodnikiem, później objazdem przez Koreę (dzielnica Kato), chwila w zatorze i przez las i Ochojec do bazy. Wielkie brawa dla kierowców, którzy to super mi się odsuwali (oczywiście jak mnie zobaczyli w lusterku) "robiąc" mi miejsce przy krawężniku!! Szanuję ^_^

Fajnie się kręciło, ale stety/niestety na nic więcej nie mogłem sobie dziś pozwolić. Obiad, pranie, wizyta w OBI, sklepy, "chińczyk" itp. => ale za to jutro mam cały dzień dla siebie i ... Szkodnika :)

Fotki ino z powrotu:

Nikisz ze środka ^_^

Śląsko i ... trochę nielegalnie ;)

Później już klasycznie ale ... choć się pochwalę nowym światełkiem z tyłu ... za całe 10 zeta :D ^_^

===============================================
Co do "śmiecha" - to jakie to życiowe :DDDDD



LINK DO LAMPKI


Kategoria Rower

W poszukiwaniu resztek jesieni

  • DST 54.18km
  • Czas 02:29
  • VAVG 21.82km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 11 listopada 2019 | dodano: 12.11.2019


Wczoraj tak jak pisałem w jednym z komentarzy "kidrało" cały dzień. W sumie to nawet dobrze, bo mogłem nadrobić seriale i poobijać się trochę. Miałem ino jedną misję do zrobienia - wieczorem pójść do Żabki po piwo. No nie wyszło (:D) => leń na 120% :P.

:DDDDD

Dziś wstałem chwilę po 8:00, ogarnąłem się, zjadłem śniadanko ...

... i mogłem pomyśleć, coby tu wykombinować przed odwiedzinami Kęsego, do których to ... finalnie nie doszło. Kolega przesadził wczoraj z chmielem i dziś zaliczał problemy żołądkowe xD. Trochę szkoda, bo pewnie bym w górach wylądował ale na całe szczęście Janiol organizował spotkanie na Brynowie, więc wieczór miałem "uratowany" :]

Wiedząc jednak że Krystian przyjedzie albo autobusem 292 o 13:45, albo pociągiem o 14:38, albo go żona powiedzie, postanowiłem nie oddalać się zbytnio od Piotro i pokręcić się po okolicy, zakładając ponadto żeby nie wjeżdżać do lasu - błoto i te sprawy, wczoraj przecież cały dzień padało.

Pierw więc Zadole, następnie objazd Kokocińca, kolejno kontrola DDR-ki na Bema, później Obwodnica, Kochłowice i ... dostałem info od Kęsego. W związku z tym pokręciłem przez Wirek, Halembę i skoro ruch samochodowy był znikomy to pojechałem sobie pierw DK-44, następnie DK-81 do Zarzecza i dokręciłem do jednego Trollkinga przez Kostuchnę, ul. Cegielnia Murcki, Ochojec, ul. Kłodnicką i Akademiki do ... piwa w nagrodę ;). Po nim został mi ino niecały kilometr do bazy, którego to już Endo nie ogarnęło xD

Kierowcy dziś na "piątkę z plusem" wszyscy wręcz wzorowo mnie wyprzedzali :)

Trasa:


Fotki:
Jeszcze raz powitałka z Zadola :)

Warun dziś (jak na połowę listopada) genialny - no może mogło by trochę mniej wiać, ale nie narzekam :]

DDR-ka => zrobiliśmy co mogliśmy. Tam gdzie jeszcze nie było podbudowy jest asfalt, ale trochę kostki niestety musiało zostać

Dobre i tyle heh

Oczywiście nasi kochani milusińscy już również korzystają xD

Resztki jesieni znalezione :-)


Kochłowice ...


... i kolejna jesień - tym razem z okolic Paniowych
DK-44 i ...
... DK -81 => zawsze bawi mnie ten znak "Katowice 12", pomylone ino o jakieś ... 9km, albo brakuje plusa między 1 i 2 :DDD

Katowice z ... Katowic (ul. Leszczy)
Zostało mi ino pojechać ... galopem do bazy ;)

=====================================================
XDDDDDD



Kategoria Rower

Deszcz popsuł wyjazd ;/

  • DST 11.41km
  • Czas 00:37
  • VAVG 18.50km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 9 listopada 2019 | dodano: 10.11.2019



Wczoraj zasypiając do pracy, zmaściłem niemiłosiernie. Jakbym był jeszcze "spakowany" na DPD, to pewnie bym pojechał, ale ... no nie byłem xD. Pociąg więc, po nim robota, po niej romantyczny (:DDDD) obiad z Gochą i do lasu, z płaczącą, piszczącą, skamlającą i w ogóle i szczególe Aryą, która chyba stwierdziła że skoro doszła na Piotro to teraz, natychmiast idziemy na spacer xD. Pierw jednak zjedliśmy, potem poszliśmy ...

O tak:


... i w tym miejscu muszę zgłosić mój kolejny cel na ten rok. Wyjazdów do pracy zostały trzy (47/50), KaeMów rowerowych 204 (4796/5000), a do tego ... z głupa zobaczyłem że mam wydeptane w tym roku (na dzień 10.11.2019) 2894km. No przecież nie wypada nie dochodzić do "trójki" :D. Służbowo została mi już ino jedna ulica, warunków do spacerów też coraz mniej, gór na razie nie planuje, ale myślę że ogarnę temat => Arya bankowo się nie obrazi na kilka dodatkowych spacerów hehehe :D

Szliśmy po ciemku, więc bez fotek.
Zdjęcie poglądowe ino wkleję :D



Co do dziś, to wstałem po 10:00 (bo niby kto mnie obudzi? :D), narobiłem zaległości w internecie, zjadłem obiad i postanowiłem pojechać do Katowic po bilet miesięczny. Niby dziś stary był jeszcze ważny i mogłem pojechać komunikacją miejską, ale rowerem to zawsze sympatyczniej ;). Wyjechałem po 16:30 (coby nie widzieć drzew informujących mnie że zbliża się gooofno, a nie piękne lato), przejechałem Piotro, Ligotę, Brynów i ... mnie zlało pfff.

Do dworca jednak dojechałem, bilet kupiłem, zobaczyłem co słychać na rynku i ... rura na pociąg. W deszczu jeździł nie będę!!

BTW: B/K => nie interweniowałem bo jechałem ino trzy stację, poza tym po zachowaniu ich dzieci (trójki), które to krzyczały, śmieciły, płakały, tarzały się po ziemi i łazili w butach po siedzeniach wywoskowałem że to patrioci z którymi nie ma co dyskutować xD


Z pociągu wysiadłem i ... zero deszczu. No to zrobię chodzi gluta pomyślałem. Niestety, po trochę ponad kilometrze znowu zaczęło walić żabami. Pier*olę, misja dom - listOPAD pełną parą pfff. Ale choć dobrze że nie ma upałów - pomyśleli niektórzy hehe :D.

Oczywiście jak już rower odstawiłem do wyschnięcia na chatę i pojechałem autobusem po najlepszy dodatek w słoiku zamknięty ...

(połowa jednego już w sałatce i tostach wyparowała :P)

... to deszczu nie stwierdzono xD

Trasa => bez komentarza ...
Fotki:

Stare, dobre okolice ;]

I kolorowe Kato, deszczem polane ;/

Dziś leje cały dzień, jutro mam gościa z Mysłowic więc raczej pokręcone pfff.
===========================
PS: Chyba znalazłem poprzednie wcielenie Morsa :DDDDDDD



Kategoria Rower

DPD 47/2019

  • DST 30.31km
  • Czas 01:29
  • VAVG 20.43km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 6 listopada 2019 | dodano: 06.11.2019


:DDDDD

No to wróciłem sobie z Poznania na Górny Śląsk, gdzie niedziela była zaplanowana na dojazd, rozpakowanie się, pranie, szybkie spotkanie z Gochą i ... ognisko na Stargańcu :)

O takie:

Diobeł w żywiole heh :D

Sylwestrowo też było :)


Dzięki Marzena (również za transport :*), Łukasz i Marcin za towarzystwo => być może były to ostatnie kartofle z żaru w tym roku :). Zresztą ognisko było mi mega "na rękę", bo ... prócz kiełbasy nie miałem nic innego na obiad :DDDD

==========================
Po ognisku jak to zwykle bywa, nie było mi dane pokręcić w poniedziałek. Oczywiście wynikało to z tego, że miałem umówionego faceta od drzwi od razu po mojej pracy. A coście myśleli? :P. Szybki montaż nowego skrzydła, zakupy i ... skończył się mi dzień. We wtorek padało, więc dopiero dziś mogłem ruszyć na DPD ;]

Rano mega wilgotno, na powrocie pierw nie mogłem wyjechać z Szopienic, później wpadłem na korek na Szopienickiej, a następnie do lasu. W lesie niestety mega depresyjnie => już bym wolał żeby po "złotej jesieni" od razu spadł śnieg. Teraz jak się przejeżdża to nic ... ino se w łeb palnąć xD. Do bazy dojechałem (po błocie) klasycznie przez Ochojec. Raczej kończą się jazdy w terenie, a na asfalt ostatnio nie mam zbytnio ochoty ;/. Dokręcić "do wyznaczonego celu" jednak trzeba ;]

Fotki:
Poranek (w ruchu) na D3S

Z powrotu:
Coraz ciężej złapać jakieś mało pesymistyczne ujęcie :(


A tu już nie "dziki przejazd" => ponoć ruch pociągów został niedawno na tej (Ligota - Tychy)
linii przywrócony. Jedni mówią o 20, inni o 60 pociągach towarowych na dobę. Fajnie, postoimy se na: Jankego, dwa razy w lesie, Cegielni Murcki, Szarych Szeregów, Boya-Żeleńskiego, Saskiej i w okolicach Mlecznej. Do tego raczej koniec mojego i Gochy skrótu ze Ślepiotki na Zadole :(

Na koniec (pozytywny) zachód słonka z okolic dworca w Piotrowicach


Jutro prognozy oszalały - raz piszą że deszcz z rana, raz że mżawka, a raz że bez opadów - o kolejnym DPD zdecyduje rano ;]
====================================
A z tym się zgodzę ;]



Kategoria Rower

Poznańsko ;]

  • DST 66.66km
  • Czas 03:20
  • VAVG 20.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 31 października 2019 | dodano: 04.11.2019


Oj, obszerny to będzie wpis heh xD.



Z nie małymi problemami udało mi się dojechać do rodzinki do Poznania. Ogólnie droga przebiegła płynnie (Morfeusz na odcinku Wrocław - Luboń :P), ale te trzy (!!!) godziny opóźnienia PKS (Flixbus) mógłby sobie darować heh xD.

===================================
Dziś (czwartek) w planach było odwiedzenie Babuszki, ale Ciotka poszła sobie "na fuchę", dając mi luzy do końca dnia :). No to cóż by tu? :P.

Wstałem po 9:00 rano, ogarnąłem się, zobaczyłem przez okno i ... było idealnie. Słonko, pięknie (choć mogło by być cieplej), zero wiatru i choć Trollking zaproponował mi na dziś lasy, to ja jednak twardo zostałem przy swoim i udałem się na Radzewice ^_^

Początkowy odcinek przez miasto klasycznie przemilczę, następnie puściutka Wartostrada i Starołęcka, która to również nie była taka straszna jak to niektórzy opisują :P. Po niej już pełen komfort, minąłem jakieś wnioski i dojechałem do Radzewic. Wkurzały mnie ino jakieś bombowce robiące hałas nad głową oraz ... pęd powietrza skłaniający do płaczu xD. 

Do celu dojechałem leniwie i mogłem rozkoszować się nic(prócz piwa picia)nierobingiem ;). Żubr smakował wybornie, ale ponieważ "było zagrożenie" że wieczorem będę musiał jechać autem - to na jednym musiało się skończyć ;]

Na powrocie pierw drogowa masakra (opiszę na końcu), a po niej dojechałem ... do Lubonia, gdzie jakiś debil pulsacyjne zaczął mi trąbić (tak wiem, była śmieszka obok) i pewno bym go olał, ale zaczął mi wibrować telefon. Pewno (taaaa, to był Kuzyn) coś ważnego. Zjechałem więc i ... zaliczyłem Luboń z pozycji poziomej, na tym oto idealnie wyprofilowanym krawężniku xD

 Dobrze (i niedobrze) że byłem na dohamowaniu, bo wyglebiłem przy tam max 15km/h, więc ino portki i kolanko popsułem => tak coby było symetrycznie po "dzwonię" w górach heh.

Po tym fakcie pozostało mi ino dojechać do bazy czyli do Wujostwa ;)

Trasa:
Fotki:
Początkowy odcinek :]


Cenie, choć nie skorzystałem heh

BTW:

Starołęcka - super ulica, zero ruchu ;)

Dobra żartowałem, udało mi się po prostu przejechać w ostatniej chwili przed zamykającym się szlabanem :P

A tu już mniej śmiesznie => zobaczyłem na własne oczy te nadleśnictwo. Co się tam odpier*ala to jest jakaś masakra - co chwilę wycinki!!!. Jak tak dalej pójdzie to Śląsk będzie ..  płucami Polski xD

Milusio ^_^

Koniec obszaru zabudowanego XD

Grzybiarki (w tle) też były spotykane hehehe ;)


Na celu ^_^


Nazot => Warcisław
Most za Rogalinkiem jakby ktoś pytał ;]


Postój ... yyy krótki heh xD

Dworzec w Puszczykowie za to mega klimatyczny :-)

Dalej trasą R-9 => mostek coś (ze zdjęć) znajomy heh :D

I do bazy ^_^


Po tym wyjeździe w sumie mogę podsumowywać, bo ... nic więcej nie ukręciłem xD. Pierwszą rzeczą o którą pewno mieszkańcy Śląska zapytają to wiatr. Wychodzi na to że znowu mi się udało, bo cały dzień było bezwietrznie :D. Jutro w sumie (jak się okazało) też, w sobotę natomiast wiało, żeby nie było że ktoś wymyśla :P. Następna sprawa: gazeciarze. Kosmos po prostu tu jest - nasi (Śląscy) kierowcy są najlepsi na świecie, bo to się działo okolicach Rogalina i Puszczykowa przechodzi ludzkie pojęcie xD. W sumie to bardzo się cieszę, że mogę to opisać, a nie .. wąchać kwiatki od spodu xD. Do tego dochodzą dwie sprawy: fatalna jakość poboczy i fakt że na jednego poznaniaka przypadają chyba ze cztery auta => plus oczywiście klasyk czyli jedna osoba w aucie, bo po co więcej? xD. Żeby nie było tak pesymistycznie, to muszę przyznać że dziś bardzo ładnie odmachiwali ... kolarze!! Czyli jednak to tylko ci nasi mają przyklejone ręce do kierownicy heh :D.

===================================================
W piątek byłem już mego mocno nastawiony, że będę musiał wsiąść do auta. Tym razem jednak to Chrzestna "zablokowała" plan, argumentując to tym, że na cmentarzach będzie pewno pierdyliard osób. Super (:D), mogłem więc rano się poobijać, pogadać z Sąsiadką i po obiedzie odwiedzić Kropę i Tomka - kolejność oczywiście alfabetyczna heh.

Trollking pomimo sytuacji w jakiej się znalazł (śmierć brata teściowej), zaproponował mi odwiedzenie wieży widokowej, którą to poznałem tylko z jego relacji. Sympatycznie, pierw durną ulicą (choć widok na tabliczki ulic: Czeladzka, Będzińska godny xD), później już z piwkiem w ręku poszliśmy na Szachty obgadując was wszystkich :P. Następnie trochę gruntu, delikatne zgubienie się w poznańskiej "Strefie Mroku" i przez dziki cmentarz na autobus do bazy, która to ... okazała się nie być bazą noclegową. O tym jednak później :-)

Dzięki Tomek za znalezienie czasu i towarzystwo (i suwenire nikotynową heh) => teraz ino muszę się parę razy umyć, coby Arya zdrady nie wywąchała hehehe :D

Trasa:

Fotki:
ADHD (666) Kropa ...

... i jej słynne kijki :)

Ciekawe kiedy przejdzie na piłeczki :P

Na celu ;]



Strefa Mroku :D => więcej o niej we wpisie Tomka :)

Końcówka



===========================================
W piątek tak jak pisałem nie nocowałem na Wichrowych. Od razu jak przyjechałem z Zielonego (?? heh) Dębca to akurat pod blokiem czekała Kuzynka, która to zaproponowała mi nocleg u niej w Strzeszynie. Finalnie pomysł okazał się kapitalny, bo choć rano już mogłem prowadzić (alkomat rulez), to zostałem przez Iwonę wręczony, czyli idealnie :DDDD.

Drapania po plecach oczywiście nie zabrakło - gorzej że Viktor też chciał jak Wujek :D


Zjedliśmy więc w sobotę rano śniadanie, kawka, rura po Ciotkę i jazda do Pobiedzisk :]. Tam chwilka na cmentarzu i ... mogłem zobaczyć zdziwione oczy Toli na widok wnuka ;)

Dobrze, że ma się dobrze bo ...


Po piwku (Karmi i Perła) również wypiliśmy :):D

BTW: Pobiedziska XD


Pogadałem (i pokazałem jej, jej stare mieszkanie po remoncie) z Babuszką, nazot na Poznań i balanga heh. Pierw z Wujostwem, później z Kuzynem i długo niewidzianym Glizdą. Po tym zacnym wieczorze, udałem się na nocny autobus na dworzec i na odjeżdżający o 02:20 PKS do Kato :].

Spontanicznego wyjazdu bankowo nie żałuję. Wszystko wyszło idealnie, a do tego nawet pogoda dopisała :-). Dzięki wszystkim i ... do kolejnego, pewno w przyszłym roku ;)

Dziki jak widać nie próżnują xDDDD


ZDJĘCIA Z WCZORAJSZEGO OGNICHA W KOLEJNYM WPISIE - ZAPOMNIAŁEM TELEFONU DO ROBOTY :DDDD

=============================================
Co do podsumowania butnego to nie, wcale nie dochodziłem 31 października przed 23:00 brakujących czterystu metrów ...

... nic, a nic :DDDDDD

Ostatnia "trzy-setka" to była raczej na ten rok - przykuli mnie w robocie do biurka i kompa xD


=======================================
PS: Dobrze że wracałem do Kato, a nie na Siemce :D


Zmęczyłem, do następnego ^_^


Kategoria Rower

DPD 46/2019

  • DST 32.87km
  • Czas 01:33
  • VAVG 21.21km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 29 października 2019 | dodano: 30.10.2019



A było tak pięknie, to nie - Jarosław musiał przylecieć i zabrać ciepło xD.

W poniedziałek trochę pozałatwiałem, jutro (środa) jadę do roboty już z plecakiem na Poznań, więc szansa na kręcenie była tylko dziś, Wstałem, ogarnąłem się, pojechałem i ... żałowałem heh xD. Startowe plus 5*C było jeszcze względne, ale piździernik na D3S już zachował się mega niepoważnie ... 

... i dał dość mocno po palcach u stóp mych heh.

BTW: Brawo Muchowiec i D3S xD

Suwałki, biegun zimna? => dobre sobie :P

Do pracy dojechałem jednak bez odmrożeń, przepracowałem swoje i wróciłem z grubsza swoimi śladami. Tym razem nie jechałem przez Gisza bo pewno tam nie dość że wuchta syfu, to jeszcze ślizgawka (w czasie dnia padało) na liściach się zapowiadała ;]

Fotki:
Do pracy

Z pracy

=============================================
W czwartek jak już pisałem szykują mi się odwiedziny babuszki + groby, więc mogę podsumowywać miesiąc kręcenia :).
Cóż by tu napisać? Szału nie ma, ale po a) pogoda była różno-średnia i po b) aż cztery razy udało się w górki pojechać => coś za coś :)
Do celu (5k) zostało trochę ponad 300km i cztery DPD - tak, to będzie misja (choć niekoniecznie) na listopad ;]

Butne kilometry podsumuje przy kolejnym wpisie, ale już wiem że do "czystu" nie dochodzę! Fatalny? to był miesiąc heheh :D
=====================================
A na koniec coś pod Helołim :PPP


Kategoria Rower

Myjnia

  • DST 38.74km
  • Czas 01:55
  • VAVG 20.21km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 27 października 2019 | dodano: 28.10.2019


Jak to pisze Filip - dzisiejszy wyjazd na myjnię był typowo bez sensu xD. Suche, nudne, nic nie wnoszące kilometry, ale skoro (już po obiedzie) wywlokłem Szkodnika na plac, to trzeba było go gdzieś wyprowadzić :)

Pierw ruszyłem w kierunku lasu, coby zrobić trochę kilometrów gruntowych i dobrudzić rower. Niestety, pierdyliard osób wpadło na ten sam (albo pieszy) plan. Oczywiście większość to typowe "święte krowy" - idą/jadą w trójkę całą szerokością ścieżki i wszystko mają trąbie xD. Uciekłem więc i udałem się stronę Mikołowa. Po co? Sam w sumie nie wiem. Jak wyjechałem, tak od razu wyjechałem. Później pojeździłem jeszcze trochę po okolicach willowych, zaś do lasu na Ochojec (dziwnie tak bez psa xD) i udałem się na tytułową myjnie.

Po niej musiałem tylko trochę pojeździć, żeby wysuszyć Szkodnika :]. Ochojec (5 minut stania na jednych światłach), Brynów (3 minuty), Panewniki (3 minuty) i skończyłem ten pseudo wyjazd klasycznie na Kolejarzu. 

Ambitnie chciałem rano wyruszyć na coś konkretniejszego, ale jak zobaczyłem tą wichurę za oknem to podziękowałem heh :P. Popołudniu było już na całe szczęście znośnie i cieplutko *\0/* :)

Trasa = https://www.relive.cc/view/v8qV1pJYQ36
Auto-pauza została w górach xD



Zdjęcia
Leśno - bombelkowo, nie przepuszczą xD

Górki - mam nadzieję że widać ;)
EDIT: dobra, widzę że mało widać xD

Selfik :P

Ku zachodowi ...

... na bazę 


=======================================
Historyjka mi się z memów utworzyła :P

Mati w tym czasie ...

... więc trzeba działać :D


Kategoria Rower