Masakracja
-
DST
15.93km
-
Czas
00:51
-
VAVG
18.74km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 3 stycznia 2020 | dodano: 05.01.2020

Pisząc ostatniego BeeSa nadmieniłem że las wykosili. Dziś więc miałem plan, że skoro i tak bankowo z Gochą umówię się na spacer z psem, to może przejdziemy się tym odcinkiem i zobaczymy skalę zniszczeń. Niestety, Siostra działa na "trybie oszczędnym" (:P) i to ja miałem przyjechać do niej heh.
Skoro jednak umówiliśmy się między 17:00 a 18:00, to miałem tam około godzinki żeby się ruszyć Szkodnikiem.

Wyjechałem i się załamałem. Droga leśna cała w kamieniach, a drzewa czekają już tylko na transport. Pojechałem jednak dalej na Starganiec poszukać innych wyciętych dziur w lesie. Oczywiście znalazłem, w okolicach Przystani w Rudzie Śląskiej. Najgorsze jest to że wycinka musiała się odbyć w okresie świątecznym, tak po cichu, zupełnie jak głosowanie w naszym nowym/starym rządzie ...
Trasa:
Fotki:
Dzięki!! ;/

Wińcej kamieni!!

Dno

Starganiec

Dziękuje i do następnego

===========================

Kategoria Rower
Nowo rocznie + Podsumowanie rowerowe 2019
-
DST
22.92km
-
Czas
01:15
-
VAVG
18.34km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 1 stycznia 2020 | dodano: 03.01.2020

Dwa tygodnie bez kręcenia i wystarczy :-)
Próżnować jednak nie próżnowałem i pierw ogarnąłem sprawy urodzinowe (dzięki jeszcze raz za życzenia), następnie padało, następnie były święta, a później ... się nie chciało :P. Ogólnie to dobrze że mój cel (cele) na ten rok udało się dość szybko ogarnąć, bo jazda w drugiej połowie grudnia byłaby męczarnią xD. Podsumowanie jednak w drugiej części wpisu :]
=======================
Po wczorajszym Sylwestrze, który to spędziłem z Filipem wstałem rano i postanowiłem po skokach zacząć rok na rowerze i już na samym początku przegonić Kuzyna ze Skórzewa :D. Wyszło ... no prawie idealnie => ruszyłem po ciemku o 18:30 heh.
Pierw pojechałem na Rybaczówkę, następnie zrobiłem nawrotkę i lasem pojechałem na Zarzecze.
W lesie jechało się całkiem przyjemnie (ok. 0*C) aż do naszej klasycznej trasy: Akademiki - Mikołów. Tam pierw błoto, następnie tłuczeń i coś mi za bardzo zaczęło pachnieć lasem. No tak, wycinka :-\. Drwalbile nie dość że popsuli las, to jeszcze dukt leśny i jak to zwykle bywa cieli w pobliżu drogi, żeby się nie przemęczać zbytnio!!
Po przejechaniu tego odcinka już wiedziałem że muszę pojeździć trochę asfaltem, coby sobie opony wyczyścić. Padło na "bogatsze" Piotrowice i nową drogę z DDR-ką: czyli łącznik ulic Tunelowej i Wspólnej. Fajna taka, ale bez sensu xD. Jezdnia i ścieżka na końcu zwężają się do trzech metrów i ... finalnie "dochodzą" do wiecznie zamkniętego przejazdu kolejowego na ul. Jankego. Suuuuper, no ale nowe osiedle (pod lasem) musi przecież gdzieś powstać ;)
Wróciłem więc na swoją stałą ścieżkę i pojechałem na chatę.
Do gluta nie miałem ochoty dokręcać bo skończyła mi się bateria w słuchawkach, a pisk sprzed przedniego koła nie jest zbyt przyjemny dla ucha heh.
Napęd kupiony ...

... ale coś mi się zdaje że z tymi klockami w przednim kole do kwietnia nie wytrzymam ;)))
Trasa:
Auto-pauza ciągle pijana xD
Fotki:
Rybaczówka zamglona ;]

Wycinka mało widoczna, ale obiecuje pokręcić tam jakoś w dzień i pokazać jej skale ...

Wjazdy "na pole" xD. Pewno za chwilę się tam zagnieżdża żurawie => nie do końca latające ;)

==========================
Co do podsumowania grudnia, to za bardzo nie mam o czym pisać. Były dwa gluty i dwa DPD xD. Na więcej nie miałem ochoty, ani weny => jak nie ma warunków mi odpowiadających, to na chama kręcił nie będę. Koniec i kropka :D
Butnie było klasycznie ;]

======================================
Co do podsumowania rocznego, to już parę zdań napiszę.
Zważywszy na fakt, że rok zaczął się względem kilometrów bardzo dobrze, to przy końcu maja nie wierzyłem że czwarty rok z rzędu dobiję do mojej normy czyli 5k. Oj remontowo było i w skali całego roku mogę śmiało napisać że "uciekły mi" około dwa miesiące kręcenia xD.
BTW: wynik i tak jest najgorszy od trzech lat ;/

Zacznę od wymienienia wycieczek z Siostrą :DDDD
=> http://lapec.bikestats.pl/1756820,Nowy-czlonek-rod...
=> http://lapec.bikestats.pl/1759663,Byle-gdzie-atrak...
=> http://lapec.bikestats.pl/1761245,Grillos-na-Lysin...
=> http://lapec.bikestats.pl/1766106,Do-Ojca-towarzys...
=> http://lapec.bikestats.pl/1768955,Rodzinne-Koparki...
=> http://lapec.bikestats.pl/1799893,Rekreacyjne-z-Go...
Byłoby :D
Finalnie wyszło 284 km heheheh :D
Najważniejsze jednak że w końcu się Gośce udało "Koparki" pokazać ;]
========================
W 2019 r nie było Wisły, nie było Krakowa ani Leśnej Rajzy, po Poznaniu zrobiłem ino malutkie wycieczki, żadnych nowych śląskich terenów (no prócz Brennej), Zawiercia (które w sumie było priorytetem), nic Internaszynal i w sumie sam się głowie jakim cudem dystans jest taki, jaki jest heh. Plusowe na pewno są tripy nocne. Oj super przyjemnie się kręciło, zwłaszcza na (prawie) Oświęcim heh. Siewierz też był niczego sobie, ale tam cały urok zniszczyły ... komary xD
========================
Rok zacząłem tym razem pierdółką z Łukaszem piątego stycznia, choć oficjalnie kręcenie można uznać za zaczęte od Koparek z Filipem, albo Tuliszowa ... częściowo z Filipem (xD), na przełomie stycznia i lutego. W pierwszej połowie marca godne odnotowania były chyba ino Tychy i nastał 17 marzec. Tego oto dnia dostałem telefon z Poznania że w Pobiedziskach jest miejsce dla Toli. Aktywny tydzień, pożegnanie z Babcią (przy okazji mega fajnej wycieczki do Tarnowskich Gór) i się zaczęło to, o czym pisałem na wstępnie drugiej części wpisu xD.
Remont się ciągnął jak nie wiem co, ale w końcu udało się ogarnąć to co trzeba było. 21-go maja ściąłem Szkodnika na Piotro, nastąpiły parapety i można było znów zacząć kręcić ;] Wpadały kolejno: Gliwice, gruntowy Sosnowiec i Dziećkowice a po nich nastąpił ... największy fart tego roku. 27-go lipca Katowice sobie pływały ...

... a ja radośnie o suchości kręciłem się po okolicach Rybnika :D
Do końca roku kilometry "zbierały się" już spokojnie bez jakiejkolwiek "spiny" :). Były Łysiny, wyżej wspomniane Brenne (super trip, ino szkoda że z kontuzją jechałem ;/), Oświęcim-y., odwiedziliśmy też z Łukaszem jeden symboliczny pomnik:

Od 20 listopada (po ostatnim Tuliszowie) już tendencja malejąca, bo ktoś się wprowadził ;)))

Dzwonki w 2019r. było ino (i aż) trzy: dwa śląskie relację o tu i tu i jeden luboński. Ogólnie jednak obyło się bez poważniejszych kontuzji co cieszy ;]. Na plus były również rekordowe 52 dojazdy do pracy, co przy moim trybie zatrudnienia nie jest złym wynikiem.
Jak będzie w przyszłym roku i czy poprawie wynik "wyjdzie" pewno do końca pierwszego kwartału, gdzie dostaniemy rozpiskę ile jest do zrobienia w terenie. Oczywiście o ile za dwa tygodnie mnie sąd nie zamknie, bo termin służbowej rozprawy się zbliża heh ;).
Do pełni podsumowania trzeba dodać że udało się wykręcić tylko 8 setek (pffffffffff do poprawy), a rok zakończyłem ilością 110 wpisów i średnią na poziomie 20,66km/h :]
Mapki:
Śląska ...

... podkarpacka ...

... oraz wielkopolska :]

Topka:
1: Nocne Goczałkowice => http://lapec.bikestats.pl/1765371,Nocny-kombinowan...

2: Namiot w Puszczy Zielonka => http://lapec.bikestats.pl/1781557,Puszcza-Zielonka...

3: Stalowa Wola => http://lapec.bikestats.pl/1794806,Stalowa-Wola-z-d...

4: Pszczyna => http://lapec.bikestats.pl/1800976,Piekna-polska-Ps...
5: Nie mogłem się zdecydować więc daje oba ;]
Gliwice i TG => http://lapec.bikestats.pl/1740405,Wszystko-wokol-s...
Leżajsk => http://lapec.bikestats.pl/1794813,Lezajsk-z-objazd...
Jak będzie w tym roku? Czas pokaże ;]
===========================================================

:)))))))))))))
Kategoria Rower
DPD 52/2019
-
DST
30.98km
-
Czas
01:32
-
VAVG
20.20km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 17 grudnia 2019 | dodano: 18.12.2019

Dziś miałem iść na pociąg, tak wiem. Jednak tak się złożyło, że wczoraj nie zdążyłem rozpakować plecaka xD. I to był błąd!!
Pomimo dość jasnych ostrzeżeń i z internetu ...

... i z moich porannych obserwacji postanowiłem jednak ruszyć rano rowerem do pracy. Na start ... cały się popłakałem od "ostrego" powietrza, które to zbombardowało mi gałki oczne. Po niecałym kilometrze zacząłem nawet kombinować z pociągiem z Ligoty xD. Stwierdziłem jednak że twardym trzeba być, a nie miękkim i pojechałem dalej.
Nawet całkiem spoko się kręciło ... aż (jechałem przez Upadowy) do ulicy Szopienickiej. Tam, aż do roboty szklanka na drodze => max 15km/h i dupa cały czas spięta. Miody, normalnie miody mhmmmm!!
Po pracy ponownie powrót na Szopienicką. Znaczy chyba to była Szopienicka, bo praktycznie nic nie widziałem. Nie, nie przez zapowiadane przez Pana Damiana słonko ino - taaaaadam:

Zero wiatru i mamy efekty :-\
Smog to było jedno, druga kompilacja nazywała się korek na Giszowiec, przez który to musiałem odbić na Zawodzie i wrócić do bazy praktycznie w 100% porannymi śladami. No, to zdecydowanie nie było najlepsze DPD w tym roku.
Trasa:
Fotki => ino z powrotu, rano było tak jak wczoraj x
Szopienice



Zawodzie



D3S



Piotrowice Kolejarz - zapewniam że bramki są dwie ;)


Jutro ma być ładnie, ale czy mi się jeszcze chce?
EDIT: NIe, nie chce!! Pojechałem pociągiem i dobrze, bo ciągle można gryźć powietrze ...
================
BTW:

Kategoria Rower
DPD 51/2019
-
DST
35.72km
-
Czas
01:45
-
VAVG
20.41km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 16 grudnia 2019 | dodano: 16.12.2019

Tydzień abstynencji rowerowej minął nawet nie wiem kiedy! Od poniedziałku do czwartku, było mało przyjemnie (przykładowa temperatura patrz poniżej xD) ...

... więc ogarnąłem se ino weterynarza, sklepy, umyłem okna "dla Jezuska" i pporobiłem tam takie różne (mało istotne) różności ;].
W piątek i sobotę było towarzysko: Filip dzięki za korektę "koła" (niestety jeszcze skrzypi - pewno przez ten klocek, ale jest już lepiej :]), a Łukaszowi i Marzenie dzięki za pomoc z dywanem i numerkiem ... na drzwi ;]. Ponadto odwiedziłem rodziców, po czym niedzielę ... praktycznie całą przespałem heh.

No dobra, w sobotę byłem w OBI z buta :p
Niedziela tak jak pisałem była leniwa i narobiłem spanie tak dobrze ... że dziś obudziłem się o 4:30 xD. Pokręciłem się niecałą godzinkę po wyrze i zobaczyłem na telefonie że na dworze jest ... +6*C. No to szybko na równe nogi, pakowanie plecaka, toaleta i rura na DPD :].
Ciemno jak nie powiem gdzie, ale bez przygód przejechałem klasyczną trasę do roboty ;]
Szkoda że słonko tak późno wstaje i ino takie coś uchwyciłem xD.

A no, i takie :p

W pracy prócz tego że mój kolega z biura przy końcu dniówki był (wyjątkowo!!) trochę marudny, to nic ciekawego się nie działo i po 8h ...

:PPP
Tym razem na powrót miałem troszkę inny plan niż zwykle, gdyż okazało się że na Brynów przyjeżdża sam Mati Morawiecki, oddać hołd poległym w 1981r. górnikom. Trzeba więc było zobaczyć jak idą przygotowania ^_^.
Ponownie przez Zawodzie, Ptasie Osiedle i Park Kościuszki dojechałem pod krzyż kopalni "Wujek", a tam prócz całej zgrai policji, miliona związkowców z Solidarności,
Myjnia za 2zł zrobiona, korki z Brynowa na Ligotę też, Żubr zainstalowany i można się było zrelaksować przed TV z kotem na kolanach który to ... traktuje mnie już mocno jak mebel grzejąco- głaszczący xD.
Fotki z powrotu:
Skoro nie było wschodu, to może choć ...

... zachód się trafi ;)

Park Kościuszki i moja stara poranna trasa DPD z Brynowa

I na celu xD


Myjnia i ... do zaś ^_^

===================================
Zaś w sumie miało być jutro, ale prognozy są raczej kiepskie => rano przymrozek pfff

:PPPP
Albo wyjdę na ciepły pociąg ;)))
Kategoria Rower
Glut daremny
-
DST
30.96km
-
Czas
01:43
-
VAVG
18.03km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 grudnia 2019 | dodano: 08.12.2019

Tak, to kiedyś musiało nastąpić :D
Wczoraj (znaczy w sumie dziś) do 3:00 w nocy mordowałem się coby zabezpieczyć wejście do półki w wersalce xD. Pewien szkodnik (nie piszę o rowerze) uwielbia tam włazić. Gorzej że owy futrzak ani nie umie stamtąd wyleźć, ani miauczeć xD.
Misja się ... no prawie udała heh.
=========================
Wstałem o 9:00, poszedłem do sklepu i pogadałem z Łukaszem czy nasz plan na kręcenie jest aktualny. Był => start o 11:00. Oki, ino dość mocno wieje ale trudno, spróbujemy ;]
Spotykamy się pod moją klatką i pierw przez ul. Żurawią dojeżdżamy do pasmanterii na Jankego, gdzie zakupuje agrafki. Nie pytajcie, potrzebne były :D. I coby tu? Stanęło na tym że jedziemy na Tychy (oczywiście do nich nie wjeżdżając), następnie przez jakieś zadupia do Mikołowa i do bazy.
Niby proste, a jednak wymęczyło strasznie. Drugi dzień z rzędu pierwsze skrzypce grał wiatr, który to nie tylko utrudniał samą jazdę, ale jeszcze obniżał znacząco temperaturę. Nic więcej do dodania więc nie mam. No może prócz tego że ... ODDAWAĆ LATO!!!!!!
Trasa:
Fotki:
Najbardziej "bezpieczny" przejazd w Kato :D

Warunki wietrzne ...

... i najlepszy meteorolog, który mówi jak jest :D

Jasna strona Tychów :)

Opisane zadupia gdzie wiało!!
MEGA MOCNO WIAŁO!

Którędy najszybciej do domu?!!

Trawa pokazuje jak jest :D

Klimatycznie ....albo morderczo :D

Mikołów widziany z podjazdu, który to mi "zafundował" Łukasz coby ominąć DK-81.
Wjazd do bani, za to zjazd ... miody :D

Starganiec

Panewnickie dukty leśne => zdecydowanie najlepszy odcinek ... bo nie wiało.
Badyle rulez :D

Na koniec nagroda, później do domu na obiad, następnie do rodziców na imieniny, do Łukasza ustalać zimowe trip i do wyra ;]

Dzięki za towarzystwo i "narko"zabawkę dla kotka :D
============================================================
BTW: upały zapowiadane nie są :)

Kategoria Rower
Glut korkowy
-
DST
30.59km
-
Czas
01:39
-
VAVG
18.54km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 6 grudnia 2019 | dodano: 08.12.2019

W kwestii powitałki to jak to Łukasz trafnie określił - trochę klimaty poznańskiej Kropy :). A co to się stało moglibyście się zapytać? XD. Otóż Majka jakieś zabawki (myszki, piłeczki, kocie wędki) ma kupione, ale o nagrodę tej najfajniejszej rywalizowały do tej pory ... klamerka z prania i większy (mały jest passe) owalny kamyczek przywieziony z Czech. Znaczy tak było do wczoraj xD. Z głupa zrobiłem jej małą kuleczkę z folii aluminiowej i kot zgłupiał :D. Dobrze że w zabawki zainwestowałem może tam ze 30zł, bo jak widać nie opłaca się kupować heh.
====================================
Co do samej jazdy, to w czwartek wieczorem założyłem że dzień zacznę od DPD. Plan miał bardzo dobre wyjaśnienie => dzięki systemowi i odrobinie pomyślenia, wykonaliśmy jedno z zadań w robocie z dość dużym zapasem czasowym, co w połączeniu z Mikołajem i piątkiem, dawało realne szanse że wyjdę z roboty wcześniej aniżeli po 8h :P.
Wstaje rano -4*C spoko, odczuwalne (przez wiatr) ... -9*C. No już tej => rura na pociąg. W pracy do 13:00, jazda na pociąg nazot, szybkie przebranie i rura!!! A nie, rury nie było ... bo korek xD. Miałem jechać przez Brynów, pojechałem przez pętlę brynowską i ... korek xDDD. No nie, dość tego (!!!) zjeżdżam na Park Kościuszki, a tam ... wuchta wiary z psami. Uciekam więc przez ul. Ceglaną i Francuską na D3S. Tam dla odmiany ... wiatr w ryj xD. Oki, jestem oazą spokoju (pie#$@#oną oazą spokoju) pokręcę więc w drugą stronę na Panewniki, głupi wietrze hahaha. Skręciłem, a tam ... korek i wiatr w ryj!!!. Wal się pogodo pomyślałem, zaopatrzyłem się w litr Żubra i lasem wróciłem na chatę.
Wspaniały to był wyjazd, zapomnę go od razu xD. Dobrze że w domu miałem koniak z Mołdawii (sesese), ciepły prysznic i ... działające ogrzewanie => po godzinie odtajałem xD
Trasa:
Fotki:
# Panewnicka - Piotrowicka

ul. Kolejowa i nowa DDR-ka


Park Kościuszki ;]

Tor saneczkowy w parku


Przed D3S - śląsko tak ;]

# Franciszkańska - Piotrowicka

Stare Panewniki => były plany żeby na miejscu stadniny, zbudować coś dla zwierząt. No niestety, ważniejsze jest zbudowanie zbudowanie Zespołu Sakralnego Zakonu Braci Mniejszych. Cóż, żuraw jest => więc o co chodzi? ;/

Na koniec pierwszy w sezonie odcinek programu "Szkodniki tańczą na lodzie" ... i tak do marca/kwietnia xD

======================================
O tak :)

BTW: Dowód na to, że nie każdy drwal jest zły => oby takich więcej ;)
Rzyki - Leskowiec (922m n.p.m.) - Rzyki
-
DST
18.96km
-
Kalorie 3002kcal
-
Aktywność Wędrówka

Wpis miał być już wczoraj, ale niestety kocisław stwierdził że z miliona miejsc na spanie najlepsze jest ... w środku wersalki xD. Pół wieczoru kombinowałem więc jak jej zablokować wejście "do Narnii" :D. Poniedziałek i wtorek spędziłem na malowaniu i sprzątaniu ale bez obaw, już nadrabiam :)
======================================
Co do genezy wyjazdu to tym razem nie będę się wysilał. Łukasz po prostu miał wizytę Batmana na chacie, więc stwierdził ... że ma całą sobotę wolną :D. Do ekipy (po namowach) dołączył Diobeł i mogliśmy ruszyć ku Leskowcowi. Na początek i koniec pętli została wybrana miejscowość Rzyki gdyż ani ja, ani Łukasz nie mieliśmy stamtąd śladu na GPS Workouts ^_^
Droga (z jednym małym pit stopem na sklep z płazem w logo) spłynęła szybko i mogliśmy ruszyć na ścieżkę dojściową do szlaku czarnego. Nudny to był odcinek i w tym miejscu podziękowania dla Marcina za zawrócenie mi pod chatą uwagi, cobym się cofnął po

Szlak wejściowy był już bardzo przyjemny, ale niestety formy już nie ma przez co trochę się męczyliśmy xD. Przed samym szczytem jeszcze schronisko (którym gardzę - fotki wyjaśnią), atak szczytowy (:D), a po nim już spokojny spacerek (ciągle z piwkiem w ręku) przy średnio pasującej mi temperaturze :D
W miejscu gdzie odbiliśmy ze szlaku czerwonego na żółty zaczął ... padać śnieg, co było miodem na buty me xD. Otóż moi kompani mieli buty odpowiednie, a ja popierniczałem w moich wysłużonych adidasach (xD) => no ślisko było heh. Tak przy okazji nadmienię że to był jeden z ich ostatnich wypadów, bo się popsuły. Co za ciulstwo (zjechane podeszwy i zrobiła się dziurka na czubku) produkują pfff => marne tam niecałe 4kkm i buty do wymiany - skandal :D.
Zejść bez dzwona się jakoś jednak udało i mogliśmy wrócić ponownie na durny, długi odcinek asfaltowy. Tu już Łukasz zaczął trochę marudzić, ale ogólnie z jedną wizytą w sklepie dotarliśmy na parking domykając pętlę. Później powrót do Kato, pizza u mnie i pierwsze malowanko wokół drzwi - dzięki Panowie za pomoc :)
Za tydzień do mnie przychodzi duchowny, więc jestem otwarty na propozycje. Ewentualnie pożyczę psa od Gochy, albo poszczuję kotem :P
Trasa: => przerwa w szlaku to rozładowany telefon - dzięki jeszcze raz Łukasz za power-banka ;]
Fotki:
Start i widok z parkingu

Nudny odcinek asfaltowy

A tu miła niespodzianka => skromny, ładny, z gustem, a nie kolejne "Pudziany" :-)

Na szlaku właściwym gdzie ...

... kierowca mógł się jeszcze napić :)

Dalej szlakiem czarnym ;]




Widać ciepełko :)

Drzwi ciepełka i wiecie co? Kij im w oko!!

BTW: :PPPP

Widoczek i ...

… informacja dla śnieżku, coby kolega Trollking mógł mi wysłać ładne, zimowe zdjęcie Kropy w WPN-ie :D

BTW 2: póki co jest klasycznie xD


Dojście na szczyt

I CEL

Widoki takie se xD

Wracamy


Widoczek i ...

... fotka klasyczna :P

Idziemy dalej ;]

Zielono ...

… i biało xD

A na koniec śnieg ...

… ślizgawka ...

… i ponownie durny asfalt aż do parkingu ;]

Podziękował i do następnego :)
====================================================
Butny miesiąc miał być taki se, a wyszedł nawet niezły - jak na miesiąc praktycznie bez służbowych kilometrów oczywiście ;]

==============================================

Kategoria Góry
DPD 50(!!)/2019
-
DST
30.52km
-
Czas
01:29
-
VAVG
20.58km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 28 listopada 2019 | dodano: 03.12.2019

Czas w końcu po nadrabiać zaległości xD. Pierw więc rower z czwartku, a w kolejnej wolnej chwili siądę do sobotnich górek ^_^
Opcji do ostatniego zaplanowanego na ten rok dojazdu do pracy miałem w sumie dwie, bo później prognozowali pogorszenie się (słusznie) pogody. W piątek straszyli deszczami, w czwartek natomiast wiedziałem że będę musiał wyjść służbowo w teren, a do tego wieczorem miałem zaplanowanego kotologa z Majką. Na całe szczęście teren znajdował się w pobliżu mojego domostwa (os. Odrodzenia), więc postanowiłem pokręcić w czwartek ^_^
BTW:

Rano pomimo trzech stopni powyżej zera jechało się super. Do pracy dojechałem klasycznie, a w niej dowiedziałem się że o 8:15 mamy szkolenie nt: Pracowniczych Planów Kapitałowych xD. Wniosek był jeden: zamiast jechać "na miasto" o 9:30, wyjechałem godzinę wcześniej, zostawiając na szkoleniu kolegę z biura, który to miał się ino dowiedzieć kiedy i jak się z tego (moim zdaniem) goofna wypisać :P
BTW 2: no pewnie xD

Wróciłem tym razem bez korków (juhu) przez Giszowiec i mogłem ruszyć na ul. Radockiego. Oj nie była to fajna ulica, ale na szczęście już ostatnia w tym roku (JUHU!!!), po niej wróciłem "z buta" na Piotro po kitku, ogarniając jeszcze po drodze jakieś swoje sprawy prywatne.
Droga w transporterze minęła o dziwo mega spokojnie, cała wizyta również. Uszy się leczą, kolejna dawka tabletki na robaki poszła do żołądka, a ponadto okazało się że kot składa się z kilo siedemset futra, kości i podzespołu (jeszcze nie) miauczącego, a to wystarczyło do zaszczepienia gada heh :]
Co do kota jeszcze na koniec to pierdoła albo śpi, albo się gdzieś blokuje (dziś spędziła z pół dnia w łóżku, a klinowała się już i za biurkiem i za szafą), albo nie dolatuje do parapetu, albo spada z drapaka, więc zaczynam coraz mocniej rozważać przywrócenie jej "roboczego" imienia xD
Trasa:
Fotki:
Poranek na Ligocie ;]

Z powrotu => Nikisz z innej perspektywy ;]

I leśnie, daremnie pffff

====================
Daremnie, ale ...

... będzie jeszcze "fajniej" :D
========================================
Podsumowywać nie ma za bardzo co :P. W listopadzie wyszło mi niecałe 300km, ale plan (50 DPD i 5kkm) udało się zrealizować => teraz już nic nie muszę :P

Kategoria Rower
DPD 49/2019 (5k km) + graty
-
DST
32.11km
-
Czas
01:35
-
VAVG
20.28km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 26 listopada 2019 | dodano: 27.11.2019

Motywujący poranek (xD) - ino łóżko z rana pościeliłem, wkropliłem Majce lekarstwo do uszu, dostała żarcie, poszedłem do łazienki, wracam i ... jeszcze mogła mi kopa w rower dać :D. Dodam że omijała wyro (chyba że się chowała pod nim przed "obcymi") z daleka, znaczy się do wczoraj heh. Dobrze że nie mam tygrysa, bo by mnie na wersalkę wywaliła :D
Do wyra nie wchodziła, o jednym parapecie wiedziałem że łazi (ma prostą drogę => fotel - biurko - parapet), ale o tym w dużym pokoju nie miałem pojęcia. Niestety, skubana skoczna jest i szybciej aniżeli się spodziewałem wystąpił problem z kwiatkami ;/.
W niedzielę z Gochą przegląd internetu co może zostać a co nie, ponowna wizyta w OBI i wczoraj (poniedziałek) akcja => dwa kwiatki wziął Ojciec na Brynów, jeden "wylądował" na klatce, dwa w kuchni na górze szafki (pewno też polecą) i jeden (ten co stał koło drapaka) wyniosłem na hasiok. Był już nieźle poturbowany (heh), a do tego miał pękniętą (od dawna) doniczkę ;]
Grunt że teraz jest bezpiecznie - znaczy jeżeli chodzi o rośliny, bo kot wczoraj raz nie doleciał do celu :DDD

======================
Co do samej jazdy to kot po nocnych szaleństwach poszedł spać, a ja po dobrze przespanej nocy (lubię swój "twardy" sen :P) pojechałem poszaleć ... do roboty xD.
Jak na poranne trzy stopnie powyżej zera jechało się całkiem przyzwoicie ;]. Poranna mgła ino dodawała uroku i praktycznie bez przygód (klasycznie) dojechałem do Szopienic. Praktycznie oznaczało ino to, że po wyjeździe z ul. Huberta rozładowała mi się przednia latarka i "przeszła" w tryb migania. Zmieniać mi się jej jednak nie chciało i tak trochę spokojniej pojechałem dalej ;].
Po robocie brakowało mi tylko około trzech kilometrów do mojej "piątki". Wyjechałem z MZUM-u i ... wpadłem w korek xD. Jazda przez Giszowiec nie wchodziła w grę więc przekręciłem przez Upadowy, D3S, Ptasie Osiedle, Brynów, Ligotę i Akademiki. Tak na marginesie to ponoć pół miasta stało => uwielbiam swój dojazd do pracy rowerem albo pociągiem :D
Szykują się ostatnie trzy dni w miarę pogody. Dziś (środa) pojechałem zugiem, także mam jeszcze raczej ino dwa dni coby zrobić ostatnie DPD i symbolicznie "zamknąć rok" :).
Trasa => zapomniałem włączyć auto-pauze po górach xD
Fotki:
Ligota z rana

Po pracy => Upadowy i mój (jak co roku) cel ;]


Pstrykać nie było za bardzo co więc wklejam ino dwa (okolice ul. Drozdów i ul. Rolnej) Społem-y ;]
Mors pewno doceni ;)


Na zakończenie mogę wirtualnie pogratulować pewnego osiągnięcia Panu Robertowi z BeeSa, który to w sobotę (16.11.2019) dokręcił sobie do księżyca heh. D Jak widać w linku na naszej naturalnej satelicie również "sieją" kostkę brukową :DDD
======================================
BTW: :PPPPP

Kategoria Rower
Radhost (1129m n.p.m) oraz Radegast (1105m n.p.m)
-
DST
12.41km
-
Kalorie 2128kcal
-
Aktywność Wędrówka
Sobota, 23 listopada 2019 | dodano: 26.11.2019

Powitałka z dedykacją dla Morsa (heh) i od razu jak obiecałem w poprzednim wpisie (a raczej komentarzu), przedstawię wam imię kotka heh.

Miało być coś związanego z górami i nie miało być to imię ludzkie, no ale zachowanie kota który to zabawki na podłodze ma w głęboko w

Przy okazji się drzwiami pochwalę :P
PS: Kwiatka już nie ma - niedobry był dla futrzaka xD
Co do tripu właściwego to już w piątek mogłem Endo włączyć. Pierw teren służbowy, następnie powrót do domu, obiad, psie KaeMy, kolejno wycieczka do OBI, kilometry odprowadzeniowo-kebabowe i z Ochojca ... musiałem wracać z buta, bo wszystkie autobusy już pojechały xD. No ale te w sumie ponad 26km stanowiły idealną rozgrzewkę pod górki heh ;)
==================================
W sobotę rano Łukasz zjawił się u mnie punktualnie o 8:00 i mógł na start, chwilkę poczekać bo ... szukałem kota. Skoro próg z drzwi się doklejał, to Majka postanowiła zobaczyć co mam ciekawego pod wanną xD. Kot się szybko znalazł, następnie rura do auta po Marzenę i jazda na Czechy, zobaczyć co to nam dziś Łukasz zaplanował :-).
Po przyjeździe na miejsce musieliśmy (znaczy Łukasz musiał, ja byłem na siku xD) wrócić się do miasta do bankomatu, gdyż na parkingu chcieli tylko gotówkę. Po tej misji mogliśmy już ruszyć na szlak ;]. Osób malutko, więc leniwie nabieraliśmy wysokości i tak aż do końca badyli, a tam ... Armagedon xD. Niestety w okolice szczytu można wjechać i kolejką i ponoć nawet autem, co ludzie skrzętnie wykorzystują. Pierdyliard ludzi (plus jeden w klapkach i bez skarpetek) prawie zdmuchnięci przez masakryczny wiatr na górze, zdobyliśmy obydwa zaplanowane szczyty i mogliśmy zacząć schodzenie do auta.
Na zejściu ludzi oczywiście o wiele mniej i gdyby nie mała pogadanka z pewnym Czechem(??), który to usilnie próbował odtworzyć moję "cześć", to by nie było nawet co opisywać heh. Ogólnie to nawet nieźle mu poszło - ostatnie tśiejść już było prawie idealne ;)
Po powrocie na parking, ruszyliśmy ku Ojczyźnie, gdzie patriotycznie ... Czechy przespałem :D. W Polsce McDonald's i dzięki sprawnemu kierowaniu przez Łukasza, mogłem wieczorem spotkać się z dawno niewidzianą Żanetą i nadrobić kolejne zaległości towarzyskie :-)
BTW: :P

Trasa:
Fotki:
Na początek parking i podziękowanie dla moich kompanów za promocję dla mnie ^_^

Już na szlaku - pierw asfalt ...

... widoczek ...

.... a później już klasycznie :-)



Koniec lasu, początek wiatru xD

Pierwszy z celów => Radhost i kaplica pw. Świętych Cyryla i Metodego

Widoczki z okolic masztu

Szkoda rezerwowego telefonu Łukasza w tym miejscu - ekran zaliczył konkretny szczał ;/
Grupówka ;]

Hotel Radegast

W końcu jakaś fotka bez miliona ludzi w tle heh ;)

Kolejne widoczki


Matko morsowa - tu aż mnie ćwiartki przeszły!!

BTW: xDDDDDD

Pewno niezależny mężczyzna z kotem :D
My na całe szczęście byliśmy ubrani komfortowo :)
Szczyt nr. 2 ;]

xDDDDDDD

Widok na przełęcz

I z dołu Pustevny - kicz, ale mają Morskie Oko (:D) ...

... ładny domek ...

... i pomniki kolegów z naszego rządu xD

Tam byliśmy :)

A tu schodzimy ;]

Ostatni widoczek ...

... i radośnie ...

... do auta - tego z otwartym bagażnikiem :D

Podziękował serdecznie i do następnego ;]
Nie powiem, bo widoczki były całkiem fajne, ale ta ilość osób pewno sprawi że nas szybko na tych szczytach nie zobaczą heh xD.
==================================
A niedziela była leniwa :P

Kategoria Góry