Na spontanie, Oświęcim Panie ;)
-
DST
100.01km
-
Czas
04:26
-
VAVG
22.56km/h
-
VMAX
51.12km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 18 lipca 2020 | dodano: 20.07.2020

Dziś jako "witam" biedna Krajka, w Majkowym wdzianku heh. Kocica Marzeny i Łukasza przeszła przez to samo, co moja w marcu i no cóż, kocim wujkiem ja też nie zostanę :D.
Szybkiego powrotu do pełniej sprawności życzę! ;).
A tak to w czwartek przespacerowałem się do mojego ulubionego (:D) obecnie kaleki z trzema szóstkami w ksywie (relive i fotki o tu), spotykając się przy okazji z Grzegorzem, który to zjechał do Polski na urlop.
W piątek DPD olałem, bo miało padać. Nie padało! Wieczorem miało być sucho więc idąc do sklepu ... zmokłem (sic!), ale przy okazji zobaczyłem że jutro do około 15:00 ma być okienko pogodowe. Plan na wieczorne piwkowanie został więc odpuszczony, kosztem jutrzejszej bardziej zdrowej formy spędzania wolnego czasu
( ◜‿◝ ).
Budzik na 08:00 rano (wstałam przed nim - a jak xD), ogarnięcie siebie i kota, śniadanie, kofeina i ruuura. Znaczy rura ta trwała jakieś ... 4km gdyż odezwał się Łukasz, wyrażając również chęć pokręcenia.
Ok, to poczekam ...

... => we dwójkę zawsze raźniej ^_^.
Chwilę po 10:00 spotkaliśmy się na Podlesiu i po chwili rozmowy ruszyliśmy w kierunku Tychów i tamtejszej DDR-ki. Odcinek zupełnie do zapomnienia, ale choć śląski Luboń udało się minąć, nie wjeżdżając w sumie do niego ;].
Później już klasycznie przez okolice Urbanowic (i ogarnięcie sklepu) dostaliśmy się nad jezioro Łysina, gdzie nastąpiło pierwsze tego tripu nawodnienie i kontrola chmur deszczowych. Deszcze niespokojne stacjonowały gdzieś na Słowacji, więc bez obaw ruszyliśmy w kierunku naszego celu. Minęliśmy kolejno: Bojszowy, Jedlinę (tu była opcja skrócenia trasy) aż do Hamęży, gdzie nastąpił kolejny pitt stop pomiędzy stawami Majszczyk i Bliźniak.
Do Oświęcimia został nam więc przysłowiowy rzut kamieniem i w mgnieniu oka tam się zameldowaliśmy. Atrakcje? W sumie brak => byliśmy ino koło obozu i "zjedliśmy" McDonalda xD. A i jeszcze co do obozu i apelu władz miasta, coby ludzie nie robili sobie tam fotek => bo nie wypada w miejscu takiej masakry szczerzyć się do zdjęcia. Taaaaa, pięć (płatnych) parkingów, trzy restauracje, SPA!!, budka z hott dogami, stragan z zabawkami i to wszystko na odcinku (JEDNEGO!!) kilometra od bram Auschwitz. Biznes is biznes xD.
BTW: chętni na zjeżdżalnie? xDDDDD

Dobra, mniejsza tam o to. Pojedzeni musieliśmy jakoś wrócić (oczywiście po kontroli opadów), gdzie na całe szczęście pogoda pozwoliła nam wrócić w najlepszy możliwy sposób, czyli rowerem. Jakby miało nas zlać, to była jeszcze opcja pociągowa ;]. Ino teraz jak? Jazda DK-44 groziła śmiercią lub trwałym kalectwem, więc do Chełmu Śląskiego wróciliśmy przez Gorzów. Sprawnie poszło i ponownie zameldowaliśmy się w naszym województwie :). Tam, klasyczną drogą dojechaliśmy do Bierunia i po raz pierwszy musieliśmy się chować przed deszczem xD. Wyjaśniło się przy okazji jak wracamy - spadła wuchta wody, więc opcja leśna odpadła w przedbiegach heh.
Łukasz poprowadził więc przez mysłowickie dzielnice: Krasowy, Brzezinkę, Słupną i Ćmoka, po których dojechaliśmy do katowickiej Wilhelminy, skąd odpaliłem moją (omijającą gruntowe odcinki) opcję DPD. Atrakcji być nie mogło, a była xD.
Kropić zaczęło już na zjeździe z 1-go Maja, ale tak nie groźnie, pojechaliśmy więc do kolejnego mostku przed D3S. Tam również było spoko i kręciliśmy dalej. Niestety, za zjazdem z ul. Francuskiej ... luneło :-I. Zanim dojechaliśmy do miejsca gdzie mogliśmy się schować, dość solidnie zmokliśmy! Na całe szczęście MEGA lunęło dopiero później - widok kompletnie mokrych rowerzystów, bezcenny xD.
Wypiliśmy po piwku i każdy pojechał ku swojemu domostwu. Ja oczywiście trochę na około żeby dobić do dwóch TrollKingów - wszak już nie padało ←_←.
W domku pierw ogarnąć kota, a później ja do wanny, a cała reszta (bez Szkodnika i Majki :D) do pralki. Nie żałuję jednak tego dnia ^_^. W sumie to wyszło jak zawsze ... na farcie. Dzięki Łukasz za towarzystwo i podwózkę/odwozkę na grilla ◉‿◉. O tym jednak na końcu - teraz rower ᕙ( • ‿ • )ᕗ.
Trasa:
Telefon niestety się rozładował za doliną xD. Dokręciłem tam do około 104km, ale wpisałem 100,01 - tak uczciwie :)
Fotki:
Już w komplecie ;]

Jeziorko Łysina i postój nawadniający :)

Omijanko :)


Jedziemy dalej => mega lubię ten odcinek

Korona xD

Dwie godziny było do meczycha (sparingowego), ale nas czas gonił :)

Wynik nieznany :P
Boćki

Prosto mogliśmy pojechać do Beatki Szydło, ale nie :P
Postój nr 2.
Tak, wiało :P

I już na małopolskim celu ;]

Obóz koncentracyjny ...

... jedzonko ...

... i wracamy ;]


Smutna Góra widziana z boku => nie jechaliśmy tam bo: po a) i tak górek nie byłoby widać, a po b) Dawid chce tam pojechać ;]. Za niedługo osobny wpis z niej pewnie zrobię.

Najbardziej zabawny (oczywiście olany) zakaz na świecie :D. Tak to droga ... przez wieś xD.

No i postój ...

... dobrze że pod daszkiem ;]


xDDD
Walczymy dalej :)

Postój w Mysłowicach ... z komarami xD


Dalej Mysłowice

A tu już mój klasyczny most na Szopienickiej ;]

I chmura która nas dopadła ;/


Tyle z roweru.
=================================
W niedzielę natomiast rekreacyjnie pożegnaliśmy Grześka, któremu to kończy się urlop i wraca robić dla Niemca :P.
Przy okazji jakieś fotki z imprezy, Paweła (nie, nie został zjedzony heh) i ... Diobła, który to coraz lepiej łazi :))). Pozytywny to widok :)




:PPPPP
==========================
Paweł całkiem spoko (mógłby ino trochę mniej ryja drzeć xD), ale prawdziwy bohater jest ino jeden ;]

BTW:

Tak! :)
Kategoria Rower
DPD 38/2020 + nakarmić biedne kitkuuuu!!
-
DST
77.23km
-
Czas
03:37
-
VAVG
21.35km/h
-
VMAX
52.10km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze

Z dzisiejszym DPD miałem zadecydować wczoraj wieczorem, albo dziś rano. Już jednak podczas obiadu zerkłem na prognozę pogody (deszcze w czwartek i piątek) i wiedziałem, że nie mam co plecaka rozpakowywać heh.
Poranek, szybkie ogarnięcie się i grubo przed czasem ruszam w kierunku Szopienic, zostawiając (kociej wersji nie mam) "biedne" zwierzątko samotnie w domu xD.

:PPPP
Na start, minąłem pierwszy raz od dawna mój klasyczny ślad koło pętli "Brynów".
Pytanie ino czy mogłem tam skręcić z Kłodnickiej? hmmm?

No nic, trudno, o 6:20 i tak jest tam mały ruch, więc nikt nie trąbił :P
Później pojechałem swoją (bez D3S) trasą pandemiczną (Ceglana, Meteorologów, Lotnisko, Pułaskiego) => milutkie to było urozmaicenie :)

Po robocie rura na chatę, gdzie również nic ciekawego się nie działo, więc wrzucę tylko zdjęcie stawu Janina bo dawno go tu nie było :) :p.

================
Część II ;]
W domu obiad na szybko i udałem się na umówione wczoraj spotkanie (na godzinę 17:30) pod "Poligrafem". Tam szybka wymiana zdań z Phantom-em i Łukaszem i postanowiliśmy pojechać sobie na hałdę "Wesoła".
Pierw na spokojnie przez Ochojec, później poprzez moje wtargnięcie (słusznie otrąbione!) na rondo w Murckach, następnie lasy + ogarnięcie sklepu na Wesołej i meldujemy się ... przy maszcie Kosztowy xD. Tam chwila relaksu w towarzystwie chmielu (i komarów) i ruszyliśmy w kierunku celu głównego. Stety/niestety po drodze ukazał się nam kapitalny widok górek więc ... hałda nie zając, nie ucieknie, a my ruszyliśmy na chyba najlepszy punkt widokowy w okolicy czyli: wzgórze Klimont.
Przez Lędziny dojeżdżamy do celu, gdzie prócz widoku natrafiliśmy na drugą część mojego dzisiejszego tytułu. Kitku zjadł saszetkę prawie z asfaltem i mógł zająć się swoimi kocimi sprawami, a my nazot :P. Klasycznie mijamy Hamerle, Beskidzką, Kostuchnę, sklep z płazem w logo i kończymy wycieczkę na Kolejarzu, gdzie po izotoniku każdy pojechał swoją stronę. Podziękował serdecznie ^_^.
Trasa ogólna:
Fotki:
Postój na Wesołej :)

Dzięki uprzejmości Łukasza => bunkier + ... komary w pakiecie xD

RTCN Katowice/Kosztowy

Ciężki do ogarnięcia w całości na zdjęciu ;)
Górki widać ...

... więc jadziem na Kosztowy ;]


Zawalidrogi :P

Lędziny

I na celu:

Tytułowa misja => prawie z asfaltem zjadł/a xDDDD

Wracamy ;]

Hamerla zawsze spoko :)))


I w domku :))))

A dziś drugi raz w tym tygodniu zaspałem do roboty.
Duda jednak miał rację - faktycznie po jego reelekcji trochę mnie pracuje :D
=====================
BTW: kurde raczej nie ogarnę już nawet pierwszego punktu xD.

Kategoria Rower
DPD 37/2020
-
DST
38.83km
-
Czas
01:49
-
VAVG
21.37km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 14 lipca 2020 | dodano: 14.07.2020

No, odpocząłem, odespałem, i można kręcić dalej.
Co do weekendu, to było godnie :). Kuzynostre odwiedził, ograł mnie w strzałki, ale (chyba? Kuzyn?) było spoko => dzięki za odwiedziny, ugotowanie obiadku i ... trzy słoiczki musztardy piekielnej z podpoznańskiego Pegaza :). Będę królem zylftu jak jeszcze parę grilli/ognisk z ekipą ogarniemy :DDD.


Kuzyn pojechał w niedzielę o 12:13, o 12:38 przyjechał Janiol pociągiem z przeciwnej strony, Kęsy był na dworcu już chwilkę wcześniej. Wszystko więc zgodnie z (meczowym) planem, ale coś mi nie pasowało. Żelazko wyłączone? drzwi nie zamknięte?, no coś!!. Po paru minutkach okazało się co to było :D.

Nie wiem kto był bardziej zdziwiony => ja że zapomniałem o rzeczy oczywistej (przymknąć okno "na uchył") czy kot xD. Całe szczęście Majek nie jest wyjściowa, więc grzecznie patrzyła sobie w świat bez barykady w postaci szyby heh ;].
Po meczychu (1-1 z Widzewem) poszedłem jeszcze spełnić obywatelski obowiązek, choć w sumie to bardziej z musu aniżeli coby poprzeć jednego z kandydatów. Od kiedy Trzasku stwierdził że nie ruszy żadnego z (nawet tych bezsensownych!!) programów z "plusem" w nazwie, to dostał głos tylko dlatego ... że nie jest Andrzejem, który jak ktoś mądrze napisał, miał już szanse być prezydentem przez 5 lat, i ani razu z tego prawa nie skorzystał ...
BTW:

Wygrał jednak ten z mema powyżej - gratulacje!!
Oni bankowo też się cieszą xD.


PFFFFFF xD.
==========
Do wyborów jeszcze wrócę w (pozytywnym, choć nierealnym) "śmiechu", a teraz rower, który to zdążył się już od piątku trochę zakurzyć heh.
Wystartowałem tym razem bez odsuwy czasowej i mega spokojnie (przez Zawodzie i Burowiec) dojechałem do roboty. Wiatru nie stwierdzono, ale temperatura do lipcowych zdecydowanie nie należała i wahała się między 10 a 12 kresek powyżej zera. Dobrze że cieplej się ubrałem, no i nie zapomniałem o okularach, bo słonko nieźle po patrzałkach dawało ;]

Po robocie (z mega przepakowanym plecakiem) "na letniaka" klasycznie wróciłem przez Giszowiec, zahaczając jeszcze o ul. Konwalii na Podlesiu, bo jednego malutkiego fragmentu tam ostatnio nie ogarnąłem służbowo.
Pierw jednak była "ukochana" Szopienicka ...


... po której już widziałem że średnia raczej emerycka wyjdzie heh.
A tu już odcinek mój i Gochy

Trochę dziwnie bez psa i na rowerze, a nie z buta z piwem w ręku :DDD.
Na koniec ul. Kwiatów Polskich, która to na razie jest jeszcze fragmentem ulicy Konwalii xD. Klasyka heh.

Później już ino przez Żabkę i Kolejarz na chatę.
Obiad miałem "z głowy" bo miałem wuchtę śniadania, a do tego kumpela postawiła krepla do kawusi :P. Szanuję!!
<( ̄︶ ̄)>
Jutro bankowo popołudniu jazda z Dawidem i być może Łukaszem. A co do DPD, to postanowie wieczorem :].
===========================
Realne? No na bank xDDDDDD

Kategoria Rower
DPD 36/2020
-
DST
29.85km
-
Czas
01:21
-
VAVG
22.11km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 9 lipca 2020 | dodano: 10.07.2020


XDDDDD!!
Ja jednak nie biorę z niej/niego (z mema) przykładu :P. Wczoraj był teren służbowy + spacer z ...

... harpaganem i sklepy, a dziś kolejne DPD ;].
Tym razem bez komplikacji, zdążyłem dojechać do roboty (przez D3S i okolice Upadowego), gdzie nawet miałem czas chwilkę pogadać z koleżanką z biura obok, która to nie mogła ukryć zdziwienia ... że w 40 minut zdążę przejechać 14km do Szopienic heh :). Pod bramą zarządu jej pomachałem :P.
Jakiś zlepek fotek z rana:

Po robocie, tym razem po raz kolejny wróciłem przez Nikiszowiec ...
BTW:
Kiedyś:

i dziś:


... następnie klasycznie przez Giszowiec i lasem (przez Ochojec) na Piotro :]. Przygód brak, rano +18*C, po południu ...

... :D. Milutko :PPPPPPP
Trasy:
=> butna (z wczoraj)
=> i ta (bez końcówki) z dziś :)
============================
Pozostało (w sumie to nawet nie) poczekać na przyjazd Kuzynostre ze Skó i no cóż, kolejna aktywność pewno koło wtorku, gdyż jutro deszcze niespokojne przez cały dzień ;/. Zresztą po dzisiejszym wieczorze i tak nie wiadomo jak rano wstaniemy (xD), bo ...
... :D.
Coby nie było, jest okazja :))))

Sto lat więc dla kitku :))))). Za zdrowie Pań, za zdrowie heh :DDDD.
===================
BTW:

Kategoria Rower
DPD 35/2020
-
DST
28.89km
-
Czas
01:14
-
VAVG
23.42km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 8 lipca 2020 | dodano: 08.07.2020

Majek na całe szczęście ma do okna stosunek wręcz przeciwny do Krajki xD. Kocica Marzeny i Łukasza wczoraj wykonała se skok (na trawnik) z wysokości ... no średnio bezpiecznej => na całe szczęście bez konsekwencji, ufff :). Potwierdzone i przez znajomych i dla pewności przez weterynarza. Skubana wytrzymała jest - dobrze heh :)

A co do samej jazdy, to tym razem za bardzo nie mam co opisywać. Rano ZASPAŁEM!! Najpóźniejsza godzina mojego wyjazdu to 6:20, a wstałam o ... 6:24 xD. Fajnie - przez Upadowy wpadłem (oczywiście zero fotek) do roboty (bez konsekwencji) z ponad sześcio-minutowym spóźnieniem xD. Bywa, dobrze że spóźniem się mega sporadycznie :].
W pracy niestety najgorsze było to, że poległ mi telefon, i musiał wrócić do czystości takiej samej, jak ponoć dziecko od razu po chrzcie świętym.
Sklep Play oczywiście musiał wszystko zaaktualizowac, więc baterii wystarczyło mi ino na powrót z Endo. W mżawce(!!) , bez muzyki i autopauzy!! Czemu ja na pociąg nie poszedłem? Bilet za darmo, rower też, a ja se radośnie zmokłem - fotek oczywiście brak xD.
Reszta dnia. ..

... no cóż xD.
===================
Znacznie ciekawiej (??) było wczoraj podczas takiego oto spaceru służbowo - prywatnego:
Pierw zobaczyłem chyba największego dzbana w tym roku. Ja rozumiem (albo i nie!!), polowanie czy coś, za dzikami również nie przepadam, no ale bez przesady.

No chyba że jakiegoś tornada nie zauważyłem, to sorry xD.
A tak to służbowo ogólnie sielskie klimaty ...

(BTW: niezdecydowany? xD)

... po których nastąpiły psie kaemy z leśną niespodziewanką pfff

Szkoda gadać...

Choć obiad był po wysiłku na plus, i zmywać garów nie trzeba było :P


XDDDD!!!
========
Jutro ponownie teren służbowy, w piątek być może DPD, a na weekend Majka (oraz ja) ma gościa spod poznańskiego Skórzewa :]. KUZYNOSTRE, MOŻNA ODLICZAĆ HEH!! :).
Kategoria Rower
Pszczyna na szybkości
-
DST
84.88km
-
Czas
03:34
-
VAVG
23.80km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 lipca 2020 | dodano: 06.07.2020

Czwartek miał być deszczowy, a w sumie to lało ino wieczorem ;]. Dodam że konkretnie, z wyładowaniami, ale przynajmniej wiem, że powitałka (podobnie tak jak Gochy Marshall) będzie miała wywalone na sylwestra :P. Korzystając jeszcze z dość stabilnej pogody udało się (pod wieczór) zobaczyć się na chwilę z Zientasem i przy okazji spotkać sąsiada który to, był na spacerze ze swoimi zwierzakami ;]. Abiego (piesek rasy York) dość często tu wklejałem, ale ptaszka Roberta (:DDDD) chyba tu jeszcze nie było :D
Oto i ptasiek "Dzika" :D

Ogólnie fajna sprawa => papugę ma "od jajka" i może se z nim na spokojnie wychodzić - ptaszek se polata i do niego wraca heh :).
PS: Ciągle polubię jeszcze na jego wiewiórki :D
================
Co do piątku: to hmmm? no nie było opcji na poranne kręcenie ...

... a po robocie postanowiłem ogarnąć wszystko tak, coby weekend mieć ino na przyjemności :]
===================
Sobota ranek ...

... toaleta, trochę większe śniadanie, no i tak jak na memie - coby tu? ;>. Wiedziałem ino że jestem umówiony z Diobłem na Kochłowicach o 17:00 i to, że jadę sam. Finalnie, wyspany, najedzony, opity kofeiną, ruszyłem dopiero po 12:00, obierając na cel tytułową Pszczynę.
Nic lepszego mi do głowy nie przyszło, a tak to przynajmniej mogłem na własne oczy zobaczyć se tą nową DDR-kę, którą to mi Marzena z Łukaszem pokazali na zdjęciach.
Ok, do przejechania około 80km, czas: niecałe 5h - problemów nie zakładałem :-) :P.
No i ich ... nie było :D. A do tego warunki były wręcz wymarzone => około 27-29*C i praktycznie zerowy wiatr. Bomba, co zresztą widać po mojej dzisiajszej średniej :].
A tak to: Piotrowice, Podlesie, Tychy, Kobiór, Piasek i na celu, gdzie fotka na szybko i musiałem wymyślić trasę powrotną. Padło na Jankowice, Nowe Bojszowy, Świerczyniec, ponownie Tychy i Podlesie, a po nich lasami do Marzeny, Gochy, Łukasza i Marcina na grilla. Rower? ... no wracał Leonem, bo piwo :D.
Na powrocie ino dwie (no dwie i pół) malutkie postoje: przed Tychami (prawie mnie w lesie komary wypiły xD) i na cztery kilometry przed Rudą Śląską (bo nogi się popsuły na chwilkę :P), co spowodowało moje piętnasto minutowe spóźnienie => i tak wyliczyłem idealnie
ᕙ( • ‿ • )ᕗ.
Trasa:
Fotki:
Początek i Tychy od lepszej strony ;]

Nawet miałem eskortę w okolicach Paprocan :P ;))))

A tu uwaliłem siebie i Szkodnika xD

Jadę jednak dalej ...

... aż do pierwszego widoku na górki ;]

Cel wycieczki czyli DDR-ka:

BTW: TRRRRROLLLL!!!

Zostawmy dewastację i napiszmy co jest najlepszego w tej drodze rowerowej:

Otóż, jak możemy zaobserwować, podczas jej budowy nie ucierpiało żadne drzewo!! Żodne - szanuje mocno :). Trochę się "skacze" z lewej na prawą, ale dla dobra drzewek nie narzekam :]
Pszczyna rynek:

Wracam ;]

A tu przykład wyprzedzania po śląsku :)

Malutka przerwa na "jedynkę" :)

Słitfocia w lustrze? :P
DDR-ka oczywiście zignorowana :D

BTW:

Tychy

I nazot "u siebie" :))))

A czemu mapka nie dopętlona?;> A temu :P

Choć w sumie to mogłem kołem wracać, bo nie popiliśmy za dużo ;). Ale po co ryzykować zdrowie i możliwy uszczerbek na portfelu? ;)
Dodatkowo przynajmniej Łukasz wie, że nie musi kupować bagażnika - dwa rowery spokojnie (z odkręconym jednym kołem) się zmieszczą ^_^.
A na koniec grille dwa ;]


:DDDDDDDDDDDD
========
W niedzielę był grill u Janiola, dziś leń i praca w biurze, jutro teren + spacer na Ochojcu i może w środę dopiero jakieś DPD, zobaczymy
¯\_(ツ)_/¯
A wasze BeeSy obiecuje oczywiście narobić ^_^
==============
PS: xDDDD

Kategoria Rower
DPD 34/2020 + Kato +3k
-
DST
45.72km
-
Czas
02:08
-
VAVG
21.43km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 1 lipca 2020 | dodano: 01.07.2020
Wczorajszy dzień (po pracy i rowerze) był tak aktywny jak na zdjęciu powyżej (:D), ale przynajmniej dokończyłem se trzeci sezon "Domu z papieru" ;]. Skończyłem oglądać serial o 01:00 w nocy, więc raczej było wiadomo że rano będę się (i na kole) gonił.
Ot taki początek miesiąca, po którym (patrząc na cały rok 2020) możemy się wszystkiego spodziewać xD

No i tak było! Wyjechałem o 6:20 i od razu wiedziałem że raczej czeka mnie poranna obserwacja okolic stawu Upadowego heh.
Dojechałem jednak do końcówki D3S, i zobaczyłem że jadę ze średnią około 23-24km/h więc stwierdziłem że na spokojnie zdarzę dojechać przez Zawodzie, a do tego, nawet udało się jakieś zdjątko zrobić :)
Ot taki początek miesiąca, po którym (patrząc na cały rok 2020) możemy się wszystkiego spodziewać xD

No i tak było! Wyjechałem o 6:20 i od razu wiedziałem że raczej czeka mnie poranna obserwacja okolic stawu Upadowego heh.
Dojechałem jednak do końcówki D3S, i zobaczyłem że jadę ze średnią około 23-24km/h więc stwierdziłem że na spokojnie zdarzę dojechać przez Zawodzie, a do tego, nawet udało się jakieś zdjątko zrobić :)
Słońce ciągle świeci po twarzy, ale tym razem już bryle na nosie miałem ;]

Po robocie, tym razem pierw jazda do Katowic po ten nieszczęsny bilet. Normalnie bym to olał, ale jutro i w piątek ma padać deszcz, a to daje w moim przypadku 2x10zł na bilety Kolei Śląskich. Zważywszy że do miesięcznego dopłacam ino 26zł to wyjścia nie było ;].
Misja ogarnięta ;]

Ufo gratis :PPP

Jak wyszedłem z dworca to wiedziałem że mam trochę ponad 20km do 3k, więc postanowiłem dokręcić sobie do równego wyniku ;]. I to był ... błąd xD. Wiało po pysku tak, że nawet mi się nie chce palców marnować na opisywanie tego czegoś xD. Czerwona fala była w gratisie heh.
Dobrze że choć można było się trochę w lesie schować :-)

No ale mam to ᕙ( • ‿ • )ᕗ

BTW: wiedziałem że po pracy mam do zrobienia 30km, ale zapomniałem że pchałem Szkodnika do bramy zarządu i na berzie => stąd ten dodatkowy kilometr :-)
Moje coroczne cele już za połową => DPD: 34/50 oraz TOTAL ODO: 3000km/5000km km :))))
Trasa (+fotki) z dziwnego dokręcenia => https://www.relive.cc/view/vMv8592yWPO
I ogólna:
=================
Trzeba ćwiczyć i krecić dalej ...

... ale nie jutro, bo burze niespokojne pfff ;/
Kategoria Rower
DPD 33/2020
-
DST
34.25km
-
Czas
01:35
-
VAVG
21.63km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 30 czerwca 2020 | dodano: 30.06.2020

W niedzielę wybory i nicnierobing, wczoraj deszcze niespokojne, a dziś już mega wczesny wyjazd na DPD gdyż .... zostałem obudzony (chwile przed 05:00) przez wiadomo przecież co:

Majka ma nową zabawkę ...
(o taką:)
... z którą na krok się nie rozstaje. Szkoda ino że rano placem zabaw było ... moje wyro, a jak nawet mysze odrzucałem, to Majkos aportowała ją nazot xD. Nie narzekam jednak, bo przecież mogło być jeszcze GORZEJ!! :D. No albo tak jak na powitałce ;).
No nic, wolne (tym razem) ogarnięcie się i na spokojnie do roboty, gdzie prócz trasy wmordesłonkowo-standardowej (przez D3S) ...

... zobaczyłem se jeszcze co słychać na stawie Morawa ;]

Nic ciekawego (:P), ale płacą mi przecież od 7:00 więc po co być 15 minut wcześniej(?) hehehe :P
================
Podczas pracy miałem jechać po bilet miesięczny, ale księgowość se wymyśliła że pocztę wewnętrzną mamy im wrzucać do skrzynki na listy (przed biurami), bo jedna z koleżanek miałem przez 0,00000001 sek. styczność z osobą zarażoną Covid-em. To nic że z inną laską z tego działu jeżdżę prawie codziennie pociągiem do/i z roboty xD. Dyrektor ustalił że tak będzie bezpieczniej.
Poczekam wiec aż ktoś inny to za mnie załatwi (:P), a ja będę miał motywację do DPD ;]. I oczywiście zero wychodzenia w teren, bo nie mam jak dojechać, czyli kolejny malutki plusik ;].
=================
Po robocie natomiast postanowiłem zaryzykować i pojechać jak zawsze przez Giszowiec, gdzie jak wiadomo (albo i nie) popsuła się nam trochę mocno droga krajowa. Info jakby co => o tu.
Zdziwiłem się mega, bo dzięki temu wypadkowi ... ruch na Szopienickiej zmalał heh. Jest delikatny kłopot wyjechać na boczną Mysłowicką, ale ogólnie jest git!
W oddali widać popsuty wiadukt ...

... ale to tak ino dla ciekawostki, bo jechało się fajnie (prócz wiatru w pysk) i po prostu nie mam nic innego do wklejenia heh.
====================================
Rowerowy czerwiec (a raczej deszczec) na mapie wygląda o tak:

A co do podsumowania butnego to po raz kolejny bez szału => oszczędzam podeszwy :P

===========
Jutro nowy miesiąc, nowe wycieczki i ... nowe memy w sieci

:DDDDDDDDD
Kategoria Rower
Babia (1725m) z babkami :] ❤️
-
DST
20.60km
-
Kalorie 4198kcal
-
Aktywność Wędrówka
Piątek, 26 czerwca 2020 | dodano: 28.06.2020

Genezy wyjazdu to tym razem nie będzie :P. Łukaszowi, Marzenie i Gośce po prostu kończyły się "długie" urlopy, a zwiedzali praktycznie ino ... markety budowlano-spożywcze xD.
Taki smutek:

Zmienić to trzeba było, więc Łukasze wyjechały od siebie po 7:00 i na "dzień dobry" dostali misję ... obudzenia mnie xD. Budzik miałem nastawiony na 5:20, ale pewno go Majka wyłączyła hehehe :D. Kot na całe szczęście naprawił swój błąd (xD) i jak tylko Łukasz z Marzeną zaczęli walić mi do drzwi to ... przebiegła mi po twarzy xD.
Łukasz z fochem (choć Gocha przypominam że ma zapasowy klucz do mojego domostwa!) ale jakoś w ciszy i spokoju udało się nam dotrzeć (przez postój w sklepie - tym razem bez płaza w logu) do Zawoi Markowe :].
Na sam start, tym razem wyjątkowo bez misji szukania miejsca parkingowego. Czemuż to? Otóż parking był płatny 15 zł od auta :D. Zaparkowaliśmy i zapłaciliśmy więc i zaczęliśmy wędrówkę od szlaku najlepszego ... czyli tego, który omijał płatne (6 zeta) wejście do lasu :P.
Co do samego iścia to w sumie od samego początku zrobiły się nam dwie grupy. Na początku wędrowali Marzena z osobnikiem zdecydowanie zarażonym (niestety objawowo xD) marudo-wirusem (:P), a my z Siostrą z uwagi na jej niedawno dopiero wyleczoną kontuzję stopy na spokojnie za nimi heh.
Co do szlaku to hmmm? No kapitalny był!! Dobrze że wyjechaliśmy te 30 minut później, bo pewno byśmy szli w tłumie, a tak to na odcinku od auta do schroniska spotkaliśmy chyba ... ze pięć osób ^_^. Nie ma za co :P. Przy schronienie chwila na popas (jogurt i chleb z Łukaszka :D) i rura na Perć Akademików!! Uwielbiam ten odcinek => ale co jest do wejścia, to jest ;).
"Młodzi" polecieli przodem, a ja z Gochą na spokojnie, mozolnie, nabieraliśmy wysokości. Gocha pewno kryzys miała niejeden, ale mając że pamięci że jej syn zdobył ten szczyt, walcząc z własnymi słabościami wlazła na górę *\0/*. Tam w planach miałem piwo, ale niestety wiało tak że łeb chciało urwać xD. Super że Marzena zabrała olejek do opalania, bo pewnie by nas tam nieźle zjarało ;).
Szybkie fotki i zaczęliśmy "uciekać" granią w kierunku przełęczy Brona (1408m n.p.m), na której nastąpił ostatni dzisiaj podział => ja przodem, a reszta tym razem ze mną ;]. Po niecałej pół godzinie meldujemy się drugi raz przy schronisku na Markowych Szczawinach robiąc "iksa" na naszej dzisiejszej trasie.
Czyli zupełnie jak tak jak ja dzisiaj:

ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
Wracając do mojej pewno już monotonnej opowieści, to na schronie nastąpił ostatni na szlaku papas, a Łukaszowi po wypiciu napoju z chmielem w składzie od razu wrócił humor. I dobrze :P. Pozostało nam więc ino jeszcze godzinne na zejście do auta. Tu już wszyscy "w kupie" i ponownie bez ludzi na szlaku (30 minut!! - nie ma za co :P) z moim moczeniem stópek w rzeczce, ogarnęliśmy szlak zielony i mogliśmy z postojem w McDonaldzie wrócić do Kato (◍•ᴗ•◍)❤.
Klimat w trasie powrotnej? Oczywiście wiadomy => chmielno-rozśpiewany :D.
Dzięki wszystkim, dzień uważam za mega dobrze wykorzystany :))
Trasa:

Fotki => tym razem ino od dziewczyn, bo ja z pośpiechu zostawiłem telefon w domu, a Łukasz (pewno z wkurwu) w aucie ;]
Początek - jest piwko, jest impreza :D

Cudny szlak ;]

I nawet jak się piwko skończyło, to szło nalać darmowej źródlanki ;]

Widoczki i ...

... schron po raz pierwszy ;]
Pozdro Kuzyn ;)

Ruszamy z Percią Akademików:

Widoki że "ohhh, ahhh" i te badyle mmhmmmm


Cudnie ...

... choć jak widać męcząco :P
Dobrze że Gocha miała kijek heh

Idziem dalej ;]

Pozy również być musiały :P


A Łukasz na spokoju :)))


Już blisko ....

... i ole!!! Gocha na Diablaku :))))

Pitamy, bo wieje :P

O tak :)))


Przełęcz Bronia tuż, tuż.
Badyli brak :P

Zdjęcie schronu już było, więc coś z zejścia ;]



No i po transferze na ten miesiąc :P
Dziś miał być rower, ale odsypiałem. A jutro burze xD. Choć w sumie to nieźle, bo mam taki bajzel na chacie że masakra :P
==================
BTW: Dobrze że choć jeszcze na śmiecha wystarczyło :P

Myśmy na całe szczęście mieliśmy dobre piwko na szlaku :DDDDD
Kategoria Góry
Myjnia - towarzysko
-
DST
18.01km
-
Czas
01:01
-
VAVG
17.71km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 25 czerwca 2020 | dodano: 26.06.2020

W sumie jest to kontynuacja dzisiejszego wpisu z serwisu i testowania nowej manetki => nie chce mi się po prostu tamtego edytować :P.
Co do delikatnej genezy, to Łukasz jeszcze w pracy napisał do mnie czy nie wychodzę po południu na jakiś rower. Szkopuł w tym, że jak kolega planował wystartować (około godziny 16:00) na swojego "Trollkinga" to ja ... już byłem (prawie) po nim heh. Łukasz więc pojechał pokręcić pierw sam, a ja miałem czas na obiad i inne pierdoły na chacie ;].
Myjnie jednak i tak miałem w planach więc ustawiliśmy się u mnie pod blokiem w okolicach godziny 19:00.
Po szybkim przywitaniu, pierw ogarnęliśmy kilometry leśne, następnie nawodnienie na Stargańcu (skąd jaszczurkowata powitałka), późnij odhaczyłem jedną ulicę służbowo, umyliśmy rowery i po ostatnim nawodnieniu przy osiedlu Zadole ...
(BTW :P)

... każdy pojechał w swoją stronę :]
Trasa emerycko-gadatliwa :P
Fotki:
Starganiec gdzie odważni się kąpali xD.

A tu już przed ...

... i po myjni ;]

Byłoby :)
=====================
Miłego piątku i weekendu wszystkim :)

Kategoria Rower