Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny

Kaleki na Kozie(j) :P

  • DST 7.58km
  • Kalorie 1449kcal
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 18 października 2020 | dodano: 19.10.2020



Na początek informacja dla jesiennej pogody - pie*d*l się!!

DZIĘKUJĘ ^_^.

Co do genezy, to tym razem szału nie będzie. Dreptając sobie w sobotę przed południem po Sosnowcu, zadzwonił do mnie Diobeł z prośbą o załatwienie (na jutro) samochodu i podwózkę do Bielska-Białej, w celu odbioru przyrządu do ćwiczeń rehabilitacyjnych.

EDIT => sprzęt działa i już się zwraca ^_^


Są tacy ludzie, którym się po prostu nie odmawia, więc jeszcze tego samego dnia wykonałem szybki telefon do Ojca i następnego dnia meldujemy się około 14:00 w Bielsku. A skoro już tam byliśmy, to zew natury ←_← zwyciężył. Jeden Marcin ciągle odczuwa stopę, a drugi majowy lot z wózka widłowego, no ale z Kozią Górą nie powinno być kłopotu! 

Tempo jak widać (po mapce poniżej) leniwe => w sumie tak jak Majka z powitałki (:D), ale nie o to chodziło. Po Leskowcu (tak kolego, sprawdziłem - to nie było w tym roku :P) musiałem kompanowi w tym roku jakieś góry pokazać :D. Brzmiało jak (co się okazało trochę po ponad kilometrze) wyzwanie heh.

Bez spiny, spokojnie, weszliśmy na górę, wywiało nas porządnie i mogliśmy wracać do auta. Ludzi trochę było (pewno grzyby), rowerzystów cała masa, ino forma kajś uciekła. Tak jak było powiedziane - starzy się robimy ಠ_ಠ :P.

A stopa działa na tyle, że chyba od jutra (przez trzy dni) inwentaryzuje DK-79 (Bagienna) - i na co ja się przyznawałem?
¯\_(ツ)_/¯.

Plusy oczywiście również jakieś są => mniejszy kontakt z ludźmi (Magda oczywiście tego nie czyta, albo nie bierze do Siebie :p), bo jak wiadomo:

xDDDD.

Trasa:


Fotki:
Niecodzienny widok :DDDD

Idziemy ...

... a niektórzy nawet wjeżdżają - wariaty ;]


Ekipa wyjazdowa, tocząca się xD

I w końcu jakieś widoczki :)

Schron (bombelkowo, kolejkowo i drogaśnie - postój olany) ...

... i szczytek :P


BTW: XDDDDDD

Schodzimy


Norka zalało ...

... a my jeszcze chwila do auta i na chatę ;]

Droga powrotna bez żadnych przygód, ale zdecydowanie (no pacz/cię) wolę zająć miejsce pasażera! Czemu? ¯\_ʘ‿ʘ_/¯ ... tego zapewne nikt nie wie :DDD.

=============================
Mi się podobało, ale no cóż? Niektórzy tak mają :P



Kategoria Góry

Przed Magdą do Madzi

  • DST 62.14km
  • Czas 03:02
  • VAVG 20.49km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 października 2020 | dodano: 11.10.2020



W sumie to już sam nie wiem czy mam kota czy królika xD. Wiedziałem natomiast, że plan na dziś był yyy napięty. Po wczorajszym spotkaniu z Zientasem, pospałem tak na pół gwizdka. Super że Łukasz się zgodził opóźnić start z 9:15 na 9:45, więc był czas, coby na spokojne śniadanie ^_^. Cel?

:P

Ino czy dam radę? Stopa jednak jeszcze nie do końca wyleczona, a do tego wiatr absolutnie nie chciał z nami współpracować pfff. Na całe szczęście Łukasz po raz kolejny okazał się mega wyrozumiały i bez marudzenia znosił moje tempo żółwia xD. 

***** ***
Po dojechaniu na Chudów, lekka (moja) rozkminka co i jak, i co ogólnie robimy? Czy uciągnę jeszcze 30-40km pedałując głównie prawą nogą? Źle jednak nie było, a do tego wiedziałem że będziemy mijać jakieś stacje kolejowe (gdzie mogłem zawinąć się do bazy) więc postanowiłem spróbować. Kto nie ryzykuje ten miodu nie pije => jak to się mówi. 

***** ***
Łukasz pojechał swoim tempem (ja o ile mogłem, to próbowałem go gonić) i tak znaliśmy się na miejscu docelowym ◉‿◉. Pierw wiadomo - do sklepu po jakiegoś Radlerka, następnie nawodnienie nad jeziorem, później pojechaliśmy zobaczyć se rynek i na pociąg. A skoro mieliśmy jeszcze 40 minut do odjazdu ... to nawodnienie heh :P.

Mój kompan coś jeszcze kombinował żeby wrócić rowerem (ja przez girę i brak czasu odpuściłem) ale nie dość że pogoda była niepewna, to jeszcze ten wiatr ehh. 14 zł (9+5 za rower) to jednak nie majątek, więc wróciliśmy po leniu, korzystając z wygody Kolei Śląskich :P.

W domu na szybko obiad, wanna, pogłaskanie kitku, końcówka meczu Igi Świątek, i na kawkę i ciacho (dzięki Ewelina!!) do Sosnowca.

Wszystko udało się idealnie - o więcej takich dni poproszę ^_^. Choć teraz i deszcze niespokojne i Magda ma popołudniówki. Szkoda, ale chodź kitku będzie miało trochę będzie czasu dla siebie /ᐠ。ꞈ。ᐟ\ (◍•ᴗ•◍)❤

Trasa:


Fotki:
Leśnie do ...

... celu wiadomego heh

A tu już na spokojnie, terenami trochę zapomnianymi. Był też słynny płaski zjazd - tym razem w wersji ... płaski podjazd :DDD

Jedziemy ...

... i stoimy (znaczy ja) dalej :P

Prędkościomierz ... no prawie działał heh

Dobrze że bez punktów :DDDD

Już na celu ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ

Zwiedzamy <( ̄︶ ̄)>

Szacun dla Rybnika za DDR-ki :-)


Rynek ...

... i do bazy 。◕‿◕。


Było by :P. Dziś rano wstałem, zobaczyłem że pogoda jest mega depresyjna, ale ogólnie, to nawet te deszcze niespokojne nie zepsują mi dobrego humoru. No i przynajmniej nie ma upałów xDDDD :p.

***** ***
Dyć, potwierdzam


xDDDD


Kategoria Rower

Test(op)owo

  • DST 11.70km
  • Czas 00:37
  • VAVG 18.97km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 7 października 2020 | dodano: 08.10.2020



Wykrakałem xD. Na końcu piątkowego wpisu (w podsumowaniu) napisałem, że najważniejsze żeby obyło się bez kontuzji. Taaa! Już po sobotniej jeździe po orzechy, zaczynałem czuć jakieś "mrówki" w lewej stopie. Dojechałem (komunikacją miejską) na imprezę do Sosnowca, wieczorem czułem ją jeszcze mocniej, a rano ... już ledwo (u znajomych) buta założyłem. Niby z chodzeniem nie było aż tak źle, ale kładąc większy nacisk na prawą stronę, dołożyłem se zakwasy w prawej łydce. Fajnie, przez ostatnie dni chodziłem trochę jak ten kurczak z powitałki xDDD.

BTW:

 Pozdro Diobeł!! :D

***** ***
Zakres ruchów (góra-dół) zwiększa się na całe szczęście z każdym dniem, trochę to rozchodziłem (przeważnie z dworca do roboty i nazot) i jest już w miarę dobrze. Znaczy jest na tyle dobrze, że postanowiłem zobaczyć jak gira zachowuje się w siodle ;]. Nic ambitnego oczywiście nie planowałem => pojechałem sobie ino na Starganiec ...

... i przez Zadole wróciłem do bazy. O takie leśne, malutkie coś ^_^.

Tragedii nie ma (lepiej się jeździ aniżeli chodzi) ale raczej takiej "setki" co Łukasz wczoraj proponował, to nie przejadę. Coś mniejszego w sobotę (EDIT: z ponownie z maską na ryju pff) jest raczej do zrobienia, o ile oczywiście pogoda na to pozwoli ;]. Zobaczymy zresztą, może te maści (których zapach Majce wąsy wykręca) zdziałają cuda? Czas pokaże - najważniejsze że obyło się bez lekarza i L-4 :)

Do końca tygodnia obejdzie się też niestety bez roweru (sic!), a szkoda, bo wschody słonka są ostatnio mega ładne ...

***** ***
PS: Moja współlokatorka z podzespołem miaucząco-mruczącym nie narzeka jednak na fakt, że siedzę w domu heh. No i oczywiście mnie nie drapie - by ino spróbowała :D


Kategoria Rower

Orzeszkołów

  • DST 38.88km
  • Czas 01:52
  • VAVG 20.83km/h
  • VMAX 61.21km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 3 października 2020 | dodano: 03.10.2020



Główną genezą tego wyjazdu był mój wczorajszy zakup - o taki:

I teraz cała masa pytań: czy inwestycja siedmiu złotych się opłacała? Czy działa? Czemu to dziadek do orzechów nie babcia? I podstawowe pytanie => czemu kupiłem rozgniatarkę ... skoro nie mam orzeszków na chacie? O_o xD.

To ostatnie szło jednak bardzo szybko zmienić, wycieczką do mikołowskiej dzielnicy Bujaków ;). Wstałem, ogarnąłem się i zobaczyłem przez okno - tak (patrz powitałka), wieje. Wszędzie trąbili że tak będzie, a ja nawet dostałem informację od Łukasza i Marzeny spod samiuśkich Tater, że mamy halny!!. Kocham ten wiatr - oczyszcza powietrze, podnosi temperaturę o parę stopni, a do tego przedmuchuje wszystko, otwierając super widoki ^_^. Brawo ( ˘ ³˘)♥ on!! ;)

Ruszyłem więc i na sam start, musiałem zaobserwować w którą stronę wieje, coby choć trochę go wykorzystać. Po wyjeździe z lasu ustaliłem że przemęczę odcinek przez Mokre i powinno mi dmuchać w plecy na dwóch podjazdach przed samym drzewem orzechowym. I tak było, a na samym zjeździe, udało się nawet wykręcić całkiem przyjemnego V-maxa ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ.

Do celu dojechałem i niestety mały zonk - malutkie orzechy i coś ich mało było, no ale swoje zabrałem :P. 

Powrót to pierw Paniowy, później okolice Halemby i do domu ponownie lasami, chowając się (mało skuteczne) przed wmordewindem :-).

Oj, super się jeździło i pewno kręciłbym dalej, ale w okolicach 16:00-17:00 musiałem (chciałem) zameldować się ponownie w Sosnowcu :]

Trasa:


Fotki:
Początkowy odcinek leśny

Atrakcja heh

Mikołów Mokre

Widok z Bujakowa - dzięki halny ^_^

Z trasy powrotnej

Trochę się bałem wjeżdżać do lasu, ale na całe szczęście, takich widoków nie było za dużo :-)

Atrakcja - oczywiście zostawiłem go w spokoju, niech se rośnie heh

Jeszcze leśnie ...

... i na koniec już na Piotro.
Rezerwowe miejsce na nawodnienie jest w pobliżu Kolejarza. Dobrze że tutaj z siekierami nie doszli ^_^

Tyle => orzeszki bezpieczne, Żubr ich pilnuje :D


===========
A na koniec ktoś, coś? Pilne :DDD



Kategoria Rower

DPD 46/2020 + Kato

  • DST 45.21km
  • Czas 02:11
  • VAVG 20.71km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 2 października 2020 | dodano: 02.10.2020



Minął ponad miesiąc od ostatniego DPD, więc trzeba było coś z tym zrobić :). Trzeba było, ale chęci to jedno, a pogoda i sytuacje życiowo-służbowe to drugie ;/. Po urlopie pierw nie miałem gdzie trzymać Szkodnika (kontrola + malowanie biura), a potem (jak każdy na Śląsku widział) aura postanowiła zrobić ukłon zimnolubnym i ... się popsuć. W deszczu i zimnie jeździł nie będę (ಠ_ಠ), więc postanowiłem poczekać aż w końcu warunki pozwolą na jakieś kręcenie. 

Wczorajsze sprawdzenie prognozy pogody w końcu dawało na to jakieś szanse => niby ino 10*C, ale (co najważniejsze) bez opadów ;]. Wstaje po 05:00 rano ... i zonk! Moja sympatyczna pogodynka z Sosnowca (zaczyna pracę godzinę przede mną) poinformowała mnie, że pada i ogólnie jest paskudnie. Suuuuper. Skoro jednak plecak miałem spakowany, to postanowiłem spróbować i najwyżej w Ligocie wsiąść w pociąg :].

Konieczne to jednak nie było, bo komfort termiczny miałem dobry, a i lekka mżawka jakoś specjalnie mi w jeździe nie przeszkadzała. Co prawda było mega ślisko ale miałem dość dobry czas, co pozwoliło pojechać ostrożnie, i obyło się bez dzwona ^_^. Takowego zaliczył jednak Pan Dzik przed D3S heh. Był ode mnie jakieś 50 metrów, wpadł kopytem w poślizg, pocałował fajkami asfalt i poleciał dalej :D. Poza tym zero atrakcji ;]

W połowie dniówki ponownie (i po raz ostatni w tym roku) miałem przerywnik pt. jazda po bilet miesięczny do Katowic :P. Także bez przygód, ale płatna godzinka jazdy na rowerze zawsze spoko heh ;].

Czasu nie było za dużo, więc ino jedna fotka z rynku w kierunku UFO :)


Po pracy już ino powrót na chatę. Na całe szczęście, w czasie dnia fajnie się ociepliło i choć miałem w planach ponownie jechać przez D3S, to mogłem wjechać (na Giszowcu) do lasu ...

... i tym razem przez Ligotę zameldować się na Piotro ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ.

Na koniec dzisiejsza mapka zbiorcza :)


==================
Co do podsumowania września, to w sumie ino mazurski wyjazd ogarnął temat xD.

(BTW ...


... xDD)

Pozostały dystans to troszkę ponad 100km po Katowicach xD.

Prócz wyjazdu z Łukaszem to i tak priorytetem na ten miesiąc okazała się przebudowa kuchni, a później tak jak pisałem ... lało xD. Zresztą i tak do celów (po dzisiejszej jeździe) zostały ino cztery wyjazdy do roboty i niecałe 300km do ogólnego dystansu. 300 - 4x 30km = 180 => czyli już zupełnie bez presji, zwłaszcza że jeszcze chce zrobić jesienną Przyczynę, a Łukasz "Żelazny Szlak Rowerowy". Najważniejsze to to, żeby obyło się bez chorób i kontuzji!

Mapki z września => tym razem cztery ;]


Co dziwi? => trafił się miesiąc bez D3S!! o_O.

A butnie? No pochodziłem, ale górek tym razem było trochę i jakoś tak wyszło ;]


Dokładając do tego, że w Zakopcu "zjadło" mi 15km, to wyszło prawie ...

... km :DDDD

=========
Zobaczymy co przyniesie nowy miesiąc, ogólnie to ... strach się bać :D


Kategoria Rower

Spontanicznie po lasach

  • DST 51.36km
  • Czas 02:52
  • VAVG 17.92km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 24 września 2020 | dodano: 25.09.2020



Po Wiśle (tak jak pisałem) nastąpił klasyczny wjazd kontroli na mój dział, do tego, ulokowali się w moim biurze, więc opcja dojazdu do pracy rowerem odpadała. Mieli siedzieć do wczoraj ... siedzą finalnie do końca tygodnia xD. Na całe szczęście, choć bez komplikacji, marudzenia i zastrzeżeń kontrolują :-). Ich szczęście :DDD.

========
Co do genezy jazdy, to od jutrzejszego popołudnia mają nastąpić deszcze niespokojne, a od poniedziałku ... zaczynają mi malować biuro. Fajnie, tak idealnie pod DPD heh. Wyjścia więc nie było, szybka wiadomość do Łukasza coby dziś choć gluta wykręcić :]. Kolega na moją propozycję przestał, a do tego wyciągnął na przejażdżkę narzeczoną ^_^. No i fajnie (◠‿・).

Wyjechać mieliśmy jednak dopiero o 17:00, więc przed spotkaniem trochę jeszcze pojeździłem samotnie ←_←. Jakiegoś konkretnego planu nie miałem i postanowiłem sobie pierw pojeździć bez celu po lasach, a następnie odwiedzić drzewo, na którym to gdzieś koło marca zobaczyłem pewną informacje. Jak zobaczycie w relacji foto, informacja z drzewa "spadła" i ciągle posiada dość dużo literówek xDD.

Następnie obrałem kierunek na Brynów, gdzie to w okolicach Szadoka zadzwonił Łukasz, i powiedział że mam se jeszcze na spokojnie pojeździć, bo ruszymy dopiero około godziny 18-tej.

Oki, nazot Panewniki, obwodnica, dziurawy dojazd na Kokociniec, i na spotkanie po którym ... praktycznie zdublowałem trasę sprzed chwili heh. Na śladzie mi jednak absolutnie nie zależało, więc dojechaliśmy ino do Starych Panewnik, zrobiliśmy zakupy, i postanowiliśmy pojechać na Starganiec.

Tam nawodnienie, klachy, lasem (po ćmoku) na Akademiki, nawodnienie, klachy i rozstanie => część do kotki Krajki, a część do Majki :D

Trasa => autu-pauza nie istniała xD


Fotki:
Kolejarz => jednak zostawili i ścieżkę rowerową i moje miejsce na ognisko - dzięki! :)

Leśnie

Opisywana karteczka i te literówki. SS-man? nazista? hitlerowiec? a oni napisali żołnierz niemiecki pff. No chyba że przyjechał w XXI wieku do cioci do Kochłowic to ok, choć trochę w to wątpię.

I w ogóle to co za akcja? Naziści ludzkie szczątki palili, albo zakopywali w zbiorowych mogiłach, a od Niemca? Wykopać z lasu i zawieść kosteczki na cmentarz? Raczej trochę(?) gardzę!

Dobra, wracam do pozytywów ...

(Okolice Rybaczówki)


... i negatywów:

Wycinka - Szkodnik w oddali gdzieś w środku leśnego "mordu" pfff


=========
ul. Panewnicka => ścieżka z bruku i dwa tuki ;]


Brynów

Już wspólnie

Rebusik? Ok!
Leszcze chyba pasują :D

I ostatnie zdjęcie, bo później już ciemno było :P



=======
Dokładając do tego że rano byłem w biurze, później w terenie, następnie wróciłem do na godzinę do biura, popołudniu wpadli do mnie na Piotro (na chwilę) rodzice, ogarnęłam sklep, wyszedłem na rower i zdarzyłem ogarniać podłogi, to tak:

A tak chyba (???) trzeba ...

... XDDD


Kategoria Rower

Wisła, Kamienna 19

  • DST 15.03km
  • Kalorie 2820kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 19 września 2020 | dodano: 22.09.2020



Tym razem powitałka z dedykacją dla Morsa, bo dawno mojej Sis nie było na niej heh. Oczywiście przy okazji, pochwalę się kolejną zakończoną inwestycją na Piotro :P.

Nic by jednak z wymiany mebelków nie było, gdyby nie moja niezawodna ekipa!! Łukasz przewiózł paczki (Marzena była w gotowości, jakby gabarytowo to do Leona nie weszło), Diobeł pomógł (oczywiście z przygodami) poskręcać, Zientas ogarnął OBI i przy pomocy listwy zamocował w jakieś 20 minut górne półki, Gocha ustawiła (na końcówce) zawiasy, pobawiła się żelazkiem (ale to już w poniedziałek) i poschylała się ... do szafki :D. Szczególne jednak podziękowania dla Marcina, bo trzy dni u mnie siedział, spał, "i walczył", bo jednak kontuzja na za wiele mu nie pozwalała :/. A, no i Majka pozdrawia Marshalla i dziękuję za zjedzenie Whiskasa z miseczki :DDDD :p.

Całość miała trwać max dwa dni, a skończyliśmy w piątek wieczorem, przewożąc jeszcze stare meble (ponownie dzięki => Łukasz) do moich rodziców na balkon. Nie marnujemy drewna :P.

Wieczorem było już ino piwo (nawet Gocha jak widać skusiła się na Żubra :D), pizza i jakieś śmiechy, i mogłem zacząć sprzątać, bo maras był jakich mało xD. 

========
Skończyłem (taaa, raczej ogarnąłem) coś po 01:00 w nocy, i obudził mnie telefon od Zientasa coś po 7:00 rano, bo przecież byliśmy umówieni na górki. Pierwotnie mieliśmy jechać w Tatry, ale kolega zmienił zdanie ... ku mojej w sumie zdecydowanej ucieszę heh. Dość już miałem takiego urlopu, i chciałem po prostu odpocząć w miłym towarzystwie ^_^.

Co do celu, to były sugestie o Beskid Żywiecki, ale porozmawiałem z koleżanką ze studiów, która to siedziała w Wiśle, w jakimś barze z ponoć kapitalnym widokiem => sprawdzić to więc trzeba było
<( ̄︶ ̄)>.

Dobra => ustawka, pociąg, w Bielsku-Białej przesiadka na autobus i lądujemy (:D) w mieście Adama Małysza :]. Tam oczywiście pierw nawodnienie (na ławeczce w okolicach póki co nie czynnego dworca kolejowego), a później już na szlak, który to, po chwili się skończył i ... zaczęliśmy się gubić heh xD.

W dużej mierze dzięki miłej Pani z balkonu, udało się nam jednak dotrzeć do Kwiatka i rozpocząć konsumpcję przepysznego piwka z lokalnego browaru, z potwierdzam: cudnym widokiem ^_^.

Towarzysko w deche, ale trzeba było schodzić na dół. Jak było wiadome, schodziliśmy tak (wiem Gocha, wiem - Brenna nie pykła :P), że jeden autobus (komunikacji zastępczej) nam uciekł, a do drugiego było jeszcze bardzo dużo czasu.

Jakieś jedzenie, piwo, niespodzianka (nie z Poznania) i ... no pani (z małej) konduktor nas nie wpuściła do transportu xD. Im bardziej Zientas negocjował, tym bardziej malutka pani była zawzięta xDDD.

Na całe szczęście planowo, przekazałem klucze do kota Łukaszowi, a Bartek załatwił hotel (ze śniadaniem) w bardzo mega przystępnej cenie. Pozostało więc tylko do niego dotrzeć, i na spokojnie, komfortowo się wyspać =_=.

=======
Rano (po jajczownicy z kiełbaską i warzywami) dubel wczorajszych trzech kilometrów, dłuższe pogadanki (m.in. z Babuszką na wideo ^_^) na torach, odwiedziny naszej słynnej ławeczki, i tym razem już bezproblemowy powrót do Katowic. 

No tego mi było trzeba, po tym wszystkim!!

Trasa ogólna:


Fotki:
Meldujemy się ...


... i myk na celu ᕙ( • ‿ • )ᕗ

Towarzysko heh


Duże szolki tam mają :P

Wracamy


Nazot u Adasia gdzie ...

... napisało klimatyczne czekanie na mojego kompana
^_^

Wisła nocą wieczorem - fajnie, ino czemu ostatni normalny transport odjeżdża stamtąd o 20:02, a następny o 04:40?


Nasz nocleg, następnego dnia, przed południem ;)

Do miasta ...

... i do domu ^_^



==========
Koniec wolnego - wróciłem :P


Ino proszę nie stary, ktoś mi napisał że taki nie jestem, więc wiecie :-P

========
BTW: napisałbym że odpocząłem na urlopie, ale tego nie zrobię (xD), do tego, jak ino wróciłem do biura, to dowiedziałem się że mamy kontrolę pfff. Chyba już trzeci raz w ciągu ostatnich pięciu lat mnie to spotyka ... na "dzień dobry" xD. Zdążyłem tylko wczoraj zobaczyć żeby byliście płodni ... i mega obiecuję, że jak trochę przycichnie młynek, to nadrobię wasze wpisy heh ◉‿◉. Szczególnie ten od Filipa z Karkonoskiej :-D. 

Pozdro (◍•ᴗ•◍)❤

BTW2 => bo bym zapomniał - w środku (przed mapką) tego wpisu dokleiłem filmik od Łukasza z Mazur. Polecam ^_^


Kategoria Góry

༼⁰o⁰;༽ => o, taki tytuł

  • DST 16.44km
  • Czas 00:50
  • VAVG 19.73km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 16 września 2020 | dodano: 16.09.2020



Takie zaskoczenie xD. Miałem nawet tego wpisu nie dodawać, bo pojechałem dziś ino do rodziców po wkrętarkę, przy okazji zahaczając o myjnię, coby zmyć trochę mazurskiego piachu ze Szkodnika :].

Trasa klasyczna czyli: Piotro - Ochojec - Brynów - Ligota - Piotro.

Na sam koniec, postanowiłem jeszcze podjechać na Kolejarz, w celu zdobienia fotki umytego roweru, a tam ... zdziwiko. 

ROZWÓJ-owo się nagle zrobiło xD. 

I tyle z moich trzech miejscówek na piwo heh XDDD.

=======
Dobra, trzeba się brać za skręcanie mebelków - Majka ...

... zwarta i gotowa ᕙ( • ‿ • )ᕗ :DDD

=======
Po co mi to? Sam nie wiem, ale ja choć tam też koni nie widzę. Znaczy jeszcze nie widzę ... :D


Kategoria Rower

Staw (1227m n.p.m.) dawno planowany ...

  • DST 23.54km
  • Kalorie 3394kcal
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 13 września 2020 | dodano: 15.09.2020

... a jakoś nigdy nie było okazji, by go odwiedzić.



Spanie w Kościelisku ma jeden zasadniczy plus, a jest nim fakt, że rano nie trzeba ruszać auta z parkingu, ino od razu przejść ...

... do rzeczy smacznych heh :D.

(BTW:)


Oki (:D), bez przesady, tak źle oczywiście nie było, ale pierwszy odcinek czyli Droga pod Reglami ...

(o taka)


... spokojnie pozwalał, na starcie nawodnić się jednym piwkiem :P ←_←.

======
A tu już szlak właściwy i nasz dzisiejszy cel :]

Ludzi było (po raz kolejny) co niemiara, ale miejsce na klimatyczne piwko oczywiście znaleźć się udało :P

Na Dolinę Kościeliską szkoda transferu (wuchta już zeszła w tym miesiącu), więc tu już na szlaku do ...

... jak się okazało, pierwszego z celów :]

O takiego ;)


Po kolejnym pitt stopie, wracamy => schronisko Ornak i kolejny mały postój na jedzenie, coby ktoś mi nie pisał, że mało jem na wakacjach :D.


=======
Jednak jedno małe zdjęcie dolinki wypadałoby dodać bo ...

... skoro jeszcze sił zostało, to postanowiliśmy odwiedzić drugi punkt, który zawsze mi zalegał, a nigdy nie był po drodze ^_^.

Mozolnie ku górze ...

... polanka z Giewontem w tle ...

... i szczyt o wysokości trochę ponad daty bitwy pod Grunwaldem :D.

Przepraszam, no ale dupy to on nie urywał, ale choć była cisza i spokój *\0/*


Po nawodnieniu wystarczyło więc ino zejść ...

... (albo dopłynąć :D) ...

... do noclegu, i mega wielkich kalorii :D


Trochę inna forma tego wpisu była co zwykle, więc na koniec, dołożę tylko trasę ᕙ( • ‿ • )ᕗ ...


... i kończę ;p.
Co do marudzenia, to opaska mi się rozładowała, i straciłem jakieś 15km, do butnego dystansu miesięcznego. Phiii :P.

========
Rano (w poniedziałek) pakowanie, i poprzez postój na jedzenie w miejscu wiadomym ...

... chwilę po 14:30, zameldowałem się u kitku na kwadracie.

Wiecie co? Nie będzie śmiecha. Będzie to, co mam teraz w domu (◍•ᴗ•◍)❤

:DDD

BTW: Dzięki Janiol za wyjazd!! ^_^

======
Teraz czas na meble do kuchni ... Jupi ... Pffff. Polak na urlopie oczywiście musi coś zmieniać - o waszych wpisach oczywiście pamiętam, ale póki co, nawet nie mam kiedy ściągnąć zdjęć z Mazur i Tatr od towarzyszy kompanów XDDD.


Kategoria Góry

Kościelec 2155m. n.p.m. =_=

  • DST 21.63km
  • Kalorie 3579kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 12 września 2020 | dodano: 15.09.2020



Zgodnie z pierwotnym planem, dwa dni (między Mazurami a Tatrami) miałem se odpocząć na urlopie => dokładnie tak samo, jak kitku z powitałki :].

Stety/niestety (choć bardziej stety) pojawiła się opcja kupienia nowiutkiej zmywarki, w mega okazyjnej cenie. Ktoś po prostu kupił nie do zabudowy, a wolnostojącą. Żal było więc nie skorzystać, bo przecież taki zakup i tak planowałem, coby pozbyć się jednej, starej szafki z kuchni ^_^.

(Piec zostawiam póki co w spokoju :P)


Oczywiście coś około miliona rzeczy nie było dopasowanych do mojego mega układu kuchni, ale to się wytnie xD. Jak po sprzęt pojechaliśmy o 12:00, tak skończyliśmy (z Zientasem) ... o 1:00 w nocy xD. No ale działa, zmywa, i buczy ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. 

========
W piątek delikatne sprzątanie, później wizyta w Sosnowcu na spotkanie z nowo poznaną koleżanką (dzięki Magda za wyrozumiałość - jak oczywiście to przeczytasz :D), posprzątałem do końca na chacie, spakowałem się i ... ponownie o 1:00 w nocy padłem spać xD.

Na całe szczęście poinformowałem Janiola, jak się sprawy mają, i postanowiłem po prostu nie zamykać drzwi wejściowych na klucz.

Dobry to był ruch Dobre to było posunięcie (:D), bo jednak dwie godziny snu to było zdecydowanie za mało, więc zamiast wstać o 3:00, to obudź mnie Michał, wyrozumiale stojąc nad moim łóżkiem :D. Na szybko ogarnąłem więc Majkę i do auta.

Droga? Było wiadome że w większości ją prześpię. Tak się też stało, ale Janiol trasę koncertowo (a przynajmniej bezwypadkowo :D) przejechał, no i mogliśmy grubo przed 8:00 rano ruszać na szlak. 

Pierw dojście do Kuźnic (1010m n.p.m.), zakup bileciku za 6zeta i na początek, nudny, mega często chodzony przeze mnie szlak, na Przełęcz między Kopami (1499m n.p.m.). Później już idąc w mega tłumie, olaliśmy schronisko Murowaniec, i postój zrobiliśmy dopiero nad Czarnym Stawem Gąsienicowym (1624m n.p.m.).

Pojedliśmy i mogliśmy przez Przełęcz Karb (1853m n.p.m.) wejść na nasz dzisiejszy cel :). Tam chwila na relaks + nawodnienie (alkoholowe i bez :p) i powrót. Szkoda że moje miejsce ulubione nad przepaścią było zajęte pfff :DDD.

Pierw swoimi śladami na Przełęcz, a następnie niebieskim szlakiem na Zielony Staw Gąsienicowy (1672m n.p.m.), czarnym na Dwoiśniaka (1608m n.p.m) i ... zacząłem gonić kompana xD. Michał się tak rozpędził, że zobaczyłem go dopiero w aucie :D. Na całe szczęście podobno czekał tylko jakieś 3 minuty <( ̄︶ ̄)> heh.

Szliśmy tak samo: czyli po swoich śladach na Przełęcz między Kopami, a następnie szlakiem niebieskim do Kuźnic, i wzdłuż ścieżki rowerowej na parking w okolicach skoczni :].

Trasa:


Fotki:

Zaparkowani - nawet za bardzo kłopotów nie było, i do tego za darmo. Mega dziwne jak na Zakopane xD

Początek szlaku i pustki!!

Ok, taki żarcik heh xD


Szlak właściwy - stawek z każdym krokiem coraz mniejszy :]

Nasz cel na wprost!


Widok na górki ...

... i na Pana co mu coś papierosami śmierdziało hmmm? :p


W dole jak wiadomo przełęcz Karb :]

Końcówka wejścia ...

... i szczyt ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ




Schodzimy (co było oczywiste) tą samą trasą do przełęczy.

Problem? Oczywiście korki!!


Chyba nigdy nie zrozumiem ludzi, co w Wysokie Tatry idą z dziećmi. Płacz, przerażenie, ale zoo albo spacer po lesie jest przecież przereklamowany pfff.

Mniejsza o to. Resztę naszego zejścia ... zaprezentuje eMdzeJ :D

Już na spokojnie


(BTW:)


xDDD

I rura w kierunku Zakopca. Ten z górnego zdjęcia troszkę przesadził z alko, i był noszony :D. Jego kobieta ... była średnio zadowolona :D



Na kwaterze, delikatny alkohol i do spania :-). Dzięki za wspólny szlak i kierowanie, a Łukaszowi za opiekę nad ... /ᐠ。ꞈ。ᐟ\   :)))))

============
No tak :D



Kategoria Góry