Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny

DPD 51/2020

  • DST 30.68km
  • Czas 01:27
  • VAVG 21.16km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 17 listopada 2020 | dodano: 17.11.2020



Weekend po raz kolejny upłynął pod znakiem towarzysko - butnym, no ale do 3000km brakuje mi już ino 164km ;]. I było ... miło :P.

Na rower miałem iść w sobotę, a finalnie wystartowałem dopiero dziś, i to ... na zwykłe DPD xD. Wczoraj mnie temperatura wystraszyła, i w sumie słusznie, bo jak czekałem na pociąg po robocie, to ładnie po nosie dawało heh.

A co do dziś: to rano miałem dość konkretny zapas czasowy ...

(BTW)


... przygotowane śniadanie, spakowany plecak więc bez pośpiechu się zebrałem, wyszedłem ze Szkodnikiem na klatkę i ... error => tylna lampka nie działa pfff. Szybko nazot na chatę, szukanie rezerwy, montaż jej na gumce recepturce (:D) i mogłem ... zacząć się gonić :D. Pierw przez Ligotę ...

... później klasycznie D3S, wymuszony Upadowy, ale na całe szczęście o czasie zjawiłem się w robocie <( ̄︶ ̄)>.

=========
Po niej również bez kombikacji => pierw omijałem korek na Szopienickiej ...

... później Nikisz ...

... i brzydkim lasem do bazy

Tyle - co do jutra, to zobaczymy :P.

============
A co do ostatniego meczu reprezentacji Polski to hmmm?


xDDDD


Kategoria Rower

Rozprostować kości na Batorowości ;]

  • DST 23.86km
  • Czas 01:12
  • VAVG 19.88km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 12 listopada 2020 | dodano: 13.11.2020



Wczoraj święto, więc z Magdą postanowiliśmy wdrożyć w życie plan pt: leń xD. Ruchu było tyle co kot napłakał, ale ja choć mam telewizor ...

... :DDD.

Takie dni też są potrzebne, ale gnaty troszkę bolą od leżenia :P. Rano więc do roboty, później o 11:30 pojechałem (na Ptasie Osiedle) służbowo w teren, bo o 15:00 musiałem być na chacie coby wpuścić gazowników => Majka jeszcze nie ogarnia klamki i pewno(?) z powodu słabo rozwiniętych kciuków, by miała ciężko świstek podpisać :DDD.

Trochę gonitwy było, ale wszystko się ładnie czasowo zgrało, ze wszystkim zdążyłem, a gazownicy ... se nie przyszli XD. Wywiesili mi za to na drzwiach z klatki kartkę, żeby im wysłać MMS-a z licznikiem - kij im w miernik :P. O 16:15 (mieli czas do 16:00 + akademicki kwadrans) zacząłem się więc ubierać "na rowerowo" i po chwili mogłem ruszyć, na tytułowy Chorzów Batory ;].

Dzięki geniuszom od zmiany czasu oczywiście wyjechałem już po ćmoku, a do tego, od pędu powietrza oczy mi łzawiły - same plusy normalnie :P. Kolejnym był fakt, że jadąc Ligocką (przez wzmożony ruch samochodowy) nie miałem jak zjechać na Załęską, co skutkowało zmianą planu - zamiast jechać przez Załęską Hałdę, pojechałem przez Brynów i okolice A4-ki. Później już klasycznie przez Obroki dojechałem do Diobła ;].

Tam dłuższa chwila rozmowy i mogłem wracać, wybierając tym razem jazdę przez Obwodnicę, Panewniki i Ligotę. Przygód na całe szczęście nie było (musiałem ino raz się zatrzymać i wymienić akumulator w przedniej lampce), choć wieczorna jazda przez las do najfajniejszych nie należy. Następnym razem biorę strzelbę i będę walił do tych, co nie umieją długich świateł choć na chwile wyłączyć ... Gryyyy!! xD.

Trasa (praktycznie bez auto-pauzy) wyszła o taka ;]



Fotki:
Brynów - krzyż ciągle w słusznych barwach :)

Nocna jakość zdjęć oczywiście powalająca xD

Widać ... że mało widać - więcej więc nie będę wklejał :P


=================
BTW: Dziś pogodowo było jeszcze znośnie ale ...


XDDDDD


Kategoria Rower

KOT-arz (różnie podają :P m.n.p.m.)

  • DST 20.28km
  • Kalorie 2850kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 7 listopada 2020 | dodano: 10.11.2020



Tak, grzać zacząć trzeba było :D. Kotek docenia :DDD
/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

A co do wpisu, to po ostatnim rowerze zaczął się "zalatany" weekend. W piątek nastąpił jeszcze spacer z Siostrą, w sobotę pierw górki (zaraz opiszemy), później na chwilę na klachy (i pieczonki) do Zientasa, następnie spotkanie z Magda. W niedzielę ponownie pierw Magda, a popołudniu obiad (z Marzeną, Łukaszem i Diobłem) w formie ogniska ...

... który to ... załatwił mi (nie wnikajcie) trochę bebechy w poniedziałek => trudno, było minęło ;].

===============
Co do samego tripu, to na pomysł wpadliśmy podczas czwartkowych zakupów w Decathlonie - komin produkcji polskiej, jednak dość średnio ogarnął temat i ... się rozciągnął xD. Kupiłem więc dwa nowe, a Łukasz zainwestował m.in. w buty w góry które to, oczywiście trzeba było przetestować ;] :p. Wyjazd tym razem nastąpił chwilę przed godziną 8:00 rano, i na spokojnie dojechaliśmy sobie Leonem (zahaczając o sklep z płazem w logo) do Brennej, gdzie to zaczynał (i kończył) się nasz dzisiejszy szlak. Mega fajnie wyszło że postanowiliśmy jednak nie jechać na Salmopolską, bo "na górze" mogłoby być mega ciężko z miejscem na parkingu.

Nam się udało bez najmniejszych problemów zaparkować i mogliśmy ruszyć asfaltem w kierunku lasu ^_^.

Pierwszy odcinek to trzy zaskoczenia - wszystkie trzy "plusowe" ◉‿◉ => było ciepło (kalesony były jednak zbędne), ludzi malutko, i nawet coś czego się mega nie spodziewałem - było widokowo ;]. Widoki najfajniejsze były oczywiście na Hali Jaworowej, gdzie po niecałych dwóch godzinach marszu, zrobiliśmy sobie postój na śniadanie ;].

Po przerwie i chwilowym podejściu meldujemy się na szczycie, cykamy jakieś fotki, i skoro się dobrze szło to postanowiliśmy jeszcze tą przełęcz odwiedzić, domykając nasze ślady na myGPSWorkouts. Całkiem fajny (choć trochę tłoczny) to był odcinek, a na dublowanym powrocie ... niespodzianka. Nie wiem czy Łukasz zwrócił uwagę na tego faceta, ale mi się zdaje że to był on => o tu link :P, a przynajmniej tak samo się przywitał :D. Odpowiedź jaką uzyskał, taką uzyskał i z uśmiechem na twarzy każdy poszedł swoją stronę (◠‿・).

 Pozostała część wycieczki to już spokojny spacerek, jakieś klachy, planowania, i podziwianie kolejnych widoczków ;].

Wróciliśmy do Brennej, tam jakiś malutki popas i nazot do Katowic. Mega się starałem, Łukasz się trochę pieklił, ale przegrałem - wyjątkowo (:D) Morfeusz okazał się być tym razem (:D) zwycięski :D. Sorki jeszcze raz, dzięki za towarzystwo i ... wyrozumiałość :DDD. Nawet się nie spodziewałem że tak fajnie będzie :)

Trasa:





Fotki:
Parking i od razu taka informacja xD

Morsowania nie było - za ciepło jak na stópki  :P

Początkowy odcinek


Hala Jaworowa


Klasycznie też było :P

Chwila do góry ...

... i szczyt ;]

Widoczek na Skrzyczne (i Małe Skrzyczne) spod szczytu :)

Lasem ...

... i jesteśmy => autuf jak mrufkuf :D
BTW: A kolega ma dwa razy dłuższego ... cienia :P

Chwilka dublowania ...

... i w dół

Ciągle (o dziwo!!) widokowo



Ostatnia niespodzianka na dziś, czyli wieża widokowa w okolicach Starego Gronia ;]

Końcówka:



W okolicach parkingu jeszcze popas z oscypkiem i do auta :)


=======================
Klasycznie jeszcze raz podziękował, i skoro dopiero to dziś publikuje, to spokojnego świętowania życzę :)



Kategoria Góry

DPD 50(!!)/2020 + służbowo

  • DST 38.20km
  • Czas 01:49
  • VAVG 21.03km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 6 listopada 2020 | dodano: 06.11.2020



Sytuacja epidemiologiczna w dziale Inwentaryzacji Majątku Drogowego i Wywłaszczeń: dwie osoby na pracy zdalnej, jedna na dłuższym L-4, jedna na opiece na dziecko, jedna na urlopie i Kierownik z podejrzeniem, pracujący również zdalnie => z ośmiu osób zostało nas ... dwóch. Faaajnie!! Sytuacja w pawilonie, w którym mieści się moje biuro: jedna osoba z potwierdzonym Covid-em, jedna na kwarantannie, jedna (kolega z biura) na pracy zdalnej => z siedmiu osób zostało ... czworo. Faaaajnie!! I fajny ten wirus - taki w odwrocie xDDD.

Dyć!! ¯\_(ツ)_/¯.

==============
Dziś postanowiłem dokonać dzieła zniszczenia (:D) i wykonać ostatni z moich założonych (corocznych) celów rowerowych. Trasa do roboty, oczywiście odbyła się bez przygód, trasą klasyczną, i jedyne na co bym mógł narzekać to ... temperatura. Jak wyjeżdżałem było +3*C, a na biegunie zimna (Muchowiec) ...

(Źródło: Prognoza Pogody -Damian Dąbrowski)

... jedyne +1.6*C. Tak więc, było ... 

... no rześko xD.

Wiedziałem jednak że tak będzie, więc narzekać nie mogę - mogłem przecież pojechać cieplutkim pociągiem, a nie ze zmarzniętymi stopami, w kalesonach  bieliźnie termoaktywnej i rękawiczkach długopalczastych kręcić na kole heh. Ponarzekać jednak mogę na to, co się znów zaczyna ;/.

Brynów z przedwczoraj:

... i Ptasie Osiedle z dziś:

I tak trzeba chodzić w maseczkach, ale miło by było ... jakby w oczy nie szczypało pfff xD.

Na D3S natomiast było ładnie => nie tak jak u Grigor-a, ale ładnie :)


===============
W pracy byłem nastawiony na (w miarę) spokojne 8h w biurze, ale po godzinie 10:00 zadzwonił zdalny(:D) Kierownik i poprosił mnie żebym zabrał aparat z datownikiem, i podjechał mu do ścisłego Centrum porobić zdjęcia ogródków piwnych których to ... nie powinno już być. Padły oczywiście magiczne słowa - pojedź se po 12:30, zrób co masz zrobić, zadzwoń co i jak, w poniedziałek rano mi prześlij zdjęcia na @ i masz weekend ;]. Się robi, Królu złoty :DDD.

Pierw do kadr zgłosić wyjście służbowe, następnie przez Zawodzie dojechałem do celów, zrobiłem co zrobić miałem, i wróciłem troszkę okrężną drogą (przez Załęże, okolice mojego byłego domostwa i Ligotę) do ...

... /ᐠ。ꞈ。ᐟ\  :P

Jakieś fotki:
Służbowo na ulicy ... Gizma :P

Pan krawężnik na Gliwickiej xD

Jakieś dziwne gwiazdki (:P) na dostawczaku 

I na koniec remont boiska (lub baza noclegowa?) Rozwoju Katowice ...

... gdzie, zaczęli mi włazić na moje miejsce na nawodnienie xD. 

A kysz, wynocha :P

============
DPD 50/50, km 5108/5000 => OLE :). Została jeszcze ino kwestia kilometrów butnych, a tu mamy 2717/3000 - to że nas zamkną, to jest więcej niż pewne, ale to najwyżej będę robił Felicjana z Moralność Pani (Z)dulskiej i łaził dookoła stołu xD.

Póki jednak można chodzić/wychodzić: to dziś jeszcze idę z Gochą na spacer z psem, a jutro górki z Łukaszem ;]. Powinno jakieś 30km wpaść
<( ̄︶ ̄)>

================
Śmiech musiał być koci, bo wczoraj minął dokładnie rok od dnia, w którym to Majka schowała się zdechnąć u Ani (w Bielsku-Białej) w piwnicy na węglu - resztę znacie :)

:DDDDDD


Kategoria Rower

DPD 49/2020

  • DST 29.02km
  • Czas 01:22
  • VAVG 21.23km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 3 listopada 2020 | dodano: 03.11.2020



Coś podobnego do powitałki, prezentowała dziś rano moja skromna osoba xDDD. Wstać trzeba jednak było, i ruszyć swoje leniwe cztery litery do roboty => rzecz jasna najlepszym z możliwych transportów ◉‿◉.

Trasę klasyczną (przez D3S i Zawodzie) przejechałem płynnie, w idealnych jak na listopad warunkach => +14*C, zero wiatru, mały ruch samochodowy, i na spokojnie (i bez przygód) zawitałem do Szopienic :].

Denerwowały ino te czerwone światła (3/3 xD) ...

... oraz myślenie o debilach z UE którzy to, ciągle nie mogą ustalić że (albo czy?) kończymy z tymi (prawie nikomu do szczęścia nie potrzebnymi) zmianami czasu. Fajnie, może przez dwa tygodnie rano miałem jaśniej, a teraz zaś 100% trasy na włączonym oświetleniu. Z każdym dniem będzie gorzej, a i przy okazji ciemniej wcześniej. Gratuluje opieszałości ... środkowym palcem oczywiście!!

===========
W pracy nawet jakoś zleciało i mogłem wracać.
===========

Zważywszy na to, że od około godziny 14:00 zaczęło siąpić, to na trasę powrotną wygrał wariant poranny. Między Giszowcem a Ochojcem (w lesie) mogło być po prostu ślisko, a ja klasycznie jechałem bez kasku :D.

Były więc światła ...

... D3S ...


... i światła


Na powrocie 7/7, a łącznie 10/10 
(╯°□°)╯︵ ┻━┻ 

Najważniejsze że jednak "na sucho" wróciłem, a jutro deszcze niespokojne + towarzysko z Brynowem => więc pociag ^_^.

Na koniec mógłbym śmiało napisać to, czego nie wypada za niedługo wołać na Narodowym => jeszcze jeden, jeszcze jeden :D.

===============
No ale skoro nie wypada, to napisze ino ... ŻEGNAM

:PPPPP


Kategoria Rower

Błotny Racibórz 5k

  • DST 100.80km
  • Czas 04:54
  • VAVG 20.57km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 31 października 2020 | dodano: 02.11.2020
Uczestnicy



Wyjazd na Racibórz i rezerwat Łężczok planowany był chyba od wiosny xD. Jak już mieliśmy jechać, to nas zamknęli, później Rybnik był czerwony, a następnie wybieraliśmy inne trasy i tak ... aż do dzisiaj ;].

Filip już na początku tygodnia podesłał trasę (Łukasz też się skusił pojechać) i mogliśmy zgodnie z planem, spotkać się o 9:00 pod "Panoramą" na Akademikach.

Wiązało się to oczywiście z takim porannym widokiem ...

... no ale co zrobić? :D

Na miejscu zbiórki chwila rozmowy i mogliśmy ruszyć pierw w kierunku Chudowa. Już na sam start, wiedziałem że nie ma za bardzo co błota omijać, bo zarówno ja, jak i Szkodnik wylądujemy wieczorem pod prysznicem xD. Niestety, tak jak się zaczął październik (deszczami), tak się kończył (lało przez czwartek i piątek) xD.

Do zamku dojechaliśmy już dość porządne ubrudzeni, ale zadowoleni. Strasznie te błoto hamowało i nawet delikatny wiatr w plecy za bardzo nie pomagał :\.

Po regeneracyjnym piwku ruszyliśmy dalej i ... wpadliśmy a jak, w błoto xD. Trudno => już i tak byłem cały w kropkach (patrz galeria), więc zabrudzenia nie robiły na mnie specjalnego wrażenia heh. Minęliśmy Szczygłowice, następnie Wilczą, Rudy (i sklep po "świętujące") i poprzez najlepszy (asfaltowy!!) leśny odcinek tego dnia, dojechaliśmy do mojego głównego celu dnia dzisiejszego.

5000km pękło nawet nie wiem kiedy i jak :). Najważniejsze że jednak udało się to dokręcić, przed jak mniemam zamknięciem nas w czterech ścianach xD. Jeszcze ino dwa DPD + dochodzić do celu, o którym to napisałem na końcu - w podsumowaniu :].

Ze świętowaniem na całe szczęście nie musieliśmy się za bardzo śpieszyć, bo czasu mieliśmy (do pociągu o 17:42) jak przysłowiowego (dosłownie i w przenośni) marasu ^_^.  Wypiliśmy co mieliśmy, kolejno jeszcze kąsek tego kapitalnego szlaku, i przez jakieś wsie (np. Nędza :DDD) zawitaliśmy administracyjnie w Raciborzu ᕙ( • ‿ • )ᕗ. Tam pierw rezerwat o którym wspominałem na starcie, później na ładny "ogródek", następnie już do Raciborza właściwego => umyć rowery, zjeść kebaba i dokręcić do setki. Taki miałem plan, telefon miał niestety inny i ... mi się rozładował xD. Trudno - końcówki szlaku nie mam.

Po jedzonku na Łukasza liczniku widniał wynik 94km, a u mnie 92. Filip klasycznie miał wyrąbane na dokrętki (choć i tak już swoje trzy cyferki przejechał), a mnie Łukasz namówił żeby jednak do tych naszych 100km dokręcić. Kolega skończył wcześniej, ja jednak jeszcze te brakujące metry dokręciłem i mogliśmy się spotkać w pociągu do Katowic (•‿•).

Co do powrotu (to prócz ceny biletu) nie zgadzało się nic. Długo, mozolnie, kombinowanie (dzięki Łukasz za kąsek prądu), ale wrócić się udało. Reszta to historia - dołożyłbym niedzielny spacer z Magdą, ale Relive robi (albo i nie) co chce xD.

Dzięki wszystkim za udany weekend, a wasze wpisy nadrobię jutro ◉‿◉. Znaczy mam taką nadzieję że nadrobię, bo w związku z pandemią dwie osoby z mojego działu "lądują" (z laptopami) na zdalnej, jedna z koleżanek ma dłuższe L-4, druga jest na dwutygodniowym urlopie, a kolega wziął opiekę na dziecko. Z ósemki w dziale, przynajmniej do końca tygodnia zostanie nas ... trzech. Ciężkie czasy nadchodzą ;/.

Endo się kończy z końcem roku (info o tu), ale póki jest, to TRASA:


... BTW: ...


... I Fotki:
Miejsce spotkania trzech rumaków ^_^

Początkowy odcinek

Jedziemy dalej


A tu już miejsce widome :)

Trochę zapomniany (przeze mnie) szlak z Chudowa w kierunku Szczygłowic


Klimacik, a Szkodnik coraz mniej biały heh xD

Dla przypomnienia, ciągle jesteśmy oczywiście na Śląsku ;)

Fajnie ...

... i nie fajnie ...


... ale choć do Gochy blisko ←_← :D

Czillll ...

... i zaś w lesie <( ̄︶ ̄)>





Moje ulubione zdjęcie

A tu - moja ulubiona cyferka dnia dzisiejszego ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ

Jedziemy dalej - uśmiech :P

Spokojny odcinek :]

I na koniec klimaty raciborskie czyli: rezerwat,

zaczarowany ogród,

myjnia (xD),

zachodzik, 

i kończymy przy PKP ;]


Dziękuję za uwagę ◉‿◉ :P.

***** ***
Co do podsumowania miesiąca, to był jaki był - deszcze niespokojne, trochę "terenówki" służbowej i nie ma co zapominać o mojej bolącej przez parę dni girze xD. Bez dzisiejszej wycieczki (no i końcówki śladu z Rybnika) mapka wygląda następująco:

Piździernik zamknął się więc dystansem 378,4km. Słabo!!

Butnie jednak klasycznie, czyli bez zmian :P

W sumie to na dzień dzisiejszy w tym roku przedreptałem - 2674,5km. Do 3k brakuje więc ino(?) 324km => w dwa miesiące (niby zimne) raczej do zrobienia :)))

***** ***
W listopadzie życzę dużo zdrowia oczywiście bo jak jest, każdy widzi ...



Kategoria Rower

DPD 48/2020 + służbowo

  • DST 44.52km
  • Czas 02:07
  • VAVG 21.03km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 27 października 2020 | dodano: 27.10.2020



Wczoraj bardzo fajnie się jechało to dziś, postanowiłem ponownie pokręcić ;].

BTW:

XD

Tym razem wstałem wcześniej (aniżeli np. wczoraj) i mogłem nieco pokombinować z trasą do Szopienic. Pojechałem m.in. przez ul. Gawronów i ul. Lotnisko, gdzie rządzący po fali skarg chyba(?) poszli po rozum do głowy!! Drzewa wygląda na to że zostaną (sorka za jakość - fotka "w locie" xD), a miało być o tak (link). 

Teraz ino zagadka => na kij tam ścieżka rowerowa?? Tego chyba nikt nie wie xDDD. 

Pozostała część trasy to ul. Pułaskiego, końcówka D3S, Zawodzie i skoro starczyło czasu to Burowiec ;].

===========
W pracy tym razem byłem ino trochę ponad połowę dniówki, i szef wysłał mnie w teren, żebym zobaczył dwie rzeczy i mu przed 14:00 oddzwonił co i jak. Płatne wyjście na rower, a do tego brak przymusu powrotu? Oki, wiadomo, protestów z mojej strony nie było ... końca :D.

Trasa powrotu do domu ułozyła się więc sama => Szopienice, okolice cmentarza i ... się zgubiłem (xD), ale choć klimatycznie były bo i kucyki ...

... i sympatyczny widok na wieże ciśnień na Korczaka ◉‿◉

Następnie, już planowo przejechałem Borki, Dąbrówkę, zobaczyłem pierwszy punkt kontrolno-służbowy na ul. Konduktorskiej i wjechałem do Parku Śląskiego, ofocić planetarium. 

Mało klimatycznie wyszło heh xD

Pojechałem dalej ...

(nie umiem określić opisu :D)


... i wylądowałem przy Kotle Czarownic

Następnie zawitałem na "stare śmieci" zobaczyć ptk. nr. 2, i przez ulicę wiadomą ...

... w tej dzielnicy ...

... do bazy.

Chęci było na więcej, ale jednak bardziej chciałem jeszcze zdążyć do fryzjera, bo nikt nie wie, co będzie za chwilę xD

=========
Ktoś może?


:PPP


Kategoria Rower

DPD 47/2020

  • DST 29.51km
  • Czas 01:25
  • VAVG 20.83km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 26 października 2020 | dodano: 26.10.2020



W końcu doczekałem się jakiś w miarę normalnych (jak na jesień oczywiście) warunków pogodowych :). Weekend tym razem do najbardziej aktywnych nie należał, a jak to powszechnie wiadomo, jak się nie chce mieć zakwasów to trzeba ćwiczyć!! Znaczy dużo ćwiczyć (:P), zwłaszcza że na sobotę Filip szykuję jakąś "setkę" dla nas :].

ᕙ( • ‿ • )ᕗ => gotowym trzeba być ^_^.

Ruszyć się więc trzeba było i już wczoraj wieczorem spakowałem się na DPD. Wstałem, i w sumie można powiedzieć ... że zaspałem :DDD

BTW: cóż :P


Na całe szczęście czasowo o dojazd do roboty (przez okolice Upadowego) się nie martwiłem, bo zafundowałem se ino trochę mniej czasu na "ogarnięcie się".

Wyjechałem o 06:23, a w pracy zameldowałem się o 07:02. Bezstresowo oczywiście, bo w związku z wirusem (który jest w odwrocie) nie podpisujemy listy, ino kadrowa dzwoni po działach i pyta się kto jest ;].

=========
Co do samego kręcenia, to warunki (prócz temperatury i łezek w patrzałkach) były bardzo sympatyczne => mgła, ruch samochodowy znikomy, i ino trochę sobie pomarudziłem pod nosem, że po ostatniej wizycie na myjni zapomniałem nasmarować łańcucha ;/.

O taki poranek miałem:


D3S XD


W pracy na sam początek bez niespodzianek ...

... i trzeba było swoje osiem godzin przepracować :) :P.

Po niej nawrotka na chatę, gdzie pierw odwiedziłem Nikiszowiec, później pojechałem na Gisza, a na koniec trochę lasami (patrz fotki) i przez Ligotę do Majki ^_^. Bez atrakcji w sumie => choć podziękowanie światłami awaryjnymi od kierowca autobusu nr 674, którego to puściłem jak wyjeżdżał z zatoczki, można za takową uznać ;).

Coś z powrotu => odcinek Giszowiec - Ochojec, w końcu jesienne :].




==============================
Tym razem bez podpisu - podpis se sami wymyślcie ...



Kategoria Rower

Bagiennie po Bagiennej

  • DST 51.20km
  • Czas 02:38
  • VAVG 19.44km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 22 października 2020 | dodano: 23.10.2020
Uczestnicy


Filip klasycznie (pod tym linkiem) więcej się nagadał na wyjeździe niż napisał, więc trzeba coś dołożyć od siebie heh :DDD



Skoro już to pisze, to wiecie że inwentaryzację "krajówki" przeżyłem. Trzy dni "zabawy" z TIR-ami (i dość średnio bezpiecznymi akcjami), ale skończyłem ją ^_^. Do zobaczenia Bagienno ... pewno w przyszłym roku xD.

BTW: choć kilometry butne trochę nadrobiłem, bo już myślałem (przez pogodę i kontuzję), że nawet tych marnych dwustu w tym miesiącu nie ogarnę xD


Co do samej jazdy, to zanim jeszcze dotarłem do końca tej durnej ulicy, odezwał się do mnie Filip, z pytaniem czy czegoś razem nie pokręcimy. Pomyślałem że w sumie czemu nie - bo i tak miałam w planach lasy (w obrębie mojego domostwa) ale co w towarzystwie, to jednak w towarzystwie ◉‿◉.

========
Ustawka w okolicach włości od Gochy o 15:30 i rura lasem w kierunku planowanej hałdy Ziemowit ^_^.

Pierw spokojnymi duktami, później kąsek Murcek, zaś lasy (+ jeden wkurw - patrz foto) i przez Lędziny meldujemy się na celu. Filip se podjechał, a mi oczywiście ... się nie chciało ¯\_(ツ)_/¯ :P.

Po odwiedzinach śląskiej górki (i mega fajnym zachodzie słońca, na farcie, a jak!), trzeba było jednak wracać. Zjazd z hałdy, ponownie Lędziny, następnie Ławki i ... się zaczęło xD. Filip i jego rower z trzema kilogramami błota na pokładzie (przez tytułowe bagno) spokojnie przejechał. Mój "Bieluch" (do tego garażowany w mieszkaniu) można powiedzieć ... no że przestał być biały xD.  Cóż (O_o) heh.

Po
 dotarciu do punktu start - meta jeszcze chwila na nawodnienie i każdy w swoją stronę => Filip bezpośrednio do bazy, a ja jeszcze odwiedziłem myjnię. Brud może by sam odpadł, no ale bez przesady :P.

Trasa => auto pauza nie istniała, a do tego na końcu telefon padł xD.


Fotki:
Miejsce spotkania i jesień - taka se ...

[ ul. Leśników (Murcki) ]

... i wkurw.

Kto zna ten zna, oto miejsce odpoczynku w lesie (po zjeździe z Lędzińskiej) za skrzyżowaniem z Beskidzką przed trasą na np. Łysinę.

PFFFFFFFFFFFFFFFFFF!!!!
.·´¯`(>▂<)´¯`·.


Już trochę spokojniej

Brudny, brzydki, zurbanizowany Śląsk


I na celu
Rzadki widok - Filip pstryka zdjęcie na BeeSa :DDDD

Zachodzik, żelazkiem robiony ;]

Powrót w ciemnościach i błocie (xD) => choć akurat do tego miejsca mam sentyment ...

... mega dużo musiałem o nim gadać na obronie inżynierskiej, ale to nic, lubię te miejsce ;).

Na koniec, już nic nie było widać ...

... więc kończę :P.

===========================
W Polsce (prócz niegroźnego wirusa xDDD) bez zmian
:




Kategoria Rower

Kaleki na Kozie(j) :P

  • DST 7.58km
  • Kalorie 1449kcal
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 18 października 2020 | dodano: 19.10.2020



Na początek informacja dla jesiennej pogody - pie*d*l się!!

DZIĘKUJĘ ^_^.

Co do genezy, to tym razem szału nie będzie. Dreptając sobie w sobotę przed południem po Sosnowcu, zadzwonił do mnie Diobeł z prośbą o załatwienie (na jutro) samochodu i podwózkę do Bielska-Białej, w celu odbioru przyrządu do ćwiczeń rehabilitacyjnych.

EDIT => sprzęt działa i już się zwraca ^_^


Są tacy ludzie, którym się po prostu nie odmawia, więc jeszcze tego samego dnia wykonałem szybki telefon do Ojca i następnego dnia meldujemy się około 14:00 w Bielsku. A skoro już tam byliśmy, to zew natury ←_← zwyciężył. Jeden Marcin ciągle odczuwa stopę, a drugi majowy lot z wózka widłowego, no ale z Kozią Górą nie powinno być kłopotu! 

Tempo jak widać (po mapce poniżej) leniwe => w sumie tak jak Majka z powitałki (:D), ale nie o to chodziło. Po Leskowcu (tak kolego, sprawdziłem - to nie było w tym roku :P) musiałem kompanowi w tym roku jakieś góry pokazać :D. Brzmiało jak (co się okazało trochę po ponad kilometrze) wyzwanie heh.

Bez spiny, spokojnie, weszliśmy na górę, wywiało nas porządnie i mogliśmy wracać do auta. Ludzi trochę było (pewno grzyby), rowerzystów cała masa, ino forma kajś uciekła. Tak jak było powiedziane - starzy się robimy ಠ_ಠ :P.

A stopa działa na tyle, że chyba od jutra (przez trzy dni) inwentaryzuje DK-79 (Bagienna) - i na co ja się przyznawałem?
¯\_(ツ)_/¯.

Plusy oczywiście również jakieś są => mniejszy kontakt z ludźmi (Magda oczywiście tego nie czyta, albo nie bierze do Siebie :p), bo jak wiadomo:

xDDDD.

Trasa:


Fotki:
Niecodzienny widok :DDDD

Idziemy ...

... a niektórzy nawet wjeżdżają - wariaty ;]


Ekipa wyjazdowa, tocząca się xD

I w końcu jakieś widoczki :)

Schron (bombelkowo, kolejkowo i drogaśnie - postój olany) ...

... i szczytek :P


BTW: XDDDDDD

Schodzimy


Norka zalało ...

... a my jeszcze chwila do auta i na chatę ;]

Droga powrotna bez żadnych przygód, ale zdecydowanie (no pacz/cię) wolę zająć miejsce pasażera! Czemu? ¯\_ʘ‿ʘ_/¯ ... tego zapewne nikt nie wie :DDD.

=============================
Mi się podobało, ale no cóż? Niektórzy tak mają :P



Kategoria Góry