Katorga, po katordze xD
-
DST
51.02km
-
Czas
02:29
-
VAVG
20.54km/h
-
VMAX
51.63km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 25 sierpnia 2021 | dodano: 26.08.2021

Zgodnie z tym co zapowiadały pogodynki - w poniedziałek i wtorek miały nas cały czas nawiedzać deszcze niespokojne. Padało jednak lokalnie ino, takimi skokami, ale oczywiście jak kolega jechał DPD ... to zmókł xD. Ja wolałem nie ryzykować :P
Dziś we wszystkich prognozach doczytałem że miało być sucho, i tak finalnie było ;). Oczywiście zostało to pierw wykorzystane na teren służbowy (no bo jakże mogło być inaczej? ¯\_(ツ)_/¯), ale choć inwentaryzowaliśmy ulicę na której mieszkam, więc mogłem wczoraj w kadrach wypisać wyjście służbowe na cały dzień, i już od 7:10 rano zacząć pracować jako ulicznic
Zrobiłem swoje (ciężko na psyche działa te ponad 5km), zakupy, ogarnąć kitku, i w środku jedzenia obiadu wziąłem przykład z tej oto istoty:

xD
Wstałem po 17:00, dokończyłem obiad, i czułem w kościach że mnie trochę połamało na tej wersalce ಠ_ಠ. Wniosek: trzeba wyjść na rower :P. Pogoda ciągle sympatyczna, polar i kurtka do plecaka, i mogłem ruszyć omijając na sam start korkującą się moją poranną uliczną katorgę. Bocznymi zakamarkami Piotrowic (+ odwiedziny Żabki coby wydać resztę żappsów :P) i Podlesia, docieram do katorgi nr. 2. W Tychach pierw Mąkołowiec, następnie Glinka i przez osiedla XYZ (nie lubię tych ich oznaczeń ಠಿ_ಠ) trafiam na jezioro paprocańskie, które to (z małym pitt-stopem) sobie okrążyłem (・◡・)
Wracając (już po ćmoku) musiałem już ubrać polar, przejechałem (ok opiszę w dokładnej, prawidłowej kolejności) osiedla "W", "T", "O", "D" i na końcu "B" (xD), po czym przez Czułów i lasy wjechałem (już po ubraniu kurtki) na katowicką Kostuchnę. Wystarczyło już więc tylko odwiedzić sklep w Ligocie (po nawodnienie) i wrócić (Magda w robocie) do /ᐠ。ꞈ。ᐟ\.
Trasa:

Fotki:
Katowice - Podlesie :]

Nikt nam nie zabroni żniw na peryferiach stolicy Górnego Śląska!! :D

A na początku Tychów postanowiłem na parę chwil identyfikować się jako autobus miejski - a co?

Ino one (a w sumie na niecałe półtorej minuty - MY) mogły/mogliśmy przejeżdżać :PP
Reszta (praktycznie) bez zmian:

BTW:

Taaaa pff ಠ_ಠ
Na plus na pewno => nowo odkryte miejsce na odpoczynek :)

Są hasioki, zadaszenie (za moimi plecami), grill - miejsce tak fajnie, że aż ...

... wierzba płakać przestała i się zdziwiła :DD
Na koniec jeszcze zachodzik, bo później już zdjęcia daremne wychodziły :)

Jako podsumowanie muszę zaznaczyć że Tychy się zmieniają na lepsze. Coraz więcej jest ścieżek z masy bitumicznej, ale do komfortu mega długa droga, bo ciągle się jeszcze jeździ po kostce z lewej na prawą. Do tego nigdy człowiek nie wie, kiedy mu się skończy ścieżka, i znajdzie się na chodniku ಠ_ಠ. O remontach nie wspomnę xD. A na plus zdecydowanie kierowcy - żaden nie wymusił!! Co więcej => większość widząc człowieka jadącego DDR-ką zwalnia grubo przed pasami typu P-11. Nie wierzę że to pisze ... ale brawo Tychy ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
======================
A na koniec przesłanie dla wszystkich czytających

:)))))))
Kategoria Rower
Stożek (978m n.p.m.) Wisły po raz n-ty ◉‿◉
-
DST
13.84km
-
Kalorie 1327kcal
-
Aktywność Wędrówka
Niedziela, 22 sierpnia 2021 | dodano: 23.08.2021


No dokładnie :P
=======================================
A u nas po grillu zostały już tylko wspomnienia ...


... (no i pewnie trochę oponki na brzuchu heh), a dziś testy. Nie, nie testy oponki - ino butów w góry, które to kupiliśmy sobie w piątek ^_^.
Jako cel, w końcu mogłem ustawić rodzinne miasto Adasia Małysza *\0/*. Cały czas czekałem z tymi terenami na Łukasza, ale on liznął ich trochę podczas naszego (z Magdą) pobytu w Bieszczadach ʘ‿ʘ. Tak czy siak, jeszcze tam pojedziemy, więc za bardzo nie kombinowałem ze szlakiem (zwłaszcza że szła z nami czterolatka) i wymyśliłem ino taką szybką pętelkę na tytułowy Stożek do/i z Wisły Głębce (◍•ᴗ•◍).
Co to ekipy wyjazdowej, to tym razem początkowo ino dwie osoby => przynajmniej nie trzeba było kombinować ze spotkaniem ... bo moja towarzyszka spała obok :D. To ułatwiło pojawienie się na dworcu w Piotrowicach o godzinie 9:10 i ogarnięcie pierw pociągu do Skoczowa, a później przesiadki na autobuso-pociąg (o taki) ...

(BTW: Tak też można :P)

... do miejsca docelowego ◉‿◉
Środek transportu był taki jaki był, ale choć przyjechał punktualnie, i dopiero później zaczęło się komplikować ಠ﹏ಠ. W związku z wprowadzoną komunikacją zastępczą przyjechały dwa autobusy (jeden do Ustronia, drugi do Wisły) i jeden busik - do Goleszowa. Kierowca (chamski, ale kij z nim) jeszcze ryczał że ten autokar jedzie do Wisły, a kto do Ustronia, to do tego z tyłu. Nasz był puściutki, tamten zawalony po brzegi. Wniosek Grażyn? Przesiadamy się do tego pustego, a później będziemy ryczeć że chcemy do Ustronia i kropka xD. Kierowca zirytowany, ale podjechał na parking koło stacji "Ustroń", parę osób wysiadło, a kolejna śmieszka mu wyjechała ze ona chce jednak na "Ustroń Polana" xDD. Dooooobra (xD), ale później już na całe szczęście prosto do Wisły ;]. Taaaaa, znaczy prosto w korek w Wiśle (
¯\_( ͠° ͟ʖ °͠ )_/¯
Dojechaliśmy jednak do Głębiec i kolejne dwie niespodziewanki xD. Druga część ekipy (Aneta, Gosia, Bartek, Lili i pies Tofik) są gdzieś, i będą za około godzinę, a do autobuso-pociągu który gwarantował nam powrót na bilecie 10h (18zł) mieliśmy 4'52". Przypomnę że szlak był prognozowany na 4 godziny 11 minut. Kibel, ale nic nie zrobimy => sklep więc ಠಿ_ಠ. Cóż, nieczynny xDDDD. Na całe szczęście 200m dalej była już otwarta sieciówka i udało się ogarnąć artykuły pierwszej potrzeby :P.
Spóźnione "gwiazdy" z Zagłębia w końcu dojechały (autem) i mogliśmy zacząć naszą wędrówkę od stacji kolejowej :-). Na sam start, pojawiła się nawet niewielka szansa że uda się nam wyrobić z tym szlakiem, bo malutka Lilianka od razu wyraziła chęć ... bycia noszoną :D. Bartek zahartowany w noszeniu swojego uroczego osiemnaście kilo więc kto wie? => może ogarniemy ʘ‿ʘ. No nic z tych rzeczy: Gosia z Anetą szły se powolutku i radośnie z tyłu, więc już nawet przestałem się łudzić (◠‿◕). Kolejne dwa razy po 18zł to też przecież nie jest jakaś kwota, dla której trzeba psuć sobie dzień :P.
Szliśmy leniwie, a ja co chwilę zerknąłem na telefon, bo zaczynała się "Święta Wojna"!! Gosia i Bartek (plus oczywiście Lily i Tofik) mieszkają w Sosnowcu, Kwiatek w Dąbrowie Górniczej, a Magda ... jak wiadomo również pochodzi z Sosnowca. Mecz więc katowickiej GieKSy z Zagłębiem Sosnowiec to było to, co elektryzowało!! Znaczy w sumie ino mnie (xD), no i może Tofika, ale on się nie przyznawał :PP.
Początek wiadomy - my asfaltem, a wynik:

Chwilę potem 0-1, minął następny kwadrans 0-2 (a mecz w Katowicach) i przerwa ಠ﹏ಠ. Na całe szczęście skończyło się 3-2 więc mają wybaczone stresowanie mnie :P. Próbowałem trochę dokuczać, ale bez rezultatu :D.
Co do szlaku to raz prowadził Bartek z córką na rękach, raz Magda (jak się rozpędzi, to się nie zatrzymuje :D), a na końcu też i ja heh. Stało się to jednak tylko dlatego, że w końcu Gosia puściła mój plecak i przestałam być ciągnącym :DDD.
Finalne podejście pod schronisko przeszliśmy już samotnie z eM, gdzie weszliśmy sobie jeszcze na tytułowy szczyt, i przy popasie nastąpił podział ekipy.
Śpiewał jak Bercik nie będę (:PPP), ale reszta się zgadza!! Dawno już to widziałem :D
Geneza powrotu? Po prosto podczas pałaszowania kurczaka (Liliana też jadła - znaczy że był dobry :D) kątem oka, zobaczyłem na horyzoncie działający wyciąg. Ogólnie to nimi gardzę, ale do odjazdu 1h20", szlakiem 1'50", no chyba że nazot tak samo ... to 9 minut krócej. Pewno byśmy zdążyli, ale szkoda było stracić taką atrakcję za całe ... 10zł od osoby heh :D.
Fajnie było, a po zjeździe już ino na szybko (z przerwą na siku :P) do parkingu i dubel tego co szliśmy popołudniu, a że z Magdą mamy trochę szybsze tempo niż przeciętne (na płaskim), to jeszcze poczekaliśmy sobie trochę na odjazd autokaru :P.
PKS (czy jak to się tam zwie) luźny, usiedliśmy sobie z tyłu, i mogliśmy ino czekać (no ok - mnie trochę wyjątkowo Morfeusz zaatakował :D) na Ustroń xD. A w nim ... masakra => pierdyliard ludzi heh. Zdecydowanie dzień "zrobiła mi" pewna maDka, która pierw staranowała wszystkich wózkiem z bąbelkiem, a na końcu powiedziała tekst, który kończy wszelakie dyskusje: "TROCHĘ KULTURY, TU SĄ DZIECI!!!!". Nie wnikałem, bo siedziałem, i byłem/ byliśmy daleko :D.
Reszta trasy (po przesiadce na pociąg) już bez atrakcji i o godzinie 19:14 meldujemy się na Piotrowicach (◍•ᴗ•◍). Bilet 10h wykorzystany więc 101% (bo brało minuty), ale na Katowice mamy miesięczne, więc obyło bez zbrodni i oszustwa ;) :p.
Ale się rozpisałem xD. Oki, już nie marnuje wam oczu i na koniec ino dodam że opłacało się gonić to połączenie. Resztę ekipy dublowała (zdecydowanie wolniej niż my) cały odcinek i wracała do Sosnowca ... grubo ponad trzy godziny xD
Do konkretów => Trasa:

Fotki:
Nowy czerwony nośnik - stary, sentymentalny, został w domu i czeka na godne pożegnanie ←_←. Łukasz, Marzena, Magda, reszta ... Tatry chce ... ale nie te z procentami :P

Już "na szlaku"




Liliana przeważnie "na leniwca" :DDD
Widoczki ...

... i frytki :P

Już blisko ...

... i szczyt ;]

Klasyczne być musiało :P

Żyły zaś wariują - dzięki Madziu za masaż po powrocie ❤
Schronisko i pożegnanie 〜(꒪꒳꒪)〜


I na lenia :DDDDDD


I końcóweczka :)


Czasu tyle że nawet na popas wystarczyło :))))

Co do następnego wpisu, to dziś deszcze niespokojne, jutro też, w środę (ma nie padać) teren służbowy, a w czwartek i piątek dla odmiany deszcze niespokojne. Ale choć nie ma upałów ;).
============
A w domu (jeśli chodzi o mnie) klasycznie ...

... były zapiekanki ( ◜‿◝ ) :P
Kategoria Góry
Glut "na śpiocha"
-
DST
31.74km
-
Czas
01:36
-
VAVG
19.84km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 sierpnia 2021 | dodano: 21.08.2021

Misja "wiewiórka" została zakończona pomyślnie. Stwór przeżył, rybki również, a i kwiatom nic się nie stało - brawo my ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ :P.
Poza tym, to zaś nie mamy kaj rąk włożyć xD. W ostatnim wpisie była mowa o terenie służbowym, który się ogarnął ...
(BTW: ciągle uważam że Brynów ma najładniejsze Centrum Przesiadkowe z tych nowych w Katowicach)

... i w piątek DPD. Cóż, czwartkowy telefon od matki z informacją o sobotnim grillu na ogródku wszystko pozmieniał xD. W sobotę bowiem mieliśmy jechać po buty do Decathlonu, a w tej sytuacji trzeba było to ogarnąć wczoraj, po pracy mojej, a przed pracą Magdy - czyli w sumie bezpośrednio po mojej => z roweru więc nici heh ಠ﹏ಠ.
============
Wspomniany grill miał się zacząć o 14:30, a Magda wróciła z nocnej zmiany chwilę przed godziną 8:00 rano. Śniadanie, jakieś rozmowy i znowu wspaniałomyślny, dobroduszny i cudowny ja, stwierdziłem że żeby dziewczynie mej nie przeszkadzać ... to pójdę se na rower :P. Ze świecą takiego szukać <( ̄︶ ̄)> :D.
Co do samej jazdy to nic ciekawego. Ot, takie tam kręcenie się bez weny. Ogólny niechciej z ponowną kontrolą "moich" lasów, z początkowym kąskiem Mikołowa oraz końcowym odcinkiem przez Panewniki i Ligotę. Nawet dobrze się stało że musiałem być wcześniej w domu (sałatkę robić), bo po prostu (u mnie) to nie był dzień na jazdę. Jutro może będzie ciekawszy wpis ... bo górki 〜(꒪꒳꒪)〜
Trasa:

Fotki:
Ulica Wspólna i nikomu niepotrzebna śmieszka xD

Widoczki ʘ‿ʘ

I myk do lasu ^_^

Starganiec

Powrót

I już w domku (◔‿◔)

Ulica Wspólna i nikomu niepotrzebna śmieszka xD

Widoczki ʘ‿ʘ

I myk do lasu ^_^

Starganiec

Powrót

I już w domku (◔‿◔)

================
Znacie kogoś chętnego?? ¯\_ʘ‿ʘ_/¯

XDDD
Kategoria Rower
DPD 28/2021
-
DST
28.63km
-
Czas
01:19
-
VAVG
21.74km/h
-
VMAX
52.10km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 18 sierpnia 2021 | dodano: 18.08.2021

Dziś plany miałem troszkę inne, a rower zaplanowany był dopiero na jutro. Na czwartek zapowiadali bowiem najładniejszą w tym tygodniu pogodę, a to finalnie oznaczało (jak się okazało) ino jedno => teren służbowy xD. Cóż, dziś też prognozy nie były najgorsze więc wstałem, ogarnąłem siebie, śniadanie (swoje i powitałki) i ... usnąłem heh. Na całe szczęście przebudziłem się o 06:10 i już po jedenastu minutach "radośnie" kręciłem w kierunku roboty :].
(BTW: aczkolwiek kusiło :DDD)

Trasa wiadoma (przez Upadowy), atrakcji brak :P. Pęd powietrza ino mnie trochę denerwował (bryle zostały w domu na półce) bo oczy mi łzawiły, ale ogólnie było dobrze, i najważniejsze że zdążyłem dojechać do roboty ... nawet z minutowym zapasem czasowym (◍•ᴗ•◍). Nie goniłem się jednak szczególnie na końcówce :P.
Fotka (ze świateł) ino jedna ...

... gdyż do tych poniżej się nie zaliczam :P

Po pracy z góry miałem ustaloną trasę, bo koleżanka poprosiła mnie żebym jej służbowo zobaczył jedno drzewo na Piotrowicach => żaden problem ʘ‿ʘ.
Początkowy odcinek przejechałem jeszcze z kolegą (z zamiłowaniem do dziwnych DDR-ek) z mojego działu ...

... a od Nikiszowca już samotnie przez Giszowiec, lasy i Ochojec ... prosto do (świetlanej przyszłości mu nie wróżę) drzewa :P


Później już ino szybki dojazd do M&M-sek 。◕‿◕。. Kolejne DPD pewno już w piątek ^_^.
==============
Jutro ul. Jankego więc będę miał pokusy do zmiany roboty, bo Lidla mam na trasie :D


No mnie też :DD
Kategoria Rower
Kształcić nowe (884m n.p.m.) pokolenie ^_^
-
DST
11.14km
-
Kalorie 1068kcal
-
Aktywność Wędrówka
Sobota, 14 sierpnia 2021 | dodano: 15.08.2021

Ja wcale nie śpię!! Taaa, czyli tak samo jak ja dziś rano idąc na pociąg heh. Zaspany, ale skoro rodzinka z podpoznańskiego Skórzewa urlopuje się w moich okolicach, to spotkać się przecież trzeba było ^_^
Pociąg (ziew) o 7:06 i po niecałej półtorej godzinie melduję się Pietrzykowicach Żywieckich, gdzie już czeka z Kuzyn i już nie taka mała Tosia xD. Dzięki za podwózkę, i kawkę, i klachy => pominę fakt, że wylądowałem w więzieniu na 10 lat - dzieci :D.
Wypuszczony na wolność jednak zostałem i po około 20 minutach jazdy (+ sklep z płazem w logo), meldujemy się na parkingu w okolicach przełęczy kocierskiej ʘ‿ʘ. Szlak praktycznie w te i nazot, ale maluchy super dała radę ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. Dziś zdecydowanie nie chodziło nam o kilometry, tylko żeby bajtle miały uciechę ;)
Wleźliśmy więc na Potrójna, tam pierw na punkt widokowy sam, później z ekipą, później schronisko (na lody) ... i w dół ^_^. Końcówka w dwóch grupach heh => przodem ja i Antonina, a "gonili" nas: Kuzyn, Magda (popularne imię w naszej rodzinie :D) i Leon (nie, nie samochód zaprzyjaźnionych) :D.
Po złączeniu sił szybka analiza i wyszło mi że powinniśmy zdąrzyć na mój zaplanowany pociąg, i zamknąć koszty wyjazdu w bilecie 10h. Jakoś specjalnie mi nie zależało, ale skoro była możliwość, to czemu nie skorzystać? ¯\_(ツ)_/¯
Trasa => Marzeny rodzinne strony?? XD

Fotki:
Początek ^_^
Początek ^_^

I szlak 〜(꒪꒳꒪)〜

Szczytowo heh




Coś z zejścia - jagód i malin wuchta ◉‿◉


Podziękował za towarzysko, klachy, odbiór i odwóz do Pietrzykowic, i oczywiście dzięki dla Kuzyna za napój na drogę :D. Udało się go wypić, a później Morfeusz :D. Budzik był nastawiony, ale obudziłem się już w Żwakowie - w sumie wystarczyło :D
===========
Po powrocie miałem jeszcze w planach polatać trochę kukizem po podłogach, ale jest weekend i olałem :PPPP

Dzięki i to następnego >.<
Kategoria Góry
DPD 27/2021
-
DST
31.15km
-
Czas
01:27
-
VAVG
21.48km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 12 sierpnia 2021 | dodano: 12.08.2021

Trollking dopiero nadrabia więc trochę zajmie zanim zobaczy powyższą powitałke i śmiecha :P
Dziś już wyspany jak nic (wcześniejsze uśnięcie i późniejsze obudzenie się) ...

... pojechałem ponownie do roboty kołem. Było zimniej aniżeli wczoraj, ale na szczęście zabrałem (wspomnienia pandemiczne xD) ze sobą komin na szyje i było względnie ;]. Dojazd klasycznie, powrót też, ale z dołożeniem Ligoty :]. Nie ma komciów, nie ma pisania :P
Jutro dzień bez roweru: bo pierw teren służbowy, później wycieczka do OBI po trawę dla kitku, a na koniec okna muszę umyć bo jak to śp. Tola mówiła "świata nie widać" xD.
Fotki:
D3S z górki z rana ...

... i pętla na Brynowie z powrotu 〜(꒪꒳꒪)〜

==================
Co do obiadu, to na całe szczęście mój kurczak był już praktycznie na gazie heh

:PPPPPPPP
DPD 26/2021
-
DST
28.85km
-
Czas
01:24
-
VAVG
20.61km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 11 sierpnia 2021 | dodano: 11.08.2021


Niestety wczoraj "posiedziałem" do prawie 01:00 w nocy, a wstałem o 5:20. Pięć godzin snu jestem zupełnie w stanie zrozumieć, ale niecałe cztery i pół to jednak troszkę za mało :D. Spakowany jednak byłem, do tego wczoraj w końcu wymieniłem dętkę (tą z uszkodzonym wentylem) więc trzeba było potestować
ᕙ( • ‿ • )ᕗ
DPD się może nie najlepiej do tego nadawało, ale co się przecież mogło stać? ;]. I oczywiście nic się nie stało, a ja na spokojnie dojechałem sobie do roboty (chyba???) klasycznie przez D3S i Zawodzie. Te "chyba" to tylko słonko ...

... które to oślepiało mnie przez całą drogę. Chwała okularom przeciwsłonecznym heh :)
Po pracy pojechałem też klasycznie przez Giszowiec i odbiłem tylko (coś sprawdzić) na ulicę Jagodową, skąd fotka ...

... na Ochojec ◉‿◉
Rano było trochę za zimno, popołudniu trochę za wietrznie, ale jutro chyba też podjadę rowerem bo w piątek ponownie teren służbowy O_o.
========
Najważniejszy jednak jest fakt, że weekend ma być kapitalny - a w niedzielę nawet 33*C
ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ

:DDDDDDD
Kategoria Rower
Kontrolnie
-
DST
32.63km
-
Czas
01:41
-
VAVG
19.38km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 10 sierpnia 2021 | dodano: 11.08.2021

No proszę - brało trzech dni do miesiąca bez roweru heh. Znaczy bardzo dobrze służył jako wieszak, ale chyba nie do końca do tego został stworzony :P. Urlop jak wiadomo był chodzony, a jak już było trochę czasu na kręcenie to padało, a jak nie padało ... to trzeba było "gonić" tereny służbowe xD. Zresztą tak samo jak dziś:

(BTW:)

Ulica Kościuszki do wdzięcznych nie należy, ale choć w tym roku wysłano nas tam dwóch ...

... przez co ryzyko zostania mokrą planom zostało choć trochę zniwelowane xD.
Spaliny, kurz i hałas zrobiły jednak swoje, i po powrocie do domu stwierdziłem że muszę odpocząć w lesie ʘ‿ʘ. Jazda zwyczajnie bez celu, takie tam kręcenie się po "moich" lasach panewnickich, gdzie dodatkowo chciałem sprawdzić czy korniki mi czegoś znowu nie wycieli. W sumie to nie mam nic więcej do napisania :P. Lasy, trochę asfaltu, a na końcu odwiedziny sklepu z płazem w logo po rzeczy niezbędne :))
Trasa:

Fotki:
Leśnie


A tu ...

... olałem taplanie się w błocie i pojechałem sobie takim oto sympatycznym singielkiem wzdłuż Kłodnicy ^_^

Szkoda że był taki króciutki (◠‿◕)
Kąsek Rudy Śląskiej (asfaltowo) i ponownie w lasach => kolejno: gdzieś, Przestań i Rybaczówka

Inne atrakcje czyli nowy kościółek braci MNIEJSZYCH (!!!) ...

... i domeczek (w budowie) Arka Milika w dolinie Kłodnicy ʘ‿ʘ

Końcówka to już tylko powrót na dworzec odebrać Magdę, która to jechała z ciężką torbą ogrodowych maszketów od jej Ojca - lubię :)

A co najważniejsze, nowych wycinek nie stwierdzono <( ̄︶ ̄)>
====================
I szacuneczek, choć Szwedów nie lubię :P

====================
I szacuneczek, choć Szwedów nie lubię :P

Kategoria Rower
Atrakcje lepsze od cycka ;)
-
DST
10.38km
-
Kalorie 996kcal
-
Aktywność Wędrówka
Sobota, 31 lipca 2021 | dodano: 06.08.2021
Aczkolwiek cycki będą w tym wpisie obecne :)

Trzeci dzień był zaplanowany albo na wejście na Słonecznik + schronisko Samotnia (pomysł Łukasza), albo Słonecznik + przełęcz karkonoska (pomysł mój), a do tego Marzena chciała zobaczyć kościółek Wang, czyli nasz wspólny początek szlaku na Słonecznik
ᕙ( • ‿ • )ᕗ
Co wyszło? Ano to, że słonecznik to sobie podłubaliśmy przed spaniem na chacie heh. Ale sąsiadki (wyrozumiałej, bo chciała nas puścić samych) męczyć (i na siłę wyciągać na szlak) nie było sensu, a do tego moja Madziulka miała w nogach wychodzone grubo ponad 100km podczas tego urlopu, więc nastąpiła zmiana planów :P.
Mi się z miejsca odpaliła wizja Rudaw Janowickich (czyli tytułowych cycków) i ich najwyższego szczytu. Łukasz jednak pokombinował i wymyślił coś o wiele ciekawszego - góry Sokole, oraz ich dwa najwyższe szczyty czyli: Krzyżną Górę (654 m n.p.m.) oraz Sokolik (644 m). No i dobre :P.
Dojazd autem szybki i bezproblemowy, parking darmowy, pogoda wyśmienita - czego chcieć więcej? ◉‿◉. Szybko więc na szlak i klasycznie po jakimś czasie => panowie na lewo (na najwyższy :P), panie na prawo ... na ławeczkę heh :D. Szlak na Krzyżną Górę i tak odbijał i trzeba było się wrócić swoimi śladami, więc przymusu iścia nie było ;).
Po męskim szczytowaniu (xD), ponowne połączenie sił i ruszyliśmy na największą (ponoć) atrakcję tego masywu ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. No nie powiem, było stromo (a też już swoje w nogach miałem) ale udało się sprawnie zameldować na początku ... drabinki na szczyt => fajnej takiej heh ʘ‿ʘ. Tam (na górze) chwila dla fotoreporterów i nazot do auta, praktycznie tym samym śladem i ... praktycznie bez przygód. Dziewczyny wybrały najkrótszą opcje dojścia na parking, a ja z Łukaszem chcieliśmy jeszcze trochę opętlić. Cóż to jednak byłby za urlop bez choćby jednej malutkiej "zdrapki"?? xD. Durna szyszka :P.
Trasa 1/2

Fotki:
Okolice miejsca darmowego parkingu - szanujemy :D

Pierwszy cel - Krzyżna Góra ...

... i widoczek ;]

Stromizna na cel numer dwa, a Szpilberg zbiera materiały do filmiku ;]

Ponoć montaż idzie opornie, ale idzie heh :)))
I oto on (Sokolik) => po schodkach :)

Widoczki z "dachu"



I po raz kolejny komplecik nas - tak, zaś wiało :P

Cel "z dołu"

A za tym schroniskiem ...

... się rozdzieliliśmy => dziewczyny szybko do auta, a ja w tym miejscu ...

... za 5 sekund złapałem zająca ಠ_ಠ :P
DOBRA, CZAS NA OBIECANE CYCKI!!
PROSZĘ

:PPP
=======================
Po ponownym połączeniu sił na parkingu, szybka dezynfekcja kolanka i co by tu? Hmmm?? Godzina młoda, to postanowiliśmy jeszcze odwiedzić Kolorowe Jeziorka które to znajdowały się w okolicy. O (fotki z internetu) te:


Poprzez postój na stacji benzynowej (monopolowy :P) ...

BTW: tu100 XD

... docieramy na wyżej wymienione miejsce, i cóż ... kibel xD. Kolorków nie było ¯\_ಠ_ಠ_/¯, ale szkoda było nie sprawdzić heh.
Spacerek wykonany, i choć jeszcze mieliśmy w planach i ten kościółek (Wang) i zamek (Chojnik) to postanowiliśmy pojechać na domostwo na grilla, a te atrakcje zostawić sobie na ostatni dzień wyjazdu.
Trasa 2/2

Fotki:
Rzeczywistość :D


Bronił się ino szlak ...

... i jedno z jeziorek ;]



I oczywiście wieczorna klasyka gatunku :)))


===========
Ostatniego dnia wyjazdu jednak wyszło jak wyszło. Sorki Trollking, ale jednak nie pozdrowiłem Placu Ratuszowego :(. Jelenia jednak (przynajmniej z auta) średnio mi się podobała i jakoś nie miałem weny do spacerowania tam :P.
Nie licząc zobaczenia domku na sprzedaż (co go opisywał zagubiony gdzieś w akcji Mors) ...

... miasto jedynie zwiedził trochę Łukasz (w sobotę), jak sobie poszedł pobiegać z rana. Mi Jelenia nie przepadła do gustu od samego początku w (nieogarniętym) McDonaldzie xD. A zapamiętam z niej w sumie tylko tyle, że czułem się jak dziwak, bo chyba tylko my chodziliśmy w maseczkach w sklepach => czwarta fala pozdrawia xD.
A tak to gólnie brzydko było od samego rana, spakowaliśmy się, pojechaliśmy odebrać Zientasowi paczkę w Wojdzieszycach (dziwna akcja, ale choć załatwiona) i do domu ←_←.
Lało całą drogę ...

... korki, a do tego wizja powrotu w poniedziałek do pracy. Rozgadani to myśmy nie byli ¯\_(ツ)_/¯ :P.
Podziękował jednak najlepszym za fajny wyjazd, i ogólnie Magdzie za cały super urlop :)))❤
==================================
Na początku miesiąca nawet nie myślałem że się uzbiera 200 km, a tu proszę :P

==================================
I pozdro z Katowic dla wszystkich ^_^

Teraz ino czekamy na prezentacje Leo na Bukowej :DDDDDDDDDD
A z rzeczy przyziemnych to po powrocie do pracy ... stałem się fanem Arnolda

xDDDDD
=====
EDIT: filmik się ukończył <( ̄︶ ̄)>
EDIT: filmik się ukończył <( ̄︶ ̄)>
Kategoria Góry
Śnieżką w tłumy xD
-
DST
16.77km
-
Kalorie 1608kcal
-
Aktywność Wędrówka
Piątek, 30 lipca 2021 | dodano: 05.08.2021

Wczorajszy maszketnik do kiełbasy ze smutnymi oczkami ...

... ale swoją porcje oczywiście dostał/a :D
=======================
Drugi dzień wyjazdu był od samego początku zaplanowany => Śnieżka ^_^. Ja z Łukaszem nie byliśmy tam jeszcze latem, a dziewczyny w ogóle. Wyjścia (czy tam wejścia :D) więc nie było ¯\_(ツ)_/¯ heh :P.
Noc słynęła szybko, ale dzięki wczorajszym negocjacjom z Łukaszem mogliśmy trochę dłużej
(BTW: pisze to dwa dni po ćwierćfinale, którego ... no szkoda ⊙﹏⊙)
Na miejscu niestety trzy zgrzyty. Pierwszy to cena za parking (30zł ಠ_ಠ), trzeci to cena za wejście do lasu (8zł - Tatry są nawet tańsze xDD), a drugi to Karyna przy parkingu, która to beształa swoje może dwuletnie dziecko za to że nie chce iść. W domu pewno też wesoło ma:

Szacun dla Marzeny że nie poszła do niej i nie powiedziała tego co myślała ...

... xD
Co do samego szlaku, to na początku bardzo beskidzki, a później (za nieczynnym schroniskiem) się zaczęło fajne (•‿•). Takie tam spokojnie wspinanie się z ciągłym widokiem na nasz cel <( ̄︶ ̄)>. Słonko super grzało (3/4 wycieczki wysmarowane kremikiem do opalania bo jeden nie potrzebuję :P), szło się leniwie, i tak aż do Domu Śląskiego. Nazwa niby fajna, no ale było niefajnie xD. Ludzi kupa (już nie raz pisałem że gardzę wyciągami), kolejki do WC masakra, ceny w schronie też i ... wiatr. W tym miejscu już wiedziałem gdzie najgorzej wieje:
1) okolice Poznania :DDDDDD
2) Śnieżka

3) na wczorajszej Ślęży
4) środek tornada
5) miejsce u Gochy w pracy koło wiatraczka :P

Dobrze że choć moi kompanii mnie posłuchali i każdy zabrał coś dodatkowego do okrycia ;). A poza tym ... to tłumy heh.
(choć w sumie, to aż tak źle nie było :D)

Zdobyć szczyt (z jednym opierczem od Magdy do mnie) się jednak udało, i mogliśmy znaleźć kąsek wolnego miejsca na popas ←_←.
Pojedli, piwo (kto mógł, to mógł) wypili, i mogli zacząć wracać szlakiem okrężnym - takim jednokierunkowym. Niby oczywiste, ale oczywiście (:P) niekoniecznie => Janusze i Grażyny przecież wiedzą swoje xD. Miejsca do wyprzedzania było jednak sporo, więc bez problemu meldujemy się ponownie pod schroniskiem i mogliśmy zacząć dublować odcinek z pierwszej części dzisiejszej wycieczki.
Doszliśmy ponownie do nieczynnego schroniska nad Łomniczką, i stamtąd wyruszyliśmy kombinacją szlaków (no plus jeden niegroźny przestrzał) żółtego i zielonego. Tu już na spokojnie doszliśmy do Leona i mogliśmy (przez wodopój, lodziarnie i sklep z magnesami na lodówkę) wrócić do domostwa, zostawić auto, i udać się na zasłużoną pizzę ◉‿◉.
Dziewczyny wykończone, a w lokalu informacja że ze względu na panujące wiadomo co, jedzenie dają tylko na wynos xD. No to ładniejsze na nocleg, a brzydsze do sklepu którego nazwa kojarzy się z prehistorią, po urozmaiczacze (jest takie słowo? hmmm?) ... wieczorne heh. Reszta to już relaks (◍•ᴗ•◍).
Dobra, do szlaku ...

... i fotek ᕙ( • ‿ • )ᕗ
Cel widoczny z drogi dojazdowej

Już na ścieżce

Coraz fajniej :)))

A z takim widokiem szliśmy praktycznie do końca ;]

Jakieś tam po drodze :P
Odpoczynek :P

Coraz fajniej :)))

A z takim widokiem szliśmy praktycznie do końca ;]

Jakieś tam po drodze :P



Okolice schroniska "Dom Śląski" z dołu ...

... i ze szlaku xD

A tu już na szczycie ;]


Ekipa - nie, nie ta od lodów :P

I nazot


Fotka bez tłumów (・o・) heh

A tu widać nasz szlak ...

... który to dublujemy ...


... i tak aż do najdłuższego znaku jaki widziałem :D

Końcówka już leśno - miejska ...


... gdzie jak widać przed parkingiem ...

... wszyscy zadowoleni :DDDD
=====================
Pewno dziewczyny zabrały za mało słodyczy - my z Łukaszem zabezpieczeni. Tak, Marzena prowadziła w drodze powrotnej

:DDDDD
Kategoria Góry