Czeski debiut (1082m n.p.m.) Kropki
-
Teren
22.77km
-
Aktywność Wędrówka
Sobota, 11 grudnia 2021 | dodano: 12.12.2021

Na początek smutne podsumowanie powitałki. Niestety, kot dostał leki które średnio pomagały, więc planowaną piątkową wizytę musiałem przełożyć na środowe popołudnie. Jak wróciłem z pracy to kot praktycznie ledwo zipiał O_o. Mój weterynarz ma czynne do 17:00, więc o pomoc poprosiłem Marzenę i Łukasza, których to kotolog jest czynny całą dobę. Tym razem już wiedziałem że jest źle, bo futro nawet nie protestowało przed transportem :/. Złapałem co łapłem, i rura do przychodni na Brynów. Diagnoza? ...

... najgorsza z możliwych - białaczka. Co niestety przy wynikach krwi od Majki, mogło oznaczać tylko jedno :( . Szok dla wszystkich - kot dwa i pół roku i wyrok.
Mogłem ją oczywiście od razu uspać, ale byłoby to nie fair w stosunku do Magdy, Łukasza i Marzeny. Dopłaciłem więc za mocny steryd i mając jeszcze nadzieje że coś magicznie się zmieni, wróciliśmy na Piotrowice => na wódkę, bo co nam zostało? Żeby nie było oczywiście do pracy następnego dnia nie szedłem - urlop i miłe słowa od Kierownika. Jak zawsze szanuję go w opór, zresztą tak samo, jak Anię która to Majkę znalazła w Bielsku. Do samego końca ją informowałem co się dzieje, i nawet pomimo tego że od dwóch lat jej na oczy nie widziała, to była w stanie wysłać mi pieniądze na leczenie O_o. Oczywiście obeszło się bez tego, ale takich ludzi już praktycznie nie ma!
Poranek, i szybko do kota. Jak wczoraj miała temperaturę na poziomie 40,6 stopni (na początku leczenia miała 40.2, następnego 39.6) Celsjusza, to dziś miała pewno powyżej 41 =_=. Wyszedłem więc na szybki, samotny spacer, oswoiłem się z myślą, zadzwoniłem jeszcze do mojego weterynarza (niestety, na samym wstępie mi powiedział że przy jej wynikach z białaczką mam co jej nie męczyć jak ją kocham), poleżałem się z nią trochę na łóżku, i ostatnia droga. Zimno było, ale pokazałem jej jeszcze trochę Brynowa - co mogło się przecież stać? Grypa? XD.
W przechodni nawet się nie bawiłem w dodatkowe badania, tylko od razu stwierdziłem że usypiamy. Majka już była bez życia (jak widać powyżej) i ku mojemu zaskoczeniu, po podpisaniu "eutanazji" Pani Doktur stwierdziła że dziękuję, przykro mi, i do widzenia. Jakie kurwa do widzenia??? Ja nie jestem jak jakieś Janusze i Grażyny - idę oczywiście z nią!! Schodami w dół, zastrzyk (mega szybko poszło), schodami do góry, i praktycznie prosto na spotkanie z Gochą i Marshallem. Praktycznie, bo z tego wszystkiego ... zapomniałem zapłacić xD.
Ogarnięte jednak zostało wszystko, a czy kot miał dobry dom - to nie mnie oceniać. Niech teraz grzeje kolana mojej babci, ona zawsze narzekała że marzną :DDDD. Jeszcze tylko muszę napisać w ramach rozgrzeszenia, że była malutka szansa żeby Majka ciągle była z nami. Transplantacja krwi, co około (kiedy się krew zużyję) plus minus 3 tygodnie - cena? Pomiędzy 800 a 1000zł za dawkę. Płacilibyśmy, jak by to mogło cokolwiek pomóc na dłuższą metę. Nie mogło, a za bardzo kochałem tego stwora żeby ją męczyć i narażać na takie stresy.
I wujek Trollking się nie martwi - my wiemy co w takiej sytuacji trzeba zrobić ;).
=============
A co do genezy wyjazdu to tym razem na szybko, bo tak też się zresztą wczoraj umówiliśmy. Magda na popołudniową zmianę, a mi trochę średnio było na rękę siedzieć cały dzień sam w domu =_=.
Bardziej może ciekawić tym razem środek transportu. Szalejącą inflacja w połączeniu z faktem, że kolega który w lipcu kupił Fiata i nie mógł się do niego kompletnie przyzwyczaić, sprzedał mi go w okazyjnej cenie => i tak, niecały miesiąc temu, stałem się właścicielem popularnej "kropki" :].
Mogłem ją oczywiście od razu uspać, ale byłoby to nie fair w stosunku do Magdy, Łukasza i Marzeny. Dopłaciłem więc za mocny steryd i mając jeszcze nadzieje że coś magicznie się zmieni, wróciliśmy na Piotrowice => na wódkę, bo co nam zostało? Żeby nie było oczywiście do pracy następnego dnia nie szedłem - urlop i miłe słowa od Kierownika. Jak zawsze szanuję go w opór, zresztą tak samo, jak Anię która to Majkę znalazła w Bielsku. Do samego końca ją informowałem co się dzieje, i nawet pomimo tego że od dwóch lat jej na oczy nie widziała, to była w stanie wysłać mi pieniądze na leczenie O_o. Oczywiście obeszło się bez tego, ale takich ludzi już praktycznie nie ma!
Poranek, i szybko do kota. Jak wczoraj miała temperaturę na poziomie 40,6 stopni (na początku leczenia miała 40.2, następnego 39.6) Celsjusza, to dziś miała pewno powyżej 41 =_=. Wyszedłem więc na szybki, samotny spacer, oswoiłem się z myślą, zadzwoniłem jeszcze do mojego weterynarza (niestety, na samym wstępie mi powiedział że przy jej wynikach z białaczką mam co jej nie męczyć jak ją kocham), poleżałem się z nią trochę na łóżku, i ostatnia droga. Zimno było, ale pokazałem jej jeszcze trochę Brynowa - co mogło się przecież stać? Grypa? XD.
W przechodni nawet się nie bawiłem w dodatkowe badania, tylko od razu stwierdziłem że usypiamy. Majka już była bez życia (jak widać powyżej) i ku mojemu zaskoczeniu, po podpisaniu "eutanazji" Pani Doktur stwierdziła że dziękuję, przykro mi, i do widzenia. Jakie kurwa do widzenia??? Ja nie jestem jak jakieś Janusze i Grażyny - idę oczywiście z nią!! Schodami w dół, zastrzyk (mega szybko poszło), schodami do góry, i praktycznie prosto na spotkanie z Gochą i Marshallem. Praktycznie, bo z tego wszystkiego ... zapomniałem zapłacić xD.
Ogarnięte jednak zostało wszystko, a czy kot miał dobry dom - to nie mnie oceniać. Niech teraz grzeje kolana mojej babci, ona zawsze narzekała że marzną :DDDD. Jeszcze tylko muszę napisać w ramach rozgrzeszenia, że była malutka szansa żeby Majka ciągle była z nami. Transplantacja krwi, co około (kiedy się krew zużyję) plus minus 3 tygodnie - cena? Pomiędzy 800 a 1000zł za dawkę. Płacilibyśmy, jak by to mogło cokolwiek pomóc na dłuższą metę. Nie mogło, a za bardzo kochałem tego stwora żeby ją męczyć i narażać na takie stresy.
I wujek Trollking się nie martwi - my wiemy co w takiej sytuacji trzeba zrobić ;).
=============
A co do genezy wyjazdu to tym razem na szybko, bo tak też się zresztą wczoraj umówiliśmy. Magda na popołudniową zmianę, a mi trochę średnio było na rękę siedzieć cały dzień sam w domu =_=.
Bardziej może ciekawić tym razem środek transportu. Szalejącą inflacja w połączeniu z faktem, że kolega który w lipcu kupił Fiata i nie mógł się do niego kompletnie przyzwyczaić, sprzedał mi go w okazyjnej cenie => i tak, niecały miesiąc temu, stałem się właścicielem popularnej "kropki" :].


Uważać więc na te tablice rejestracyjne na drodze :P. Listek (po koledze) se jednak zostawię jeszcze na jakiś czas :PP.
Rozpisałem się na wstępie dość mocno, ale na całe szczęście, ze szlakiem właściwym będzie tym razem krócej => bo to był po prostu spacer po lesie xD. Nieznamy tych rejonów, to nie widzieliśmy też co nas czeka heh. A punktów gdzie można było jakieś widoki pooglądać (na które to nawet pogoda nie pozwoliła) były może ze trzy xD. O, na przykład takie:


Parę szczytów zaliczonych i to ponad 22km meldujemy się na parkingu. Powrót, i na pizzę ^_^.
Trasa:

Fotki:
Początek szlaku ...

... i 10km takiej trasy ಠ ͜ʖ ಠ

A tu już fajniej - dobrze że Łukasz miał stuptuty heh

Pozdro dla Babiego xD ...

... i też dla drzewa ¯\_ಠ_ಠ_/¯

Idziemy dalej ^_^ ...


... i w mrok xD



Choć tragedii nie było :)
I najwyższy punkt wycieczki: ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ


Zejście ...




... a na końcu, to już gonitwa za Łukaszem i do auta ;)


Szlak zero-chmielny - czyli taki inny xD
========
Śmiecha oczywiście brak, ale wrócą, tak samo jak nowy /ᐠ。ꞈ。ᐟ\. W piątek z Łukaszem zdezynfekowaliśmy wszystko po Majce, a w niedzielę wysprzątaliśmy prawie (jutro dokończymy) całe mieszkanie z Magdą => trzeba być przygotowany (myślę że do końca roku ogarniemy) na nową lokatorkę ;). Choć Majki pewno długo nie zapomnę ... bo to był kot, z grupy tych genialnych :-/.
Kategoria Góry
Chudów z nutką ryzyka ಠಿ_ಠ
-
DST
46.83km
-
Czas
02:23
-
VAVG
19.65km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 grudnia 2021 | dodano: 04.12.2021

Na początek podziękowanie dla wszystkich, którym to los kitku nie był obojętny (◍•ᴗ•◍)❤. Majka dalej ma się średnio (łapka w końcu się zasierści heh), ale poprawa jest wyraźnie zauważalna i dzisiejsza kroplówka była zbędna :). Juhu ୧(^ 〰 ^)୨
A co to genezy, to po raz kolejny byłem dobrym chłopakiem i dałem się Magdzie wyspać po nocnej zmianie :D. Rano jeszcze ogarnąłem piekarnię, paczkomat, sklep i śniadanie, i ruszyłem na rower chwilę po godzinie 11:30.
No było rześko, bez dwóch zdań. Wskaźnik temperatury również zatrzymał się na tej liczbie, a dodatkowo wiatr obniżył ją o trochę xD. Widziałem jednak na co się piszę, więc narzekać nie mogę 〜(꒪꒳꒪)〜 heh.
Trasy na najbardziej popularny zamek w okolicy nie muszę tłumaczyć, zależało mi jednak, żeby trochę pojeździć sobie po lesie bo przymrozki fajnie utwardziły grunt ʘ‿ʘ.
Błogo ...




Pozostała część trasy bez przygód ...

... i melduję się na celu ^_^


A wróciłem sobie przez Paniówki ...

... a tu, połączyłem się ze swoim śladem :] ...

... więc znów faceci w moro pfff


RODO => więc niewyraźni :P
I niewyraźna była też końcówka ...



=====================
A na koniec przestroga => uważnym trzeba być xD ...


... no chyba że będą zajęci czymś innym


:DDDDDD
Kategoria Rower
Testy z kitku w tle
-
DST
35.88km
-
Czas
01:49
-
VAVG
19.75km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 2 grudnia 2021 | dodano: 02.12.2021
Po ostatnim DPD w środę, miałem ambitne plany na porobienie czegoś w weekend. A pogoda na to? ...


... chciałbyś ರ_ರ
Trudno, nadrobiliśmy z Magdą się choć kropkowe zaległości z Marzeną i Łukaszem...

... ale wciąż nie dawało nam spokoju zachowanie powitałki. Brak apetytu, zmiana karmy, coraz dłuższe sny czy brak chęci do życia i miziania można było (koty też mają depresję) tłumaczyć pogodą. W poniedziałek i wtorek ciągle pogodowo było daremnie, a kot ... był coraz bardziej odosobniony ತ_ತ. Wczoraj rano nawet nie przyszła się ze mnie przywitać, a jak Magda wróciła z nocnej zmiany, to podjęliśmy decyzję, że muszę się wcześniej zwolnić z pracy i jedziemy odwiedzić kotologa. Nie było co czekać do planowanego piątku!
Na minus temperatura => 40,2*C (koty powinny mieć ją w przedziale 38.5-39*C - się upewniłem), na plus brak płynu w jamie brzusznej (zaś ogolone kocie cycki na wierzchu xD), a co do reszty (weterynarz bał się o wirusa), to mieliśmy się dowiedzieć dopiero dziś popołudniu. Krew i mocz pobrany do badania, 3,44kg futra z podzespołem miaucząco-mruczącym dostało antybiotyk (plus witaminki), a do tego kroplówkę. No ale choć na chacie już zupełnie inaczej wyglądała, a do tego pierw wskoczyła Magdzie na kolana, a potem mi => tak, zwierzęta nie mają uczuć xD. Urwę coś następnemu/ej który/a tak powie!
Przydługawa ta geneza (zresztą jak cały wpis xD), ale dziś (tak jak pisałem) musieliśmy się ponownie pojawić (czynny do 17:00, a ja pracuję do 15:00) u weterynarza. Kij z tym dniem urlopu, kij z tym że finalnie pewnie zapłacimy (in minus) kwotę adekwatną do pewnego programu rządowego - kitku najważniejsze /ᐠ。ꞈ。ᐟ\.
==============
Rano wstałem, dwie godziny pokręciłem się po domu i stwierdziłem że stan kota polepszył się na tyle, że mogę choć gluta wykręcić. Zresztą Magda i tak była w domu jakby coś się działo.
Najważniejsze (oczywiście w kwestii rowerowej) było przetestowanie tylnego koła, które to mi się trochę popsuło xD. No całe szczęście fachowa (telefoniczna) porada od Diobła zadziałała i koszt naprawy wyniósł równe 0zł :P. Będzie więcej na (niedo)lotnika - bo Majka wczoraj do szafy nie doleciała xD. Do wersalki było zdecydowanie niżej xD

=============
Ruszyłem chwilę po godzinie 11:00 i pojechałem w sumie bez planu. Wiało paskudnie, temperatura (dosłownie na piątkę z plusem - OMG ale upał), ale najbardziej zdziwiło mnie "oświetlenie". To tak się da po jasnemu jeździć??? w(°o°)w.
Znajomymi mi terenami ...

... dojechałem do granicy Katowic i Rudy Śląskiej gdzie po raz kolejny ponarzekałem na debili którzy wymyślili te ograniczniki ...

... a następnie, postanowiłem trochę pokręcić się po owym mieście ościennym :]




Świętochłowice i Chorzów to tylko jedna fotka z prognozą pogody => chyba w najbliższym czasie musimy spodziewać się żółto-czarnego śniegu heh XDDDDD

Później już Katowice ...

... rzeźba komara? ¯\_(ツ)_/¯ ...

... i fotka ...

... która to zachęciła mnie do zobaczenia co słychać w centrum Katowic 。◕‿◕。


No ładnie, ale skoro to Katowice, to trzeba było też skontrolować plac budowy przyszłego stadionu GKS-u:

Cóż, na początek wycinka drzew - tak, to jako naród umiemy robić najlepiej heh.
Dla pocieszenia, nie było tego aż tak dużo
ᕙ( • ‿ • )ᕗ


... i przez Ligotę na Piotro ^_^.
Finalnie wyszło takie oto coś ...

... a w domu taki widok ಠಿ_ಠಿ

Na szybkości Majka do transportera (taaa, podczas jazdy biedactwo się obudziło) i rura do auta. Kroplówka, dwa zastrzyki i diagnoza: anemia krwi, która to osłabiła organizm i ... się przeziębiło xD. Dziesięć dni antybiotyk + steryd w tabletach, kolejna wizyta za tydzień (oby), ale co najbardziej cieszy? => kotek w końcu coś zaczyna jeść ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ I temperatura spadła do 39.6*C :)))))))
==========
Co do podsumowania miesięcznego, to mapki wklejał nie będę, bo prócz Poznania .... było tylko 5x DPD xD. Butnie trochę poniżej normy ...

... ale do celu już tyle, co nic :P

===========
Ogólnie to będzie (MUSI BYĆ) dobrze, damy radę ;)

Kategoria Rower
DPD 48/2021
-
DST
31.22km
-
Czas
01:31
-
VAVG
20.58km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 24 listopada 2021 | dodano: 24.11.2021

Plany na rowerową ustawkę były już w zeszłą sobotę, ale pogody nie wystraszył się ino Łukasz i coś tam pokręcił ^_^. My z Diobłem zdecydowaliśmy się jednak na spotkanie butno-autobusowe na kochłowickiej Rybaczówce :). W moim przypadku o takie:


Paweł również się na rower nie skusił :PPP

Niedziela spokojna, poniedziałek i wtorek z daremną pogodą, jutro po pracy kolejna misja związana z (nie mylić z jednym z najbardziej sympatycznych psów jakie znam) Kropką (tajemniczo, ale już nie dla wszystkich heh), a w piątek zapowiadają pierwsze opady śniegu na Wyżynie Śląskiej ←_←. Do tego od piątku do wtorku (włącznie) nie mam w pracy gdzie trzymać Szkodnika, bo w moim biurze będą prowadzone szkolenia BHP. Pokręcić więc trzeba było dzisiaj ◉‿◉ => trzy DPD (do końca roku) same się nie przejadą ;].
Temperatura +1*C => przywykłem ...

... rześko xD.
Nie przywykłem jednak do tego, że tym razem miałem aż tyle czasu :P. Wyjechałem jakieś 8 minut wcześniej niż zwykle, ale to było celowe działanie, bo dopompowałem sobie opony a na D3S nigdy nie wiadomo czy nie oblodzi (padało w nocy) z rana ;].
Spokojnie więc z nóżki na nóżkę dojechałem do roboty klasycznie przez Zawodzie
ᕙ (° ~ ° ~) :P



Wschód słońca oczywiście nieobecny, a ja w pracy melduje się ze spokojnym, pięcio-minutowym zapasem czasowym ;]
Po niej na mapach Google zobaczyłem zieloną kreskę przez Szopienicką, i już wiedziałem że dokończę klasyczne DPD przez Giszowiec ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
Pierw spokojnie asfaltem ...

... później (też fajnie) w las ...

... ale oczywiście do czasu ಠ,_」ಠ

Szkoda gadać. Ehhhh ರ_ರ
Reszta to dojazd przez Kolejową ...

Rzepakową, Kłodnicką i Ligotę do bazy i M&M 。◕‿◕。. Tyle z opisu, i do następnego
<( ̄︶ ̄)>.
===========
A na koniec podziękowanie dla debili, którzy to (ponoć) uchwalili że przez kolejne dwa albo trzy lata dalej będziemy radośnie se czas zmieniać ಠ_ಠ
===========
A na koniec podziękowanie dla debili, którzy to (ponoć) uchwalili że przez kolejne dwa albo trzy lata dalej będziemy radośnie se czas zmieniać ಠ_ಠ

xD
Kategoria Rower
DPD 47/2021
-
DST
30.44km
-
Czas
01:29
-
VAVG
20.52km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 17 listopada 2021 | dodano: 17.11.2021

Patrzaj na mnie, a nie na TV (=`ェ´=) :PP
Co do pogody, to już wczorajsza późnowieczorna wycieczka do sklepu namówiła mnie coby ponownie pokręcić sobie do roboty => bo było względnie ciepło, i genialnie wręcz mgliście :))
Rano (po ogarnięciu siebie i kota) wyszedłem z klatki i no cóż, mgliście było, a do tego ...


... no była wilgoć w powietrzu, więc było zimno :P

BTW: Amator, i do tego w jakiejś dziwnej czapce :P
Przy temperaturze w okolicach zera pokręciłem więc (średnio radośnie) w stronę Szopienic:


Okulary fajnie chroniły przed pędem powietrza, ale wilgoć skutecznie ograniczała na nich widoczność ಠωಠ. Dobrze że trasę Ligota => D3S => Zawodzie znam praktycznie na pamięć heh.
Po robocie natomiast miałem ambitny plan, zobaczyć co tam słychać na Giszowcu. Olałem jednak temat ...

... myk z Szopienickiej na Upadowy ...

... i powtórka z rozrywki ಠಿ_ಠಿ => ale tu choć można było podenerwować kierowców prawym pasem hahaha :DDD

Pozostała część powrotu to już w większości klasyk D3S => (dla urozmaicenia - ul. Rolna) => skrót Łukasza => Ligota i ...

... pociągi :P
Atrakcja w sumie ino jedna: milicja sobie radośnie kontrolowała rowerzystów na końcówce D3S, tym razem nie pod względem alko, ino oświetlenia. Skąd wiem? Bo już ratowali budżet jedną rowerzystką która to nawet nie miała żadnych atrap lampek ¯\_ಠ_ಠ_/¯. Gnojów nie lubię nawet bardziej niż drwali, ale za Batmanami (zwłaszcza rano) też nie przepadam. Mieszane uczucia więc ;)
====================
A teraz przerwa od kręcenia bo przez dwa dni deszcze niespokojne => przerwa w treningach więc :DDDD

BTW2: Nie to oczywiście żebym biegał :P
Kategoria Rower
DPD 46/2021 + Brynów
-
DST
31.56km
-
Czas
01:31
-
VAVG
20.81km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 16 listopada 2021 | dodano: 16.11.2021

Po górach sobota była towarzyska, niedziela relaksacyjna, a poniedziałek pracowito-towarzyski. Czyli w sumie fajnie, prócz oczywiście wyniku meczu, i poniedziałkowego bólu pleców po niedzielnym nicnierobiengu ;).

XDDDDDDDDD
============
Dziś też miałem do roboty jechać pociągiem, ale wstałem trochę wcześniej niż zwykle i oczka mi się zaczęły zamykać heh. A to dość mocno pachniało drzemką ... i urlopem na żądanie ಠ‿ಠ. Na koń więc i rura na DPD, bo przecież "oddali" godzinę, to w końcu pojadę se po jasności ʘ‿ʘ

Taaa, jasne ಠ_ಠ
Dobrze chociaż że termicznie nie było najgorzej bo było jakieś plus cztery stopnie <( ̄︶ ̄)>.
Tym razem klasycznie (przez D3S i Zawodzie) dojeżdżam do mojego punktu na wschód słońca przed Szopienicami:

Dniówka na całe szczęście spłynęła bardzo płynnie i mogłem się udać na misję popołudniową: czyli odwiedziny u rodziców mych. Szopienice => Zawodzie => Muchowiec (korki, światła - a Strava ssie) => Park Kościuszki i melduję się na obiadku, focąc co nieco starych klimatów po drodze :-)


Po klachach (i jedzonku) został mi ino powrót (ponownie po ćmoku) przez Brynów i Ligotę do /ᐠ。ꞈ。ᐟ\. Fotki nie wyszły ... więc ino pociąg na zakończenie :)

=========
Ja tam byłem grzeczny przy torach, no z tym drugim ino trochę nie wyszło heh ;)

Kategoria Rower
Marshall-scy (1117m n.p.m) :P
-
DST
20.08km
-
Kalorie 1925kcal
-
Aktywność Wędrówka
Piątek, 12 listopada 2021 | dodano: 13.11.2021

Wujek Trollking będzie dumny z tego wpisu bo na takim oto wczorajszym spacerze ...



... Gocha zaproponowała, coby drugi raz (za naszej kadencji oczywiście) pokazać dobremu pieskowi górki ◖⚆ᴥ⚆◗ ^_^. Wystarczyło więc ino namówić Magdę (co trwało pięć sekund :D), i umówić się na pociąg odjeżdżający z Piotro o godzinie 8:59 ^_^.

XDDDDDDDDD
Oczywiście dobry piesek bez zjedzenia kocich chrupek sił by nie miał, więc ustawka nastąpiła jednak u mojego kitku na kwadracie :D.
Chwilka na klachy, bieg na pociąg (bo przecież po co czekać na peronie? ¯\_(ツ)_/¯ :D) i po niecałej godzinie meldujemy się w Wilkowicach-Bystrej ʘ‿ʘ.

Na "dzień dobry" Siostra ma informuje swojego kierownika że bez niej też se mogą pracować (:P) ...

... zaliczamy sklep z płazem w logo, i możemy zacząć iście na nasz główny cel => czyli Klimczok ʘ‿ʘ.
Odcinek miejski oczywiście przemilcze, i ino jakieś fotki ...

... a później yyy ... dupa xD



Ekipa jednak zadowolona ...

... widoków nie ma i raczej nie będzie ...

... aż tu nagle 。◕‿◕。

No coś niesamowitego <( ̄︶ ̄)>. Chmury zostały w mieście, pojawiło się słońce, a my szybko do schronu na popas ...

... i rura na szczyt :D
Bajka, mili czytelnicy!! Nawet zdjęcia nie oddadzą tego klimatu, ale oczywiście je zamieszczę :P



Najwyższy punkt wycieczki ...

... i zamiast schodzić bezpośrednio do Wilkowic, postanowiłem jeszcze pokazać dziewczyną Szyndzielnię ...

... (wuchta wiary na szlaku xD) i zejść żółtym przez przełęcz Kołowrót




Najwyższy punkt wycieczki ...

... i zamiast schodzić bezpośrednio do Wilkowic, postanowiłem jeszcze pokazać dziewczyną Szyndzielnię ...

... (wuchta wiary na szlaku xD) i zejść żółtym przez przełęcz Kołowrót
<( ̄︶ ̄)> ...



... zaś we mgłę xD
Odcinek miejski ponownie przemilczę ...

... ale choć Żubra można było w kiosku kupić :DDD
Nie przemilcze za to pizgawicy na dworcu ಠ﹏ಠ:

Dobrze że miałem kalesony i nie mam szklanych kulek => bo bym je potrzaskał między nogami :DD
Na koniec jeszcze gwiazda wpisu ...

... trasa ...

... i do następnego ◉‿◉
==========
Plan na górki jeszcze jakiś jest, gorzej że eM się trochę nogi popsuły xD

Kategoria Góry
DPD 45/20201
-
DST
29.91km
-
Czas
01:26
-
VAVG
20.87km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 10 listopada 2021 | dodano: 10.11.2021


:DDDDDD
Poranek mega śpiący, ale co zrobić? :). Po tylu latach wstawania do pracy przed 06:00 rano już nawet nie bluzgam :D. Znaczy się nie zawsze heh.
Dziś pierwszą rzeczą jaką zrobiłem to zobaczyłem przez okno czy jest sucho - było (jupi)
Jakoś się jednak udało nie zamarznąć na ścieżce, a na powrocie już było komfortowo (•‿•). Trasa praktycznie (dołożyłem CP "Ligota" i "Kolejarz") taka sama jak wczoraj, przygód nie stwierdzono.
Tyle na dziś ^_^
A na koniec opisu rada:

:DDDDD
Zdjęcia z poranka ...



... i podwieczorka :DDD



===========
A jutro świętuje/my :PPPPPP

Wyspać się, spacer z Gocha, a później się pomyśli - rower odstawiamy jednak na jakiś czas :P
Kategoria Rower
DPD 44/2021
-
DST
28.56km
-
Czas
01:23
-
VAVG
20.65km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 9 listopada 2021 | dodano: 09.11.2021

Po wczorajszych odgłosach uderzającego o parapet deszczu, nie spodziewałem się powyższego misia ale plecak na DPD i tak spakowałem - a nóż ¯\_(ツ)_/¯.
Wstaje i hmmm? Ominie mnie poranny prysznic, czy mnie nie ominie xD

Postanowiłem jednak spróbować i w sumie się opłaciło, bo prócz tego że było mokro, to fajnie mi się jechało. Nawet mogę stwierdzić że upalnie => +6*C (・o・). Tego to już dawno nie było :).
Trasa klasyczna (Ligota => D3S => ...

... => Nowy Nikisz) i spotkała mnie ino jedna niespodziewanka - kolega z roboty mnie poznał (na Kłodnickiej) i odpalił "na WITAM" koguta na dachu samochodu służbowego :). Miłe to, i przynajmniej nikogo klaksonem nie obudził ;).
A mówiłem/pisałem że w pracy mam teraz więcej miejsca dla Szkodnika? No tak, miałem ...

... bo przyszły nowe drukarki, a u nas posprzątane to można przechować xDDDD.
Po pracy tym razem do czasu aż nie skończy się przebudowa kanalizacji na Szopienicach ...

... będę wracał tak jak dziś - przez Zawodzie i D3S. Nie mam siły na te blachosmrody (patrz - korki powyżej), a i w lesie pewnie mokro :P
Płynnie się jechało, czego nie mogę napisać o DK-86

A poza tym, to nic ciekawego się nie działo więc ino Szwedzki ...

... i do następnego ヘ( ̄ω ̄ヘ)
==================
Ja tam ogólnie nie muszę ;]. Mogę pojechać :DDDD

Może nawet ponownie podjechać rowerem :)))
Kategoria Rower
WG - Prusów (1010m n.p.m.) - Boracza - Golce :P
-
DST
19.86km
-
Kalorie 1856kcal
-
Aktywność Wędrówka
Niedziela, 7 listopada 2021 | dodano: 08.11.2021

BTW:

xDDD
Wczoraj był plan na mycie okien - nie wyszedł xD. Był też plan na dojazd rowerem do Katowic po bilet miesięczny - no też nie wyszedł xDD. Wyszedł za to plan odbioru odkurzacza do zamiatania po kitku. No to się udało, ze skutkiem oczywistym ...

... oj, Xiaomi będzie miało trochę roboty w domu :D. OJJJJJ, będzie miauo /ᐠ。ꞈ。ᐟ\ :DDD
Plan na dziś również się udał => wstaliśmy, ogarneliśmy się (i kota oczywiście heh) i mogliśmy ruszyć w poszukiwaniu resztek jesieni w Beskidzie Żywieckim ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. W sumie to jak mamy gadać cały dzień w kuchni, to lepiej zapłacić te niecałe 40zł i pojechać sobie w górki pogadać :PP.
Ruszyliśmy pociągiem chwilę przed godziną 9:00 rano, i o 10:32 zameldowaliśmy się w Węgierskiej

To co w nas w Poznaniu oszczędziło, tu oddało z mega zdwojoną siłą xD. Trudno, iść trzeba było ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ.
Pierwszy odcinek to nudny asfalt, ale do rozwidlenia trzeba było go pokonać. Jeszcze przed samym odbiciem na szlak niebieski, pojawił mi się w głowie plan iścia na Rysiankę bo przy takim wietrze bankowo by się nam Tatry odsłoniły ^_^. Plusy: widoki, minusy: jednak plus około 8km dreptania (a zapomniałem zabrać latarki), i pewne tłumy. Innym razem więc ;).
Na spokojnie więc zaczęliśmy podejście, a z każdym krokiem zaczęły nam się pojawiać coraz ładniejsze widoki. Polecam galerie ←_← :-). Prócz tego że szlak na Prusów jest ogólnie genialny, to najważniejsze że jest mało uczęszczany ʘ‿ʘ. Ludzi może około 20-30 + dwa psy, które to się nie polubiły xD.
Mega spokojnie (choć w niezłym tempie) docieramy do schroniska na Hali Boraczej, gdzie mieliśmy ustalić czy idziemy na Rajczę czy do Milówki, a do tego, zjeść sobie obiad ʘ‿ʘ. No niestety - obłożenie 100% a na hali to już ogólnie pizgało złem heh.
Szybka decyzja i schodzimy najkrócej jak się da, a więc do rodzinnego miasta braci Pierdolec :P. Pierw spokojnie lasem, później ponownie asfaltem, a na samym końcu .... już mnie mega zamuliło ಠ_ʖಠ. Wstawanie w sobotę chwilę po godzinie 7:00 rano nie było jednak dobrym pomysłem ತ_ತ. Trzymała mnie jednak myśl, że w Milówce jest bardzo dobra pizzeria. No to już nie ma ¯\_ಠ_ಠ_/¯. W Węgierskiej plajta, tu też. Ehhhh, ino Rajcza została i się jakoś trzyma ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. Kolejny hot dog więc i na dworzec.
Mieliśmy dłuższą chwilę czekania, ale finalnie spokojnie udało się wyrobić na pociąg po 16:00. I to w jakich warunkach ◉‿◉

Ja ponownie zapraszam do galerii (ostanie dwie fotki), a drogi powrotnej wam nie opiszę, bo Morfeusz utulił mnie do Tychów :DDD.
Fajny to był dzionek, a Magda oczywiście bez zmęczenia wróciła xD. Zaczynam się bać że nawet we własnym domu po górach najlepiej nie chodzę :D. Dobrze że kot nie chce z nami jeździć :DDD.
BTW: w nosie mam wasze góry :P

Fajny to był dzionek, a Magda oczywiście bez zmęczenia wróciła xD. Zaczynam się bać że nawet we własnym domu po górach najlepiej nie chodzę :D. Dobrze że kot nie chce z nami jeździć :DDD.
BTW: w nosie mam wasze góry :P

Trasa:

Fotki:
Początkowy odcinek - na takie, najlepszy słonecznik <( ̄︶ ̄)> heh

Już milutko ʘ‿ʘ

Podejście z dołu ...

... i z góry ^_^
Trzeba było się na chwilę zatrzymać ;)

No nie ma za co hehehe :DDD

Wrzosy (✷‿✷).
Jeden taki (sklepowy) w domu nam rośnie ^_^

Mega niedoceniany szlak - i w sumie dobrze :P


Odpoczynek na ławeczce 〜(꒪꒳꒪)〜

Dalej szlakiem ...

... poza (trochę inna heh) ...

... i Magda z Żubrem :D

No dobra, to mój heh :D
Dalej niebieskim ...
... i już na celu głównym
Dalej wiało ಠ﹏ಠ
Schodzimy

Dalej szlakiem ...

... poza (trochę inna heh) ...

... i Magda z Żubrem :D

No dobra, to mój heh :D
Dalej niebieskim ...


Dalej wiało ಠ﹏ಠ
Schodzimy


Końcówka ponownie asfaltowa, w towarzystwie żelków i Żubra ;)

A na koniec ... obiecany bonusik z dworca w Milówce ◉‿◉


I do następnego ←_←
===========
W domu wanna, ale w sumie, to komu to potrzebne? ¯\_(ツ)_/¯

W domu wanna, ale w sumie, to komu to potrzebne? ¯\_(ツ)_/¯

Kategoria Góry