Wpisy archiwalne w kategorii
Góry
Dystans całkowity: | 4577.11 km (w terenie 234.97 km; 5.13%) |
Czas w ruchu: | 09:04 |
Średnia prędkość: | 19.78 km/h |
Maksymalna prędkość: | 58.50 km/h |
Suma kalorii: | 472295 kcal |
Liczba aktywności: | 233 |
Średnio na aktywność: | 19.64 km i 2h 16m |
Więcej statystyk |
ŻAR-ówka wkręcona ←(*꒪ヮ꒪*)
-
DST
13.52km
-
Kalorie 1297kcal
-
Aktywność Wędrówka
Niedziela, 10 listopada 2024 | dodano: 11.11.2024
Budzik wymieniony. Szkoda, bo ten czerwony był moim pierwszym zakupem na mieszkaniu heh ;). Niestety, dzwonił już tak, jakby miał stan przedzawałowy xD. Nowy kupiony wczoraj, wymieniony dopiero dziś po wyjeździe. Pobudka więc o
Zabrakło chyba tego pier**lnięcia z metalu :DDDD
Na parking koło urzędu miasta Porąbka było jednak ino trochę ponad godzina (przez Oświęcim) kropkowania.
Był więc czas :P. A miejsce to wycelowałem już chyba ze trzy tygodnie temu ⊙.☉. No nie było mnie tam za często, a dokładnie to ino raz ;) Idąc dublem szlaku żółtego (ten po środku), miałem z Kiczery dwie opcje zejścia ʘ‿ʘ => krótszą przez górę Żar (ten ślad na dole) i dłuższą przez "Limbę"
Poranne lenistwo oczywiście spowodowało iście tą krótszą (8km do 12km) trasą do auta :P
Do rzeczy .ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. Parking, mostek ...
... mostek z góry ...
... i w las :P
Mglisto, dość stromo pod górkę => ale nic się nie zrobi ¯\_(ツ)_/¯. Cisnąć trzeba ←_←
Za wysiłek zostaliśmy nagrodzeni tak samo jak o tu => na Klimczoku (✷‿✷)
Światełko w tunelu ...
... i tadammmm!!!!
Klimat mega, słonko dodało kilka odczuwalnych stopni Celsjusza ale tłumy robiły swoje ಠ﹏ಠ. Szybka więc fotka rodzinna ...
... klasyk ...
... i przez zacny klimat ...
... w chmury (ʘᴗʘ✿)
Góra Żar xD
I zejście szlakiem czerwonym ←(*꒪ヮ꒪*)
Końcówka niestety ulicą. Miałem jednak jeszcze jedne zadanie na dzień dzisiejszy (^_^メ). Prócz oczywiście bezpiecznego dostarczenia żony do domu. Był nim test pizzy ...
... takiej jednak oszczędnej ze sklepu z płazem logo :P. I wiecie co? No jak za 15zł to w sumie robi robotę ¯\_(ツ)_/¯
Albo my już głodni byliśmy :D
Powrót przez Pszczynę, ciemno, korki, ale do domu blisko => to się jakoś wróciło :P
Dziś ino pewnie spacer po Ochojcu ...
... a od jutra dwie roboty ^_^. Ta po pracy zablokuje DPD, ale jak trzeba pomóc (i się chce!!) to trzeba ;)))))
BTW: jeszcze trasę dodam (ʘᴗʘ✿)
==========
I dokładnie :P
Kategoria Góry
Mała Fatra (03-07.10) 2024 ogół ←_←
-
DST
35.32km
-
Kalorie 3385kcal
-
Aktywność Wędrówka
Czwartek, 3 października 2024 | dodano: 09.10.2024
W sumie to dość gruba zaległość wyjazdowa ;). Byliśmy co prawda trochę nielegalnie (ciiiiii) na chwilę na wolnym w Wilkowicach, ale to z rodziną :). A to się nie liczy ;))). Tym razem ja już na końcówce długiego urlopu, a Magda na dwóch dniach "okolicznościówki" ślubnej (+ weekend) to wyjścia nie było ¯\_(ツ)_/¯. Jazda na yyy miodowy? :D. Skład => ja i żona. Ideał!! Tak nas nie za dużo, nie za mało było :PPP
==============
Po Poznaniu muszę szczerze przyznać że kolejny dzień praktycznie cały przespałem. W środę trochę polatałem, ale za to jak sympatycznie ^_^. Śpioch we wpisie pojawić się musi heh ;)
Dzięki sąsiadka za spacerro, choć warunki były takie se ;). Do tego wizyta u rodziców, sklepy i wyszło nieco ponad 15km dreptania 〜(꒪꒳꒪)〜
A wieczór spokojny, bo rano trzeba było jechać i dojechać się udało <( ̄︶ ̄)>
W sumie to bez komplikacji (nie było ino za bardzo gdzie na siku zjechać) meldujemy się w miejscowości Vysne Kamence na mega fajnym noclegu z takim oto widokiem z tarasu ^_^
Plany były ambitne, ale kolanko "zgłaszało" że no nie poszalejemy xD
Na "dzień dobry" miało być serce (tak, tak Łukasz wiemy :DDD) a drugiego dnia Stoh (1608m n.p.m.). Wyszło jak wyszło ... czyli wokół komina. Choć nie powiem że nie było również sympatycznie ;)
Fotki z dnia przyjazdu i mega niespodzianka => krokusy w październiku xDDD
Trzeba było się bronić likierkem :P
A potem to już wiadomo => regeneracja ;)
Drugi dzień ... i srdce ❤️ z planowanego dnia pierwszego. Bez sensu było się pchać w wyższe partie ¯\_(ツ)_/¯. Ale choć kupiliśmy w mieście dla koleżanek z pracy Magdy jakieś magnesy na lodówkę ʘ‿ʘ. Oczywiście przy akompaniamencie ryków słowackich emerytek i rencistów :/. Niecałe 15km (jeszcze Lidl po zakupy) jednak wpadło :P. A no => jeszcze sobie trochę podreptałem samotnie rano bo już mnie nosiło :PPP. Nic ciekawego, to ino jakaś rowerówka tematyczna ...
... i do fotek dnia drugiego
ತ_ತ
My jednak z uśmiecham na buzi (i wiatrem we włosach) ...
... do celu ^_^
I jesienne ...
... na bazę 〜(꒪꒳꒪)〜
A na jutro plan był taki => o tam
(. ❛ ᴗ ❛.)
Trzeba dodać, że wtedy (sobota) było chyba najlepsze okienko pogodowe ...
... to start około godziny
Sam to jednak wymyśliłem, ale wyszło dobrze, bo byśmy wracali w półmroku i mżawce :P
Chwila jazdy, postój w Lidlu (po pićku) i szukanie parkingu. Ogólnie to nie było z tym najmniejszego problemu ʘ‿ʘ. Parkingi za 5€ trochę przejechałem, ale to na całe szczęście, bo trafiliśmy na taki za 2€. Uczciwa cena 〜(꒪꒳꒪)〜. Wstęp do parku na Słowacji oczywiście też w bardzo uczciwej cenie => 0€. Mors by szanował w opór heh ;)
No to rura ←(*꒪ヮ꒪*)
Tam jeszcze było jasno (choć średnio sucho xD) ...
... a tam gdzieś idziemy (✷‿✷)
Choć iściem to bym tego do końca nie nazwał ;)
Szczyt <( ̄︶ ̄)> ...
... trochę bardziej techniczny niż ...
... szczyt Skrzycznego heh :D
Zejście też yyy techniczne, to ino jedno zdjęcie => trzeba było tam uważać na mijanki, na siebie oraz na osobę towarzyszącą (ㆁωㆁ)
Po nie spadaniu w dół => chwila relaksu i zaś w kąpieli błotnej dla butów heh ;)
A skoro przewinąłeś/przewinęłaś to DIERY (. ❛ ᴗ ❛.)
Magda mi zgłosiła mocną kandydaturę do towarzyszenia na Orlej Perci
Na końcu to ino żona mi się przeraziła tym ...
... ja smakiem tym ...
... a właściciel parkingu pewnie tym, że będzie tam nocował heh :D
No nie musiał ;))))
My jednak musieliśmy wrócić na nasz nocleg, a następnego dnia wrócić do kitku ฅ^•ﻌ•^ฅ
Trasa samochodowa mega (przy kościele ino troszkę gorzej) spoko. Resztę (czyli grzybki) już opisałem ... to ino ogół ^_^
=============
A w domu to już mogłem ...
... bo jeszcze miałem poniedziałek wolny :P
Kategoria Góry
Krawców Wierch 1065m.n.p.m + namiotowo ^_^
-
DST
30.89km
-
Kalorie 2962kcal
-
Aktywność Wędrówka
Sobota, 31 sierpnia 2024 | dodano: 02.09.2024
No i fajnie 〜(꒪꒳꒪)〜
Planowanie wyjazdu pod namiot zaczęło się w sumie już w marcu. Szwagier (no wtedy jeszcze nie) dostał od nas bowiem w prezencie urodzinowym nowy śpiwór i samopompującą się karimatę. Miało być biwakowane!! Z wiadomych względów nie było ತ_ʖತ. Było? Minęło 〜(꒪꒳꒪)〜
Nocleg na dziko od razu odrzuciłem, ale nawet jakbym tego nie zrobił ... to zrobiła by to moja żona :D. Magda lubi się wyspać a nie nasłuchiwać co hasa koło namiotu heh ;). No to zostało ino pytanie gdzie jechać. Pogrzebałem trochę po mapach i odkryłem że w okolicach Soblówki jest nowy szlak żółty, a nim można dojść na ten odcinek, którego to nie mam podeptanego :P
Brzmiało jak plan na takie oto coś ...
... z noclegiem o tu:
No nie wyszło zgodnie z planem ale o tym później :P
Poranek, Magda delikatnie przegrywa z budzikiem, ja ogarniam, Piotrek w gotowości. Nie śpieszyło się nam w ogóle bo opcje i tak mieliśmy dwie. Jedna to ten nowy szlak na około 16,5km, a druga (też w sumie jeszcze nie przedreptana) na około dziesięć ʘ‿ʘ.
Nogi na pedały ...
... jazda do Sosnowca i przez postój w sklepie z płazem w logo (klasycznie w Węgierskiej Górce) meldujemy się w Soblówce ᕙ (° ~ ° ~). Nie powiem, naprawa klimy w Kropce naprawdę się przydała heh ;)
Dobra, nieważne. Chwilę przed godziną 14:00 meldujemy się na parkingu przy kościele i mogliśmy ruszać na ten krótszy wariant ʘ‿ʘ
Z takim obciążeniem na plecach nie było sensu się zajechać pierwszego dnia.
No to stromo w górę przy mega palniku xD
Kąsek miasteczka z kapitalnym placem zabaw :D
No i znowu do góry => gonić Piotrka ;]
Albo nie gonić :D
Oki, ja też miałem dość (patrz bezrękawnik) tego podejścia heh :D. Łukasz polecam na rower :DDDD
Idziemy jednak dalej => drogą krzyżową heh
Krótszy wariat miał też plus taki, że była duża szansa zdążyć na mecz Zagłębia Lubin z GieKSą. No nie zdążyliśmy, ale można było choć posłuchać pierwszych piętnastu minut transmisji ;)
I pooglądać jak coś się działo ciekawego ;))))
Na miejscu ←(*꒪ヮ꒪*)
W przerwie ino opłacić nocleg (nawet tanio bo 25zł za osobę) i na drugą połowę ... przegranego meczu (┛◉Д◉)┛彡┻━┻
Zapamiętam też dobroć pani która wysyła mnie do banku żebym se wymienił 20 zł. O takie:
Szwagier się kapnął dopiero po fakcie, jak rozwiał rulonik z tą dwudziestką ಠಿ_ಠ
(BTW: dziś już ją wymieniłem przy załatwianiu innej sprawy)
Obóz tym razem rozbijali Piotrek z Magdą, a ja się wkurzałem na wiatr ... który to ciągle wieszał mi transmisję ಠωಠ. Do tego temperatura spadła myślę gdzieś o jakieś odczuwalne 15°C (┛ಸ_ಸ)┛彡┻━┻
Po meczu jeszcze z piwkiem w ręku poszedłem sobie (bez obciążenia) na szczyt Krawców Wierchu (nie istnieje) i punkt widokowy - daremny :P
To ino końcówka zachodu ʘ‿ʘ
Nocka nawet spokojna. Oczywiście dzieci się darły, psy szczekały, ponoć po 1:00 w nocy człowieki rzygały. Normalka, ale było spoko ;). Zresztą ja tam od razu usnąłem hehehe :D
=========================
Poranek ...
... widok na bacówkę (xD) chwilę po szóstej rano ...
... a to już po finalnej pobudce w okolicach godziny dziewiątej ⊙.☉
Geneza powitałki heh. Sonia (wyczytane z medalika) była ewidentnie zainteresowana naszą konserwą heh. Trochę dostała, puszkę wylizała, a wieczko ukradła xDDDDDDDD. Do tego uparte to było jak osioł :P
Im później tym mocniej zaczynało smażyć to ...
... pakowanie, kawusia i podziękowali <( ̄︶ ̄)>. Cała trójka w pełni usatysfakcjonowana noclegiem ^_^
Pierw do lasu i mijając pierdyliard turystów do przejścia granicznego ...
... i tu finalna olewka wcześniej założonego szlaku niebieskiego. Będzie po co wrócić, ale tym razem z większym zapasem wody. Brakło - była niby karczma na granicy ale pewnie płyny za miliony euro czyli phi :PPP
No to asfaltem (tego śladu też nie miałem :P) ...
... do chyba trzech nieczynnych w niedzielę sklepów ...
... XD
Wpadło kolejne chyba 7km (mogłem spokojnie zacząć pisać BeeS-a), w tym przez dubel z dnia wczorajszego ...
... i ścieżko-chodnik (w Glince) z którego się uśmiałem :D. Powodzenia w mijaniu się
Dopiero niezawodny w niedzielę sklep z płazem w logo w Ujsołach uratował nam podniebienia ಠ◡ಠ
Jeszcze jedną przyczyną decyzji o zmianie szlaku był stan naszych nóg. Moje coś na zejściu z bacówki chrupały ...
... Piotrek ma swoje problemy, a Magda sama w las pchać się zapewne nie chciała. A pewnie jako jedyna by dała radę heh.
No i płynnie przechodzimy do ostatniego etapu. Magdzie nogi wchodziły w "de", jej brat nie chciał szarżować żeby nie pogłębić awarii łydki, to zasugerowałem że mogę sam iść po auto i po nich podjechać ^_^. U mnie się trochę naprawiło kolano a do tego mogłem iść bez obciążenia na plecach ʘ‿ʘ. Minusik? Ponad 5,5km. MINUS?? Zaczęło grzmieć ಠ﹏ಠ. Izo w dłoń ...
...
Udało się ino troszeczkę zmoknąć ...
... i domknąć takie oto coś ʘ‿ʘ
Zostało ino odebrać rodzeństwo i wrócić przez pierdyliard korków pierw do Sosnowca (na obiadokolację u teściów), a potem już do kitku. Dodam że obrażonego kitku ( ̄(エ) ̄)ノ
Wszystkim się (ponoć) podobało i może się jeszcze uda na szybkości w tym roku powtórzyć :). Ino chyba już nie w górach. Chociaż? ...
===============
A dziś już klasycznie ;)
Chyba że kiedyś ;)
Pozdro!
Kategoria Góry
Klasyka górska po kontuzji heh
-
DST
12.38km
-
Kalorie 1187kcal
-
Aktywność Wędrówka
Sobota, 10 sierpnia 2024 | dodano: 10.08.2024
W zasadzie to już coraz mocniej czuć starość ...
... ale docenia się również fakt, że zaśnięcie w piątek przed 19-tą ma swoje mega plusy - nie trzeba na przykład iść na dicho :D
Pewnie bym spał dalej ale coś nie dawało mi spokoju /ᐠ。ꞈ。ᐟ\
Ehhh, dobrze że choć było już przed siódmą ಠಿ_ಠ. Szybka analiza, żona śpi i niech śpi bo była po rannych zmianach, to rower czy w góry? ¯\(°_o)/¯. Obie opcje kuszące ale jednak na rowerze już troszkę pojeździłem ...
... to może coś przyjemniejszego heh. Czas mega ograniczony (bo mecz o 13:00) ale Kozia nie brzmiała głupio (. ❛ ᴗ ❛.). Szybkie śniadanie i rura na pociąg do Bielska - Białej odjeżdżający z Piotrowic o godzinę 07:44. Dla jednej osoby się nie opłaca Kropki (już z działającą klimą, uboższy o ponad tysiaka xD) odpalać ;)
=============
W pociągu ... no niestety (w porównaniu z autem) miejsc brak ¯\_(ツ)_/¯ ...
... ale to była ino troszkę ponad godzina jazdy za niecałe trzy dychy w obie strony ;)
No to testy kolana ୧(^ 〰 ^)୨
Nie odpadło? ¯\_(ツ)_/¯ => to do lasu
Kurde, szedłem tym odcinkiem milion razy (oczywiście w większości na Szyndzielnię) ale dziś "smakował" on ciut inaczej ;)
Hopsasa i na szczycie:
O tym (ʘᴗʘ✿)
W końcu jakieś miasto (B-B) widziane z góry (✷‿✷)
〜(꒪꒳꒪)〜
Byłem dumny, ale też i wolny ಠ,_」ಠ. Podczas przechodzenia przez tereny schroniska Stefanka zauważyłem że mam 45 minut do pociągu. No nie udało się finalnie ....
... ale choć mogłem się pośmiać z wariatów => pozytywna ekipa heh xD
Finalnie myślę że brakło około 10 minut, a skoro do kolejnego pociągu była godzina to do robala :P
A potem nawodnienie w cieniu i rura ...
... na chatę
Poranek w dechę, meczycho do dopy. Wanna zakwitła ...
... to moczenie odbyło się dopiero wieczorem :P
Po takim oto czymś: (◍•ᴗ•◍)
==================
A co będzie jutro to zobaczy ;). Muszę się naładować - kot zresztą też :D
Kategoria Góry
Jałowiec => PIN: 1111, hasło: ◖⚆ᴥ⚆◗ MARSHALL
-
DST
19.38km
-
Kalorie 1851kcal
-
Aktywność Wędrówka
Sobota, 6 kwietnia 2024 | dodano: 08.04.2024
Nad genezą się nie na męczę, bo pisałem o niej przy z okazji ostatniego DPD. Miały odpocząć oczy, a ja miałem odpocząć od świata. O! Taka geneza :P
Na dzień dobry ... no nie odpocząłem, bo jeszcze bym pospał ;). Wyjazd i tak późny, ale o siódmej rano trzeba było wstać heh ;)
Kropka w ruh, o 08:20 po Gochę i psa, o 09:10 po Szwagra, i o 11:30 na szlak 〜(꒪꒳꒪)〜. Na minus dojazdu => Wadowice: ronda, roboty drogowe, korki ತ_ತ. Na plus fakt, za końcówki nie musiałem jechać rowerem :P
A co jeszcze do rowerów, to imbecilusy kolarskusy oczywiście obecne (⊙_◎). Klaksonu nie użyłem, ale jakby miał wyrzutnie rakiet, to kto wie co by się stało ¯\_(ツ)_/¯ :PPP
Dobra tam, jakoś się dojechało ... i za darmo zaparkowało heh
Można ruszać ... a nie, jeszcze nawodnienie :P
I przez sklep na szlak niebieski (✿^‿^)
Postój! W imię Lassie i wszystkich psich świętych, spraw żeby znowu konserwa znalazła się w misce :D
A my dalej góra - dół 〜(꒪꒳꒪)〜
Piesek ciągle zadowolony ...
... kotek trochę gorzej :DDD
A w ogóle to ...
... :DDD
Atrakcja - wodospad Roztoki ;]
No to idziemy dalej ...
... albo nie ;) ...
... albo tak :P
Srogo pod górkę było na końcu xD
Ale był i szczyt ...
...i miejsce na (bezalkoholowe) nawodnienie ...
... i choć marnie, to i były gwiazdy wyjazdu :)))
To w dół ◉‿◉
Czy zmoknęliśmy? Owszem, troszkę =_= ...
... ale ino troszkę, a końcówka to już idealne warunki (✷‿✷)
Marshall chyba miał dość, przez to zresztą w aucie był taki spokojny xD
A co jeszcze do auta, to oczywiście nie mogło obyć się bez atrakcji ಠωಠ. Ja tylko włączyłem silnik, to zapaliła mi się kontrolka. Błąd świateł ತ_ತ. Nie działała prawa lampka służąca do podświetlania tablicy rejestracyjnej. Finalnie oczywiście okazało się, że błąd był na innym reflektorze, no ale nie świeciła ta od tablic. Na pierwszej stacji Pani powiedziała mi że powinna taka żarówka być, ale nie ma xD. Na drugiej już (za całe 2zł xD) była. Ole, ino zamontuj ją teraz jak plastik z obudowy rejestracji zasłaniał osłonę tej żarówki xD. Udało się jednak - świeciła. Błąd co prawda nie zniknął, ale można było jechać ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. Pierw odwiozłem Gochę i zaspanego psa, później Piotrka, a na końcu zameldowaliśmy się w Piotrowicach z Magdą tuż przed godziną 23:00 (⊙_◎)
Jeszcze trasa ogólna ...
... i można wyciągać wnioski ^_^. Mi się bardzo te rejony podobają (a byłem tam pierwszy raz) i z całą pewnością jeszcze nie raz tam wrócę. Fajnie że dużo osób tam nie chodzi, można odpocząć, są nawet miejsca pod namiot, no ale ... szczerze? Nie spodziewałem się takich stromizm heh ;). Było minęło. Historia => bateryjki podładowane ;)
================
Niedziela miała być leniwa, ale Morfeusz coś nie działał, to poszedłem sobie na spacer :P. O taki => rozprostowywujący 〜(꒪꒳꒪)〜
Wpadło kolejne 13km, i dopiero na ostatniej stacji benzynowej dostałem brakującą żarówkę pfff. Co wydreptałem jednak to moje :P
Oczywiście ona nie była błędem, bo padło mi prawe światło postojowe. Oczywiście na półtorej tygodnia przed przeglądem. No bo jak? ¯\_(ツ)_/¯. Się ogarnię -ᄒᴥᄒ-. A wpis opóźniony bo wczoraj zajętość, a dziś praca + zębolog. Zębatki w korbie są drogie, ale to w paszczy jeszcze droższe xD
==============
Ogólnie to coś w tym jest :P
Kategoria Góry
Kiczora (761m) + Jastrzębica (758m n.p.m.)
-
DST
13.25km
-
Kalorie 1270kcal
-
Aktywność Wędrówka
Poniedziałek, 26 lutego 2024 | dodano: 26.02.2024
W czwartek załatwianie spraw istotnych, w piątek padało, ale na weekend los zgotował nam fantastyczną (jak na luty oczywiście) pogodę (. ❛ ᴗ ❛.)
W sobotę nie było mowy o wyspaniu się (przyjechali panowie od mebli podłączyć LED-y), to zapukałem do Siostry z zapytaniem czy nie ma ochoty na poranny spacer. Ani Gocha, ani tym bardziej powiatłka nie miałem nic przeciwko (✷‿✷) :D
No to takie oto coś przespacerowaliśmy - fajnie (◍•ᴗ•◍)❤
Później wizyta w OBI i w Biedronce i leżing. Też trzeba heh ;). W dodatku w wersji praktycznie bezalkoholowej - została bowiem podjęta decyzja że jutro z rana ruszamy w górki ʘ‿ʘ. "Cześfym" trzeba być było ;)
=============
Niedzielny poranek mega spokojny, bo i czas wstania dobry (chwilę przed godziną 8:00), ponadto byliśmy spakowani i przygotowani z prowiantem ... no i nie było opcji żeby transport nam uciekł :D
Siedemdziesiąt minut jazdy (z jednym postojem) i meldujemy się w miejscowości Świnna nieopodal Żywca. Tamże klimatyczny(?) parking ... przy cmentarzu => grunt że pusty i darmowy heh 〜(꒪꒳꒪)〜
Rozpakowanie, zmiana obuwia i po chwili asfaltu meldujemy się w lesie. I do góry ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. Całkiem fajnie nabieraliśmy wysokości, pojawiły się widoczki, termicznie też spoko, i tak doszliśmy do ... dylematu. Nasz szlak żółty odbijał sobie spokojnie w prawo, ale była jeszcze opcja zejścia z niego i zobaczenia jakiegoś krzyża z widokiem. Nie powiem, ślisko i stromo do góry, ale się opłaciło ʘ‿ʘ. Był chyba najlepszy punkt wycieczki ◉‿◉. Po tościku i w dół. I to był chyba najgorszy odcinek wycieczki xD. Koleżanka z pracy która wychowała się w Ślemieniu (10km za Świnną) mówi, że to jest już tam plaga. A co? Quady i motokrosy ತ_ʖತ. Trzeba było omijać szlak (pieszy!!!), albo i przed nim (nimi) uciekać. Może by nie zabili, ale na pewno by ochlapali błotem (ꏿ﹏ꏿ;)
Debili nie sieją, a my dalej ślizgaliśmy się do przodu. Drugi tytułowy szczyt osiągnięty i w dół. Był plan na 16km, ale ponownie dzięki uprzejmości w Stravy znalazłem skrót, a zarazem ucieczkę z tego
Co jak co, to odpocząłem (. ❛ ᴗ ❛.). Magda chyba też, choć dziś wstać nie mogła ;) => nadrobimy zaległości kondycyjne, bo wiosna idzie (☞^o^) ☞ (✿^‿^)
A jeszcze przed tym miłym dniem ... "Fotkuf" milion :P
Na miejscu => Kropka przy cmentarzu, ale choć zostawiliśmy ją z sympatycznym widoczkiem ;]
Odcinek leśny nudnawy ...
... to ino fotka ekipy wyjazdowej ^_^
No tak :DDDDDDDDDD
Pierwsze widoczki :)
Nabieramy wysokości ...
... i kolejny cmentarz :D
Im bliżej Boga tym lepiej? xD
A tu mamy nasz (niespodziewany) najwyższy punkt wycieczki ...
... jakie to polskie? XD
Widoczki za to genialne - tu na przykład na drzewo ...
... i na mnie :P
Na zejściu, na nerwy :DDD
Tia ...
... nie krępujcie się ತ_ತ
Ehhhhh
Szczyt Jastrzębicy za to godny ...
... i ten widoczek mhmmm ^_^
To w dół => rowerowym ...
... raczej nie polecam xD
No to ucieczka do ...
... (BTW: a tam byliśmy) ...
... Przyłękowa ʘ‿ʘ
Nawodnienie ...
... kitku ...
... i wiosna (. ❛ ᴗ ❛.)
I do auta i do domku przez Żywiec:
Trochę dłużej wracaliśmy przez stłuczki, ale i tak bez tragedii. Na drodze również bez tragedii ;). Także fajnie ;)))
Jeszcze szlak ...
... i do następnego ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
===============
Oooooo, tak ʘ‿ʘ
Kategoria Góry
Skała 946m n.p.m. + podsumowanie górskio - butne 2023
-
DST
18.16km
-
Kalorie 1741kcal
-
Aktywność Wędrówka
Sobota, 10 lutego 2024 | dodano: 11.02.2024
Ponad dwa i pół miesiąca bez gór ತ_ತ. No może ten szlak (trzeciego dnia na Islandii) na ciepłą rzekę można do takowych zaliczyć, ale był króciutki. Nie liczy się :P
Po deszczowym czwartku i piątku w końcu zrobiło się jakieś okienko pogodowe. Magda po nocce, to widziałem, że nie mogę przeszkadzać i trzeba będzie się ruszyć z domu ʘ‿ʘ. Zresztą i tak mnie "nosi" ostatnio ... to było mi to na rękę ;). O rowerze nawet nie pomyślałem, bo tak jak na wstępnie napisałem ... tęskniłem za górkami 〜(꒪꒳꒪)〜
Tęsknota to jedno, możliwości to drugie :P. Musiałem pomyśleć nad szelakiem, który nie będzie za krótki, ale też nie będzie wymagający bo się zasiedziałem zdecydowanie. Mapy Łukasza nie działają, ale nie pamiętam żebym cokolwiek robił z Cięciny ¯\_(ツ)_/¯ :P. A że za dużo możliwości to tam nie ma - to padło na szlak zielony. Kombinowany oczywiście, ale o tym za chwilkę ^_^.
Pobudka, ogarnięcie kota, szybkie przywitanie z narzeczoną, wymiana
Całego zielonego i tak nie planowałem, ale i tak było ciasno czasowo. Do planowanych powrotnych pociągów miałem albo 4.5h, albo 6.5h => szlak idealnie wyśrodkowany xD
Półtorej godziny jazdy zugiem i melduję się w w/w miejscowości Cięcina:
No i co?
Dokładnie :D. Ale choć było cieplutko bo jakieś niecałe dziesięć stopni powyżej zera 〜(꒪꒳꒪)〜
Ogólnie do Cięcina jest bardzo sympatycznym miasteczkiem ◉‿◉. Fajnie się szło, czy tam tuptało, wierzyłem w siebie ...
... ale w końcu trzeba było zacząć nabierać wysokości:
Abramów (tu w sumie mnie nie miało być) ...
... i kitki => tym razem raczej nie głodne :P. Zabrana saszeta została na zaś :P
Z góry założyłem, że powyżej tysiąca metrów nad poziomem morza nie wchodzę (bo pewnie była by ślizgawka) ale aż takiej "kąpieli błotnej" to się nie spodziewałem xD
Udało się choć nie wywalić, przegapić skręt (taki tam dodatkowy kilometr czy dwa iścia) i wpaść ... w pierw ślizgawkę ...
... a potem w trochę zimy ;)
Cel jednak zdobyty :P
Na tym ostatnim to się chyba komuś coś przestawiło :P. Mógł choć ten ktoś dołożyć "jedynkę" na początek, to by wyszła data założenia pewnego kochanego klubu sportowego ;)
Dobra, widoczki ^_^
No to w dół i dedykacja do kolegi Trollinga, co uważa, że to BIKEstats i się tu wrzuca ino rzeczy rowerowe. O proszę - rower :PPP
A ja w dół ...
... niestety w kolejną padake ಠ ೧ ಠ
Ostatni widoczek ...
... szybkie mycie butów w Cięcince ...
... i nazot w punkcie startowym <( ̄︶ ̄)>
Lubię te stare zegary na dworcach ^_^
Ogólnie mega mi się podobało i super odpocząłem (. ❛ ᴗ ❛.). Przypomniało mi się też, że kiedyś to tylko samemu chodziłem po górach i było zawsze fajnie. Zobaczymy co ten rok mi przyniesie ^_^
Na koniec pierwszej części wpisu mogę ino pokazać mapkę ogólną ...
... i poinformować że na dworcu byłem z dwudziesto minutowym zapasem czasowym. Wykorzystałam ten fakt na nawodnienie :P
Powrót ino trochę kombinowany bo musiałem wysiąść w Goczałkowicach koło stadionu Łukasza Piszczka ತ_ತ. Sprawdziłem że Wisła mi jedzie za kwadrans, a toaleta była zajęta przez Grażynę i jej bombelka ತ_ತ
Cóż, rozmowa:
- nie wyjdziesz stąd dopóki nie zrobisz kupy
- aaaaaaa eeeee .·´¯`(>▂<)´¯`·.
- nie wyjdziesz!!!
- .·´¯`(>▂<)´¯`·.
Średnio xD. Lepiej było ogarnąć siku na świeżym powietrzu niż wchodzić w dyskusję z panią ;)
Reszta to już historia, zresztą tak samo jak podsumowanie ubiegłego roku ;). W końcu po czterech miesiącach doczekało się publikacji ᕙ( • ‿ • )ᕗ. I jeszcze raz podkreśle => Diobeł nie, nie przegapiłeś ;)
========================
Ruszyliśmy ponownie dość wcześnie, bo już szóstego stycznia Kropkowaliśmy do miejscowości Kozy i zrobiliśmy z Łukaszem i moimi znajomymi z uczelni Hrobaczą Łąkę :). Śniegu na tej wycieczce było ekhem ...
... tyle :D
Na całe szczęście już po dwóch tygodniach biały puszek spadł, i można było działać ;]. Odwiedzone zostały Czechy, a coroczny klasyk w męskim gronie odbył się w tym (a dokładnie to już w tamtym) roku na Słowacji. W sumie pięć szlaków z których pewnie coś wyląduje w topce, to nie będę się tu rozpisywał :P
Na ostatnim z nich wraz z Magdą odwiedziliśmy (jak się później okazało) ostatni raz chatkę na hali Radziechowskiej. O tą:
Rozebrali, bo ponoć niezły śmietnik się tam zrobił ;/
Później była Terhova (też będzie w top) i meldujemy się w cieplejszych klimatach :)
Ponownie odwiedzamy Czechy ...
... a później prócz Taterków przestój aż do późno letnich grzybków ;]
Jesiennie odwiedzone ino Muńcuł ...
... i Stożek ...
A zimowo => Klimczok
Tatry? Tym razem średnio => trzy ... szlaki ... emeryckie rozłożone na dwa wyjazdy i jeden nocleg. Co akurat sobie cenię bo po taniości heh :D. Plusik oczywiście za towarzystwo (◍•ᴗ•◍)❤
W przyszłym roku (teraz już nie wiem czy "na bank") wrócimy ^_^
==================
Ogniska ruszyliśmy z Diobłem na dzień przed majówką ...
... w międzyczasie jeszcze odpaliliśmy cosik z Magdą na osiedlu ...
... i po raz pierwszy wylądowaliśmy na jurze :) A później jeszcze dwukrotnie => tu i zakończyliśmy o tu :)))
Mapka malutka, ale co tam => jest końcówka listopada, transferu wuchta ... to wkleję :P
A tak prezentuje się górska mapka ogólna :)
Nie do powtórzenia w tym roku ¯\_(ツ)_/¯
===================================
TOOOOOOOOOPKA:
5. Szyndzielnia - Klimczok - Brenna => jednak to ląduje też w topie!! Niby na ostatnim miejscu, ale oprócz tego że Diobeł się połamał, a Marzena musiała zejść z kanapy i po nas przyjechać ... to szlak był w dechę xD. Na końcu ino trochę nawywijaliśmy xD => http://lapec.bikestats.pl/2198739,B-B-B-B-PPP.htm...
4. Namiot koło Ujsoł => był jeszcze jeden namiot na Wiśle Kamiennej ...
... ale to był ten namiot w lepszej postaci (. ❛ ᴗ ❛.). Szkoda ino Piotrka że nie zjadł porządnego śniadania, ale ogólnie był zadowolony, więc na plus heh. My zresztą też ... choć szlaki się nam rozjechały xD. Po noclegu były nawet cycki do oglądania :D. Te damskie Pani zasłoniła, ale facet to facet ...
... więc Magdzie pokazał wszystko co miał na górze :D. Nie wiem czy doceniła(?), ale raczej średnio :DDD => http://lapec.bikestats.pl/2211846,Rycerzowa-1226m-...
3. Janosikowe Diery => w sumie to w podsumowaniu powinien być też ten drugi dzień ...
... ale on choć zrobiony na farcie przed deszczem, i tak był ino zapełnieniem dnia środkowego. Po prostu jakbym Magdę wziął na diery drugiego dnia, to później by nie miała motywacji :P
Chyba pięć osób na szlaku spotkaliśmy, fajny techniczny szlak, obyło się bez kontuzji, a i nawet najwcześniejsze chyba w historii krokusy trafiliśmy (◍•ᴗ•◍)❤ => http://lapec.bikestats.pl/2174269,Janosikove-chyb...
Pierwszy szlak tego wyjazdu makabryczny i do zapomnienia :DDDD
2. Kaluzny => kolejny raz dość średnio pisać to w topce, bo zaczęło się od symbolicznego pożegnania ... Golfa Marzeny (ب_ب). Kurde, samochód tak podobny do moich, że nawet się nie musiałem się przestawiać żeby go prowadzić => a to wielka zaleta ಠ◡ಠ. Czas jednak mija, na szlak zawiozła nas Leonowa młodzież. A później to już piękne zimowe klimaty.
=> http://lapec.bikestats.pl/2155524,Kaluzny-choc-nie...
1. Zadna Ostra => najfajniejszy szlak zimowego i ogólnie całego roku!! Wyspany, nakawowany, po śniadanku i piwku, do tego przepiękny zachód, zejście z Łukaszem też bardzo śmieszne i sympatyczne - ogólne wszystko zagrało :). Konkurencji nie miał zresztą dużej, bo nocny jeszcze był względny, ten z dnia trzeciego to szkoda gadać, o ostatniego dnia to ino zameczek został zbutowany :D. Mamy zwycięzcę!!!!! => http://lapec.bikestats.pl/2157976,Zimowa-24-Blatni...
Obiadek też niczego sobie (◍•ᴗ•◍)❤
============
Oki, dużo czytania dziś mieliście, to na koniec ino przesłanie ode mnie, nie na jutro ... tylko na cały obecny rok ;)
Być może to było ostatnie takowe podsumowanie roczne. Długo się to piszę, człowiek się starzeje, a i plany na ten rok słabiutkie. Starość? ¯\_(ツ)_/¯
Kategoria Góry
Klimczok (1117m n.p.m.) ze Szczyrku do Szczyrku
-
DST
15.34km
-
Kalorie 1470kcal
-
Aktywność Wędrówka
Sobota, 25 listopada 2023 | dodano: 27.11.2023
Masakra jest to miesiąc ತ_ʖತ
xDDDDDDDD
Lipcoopad spowodował że w tym miesiącu na BS-ie napisałem relacje z 32km xD. Znaczy może nie napisałem, ale opublikowałem heh. Szkoda mi transferu na fotki i po prostu napisałem już lwią część podsumowań. Po świętach zdecydowanie sobie pogratuluje heh :D
Kilometrów oczywiście też zrobiłem więcej niż 32, ale każde okienko pogodowe wykorzystywaliśmy z kolegą na wykończenie terenu służbowego. Nie będziemy przecież w grudniu z łopatą chodzić i okopywać chodniki xD. Mamy to już jednak (raczej - oby nic nie doszło!!!) na ten rok z głowy => OLEEE ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
Leżenie i nicnierobing po pracy jest oczywiście spoko, ale na wadze nie wiem kiedy przybyło 0.6kg xD. To pewnie przez tego kebaba i rogale świętomarcińskie co chrzestna z Poznania przywiozła jak była u nas na weekend. No bo co innego? ¯\_(ツ)_/¯ :DDD. Chyba że to te ciastka ze Szkocji co nam Marzena z Łukaszem przywieźli? Oooo, to mogło być to ←(*꒪ヮ꒪*). Łukasz zepsuł, to niech Łukasz naprawia mi wagę :D
==========
Pierwsze ustalenia w środę (po terenie służbowym), później piątkowe konsultacje, a w sobotę realizacja heh. Obojgu nam brakowało odcinka szlaku niebieskiego z i do Szczyrku na Klimczok ←(*꒪ヮ꒪*)
To moje:
To jego:
Jak nic trzeba było nadrobić 〜(꒪꒳꒪)〜
No to nadrobione (✿^‿^)
===================
Skoro już wiemy że nadrobione, to trzeba to pokrótce opisać ^_^. Ustawka w oczywistej obawie Łukasza o akumulator Kropki (bo to ona jechała) na Brynowie chwilę po godzinie 08:15. Gryyyy spóźniłem się chwilę ┗(•ˇ_ˇ•)―→ było to spowodowane faktem, że zapomniałem ... że samochód to nie rower i trzeba go odśnieżyć i szyby oskrobać xD. Później już spokojna trochę ponad godzinna jazda do tytułowego Szczyrku. Tamże udało się zaparkować na miejskim darmowym parkingu i rura na szlak ◉‿◉
BTW: jakby co, to zlikwidowali tam pierdyliard miejsc parkingowych więc jakby ktoś jechał (na narty na przykład) to raczej szukajcie parkingu gdzie indziej, albo płaćcie :P
==========
Dziś to Łukasz zdecydował o kierunku iścia, bo przypomniało mu się że kalorie ze złocistego napoju wcale nie są aż takie złe :D. Trzeba było więc odwiedzić sklep z płazem w logo ...
... (+ przy okazji bankomat) i zacząć ... dość strome podejście:
Średnio mi się podobało bo jednak były i płyty, i śliski asfalt ... no ale przynajmniej dość płynnie nabieraliśmy wysokości :)
Sympatyczne przerywniki również się trafiały :)))
Najważniejsze jednak że udało się i zgubić wycieczkę szkolną i wdepnąć w prawdziwą zimę. W listopadzie to rarytas <( ̄︶ ̄)>
Jeszcze trochę widoczków ...
I już schronisko ^_^
A nie, nazot ...
... bo pozy nie było :PPPP
W schronisku (1034m n.p.m.) miał być popas w postaci tostów przygotowanych wczoraj w domu ...
... ale tosty stwierdziły że jest za zimno na dworze i ... zostały w domu xDDDD
No nic => głodny nie byłem, do tego zawartość brzucha trzeba spalać, więc ino pół litra gorącej herbatki z termosu i rura na najwyższy punkt wycieczki ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
I już :PPPP
Na szczycie Klimczoka tafił się jeszcze jeden "kolega" (pewnie z Podlasia :DDD) ...
... który mógł się czuć jak gwiazda odpowiadając na pytania turystów heh ;)
Na szczycie chyba nawet pięciu minut nie byliśmy i zaczęliśmy schodzenie szlakiem żółtym w kierunku schroniska na Błatniej. Drzewa robiły robotę ^_^
Skoro już przewinąłeś/przewinęłaś to my przeszliśmy kolejne około pół kilometra i ... klimat się zmienił o 180°C. Dopadła nas pierw śnieżyca z ostrym śniegiem po ryjkach ...
... a potem (w miejscu zmiany szlaku z żółtego na niebieski) doszła mgła
Mrocznie (lubię 。◕‿◕。) było aż do okolic Karkoszonki ;]
Im bliżej przełęczy tym spokojniej i zostało ino przejść obok chaty Wuja Toma ...
... i do auta. Proste? Idealny asfalt w dół do auta?
No nie :D. Jeszcze jednego odcinka niebieskiego nam brakowało ... to oczywiście go nadrobiliśmy heh ;)
Na koniec jeszcze lekki dubel z rana, stromo w dół (co najważniejsze bez kontuzji) i do auta ʘ‿ʘ
Droga powrotna z jednym ino (takie tam ostre hamowanie xD) małym stresem i kończymy tą wycieczkę (. ❛ ᴗ ❛.). Oboje zadowoleni więc chyba to najważniejsze. Paliwo (na dwóch) około 60zł - pociąg (na dwóch) 66.50 + busiki (z prawie godzinnym czekaniem) 4x 5zł = 20zł ====> 86.50zł. Nie no ... trzeba być eko xDDDDDDDD
Miało być odczuwalne -10°C ...
... a było optymalne ʘ‿ʘ. Pewnie to przez wiatr ... którego to praktycznie nie było 〜(꒪꒳꒪)〜. Podziękowanie dla niego, jak i dla Łukasza za towarzystwo ←(*꒪ヮ꒪*)
=======================
Oby!!! ;)
... ale tosty stwierdziły że jest za zimno na dworze i ... zostały w domu xDDDD
No nic => głodny nie byłem, do tego zawartość brzucha trzeba spalać, więc ino pół litra gorącej herbatki z termosu i rura na najwyższy punkt wycieczki ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
I już :PPPP
Na szczycie Klimczoka tafił się jeszcze jeden "kolega" (pewnie z Podlasia :DDD) ...
... który mógł się czuć jak gwiazda odpowiadając na pytania turystów heh ;)
Na szczycie chyba nawet pięciu minut nie byliśmy i zaczęliśmy schodzenie szlakiem żółtym w kierunku schroniska na Błatniej. Drzewa robiły robotę ^_^
Skoro już przewinąłeś/przewinęłaś to my przeszliśmy kolejne około pół kilometra i ... klimat się zmienił o 180°C. Dopadła nas pierw śnieżyca z ostrym śniegiem po ryjkach ...
... a potem (w miejscu zmiany szlaku z żółtego na niebieski) doszła mgła
Mrocznie (lubię 。◕‿◕。) było aż do okolic Karkoszonki ;]
Im bliżej przełęczy tym spokojniej i zostało ino przejść obok chaty Wuja Toma ...
... i do auta. Proste? Idealny asfalt w dół do auta?
No nie :D. Jeszcze jednego odcinka niebieskiego nam brakowało ... to oczywiście go nadrobiliśmy heh ;)
Na koniec jeszcze lekki dubel z rana, stromo w dół (co najważniejsze bez kontuzji) i do auta ʘ‿ʘ
Droga powrotna z jednym ino (takie tam ostre hamowanie xD) małym stresem i kończymy tą wycieczkę (. ❛ ᴗ ❛.). Oboje zadowoleni więc chyba to najważniejsze. Paliwo (na dwóch) około 60zł - pociąg (na dwóch) 66.50 + busiki (z prawie godzinnym czekaniem) 4x 5zł = 20zł ====> 86.50zł. Nie no ... trzeba być eko xDDDDDDDD
Miało być odczuwalne -10°C ...
... a było optymalne ʘ‿ʘ. Pewnie to przez wiatr ... którego to praktycznie nie było 〜(꒪꒳꒪)〜. Podziękowanie dla niego, jak i dla Łukasza za towarzystwo ←(*꒪ヮ꒪*)
=======================
Oby!!! ;)
Kategoria Góry
Złota yyy ... czeska jesień na Stożku (978m n.p.m.)
-
DST
13.95km
-
Kalorie 1338kcal
-
Aktywność Wędrówka
Środa, 1 listopada 2023 | dodano: 02.11.2023
A raczej Dobry Den heh ;)
Ostatnie dni były zdecydowanie nie rowerowe. Padało albo rano, albo popołudniu ...
... dzień krótszy, a jak już było fajnie ... to w dalszym ciągu walczymy z kolegą z terenem służbowym ತ_ತ. Coraz bliżej końca ale na całe szczęście już wszystkie drogi krajowe ogarnięte ;]. Średnio je lubię (⊙_◎) heh
Takie spokojne służbowe Piotrowice jednak lubię (ʘᴗʘ✿) :)))
BTW:
xDDDDDDDD
Poza tym, to spotkałem się jeszcze w sobotę z powitałką i Gochą, a w niedziele wybraliśmy się z Magdą na hałdę "Kostuchna". Górki się pięknie odkryły ...
... i nawet trochę kozaków do suszenia się udało znaleźć ;]
Butnie miesiąc październik wyglądał (+ 1x Jura i 1x górki) o tak :))
================
Co do samej genezy wyjazdu to Łukasz wpadł na nią wczoraj. W sumie to oboje wpadli do mnie (Magda w robocie) z Marzeną, w celu przekazania kluczy do kota, bo mają planowany wyjazd i będzie trzeba pojeździć do Krajki ;]
BTW: my jesteśmy normalni i sobie ufamy :P
Swoja drogą mógł mu j*bnąć xDDDD
Wracając do wpisu, to lubię miasto w którym mieszkam 。◕‿◕。. Łukasz namówił na wyjazd po godzinie 20:00, rano chwilę po 07:00 już jechaliśmy, a wróciliśmy na obiad po 14:00 :D. Jeszcze z zakupami z czeskiej Billi heh :D. Dwie i pół godziny w obie strony (◍•ᴗ•◍)❤. Żyć, mieszkać, zwiedzać, nie umierać :DDD
Skład wycieczki => ja i Łukasz :D. Marzena była minimalnie zainteresowana (:D), ale jak Magda napisała że chce odespać i zrobić porządek w kwiatkach na parapetach ... to stwierdziła że książka i spanie jest lepsze aniżeli górki :P
Godzina dwadzieścia jazdy (tym razem Leon się przejechał ◉‿◉) i meldujemy się u naszych południowych sąsiadów. Czemu tam? Klasycznie ... bo nie mieliśmy tam obaj śladu ¯\_(ツ)_/¯. Tak na marginesie, to coraz ciężej się szuka takich szlaków heh :P
Została jeszcze ino do wyjaśnienia kwestia gdzie zaparkujemy, i ile będziemy musieli iść miastem? Lepiej się chyba nie dało znaleźć parkingu, bo zatrzymaliśmy się w okolicach pętli autobusowej na rozwidleniu naszych szlaków start-meta xD. Iść, zwiedzać, nie umierać :DDD
To piwo w dłoń i do lasu <( ̄︶ ̄)>. Wejście mega proste, bo po początkowej ścieżce szliśmy praktycznie cały czas szeroką pożarówką 〜(꒪꒳꒪)〜. Szło pogadać o rzeczach mało istotnych - doceniam ;). Przed (a raczej pod xD) szczytem jest jeszcze oczywiście schronisko z którego gościnności to skorzystaliśmy ʘ‿ʘ. Dokładnie to z ławeczek koło niego, ale do środka też szło spokojnie wejść, bo ino trzy osoby się kręciły koło niego. To też szanuje heh. Łukasz zjadł bułeczkę, łyk herbaty z termosu, i jakieś trzy minuty na szczyt xD. Po nim już ino(?) zejście. Pierw strome, a później już na spokojności ze słonecznikiem w ręku do auta. Chciałem jeszcze zahaczyć o czeski Čupel (758m n.p.m.) i to też się mi (nam) udało <( ̄︶ ̄)>. Ogólnie to wszystko się udało, nawet się udało nie obudzić dziewczyn (no Magda mnie szturchnęła rano jak na budzik nie reagowałem) ... bo wstały praktycznie o tej samej porze czyli => czyli chwilkę przed dwunastą. Wszyscy zadowoleni :D
My jeszcze po chwili jazdy do sklepu, a potem nawet nie wiem kiedy byłem już na domostwie ^_^. I jak tu nie lubić Katowic? ¯\_(ツ)_/¯
Dziś pierw fotki :)
Widoczność podobna niż ta nasza na hałdzie, to wiedzieliśmy już z auta że będzie godnie :))
Wystarczyło ino dojechać o tu ...
... i ruszyć (niebieskim szlakiem) ... w kierunku ojczyzny heh ;)
Pierw las => na szukanie grzybów nie było czasu :)
Na widoczki takowy oczywiście był :P
Po dywanie z liści do góry ;]
Ze mną, jeszcze nie ma aż tak źle ;))
Im wyżej tym widoczki miały być lepsze ...
... ale coś się popsuło :PPP
A potem naprawiło ;)))
W schronisku mega pustki :)). To piwko ^_^
Pan wziął ze mnie przykład i od razu się zaczął uśmiechać - zrozumiałe :D
A no, zaś się popsuło :P
Po chwili meldujemy się na najwyższym punkcie wycieczki ...
... i stromo w dół ;]. Dziś już górskie buty zabrałem, to obyło się bez prania spodni jak ostatnio ;)
Na prosto "nasz" dzisiejszy Stożek, a my znowu po jesiennym dywanie :)
Dziś to chyba nawet pięciu nie było => tak było poniżej :D
Jeszcze jakieś widoczki na Czechy ;]
I końcówka :)
Tu się Marzena z Magdą obudziły :D
Na koniec jeszcze ślad ...
... fotka z auta z powrotu ...
... i oczywiście podziękowania dla Łukasza za kierowanie ...
... i towarzystwo ←(*꒪ヮ꒪*)
====================
Jak już butnie podsumowałem, to mogę i rowerowo. Znaczy tu w sumie nie ma za bardzo co podsumowywać ¯\_(ツ)_/¯ hahaha :D. Rybnik + 3x DPD na zwrotny łączny dystans 163km xD. Szalony ja xDDD
=================
Na weekend to jeszcze nie wiem, ale wiem, że jutro ani roweru ani planowanego terenu służbowego. Leje i wieje. Faaaaajnie ಠ﹏ಠ
Kategoria Góry
Muńcuł (1165m n.p.m.) i Kotarz (1107m n.p.m.)
-
DST
23.29km
-
Kalorie 2233kcal
-
Aktywność Wędrówka
Niedziela, 1 października 2023 | dodano: 04.10.2023
Wpis dość grubo opóźniony, ale zdrowie nie wybiera i po czwartkowym lub piątkowym DPD przyplątało się przeziębienie ತ_ತ. Chyba że zdążyła mnie koleżanka z działu zarazić => mniejsza o to ;/
Już w sobotę czułem się średnio, to żeby było miło ... w niedzielę dowaliłem jeszcze pewnie trochę tym szlakiem xD. Poniedziałek w sumie wyjęty z kalendarza (grzanie się m. in. powitałką po pracy), a we wtorek w trybie zombie maszerowałem sobie po terenie służbowym xDDD. Obyło się jednak bez L4 (jedna koleżanka z niego wróciła, druga poszła xD) co moje konto bankowe (brak chorobowego) bardzo cieszy :P
============
Plan na wyjazd ułożył się jakoś w tygodniu, a potwierdził się na sobotnim spotkaniu u nas na Piotrowicach (・ัω・ั). Łukasz z Małżenką (:D) wrócili do siebie do domku, Piotrek u nas spał, i można było uderzyć w Morfeusza coby rano zameldować się na dworcu i czekać na pociąg z Łukaszem na pokładzie (◍•ᴗ•◍). Dziewczyny jakoś nie chciały jechać - nie mam pojęcia czemu? ¯\_(ツ)_/¯ :DDD
A na poranny pociąg zdążyłem w sumie tylko dzięki Piotrkowi, bo pewnie bym na niego zaspał, jakby mnie nie obudził (. ❛ ᴗ ❛.). Trochę snu nadrobiłem jednak w pociągu - dziwne u mnie c'nie? :PPP
Wyjazd o 07:37, przyjazd na miejsce (jak widać) o 09:21 <( ̄︶ ̄)>
Wysiadka w Rajczy Centrum (też jak widać xD) i ogarniamy szlak, którego to jeszcze Łukasz nie miał na swojej górskiej mapce 〜(꒪꒳꒪)〜. Ja miałem, ale mi było obojętne gdzie idziemy, a zresztą lubię tamte okolice 。◕‿◕。. Zaraz, zaraz ¯\_(ツ)_/¯. Jaki szlak, jak przecież trzeba było jeszcze zakupy ogarnąć ¯\_(ツ)_/¯. Pierw czynne (wg Googla) Delikatesy Centrum. Zaskoczenie? => no nie były czynne xD. Niezawodna Żabka była jednak ciut obok naszego planowanego zielonego szlaku ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. Szkopuł w tym, że była dopiero (jakieś 4km od peronu) w Ujsołach. No nic - trzeba było odwiedzić obajtka i zakupić puszkę izotonika na Orlenie :P
Sykło, a my zamiast iść wśród aut, to szliśmy nowo wybudowaną ścieżką rowerową. Rowerzystów nie było :PPP
W sklepie z płazem w logo zakupy, po ciepłym psie do żołądka (no ktoś musiał kupić dwa, bo duże ┗(•ˇ_ˇ•)―→ się skończyły) i na szlak właściwy!! Tamże ... no wilgotno było, to Szwagier szukał sobie grzybów (znalazł!!), a ja starałem się nie zabić xD. Co mnie pokusiło żeby iść w butach w których chodzę służbowo w teren to nie wiem ತ_ತ. Tam przecież bieżnik w podeszwie się starł ... gdzieś w okolicach lipca xD. O tym jednak później ;)
Sympatycznie i dość fajnie nabieraliśmy wysokości, ale nogi zaczęły się buntować ಠಗಠ. Próbowałem nawet uciekać kompanom, ale roczników nie oszukasz ;). Piotrek początek 1991, Łukasz koniec 1990, a ja? No przemilczę ten fakt heh ;)
Tuż przed pierwszym szczytem musiałem odpocząć po raz pierwszy :P. Na szczycie po raz drugi, a potem już odpoczywałem za każdym razem, za którym robiłem Zbigniewa Bródkę na bocie :D. No szlak (tym razem niebieski) się zdecydowanie popsuł po sobotnich opadach xD. Pralka to lubi heh ;) Grzyby co znalazł Piotrek i włożył mi do plecaka ... tego nie lubiły. Chyba że miały być na naleśniki!!! To wtedy by się nadawały <( ̄︶ ̄)> :DDDDD
Zamiast więc schodzić wyżej wymienionym szlakiem, zeszliśmy korytem jednego z dopływów potoku Danielka. No też fajnie xDDD. A na końcu Bródka pod górkę, jak stwierdziłem że może mój znajomy baca będzie w domu. No nie było xDDDDDDDD. To na asfalt, na którym już oddychałem resztką podeszwy ¯\(°_o)/¯. A tu jeszcze pod górę ... żeby w sumie zaoszczędzisz trochę marszu na pociąg. Raz się prawie nawet obraziłem i chciałem wracać na ten durny asfalt, a potem szukać Mareckiego do miasta, ale kompanii dość kategorycznie mi tego odmówili. Szkoła Marzeny (że jak idziemy, to idziemy razem) chyba działa? :D
Ponownie weszliśmy tam jakieś 100m do góry, dotarliśmy do miejsca gdzie z Magdą i Piotrkiem niedawno nocowaliśmy pod namiotem, i w sumie się ucieszyłem że tam byliśmy, bo tym odcinkiem jeszcze (chyba) Piotrek nie szedł 〜(꒪꒳꒪)〜. A ja zaliczyłem ostatni mega kryzys. No łatwo nie było ;)))))
Dopiero na końcu szlaku się troszkę rozdzieliliśmy, bo na pociąg i tak nie było sensu lecieć na głodnego :P Ja do Żaby na psa (nie łączymy z polityką i jedną z partii), a reszta na kebaba. Ponoć dobry, hot dog zresztą też ^_^. Na dworcu zostało już nam tylko poczekać na pociąg i wypić to, co miało być dla bacy ^_^
Powrotu nie pamiętam za bardzo ... bo spałem :P. W końcu!! Szpilberg ponoć wysiadł w Tychach, a mnie Piotrek obudził tuż przed Piotrowicami. Luksus :D
Wszyscy bezpiecznie w domu (◍•ᴗ•◍). A skąd wiem że wszyscy? Bo Łukasz ogarnął nasz filmik z naszego rowerowego. Klasyczne polecam poświęcić dziesięć minut ¯\_(ツ)_/¯
A tu nasza trasa z dziś:
I fotki ;]
Początek pochmurny ...
... ale przynajmniej nie trzeba było iść chodnikiem ;))
Już na szlaku właściwym :)
Mokro i ślisko ^_^
A później ... pierwsze widoczki ...
... i poza ;]
Coś ze szlaku :)
Widoczki obecne, to i odpoczynek :P
Szczytowanie ^_^
No to w dół na szlak niebieski
Error :P ...
... i kolejny error, bo kolegi nie zastałem ;/
Dłuższy odcinek asfaltem ...
... (się ostatni rowerowy przypomniał :P) ...
... i do góry o_O :P
A tu się przypomniał tegoroczny wyjazd pod namiot :)))
Jeszcze kąsek szlaku ...
... i widać Rajcze ^_^
We wtorek jeszcze po terenie z Kropką na myjnię, później do rodziców, a na końcu ... z buta do domu xD. Kropce trzeba smarowidło i filtry (+ jeszcze tam jakaś pierdoła za 170zł wpadła) wymienić to pokręcone ... i trzeba czekać na telefon kiedy (ponoć jutro => czyli w czwartek) mogę auto odebrać z serwisu. W sumie to i tak nie mam siły na rower xDDDDDDDD. Aaaaa, w piątek teren służbowy - dobrze że szybko te DPD ogarnąłem ... bo ciężki październik z rowerem się szykuje (⊙_◎)
===============
Ale w sumie to już daremna pogoda na rower jest :P
Kategoria Góry