Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Wpisy archiwalne w kategorii

Rower

Dystans całkowity:44106.92 km (w terenie 886.24 km; 2.01%)
Czas w ruchu:2147:34
Średnia prędkość:20.38 km/h
Maksymalna prędkość:68.44 km/h
Suma kalorii:22255 kcal
Liczba aktywności:973
Średnio na aktywność:45.33 km i 2h 14m
Więcej statystyk

Mosze mosze? Vol 5 => Powrotne (potworne) Trójmiasto

  • DST 37.60km
  • Czas 02:04
  • VAVG 18.19km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 17 października 2017 | dodano: 21.10.2017



No i nastał czas powrotu. Wczoraj jeszcze kilka piwek, mycie "pi razy oko" roweru, ogarnięcie biletów i sen - kiedy to zleciało?


:D

No nieważne. Po dość szybkich ustaleniach dotyczących powrotnego środka transportu zdecydowaliśmy że ponownie zaryzykujemy z Polskim Busem kosztem pociągu. Cenowo wyszła mega miazga => 110zl konta 36zl. Wnioski nasuwają się same :P I o ile na PKP udało się złapać promocje 8zł plus 7zł za rower (z Władka) to koszt autokaru wręcz absurdalny :-D .... 21zł z Gdańska do Katowic? Mi odpowiada heh. 

Tak więc do godziny 10.45 nic ciekawego a później został nam ok 20 kilometrowy odcinek z Gdyni do Gdańska bo pociąg w Gdyni kończył kurs.

Niestety przez ten szczegół musiałem ponownie przejechać te miasto a zwolennikiem Gdyni nie jestem. Ogólnie chyba niechęć się wzięła od pewnego klubu piłkarskiego który darze podobna sympatią co klub z Chorzowa => co już z resztą zdarzyłem w drugim wpisie napomnieć xD Mniejsza o to => Orłów i wracamy na ścieżkę którą jechaliśmy pierwszego dnia, później Sopot malutki pitt stopik i do Gdańska gdzie obiad i rozpaczliwie (nieudane) szukanie sklepu monopolowego :-P

Pakowanie cukierków i nerwówka czy nas wpuszcza z rowerami czy nie xD Na całe szczęsie Pan przyszedł, powiało optymizmem, rowery do tylnego łuku a my na górę i w drogę. Następny trip w kierunku Ustronia Morskiego jak nic :P Ino trzeba folii dokupić bo się skończyła xD
===========================================================
PS: Nie doliczyłem odcinka domek - PKP i Kato - garaż, bo za krótkie by endo odpalać :-)
Trasa + https://www.relive.cc/view/e1019214745
i fotki; ;]
Jazda ku Gdańskowi

Jeden odważny w Sopocie

Dublowany odcinek z pierwszego dnia

Ciekawe czy Pan się wnuka zapytał czy mosze?:P

I dwa obiekty gdańskie których ominąć się nie dało :)


320km => wystarczy ;))))

=========================
Wracamy więc blisko gór ;]


Kategoria Rower

Mosze mosze? Vol 4 => Prawie jądrowe klimaty

  • DST 85.84km
  • Czas 04:06
  • VAVG 20.94km/h
  • VMAX 54.85km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 16 października 2017 | dodano: 20.10.2017


I tak to nad tym morzem bywa że najlepszy wyjazd odbywa się na koniec :)
No ale od początku => trip mogliśmy zrobić w sumie ino w jedynym "jeszcze otwartym" kierunku czyli na zachód. I tak z głupa jadąc sobie grzecznie trafiamy na mega zajebistą śmieszkę wróć ścieżkę rowerową którą w przeciwnym kierunku poznaliśmy w sobotę. Mieliśmy przygotowaną trasę asfaltową (cel: objazd jeziora Żarnowskiego) i nagle na zjeździe widzę most którego nośność no na pierwszy rzut oka nie dopuszcza możliwości przejechania nawet samej lokomotywy. Most dołem przejechany i po lewej stronie pojawił się nam znak C-13 więc grzecznie zjeżdżamy na "DDR-kę" a później przy ćmiku zobaczyliśmy tablicę opisującą trasę rowerową śladem dawnej kolei. I to jeszcze biegnącą w naszą zaplanowaną stronę => wypas!!

Polecam każdemu - niby ino 14 kilometrów a taka radość => to nic ze wiatr znów wiał pod nos, to nic ze było pod górkę i tak było super :)


Na trasie pominąłem miły pitt stop i ponoć jeszcze parę innych ale co zrobić skoro jechało się jak w bajce :-) Łukasz ino był trochę zły ale później się odegrał pakując nas w błoto :-) ot taki złośliwy kolega :-D W sumie to odróżniając morze teraz a rok temu wkurwy były na godnym poziomie - po co się kłócić skoro się można nie odzywać a złość na pedałach wyładowałać? ;-)

Do Krokowa jedziemy przy wmordewindzie, później w/w błoto, durny podjazd i zjazd gdzie w końcu się udało ponad 50km/h pojechać i wpadamy w okolice prawie atomówki :-) Plan wyszedł spontanicznie więc nie sprawdziłem że koło tego będziemy (xD) także ruiny ... ominęliśmy (podobnie jak Łukasza Amerykę :P) i ruszyliśmy w stronę normalnej elektrowni wodnej po drodze szukając sklepu.

To ominęliśmy, trochę szkoda xD => https://pl.wikipedia.org/wiki/Elektrownia_Jąd...

Sklep się znalazł więc odpoczynek przy jeziorze i możemy się kierować w stronę naszego kolejnego celu czyli Białogóry. Po małych problemach że znalezieniem właściwej ścieżki wpadamy po lasach, duktach, dziurach do ... CYWILIZACJI. Sympatycznie schowana mieścina. Później pitt stop na plaży gdzie spotkamy jedna osobę i rura w kierunku Dębek bo czas już zaczął gonić.

No ale była R10(tka) którą roku temu nie jechaliśmy a była przednia. Dość nieźle tempo odpalone i poprzez Karwieńskie Błoto Pierwsze czy tam Drugie (zawsze mnie śmieszną te nazwy :-D) do sklepu po nawodnienie. Później po przewie w okolicach Ostrowa poprzez lasy i błota do domku na obiad, wannę i ogrzanie się bo w pokoju ponownie piekło termiczne. Marcin później naprawił temperaturę wychodząc co chwile na balkon :-P
A z rzeczy istotnych to:
Trasa i Relive => https://www.relive.cc/view/e1018630518
i Fotki:
Ruszamy w jesiennych klimatach :)

Przesympatyczna ścieżka


"Zemsta" kolegi

I na celu:


Ma ktoś numer do Archiwum X => kwestia nogi w lewym dolnym rogu co najmniej zagadkowa :DDD

R10 w Białogórze ...

... i w krzokach

Następnie przeludniona (wcale nie pisałem po piachu jak dziecko) plaża ...

... przeludnione Dębki .....

i do bazy ;]

====================================
A tam plan na ostatnią noc jeden i jedyny :P


Kategoria Rower

Mosze mosze? Vol 3 => Hajłej tu HELL

  • DST 85.96km
  • Czas 04:11
  • VAVG 20.55km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 15 października 2017 | dodano: 19.10.2017


W sumie Hel był planowany na poniedziałek no ale skoro słonko było zapowiadane to w sumie po co ryzykować? A jeszcze żeby odpowiednio wprowadzić w klimat poranku trzeba zaznaczyć że dzień wcześniej po naszych tam 30km był mecz GieKSy. Więc się zobaczyło i coś wypiło do emocji, później z durnia wyszedł plan ognisko na plaży gdzie ... coś się wypiło xD Dodam niechętnie że podległem na rozpalaniu, dobrze że była blisko stacja benzynowa i mogłem potraktować durne patyki rozpałką => Gocha nie czytaj tego heh. Powrót był również powiedzmy że urozmaicony i tak wstałem z rana i ... nadawałem się do tarcia chrzanu xD No ale plan był więc cóż, wuchta wody, kafka, śniadanio-obiad i komu w drogę temu trampki :-P

Droga? Jedyna możliwa heh. I tak przy kapitalnej w końcu pogodzie suniemy poprzez Chalupy, Kuźnice, Jastarnię aż do pitt stopu przy psiej plaży. Napojeni, 10km do celu, skończyła się miła ścieżka która choć jest z kostki to daje radę :-) Wiatr nie był odczuwalny a jak już coś wiał to tym razem nie przeszkadzał ino trochę nawet pomagał :-) Ostatnie kilometry (przez Juratę) już po sinusoidzie i wpadamy na Helos Pospolitos a tam dłuższa chwila na zwiedzanie bunkrów, relaks na plaży, wizytę na cyplu i leniwie do bazy. Plus: mało ludzi, minus: mało knajp chyba że rybkę bleeee więc zamiast obiadu musieliśmy się zadowolić Hot Dogiem z Fresha xD

Powrót trasą wiadomą i tak miło sympatycznie aż do Jastarni gdzie najlepszy pitt stop tego wyjazdu. Mieliśmy ponownie zatrzymać się przy bunkrach ale zobaczyłem że słonko zachodzi. I jak pokażą zdjęcia to był strzał w dziesiątkę żeby jednak odpocząć po lewej stronie zamiast po prawej :-) Później już przy lekkiej pizgawicy do Władysławowa gdzie Biedronka i do bazy na w końcu obiad :-) 

Przygód oraz złych rzeczy nie stwierdzono ^_^ Hel ponownie przy super pogodzie ogarnięty ;]
===========================
Trasa:
Endo się włączyło na 15 minut więc średnia trochę przełamana. 
Relive => niby miało być nudne ale jednak fajnie wyszło :) => https://www.relive.cc/view/e1018068401
Fotki:
Na start => pewien Antoni chyba tego nie polubi :P

W końcu słonko :)))))) I taki klimat na trasie :)
Dobrze że ścieżka była oddalona od drogi bo jak bym dmuchnął policji to bym im popsuł zabawkę :-P
W sumie co do policji, jeden radiowóz widziałem podczas całego wypadu, na Helu oczywiście :-D Chyba na rybkę przyjechali heh


Najbardziej okłamany znak ever! Niby Hel a jeszcze grubo ponad pół godziny dobrego kręcenia xD

I plażing :P
Paru ludzi z psami i by było na tyle z tłumów :D



I atrakcję ;]


Cypel, Łukasz se palec zaakcentował :P

Powrót i zaś sinusoida :)

Wspominany zachód i do bazy :)


==========================
U nas na spokojnie :P

Jeszcze ino dwie częśći zostały do opisania xD


Kategoria Rower

Mosze mosze? Vol 2 => Ciągle przemineło z wiatrem

  • DST 27.67km
  • Czas 01:18
  • VAVG 21.28km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 14 października 2017 | dodano: 19.10.2017


Po wczorajszym małym mitingu alkoholowym dzień zakończył się około godziny 22.00. Cóż zrobić, zmęczenie materiału :-) Dziś natomiast wstaliśmy o dwie godziny za wcześnie względem budzika i od 8.00 rano zaczęło się patrzenie w okno. A za nim deszcz, wiatr, mgła i ogólny gnój xD Kontrola pogody przez internety i wyszło że albo okienko w okolicach godziny 10.00-11.00 albo po 14.00.

Minęła 10.00 i ciągle kibel no ale w pokoju nie ma co robić więc ryzykujemy :-) I tak pierw kąsek asfaltu, później błoto, kałuże, kawałek lasu, znów asfalt, bruk (:D) i po 6km jesteśmy przy latarni na Rozewiu. A tam cóż by zrobić hmm no zepsuli mnie chłopcy: piwo za barierkami z widokiem w końcu na prawdziwe morze a nie jakieś tam zatoki :-)

Pogoda ciągle mocno niepewna więc chwila namysłu, dyskusji i postanowiliśmy zaryzykować. Jedziemy przez Jastrzębią Górę, Tupadły, Mieroszyno aż do Łebcza gdzie znajdujemy DDR-kę która zmienia nam trochę pierwotną wersję trasy :-) Dokręcamy więc do Swarzewa i później jazda przez kałuże i błoto do bazy. Później był plan żeby jeszcze coś pojeździć no ale był mecz GieKSy więc obiad i piwo i ewentualnie piwo :-P

Wiatr? Uczciwy, co dał to zabrał :-) Na końcu ino zidiociał bo zahamował nas ponownie do 8km/h. KIJ MU W OKO grunt że bez deszczu się udało ;]
======================================================
Trasa + Relive
https://www.relive.cc/view/e1017497393
Fotki:
Widok rano na tą samą stronę co ostatnie zdjęcie z wczoraj, fuuuuj

A tu już na trasie:
Łukasz na cienkich oponach walczył dzielnie po piachu i błocie, cóż zrobić jak się nie ma RaceKingów :-P

Latarnia wiadomo czyli w sumie nasz cel :)

I widok w końcu na otwarte morze

Z trasy szybkiej i sympatycznej => DDR-ka którą dokończymy czwartego dnia

Tu już mniej szybko i bankowo nie sympatycznie => dobrze że był rzut kamieniem do domu ;]

A po wygranym meczu Katowic ognisko ale o tym już w kolejnym odcinku :-P

========================
Coś w tym jest heh


Kategoria Rower

Mosze mosze? Vol 1 => Sztormowe (nie)Love

  • DST 84.99km
  • Czas 05:27
  • VAVG 15.59km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 13 października 2017 | dodano: 19.10.2017


A na start jeszcze "wiszę" wam zdjęcie cukierków :)
Zapakowane tak że Bus je musiał zabrać ;]
PS: ten po środku nie nasz :P


A później już bez komplikacji :-) Ponad osiem godzin jazdy przeleciało o dziwo bardzo szybko i parę minut po godzinie 3.00 w nocy meldujemy się na PKS Gdańsk gdzie po dłuższej chwili na ogarnianie maszyn rozpoczynamy wycieczkę od misji coby zobaczyć sobie centrum tego miasta ;] Centrum hmm no urok jakiś tam miało ale .... się remontowało :P Do tego ludzi zero więc taka trochę strefa mroku się zrobiła. Trudno, obracamy się i kierujemy się na bardzo przyjemną DDR-kę która poprzez pitt stop na zapiekankę na tankszteli doprowadza nas do mola Brzeźno i dalej przez Jelitkowo (po nocy wśród połamanych gałęzi) do Dolnego Sopotu.

Tam pośród paru opcji na wschód słońca wybieramy klif Orłowo który był yyyy techniczny :-D Pierw wypych, potem po wertepach a na końcu ... wschodu brak bo chmury :D No dobra - to miał być ino dodatek do postoju więc nic się nie stało. Wracając do klifu to polecam każdemu mhmmm mega fajne miejsce aż szkoda że mieliśmy ino jedno piwo na pół. Mega miejscówka na przyjemniej czteropak heh. Zjazd hmm ponownie techniczny - po korzeniach gdzie znów się ucieszyłem że mam MTB i poprzez pierwszy porządny kryzys (przez Kamienną Górę) do Gdyni gdzie czekał już wietrzny armagedon. Wiało w sumie od początku ale tu już był kataklizm => nasza średnia przez te miasto była na poziomie 8-9km/h ============> jedno wietrzne AŁA!!!.

Wyjeżdżamy z Gdyni i poprzez ponowny wypych (sic!) wpadamy na trasę do Rewy. Gdyni nie lubię, wiatr, górki,  ludzie i do tego rebus.
No nic nie poradzę (sorki kuzyn) że w moim mniemaniu są lepsi ino od sąsiadów mych z Chorzowa xD


Na odpowiedzi czekamy w komentarzach :P
===================================================================
A wracając do tripu:
Wiary niespokojne w twarz wiejące zabrały nam wuchte sił więc w okolicach Pierwoszyna dłuższy postój na którym uświadamiamy sobie że 43km za nami a czujemy się jak byśmy byli po setce w rowerowym tego słowa znaczeniu. Później przez wioski i kolejne atrakcje (był czas więc zwiedziliśmy wszystko co się dało) aż nadrabiamy odcinek do Rewy gdzie....  nie było nic ciekawego heh. Ot tam morze, plaża i wiatr. Wracamy więc na szlak i gdyby nie wiało po twarzy to był by to mega uroczy odcinek :-) Gruntowo, przyjemnie, trochę pod górkę i na dół i tak docieramy do okolic Rzucewa gdzie już mało co gadamy. Oboje mieliśmy już dość a tu trzeba było pedałować bo nocleg zamówiony. Sytuację zdecydowanie uratował znaleziony przez Łukasza szlak R10 na którym standardowo nie obyło się bez przygód w stylu zagubiony szlak czy kolejny wypych ale ogólnie bardzo sympatyczny odcinek. Później już przez Puck i Swarzewo do Władysławowa gdzie delikatne odzyskuje siły, pizza i na alko heh.

I na start jestem mega dumny ze średniej, tak właśnie tak!!! bo oprócz tego że trzeba było cały czas lukać na mapę ze ścieżką, plecaki ciężkie, drogi częściowo nieutwardzone, wiało mega i to praktycznie cały czas w twarz, do tego mega dużo pitt stopów i wypychów więc wiadomo, dobrze że dojechaliśmy :-) I dobrze ze nie dość że gospodarze mega pomocni i sympatyczni to jeszcze zrobili nam z milion stopni Celsjusza w pokoju :-) Był balkon więc pierw się ogrzało a później Marcin przewietrzył:-P
===================================================
Trasa:
Relive => https://www.relive.cc/view/e1016916318
Fotki:
Gdańsk nocą

Gdańsk ... rondo na ścieżce rowerowej :D

Na całym odcinku minęliśmy może z sześciu rowerzystów - koniec sezonu czy jak tam pisze Martin H. oddzielamy chłopców od prawdziwych mężczyzn? :-D W części wtorkowej dołożę jakieś fotki tego odcinka bo go dublowaliśmy ;]

Tu kolejne molo i w końcu robiło się widno bo już te mroki smutne były :)

Na klifie Orłowo 


Lepiej równowagi nie stracić i na stojąco i jeźdząco ;)

I zjazd - zdjęcie oczywiście wypłaszcza

Gdynia


Drugi czy tam trzeci wypych nad morzem - Gdynia xD

Warunki wietrzne psia mać, tu akurat boczny się dał sfotografować

Mechelinki - klif
Miło ino później był kłopot z niego zjechać - zgubiliśmy się nawet na chwilę xD

R10 => część ładna, choć płyty i  ...

... taka poruta a
to poprzypominam trasa międzynarodowa.
Szlak niebieski, zdecydowanie polecam na rower ... wodny xD coś im nie wyszło heh

Było miejsce więc małe świętowanie o ok 1,2km przed okrągłością

Póżniej jeszcze masaż tyłka i poprzez wyprzedzanie maruderów, Puck, kostkowe DDR-ki to spania :)

Widok z domu po meldunku, dzięki wietrze!! => od tej chwili delikatnie powiewał ino :D

=========================================
A to taka tam dygresja i do jutra :)


Kategoria Rower

DPD 29/2017

  • DST 25.39km
  • Czas 01:13
  • VAVG 20.87km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 9 października 2017 | dodano: 09.10.2017



Po sobotniej deszczowej przejażdżce przyszła niedziela która ... była jeszcze bardziej deszczowa. Wykorzystałem ją więc na leżenie w wyrze do 17.15 (:D) a później do Janiola na mecza ;] Mecz zakończył się wynikiem zadowalającym no ale na świętowanie nie było za bardzo okazji bo Daga już mocno w stanie błogosławionym a i mi się zachciało rano DPD => okienko pogodowe to trzeba wykorzystać :) W sumie jedno drugiemu nie przeczy ale smerfy lubią po takich szpilach stać i czaić się na pieniądze podatników którzy za bardzo świętowali dzień wcześniej więc ryzykować nie było sensu ;)

A co wyjazdu to poranek po ciemku, w parku Kościuszki prawie byłem osobą która pomogła w samobójstwie wiewiórki znudzonej życiem (wyhamowałem) "nafukałem" na Panią w ćmikarni i dojechałem do Szopienic. Spieszę z wyjaśnieniem: Pani w kiosku sobie w najlepsze rozmawia przez telefon a ja niedobry ( po ok 90 sekundach czekania ) ośmieliłem się zapukać w szybkę, chamstwo w czystej postaci normalnie. 

Powrót już bez przygód przez Zawodzie, D3S i ul. Kępową.
Fotek i trasy brak bo nic nowego a poza tym oszczędzam na urlop :-P
Oby było z czego wrzucać bo pogoda jest taka jak widać xD 
==============================
Przypomnę ino że mamy sezon grypowy :P


Kategoria Rower

Wesoła, hałda Murcki

  • DST 51.17km
  • Czas 02:24
  • VAVG 21.32km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 października 2017 | dodano: 08.10.2017



Minął tydzień, dość nudny tydzień choć na plus ponieważ w końcu udało się znaleźć czas na ogarnięcie piwnicy u babuszki yyy u mnie :-) A tak poza tym to bez żalu bo pogoda istnie w klimatach HWDP(og) i nie licząc środy gdzie jeszcze szło coś pokręcić to można było się na spokojnie zająć zarabianiem pieniążków, wizytami na Piotrowicach i ogólnym obijaniem się w wolnych chwilach :) Jedyną rzeczą zrobioną z myślą o mojej kondycji rowerowej było czwartkowe planowanie weekendu. Diobeł (w sobotę) był zajęty sprawami rodzinnymi no ale Grzegorz i Łukasz - otwarci na propozycję. Ok, o ile pogoda pozwoli (a dokładnie wiemy że ponownie jak rok temu pogoda się buntuje niczym Macierewicz pytany o Smoleńsk) to kręcimy na Dziećkowice i dokładamy do tego Łysinę w Bieruniu i Tychy. W sumie ok 80km więc miło ;]

Piątkowy ICM już wskazuję żebyśmy się nie wygłupiali i pod kocykiem zostali joł. No ale są okienka pogodowe, do tego koledzy twardo jadą więc co mi pozostaję?:) Również twardo wyruszam w deszczu na garaż. Zmieniłem ino buty na nieprzemakalne, kask na czapkę, rękawiczki na takie z palcami i dołożyłem se pas na nerki heh => zmiany kosmetyczne :-D A jeszcze kaleson bieliznę termoaktywną miałem z zapasie w plecaku. Tak ubrany doszedłem na Stromą gdzie przeczekałem oberwanie chmury, odpaliłem maszynę i .... po 140m byłem już pod wiatą KZK GOP bo lało. Koledzy dalej twardo, do tego Grzegorz już czekał na Zawodziu pod mostem. Ehhh komu w drogę temu trampki i z prysznicem spod kół na twarzy (przestało padać z nieba przynajmniej) dojeżdżam do miejsca spotkania gdzie zaczęły się dylematy. A no żeby nie było że zapomniałem o Łukaszu który zrobił nawrót z Brzezinki to nie, nie zapomniałem :D

Na Zawodziu chwila rozmów o sensie istnienia (i w sumie kręcenia) i po ćmiku decydujemy się odwiedzić kolegę u niego na Wesołej. I tak w pogodzie jak to się mówi chujowej ale stabilnej poprzez Giszowiec dojeżdżamy do garażu Łukasza gdzie soczek i ... zaczęło świecić słońce. A że Łukasz uparty i pazerny na choć 30km więc stwierdziliśmy że chociaż Hałdę ogarniemy :-) Na Murcki dojeżdżamy gruntowo oglądając jeszcze po drodze dokonania kolegi Ksawerego i mogliśmy sobie zrobić półgodzinną przerwę na katowickim Giewoncie heh. Przerwę z której skorzystali z niej wszyscy prócz endo które wciąż dzielnie liczyło :-D

Po wietrznym przystanku gdzie o dziwo nawet górki się pokazały zaczęło kropić więc ucieczka najszybszą drogą przez Cegielnie na garaż. Jakieś 8km więc względnie blisko, każdy już czuł piwo :D No ale pogoda (HWDP) standardowo na końcu Ziołowej (ok 3,5km do garażu) zaświeciła nam słońce i praktycznie bezchmurne niebo. Szkoda wracać więc okręcam jeszcze ekipę przez Piotrowice i Zarzecze do Kamionki. A skoro Kamionka to KFC gdzie popas i karmienie frytką wróbelka który za nic miał ze pałaszujemy jego kolegów :-D Co lepsze zawołał swoich ziomków w celu w sumie nie wpierdolu (który braliśmy pod uwagę) ino układu my - wam życie a wy nam frytkę :-D Ptaszki poleciały konsumować łup a my do bazy. I lunęło xD No ale jak to dziś przez cały dzień ino chwilowo i pozostałą część trasy wiodącej przez Akademiki i Kokociniec udaje się już po suchemu ogarnąć.

Na garażu piwo i lunęło - jak rany co za durna pogoda, choć tym razem chociaż pod dachem :-) Po ok pół godzinie kolejne okienko i moi compadres (w słonku) do domów a ja na myjnie i do siostry :-)

U siostry miał być grill no ale pogoda standardowo dziś miała inne plany i żywy ogień zastąpił piekarnik heh. I tak pojadłem więc luz :-)
=============================
Trasa tym razem tak, średnia ino zaniżona o czym pisałem => https://www.relive.cc/view/e1014028507
Fotki:
Gościnnie na innym garażu, trochę dziwnie :D
W tle wiadomo :)


Przeszkody heh


A to zdjęcie w klimacie wylądowało u mnie na fonie na tapecie :) Bym na Facebooka wrzucił no ale pewno by się parę osób znalazło którym by się "mój stojak" nie spodobał ...

... choć w sumie po wczorajszych doniesieniach nie wiem co myśleć :P

Samojebka na górce Grzegorza aparatem => od razu widać który ma refleks i zdążył schować :D

Beskid Niski w tle i powód naszej ucieczki xD

Końcówka leśna
odcinek Owsiana - Śląska


Garaż => różnica czasowa między jednym a drugim zdjęciem to około 30 minut - norma dziś xD


Krossiwo umyte bo aż szkoda było patrzeć na nie ;)
Do następnego ;]
=================================================================
=================================================================
Oddawać takie temperatury!!!
A i omijać Toruń bo tam nie wiem czemu jakoś piekielnie :D


Kategoria Rower

Wisła w 90% na beztalenciu

  • DST 90.02km
  • Czas 04:21
  • VAVG 20.69km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 1 października 2017 | dodano: 03.10.2017
Uczestnicy



Wracamy do roweru ;] Po "Koparkach" nastąpił dzień biegania po aptekach w sprawach babuszkowych. Tego dnia miałem odpocząć a wyszło że zrobiłem błąd że nie włączyłem endo bo bym uzbierał niezłe kilometry dla chorych dzieci (xD), sobota Ojców i dziś miała być Wisła skisła która ... prawie skisła. Wszystko przez portfel który przypomniał sobie że lubi spać poza domem. Plus taki że było ino jedno miejsce gdzie mógł mi wypaść i na całe szczęście tym razem dziad grzecznie czekał na Pana (-: Jedna sprawa była wyjaśniona, druga jeszcze "wisiała" a konkretniej wynik na alkomacie który wyraźnie wskazywał że dziś powinienem się zająć hodowlą jedwabników a nie kręceniem :-D



Było "kapkę" powyżej 0,2 promila xD No ale ekipa czekała, do tego szlak wiedzie w większości (prócz początku) przez lasy więc w krzakach chyba stać nie będą. I oczywiście na skrzyżowaniu w Ligocie minąłem patrol który se pojechał w prawo (w stronę Akademików) więc ja pojechałem se prosto :D Nie będę kusił losu :) Przez takie oto dwie sytuację zaliczam obsuwę i zjawiam się na miejscu zbiórki około 45 minut spóźniony. Szkoda że ino Łukasza był na czas, ja wiadomo, Marcin ok 10 minut spóźnienia, Grzegorz koło 20 ... a najlepsze jest to że Łukasz miał najdalej :-D

Przyjechałem, chwila rozmowy i mogliśmy ruszać (peryferia + lasy) w stronę mostku na Podlesiu gdzie zimne bezalkoholowe trochę postawiło mnie na nogi i chwilowo rozwiązało problem :) Chwilowo bo ... ciągle miałem ok 80km do przejechania i zero weny. No ale kto Grzegorza zna ten zna i byłoby mi wypominane przez długi czas jak bym nie pojechał albo się wycofał heh. Tak więc gramolę się (w ciszy) za "wesołą" małomówną ekipą aż do okolic Kobióra gdzie owocowe i przystanek w środku lasu :) I tam puściło do końca i jak już wystartowałem to ... znów oglądałem plecy kolegów. Jednak o ile głowa odpoczęła to nogi ciągle nadawały się do pchania karuzeli xD Najgorsze jest to że nawet nie miałem co pomarudzić i ponarzekać bo moi koledzy zawsze byli paręnaście metrów przede mną. Wpadamy do Przyczyny i co? Pociąg? Powrót na kole nie wchodził w grę bo bym wykręcił jeszcze więcej niż planowo więc trzeba cisnąć dalej :) I tak poprzez tamę aż do słynnego baru gdzie wszystko puściło i można było w końcu normalne jechać ;-) W Skoczowie Grzesiek wygania mnie naprzód i już niezłym tempem ogarniamy Ustroń gdzie następują misje bankomat i popas. I o ile z bankomatem kłopotu nie było to jedzenie zasługuje na osobny akapit :-D

Magdzie Gessler by tam zwrotów zabrakło xD Ale od początku: wpadamy do sprawdzonej pizzerii i niestety dostajemy informację że na zamówienie czeka się około godziny ;/ Do pociągu (przedostatniego) zostało nam półtorej i do tego trzeba jeszcze 6km podjechać, średnio ale bystre oko Diobła dostrzegło po drugiej stronie ulicy bar "zapiekanka i kebab".

No kebab by też ogarnął temat :-) Szkopuł w tym że w kebabie ... nie było kebaba choć się kręcił xD Kolejny że w zapiekance z oscypkiem nie było oscypka i pani do tego nawet drobnych nie miała. Grzegorz i Marcin postawili na tortille (13zł) która ... no była mała ale ponoć niezła smakowo. Ja z Łukaszem natomiast poszliśmy w mięso i zamówiliśmy po burgerze (18zł) który i tak zjebali. Łukasz dostał serowego bez sera ale miał dwie górne części bułki. Ja natomiast dostałem dwie dolne i jakiś śmieszny sos ... a i ser dostałem który no nie był dobry xD Ogólnie gówno, czemu wy trujecie ludzi itp to za mało żeby ten szajs opisać. Plus za frytki belgijskie (ok 11 sztuk dostałem) i w sumie tyle, mocne 2/10 xD



Po wyjściu z lokalu który zasługuje przynajmniej na 15 gwiazdek Michelin został nam sześciokilometrowy odcinek spod PKP do... PKP heh. Niby szło wracać z Ustronia ale widząc ilość osób czekających i jadących poprzednim pociągiem i fakt że jednak byliśmy z czterema rowerami wyjścia raczej nie było. Do tego dużym plusem był fakt że z Głębiec do Obłaźca jednak nadal jeździ komunikacja zastępcza czyli wpadamy na początkową stacje :-) No ale żeby nie było kolorowo minusy też były: zaczęło pizgać a sił moim kompanom (dla odmiany) zostało na styk. Na cel dojeżdżamy (przed busikiem zastępczym) około 10 minut przed odjazdem więc bym czas na jakiegoś ćmika, pakowanie rumaków i piwo które tym razem udało się kupić wcześniej :-)

Co do drogi powrotnej to mega plus bo wyjątkowo kibel przyjechał :-) A w starym poczciwym EN-57 po a) wuchta placu "na zadku" i  po b) WC bez czujników :D I tak przy piwku, ćmiku i rozmowach te dwie godziny jazdy Zugiem minęły w oka mgnieniu i minimalnie spóźnieni (8 minut) docieramy ok 21.20 do Ligoty. Godzina młoda więc był jeszcze czas na pożegnanie piwo w dolinie Kłodnicy i każdy w swoją stronę. Dziś to ja byłem pod domem, Grzegorz i Marcin kolejno do Świętochłowic i Chorzowa a Łukasz ... do Murcek. Tym razem to on po tripie miał końcówkę na hulajnodze przez awarię xD

Weekend i wyjazd na plus, dobrze że się przemęczyłem :) Wiatr trochę pomęczył w środkowej części ale przeważnie bezwietrznie a temperatura pozwoliła nawet na chwilową jazdę w krótkich galotach sesese :)

PS: Co więcej dowiedziałem że trzeba z sikaniem (w plenerze) teraz uważać bo w naszym mądrym kraju panowie w niebieskim czyhają coby mandat wypisać, kwota takiej przyjemności ... 500zł xD
====================================
Trasa:

Lub Relive gdzie ładnie leśne odcinki widać => https://www.relive.cc/view/e1011047662 niestety za gibko dałem stwórz i fotki weszły - przeżyjecie :P
===========================
Fotki:

Kąsek naszej trasy, bez rowerzystów i innych pieszych/biegaczy - odcinki w Tychach, Pszczynie, Goczałkowicach i Ustroniu masakra przeludnione xD Każdy chwyta słonko puki może ;]

Ekipa w komplecie, za mnie krossiwo pozuje :P
Było "zagrożenie" że to jego ostatnia wycieczka ale koleś z OLX jakiś niemrawy.

Dobry sprzęt ale facet nie odpisuje, nie odbiera, odbiór z daleka, kij wie co z papierami, ogłoszenie na kolanie pisane i taki trochę "kot w worku" => olewam puki co. A wracając swoją drogą do krossiwa które Diobeł mi wycenia na około 700zł z czego ponad 450zł to były inwestycje w tym roku to raczej mi szkoda :) Pewno zmienię jak się trafi okazja ale Kross raczej zaparkuje lub w "8-ce" lub na początku garażu i se zrobię z niego zimówkę/zastępczy. Jak mam zarobić 250zł to wole żeby zardzewiał albo go po prostu zajadę do końca, czas pokaże ;]

Wracamy do wycieczki ;]

Pszczyna i szybka ucieczka - tym razem tu nie było pitt stopu.


Zbiornik Goczałkowicki

A tu już blisko ...

... bliżej i milej ...

i Skoczów artystycznie :)

I mój ulubiony odcinek :)
Choć pewnie fajniej by się od drugiej strony jechało - w relive widać że tu trzeba delikatnie cały czas podjeżdżać ...


Wisła przed Ustroniem :P

Korek z widokiem na Równice z Ustronia, po prawej nasze "bistro" i PKP Ustroń

Miała być Wisła i była :) Kij z tym że na samym początku skończyliśmy :P

===============================
======================================
Jeżeli chodzi o statystyki z września to nie zdążyłem zrobić zrzutu ale było coś ok 510km na kole, ten trip już się zalicza pod przyszły miesiąc :)


=====================================
Może przez to było cicho przez większość kręcenia xD


Kategoria Rower

Do trzech (Koparek) razy sztuka :-)

  • DST 82.80km
  • Czas 03:48
  • VAVG 21.79km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 28 września 2017 | dodano: 29.09.2017



Lubie jak wsio idzie zgodnie z planem :-) choć nie, wróć. Plan był taki żeby Siostrę tam zabrać no ale mam chyba uzasadnione obawy że będzie mi ciężko Gochę do Sosnowca wyciągnąć :D Korzystając więc z pogody i dnia wolnego postanowiłem ogarnąć temat sam, dokładając do tego co nieco kilometrów i spróbować jazdy na tzw pałę wykorzystując do tego z sugestię kierownika i uderzyć na Jaworzno ulicą Nowochrzanowską ;]

Wyjazd o 6.20 rano, chwila w biurze coby nawodnić się kofeiną i wszamać puszkę z dobrociami i jazda przez Mysłowice do Jaworzna gdzie po paru wyjazdach udaje mi się dotrzeć do okolic Koparek. A tam po chwili jazdy terenem ... zaczynam się topić ehh cóż zrobić => trzeba uderzać na droga stronę. Plus tego ze tam mnie jeszcze nie widzieli :)

I chyba to tam będę teraz jeździł - bez błota, durnych ścian na podjazdach/zjazdach ino delikatny podjazd i wpadamy na mega sympatyczny widok który tam na zdjęciach pokaże (-: Niestety zmaściłem bo nic do picia procentowego nie zabrałem a na ławeczce owocowe by weszło przemiło ;)

Powrót również kombinowany i zamiast pojechać trasą nauczoną przez Filipa uderzyłem ma Środule i poprzez Osiedle Juliusz, Klimontów, Sosnowiec, Stawiki, Centrum Kato i Załęże docieram do bazy. Stówa by pękła spokojnie ale po co? Skoro słonko to dwa żubry na garażu i spokój :-D => a jeszcze się poleje bo ustawka w Katowicach z Łukaszem w celu pogadania z Polskim Busem i zorientowanie się co i jak w sprawie urlopu nad morzem :-)  Dokładając tego zapro z Poznania może się uda ten urlop dobrze ogarnąć heh. Ino teraz trzeba czekać na pogodę bo ponoć wiatry niespokojne tam (Władysławowo) są xD 

W sumie kręciło się nieźle (prócz ostaniach 4 kilometrów) więc Wisła powinna pyknąć bez kłopotu, zwłaszcza że pewno Grzegorz i Diobeł zadbają o nawodnienie i dość dobrą ilość pitt stopów :-D
PS: I na moje wyszło (pozdro Diobeł) trip z Brynowa trasą zwykłą to ok 60-65km a nie setka :-) Setkę to można na garażu zrobić po wyjeździe :-P
=========================================================
Koparki odhaczone za trzecim podejściem :) Szkoda że bez ogniska ale co się odwlecze to nie uciecze, w sobotę Ojców :)))
Trasa:
Fotki:
Kolejny poranek i kolejny miły wschód tym razem przy szybie Wilson ;]

Zdjęcia z drogi utwardzonej olałem, nic ciekawego :)
Zjazd z najwyższego punktu mojej dzisiejszej wycieczki - kamienie i piach czyli tańcowanie na gruntówce plus masaż tyłka w pakiecie :D


Awaria "kanalizacji" przed samym celem :D
Miejsce docelowe (ino z drugiej strony) zostało osiągnięte ;]


Na powrocie czyli Biała Przemsza niczym Wisła :D

Niespodzianka przed Kazimierzem i zmiana planów xD

Widok na "Żyletę" z parku Środula w Sosnowcu

A tu już Katowice i witamy pana/panią z miasta wiadomego, proszę się nie krępować i częstować ścieżką rowerową xD

Katowice rynek i nasuwa się pytanie po co jechać na urlop skoro można autobusem pod palmy podjechać? :D

To by było na tyle ;] Miesięczny pakiet zdjęć wykorzystany na maxa hehe
===============================================
Podpisuje się pod obrazkiem ;]


Kategoria Rower

DPD 28/2017

  • DST 25.40km
  • Czas 01:09
  • VAVG 22.09km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 27 września 2017 | dodano: 28.09.2017



Taka radość że za drugim podejściem się udało linkę z przerzutki ogarnąć :D 
W poniedziałek w rowerowym "pocałowałem klamkę" z powodu inwentaryzacji a we wtorek już bez problemowo facet na Rolnej ogarnął temat i szło dziś pojechać do pracy. Dodatkowo se wyczyściłem napęd, pogoda była bardzo sympatyczna więc nawet nie wiem kiedy rano ogarnąłem Szopienice przez Zawodzie :) Powrót klasyką przez D3S i również nudy z budy gdzie jedyną dziwną sytuacją było podziękowanie awaryjnymi przez wyjeżdżającego z zatoczki kierowcę autobusu. Albo nowy albo pijany => https://www.youtube.com/watch?v=RAazexE50Rw nie wiem o co chodzi? :D

Jutro korzystając z dnia wolności może coś ambitniej pokręcę cobym nie padł na twarz na tej Wiśle ;)
================================
Poranny wschód słońca na Szopkach ;]

============================================================================
A po meczu sympatyzującego z Ruchem Naprzodu Janów z Tauron KH GKS Katowice (3-9) taka oto sytuacja :D

Nie wklejam już płaczu że miasto nie daje pieniążków na chorzowsko-katowicki klub bo bez sensu :D


Kategoria Rower