Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Wpisy archiwalne w kategorii

Rower

Dystans całkowity:45202.36 km (w terenie 886.24 km; 1.96%)
Czas w ruchu:2202:44
Średnia prędkość:20.37 km/h
Maksymalna prędkość:68.44 km/h
Suma kalorii:22255 kcal
Liczba aktywności:1008
Średnio na aktywność:44.84 km i 2h 13m
Więcej statystyk

DPD 16/2018

  • DST 24.67km
  • Czas 01:08
  • VAVG 21.77km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 11 czerwca 2018 | dodano: 11.06.2018



Dziś na szybko, bo i trasa do pracy (Brynów - Park Kościuszki - staw Upadowy - Szopienice) oraz po pracy (Szopienice - Zawodzie - D3S - Ptasie Oś - Brynów) standardowa, a ... i babuszka czeka, coby powydawać parę rozkazów zapotrzebowań wnuczkowi xD Poza tym jedyne o czym mogę napisać, to miłe wspomnienie poranku (jednak 20*C o 6:00 rano, to jest to!!) oraz no nie zgadniecie? Tak, na powrocie wmordewind ... no bo przecież jak inaczej? :D

Przynajmniej temperatura ciągle przyjemna :) Teraz kolejno: w nocy leje, do południa leje (później spawy urzędowo - sklepowo - służbowe), w środę leje, jak przestanie to i tak pewnie w czwartek teren ... dobrze więc że dziś się ruszyłem ;)
===============================================================================
Trasa:

Fotka:
Miły akcent na Brynowie koło Rozwoju => w końcu kończą ulice Zgody, czyli moją hipotetycznie nową drogę zjazdową z DPD na garaż, która omija mi wyjazd z Kredytowej na Ligocką oraz dziury na Załęskiej :)

==================================================
A trochę ich jest heh


PS: Kolejny trip i będzie okazja :D


Kategoria Rower

Rodzinne kaemy nad wodę

  • DST 57.56km
  • Czas 02:47
  • VAVG 20.68km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 9 czerwca 2018 | dodano: 10.06.2018



Po wczorajszym spotkaniu na meczu u Łukasza, zacząłem się poważnie zastanawiać co z sobą zrobić na na weekend. Myśli krążyły różne - zacząłem nawet sprawdzać połączenia nad morze, bo w sumie Gocha ma urlop, a i mi jeszcze go zostało dość dużo. No niestety kłopot był już na starcie, bo wszystkie Polskie Busy były przepełnione, także nowa strategia, może by tak na jedną noc z góry z namiotem? No fajnie, bo i Rycerzowa kusiła ... i w sumie Racza, do tego Diabeł kusił (xD) żeby przejechać się z rowerami na Szyndzielnię. Planów kupa, a po rozmowie z Siostrą wyszło że olewamy to wszystko i w sumie możemy pojechać se rodzinie na Bieruń xD

Ten plan miał jeden zasadniczy plus, wybyczenie się do 12:00 :-) Tak więc po zjedzeniu wcześniejszego obiadu ruszyłem w kierunku Ochojca. Tam chwila odpoczynku i mogliśmy leniwie ruszyć w kierunku Łysiny. Jechało się w sumie bez żadnej spiny, korzystając ponownie z palącego słonka :) Na miejsce (po ogarnięciu sklepu) dotarliśmy trochę inaczej niż planowałem. Otóż nawet Siostra zauważyła znaczek na Łysinę, no ale ja oczywiście (nie przyznam się że zrobiłam błąd heh) chciałem jej pokazać tą drugą stronę Bierunia. Tak było, nie zmyślam :-D 

Na Łysinie myślałem, że choć stopy zamoczę, no ale niestety trochę za dużo gównażerii było i ... oczywiście Pań w strojach kąpielowych o trzy rozmiary za małe xD.
Odpoczęli i mogli wracać, już trasą jak najbardziej standardową. Droga poprzez jeden Pitt Stop na mostku, spłynęła dość fajnie aż .... do skrzyżowania ulic Lędzińskiej i DK86. Cóż, wiatr, chmury i inne paści zaczęły jawnie pokazywać że może coś z tego wyjść. Tak więc, dostając zielone światło od Gochy ruszyłem w kierunku bazy coby nie zmoknąć. Udało się 99%, bo jednak parę kropel na mnie spadło, ale na szczęście obyło się bez większego zmoczenia :-) Teraz czas na clubbing :D

EDIT: z clubbingu kibel wyszedł. Lokal był mroczny i mroczno pusty (xD), do tego w klimacie Depeche Mode - czyli zdecydowanie nie naszym. Dziesięć złotych "zaoszczędzonych" na wstępnie zostało zainwestowanych w kebaba :D Na plus poprzedzająca wyjście do Klubu, domówka i nocny spacer z Centrum na Brynów ;] Do tego w końcu jakieś nowe osoby poznane ;]

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1137001141

Fotki:
Temperatura ciągle stabilnie

Bieruń Rynek

I na celu :-)

Jeszcze inna ambitna informacja ...
No jo tysz :P

I gnój powtórny, który na całe szczęście okazał się błachy ;]


===========================================================
Dziś bez śmiecha, będzie poważne i edukacyjnie!!!!!!!!!!!!


Kategoria Rower

DPD 15/2018 + Kamieniołomowo

  • DST 108.32km
  • Czas 04:33
  • VAVG 23.81km/h
  • VMAX 59.60km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 8 czerwca 2018 | dodano: 09.06.2018


Piątek, weekendu początek :)
Dziś do pracy pojechałem rowerem, gdyż miałem dość mocne przeczucie, że po pracy wykonanej w tym tygodniu, piątek zacznie się trochę wcześniej niż o standardowej godzinie :) Nie myliłem się, ale od początku. Do pracy pojechałem jak zwykle, ble ble ble, wiecie o co biega, nieraz opisywałem więc nie będę się powtarzał ^_^ 

Po pracy natomiast wyjechałem, na już wczoraj zaplanowany trip na Kopalnie Dolomitu "Libiąż". W sumie w tym roku bardziej myślałem że to Filip zabierze mnie w te miejsce, no ale jednak patrząc po jego BeeSach, zauważyłem że był tam niedawno. Trudno, przeanalizowałem więc trasę kolegi Gizma i wiedziałem że tak czy siak muszę dojechać do miejscowości Jeleń przy jeziorze Dziećkowickim. Znam, ogarnę, a później pomyśle :-D

Dojechałem trasą standardową, bez żadnych przygód i miałem do wyboru dwie opcje: albo pchać się w las (którego nie znam) albo pojechać naokoło i przejechać kawałek DK-79, gdzie dzięki Street View widziałem że można jechać rowerem. Dobra, druga możliwość brzmi jak plan heh. Jechało się bardzo miło, przyjemnie i przynajmniej ... przestało wiać ze wszystkich stron. Co tam że w słonku było jakieś 36-38*C :-D Mi tam nie przeszkadza :-) Dojechałem do krajówki, następnie w czystej symbiozie z TIR-ami, udało mi się dojechać do zjazdu właściwego czyli zwykłej drogi gminnej. Drogi, która nie dość jest super przyjemnie zrobiona, to jeszcze do inwestycji dołożyli po prawej stronie ścieżkę rowerową, no i w to mi graj :) Pokręciłem nią do skrętu, później asfaltem i zobaczyłem przystanek rowerowy, który postanowiłem odwiedzić w celu nawodnienia. Na przystanku, wpadło mi do głowy że zrobię pierwsze w dniu dzisiejszym zboczenie z zamierzonej ścieżki. Otóż na znakach (i mapce) zobaczyłem że da się wjechać na Kamieniołom od tak zwanej dupy strony - czyli jazda od lasu :)

No i super - w końcu wpadły elementy gruntowe. Odwiedziłem kamieniołom, a później po prostu nie szło od razu nawracać się na Libiąż, gdyż w odległości około dwóch kilometrów znajdowało się podobno uroczę jezioro Groble. Tam właśnie się udałem, spałaszowałem końcówkę kebaba i mogłem jechać dalej. A właśnie jestem w sumie winien wyjaśnienie. Co do kebaba to tradycją w naszym biurze (skromnym bo trzy osobowym), jest fakt że jak ktoś ma urodziny (tym razem kumpel) to stawia obiad.

Oto, takie :)


Pojedzone, popite wodą (jak zwierzęta xD) i pierw czerwonym szlakiem do Libiąża, coby następnie uderzyć w kierunku Chełma Śląskiego. Zaczęły się delikatne górki, wiatru zero, no ale jednak chmury zaczynały straszyć po lekku. Dojechałem do Lędzin, ogarnąłem sklep po jakąś Cole (wody się skończyły) i mogłem udać się na dobrze mi znaną trasę w kierunku Zamościa. A nie przepraszam jeszcze jeden deszcz przeczekałem na przestanku xD. Później, żeby nie było to się ochłodziło. Tak, w Lędzinach na sklepie był termometr który pokazywał ... 28,7*C, i ciągle mżyło. Dziękuje w sumie za tę mżawkę :D Z Zamościa, poprzez jeden postój, zobaczyłem co tam ciekawego na czarnym szlaku, przeczekałem ulewę na Giszowcu i na spokojnie wróciłem na Żubra, znaczy do bazy :)

W końcu jakaś setka wpadła ;]
============================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1136582918 => choć ogólnie nie polecam, nawet ja mało z tego kumam heh. A i bez końcówki, bo musiałem telefon zrestartować.

Dystans skorygowany o wariację Endo w lesie przed deszczem, z czterech kilometrów zrobił mi jeden .... dwunasto-minutowy xD

Fotki:
Początkowy, popołudniowy fragment

Jaworzno Jeleń - sympatyczna okolica

Mało sympatyczna krajówka - o dziwo, nikt nie trąbił :)

Żegnaj Śląsku!!

Bardzo fajna i ulica i śmieszka ;]


Tytułowe Kamieniołomowanie xD ...

... i miejsce na drugie śniadanie

Wracamy - Libiąż, okolice PKP

Górki z okolic Chełmka

I na koniec nagroda w lasach murckowskich

=====================
W sumie?


Kategoria Rower

Zastępczo - towarzysko

  • DST 40.71km
  • Czas 02:04
  • VAVG 19.70km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 6 czerwca 2018 | dodano: 07.06.2018



Zawsze po dobrej imprezie (góry) przychodzi kac (życie), i tym razem nie było inaczej. W poniedziałek prócz załatwienia miliona spraw u babki, wczoraj (inwentura Ronda standardowo najfajniejsza xD => https://www.relive.cc/view/e1134358635) i dziś ogarniałem teren służbowy. Dobrze że już jesteśmy z kumplem w okolicach połowy, bo polekku mam odruch wymiotny jak muszę iść gdzieś, coś pomierzyć. Tyle tytułem wstępu.

Dziś po terenie, byłem w spółdzielni w celu dopytania się o pewną sprawę, potem zjadłem wcześniejszy obiad i w sumie to zgodnie z planem miałem jechać na Piotrowice. Miałem, ale nie musiałem ... mogłem, ale nie chciałem. Jutro mnie ta niewątpliwa "przyjemność" już nie ominie, ale choć o jeden dzień ten fakt odłożyłem. 

Co do celu to już wczoraj byłem telefonicznie umówiony na ploty o "gnojach życiowych" z Diobłem. Spotkanie na Batorym miało się odbyć późnym popołudniem, a ja miałem jeszcze chwilkę czasu, tak więc stwierdziłem że pojadę zobaczyć czy woda w stawach nie wyschła na zespole przyrodniczo-krajobrazowym "Żabie Doły" :) Znaczy puki co zespole, bo obszar ten już od jakiegoś czasu stara się o status rezerwatu - wg mnie słusznie.

Ładnie tam nie powiem, lecz dojazd był masakryczny dziś, czemu? ano przez wiatr, który nie dość że duł strasznie, do tego prosto w twarz - odbierając resztki przyjemności z pierwszej od 10 dni wycieczki rowerowej. Przemordowałem i mogłem przez Chorzów nawracać w kierunku Batorego. Przygoda: jedna, na zjeździe kierowca dostawczaka se drzwi otworzył, nie patrząc w lusterko - na szczęście wyhamowałem Krossiwem, które to dziś pełniło funkcję transportową. "Dziadek" spisał się całkiem, całkiem, lecz zaś coś skrzypi w pedałach przy mocniejszym nacisku, hmmm homoseksualisty czy suport? W wolnej chwili pomyśle nad tym :)

Później już spotkano z Marcinem i jazda na Rybaczówke, gdzie jeszcze dojechała Siostra ma, ze śpiworkiem mym => jeszcze raz dzięki za pranko :) Pogadali, sposmucili, poopowiadali, po planowali i mogli wracać, każdy w stronę swą. 

Humor 3/10, Forma 5/10, Chęć zostania przejechanym przez TIRa mocne 8/10 - i na tym zakończę ....
========================================================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1135158161

Fotki:
Park Śląski i niesamowita fotka, pusto!!!!!

Jak na Chorzów to całkiem ładnie, obyło się bez pany - zainteresowani wiedzą o co chodzi xD

A tu trafiłem na ładny mural z legendą Ruchu Chorzów - szanuje w sumie

Ostatnie foto czyli standardowy widok na Starych Panewnikach, nie zgubił ktoś pieska???? :)

==========================================
Pomożemy?


===================================================
Zaczyna to jakoś wyglądać heh



Kategoria Rower

Lokalnie na gruntospontanie

  • DST 42.40km
  • Czas 01:54
  • VAVG 22.32km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 28 maja 2018 | dodano: 29.05.2018


Jako przed-witałka, oczywiste Sto lat i wszystkiego naj dla Kuzyna :)


Jak widać pisze, tak więc Pani z MOPSu przeżyła :D Do tego była nawet całkiem sympatyczna i konkretna, więc wiemy na czym
stoimy.

Decyzje zostawiam reszcie rodziny, dla mnie zostały wyliczane alimenty na maksymalnym poziomie 317 zł netto, więc mi pasuje, a reszta niech robi co chce. Zdecydujemy się oddać babcię "fachowcom" OK, zostanie tak jak jest, też OK - w sumie licząc, powiedzmy 700 zł opłat plus 300 alimentów i tak wyjdzie mi taniej niż wynajem czegoś od kogoś obcego. No zobaczymy, na Dom Opieki i tak się czeka grubo ponad rok a Babuszka jest "na ostatniej prostej" ... (od 8 lat :D) więc nie wiadomo czy zdąży xD

Dobra koniec o głupotach, do konkretów :P
Po wizycie Pani miałem chwilę dla siebie czyli zobaczyłem sobie odcinek serialu, poczekałam na obiad, pooglądałem jakieś durne Kuchenne Rewolucje i wymyśliłem że idę na garaż wyczyścić napędy w rowerach. Cóż, na garażu wiadomo odpalił się "bakcyl na bicykl" i stwierdziłem że chodź objadę "Płonę Bagno" i zaliczę trochę kilometrów gruntowych => w sumie szkoda takiej ładnej 30 stopniowej temperatury ;-)

Minąłem pierwsze korki, później w kierunku domostwa Siostry mej, trochę terenem, trochę asfaltem na Murcki, gdzie skontrolowała została nowa ścieżka ... donikąd xD Następnie mogłem pokręcić się po lasach (wiało, a jak!) i wszystko byłoby fajnie oprócz tego że coraz więcej tłucznia zostało wysypane na duktach, dzięki serdeczne, dwumetrowy topór wam w plecy xD Później już ino ulicą Beskidzką do Kostuchny, kolejno znowu gruntem do Podlesia, podjazd na Zarzecze, nazot do lasu i rura na Akademiki. Ta rura zablokowana przez pana policjanta który se sprawdził stan mojego oddechu, tym razem nie zarobili, szukajcie sobie oszczędności kajś indziej :P Po tej "przygodzie" została jeszcze wizyta w bankomacie i do bazy ;]
=========================
Trasa => Koniec miesiąca, więc większość zdjęć będzie tym razem tu => https://www.relive.cc/view/e112942134

Fotki:
Leśnie, tu przynajmniej wiatr nie przeszkadzał, czego nie można powiedzieć o słonku które waliło prosto w oczy XD

Normalnie bym zdjęcia nie robił, no ale skoro już zatrzymali heh

========================
Mam jeszcze czas, a no i kilka eventów do zrobienia xD



Kategoria Rower

Miało być inaczej ...

  • DST 22.21km
  • Czas 01:10
  • VAVG 19.04km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 27 maja 2018 | dodano: 28.05.2018
Uczestnicy



... choć nie było źle xD



Od razu, na wstępie, wyjaśnię że dopiero co zaczynam nadrabiać komentarze po ostatnim wpisie xD No nie było czasu, wolne zostało wykorzystane na spacer => https://www.relive.cc/view/e1128041372 i ... dyskusję rodzinne na temat babci. Głównego wątku nie będę nawet opisywał, bo nie ma po co, ale skończyło się na jednej wielkiej rodzinnej sprzeczce. Babuszka jak najbardziej może mi zwolnić mieszkanie, kosztem alimentów - no super, jutro przychodzi pani z MOPS-u i jak jakiej nie wyrzucę przez okno i nie pójdę do pierdla za morderstwo, to jeszcze będę pisał xD
================================================================
Z rzeczy pozytywnych, to w końcu nie spędziłem nocy samemu ... a jakże, w końcu ktoś mnie pokochał i przyssał się do mnie tak jak nawet Sasha Grey nie potrafi się przyssać do nie powiem czego ...

Puki co bez obwódki, także kleszcz numer milion raczej niegroźny xD


Co do samego planu na dzień dzisiejszy, to udało nam się ino ogarnąć spotkanie z Diabłem na garażu. Następnie mieliśmy (co zresztą uczyniliśmy) podjechać pod blok Siostry, poczekać pod złą bramą (xD) i wyjechać na Bieruń. No ale leń w połączenia z paskudnym humorem całej trójki pchnął nas w kierunki ... piwa. Na Giszowcu każdy się wygadał, a i płyn nawadniający zrobił swoje. Cóż, KFC :D

Szkoda nie skorzystać z takiej propozycji, także byliśmy na KFC a potem poprzez Muchowiec dojechaliśmy na Ptasie Osiedle, gdzie rozstaliśmy się z Gochą => ona do domu, a my na garaż na pogadankę o wysokich górkach na wrzesień.

Nic ino cieszyć się z życia, bo co nam innego zostało ...
================================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1128623261

Fotki:

Najbardziej fajna część tego weekendu czyli alkohol, tak tego mi trzeba ... w ilościach nadmiernych!!!

A tu jedyna atrakcja dzisiaj - dobry mostek przy DK 86
Gocha stwierdziła że paczyć nie musi :P


Przekąska ;]

==============================================================
A w ryj chcecie?:P


=====================================================
I coś z powrotu, czyli widok z ulicy Francuskiej na ... Śląsk ;]

Dziękuję, dobranoc ....

==================================
Mądrego to i dobrze poczytać xD


Kategoria Rower

DPD 14/2018 + Dziećki

  • DST 72.04km
  • Czas 03:02
  • VAVG 23.75km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 25 maja 2018 | dodano: 26.05.2018


Od czego by tu zacząć? Chyba w sumie od tego, że wczoraj przed 22:00 zaczął mi się weekend - po czterech dniach pracy plus trzech niepłatnych etatach u babci, także ten tego ...
==================================================
Dziś już na spokojnie, po raz kolejny wystartowałem do pracy na dwóch kółkach ;] Trasy nie będę odpisywał bo standardowo, klasycznie i ... dość żwawo, bo delikatnie zaspałem i już od samego garażu liczyłem się że braknie mi około 5 minut do obowiązkowej 7:00. No co za pech, byłem nawet 2 minuty przed czasem => zielona fala i bezwiatr zrobiły swoję heh ^_^

Po odpracowaniu swojego, nawet przez myśl mi nie przeszło wracanie na garaż!! Czemu? bo wiało w stronę Sosnowca, także oberwałbym wiatrem po twarzy ;/ No tak się bawić nie będziemy, więc stwierdziłem że pojadę sobie na Dziećkowice ;] Wszystko było fajnie gdyby ... wiatr się nie zorientował że zawalił i po około kilometrze pan (specjalnie z małej) dowciapny wrócił na właściwy kierunek czyli prosto w pysk. No ale nic, słowo się rzekło to tak sobie jechałem delikatnie klnąc pod nosem ... no ale skoro powiedziało się "A" to trzeba było powiedzieć "B". Wyjechałem z Szopienic, w Mysłowicach zaliczyłem 7 na 8 możliwych czerwonych świateł (te jedyne to mega późne pomarańczowe xD), aż w końcu wyjechałem na bardziej przyjazne drogi w mysłowickiej dzielnicy Dziećkowice. Tam trochę ładnym asfaltem, trochę brzydkim, zameldowałem się na tamtejszym jeziorze i w sumie oprócz Paweła to nic ciekawego się nie działo.

Na miejscu chwila relaksu z monotlenkiem diwodoru i mogłem wracać kierunku Imielina. A jak Imielin to wiadomo że najpierw podjazdy i zjazdy, później kąsek drogi głównej (mało sympatyczniej xD), później zjazd z durnej drogi i rura na Ławki. No i tu niestety nie dość że pewnym problemem była ścieżka z kostki, to jeszcze chmury wyglądały coraz mniej fajnie xD Ogólnie mega deszcz ominąłem, no ale nie powiem, trochę mnie zlało i na Ławkach i na Wesołej - yyy? nawet podziękuję za ten deszcz, bo orzeźwił :-)

Od tego miejsca został ino podjazd pod Starą Wesołą, następnie Giszowiec, Ochojec (kontrola remontu ścieżki rowerowej na Jankego) oraz Piotrowice, Ligota i do bazy. Późnej spotkanie z Krissem, obiad, nawrót na garaż i spotkania z Diobłem i Grzegorzem, później Ania P, Łukasz i Marzena i wyszło że dziś nie jeżdżę xD Jutro Bieruń :))
=============================================================================
Trasa (kąsek ukradło) => https://www.relive.cc/view/e1127532009

Fotki
Odcinek poranny i miejski sobie dopuszczę.
A tu już Dziećkowice i ... pas rowerowy?

Paweł xD
Mało fotogeniczny, bo na mnie nakrzyczał jak zdjęcie robiłem :D

Cel dzisiejszego wyjazdu.
Mega dobra widoczność na górki :)

Le aŁtor ;)

Powrotne chmury które na zdjęciu nie wyglądają tak strasznie jak w rzeczywistości, za to ścieżka wygląda tak jak w rzeczywistości ...

Widok na wieżę Kosztowy z Wesołej, całkiem przyjemy, bym chętnie tu częściej przyjeżdżał gdyby tylko Łukasz nie postanowił zamieszkać na Brynowie :P

Końcówka i do bazy


=============================================
Karałbym :P


Kategoria Rower

DPD 13/2018

  • DST 26.40km
  • Czas 01:09
  • VAVG 22.96km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 24 maja 2018 | dodano: 24.05.2018



A dzień dobry :) Po wczorajszym służbowym hasaniu po terenie, dziś znowu pogoda pozwoliła na skromne DPD.
W tym miejscu w sumie mógłbym zakończyć, bo obyło się bez żadnych przygód i niespodzianek. Nawet relife nie będę wklejał, bo pojechałem mega klasycznie czyli Brynów - Park Kościuszki - Muchowiec - Zawodzie - Szopienice & Szopienice - Zawodzie - D3S - Brynów.

Jedyna rzecz godna odnotowania, to fakt że w końcu udało się rano wystartować w krótkich gablotach => co cieszyły bardzo bo dziś w pracy wypisałem urlop na przyszły piątek i być może na Bożociałówkę jakieś górki z namiotem wyskoczą? Pomyślimy, wszystko zależy wiadomo od pogody ;]
============================================
Fotek? :P
I jak tu pracować???? Dwa demotywatory xD

Przynajmniej tym razem nie spały na maskach, bo tak też umieją :D
========================================
W sumie, kto im zabroni xD


Kategoria Rower

DPD 12/2018

  • DST 30.72km
  • Czas 01:22
  • VAVG 22.48km/h
  • VMAX 54.20km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 22 maja 2018 | dodano: 22.05.2018



Po niedzielnej Wiśle wczoraj nastąpił dzień spokoju. I to dosłownie gdyż świadomie odpuściłem szlagierowy poniedziałkowy wyjazd na Piotrowice. Babcia wszystko ma, także nie było sensu się cisnąć bo na pewno by coś wymyśliła. Dzięki takiemu obrotowi sprawy wczoraj trochę odpocząłem, wybyczyłem się i przy okazji nadrobiłem trochę zaległych seriali :-) Trudno, byłem złym wnukiem heh.

Po takim jawnym lenistwie wstałem nawet jakieś pół godziny przed budzikiem => była to w sumie nie lada sztuka było usnąłem po 1:00 w nocy, a obudziłem się chwilę po 5:00 ... wyspany jak nigdy. Nie pozostało więc nic innego jak spakować plecak i w blasku słońca uderzyć na DPD :)
========================================
Początek klasycznie, przez wjazd pod krzyż Kopalni Wujek (zmęczyło, nie powiem), później przez Park Kościuszki gdzie popaczyłem na zegarek i wyszło że mam wuchte czasu, więc mogłem zrobić pierwszy przejazd ul. Damrota której przegląd mnie czeka w najbliższym czasie. Średnio, no ale do zrobienia, wiadomo :) Następnie wyjechałem na Warszawską i pojechałem przez Zawodzie, Roździeńską, Bednorza aż do MZUM-u.

Na dniówce "wykończyłem" wszystkie sprawy bieżące ... prócz jednej małej czyli zrobić dokumentację fotograficzną małej pierdoły dla Działu Zieleni.

Mam rower, więc dużo się nie zastanawiając zgłosiłem wyjazd na miasto pół godziny przed końcem dniówki, wypisałem się w kadrach i pojechałem pooglądać drzewa na Janowie. Plus? Przynajmniej wróciłem trochę inaczej niż nudne już do granic możliwości Zawodzie :)
Po sprawach służbowych, lasem dojechałem do ulicy Mikołowskiej w Mysłowicach, następnie naszą ul. Mysłowicką i przez las do Ochojca, skąd nastąpił już klasyk poprzez pętlę brynowską i ul. Rolną do bazy.

Jutro teren a dziś w nocy już ma padać, podobnie jutro więc i tak nic by nie było z DPD xD
Czyli w sumie wykorzystam okienko w pełni ;]
=============================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1125536930

Fotki:
Poranek a jakże, ze słońcem po twarzy => Gracias dla Siebie za okulary heh

Powrót:
Słynne drzewo na pierwszym planie, całkiem zdrowe - może stać xD ...

... i przez Rybaczówkę do bazy ;]


Do następnego.
===============================================
Hmmmm, w sumie nawet nie głupie

xD


Kategoria Rower

Klasyk na Wisłę

  • DST 95.10km
  • Czas 04:15
  • VAVG 22.38km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 20 maja 2018 | dodano: 21.05.2018



I tak to wygląda w tym kraju. W poniedziałek po DPD chciałem pójść "za ciosem" i ruszyć we wtorek przed babuszką na choćby Mikołów, nie zdążyłem bo na garażu mnie deszcz złapał, w środę teren służbowy i ( https://www.relive.cc/view/e1121627687 ) ... później lało, w czwartek dla odmiany ... lało (przynajmniej nie było żal pogody u babci xD) cały dzień, do tego w sobotę mecz na Bukowej. No super w dechę, jak nic trzeba DPD w piątek odpalić :)

Migawka z garażu jak przekładałem w czwartek wieczorem graty ze Szkodnika do Krossiwa xD


Także ten tego, pojeżdżonę xD Dobrze że choć po pracy udało się malutki spacer z Siostrą zrobić ;) => https://www.relive.cc/view/e1122948792

Sobota i mecz o 15.00. Nic a nic o nim nie napiszę bo ... szkoda palców xD

Po niewątpliwych emocjach dobrze że choć KFC i piwo się udało, a no i spacer => https://www.relive.cc/view/e1123463874

Widoczek na Tatry (Tatrę) z dawnego mostu kolejowego nad A-4 :)



======================================
Do konkretów:
No i nastał nowy dzień i nowe możliwości. Możliwość podstawowa nazywała się Wisła, którą Grzegorz zaproponował koło czwartku. Mi pasuje :)

Wstałem więc o nieludzkiej jak na niedzielę godzinie 6.15, zjazdem jakieś węglowodany z sosem Napoli i mogłem wyruszyć na umówione spotkanie w okolicach godziny 8.00 na Akademiki. Tam chwila rozmowy z Grzegorzem (który był w podobnej formie co ja xD) i mogliśmy ruszyć na Podlesie po ostatniego uczestnika wycieczki czyli Łukasza. Później już w komplecie ruszyliśmy pierw na Tychy, a następnie lasami poprzez Kobiór, Piasek dotarliśmy do Pszczyny. W sumie klasyczna trasa została zrobiona :)

W Pszczynie chwila przerwy na fotki i mogliśmy uderzyć w stronę Goczałkowic gdzie planowaliśmy pierwszy dłuższy postój. Wyjechaliśmy z Parku (było nawet dość przyjemnie, bo wiara chyba jeszcze nie zdążyła wyjść z kościoła albo z czegoś tam innego), następnie wjechaliśmy do Goczałkowic gdzie wybudowano w końcu w miarę rozsądne DDR-ki :)

Po chwili zahaczyliśmy jeszcze o knajpę i mogliśmy wjechać na tamę ... gdzie zostałem upomniany przez jednego "rolkowca" że nie mam "dzyń, dzyń". Cóż, wyglądał na klasycznego Janusza (do tego jeździł całą szerokością) więc go zignorowałem xD Później wjechaliśmy znowu do lasu i tu na całe szczęście nie było pierdyliarda rowerzystów tak więc w miarę przyjemnie, ciągle w dość dobrym tempie dojechaliśmy aż do Pierśca. Tam po kawałku asfaltu misja nawodnienie w miejscu wiadomym, następnie ponownie trochę asfaltem aż do Skoczowa gdzie wjechaliśmy na jedną z moich ulubionych ścieżek rowerowych.

Po raz kolejny tam siły wróciły i wzdłuż rzeki mogliśmy dojechać do kolejnego punktu kontrolnego czyli Ustronia. Cel: bankomat i zakupy. Co mogę powiedzieć o Ustroniu, jeden wielki tłum, no ale tego można się było spodziewać. Później jeszcze szybki relaks na polance koło rzeki i został nam ostatni odcinek (około dziesięcio-kilometrowy) do celu czyli Wisły.

  U "Małysza" misja obiad i mieliśmy pomyśleć co dalej. Grzegorz od rana namawiał na Salmopol, ja natomiast proponowałem wrócić do Skoczowa. Co wyszło? Zjedliśmy pizzę, przeszliśmy na drugą stronę ulicy i wsiedliśmy do pociągu :-D

Do setki trochę brakło ale i tak jestem zadowolony, a do tego warunki były idealne: ok 20 stopni i wiatr, który trzeba przyznać z małymi wyjątkami nie przeszkadzał zbytnio ;-) Podziekował :)

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1123826185
Brakujący odcinek początkowy:

Pierwszy kilometr edno mi policzyło w ... 13 minut, stąd różnica w średniej

i końcowy

Fotki:
Pierwsza część bez historii i ... fotek :-D
==================
A tu pierwsza atrakcja czyli wiata postojowa w lesie za Tychami, a nie czekaj: jakim lesie?

Później zaś klasycznie czyli lasy i lasy aż dojechaliśmy do Pszczyny gdzie wiadoma fotka :-)

Fajna ścieżka przed Goczałkowicami

Oleee! sklep, niestety nie posiadali lodówki - nie licząc coli Łukasza, no nie zarobili xD

Ponownie nową ścieżką, tym razem już góry zaczęły się pokazywać, po raz pierwszy dziś ;]

Tama - Goczałkowice

Bażant przy Zabrzegu

Zaś lasy ...

... ale były również i atrakcje, trzy ^_^

Dalej asfaltem ...

... o tu :-)

Trzeba przyznać że leją dobrze (ponad kreskę), bezalkoholowe oczywiście ;-)

Skoczów i wjeżdżamy na ścieżkę



Już blisko :-)

Czantoria z Ustronia

A tu Pitt Stop w klimacie :)

I cel: Gołębiewski, później milion osób więc jeszcze ino ...

... obiad i ...

... na Dworzec ^_^


Pociąg oczywiście się na mojej wiosce nie zatrzymywał więc Łukasz z Ligoty na bazę a ja z Grzegorzem na garaż, po rozmowie Szkodnik na myjnię i do domku :-) I proszę zauważyć że nic nie napisałem o mieszkaniu na dziewiątym piątrze, bez balkonu :DDD
================================================
Logiczne :D


Kategoria Rower