Wpisy archiwalne w kategorii
Rower
Dystans całkowity: | 46175.12 km (w terenie 886.24 km; 1.92%) |
Czas w ruchu: | 2251:06 |
Średnia prędkość: | 20.36 km/h |
Maksymalna prędkość: | 69.48 km/h |
Suma kalorii: | 22255 kcal |
Liczba aktywności: | 1032 |
Średnio na aktywność: | 44.74 km i 2h 12m |
Więcej statystyk |
DPD 13/2019 + Dziećkowice
-
DST
71.62km
-
Czas
03:15
-
VAVG
22.04km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 9 kwietnia 2019 | dodano: 09.04.2019

Kiedy to ja coś ostatnio pisałam? W środę. Tak więc w czwartek byłem w terenie ...
Na Giszowcu chyba znalazłem kadr do kontynuacji filmu "Zróbmy sobie wnuka" :DDD

... później Piotro. W piątek: pierw robota, a później ... padłem na ryj do wyra o 17:00 O_o. Organizm się zbuntował xD. W sobotę od rana remontowanie i w tym miejscu ponowne wielkie dzięki dla Gochy, Diobła, Łukasza i Marzeny za pomoc - super poszło ;).
W niedzielę nastąpił odstresowujący spacer z psem i poprawki na mieszkaniu.

Każda rzeczka jej - i prawie zawsze udało się z gracją z niej wyjść. Prawie :D

Nota za styl i brak telemarku adekwatna :P

W poniedziałek teren służbowy i ponowny atak blacho-smrodem (z fajną Thalią :-P) na największą ostatnio ukruszarkę budżetu mego czyli OBI.
==============================================
A co to dziś, to muszę zacząć nietypowo, bo od pochwał dla miłościwie nam panującemu rządowi. Otóż Jarosław, wraz ze spółką tak bardzo zagrali na nerwach nauczycielom że Ci postanowili sobie zastrajkować. W związku z tym mój Dyrektor stwierdził że trzeba stworzyć świetlicę w której to
Po konsultacjach z osobami które są odpowiedzialne za pracowników uzyskaliśmy informacje że to nie nasza sprawa że pracodawca nie jestem w stanie zapewnić nam miejsca pracy. Tak więc negocjujemy :D. Finalnie wyszło na to, że naprzemiennie chodzimy na nasz teren (który musimy skończyć do końca września), a co drugi dzień jesteśmy grupą interwencyjną - pod telefonem do 15:00, plus to co nam dadzą z rana. Spoko i tak ostatnio więcej jeżdżę autem aniżeli rowerem, więc będę mógł się "bawić" na Piotrowicach i przy okazji coś sprawdzić służbówko na mieście heh. Niech więc strajk trwa ... i trwa :D. Dobra, więcej do tej genezy wracał nie będę ;)
Ogólnie to póki co:

:PPPPP
=========================================
Rano podjechałem do firmy na kole, dowiedziałem się że nic dla nas nie ma, "pod telefonem" zostawiłem kolegę, a sam postanowiłem wykorzystać ponoć ostatni przyjemny dzień w tym tygodniu - niestety idzie ochłodzenie :-\. Padło na Dziećkowice, bo lubię heh. Trasy nie będę opisywał, bo była w sumie taka sama (albo podobna) jak TU albo TU.
Skorygować ino musiałem na końcówce, bo trzeba było sprawdzić jedną rzecz przy remoncie kanalizacji na ulicy Kamieńskiej. Mała to była różnica - po prostu zamiast przez Giszowiec, wróciłem przez Podlesie, Zarzecze i Ligotę ;).
Co do warunków to rano plus 7, później przy końcu licznik pokazał nawet +18. Wiatr? no był, ale delikatny - dziś i tak by mnie nawet huragan nie zniechęcił, taki głód kręcenia ;).
W garażu się zameldowałem trochę po 11:00. Siły na co najmniej setkę były - ale są priorytety heh.
Trasa:
Fotki:
Poranne słonko ...


... i śniadanko => tym razem w takim o to plenerze w tle

Kosztowy - najlepszy odcinek dziś!!
Lekko w dół, dobry asfalt, mały ruch samochodowy i ... wiatr w plecy ;)

Jeszcze nie na miejscu - ale swojsko ;)

Cel
- za brak widoku górek pffff

+ za czystą wodę

Coś z powrotu dla poznańskiej marudy DDR-kowej :-P



... a tu jeb (!!!!) szyb KWK Wesoła :D

Jedziemy dalej => las zły ...

... i las dobry ^_^

Gruntowo (chyba że jeździsz szosą :P) - najlepiej :)))))

Na koniec jeszcze raz coś o drzewach.
Otóż odwiedziłem przy okazji las smoleński.

Kiedyś tam już o nim pisałem.
No jest brzydki, ale wolę już takie coś, aniżeli postawić jakieś schody granitowe w środku miasta!!!
BTW: Oddaliłem się trochę - i o to ten las - palikami ogrodzony xDDDDDDDDD

Będę czekał aż Mors, pod chatą skończy drzewa siać i wyjdzie że puszczę zasadził :P:DDDDD
=====================================
Pozdro ...

... i do kolejnego ;]
Kategoria Rower
DPD 12/2019
-
DST
26.17km
-
Czas
01:09
-
VAVG
22.76km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 3 kwietnia 2019 | dodano: 03.04.2019

Jutro teren, w piątek dniówka z Kierownikiem (choć tu jeszcze widzę cień szansy na kręcenie), w sobotę pewno cały dzień na Piotro i dopiero w niedzielę jakiś relaks. Możecie pisać: góry, rower, Jura - obojętne => choć pewno będzie padać (xD) heh. W sumie bym się nie obraził ;)))) :P.
==============================
Wczoraj na mieszkaniu po odkryciu "kolejnych atrakcji" nic ino szło się upić. Zrezygnowałem jednak z tego planu, coby dziś pojechać sobie do roboty i przemyśleć pewne kwestie. A co!!?? :P. Wystartowałem tradycyjnie (czasowo), co skutkowało przejazdem przez okolice Upadowego - bo szybciej ;].
Do pracy (pomimo dwóch postojów na poniższe fotki) na szczęście zdążyłem - nawet z dość spokojnym zapasem czasowym. Jechało się (prócz słonka w twarz) całkiem znośnie i nawet te ino cztery stopnie powyżej zera mi specjalnie nie przeszkadzały ^_^.
Fotki słonka o poranku ;]


=================================
W pracy dopompowałem opony i stwierdziłem że zobaczę jak u mnie z formą ;].
Wyszło jak na początek kwietnia (boczny wiatr, moja forma, korki i światła oraz fakt, że ciągle jeżdżę na kołach 2.25) dość fajnie ;). Aha, fotek z powrotu brak :-P.
W domu szybki obiad i musiałem wykonać czynność której to zbytnio nie lubię.
Autem [cholerni (oni jadą, a ja stoję w korku) rowerzyści!!!!! :PPPPPPP] ogarnąłem to co ogarnąć miałem (OBI) i nastąpił kolejny rekonesans z Gochą na włościach. Jeden pokój już jest praktycznie pod malowanie, no ale pojawił się problem z drugim. Kolor znajdujący się pod tapetą ... yyy, no cóż? Chyba nałożę z milion warstw farby, coby przypadkiem nie było prześwitów heh ;)
Dziś bez śmiecha, ino z życia wzięte.
Tak, w Obi pracują mężczyźni :D

Biały niezwykle przytulny ... też niczego sobie :DDDD
Kategoria Rower
Piątek i sobota, a mi na grunty przyszła ochota ^_^
-
DST
37.79km
-
Czas
01:51
-
VAVG
20.43km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 30 marca 2019 | dodano: 01.04.2019

Sorki za zaległości, ale jak się to mówi - ostatnio nawet nie mam kiedy się po tyłku podrapać ;///
Wasze BeeSy nadrobię w najbliższej chwili, pierw mój ;]

Zacznę od piątku, kiedy to wróciłem z pracy i miałem pogadankę na temat przyszłości mej z rodzicami. Nie wnikając w szczegóły, napiszę ino że Matce nie podoba się fakt, że chcę wydać swoje pieniądze, nie tak, jak ona chce. Poza tym w ogóle to bezsensowny plan, że chce sprzedać swoje mieszkanie - bo ona przecież ma do niego sentyment xDDDD. Bardzo skutecznie omijała je (i swoją matkę) przez parę lat, ale teraz jej szkoda heh iks dyyyyyy. Mniejsza o to - gadać to se może :-P
Zabrałem dupę w troki i rura na autobus, którym to Siostra wracała z roboty. Szybki sklep (i obiad) i nadrobiliśmy psie kilometry ku uciesze Arji ;). Jako że standardowo nie mieliśmy konkretnego planu, zaproponowałem spacer na moje klasyczne miejsce kwiatkowe.
Dupa krokusowa - brakło około dwóch dni pfffff xD

Ale że dość przyjemnie się szło, to pokrążyliśmy jeszcze trochę po lesie, znaleźliśmy mega fajną polankę i mogłem odprowadzić Gochę do bazy, a sam skierować się na przystanek autobusowy. Jako że autobusu nie było, to poszedłem do sklepu po którym ... w sumie doszedłem do domu xD Nogi zdrowe, to po się pakować do komunikacji miejskiej? :D
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1291492738
Fotki piątkowe:
Głowna bohaterka dnia ;]

Przy torach, zezwalam, ale i tak nie wygląda to ani ładnie, ani uroczo pffff

Polanka i dobrze że się nie pomyliłem i rzuciłem tym co trzeba :D

=========================================
Dziś (sobota) wstałem natomiast około 7:00, później zasnąłem, następnie oczy otwarłem około 8:00 i ponownie Morfeusz. Finalnie obudziłem się około godziny 10:00 i po śniadaniu nastąpiła ewakuacja z domu, bo zaś było słychać głosy z gościnnego :D. Plan na rower miałem trochę bardziej ambitny, no ale na godzinę 17:30 umówiłem się na mecz GieKSy u Janiola. Do tego w głowie miałem misję zrobienia porządku w jednym pokoju na Piotrowicach, gdyż w poniedziałek przyjeżdża facet, który zabiera mi (oczywiście odpłatnie) trochę rupieciarni.
Z Gochą na mieszkaniu umówiłem się na 14:30 => czyli zostało mi tylko około trzech godzin na rower i dojazd z garażu na chatę. Padło więc na jazdę w stylu dookoła komina, gdzie założyłem sobie zrobić jak najwięcej kilometrów gruntowych ;)
Jechało się mega przyjemnie, gdzie pierw (przez Akademiki) ruszyłem w kierunku Halemby, następnie zrobiłem nawrót, zobaczyłem co się dzieje na Hałdzie Panewniki, po czym skierowałem się w kierunku bazy.
Następnie na Piotrowice, sprzątanie, spotkanie z Kęsym, mecz (w końcu wygrany) i zakończyłem sobotę.
BTW: Pierwsze "straty" również zaliczone :D

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1291919924
Fotki:
Wjazd do lasu - ładny

Króciutka przerwa ;]

Brzydki las :P

KWK Halemba z dołu :)

Klimatycznie ...

... i tu też :). Tak, to Katowice ;]

Pierwsza okrągłość ;]. Wiem że moi koledzy i koleżanki z BeeSa już dawno po tej licznie - ale co mi tam, pochwalę się ;]

Hałdowe klimaty (KWK Halemba z góry).
Tą śląską górkę (Panewniki) lubię najmniej ...


Wiewiór ;] => Sarna była blisko, ale w ostatniej uciekła z obiektywu :(

I spokój (Brynów) - choć zdążyłem ino jedno wypić ;)

W niedzielę pierw spotkanie z Diobłem, później znowu Piotro, spacer (Mi Fit pokazał ogólnie 11.8km) i koniec weekendu.
===================================================
Można podsumować:
Eeeee, no nie wiem co napisać, więc nic nie napiszę :P


============================================================================
Mamy (od dziś) nowy miesiąc, więc trzeba było swoją debiutancką "służbówkę" na ten rok zrobić ;]
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1293128973
W pewnym momencie łatwo nie było => skubany do miziania był pierwszy :D
- zajęty jesteś?
- oki, legne se xD

Jeszcze widok na Katowice :DDDD

I poezja wprost z Podlesia :DD

Ja wiem że to blog rowerowy, ale jednak sytuacja z ekipą od wywożenia gratów jest godna opisania xD. Otóż z piętnasto-sekundowym spóźnieniem (!!!) przejechali pod mój blok (jak to Ojciec określił) "Flip i Flap". Wiadomo - dwóch trzeźwych być nie może, bo takie rzeczy się nie zdarzają (no chyba że w bajce "Sąsiedzi" xD) więc trzeźwy był ino kierowca Flip (kurde, nie pasowało mi tylko że był wyższy), Flap robił za tego pijanego, albo MOOOOOCNO wczorajszego. Coś w stylu że jak tylko mi dmuchnął, to wyciągnąłem drzwi z pokoju z obawy o nie => zawierały elementy szklane xD.
Co do ich roboty to brakowało tylko muzyczki z Benny Hilla. Że Flap się nie zabił, albo nie przebił się nogą do mieszkania obok ... to winszuje mega xD. Flip natomiast z pełną powagą oznajmił mi że cytuję "przypadkowo rozwaliliśmy" panu kątownik przy drzwiach na klatce. Fajnie, a ten w mieszkaniu? No, też trochę. XDDDD. Oj tam - soooorry. W tym samym czasie co Flip gadał że mną (po robocie), Flap zaczął pertraktować z moim Ojcem, który to nagle stał się majstrem. Jako że nie chciałem już ich oglądać to Flap dostał 2x po sto gram gorzoły smakowej i tak ... zostałem kierownikiem. Ha!!! I to wszystko za jedyne 350zł - no plus wódka :D
Ale oki, jeden pokój czysty, plus drugi bez największego grata. Ciekawe jakie historię czekają mnie później. Póki co wiem (dzięki Flip i Flap) że parkiet jednak będzie potrzebował renowacji xD Tylko czy cyklinowanie czy coś innego? Muszę pomyśleć - grunt że ruszyło!!

:P
Ile to wszystko potrwa nie wiem. Wiem za to że raczej w kwietniu mam pokręcone. Jutro idealna pogoda pod DPD, ale co zrobić skoro ściany się drapania domagają? :))
PS: mega dobrze że nie pojechałem - wieje gorzej niż na Śnieżce, do tego oczywiście w twarz xD.
Kategoria Rower
DPD 11/2019
-
DST
42.21km
-
Czas
02:03
-
VAVG
20.59km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 27 marca 2019 | dodano: 27.03.2019
Pod jednym z ostatnich wpisów Morsa o tym, pojawiły się komentarze pewnej koleżanki co do powitałek - że niby kiczowate. No być może, mi tam obojętne - mogą być, może ich też nie być :P
Co do dziś, to w poniedziałek zaplanowałem sobie odpoczynek (oczywiście po pracy), który wyszedł. Wczoraj miałem taki sam plan, ale ... no nie wyszedł, bo trzeba było pojechać na Piotrowice. Potem jak już się z domu ruszyłem, to założyłem sobie że w końcu zamontuje błotniki do Szkodnika ;]
Zacząłem montaż już grubo po 20:00 i ... zaczęło padać. Trudno - to nic skomplikowanego, więc (byłem na garażu) pod lampką zrobię. Fajnie szło aż do czasu kiedy przyszedł "kolega" (xD), który to ponarzekał trochę że: były narkoman, alkoholik, człowiek bez wykształcenia, po kryminale, bez znajomości, wiecznie zmęczony (mocna samoocena!!) ... ma ciężko w pracy/życiu. Spoko, nie wnikałem o co dokładnie chodzi, ino zrobiłem co zrobić miałem i opuściłem kompana - zostawiając mu piwo "na drogę", coby nie marudził (:P) i nie zapluł mi reszty podjazdu ;/
Rano wstałem, spakowany, błotniki (w nocy mżyło) zamontowane, patrzę na termometr i widzę ... minus trzy stopnie Celsjusza juhuuu. Cóż zrobić heh?

XDD
Pogoda jednak całościowo wyglądała całkiem przyzwoicie, więc planów (ok, dzieci zostawiłem w spokoju :P) nie zmieniłem.
Widok z rana na Rozwój

Ruszyłem i od razu wpadłem na lodowisko xD.
Bardzo asekuracyjnie (po szklance - o takiej, mam nadzieje że widać) ...

... dotoczyłem się do D3S i skręciłem na Upadowy (kot na leniu w bonusie) gdyż ...

... tam przyjemniej miałem parę metrów gruntowych, plus dwa odcinki z kostki - którą to dziś uwielbiałem!! ;]
W pracy na start dowiedziałem się że moje biuro jest zajęte przez szkolenie, ale to i dobrze się złożyło bo dostaliśmy przydział finansowy na służbowe bilety miesięczne. Do tego kończy się miesiąc, więc zostałem poproszony o załatwienie mojego biletu na pociąg i przywiezienie rachunku, coby dziewczyny mogły "miesiąc zamykać". Skoro miałem rower, to nawet nie protestowałem, gdyż wpadło kolejne piętnaście kilometrów trasy na dworzec i pod Spodek ... za które jeszcze miałem zapłacone :P.

- plus że zamiast 119zł płace 26zł za bilet na miesiąc
- minus że zaś się teren zaczyna
- plus że przynajmniej wyjdę z biura
- minus że zaś wyjdę z biura i się będę z ludźmi użerał
- plus że przynajmniej urozmaicenie
- minus że jak teren, to brak roweru
- plus że w fajne miesiące solarium za darmola
- minus że można zmoknąć.
Czyli w miarę równo, ale robota to nie koncert życzeń, więc trzeba działać coby zarobić ^_^.
==========================
BTW: W kwestii ścieżek z nowym sezonem. .. nie nastąpiła poprawa xD

Po robocie (szlak klasyczny) już bez fotek, bo wiatr mnie zniszczył totalnie i nawet nie miałem ochoty się zatrzymywać xD.

Trasa ogólnie wyszła o taka ;]
Co do dziś, to w poniedziałek zaplanowałem sobie odpoczynek (oczywiście po pracy), który wyszedł. Wczoraj miałem taki sam plan, ale ... no nie wyszedł, bo trzeba było pojechać na Piotrowice. Potem jak już się z domu ruszyłem, to założyłem sobie że w końcu zamontuje błotniki do Szkodnika ;]
Zacząłem montaż już grubo po 20:00 i ... zaczęło padać. Trudno - to nic skomplikowanego, więc (byłem na garażu) pod lampką zrobię. Fajnie szło aż do czasu kiedy przyszedł "kolega" (xD), który to ponarzekał trochę że: były narkoman, alkoholik, człowiek bez wykształcenia, po kryminale, bez znajomości, wiecznie zmęczony (mocna samoocena!!) ... ma ciężko w pracy/życiu. Spoko, nie wnikałem o co dokładnie chodzi, ino zrobiłem co zrobić miałem i opuściłem kompana - zostawiając mu piwo "na drogę", coby nie marudził (:P) i nie zapluł mi reszty podjazdu ;/
Rano wstałem, spakowany, błotniki (w nocy mżyło) zamontowane, patrzę na termometr i widzę ... minus trzy stopnie Celsjusza juhuuu. Cóż zrobić heh?

XDD
Pogoda jednak całościowo wyglądała całkiem przyzwoicie, więc planów (ok, dzieci zostawiłem w spokoju :P) nie zmieniłem.
Widok z rana na Rozwój

Ruszyłem i od razu wpadłem na lodowisko xD.
Bardzo asekuracyjnie (po szklance - o takiej, mam nadzieje że widać) ...

... dotoczyłem się do D3S i skręciłem na Upadowy (kot na leniu w bonusie) gdyż ...

... tam przyjemniej miałem parę metrów gruntowych, plus dwa odcinki z kostki - którą to dziś uwielbiałem!! ;]
W pracy na start dowiedziałem się że moje biuro jest zajęte przez szkolenie, ale to i dobrze się złożyło bo dostaliśmy przydział finansowy na służbowe bilety miesięczne. Do tego kończy się miesiąc, więc zostałem poproszony o załatwienie mojego biletu na pociąg i przywiezienie rachunku, coby dziewczyny mogły "miesiąc zamykać". Skoro miałem rower, to nawet nie protestowałem, gdyż wpadło kolejne piętnaście kilometrów trasy na dworzec i pod Spodek ... za które jeszcze miałem zapłacone :P.

- plus że zamiast 119zł płace 26zł za bilet na miesiąc
- minus że zaś się teren zaczyna
- plus że przynajmniej wyjdę z biura
- minus że zaś wyjdę z biura i się będę z ludźmi użerał
- plus że przynajmniej urozmaicenie
- minus że jak teren, to brak roweru
- plus że w fajne miesiące solarium za darmola
- minus że można zmoknąć.
Czyli w miarę równo, ale robota to nie koncert życzeń, więc trzeba działać coby zarobić ^_^.
==========================
BTW: W kwestii ścieżek z nowym sezonem. .. nie nastąpiła poprawa xD

Po robocie (szlak klasyczny) już bez fotek, bo wiatr mnie zniszczył totalnie i nawet nie miałem ochoty się zatrzymywać xD.

Trasa ogólnie wyszła o taka ;]
Kategoria Rower
Wszystko wokół się zmienia ...
-
DST
102.82km
-
Czas
04:57
-
VAVG
20.77km/h
-
VMAX
57.42km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 23 marca 2019 | dodano: 25.03.2019

... nawet Tyyy. Oki, nie będę was Farbą nękał heh.
Na start tego BeeSa wyjaśnię jednak tajemniczą kwestie, którą to poruszyłem w jednym z ostatnich wpisów. Przez ostatnie trzy dni (choć w sumie finalnie przez ostatnie parę lat heh) najważniejsza była kwestia Babuszki. Wspominałem chyba o niej raz, dwa czy tam milion (:D) w moich wpisach. Otóż po niecałym roku, w końcu udało się dojść do konsensusu z rodziną w sprawie Domu Opieki dla Tolki. Niestety, sama se już nie radzi, a nikt nie ma aż tyle czasu i możliwości coby się nią opiekować 24/7. Miejsce się znalazło w piątek, do soboty zostały ustalone wszystkie kwestie finansowe, w środę przyjechała Chrzestna ma i mogliśmy zacząć działać.
W czwartek miałem urlop i ogarnęliśmy sprawy bankowe zaliczać przy okazji taki oto spacer troloTolowozem.
Bez przerzutek niestety xD


W piątek pakowanie, żegnanie i dziś Babuszka wyruszyła w kierunku pod poznańskich Pobiedzisk. DOŚ wg mnie świetny => o taki, szkoda ino że prywatny - bo będzie mnie to kosztować 400zł co miesiąc. Takie trochę alimenty bez seksu (xD), no ale Babci wygoda i opieka najważniejsze. A i ja trochę odpocznę i przy okazji zmienię swój styl życia :). W Katowicach i tak coraz mniej mogłem. Do tego będzie kolejny pretekst żeby Poznań odwiedzać - 30km w jedną stronę rowerem ino zachęci ;)
Pewno pierwsze dni/tygodnie będą dziwne, bo się do niej mega przyzwyczaiłem, no ale od czego są telefony? :)
======================================
Wracając jeszcze na chwilę do tytułu, to jednak nie do końca wszystko się zmienia. Minęło właśnie 11 lat, od pamiętnej rzezi odwetowej panów (specjalnie z małej) w niebieskim na kibicach GieKSy. Mój zerowy szacunek do tej służby pewno nigdy się nie zmieni. Diobeł podrzucił bardzo fajny, obszerny materiał który jest do poczytania o tutaj. Najlepsze oczywiście jest to, że winnych ze strony milicji nie ma. Wszystkie sprawy umorzone, a psychicznie i fizycznie oberwało się wszystkim => chuliganom, kibicom, nieletnim, kobietom, a co najlepsze ... kierownikowi pociągu. W sumie co za różnica kogo pałujemy czy obrażamy xD.
=====================================
Oki, tyle tytułem wstępu. Geneza na dziś pojawiła się koło wtorku, a realnych kształtów (choroba Łukasza i moje żebro) nabrała w czwartek. W piątek jeszcze ogarnąłem końcówkę spraw babuszkowych i spacer (ok 8km) z takim oto dobrym

Oczywiście te dwie sprawy zostały okraszone nutką alkoholu i z samego rana alkomat oszalał xD. Do stanu normalności wrócił około godziny dziesiątej, więc mogłem udać się na garaż i po chwili rozmowy z Łukaszem skierowaliśmy się trasą tradycyjnie-leśną na zamek w Chudowie. Na szlaku do końca doszedłem do siebie, ale niestety pierwotny plan ataku na Rybnik poszedł na grzyby xD.
Przez remont torów w okolicach Orzesza, nie mieliśmy pociągu powrotnego, a sama jazda tam (przez durne podjazdy w okolicach Mikołowa i w/w Orzesza) nam się nie uśmiechała xD Myśleliśmy też o Lublińcu, no ale mieliśmy ino jeden racjonalny pociąg o 17:33 i na niego trzeba było zdarzyć, bo zaprosiłem parę osób na moje nowe/stare mieszkanie na godzinę 20:00. Po co więc się stresować i gonić?
Setka jednak być musiała więc padło na Tarnowskie Góry ^_^. I w tym miejscu wielkie dzięki dla Łukasza za ogarnięcie szlaku. Klimatycznie po przejechaniu Przyszowic, pojeździliśmy po jakichś dziurach, ominęliśmy centra miast i dość fajną drogą dojechaliśmy na nasz cel. Nie licząc mojego kryzysu gdzieś między 53-cim a 60-tym kilometrem jechało się bardzo fajnie. Główna to zasługa wiatru - którego to nie było :D Dziękuję heh.
Po dojechaniu do TG wpadliśmy na kolejne kilometry gruntowe (których dziś było co nie miara - uwielbiam) i skierowaliśmy się na jezioro Świerklaniec, gdzie zaplanowany był postój piwno-owocowy. Nic nie napiszę na temat Parku przed jeziorem, bo ilość ludzi która tam była mnie położyła na kolana xD. Miło że choć oczy mam zdrowe i zauważyłem koleżankę z pracy, z którą to chwilę porozmawiałem. Po przerwie i odpoczynku mogliśmy dokręcić przez Siemianowice Śląskie (Vmax na ul. Agnieszki) do garażu i tym samym domknąć dystans który to sobie założyliśmy ◉‿◉. Więcej oczywiście "poopowiadam" przy okazji fotek.
Trasa
Fotki:
Ruszamy - teren bazyliki

W lasach uroczo - drewno nie wiem skąd. Las jak stał tak stoi xD

Jedziemy dalej

Coraz bliżej (tak, kask wrócił do łask ;)) ...

... i bliżej ...

... i jest i Chudów czyli klasyk wiosenny :)

Jedziemy dalej

Wiadomo :)

Fajna śmieszka z widoczkiem :)

Ahooooj :D

Odcinek prefabrykowany ;]

Stawik - dobre miejsce na Pitt Stop, ale niestety czas naglił ;]

Chwila gruntówki ...


... i odcinek klimatyczny => dobrze że nikt nas nie zabił tam. Mała rzecz, a cieszy :P

Park Kultury i Wypoczynku - Gliwice.

Kolejne gruntowe ...

... i nudny asfalt - to tu miałem kryzys ;/


Kamieniec i postój sklepowy.
Miejscówka urocza, stan asfaltu (tu i przez najbliższe 10km) niestety już nie ;/

Tarnowskie Góry

A po nich wjazd ...

... i zjazd z widoczkiem :)

Zabytkowa Kopalnia Srebra

Jedziemy dalej

Kolejne gruntówki z widokami :)

Zjazd singlem ;]

Ostatni widok dnia dzisiejszego

Ponownie gruntowo - tak, to znakowana ścieżka :D

Rów Świerklaniecki ...

... ichszy Park ...

... i jezioro :)

Wracamy przez zaporę - trochę pod prąd, czym wkurzyłem jednego kierowcę xD.

Ostatki z zachodem i do bazy ;]


Mocny kandydat do podsumowania rocznego :)
Fajnie, bo pomimo że zrobiliśmy dużo kaemów nieutwardzonych, wyszła całkiem sympatyczna średnia :)
BTW: Możliwe że jeszcze będzie filmik :)))
==================================================
Co do imprezy, to się odbyła :-P. Dziękuję obecnym i mojej wątrobie że to przeżyła heh. No ale skoro wódka się polała, to z roweru w niedziele nici. W domu jednak siedział nie będę, więc stanęło na tym że trzeba by było w końcu dobremu pieskowi zrobić porządny spacer.
Po obiedzie ruszyłem więc (z przystankiem w Piotro) na Ochojec. Spacer, jak spacer - było sympatycznie, ino na końcu nogi już bolały xD Aaaa i zrobiłem dobry uczynek. Autobus mi sprzed nosa uciekł, wiec poszedłem se jeszcze po piwo. Po zakupie podbił do mnie Pan menel i poprosił o złotóweczkę na browara. Dostał całego Żubra :D. W sumie miałem dobry humor, a i wyczuwałem poniedziałek :)
Fotki:
Pieseł na hałdzie Kostuchna

Arya pierw się umazała ...

... a potem umyła xD. Dobry pies :D

Było by ;] Takich długich BeeS-ów to nawet z gór nie piszę ;D
========================================================

Kategoria Rower
DPD 10/2019
-
DST
25.32km
-
Czas
01:13
-
VAVG
20.81km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 19 marca 2019 | dodano: 19.03.2019

Koszmarny to był poranek ;/
Wczoraj w komentarzu wspominałem że obiłem se żebro w górach. Spanie na boku więc w grę nie wchodziło i musiałem spać na plecach. Skutkowało to pobudkami o 01:10, 02:05, 03:30 i finalnie o 05:00 rano xD. Jak już wstałem to wyjrzałem przez okno i co widzę? Ano szron na autach, a ja już (od wczoraj) spakowany na DPD. Minus jeden stopień Celsjusza - no nie ma tragedii, dokulałem się więc na garaż i co widzę? ...

Fajnie, ale stwierdziłem że skoro po ostatnim tripie nic się nie działo, to dopompuje koło i posłucham czy schodzi powietrze. No nie schodziło, więc ruszyłem w stronę roboty - kontrolując ciśnienie co jakiś czas. Finalnie dojechałem do Szopienic (klasycznie) i dopiero tam ponownie zaczął baaaardzo powoli schodzić luft. Aaaa, z tego wszystkiego zapomniałem bryli zabrać i co chwile radośnie sobie płakałem przez zimny wiatr i ... takie oto miłe poranne słonko xD

W pracy nie pozostało mi więc nic innego, niż zrobić co miałem zrobić jak najszybciej się da, coby jeszcze wystarczyło czasu na wymianę dętki.
==================================
Czasu wystarczyło (na styk, ale jednak) i mogłem ruszyć w drogę powrotną. Tu już jechało się super => osiem stopni Celsjusza jak na tą porę roku w zupełności mi wystarcza heh. Przez Upadowy ...
BTW: droga w końcu przeschła - fajnie, bo to moja najkrótsza trasa do pracy ^_^

... dotarłem do garażu gdzie zaczęło wiać :D Wiatrowy ewidentnie zaspał pół godziny => znaczy nie to że go nie było, ale był względny, co również w ostatnim okresie mi wystarcza ;)
I przynajmniej nie ma smogu :PPPP

Poza tym nic ciekawego, oprócz faktu że w końcu wzięli się za zapadnięty odcinek D3S - na start ... wycięli drzewa xD

Jak tak dalej pójdzie, to nawet ja spłonę xDDDD
========================
Dziś bez śmiecha - daje ino przykładowy rozkład temperatur z drzewami i bez ...

PS: Dziś (środa) też byłem przygotowany na rower. Minus cztery rano mnie zniechęciło xD
A jutro urlop xD
Kategoria Rower
Kółeczka (wietrzne) dwa
-
DST
57.74km
-
Czas
02:39
-
VAVG
21.79km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 16 marca 2019 | dodano: 16.03.2019

Po wczorajszym spacerze, że tak powiem niedokończonym (bo babuszka), dziś wstałem chwilę po 7:00 rano, poleżałem, nadrobiłem internet i wymyśliłem se że idę na rower. W końcu wolny dzień. Taki cały heh. No niestety, nie zdarzyłem butów zawiązać i dostałem info że mam do Toli podjechać xD. Skoro mus, to mus.
Z garażu wyruszyłem chwilę po godzinie 10:00, załatwiłem co miałem załatwić i ruszyłem na trip właściwy. Ogólnie (tajemniczo) to napiszę że się dzieje w sprawach babuszkowych i ... na tym zakończę, póki co. Nie lubię zapeszać ;)
Po odwiedzinach pierw frunąłem lasem, później wjechałem na Stare Panewniki i zostałem zgwałcony przez wiatr, wiejącym z zachodu na wschód. Opcją z dojazdem na mój cel (czyli Żabie Doły) przez Rudę Śląską, spalił na panewce i postanowiłem wykonać pierwszą pętlę z wiatrem w plecy ^_^.
Od Brynów już klasycznie przez Zaleską Hałdę i Park Śląski dotarłem do Chorzowa i miejsca gdzie lubią się opony przebijać. Chwila telefonicznej rozmowy z Gochą i rura nazot przez Siemianowice, Dąbrówkę Małą i D3S. Czy coś napisze o wietrze. No nie, był, a w którą stronę wiał? Tego nie jestem w stanie określić ;)
Trasa
Fotki:
Las w okolicach Akademików

Warunki wietrzne ... w normie :D

A przy tym zdjęciu ostatni raz poruszę temat wycinki drzew przy ul Owsianej. Czemu ostatni? A no temu, że nie wiem czemu ta sprawa trafiła do mojego MZUM-u. Dziwne - wszak ten odcinek ulicy znajduje się całkowicie w granicach administracyjnych miasta Mikołów.
Do sedna: koleżanka mi wytłumaczyła że tam jest ponad pięćdziesiąt drzew w stanie całkowitej deklaracji!!! Lwia część wygląda pewno nie lepiej. No dobra, te niech se wytną, a od lasów proszę się "odsmerfować" B-)

Jedziemy dalej: osiedle Tysiąclecia i ...

... Park Śląski


Warunki wietrzne bez zmian - tak, jadę w lewo xD

A tu już na celu


Z powrotu:
Osiedle Budryka z widokiem na Łagiszę i Dorotkę

Siemianowickie ścieżki rowerowe - nie ma ich dużo (chwale, wolę jechać ulicą :P), ale te co są - dają radę :-)
BTW: ludzie uciekają przed wiatrem za przystanek xD

A tu moja największa wpadka.
Otóż, zacząłem ścigać się z pociągiem i zapomniałem że ... muszę przecież przejechać przez przejazd na Dąbrówce xD
Tak, wygrałem ... Pitt Stop :D

D3S i w końcu przejazd bez lodu ^_^

A na Rozwoju meczycho heh. Kibiców jak zawsze miliony :D

A na koniec po tripie prysznic - myjka wolna, więc co mi szkodziło ;)

Teraz czas na strzałki i się ustali co do jutra, bo ponoć pogoda miody ma być ;)))
BTW: strzałki nie wyszły - Babski Comber xD
=======================================
Dokładnie!!

:PPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPP
Kategoria Rower
DPD 9/2019 + Piotro
-
DST
32.51km
-
Czas
01:34
-
VAVG
20.75km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 13 marca 2019 | dodano: 14.03.2019

Planowo do pracy miałem wystartować wczoraj, ale ...

... no nie wyszło xD
Dziś też miało nie wyjść, bo rano deszcze zapowiadali, ale na całe szczęście wstałem wcześniej i zobaczyłem na prognozie pogody że opady przesunęły się w okolice godziny 7:00 - 7:30, czyli wystarczająco. Dodatkowo wczoraj wieczorem przemontowałem sobie tylni błotnik z Krossa do Szkodnika, więc nawet delikatnie zmoknięcie na końcówce by mi krzywdy nie zrobiło ;)
Ponadto motywatorem był fakt, że podczas ostatnich wichur pod domem obaliło mi się drzewo, odsłaniając najlepszą rozpałkę jaka istnieje => tak więc mając czas pozbierałem sobie trochę do garażu na kiedyś tam ^_^.

Co do samej jazdy to już na start wiedziałem że nie poszaleje, bo Szkodnik nie przyjął przeszczepu błotnika, a raczej ... błotnik nie wytrzymał zaszczytu i se pękł delikatnie przy zgięciu xD. Do pracy zajechałem jednak (przez Zawodzie) z dość sporym zapasem czasowym, po drodze zatrzymując się jeszcze przy kiosku w celu zakupu specyfiku klejącego m.in (a może przede wszystkim) palce :D
Fotka z rana - nie mam już pomysłu co fotografować, więc macie widok na wieże ciśnień z ulicy Gallusa :)

Wieża została zbudowana w 1912 r. w celu zaopatrzenia w wodę pitną mieszkańców osiedla. Około 1918 roku teren wraz z wieżą kupiła kopalnia. Przez prawie 60 lat wieża służyła górnikom dostarczając wodę do łaźni. W latach 80. została wyłączona z użytkowania.
Po pracy natomiast miałem misję podjechać do Babuszki coby ogarnąć zakupy. Do Piotrowic dojechałem klasycznie przez Giszowiec i Ochojec, chwilę pogadałem, ogarnąłem sklep, znowu pogadałem, ułożyłem Tolę do snu i mogłem wracać. Oj, ciężko to widzę - wiadomo że na każdego przyjdzie pora, ale Babcia coraz słabsza. Ja wiem że ona już umierała ze trzysta razy, ale tym razem coś już jest konkretnie na rzeczy => marnieje w oczach ;/. Być może przez pogodę, się okaże - już nie raz wracała z drugiego święta ;)
Do garażu wróciłem przez Akademiki i Ligotę, gdzie dokończyłem "robienie" darmowej rozpałki :)
Trasa:
Fotki powrotne:
Lasy w okolicach Giszowca i mój błotnik (godny) ...

... który się przydał

ale się popsuł ponownie gryyyyyyy
===============================================
Z powrotu ostatecznego, tężnia prawie skończona - Piotrowice Zdrój normalnie :D

Gocha i Marzena pewno to lubią :P
Rozpałki porobione - Łukasza płynna zostanie na Rzeszów ;)

=========================================
Już niedługo

Warto czekać ;))))

Po pracy natomiast miałem misję podjechać do Babuszki coby ogarnąć zakupy. Do Piotrowic dojechałem klasycznie przez Giszowiec i Ochojec, chwilę pogadałem, ogarnąłem sklep, znowu pogadałem, ułożyłem Tolę do snu i mogłem wracać. Oj, ciężko to widzę - wiadomo że na każdego przyjdzie pora, ale Babcia coraz słabsza. Ja wiem że ona już umierała ze trzysta razy, ale tym razem coś już jest konkretnie na rzeczy => marnieje w oczach ;/. Być może przez pogodę, się okaże - już nie raz wracała z drugiego święta ;)
Do garażu wróciłem przez Akademiki i Ligotę, gdzie dokończyłem "robienie" darmowej rozpałki :)
Trasa:
Fotki powrotne:
Lasy w okolicach Giszowca i mój błotnik (godny) ...

... który się przydał

ale się popsuł ponownie gryyyyyyy
===============================================
Z powrotu ostatecznego, tężnia prawie skończona - Piotrowice Zdrój normalnie :D

Gocha i Marzena pewno to lubią :P
Rozpałki porobione - Łukasza płynna zostanie na Rzeszów ;)

=========================================
Już niedługo

Warto czekać ;))))

Kategoria Rower
Przeminęło z Paprocanami
-
DST
57.90km
-
Czas
02:50
-
VAVG
20.44km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 9 marca 2019 | dodano: 10.03.2019

Ciągle nie potrafię się nauczyć, że przy cyklonie się nie jeździ xD. Po wczorajszym spacerze z Siostrą i ... no co? Suką ...
... o taką:

plan na dziś był trochę inny, bo mieliśmy jechać w góry - na Police. Niestety prognozy mówiły jasno że warunki widokowe kończyły się w okolicach godziny 13:00. Jechać dwie godziny i nic nie zobaczyć (ewentualnie zmoknąć) nam się nie opłacało, wiec z Łukaszem ustaliliśmy że rower będzie najlepszą (xD) opcją.
Wiatr uważał podobnie :P

Ustawka na garażu o godzinie 10:30 i rura z wiatrem na twarzy w kierunku Akademików. Po pierwszych i nie ostatnich mękach wietrznych dotarliśmy do Podlesia, gdzie ogarnęliśmy sklep. Następnie przejechaliśmy parę kilometrów i ... wylądowaliśmy pod wiatą przystankową. Nie dość że wiało to jeszcze zaczęło padać xD
Mżawka została przeczekana i mogliśmy ruszyć w kierunku naszego tytułowego celu. Kolega Cyklon również ruszył z nami heh. Na miejsce dotarliśmy w sumie w ostatniej chwili i mogliśmy przeczekać deszcz pod bardzo sympatyczną wiatą. Później już o suchości wróciliśmy na Tychy, odwiedziliśmy Marzane, która to dzielnie walczy na pokolenie 500+ i mogliśmy obrać azymut
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1280514468
Fotki:
Startowe :)

Katowice Zarzecze i widok na mój aerodynamiczny kaptur, który to przy wietrze w twarz pomaga mi się zbytnio się nie rozpędzić :D

Tychy Mąkołowiec po/w trakcie mżawki

Dukty leśne - tak to te w których Gocha lubi skręcić tam gdzie nie powinna :D


Nasza wiata na miejscu docelowym

Na powrocie misja sklep i trolejbus. Taka tam atrakcja dla ludzi spoza Śląska

Chmury spod Sąsiadki pracy ;]

Kręcimy w kierunku ...

(aaaaa jeszcze a propos tego wpisu - jednak nie skończyło się na numerze 68)

... Stargańca ...

... gdzie Łukasz przy okazji pójścia za potrzebą, zobaczył taki oto przyjemny widok ;)


:DDDDDDDDDDDDD
Jeszcze zdjęcie artystyczne i do bazy.

Dzięki Łukasz za w sumie debiutancki wyjazd - bo tego to nie liczę heh.
=======================
Na koniec wróćmy na chwilę do meczu. Do Katowic przyjechały Medaliki z Częstochowy, pozamialały nas 0-3 i wróciły do domu. Tyle co miasto wpakowało w ten klub to masakra. I co się dzieje? Na jesień mieliśmy grać z Lechem Poznań i wychodzi że jest szansa że zagramy ... w drugiej lidze z ich rezerwami!! Znaczy o ile nie dadzą się wyprzedzić takim tuzom piłkarskim jak: KKS 1925 Kalisz, Mieszko Gniezno, Radunia Stężyca czy Sokół Kleczew. Tabela grupy drugiej, trzeciej ligi o tu.
Pomimo wyniku, przynajmniej miło spędziłem czas ;). Każdy pił co chciał czyli: ja Żubra, Janiol Kozela, Daga Karmi, a Hania? ...

... no mam nadzieję że nie to ...

... :DDDDDDDDDDDDD
Pozdrorower i do następnego ;]
Kategoria Rower
DPD 8/2019 + Park Śląski
-
DST
52.67km
-
Czas
02:35
-
VAVG
20.39km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 8 marca 2019 | dodano: 08.03.2019

Człowiek uczy się na błędach, no ale to chyba raczej nie działa w moim przypadku xD Wczoraj od wiatru dostałem porządnego kopa w cztery litery (a raczej w
Wystartowałem tym razem o swojej standardowej godzinie, drogą klasyczną, a mimo tego w pracy miałem około siedmio-minutowy zapas czasowy!! Wyjaśnienie tego fenomenu jest proste => otóż dostałem taki wiatr w plecy, że nawet nie wiedziałem kiedy przejechałem te trzynaście kilometrów xD
Co się odwlecze, to jednak nie uciecze i już wiedziałem co mnie czeka na powrocie. Dobrze by było ... jakby tylko na powrocie => dziś ponownie szef widząc mnie w dresie, zapytał czy nie zobaczę dwóch obiektów w trakcie pracy. A właśnie praca xD
We wtorek kreśliłem se bardzo przyjemną i smaczną ulice o taką ...

... i doszła do nas informacja telefoniczna iż to w piątek (czytaj dziś) z okazji dnia kobiet (xD) Panie wychodzą o 12:00. Od razu dodam, że mnie to lata koło nosa, bo w okresie październik - kwiecień z żadną koleżanką i tak nie współpracuje zawodowo - więc niech se idą i na miesiąc płatnego urlopu :P. Mam to gdzieś :). Szkopuł w tym, że tylko jedna koleżanka określiła że jest to nieuczciwe i dyskryminujące bo ... kiedyś przecież był cały dzień wolny, a nie tylko marne trzy godziny!! Kij z tym że chłopy w swoich działach zostają w jedną lub we dwie osoby - dla kobiet był piątek, piąteczek, piątunio. Kurtyna równouprawnieniowa :DDD

Wracając do mnie - zrobiłem co zrobić miałem i
Kolejno wjechałem do Parku Śląskiego, zobaczyłem planetarium, następnie kierowałem się już na Chorzów ale ... zrobiłem nawrót i ogarnąłem małe kółeczko, bo jednak z tym wmordewindem to bym góreczki przy stadionie Śląskim nie wjechał xD
Po paru minutach wiatr standardowo zmienił swój kierunek i mogłem przez Batory i obwodnicę, znaleźć się na Starych Panewnikach. Tam chwila na fotki i ruszyłem w kierunku garażu, gdzie tylko postanowiłem dokręcić do ponoć jedynego słusznego dystansu heh. Z plusów? Dzięki koledze z biura, odzyskałem Endo na słuchawkach, na minus? wszystko inne xD
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1280271399
Fotki
Z rana - fajne te chmury nad Doliną Trzech Stawów - dobry wiatr obecny :)

Terenowo - Cyklon Bleeeee

Wieża telewizyjna z Bytkowa

Planetarium xD Tak okulary już są, muszę pomału nad odkurzeniem kasku pomyśleć heh

Kocioł Czarownic

Fajnie się ogląda? ...
... no myślę ...
... a popsuć mojej śląskiej części komentujących humor??? ...
... mogę, mogę???
... i tak to zrobię ...
... nowy lepszy widok na panewnicką rybaczowke

Nosz urwa jego mać !!!!!!!!

Dobrze że jeszcze się za Park Kościuszki nie wzięli

================================
BTW:

Kategoria Rower