Wpisy archiwalne w kategorii
Rower
Dystans całkowity: | 45172.78 km (w terenie 886.24 km; 1.96%) |
Czas w ruchu: | 2201:15 |
Średnia prędkość: | 20.37 km/h |
Maksymalna prędkość: | 68.44 km/h |
Suma kalorii: | 22255 kcal |
Liczba aktywności: | 1007 |
Średnio na aktywność: | 44.86 km i 2h 13m |
Więcej statystyk |
Łiiiiii startowe
-
DST
15.62km
-
Czas
01:04
-
VAVG
14.64km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 4 stycznia 2019 | dodano: 05.01.2019

Na początek chodzona zaległość z grudnia.
Powyżej ćwiartki, więc git ;]

====================================================
Wracamy do teraźniejszości. Dziś po paru dniach nicnierobingu (prócz pracy, spacerów z Siostrą i Babki oczywiście) w końcu się ruszyłem. Ruszyłem się ... prawie tak jak założyłem, bo od początku roku Filip zabiegał o dzisiejszy wyjazd w góry. Zabiegał ... zabiegał, zaaaabiegał ... aż finalnie pojechał se na narty xDDD. Trudno, pojadę sam pomyślałem. Plecak spakowany, pobudka o 7:00 rano i ... automatycznie mi przeszło :P Po co szukać śniegu w górach, skoro jest go pod dostatkiem w Kato? :)
Zapukałem więc rano do Łukasza, czyby się nie skusił na jakiś delikatny rower. Kolega się zgodził, więc umówiliśmy się chwilę po 12:00 przy OBI.
Wystartowałem z garażu i na dzień dobry przemoczyłem buty, potem oberwałem z błota pośniegowego (kierowcy dziękuję), coby finalnie stwierdzić że wyjazd ten był bardzo głupim pomysłem. No ale skoro już się spotkaliśmy, to wypadałoby chociaż te D3S zrobić.
Pierw na ulicy Huberta odbył się pierwszy w tym sezonie odcinek programu gwiazdy tańczą na lodzie, a później już w miarę względnie objechaliśmy stawik przy A-4 i wykonaliśmy nawrót. Dobrze że pług tam jeździł i zrobił w miarę dobre podłoże :)
Na ulicy Gawronów rozdzieliliśmy się - Łukasz pojechał przez Park Kościuszki, a ja przez Ptasie Osiedle. Tyle. Trzeba było zamiast tego, jechać w góry (xD), choć wypadałoby uczciwie napisać, że jak się spotkaliśmy to spodziewałem się gorszej wycieczki heh.
A ze średniej jestem dumny :P
========================================================
Trasa:
Fotki:
Fragment po ślizgawce => tam i tak bardziej patrzeliśmy coby orła nie wywinąć, a nie fotki robić :D
Oczywista oczywistość => po mega fajnych opadach śniegu ... klasyczna odwilż xD

Ekipa - po Łukaszu widać, że niby odwilż a i tak zimno było ;]

D3S

Na końcówce (i początku) kolorowo jednak nie było ...

... ale choć przynajmniej piwko zimne :P

============================
Gocha, o tym myśmy gadali wczoraj, Magda tego nie lubi :P

Bo lepiej jest tak ... i jak się ma pienionszki

Finalnie dostanie to :DDDDDDDDDDDDDDD

==============
Na koniec, pomyślności dla mojej poznańskiej Kuzynki ulubionej :-)
Niech wam się się układa :-)

Fotki:
Fragment po ślizgawce => tam i tak bardziej patrzeliśmy coby orła nie wywinąć, a nie fotki robić :D


Ekipa - po Łukaszu widać, że niby odwilż a i tak zimno było ;]

D3S

Na końcówce (i początku) kolorowo jednak nie było ...

... ale choć przynajmniej piwko zimne :P

============================
Gocha, o tym myśmy gadali wczoraj, Magda tego nie lubi :P

Bo lepiej jest tak ... i jak się ma pienionszki

Finalnie dostanie to :DDDDDDDDDDDDDDD

==============
Na koniec, pomyślności dla mojej poznańskiej Kuzynki ulubionej :-)
Niech wam się się układa :-)

Kategoria Rower
DPD 45/2018 + podsumowanie (rowerowe) 2018
-
DST
42.58km
-
Czas
02:08
-
VAVG
19.96km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 31 grudnia 2018 | dodano: 31.12.2018

Nawet się nie spodziewałem, że tak szybko po podsumowaniu górskim będę miał okazję opublikować podsumowanie rowerowe, ale niestety ... zmusiła mnie do tego sytuacja. Otóż dziś komunikacja wprowadziła se rozkład który obowiązuje w dni wolne od pracy. Autobus miałem o 6:03, pociąg o 5:50, samochód był potrzebny Ojcu, tak więc wyszło że najdłużej się wyśpię ... wybierając opcję rowerową :D
========================
Wstałem więc odrobinę wcześniej niż zwykle, popisałem z Diobłem i mogłem ruszyć w mżawce i delikatnym śnieżku w kierunku roboty. Jechało się przyjemnie (nie licząc mycia ryjka wodą spod kół), bo ruch samochodowy był praktycznie zerowy ;]
Po dniówce na drogę powrotną prognozy mówiły jasno, bez opadów!! Co się sprawdziło, a że dodatkowo pracę skończyłem dziś wcześniej, więc mogłem udać się na misje "ucho" ... czyli poszukać zegarmistrza, który posiada baterie pozwalającą słyszeć babuszce wnusia :-)
Pierw na Nikiszowiec, następnie Giszowiec, kolejno przez lasy na Ochojec i ... dooopa pipa, sklep zamknięty. Trudno, przez Zarzecze dostałem się na Akademiki i dotarłem do zegarmistrza na Ligocie, gdzie kupiłem to co trzeba było :-) Wróciłem przez Kłodnicką i Rolną, ogarnąłem myjnie i ... nastąpił czas na Żubra :-P Czyli to to misie lubią najbardziej heh.
Endo dziś klasycznie => cztery restarty telefonu pozwoliło na taki oto Relive
Fotki:
Poranek z garażu ... i tyle z rana :P

Z powrotu:
Nikiszowiec i słynne okna z czerwonej cegły, kto nie wie czemu z czerwonej, to niech se wygoogluje :-P

Staw Janina, miło że jeszcze w klimatach leśnych xD

Droga przez las

A tu oto widzimy (Piotrowice) piękny przykład polskiej myśli technologicznej :-D
Ogólnie to mega dziwnie => dwa razy dziś stałem na przejeździe :O

W lesie klasycznie (sorki za jakość), ani człowiek nie wie co, gdzie i kiedy xD

Na koniec, Krossiwo przygotowane do następnego roku ^_^

Pisane na szybko, więc bez wytykania błędów proszę :-P
Przechodzę do podsumowanie grudnia ... niepełnego oczywiście. Endo zjadło ze trzydzieści kilometrów xD

Butne (mniej istotne) KaeMy jutro, ale przynajmniej jest 250km, więc git ;]
=========================================================
TADAM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
PODSUMOWANIE 2018r:
Bo skoro żyje, (stety//niestety, niepotrzebne skreślić) to wypadałoby również coś napisać o kwintesencji tej zacnej strony, czyli o wycieczkach rowerowych. Po cichu liczyłem na jakieś zmiany w życiu w tym roku (nawet konkretne plany zostawały realizowane), ale koło maja/czerwca skończyłem się łudzić i zacząłem polować na przejeżdżające kolumny rządowe. Niestety, nie udało się. Ogólnie 2018 rok kończę (jak dobrze pamiętam) ino z dwoma "dzwonkami" na koncie. Malutkimi: czyli tym po Lublińcu, gdzie Łukasz ostrzegł mnie że ... droga wolna, możesz jechać (xD) oraz tym koło Łęczycy z Kuzynem. Kontuzji lub śmierci nawet blisko nie było.

OK, tu kończę smutne smuty, bo pewno i tak mało komu się chce je czytać. Macie je przy większości wpisów :P Na zakończenie wstępu można ino dodać że jestem kolejny rok bliżej śmierci (JUPI) => od razu optymizmem zawiało :)
Rowerowo wystartowałem już 5-tego stycznia, gdzie można napisać ... że to by było tyle ze stycznia :P Luty również przespany i normalne jeżdżenie zaczęło się dopiero od pierwszego DPD z dokręceniem, czyli parę dni po tym jak do mojego garażu dokoptował się Szkodnik, który to pierwsze poważne testy przeszedł na Rogoźniku i Pogorii i sezon zamknął takim oto wynikiem:

Na start "załatwię" DPD, gdyż prócz zwiększenia o dziewięć wyjazdów (36 do 45) to nie ma co opisywać. W tym roku w pracy w terenie dużo mi pomógł kolega z biura i sprawy służbowe dało się ogarnąć prosto, łatwo, szybko i przyjemnie. Czasami oczywiście ;-)
Trzydzieści "czyściochów" + piętnaście tripów z "dokręceniem" wykonałem samotnie z jednym małym wyjątkiem czyli Koparek z Diobłem. Koparki tak w ogóle dwa razy w tym roku robiłem, bo jeszcze o tutaj pojechałem i ino jest tu jeden błąd. Hmmm, tylko gdzie? A no Siostra zaś tam (pomimo ambitnych styczniowych założeń) nie dojechała xD Zaliczyła co prawda więcej wycieczek niż rok temu (kręciła ze mną dziewięć razy), gdzie zaczęła 15-go kwietnia, a skończyła 6-go października. Pojechała też na Łysinę z Grzegorzem, na której to kolega się pożegnał, zaliczając łączne (głównie przez kontuzję) ino trzy wycieczki. Łukasz pierwsze pół sezonu stracił na "kochaniu" (ok, rozumiem), później się obudził (szacun za morze) i chwała mu za to. Diobeł solidnie, Grzegorz i Gocha tak jak pisałem coś tam próbowali ... w przeciwieństwie do Sojera, Zientasa, Zenka i Janiola, którzy zupełnie rowerowo popadli w niepamięć. Na końcu wspomnę oczywiście o Filipie, który się odnalazł po jakimś tam czasie banicji i ogarniał temat koncertowo ^_^ Dzięki jego planom udało się mega dużo fajnych miejsc odwiedzić oraz ogarnąć Personal Best jednego rowerowego dnia. Z perspektywy czasu, trochę żałuję że nie wróciłem do domu "na kolę", bo siły były. Trudno, może za rok te 200km uda się ogarnąć, choć z biegiem czasu coraz mniej mi na tym zależy. Starość nie radość heh.
Z mniejszych wycieczek, nie zabrakło tych widokowych czyli na przykład: Hałdy Skalny, Hałdy Kostuchna (z Murcek jakoś nie było mega widoków w tym roku), Smutnej Góry, Klemensa czy Dorotki w smogu. W tym wątku by szło wymieniać i wymieniać, ale se daruje :P
Na całe szczęście udał się przynajmniej jeden wyjazd nocny, który finalnie okazał się jedynym w tym roku wyjazdem międzynarodowym. Oczywiście wyjazdy do Sosnowca (hłe hłe hłe) i zahaczenie o ruską granice również się zdarzały, ale tylko ten nam wyszedł stricte internaszynal :-) Będę go na pewno miło wspominał, choć było zimno ... i do ogniska daleko. A w tym miejscu trzeba zaznaczyć że nasze wyjazdy nocne, przeważnie odbywały się w ciepełku i kończyły się sympatycznym ogniskiem, a tu taka niespodzianka :-D Oczywiście nie liczę nocnego zakończenia tego wyjazdu na stacji PKP Brynów (pozdro Diobeł), które okazało się dość mocno yyy dzienne :D
Były też i góry ze Scottem których to nie mam pojęcia gdzie "włożyć" :D
Rok zakończył klasyczny wyjazd na Chudów i tam małe popierdółki jak dzisiejsze DPD ;]
====================================
Najlepsze wyjazdy w tym roku ponownie podzielę na pół, bo nie mam serca żeby wybierać z takiej ilości wyjazdów ino trzech wycieczek xD
Z części on-tourowej czyli dwóch wykazów do rodziny do Poznania i jednego morskiego tripu, wybieram taki oto pakiet:
Topka północna
1. Jeziornie => http://lapec.bikestats.pl/1712433,JP.html, gdzie Kuzyn z nawiązką odwdzięczył się za Nikiszowiec

2. Elbląg => http://lapec.bikestats.pl/1704370,Stegna-34-Elblag...

3. Oborniki i Murowana Goślina => http://lapec.bikestats.pl/1667781,Oborniki-MG.html

Pewno wysoko byłaby też Środa Wielkopolska, ale odcinek ze Środy drogą nr 432, był chyba najgorszym odcinkiem jaki przejechałem w tym roku, zresztą podobnie jak wyjazd na Szamotuły. Chodź tu przynajmniej nie bałem się o życie xD
=============================
Co do "naszych" wyjazdów to był klasyczny wyjazd na Wisłę, był i Kraków (wspominamy personal best) i bonusowo z tego co zaplanowałem Lubliniec (będzie w TOP-ce), Libiąż Częstochowa, Tuliszów w klimatach upalnych i dodatkowo na samym końcu Bielsko Biała. Każdy (a nie tylko jeden) z tych wyjazdów mógłby być z powodzeniem w najlepszej trójce podsumowania :) Postanowiłem jednak że najlepsze będą te:
Topka południowa
1. Chechło + Everest => http://lapec.bikestats.pl/1707496,Roza-Wiatrow-szc...

2. Lubliniec => http://lapec.bikestats.pl/1682122,Lubliniec-p-Lesn...

3. Świnna Poręba => http://lapec.bikestats.pl/1697656,Zbiornik-Swinna-...

Najlepszy tekst roku, to chyba ten czas ze Stegnej
- jesteś pedałem
- nie, jestem gej artysta
- A te okulary?
- No jestem ślepy
- To jakie masz okulary
- zerówki xDDD
Cyferki:


Mapki:
Ogólna:

Wielkopolska:

Śląsko - Małopolska:

Morska znajduję się w gdańskim wpisie ;]
====================================================
Co do statystyk:
- jedenaście wyjazdów powyżej 100km oraz cztery między 90km a 100km - gdzie nie chciało się dokręcać :P
- ogólnie 114 wycieczek
- śr: 21,63km/h
Ponownie niestety nie wyszedł wyjazd rowerowy na okolice Zakopca (czy tam Pienin), oraz namiotowy trip na Jure => to chce w 2019r. Wrocław i Góra Żar (których raczej już nie chce :P) też się nie zmieściły, beż żalu :)
Co na przyszły rok?
W Poznaniu pewnie by się coś znalazło (Wronki, Gniezno), ale jeszcze nie wiem czy odwiedzę te rejony w przyszłym roku. Rododendrony ze wspomnianego tripu na Lubliniec (BTW: durne KŚ!!) bym odwiedził (kwitnące tym razem :P), rezerwat Łężczok (latem) i może fakt: coś pomyśleć o Green Velo, lub ogólnie wschodnich terenach? Zresztą, nie ma co planować :) Wszystko wyjdzie "w praniu" ]:->
Pozdrorower wszystkim :)
1. Chechło + Everest => http://lapec.bikestats.pl/1707496,Roza-Wiatrow-szc...

2. Lubliniec => http://lapec.bikestats.pl/1682122,Lubliniec-p-Lesn...

3. Świnna Poręba => http://lapec.bikestats.pl/1697656,Zbiornik-Swinna-...

Najlepszy tekst roku, to chyba ten czas ze Stegnej
- jesteś pedałem
- nie, jestem gej artysta
- A te okulary?
- No jestem ślepy
- To jakie masz okulary
- zerówki xDDD
Cyferki:


Mapki:
Ogólna:

Wielkopolska:

Śląsko - Małopolska:

Morska znajduję się w gdańskim wpisie ;]
====================================================
Co do statystyk:
- jedenaście wyjazdów powyżej 100km oraz cztery między 90km a 100km - gdzie nie chciało się dokręcać :P
- ogólnie 114 wycieczek
- śr: 21,63km/h
Ponownie niestety nie wyszedł wyjazd rowerowy na okolice Zakopca (czy tam Pienin), oraz namiotowy trip na Jure => to chce w 2019r. Wrocław i Góra Żar (których raczej już nie chce :P) też się nie zmieściły, beż żalu :)
Co na przyszły rok?
W Poznaniu pewnie by się coś znalazło (Wronki, Gniezno), ale jeszcze nie wiem czy odwiedzę te rejony w przyszłym roku. Rododendrony ze wspomnianego tripu na Lubliniec (BTW: durne KŚ!!) bym odwiedził (kwitnące tym razem :P), rezerwat Łężczok (latem) i może fakt: coś pomyśleć o Green Velo, lub ogólnie wschodnich terenach? Zresztą, nie ma co planować :) Wszystko wyjdzie "w praniu" ]:->
Pozdrorower wszystkim :)
Kategoria Rower
Porwany opłatek
-
DST
23.78km
-
Czas
01:10
-
VAVG
20.38km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 24 grudnia 2018 | dodano: 24.12.2018
Znaczy będąc dokładnym, to opłatek z babcią i moją poznańską matką chrzestną został tradycyjnie połamany, a porwało się ponownie Endo xD

Zgodnie z moimi wcześniejszymi założeniami, dziś miałem odpuścić wszelaką aktywność fizyczną, na rzecz przygotowań świątecznych które to ... obchodzą mnie tylko trochę bardziej od wyników sportowych Realu Madryt, czy tam kondycji finansowej Ruchu Chorzów. Tradycja jednak rzecz święta, tak więc trzeba było przynajmniej pozgrywać pozory przed moją mega katolicką rodziną i od samego rana pomóc w przygotowaniach wigilijnych :-)
Plan był, natomiast sytuacja zmieniła się diametralnie po moim wczorajszym (piwnym) spotkaniu z Diobłem, które to ... skończyło się prędzej niż się zaczęło heh. Ktoś musi (jutro) pracować, żeby ktoś wolne mógł mieć ;]
Skoro więc w domu wylądowałem o mega przyzwoitej porze, to dużą część moich "obowiązków" mogłem zrobić wczoraj. Dziś ino dokończyłem i na spotkanie opłatkowe na Piotrowicach mogłem udać się przez Panewniki, Kochłowice, ponownie Panewniki i Akademiki, zaliczając choć małe co nieco. Po życzeniach u Babci (miło że pamiętała, bo pięć dni temu o moich urodzinach zapomniała xD), powrót na garaż został wykonany klasycznie ... omijając wjazd "pod Limbo" ::D
Nie Kuzyn, nie takich życzeń, choć wygrałeś zdecydowanie :DDDDD
Warunki: no nie do pozazdroszczenia. Śnieg, mżawka, wiatr, mokro i zimno. Czy się cieszę że pojechałem - TAK :D
Fotek nie robiłem.
Tu ino widok na Kochłowice, gdzie dziękuje żywiołom za wiatr - inaczej bym się udusił xDDD

=============================================================
Wczoraj było warzywne, to dziś dla odmiany ... mój (wymarzony) Krisbaum :D

BTW => to tak na zakończenie :)))))

Kategoria Rower
DPD 44/2018
-
DST
26.61km
-
Czas
01:18
-
VAVG
20.47km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 19 grudnia 2018 | dodano: 19.12.2018

Dziś z okazji święta (prawie :P) narodowego (BTW: wszystkiego naj, naj, Łukasz jeszcze raz! :D) postanowiłem po meeeeeega długich porannych przemyśleniach, osiodłać Krossiwo i ruszyć do roboty na sportowo ;] Niestety, już od pierwszych kroków skierowanych ku garażowi, stwierdziłem że robię błąd, bo choć temperatura była w sumie nie aż tak tragiczna (ok -2*C), to smog dawał jednak ostro po nosie. No nic, przynajmniej nie wiało :D
Mając w pamięci zeszłoroczne "dzwony", wystartowałem jednak z dziesięcio-minutowym zapasem, coby się nie gonić i na spokojnie dojechać (przez Upadowy) do Szopienic. Czy wyszło? W sumie tak, bo "na mecie" miałem zapas w granicach czterech minut, ale ...

... sprawnie nie było, a do tego w ramach bonusu pojadłem se trochę luftu na Porcelanowej. Dzięki Polacy xD
Po robocie, która była dziś ... no trochę mniej owocna niż zwykle, nastąpił powrót do bazy przez Zawodzie i D3S, gdzie ... nic ciekawego się nie działo ;]
Trasa => klasyczna
Fotki:
Z rana:
Park Kościuszki ...

... oraz fotka przy okazji wymiany akumulatorka w latarce.
Nawierzchnia "mówi" jasno: Jak pojedziesz szybko, to czytaj to co po prawej :D

Z pracy:
Tradycja rzecz święta ;))

Z powrotu:
Ślizgawka znikła, ale mam pytanie? Te ograniczenie prędkości zawsze tam (D3S) było? xDDD

Czy to było ostatnie DPD w tym roku? Się okaże. Bankowo jednak w tym tygodniu już nie pokręcę, bo deszcze niespokojne się zbliżają ;]
===============================================================
Ehhhh, dokładnie :((( :D

Kategoria Rower
Cudów ...
-
DST
46.82km
-
Czas
02:23
-
VAVG
19.64km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
... to znaczy akurat cudów nie było, ale był Chudów :-)

Co do pogody ... również bez szału => minus jeden stopień Celsjusza, zachmurzone niebo i wszechobecny smog, no ale jak to mówi klasyk: W domu to ludzie umierają heh.
Na początek wypadałoby jednak zacząć od dnia wczorajszego, czyli moich mega ambitnych planów tj: pierw wizytę u fryzjera, a później mega ogromny, długi i wyczerpujący spacer z psem. No, średnio nam to wyszło o tak - fotki w linku, ale za usprawiedliwienie dodam że pierw byliśmy głodni, a później jak pojedliśmy ... to już się nie chciało :-D
BTW:

Co do dziś to ustawka z Filipem o 12:00 na Akademikach i rura (taaaaaa :-P) w kierunku Mikołowa. Przez myśl przeszła nam jeszcze wizja hałdy Skalny w Łaziskach, ale jednak w taką pogodę widoków i tak byśmy tam nie zastali, więc bez sensu byłoby te jeżdżenie góra-dół. Padło na mój pierwotny plan czyli zamek w Chudowie.
Drogą klasyczną dotarliśmy do Halemby i w sumie nie miałbym nawet co opisywać ale jednak, debile zaś wycięli kawałek lasu ... niszcząc oczywiście przy okazji nasze dukty leśne. Ehhh, bez komentarza. No nic, dotarliśmy do celu gdzie nastąpiło ogrzanie w miejscowym szynku i nazot. Różnie się jechało ale jednak udało się dojechać do ulicy Owsianej, gdzie nastąpiło rozdzielenie. Ja przez Ligotę na garaż, a Gizmo postanowił podokręcać trochę przez Panewniki i D3S ;] Nie powiem, zmarzłem xD
Trasa => Debilizm Endo czyli teleporty + rakiety :D
Fotki:
Akademiki i oczekiwanie na Filipa który miał poranną niespodziankę z dętką :-D

Zima w lasach

Kopalnia Halemba na tle smogu xD

Na celu - widok na zamek ;]

Mała nagroda heh

Z powrotu - kolejny widok na smog

A tu akurat wyjątkowo trafiłem na pierwszy żwirek w tym sezonie, dziękuję :D

=========================================
Po wycieczce, Brynów zablokowany gdyż pod krzyż Kopalni Wujek na rocznicę pacyfikacji przyjechał Mati ze swoją świtą. Tym razem ani Jarek, ani Pan Prezydent się nie pofatygowali, był natomiast Duda, ale ten walnięty - z Solidarności. Na tym zakończę, nie chce mi się palców szczępić :P

Kategoria Rower
Pół-glutowe testowanie
-
DST
16.15km
-
Czas
00:50
-
VAVG
19.38km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 14 grudnia 2018 | dodano: 15.12.2018

Po ostatniej wycieczce, tydzień minął w klimatach podobnych co na zdjęciu poniżej. Do tego babuszka miała kolędę w piątek (dziś), no i święta za pasem, także więcej czasu spędziłem ze szmatą w ręku, aniżeli na siodełku. Jakoś o dziwo nie lubię świąt (a konkretniej, czasu przed nimi) ale co zrobić, dobrze że choć pogoda nie kusi heh.

===================================
Trudno, skoro się nie ma tego czego się chce, to się cieszy z tego co się ma. A u mnie akurat cieszył fakt że Filip (jak się okazało) zdiagnozował mi awarię Krossiwa. Wczoraj przyszła paczka z Allegro z nową RK, do tego dętki + jakieś ciuchy z Decathlonu, więc po babuszkowych imieninach mogłem podejść na garaż coby przywlec koło na chatę. Oponę wymieniłem se w ciepełku i mogłem udać się na szybkie (śliskie) testy które odbyły się pomiędzy wizytą u Babuszki a spotkaniem z Michałem. Tak, to opona była przyczyną czyli to co obstawiałem na początku! Gorzej że ja z ledwością po demontażu dostrzegłem skazę ... którą Filip zobaczył w terenie. Mniejsza o to, dzięki Gizmo za pomoc i można kręcić dalej. Znaczy hipotetycznie, bo formy nie ma ... tak samo jak auto-pauzy na Endo xD
Trasa => o tu Dzięki T-king ;]
Fotki, choć w sumie to nie było co pstrykać
Tężnia, jako tako

Nawierzchnia w Piotrowicach ... też jako tako xD

Po przejażdżce na szybko do domu coby zostawić sprawy rowerowe i jazda na spotkanie z Janiolem w kwestii omówienia spraw bieżących oraz powspominanie (przy piwku) zimowych wypraw górskich ^_^ Jutro spokojny dzionek, gdzie planowany jest spacer z psem plus rozpoczęcie tygodnia urodzinowego. Zaczynamy pizzą z Siostrą, kończymy planowo w przyszły weekend z Kęsym. W międzyczasie może trochę popracuję :-P

=======================================================
A co do świąt, to fakt że DZBAN wygrało tytuł młodzieżowego słowa roku nie dziwi

Mamadżer też był wysoko => o tym Gocha mówiłem ostatnio xD

Tym miłym akcentem, pozdro i do kolejnego. Być może w niedzielę ;]
Kategoria Rower
BBB ...
-
DST
71.89km
-
Czas
03:25
-
VAVG
21.04km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
... czyli Bajkowe Bielsko-Biała :)

Po wczorajszym DPD, gdzie nawet nie myślałem żeby cokolwiek więcej okręcać, nastąpiła sobota (+6*C) i nasz w sumie planowany od początku roku wyjazd na Bielsko-Białą. Były też co prawda plany górskie, ale to nam nie ucieknie, wszak zima będzie jeszcze długa, okropna, paskudna, wredna, zimna i bez sensu ...
==============================================
Ustawiliśmy się więc pierw z Łukaszem u mnie na garażu o 10:00, coby podjechać przez Piotrowice na Zaopustą po Filipa i poprzez Pitt Stop u Marzeny w pracy (która dzielnie walczy, żeby pokolenie 500+ miało za co żyć) uderzyć na Tychy. Tam przeżyłem męczarnie, ale jednak udało się wydostać z tego zadupia (rowerowego) i poprzez sklep w Kobiórze mogliśmy zrobić pierwszy Pitt Stop (już piwno-owocowy) przy stawie Pilok.
Następnie nową bardzo sympatyczną ścieżką dotarliśmy poprzez klasyczne góra-dół do miejscowości Łąka i tamtejszej tamy. Później przez kolejne podjazdy i zjazdy, pół tamy goczałkowickiej i Zabrzeg dotarliśmy do Czechowic-Dziedzic, gdzie rozpoczęła się ostatnio moja męka czyli typowa sinusoida ... po raz kolejny, psia mać! Tym razem nie będę ukrywał że wiało i oprócz delikatnego odcinka gdzie nas popchnęło trochę, było maksymalnie średnio.
Po dotarciu do naszego celu czyli Bielska-Białej, odwiedziliśmy pierw pomniczek Bolka i Lolka, następnie Reksia (nic nie napiszę o pewnym dzieciaku, który dość mocno utrudniał mi zrobienie fotki) i mogliśmy zacząć (owocne) szukanie pizzerii. Pizza była mega dobra, rowerów które stały na dworze spięte spinką za 20zł nikt nie ukradł (fajnie) więc mogliśmy pojedzeni uderzyć na dworzec w Lipniku. Po wycieczce pociągowej która kosztowała nas niecałe 17 zł dotarliśmy do Brynowa, gdzie nastąpiła misja garaż. Tam po chwili rozmowy z Łukaszem i Żanetą mogliśmy rozejść/rozjechać się do domów ;]
Dziękuję serdecznie!! Formy nie ma, ale jednak (z bujającym się kołem) udało się dzień ogarnąć :) Było okej heh
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1238960407
Fotki:
Początki startowe ...

... gdzie nie mogło zabraknąć odwiedzin naszej górskiej już koleżanki :-)

Tychy lepsze ...

... i gorsze xD
Postój w takim oto mega klimacie

Nowa leśna ścieżka, Dzięki Filip za pokazanie jej

Pierwsze górki ...

... i tama w okolicach miejscowości Łąka, ehhh te niebo :))))

Buka?:D

Kolejne górki, tym razem z okolic DDR-ki w Goczałkowicach

Zbiornik Goczałkowicki i ... wiatr xD

Drugi i ostatni Pitt Stop - przed Czechowicami

Widać miasto - cel

Rzeka Biała

Kwintesencja wyjazdu ;]



Coś z końcówki i wystarczy relacji :)

A na koniec Filmik od Łukasza :)))
... o ile chcecie?
bo jak nie, to nie ...
Chcecie?
Naaaaaa pewno?
To musicie poczekać do wieczora albo jutra, bo się tworzy :P
EDIT:
Oto on :)
=================================
Zapowiadają śniegi od jutra ;/
Trzeba se radzić xDDD

Kategoria Rower
DPD 43/2018
-
DST
26.29km
-
Czas
01:18
-
VAVG
20.22km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 7 grudnia 2018 | dodano: 07.12.2018

W sumie to już wczoraj pojawiła się w końcu prognoza pozwalająca na jakiekolwiek myślenie o rowerze i DPD. Wstałem więc chwilę po piątej, zobaczyłem termometr (-6*C) i biały nalot na ulicy i autach, i mi się przypomniało => http://lapec.bikestats.pl/1635946,DPD-352017-ALC-T... XD Prawie dokładnie rok temu zaliczyłem dzwona, który bolał przez miesiąc xD Pas!! Tego dnia wygrała komunikacja miejska ;]
Trzeba uważać ;)

Dziś ponownie wstałem wcześniej i zobaczyłem dwa stopnie na plusie. Ok, wypas, mi wystarczy - oczywiście jak na tą porę roku :-)
Co do samej jazdy, to po nocnych deszczach była ona ostrożna (przypominam że jeżdżę bez kasku xD), gdzie raczej nie zależało mi na średniej, gdyż miałem spokojne dziesięć minut zapasu :)
Do pracy dojechałem przez Muchowiec i Zawodzie, zrobiłem swoje i mogłem wracać. Dodam również że w pracy miałem chwile wolnego czasu, którą poświeciłem na sprawdzenie Krossiwa i ekspertyzę tego co mi buja tylnym kołem. No niestety, to nie wina hamulców - koło się scentrowało ;/ Zna ktoś coś co czynne o tej porze roku, co naprawi? Każda sugestia mile widziana, bo o ile na jutrzejszą rajzę bez problemu pojadę, to na dłuższą metę nie wytrzymam nerwowo z tą awarią. Wracając do kwintesencji wpisu, wróciłem ponownie przez Zawodzie i tradycyjnie D3S.
Wiatru (ani formy) nie stwierdzono w obie strony :) Zresztą mamy grudzień, trzeba się cieszyć każdym wyjazdem PÓKI (pozdro kto wie, ten wie :P) pogoda pozwala ;]
Trasa:
Fotki:
Z poranku

Więcej nie robiłem bo aż do pracy jechałem w takich (nocnych) warunkach. Słonko wstało już po mojej kawie w biurze xD
Na powrocie nic ciekawego, była ino myjnia i ...

... nowy graf od Szweckiego na SPOŁEM-ie ;]

Ino co ma żaba do hołdy? xD
=======================
A co do awarii Krossiwa, to jest coś w tym ...

xDDDDDDDDDDDD
Kategoria Rower
TyŁy
-
DST
59.35km
-
Czas
02:51
-
VAVG
20.82km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze

A raczej trochę na odwrót, bo była pierw Ły(sina), a dopiero później Ty(chy). Tytuł ŁyTy byłby jednak bez sensu, więc niech będzie tak jak jest :-P
Po tygodniu w którym pogoda była w miarę zrównoważona, czyli było albo źle ... albo mega źle, nastąpiła sobota przy której już koło czwartku zacząłem umawiać się z Filipem na jakieś kręcenie. Były plany na Lubliniec, były również plany rybnickie, ale po pobudce po 7:00 rano, gdzie jak Filip słusznie zauważył termometr zapukał do okna i poprosił o wejście do środka, stwierdziliśmy że najlepiej będzie umówić się o godzinie 11:30 pod Drewutnią i uderzyć na jeziorko Łysina w Bieruniu :)

Jak postanowiliśmy tak zrealizowaliśmy i po chwili rozmowy uderzyliśmy duktami leśnymi (przy temperaturze w granicach trzech kresek poniżej zera) w kierunku Murek. Tam po chwili postoju na sklep, klasyczną drogą dotarliśmy do naszego celu. I tu chodź mnie znacie i wiecie że raczej nie marudzę na wiatr, to o ile w Katowicach nie było go praktycznie wcale, to na końcu i w sumie początku trasy na Tychy dawał nam mocno po "gwizdku". W sumie plan na Oświęcim byłby o niebo lepszy, bo byśmy jechali z wiatrem w plecy. No nic, nieważne, lepiej oberwać z wmordewindu xD
W takich oto kapitalnych warunkach atmosferycznych dotarliśmy do Tychów, a następnie wróciliśmy się do Zamościa, coby zdublować odcinek leśny na którym o ile nie przestało wiać, to doszedł jeszcze opad śnieżny xD
Na początku Ochojca nastąpiło rozdzielenie (Dzięki Filip za wyciągnięcie z domu) i każdy pojechał w swoją stronę :-) Ja wróciłem sobie spokojnie przez Jankego, następnie na garaż, później chwila w domu, po czym "uderzyłem" pierw na kebaba na Załęże, a następnie do Łukasza na wódeczkę :-P
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1236290084
Fotki:
Drewutnia i miejsce startowe ;]

Hamerla, Krossiwo aż się obaliło z wrażenia :P

Cel

W Tychach klasycznie ;/


Końcówka w klimacie śliskim xDD

A po wysiłku, nagroda się należy :)))

=======================================
W niedzielę natomiast myślałem że po wódeczce alkomat oszaleję, ale jednak z rana wskazał ino 0.32 w skali Beauforta, więc niby rower byłby wskazany, zwłaszcza że temperatura była powyżej zera. I to grubo! No ale jednak umówiłem się z Siostrą na spacer z psem. Takowy się odbył i na całe szczęście się skończył - na końcówce prawie zdechłem xD
Prognoza na najbliższe dni zapowiada się uroczo, deszcze gonią ... kolejne deszcze. Ale to nawet spoko, odpocznę od katowania nóg i alkoholu :D
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1236797031
Fotka z zachodu na hałdzie ;]

=========================================
Co do podsumowania listopada ... to kiszka (:P) ale przynajmniej zostało trochę MB, które mogłem wykorzystać i powymieniać zdjęcia z PBS-owych (ze 135 zostało 52 ;]) na "normalne" ;] Jakoś na dłuższą metę nie ufam tej stronce ;)
Rowerowo wyszła tragedia, ale jak każdy widział, warunki do jazdy były mocno takie se. Nadrobiłem za to kilometry (górki robiły swoje) butne => dobre i tyle :)


====================================
XDDD

Kategoria Rower
Pogorie "Czy" + atrakcję
-
DST
75.09km
-
Czas
03:29
-
VAVG
21.56km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze

Alarmmmmmm => https://www.sadistic.pl/no-i-sie-zaczelo-vt481900.... nastąpił drugi dzień z rzędu, gdzie temperatura sięgła zawrotnych sześciu stopni powyżej zera!! No jak nic trzeba było coś pokręcić :))
Co do genezy tego wyjazdu to nie ma się co specjalnie rozpisywać. Pod koniec tygodnia zapukał do mnie Filip (wczoraj się ino potwierdził) że chciałby sobie wjechać na górkę Środula w Sosnowcu. A że ja tam miałem w planach ofocić mural na Zagórzu, to się nieźle złożyło bo oba cale dzieliło jedynie jakieś niecałe trzy kilometry.
Umówiliśmy się na godzinę 11:00 przy Akademii Ekonomicznej coby się na spokojnie wyspać. No niestety, moi rodzice mieli dziś emerycką wycieczkę na Jasną Górę, więc uprzejmie obudzili mnie przed godziną 7:00 rano. Juhu, psia mać. No ale przynajmniej był czas żeby se ogarnąć internet, zrobić porządne śniadanie i wyruszyć tak żeby się nie spóźnić ;]
Początkowy, samotny odcinek to istne zdublowane DPD, następnie nastąpiła chwila rozmowy na Zawodziu z kolegą i rura w pięknym słonku w kierunku Sosnowca. Przejechaliśmy granice między Śląskiem a Zagłębiem Dąbrowskim ... i słonko zgasło xD Nie będę wyciągał wniosków czemu tak się stało :-D:-D
Kolejno poprzez misje sklep ogarnęliśmy nasze oba cele i co by tu teraz? Gizmo zaproponował Pogorie na co przestałem. Po dojechaniu na "plażę", zrobiliśmy sobie Pitt Stop na bezalkoholowe przy "dwójce" i poprzez ścieżki (przeludnione) przy "trójce" i "czwórce" oraz jakieś okoliczne wioski dostaliśmy do Czeladzi. Później już klasycznie przez Milowice do bazy, po drodze rozdzielając się na końcówce D3S.
Podziękował serdecznie, bo tak jak sam mój kolega napisał obyło się bez jakiegokolwiek marudzenia ;-)
Nawet się nie spodziewałem że w ten weekend uda się ogólnie setkę ogarnąć :) Od jutra niestety ponowna zmiana pogody (pizgawica) więc mogę wrócić do mojego ulubionego ostatnio zajęcia czyli ... jesiennej depresji xD
====================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1233851131
Fotki:
Odcinek katowicki sobie odpuszczę, bo jednak nie raz, nie dwa, nie osiemdziesiąt razy go opisywałem.
Sosnowiec - kopcą tak jak u nas, tak i u nich ...

Polecam Walaszka, temat na czasie => uwaga na głos w 1:36 => nie ma za co :)
Sosnowiecki pomnik kurczaka z rożna :-D:-D:-D

Cel Filipa i on wjeżdżający na górkę, ja podziękowałam heh

Mój cel=>no nie powiem robi wrażenie, brawa dla autora/ów :-)

Fakt, tło takie se ale jeszcze niedawno było tam takie coś:
"Zagórze
Rycerskie Tradycję
Osiedlowa Rzeczywistość"
Tył konia w barwach Zagłębia Sosnowiec + herb na tarczy
Teraz jest lepiej :)))

Pogoria 3

Pogoria 2 (użytek ekologiczny - https://pl.wikipedia.org/wiki/Pogoria_II_(Dąbrowa_...) i gwałt na Krossiwie xD

Z powrotu => jakieś spokojne (też po oczach szczypało) wioski ;]

Będzin - nitowa wieża ...

... którą mają uratować za ponad pól miliona złotych :)
Może być ładnie.

Pożyjemy, zobaczymy ;]
I na koniec Czeladź ... skąd trzeba było uciekać, bo 30 zł za godzinę postoju raczej nas nie satysfakcjonowało :-D

Do następnego ;]
==================================================
Kraków ponownie na ustach wszystkich :DDD


Kategoria Rower