Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Wpisy archiwalne w kategorii

Rower

Dystans całkowity:44106.92 km (w terenie 886.24 km; 2.01%)
Czas w ruchu:2147:34
Średnia prędkość:20.38 km/h
Maksymalna prędkość:68.44 km/h
Suma kalorii:22255 kcal
Liczba aktywności:973
Średnio na aktywność:45.33 km i 2h 14m
Więcej statystyk

Środa Kórnicka

  • DST 102.40km
  • Czas 04:36
  • VAVG 22.26km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 10 października 2018 | dodano: 15.10.2018



Wróciłem ... i będę stopniowo nadrabiał wpisy, tak zwanie ... po lekku, w końcu mam urlop ;]



Dziś wyszło trochę mniej klasycznie niż zwykle. Zawsze była Środa w piątek, a Sobota w czwartek czy coś koło tego, oczywiście w poznańskich kręgach :-D
========================================================
Do rzeczy ;]
Zgodnie z planem miałem wyjechać około 10:00, ale ... standardowo się nie udało (Morfeusz xD) i wyjechałem o 12:00 :P Plus z tego taki że ubrałem się już idealnie na krótko, bo pogoda oscylowała w granicach 25 stopni, a do tego wiatr był zdecydowanie umiarkowany i ciepły ^_^

Pierw ruszyłem standardową trasą przez pierdyliard świateł, później bardzo ładną DDR-ką (leśną) w okolicach ZOO, a następnie już wjechałem na moją wcześniej założoną trasę. Jechało się przyjemnie, ruch samochodowy też nie był za duży i tak dotarłem do leśnego Pitt Stopu, gdzie pogadałem trochę z panią z opieki ... i się wkurzyłem xD Nie wnikajcie.

Po napoju wzmacniającym miałem już prostą drogę (gdzie nie musiałem zaglądać w mapę) do mojego pierwszego celu, czyli do Środy Wielkopolskiej. Na miejscu podjechałem na rynek (zdecydowanie dupy nie urywał), następnie dzięki koledze Trollkingowi zobaczyłem sobie stacja kolejki wąskotorowej oraz dworzec główny i mogłem skierować się w stronę Zaniemyśla.

Ominę w opowieści ten fragment bo prawie zginąłem pod kołami Tirów, które mijały mnie co chwilę "na zapałkę", a do tego zaliczyłem awarię która prawie zrujnowała mi wycieczkę. Finalnie wytrzymałem połowę tego odcinka i skręciłem na lewo na jakieś okoliczne wioski.

Tu już jechało się sympatycznie, szerokim asfaltem :) I tak bocznymi drogami, dotarłem do mojego drugiego celu na dziś czyli miejscowości Kórnik. Tam zobaczyłem sobie zamek i rynek (ten już był zdecydowanie fajny) skontrolowałem czas i niestety stwierdziłem ... że nie zdążę zobaczyć trzeciego punktu dzisiejszego planu czyli Radzewic ;/ Pojechałem więc bezpośrednio w kierunku domostwa, zaliczając jeszcze trasę zaproponowaną przez znanego tu Tomka ;]

Całkiem fajnie się jechało ... aż do Starołęki, gdzie niestety trafiłem na szlaban, który to wytworzył taki korek że koniec świata, po raz kolejny ledwo uszedłem z życiem xD. Przemęczyłem jednak te piekło i poprzez wieczorną Wartostradę po ciemku, dojechałem jeszcze na moje standardowe miejsce na piwko i mogłem udać się do Kuzynki na pizzę. Lubię :))

=============================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1212081182

Fotki:
Początkowy standard xD

Poznań ;]

Żółte kwiatki :P

Po postoju => dwie zagwozdki, wyprzedzać czy nie (wyprzedziłem) i gdzie jechać? (wyszło że na lewo) ;]

Z trasy ;]

A tu, miły Pan na piedestale pokazał mi kaj jechać ===========> dziękuję ;)

Przed Środą ;))

Główny cel dnia dzisiejszego

Droga nr. 432 + awaria ;/

Kórnik!!


Zachód na płytach, o których dzień później poczytałem ;)

Z powrotu, dzięki Tomek - fakt, było ciekawiej aniżeli przez Koninko :P

Babki? Laski? Dziewki? Jeden ujjj heh

Końcówka już w takich warunkach ;]
Klimatycznie ;]



================================================
Było idealnie, choć tego ciągle nie spotkałem ;(((
Co to za Adam? Zedytowałem poprzedni wpis :PP



Kategoria Rower

Dojazd + poznański glut startowy

  • DST 31.01km
  • Czas 01:33
  • VAVG 20.01km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 9 października 2018 | dodano: 09.10.2018

Witam ... Powitałki puki co nie będzie, bo jestem bez kompa :]
Ehhh, z fona to ciężko nawet tekst wyśrodkować xD
=======================
Dziś ino na szybko napiszę, że dojechałem do Poznania :-) W sumie to miałem ten urlop spędzić zgodnie z planem w Rumunii, no ale co tam. To nie mogło wyjść ... i nie wyszło xD Zresztą mniejsza o to :P => jakieś pięknie kraje phi, lepiej se pojeździć rowerem z PKP, o tak:


Wagon rowerowy xDDD

Dobrze że to był jedyny (wagon się popsuł i musieli dać zastępczy) problem z jazdą. Do Opola pogadałem z Panią z Bielska o górkach, później BeeS, Morfeusz i takie tam i ... w sumie zleciało te pięć godzin, dość szybko ^_^

Wysiadłem ...

... no tego agenta nie spotkałem, ale postanowiłem jeszcze coś delikatnego zrobić, coby się później nie ruszać z Wichrowych.

Po sobotnim rowerze, górach w niedzielę, wczorajszym załataniu miliona spraw dla babci, z dużym plecakiem i tak bym daleko nie zajechał heh. Padło więc klasycznie na okolice Rynku, Maltę (super było dziś, przejezdne xD), Wartostradę i Park Cytadela ;-) Można uznać że było idealnie, czy nie można? No oczywiście że nie => ponarzekam :-P

Otóż, pierw przyjechałem na Dworzec, który no nie do końca jest przystosowany do rowerzystów, później wpadłem na remont (na ulicy Święty Marcin), następnie musiałem mieć oczy z każdej strony głowy, bo poznańscy ciągle myślą że czerwony kolor na sygnalizatorze jest dla ozdoby xD W ogólne to Pyry, ciągle myślą że cała droga jest jednym wielkim przejęciem dla pieszych, także ten tego heh. Do tego obowiązkowo telefon w ręce i nos w nim - co się zemściło na rondzie Śródka, gdzie koleś mi wlazł w rower, podczas czekania mojego na zielone, galotami w napęd, wczoraj smarowany => nie na za co :-P

Żeby nie było że tylko straty pieszych, to ja również zaparkowałem w barierkach na moście bodajże Chrobrego. Otóż pan jegomość, nie raczył się nawet o centymetry przesunąć, więc zostałem kołem w barierkach. Witam w Wielkopolsce, przynajmniej moja rodzina jest nadal normalna heh ;-)
============================================================
Trasy:
Katowicka => https://www.relive.cc/view/e1211449343

Poznańska => https://www.relive.cc/view/e1211607840


Fotki:
Jeszcze Katowice i taki oto widok miałem przed godziną 10:00 w Parku Kościuszki


A tu już Poznań ^_^

Szkodnik w Pyrlandii

Rynek ..

... a na nim ktoś se został obiad na jutro :-D

O taką Polskę "walczę" :-P

Malta, ha!! Drugi raz w tym roku, biedaki :-P:-P

Obowiązkowa trasa na pierwszy dzień, czyli Wartostrada ^_^

Cytadela, tu se trochę pokręciłem ...

... i znalazłem pokrewny humor ;-)


===================================================
Za błędy stylistyczne, sorki :-P

Dbam o bezpieczeństwo


Kategoria Rower

Portfel cały wypchany ...

  • DST 55.56km
  • Czas 02:46
  • VAVG 20.08km/h
  • VMAX 54.08km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 6 października 2018 | dodano: 06.10.2018




dolaaaaara ............... i dokumentamiiiii, a Ty .......... a Ty, oddaj mnie xD



Dobra, o portfelu będzie później. Pierw do genezy.
Po tygodniu bez kręcenia, na który złożył się wyjazd w górki (niedziela), ból mięśni (poniedziałek-wtorek), deszcze niespokojne (wtorek-środa), początki grypy (środa-piątek), dziś już gardło było zdrowe, katar lał się w sposób kontrolowany, więc można by coś "zrobić", skoro pogoda była bajeczna .... jak na październik. W końcu zacząłem urlop, więc jak mogło być inaczej? heh.

Po wczorajszym i środowym maratonie u babuszki, zapukałem wieczorem do Siostry w celu zagadania co i jak - jednak bałem się nawrotu choroby ( rower brzydnie, a w niedzielę górki => co nigdy nie zbrzydnie ;] ), a na wczorajsze klachy i tak nie było czasu, bo pranie na Piotro (xD) => a tak to i pogadamy i się nie spocimy. Obopólna korzyść heh. 

Umówiliśmy się więc na godzinę 13:30, coby pierw po moim spóźnieniu, a później po Gochy spóźnieniu, wystartować o 14:00 na nasz cel którym dziś były Wrotki-Paprotki ^_^

Jak ruszyliśmy, tak zaliczyliśmy pierwszy postój. Moja (Sokole Oko) Siostra znalazła zabłąkany na ulicy portfel z chyba największą ilością dokumentów, jaką widziałem na oczy. Było też w nim jakieś dwa złote, 30 dolarów (amerykańskich) i jakieś azjatyckie (będą na foto-relacji) "złotówki".
No nic, facet lat 33, z dzieckiem, bez żadnych dokumentów swoich, (brakowało ino legitymacji jakiegoś honorowego yyyy "członka" na jakiejś stronce porno), dziecka, auta, itp, itd => no kibel, trzeba jakoś oddać. Sznupiemy, jest adres - hmm Mikołów, oki można podjechać, na FB typa nie ma i .......... olllle jest wizytówka z numerem. Gocha dzwoni, koleś odbiera i wie że zawalił :-D Podczas zapinania syna (w pasy!!!!, zboczuchy), bajtlik został mu na dachu i podczas jazdy spadł xD 

Obywatelskie oddanie mienia nastąpiło na Mąkołowcu, gdzie Pan stwierdził że nie ma kasy (nikt tego nie wymagał) na znaleźne (wiadomo, dolar nie pieniądz :-D) ale da nam likierek :-) Zawsze to lepsze aniżeli piernik za telefon, Gocha coś o tym wie :-D
======================================
Pojechaliśmy więc dalej zgodnie z planem, coby przed Żwakowem zaliczyć postój ... na sprawdzenie wartości prezentu :-P Zaspokoję więc też waszą ciekawość i napiszę że koszt "likierku" to ok 80 zł => jest rozgrzeszony, choć bardziej dla nas się liczył dobry uczynek, bo byłoby mi meeeeeeega żal synka (wizytówka biznesowa), jakby miał to wszystko załatwiać xD


Jemu nie wyszło :PP

Wróćmy więc do tripu. Dojechaliśmy przez wizytę w sklepie ABC, do Paprotek, gdzie nastąpiła przerwa na pogaduchy i konsumpcje piwka owocowego :)
Później wracaliśmy w miarę podobną trasą, gdzie wiadomo .... nie obyło się bez komplikacji. Ja wystartowałem trochę przodem, coby się przebrać z krótkich "galot" w długie, a Gocha stwierdziła ......... że zobaczy co słychać na innej ścieżce. Tak, to było planowane, prawie :P

Wróciłem się na nasz ostatni punkt, gdzie widziałem Siostrę i okazało się (a jak!! :D) że jej tam nie ma, więc telefon i zacząłem ją (Google mówiło o 7 minutach różnicy) gonić. Takim zacząłem gonić (pięć minut czekałem na przejeździe na ul. Niezapominajek) że, przegoniłem :P Minęliśmy się gdzie w okolicach Kostuchny i do garażu wróciłem sam xD Gocha jak się okazało, pojechała do domu xDDDDD

Czekanie na garażu w sumie mi zbrzydło, więc poszedłem sobie do lasku na piwko. Oj to było ciężkie piwko xD Już odpisuje dlaczego. Podszedł do mnie potencjalny przyszły radny miasta. Mateusz Lasik, takkkk "Longer" Marzena może coś więcej powie na temat tego człowieka, ale fakt, ogólny kosmos :-D Nie wnikajcie :DDDDDDDDDDDDDDDDD
===============================================================
Trasa => ucięło trochę, jak widać => https://www.relive.cc/view/e1209896127


Fotki:

Jest i Siostra ;]

Śmieszny "pienionc" (4,77zł), przeźroczysty taki :P

Rodzinny komplet ;]



To tak, BTW :PPP
========================================================
Lasy między Stacją Tychy a Tychy Żwaków

Nowa DDR-ka w Tychach Wilkowyjach => OMG, może jest jeszcze nadzieja? xD

"Gift", za dobry uczynek ;]

Cel ;]

Z powrotu zdjęć nie mam, Siostrę goniłem xD => Foto spod garażu ;)))

===================================
Jutro zaś góry ... i zaś bez kościoła i "Bożi" ehhhh, dobrze że jest jeszcze opcja dla mnie ;)

:PPPPPPPPPPPPPPP


Kategoria Rower

Warpie towarzysko

  • DST 61.52km
  • Czas 02:36
  • VAVG 23.66km/h
  • VMAX 54.59km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 29 września 2018 | dodano: 01.10.2018


Ponownie na start muszę zacząć od wstępu!
Wczoraj po powrocie od babuszki, zahaczyłem jeszcze o spotkanie z (długo nie widzianym) Zientasem, a później pognałem do sklepu z płazem w logo, po jakieś chrupanie. Przechodząc przez "pasy" zobaczyłem zbliżającego się pedalarza (xD), przebiegłem więc szybko, żeby chłopina nie musiał hamować. I co się okazało => nie dość że usłyszałem głośne "dzięki" to jeszcze gość gestem ręką pozdrowił. A ja głupi zawsze myślałem że kolarze na Śląsku mają ręce przyklejone do kierownicy:-D Taka niespodzianka!!

W sumie na palcach jednej ręki mógłbym policzyć, ile razy taki mi odmachał na trasie. Oczywiście, o ile bym se rękę obciął ... a nie odetnę, bo je lubię, zwłaszcza prawą ;)
=============================================
A co do dzisiejszej jazdy, to bardzo po głowie mi chodziła wspomniana ostatnio Pszczyna, ale jednak w czwartek stara znajoma zapraszała na jakąś pizzę i chwilę rozmów. Pszczyna nie zając, nie ucieknie ^_^

Wystartowałem więc i przez "Trzy Garby", dostałem się na Giszowiec, następnie przez Mysłowice, odwiedziłem Trójkąt Trzech Cesarzy (kajaki działają) i mogłem przez sosnowiecką ulice Wojska Polskiego, dostać się przez Dańdówkę, Klimontów, Pekin i Zagórze do Dąbrowy Górniczej, gdzie odbiłem na tytułowe Warpie. U Żanety niecałe półtorej godziny zostało spożytkowane na klachach, słabym piwie, kawie i ... nazot przez okolice izby wytrzeźwień (xD) Pogoń, Borki i klasycznie przez D3S do Żubra heh.

Jutro Królowa Gór, relacja w poniedziałek, ewentualnie we wtorek ;]

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1206196394
Endo dziś prawie spoko. Auto-pauza ino na pauzę wróć pałę!!!



Fotki:
Ulica 73-go Pułku Piechoty

Szlak z Trójkąta Trzech Cesarzy - idealny dla szosowców :P

Sosnowieckie DDR-ki, ciąg dalszy - lubię ;]

Widok na górki (o ile będzie cokolwiek widać :P) z Sosnowca

Zagórze

Elektrownia "Będzin Łagisza" z dwóch perspektyw

Cel ;]

Nazot w stronę zachodzącego słońca ... dosłownie ;)

Na koniec, yyy końcówka zachodu z Zawodzia :)


======================================================
W sumie zawsze mogło być na minusie :)
Cieszmy się z drobiazgów :P


Kategoria Rower

Siewierz + Zendek

  • DST 105.52km
  • Czas 04:36
  • VAVG 22.94km/h
  • VMAX 56.16km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 27 września 2018 | dodano: 28.09.2018



Do kwestii wiatru przejdę później, a puki co zacznę nomen omen od d*py strony heh. Po wycieczce rowerowej czas był bardzo dobry, więc postanowiłem odwiedzić Siostrę i ogarnąć spacer z piesełem. Jutro niestety natłok roboty u Babki, więc mógłbym się nie ogarnąć na spacer i klachy ;/
Spacer był najnormalniejszy (o taki => https://www.relive.cc/view/e1205287012), z taką różnicą że na końcówce byliśmy światkami rekordu świata w ubieraniu się :D Chłopak z dziewczyną (chyba xD) na tylnym siedzeniu auta się koszulkami wymieniali (no bo co innego można robić na dzikiej leśnej ścieżce w lesie?) i coś mi się zdaję że przerwaliśmy heh. Dobrze, zdecydowanie poprawiło mi to humor :P Do domu, a nie się gzić na naszym standardowym leśnym dukcie :D

:PPPPP


Wracamy do sedna wpisu ;]
W sumie to miały być górki i jakiś delikatny szlak na szybko, ale skoro Marzena napisała że w niedzielę wybieramy się na Babią, to góry mogą poczekać. Także dziś rower, ale i tak nie zamierzam odpuszczać widoku na nie (góry), więc wymyśliłem sobie Wisłę i ... się zobaczy, albo opcjonalnie Pszczynę tam i nazot.
==========================================================
Wstałem normalnie, jak do roboty i co odczułem? A na to, że wieje dość mocno z południa na północ, więc zmieniłem koncepcję => olałem leśne dukty (zrobię se je w czasie jakiegoś ładnego jesiennego dnia) i stwierdziłem że pojadę sobie asfaltem na zamek w Siewierzu. 

Jak pomyślałem, tak zrobiłem :-)
Na dzień dobry dostałem wiatrem po plecach i nawet nie wiem kiedy dotarłem do Sosnowca, później dmuchawa lekko ucichła, ale jednak ciągle było przyjemnie. Na Pogorii 4 wymyśliłem że pojadę sobie trochę inaczej i zobaczę jakąś nową opcję dojazdową do zamku. Trasa w sumie nie głupia (wiatr już boczny), ale jednak trochę pagórkowata => dobrze że ruchu samochodowego nie było praktycznie wcale, więc wjazdy i zjazdy wybaczam ;]

Na zamku Pitt Stop na kanapkę, i co by tu teraz? Pierwszą myślą jaka mi wpadła do głowy, to taka że może zahaczę o miejscowość Woźniaki. No ale przecież tak kolorowo być nie może. Niestety, wiatr zmienił kierunek i wybrałem opcje ino lekko objazdową (Tuliszów pewnie i tak zrobię w tym roku, bo lubię tą trasę) i ogarnąłem jakieś wioski, plus Zendek, plus okolice lotniska w Pyrzowicach i z wiatrem ciągle wiejącym w twarz, wróciłem sobie przez okolice Rogoźnika i Siemianowic Śląskich do bazy. Co prawda miałem jeszcze w planach kebaba na Załężu, ale 20 minut nie chciało mi się czekać aż się mięsko "na kiju" ogrzeję. Zjadłem na Ochojcu ;]

Trasa:
DZIŚ WYJĄTKOWO POLECAM => https://www.relive.cc/view/e1205003553, BO (jednorazowo) Z MUZYCZKĄ ;)

Fotki:
DDR-ka w Sosnowcu (Park Sielecki)
Zamek Będzin, po raz kolejny w tym miesiącu, może jeszcze o niego "zahaczę" w sobotę, jak Pszczyna nie wypali

Pogoria IV (Kuźnia Warężyńska) => bez ludzi nawet sympatycznie ;]

Zjazd

Cel ;]

DDR-ka w Siewierzu

Niby Dziewki, a sytuacja taka sama jak z Laskami xD 

Dłuższy postój, ale mam wytłumaczenie - czekałem na jakiś start i zrobienie fotki pod Janiola ;]

Wjazd - widok ze "szczytu" 

DDR-ka w Dobieszowicach




(...)



:DDDDDDDDDDDDDDDDDD




A na koniec najlepsza z DDR-ek - wiadomo, Katowice :)
========================================================
Może nie do końca aż tyle, ale coś w tym jest :DDD
W pozytywnymi negatywnym znaczeniu :)


Kategoria Rower

Smutna Góra (284,5m n.p.m.)

  • DST 67.78km
  • Czas 03:06
  • VAVG 21.86km/h
  • VMAX 49.82km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 25 września 2018 | dodano: 26.09.2018



Po wczorajszym niespodziewanym urlopie, cel na dziś był jasny i klarowny - DPD. Niestety, poranne +4*C zniszczyło moje marzenia xD

Ubrałem się więc "na bałwanka" (tak, jestem ciepłolubny heh) i podążyłem na autobus, coby po przesiadce na tramwaj, dość grubo przed godziną 7:00 "wylądować" w Szopienicach.
I co się okazało? Ano to, że znów cierpię że mam najdłuższego ... stoła (:D) na zakładzie. Kibel, szkolenie => wynocha w teren! xD

Ehhh rozstrzelone to było jak nie wiem co, ale w mojej głowie zrodził się iście szatański plan. To co "w kupię" to zrobię, a ulice Wolności (Murcki) i Plac pod Lipami (Giszowiec) idzie przecież zrobić kołem, z wykorzystaniem ulic Lędzińskiej i Beskidzkiej. Dobra, jest opcja połączenia przyjemnego z pożytecznym :-)
===================
Do rowerowej części zostało zaproszone tym razem Krossiwo, bo do końca nie wiedziałem czego się spodziewać w lasach. Finalnie dobrze zrobiłam, bo jednak był gnój, błoto i mokro - błotniki rulez ;]

Po przejechaniu Brynowa, Ochojca i Murcek, zrodził mi się w głowie dodatkowy plan odwiedzenia Hałdy Ziemowit, który to ... olałem na Zamościu xD Przypomniało mi się że przecież jeszcze "mi wisi" szczyt (z dość średnią historią) o nazwie Smutna Góra, znajdujący się w Chełmie Małym. Do poczytania tak w ogólnie => http://www.polskaniezwykla.pl/web/place/43102,chel... Byłem już tam ponoć po Tatrach (pozdro Morfeusz), ale nie zakodowałem heh. A skoro temperatura podskoczyła do szalonych 12 kresek powyżej zera, to czemu by i nie zrobić tego dzisiaj?

Drogę mało co pamiętam - ostatnio częściej mam głowę kaj indziej, także całkiem spoko że dojechałem i nie jebłem w jakąś brzozę czy coś xD Ogólnie to poprzez Górki dotarłem do miejsca docelowego, gdzie Pitt Stop i obserwowanie nieba, bo coś średnio wyglądały te chmury przede mną. Na całe szczęście obyło się bez prysznicu i poprzez Imielin, mysłowickie Ławki i Wesołą oraz wspomniany Giszowiec, dotarłem do bazy.

Robota zrobiona, dzień fajnie spędzony, ino szkoda Krossiwowego amora, bo coś się blokuje => albo dziadek się kruszy, albo Wdowa ostatnio coś mi poprzestawiał ;/
========================================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1204082550

Fotki:
Ostatnie chwilę dworca (Murcki) na Tartacznej :(

Odpoczynek w miejscu wiadomym heh

Dzielnica Lędzin - Górki i nowa DDR-ka, później już klasyczna kostka prefabrykowana o szerokości jednego metra pfffff

Cel

Sympatyczne widoki i dość mało gościnne przesłanie heh

Trochę średnio wyglądał widok na Bieruń

Widok z okolic szczytu na Zbiornik Dziećkowice

Wiadomo

I akcent z Brynowa na zakończenie


=========================================================
W czwartek zaś szkolenie, może zaś z urlopu zapodać? W górach śnieg, idzie się poślizgnąć i łbem o kamień pisnąć? Żart oczywiście ale tak, jesień idzie zdecydowanie, więc powodzenia ze mną :P

Tak optymistycznie na koniec ;]


Kategoria Rower

W świecie Disneya?

  • DST 38.49km
  • Czas 01:46
  • VAVG 21.79km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 22 września 2018 | dodano: 24.09.2018



Po wczorajszym dniu, gdzie jednak o jakimkolwiek kręceniu nie było mowy, bo ślub znajomych o 15:00 ...

Zdjęcie poglądowe :D


... to dziś już musiałem się ruszyć, choć na jakiegoś gluta.
Glut finalnie wyszedł ... późnopopołudniowy, gdyż choć za imprezę weselną podziękowałem, to spotkanie z Diobłem i piwa wypite na Rybaczówce, na garażu i na oś Witosa, zagryzione kebabem, poskutkowały porannym prawie jednym promilem xD
========================================================
Co do genezy to zainspirowało mnie to o to zdjęcie. Może to nie jest(?) do końca Wielki Piec "Huty Pokój" (widok z niej u naszego śląskiego człowieka pająka => https://www.youtube.com/watch?v=r6juHLDkSzI) ...

... ale jednak dawno w Rudzie Śląskiej nie byłem ;]

Ustawka z Diobłem na 14:40 nie wyszła, bo uciekł mu autobus, na autobus godzinę później zaspał i zostało mi jechać samemu xD Także przed 16:00 wystartowałem i przez Ligotę, Panewniki i Kochłowice dotarłem do jakże górkowatej Rudy, dostając w międzyczasie informację o poprawinach, które odbywały się na de facto "moich" działkach. Ofociłem więc kilka ciekawych miejsc i zabrałem się do powrotu. Dodam że wiało i to dość mocno, do tego zaczęło siąpić (ino w Chorzowie xD) i poprzez jedno delikatne zgubienie szlaku, dotarłem przez Batory i Witosa do bazy, gdzie jeszcze na chwilę wstąpiłem na wyżej wymienioną salę celem zobaczenia co i jak ;]

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1203227755


Fotki:
Coraz bliżej jesieni, niestety ...

Ruda Śląska

Jak widać ;]

Parafia pw. Świętego Pawła Apostoła

Cel ;]

Z powrotu, Chorzów LOVE??? xD


===========================================================================
Młodym gratuluje :)
Tak samo jak sobie za poranne zaspanie do roboty i wzięcia "eNŻetki" :D

Rozwodowe na dzień dobry :P

A na poważnie:
Tomku, nadszedł twój czas :DDDD




Ja se jeszcze poczekam :D


Kategoria Rower

Róża Wiatrów + szczyt, szczyt :-D

  • DST 131.53km
  • Czas 05:51
  • VAVG 22.48km/h
  • VMAX 52.62km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 20 września 2018 | dodano: 21.09.2018



Witam z szerokim uśmiechem => przepiękna prognoza, fantastyczny dzień i jak tu nie kochać pogody, skoro w drugiej połowie września funduje nam trzydziesto- stopniową temperaturę :)

Oj nie, ja w takich warunkach bankowo pracować nie będę i myk z dnia urlopu :-) Tak wiem, jestem inny, ale ten obrazek dobitnie określa mnie ... i jednego kolegę komentującego tu (dzięki) od czasu do zawsze :-D



Wolne w sumie miałem oszczędzać na babuszkę, no ale sorry :-P Zły wnuk jestem :-D
============================
Rano żeby sobie nie rozstrajać organizmu, postanowiłem że nie będę zmieniać ustawień budzika. Wstałem więc tak jakbym normalnie ruszał na DPD, coby bez stresu chwilę po 7:00 rano zjawić się na zakładzie, celem nie ruszania niczego i napicia się kawy xD

Po godzinie 8:15, temperatura (rano jechałem w długich spodniach) zaczęła się klarować do w miarę normalnych wartościach (19*C), więc mogłem ruszyć na odkładany gdzieś od około półtorej miesiąca wyjazd na Róże Wiatrów (pozdro Filip), znajdującą się w pobliżu Pustyni Błędowskiej, czyli miejsca którego rok w rok również nie mogę ominąć ;) Klasyczne dwie pieczenie na jednym ogniu, chodź wróć, nawet trzy pieczenie, WRÓĆ cztery!!!! Ale o tym za chwilę :-)

Na start obrałem standardową trasę na jezioro Sosina, czyli pojechałem przez okolice giełdy samochodowej w Mysłowicach, Niwkę i Browar, a później zamiast jechać na Jaworzno, odbiłem se na Sławków :-) Tu się trochę wlekło, ale przynajmniej wiedziałem gdzie jechać heh. Później stety/niestety musiałem co chwilę sprawdzać mapę, żeby zobaczyć czy na pewno kieruje się w odpowiednią stronę - na całe szczęście obyło się bez zawirowań. Bez zawirowań? powiedzmy heh, sinusoida była tam dość niezła! :-D

Wpadłem na mój zamierzony cel, gdzie popas, oszukane piwo (czytaj owocowe xD) i relaks :) Kolejne punkty mojego tripu określały się w sumie same, bo skoro i tak musiałem wracać, to bez sensu byłoby ominąć na przykład punkt widokowy w miejscowości Chechło. Tak też zrobiłam, odwiedziłem i zabrałem się do powrotu. 

Pierw super cudowny zjazd (który niestety zakończył się mega długim podjazdem xD), następnie pojechałem trochę drogą nr 790, no i coby tu rzec? Na 85 km mnie odcięło, ale tak że po prostu zaczynałem powątpiewać w moje możliwości i zaczynałem kombinować z powrotem pociągiem z DG ;/

Dobry Sneakers, przegryziony bułką z zymftem i wusztem, chwila pogapienia się w internet i co się okazało? A na to, że byłem jakieś trzy kilometry od najwyższego szczytu Dąbrowy Górniczej ... słynnego Łeverestu, który również widniał na mojej tablicy na ten rok :) No idealnie, ino jak na niego trafić? Trochę gruntowo, trochę po pokrzywach oraz jeżynach, z rowerem na plecach, udało mi się finalnie znaleźć wierzchołek. Szkoda że jakiegoś owocowego izo nie miałem, bo zacnie tak zdobyć najwyższy szczyt okolicy heh.

Po szczytowaniu (nadeszły nowe siły), Endo zaczęło zaczęło wariować, ale to nieistotna sprawa. Bardziej istotne było to że musiałem jakoś wrócić, a trafiłem wręcz idealnie, bo było chwilę po 15:00, więc cała załoga Huty Katowice (która jak sama nazwa wskazuje, znajduje się w Dąbrowie Górniczej) wyjeżdżała ze zmiany. OK przeżyłem, więc fajnie, ale ruch na drogach był taki, że niestety musiałem plany pozmieniać - bez sensu było się pchać na Centrum. Niby minus ale plus, bo w planach na ten rok miałem również Pogorię :) Przekręciłem więc przez Gołonóg, następnie koło jeziorka, Park Zielona i przez Będzin i Sosnowiec ( durna DDR-ka ) ...



... do katowickiej ulicy Sosnowieckiej i poprzez okolice mojej pracy oraz Zawodzie, dojechałem do D3S gdzie ... prawie zdechłem xD Trudno, trzeba było przemęczyć te ostatnie 6 km i udać się na zasłużonego Żubra na garażu.

Później jeszcze na szybko na obiad i na spotkanie z Janiolem. Na końcowym odcinku temperatura zmalała do skromnych 27*C, szkoda :D O wietrze natomiast pisać nie będę, bo po co się denerwować? Napiszę ino że czasem był i ... był niekorzystny :D

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1201234277
Endo, prócz okolic Łosienia spisało się na piątkę ;]

Fotki
Rano klimatycznie ;]

Z trasy


Cel główny ;]

Szykuje się jakaś impreza

Punkt widokowy "Dąbrówka" - lubię to miejsce :)

Pod Pustynią, być musi ;))

Niespodzianka na szlaku - oj nie!!!! Nie dam się zaś nabrać :DDDDD

Patelnia ;)

Huta Katowice (po lewej, w dolnej strefie) z okolic Błędowa

Najwyższy szczyt Dąbrowy Górniczej i widok z niego + chaszcze :P


Huta Katowice z trochę bliższa :)

Pogoria III

Głupota prosto z Będzina - najlepszy na "Śląsku" singiel i taka akcja XD

D3S i coby tu napisać? Moje koła 2,25 są za małe, jak na ten postój. Gratulacje :DD


Jutro spokojny dzień (EDIT: 11km + fotki =>https://www.relive.cc/view/e1202088828), sobota weselna wróć ślubna, a nad niedzielą, to się pomyśli ^_^
===================================================
No to się biorę, choć ...

... w sumie hmmm ....

:D


Kategoria Rower

Z Wiewiórem na haby

  • DST 50.16km
  • Czas 02:39
  • VAVG 18.93km/h
  • VMAX 60.68km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 16 września 2018 | dodano: 17.09.2018



Nadszedł ten dzień, ten dzień wyjątkowy!!
Raz do roku czy deszcz, czy plucha, czy stary rower, okres, czy najazd kosmitów to i tak nic nie powstrzyma Gochy od wyciągnięcia mnie na rower xD Gorzej ... odmowa w tym właśnie dniu, mogłaby skutkować utratą klejnotów rodzinnych, więc nie ma żartów => trzeba było brać nogi za pas i dojechać na ustawkę o godzinie 14:00 na Panoramie i rozpocząć misje orzechy. Zresztą jak co roku, choć w tym wyjątkowo nie było nawet kiedy skontrolować czy nasze drzewo dalej stoi xD
Kto nie ryzykuje, ten przekąski nie ma :-)

Po chwili rozmowy ruszyliśmy więc standardowymi leśnymi dukatami (mijając pierdyliard rowerzystów) w kierunku Rety Śmiłowickiej, gdzie odbiliśmy na Mokre i poprzez sklep i dość średnią sinusoidę (I <3 Mikołów) dotarliśmy do drzewka ... które się aż uginało od dobroci. Wiewiórka to lubi, a ja lubiłem jeden z ostatnich zjazdów, na którym pojechałem z dość sympatyczną prędkością maksymalną ^_^

Po oplądrowaniu drzewa, misja powrót.

I coby tu teraz, niby planowane było odwiedzenie zamku w Chudowie, ale jednak trochę miałem obaw czy Siostra mi pociągnie (ROWEROWO!!!!!) z takim obciążeniem. Finalnie jednak doszedłem (MENTALNIE!!!) do wniosku że Gocha jest z tych twardych, więc ogarnie :-) No i tu jednak wyszedł delikatny gnój, bo o ile kondycyjnie było spoko, to jednak ilość dzieci na zamku była jak dla nas zdecydowanie za duża. Zupełnie nie nasze klimaty, więc ewakuacja :) Klasyczną trasą (przez Borową Wieś) z jakimiś tam Pitt Stopami dojechaliśmy do Akademików, gdzie następiło rozstanie. Zostało mi więc ino dojechać na garaż i rozkoszować się Żubrem - tak już na spokojnie ;-)

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1198914944


Fotki:
A wcale że Suche ;)))

Migawki "z akcji" ...

... widoczki z trasy ...

... bleeeee ...

... i na chatę ;]

==============================================
Amen :)

PS: eeee xDDDDD


Kategoria Rower

Sobotnie DPD?

  • DST 41.01km
  • Czas 02:02
  • VAVG 20.17km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 15 września 2018 | dodano: 17.09.2018



Nie, spoko, nie odbiło mi jeszcze i ciągle jako typowy urzędas państwowy, robotę w weekendy omijam MEEEEGA szerokim łukiem ;) Wyjazd na Szopienice był pomysłem Kuzyna mego, który chciał zobaczyć sobie Nikiszowiec, a to w sumie po drodze.
============================
Obudziliśmy się dość późno i dopiero po godzinie 12:00 mogliśmy wyruszyć w kierunku mojego garażu, coby przez Ptasie Osiedle dostać się na D3S. Droga od "alpak" hmm? no usłana różami nie była bo trzeba było omijać uczestników jakiegoś wyścigu rowerowego, ale ogarnęliśmy :) Później już klasycznie => Zawodzie, Szopienice i dostaliśmy się na Nikiszowiec, gdzie nastąpiła chwila zwiedzania ;]

Kolejny cel czyli Hałdę w Murckach "zrobiliśmy" przez Giszowiec, ul. Adama, malutki postój przy Stawie(?) Górnik i kąsek Mysłowic.

Na Śląskiej (niższej) Górce chwila rozmowy, łyczek czegoś owocowego i rura przez Kostuchnę do babuszki na kawuszkę. Na koniec pozostał nam już ino dojazd z Piotrowic na Brynów, jakiś chmiel na garażu i mogliśmy wpakować się do autobusu i pojechać do Katowic na kebab ... następnie wrócić się na Brynów po bilety i ponownie (UBER-em, bo późno xD) na nadrzędny cel Kuzynowego przyjazdu czyli Mistrzostwa Europy na Żużlu na Stadionie Śląskim :)
=========================================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1198206577


Fotki:
Trzy Stawy - oba sprzęty w końcu na wspólnej przejażdżce :)

Nikiszowiec

Coś z hałdy - górki dziś wstydliwe, zresztą wszystko jakoś niewyraźne było, łącznie ze zdjęciem xD

Na koniec jeszcze parę fotek z szuszla :)


Szkoda że tak mało się wyprzedzali, ale w sumie nie żałuję, dość sympatyczna atmosfera, hałas jakich mało i Polacy na podium. Kibel ino że nie na jego najwyższym stopniu ;/
Później na tramwaj, ponownie na kebaba, piwo na Stawowej i nocnym busem poprzez Shella zaś na garaż ^_^
Zabiegany dzień, ale pozytywny :-)
===================================================================
Nawet muchojad wie, że ćmik po kebabie na "otro" obowiązkowy :D


Kategoria Rower