Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Wpisy archiwalne w kategorii

Rower

Dystans całkowity:44106.92 km (w terenie 886.24 km; 2.01%)
Czas w ruchu:2147:34
Średnia prędkość:20.38 km/h
Maksymalna prędkość:68.44 km/h
Suma kalorii:22255 kcal
Liczba aktywności:973
Średnio na aktywność:45.33 km i 2h 14m
Więcej statystyk

Glut wietrzno-mikołowski

  • DST 35.72km
  • Czas 01:44
  • VAVG 20.61km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 22 kwietnia 2019 | dodano: 23.04.2019
Uczestnicy



Od czego by tu zacząć? Może od tego że po Jurze w końcu się wyspałem. Od soboty godziny 23:00 do dziś do 11:00 była tego niecała doba heh ;). Dziś po obiedzie mogłem więc na spokojnie ruszyć na spotkanie z (na) nowo tu piszącym Diobłem.

Po szybkim przywitaniu, ruszyliśmy na tytułowy Mikołów :) Pierw przez Ligotę i Piotrowice - wiało w twarz, następnie przez Podlesie - dostaliśmy bocznym, który to próbował nas na zmianę wmontować w krawężnik, albo zepchnąć na środek ulicy. Następnie zaś po twarzy i dopiero w okolicach Kopanin wiatr dał nam wjechać na najwyższy punkt dzisiejszej wycieczki, po czym ... znów przeszkadzał.

W Mikołowie, na DK-81 i na Kamionce w miarę OK, coby na Owsianej i Panewnikach zaś duć po mordzie. Na rybaczówce zagrożenie deszczowe udało się ominąć i powrót z wiatrem (a jak!!) w twarz przez Panewniki, Ligotę i ul. Rolną na garaż, coby choć glut wyszedł.

Na więcej i tak nie było ani chęci, ani możliwości xD. No prócz Żubra garażowego, po którego to trzeba było dokręcać (bez Endo), bo mi sklep na Stromej zamknęli przed czasem xD

Trasa:



Fotki:
Plus wiatru jest taki że widać góry z Katowic heh
Tu (choć mało) z ulicy Armii Krajowej ...

... a tu z mikołowskich Kopanin z żółtymi kwiatkami w tle ^_^


Widok na Katowice i maszt Kosztowy z rzepakowej miejscówki ;)


Na celu

Klimatycznie na szlaku kolejowym Katowice - Mikołów => ta chmura nas do samego garażu stresowała heh.

Rybaczówka i flagowe warunki wietrzne xD

Widok na szyszkę, znaczy na staw przy rybaczówce xDDD.
Temu co o tym zdecydował, osobiście nakopie do dooopy!!

Dobrze choć że Paweł ma się dobrze, bo jeszcze i jego wytną xD



Jutro ponownie praca, a po niej remont. Cóż, przynajmniej (po pracy) na chacie wiało nie będzie ;).
=========================================================
Pytanie ino czy będę miał gdzie pracować????

Tak jak i mi moje biuro!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! xDDD

EDIT: Dzieci nie było, za to przyszła w gości kontrola rachunkowości (joł joł) => mają być do końca tygodnia, ale Kieras raczej do tego nie dopuści :P. Dziś jednak musiałem w teren wyemigrować - o taki, pokręcony trochę ;]


Kategoria Rower

Przeminęło z Będzinem

  • DST 54.08km
  • Czas 02:38
  • VAVG 20.54km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 18 kwietnia 2019 | dodano: 18.04.2019


Sorki na start za brak aktywności, ale ostatnio od tej zacnej strony bardziej wolę przeglądanie ofert marketów budowlano-meblowych xD. Znaczy się nie wolę, ale wiadomo - jak mus to mus. Zresztą same oferty nie są złe, nawet kupowanie tych produktów nie jest złe!! Gorzej że jak się już wybierze i kupi, to samo się nie zrobi. A szkoda :P 

Kasia tu myśli jeszcze, bo by miała prościej aniżeli u mnie :D


No ale walczymy - szczegółów póki co nie zdradzę, bo jestem kulturalny xD Liczba przekleństw by przerosła nie jednego/jedną z Was heh :D

Aaaaa, jeszcze na drugi start: biuro miałem bodajże na dwa dni. Dzieciaki ciągle mi je okupują więc między odwiedzinami "Parków Rozrywki" typu: OBI, Leruła, Lerolin, Zinedanowi, Zina, Zinedowi, Zinadonowi, Leroy Merlin, durś latam służbowo po mieście. Nogi już mi ledwo "zipią", a kaemów rowerowych brak. 

Na dziś bilans wyglądał następująco => 185km z buta w kwietniu i ... 97 kilometrów rowerowych. Kapitalnie wręcz - zmienić to więc trzeba było ;). Teren z czterech ostatnich dni, zrobiłem w trzy, więc wiedziałem że do pracy jadę tylko "złożyć życzenia świąteczne".

Po klasycznym dotarciu do Szopienic już jednak wiedziałem że ambitnie to nie pojeżdżę. Forma niet, czas niet, wiatr ... no tak: był i od rana gamoń przeszkadzał :/. Postanowiłem więc wykonać ino pięćdziesiątkę z celem w Będzinie. 

Do miejsca docelowego dotarłem przez Sosnowiec, do którego to powróciłem po chwili przerwy przy zamku. Później przez Stawiki, Burowiec, Zawodzie, D3S na Ligotę po której zaliczyłem Panewniki i kąsek kilometrów gruntowych. 

Wiecie co? Wiało!! Co do wyniku jednak nie mogę do końca usprawiedliwiać się w-morde(windem) - on se wieje bo lubi, gorzej że przez remont kondycja i (niestety) ambicja mi siada xD.

============================
Dziś Piotro, jutro Ochojec i ogarnięcie spraw Gochowych, a w sobotę ... raczej Jura (jak będzie => to będzie i BeeS i pewno filmik od Łukasza heh) z buta. Przecież dogoniłem trochę butne kaemy!!! Jak nic trzeba się przejść na jakiś dłuższy spacer z ogniskiem ;). Rower nie zając ... :-P

A właśnie na PKP w Piotro takiego spotkałem ... ale uciekł xD

Trasa: 

Fotki:
Z rana nic nie ofociłem bo słońce po ryjku dawało, a tu już śniadanko koło stawu Hubertus - w tle (za drzewami) Sosnowiec budzi się ze snu

To zdjęcie musiałem dodać - dla uspokojenia ten odcinek miał może ze sto metrów heh

BTW: zawsze mogło być gorzej :P

Później już tak ...

... ale do czasu heh

XDDDDDD

Na celu

Z powrotu => ponownie w najdalej na południe wysuniętej dzielnicy Warszawy - i od razu dodam że ta DDR-ka jest spoko, ta będzińska za to jest tragiczna xD

Stawiki i zaś sympatycznie


A tu już Kato gdzie widzimy wieżę ciśnień na ulicy Korczaka z dalsza ... 

... i z bliższa

D3S tym razem "z dupy" strony ;)

A na koniec coś gruntowego - przez remont nawet nie wiem kiedy się zazieleniło xD


===========================
Dziś bez śmiecha - samo (moje) życie ostatnio xDDD


Kategoria Rower

DPD 13/2019 + Dziećkowice

  • DST 71.62km
  • Czas 03:15
  • VAVG 22.04km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 9 kwietnia 2019 | dodano: 09.04.2019



Kiedy to ja coś ostatnio pisałam? W środę. Tak więc w czwartek byłem w terenie ...

Na Giszowcu chyba znalazłem kadr do kontynuacji filmu "Zróbmy sobie wnuka" :DDD


... później Piotro. W piątek: pierw robota, a później ... padłem na ryj do wyra o 17:00 O_o. Organizm się zbuntował xD. W sobotę od rana remontowanie i w tym miejscu ponowne wielkie dzięki dla Gochy, Diobła, Łukasza i Marzeny za pomoc - super poszło ;).

W niedzielę nastąpił odstresowujący spacer z psem i poprawki na mieszkaniu.

Każda rzeczka jej - i prawie zawsze udało się z gracją z niej wyjść. Prawie :D

Nota za styl i brak telemarku adekwatna :P


 W poniedziałek teren służbowy i ponowny atak blacho-smrodem (z fajną Thalią :-P) na największą ostatnio ukruszarkę budżetu mego czyli OBI.

==============================================
A co to dziś, to muszę zacząć nietypowo, bo od pochwał dla miłościwie nam panującemu rządowi. Otóż Jarosław, wraz ze spółką tak bardzo zagrali na nerwach nauczycielom że Ci postanowili sobie zastrajkować. W związku z tym mój Dyrektor stwierdził że trzeba stworzyć świetlicę w której to gówniaki aniołki pracowników będą mogły przeczekać czas, który to miały spędzić w szkole. Pomieszczeń które mogłyby pomieścić około czternastu takich istot u mnie na zakładzie są dwa - nasza i jego. Wybór padł na naszą. No to ci dopiero niespodzianka xD. Siedzenie i pracowanie z tą hołotą w tle nie wchodziło w grę, tak samo jak branie urlopu płatnego/bezpłatnego, więc wyszło że do czasu zakończenia protestu mieliśmy dzień w dzień być w terenie. No już lecę!!:P

Po konsultacjach z osobami które są odpowiedzialne za pracowników uzyskaliśmy informacje że to nie nasza sprawa że pracodawca nie jestem w stanie zapewnić nam miejsca pracy. Tak więc negocjujemy :D. Finalnie wyszło na to, że naprzemiennie chodzimy na nasz teren (który musimy skończyć do końca września), a co drugi dzień jesteśmy grupą interwencyjną - pod telefonem do 15:00, plus to co nam dadzą z rana. Spoko i tak ostatnio więcej jeżdżę autem aniżeli rowerem, więc będę mógł się "bawić" na Piotrowicach i przy okazji coś sprawdzić służbówko na mieście heh. Niech więc strajk trwa ... i trwa :D. Dobra, więcej do tej genezy wracał nie będę ;)

Ogólnie to póki co:

:PPPPP

=========================================
Rano podjechałem do firmy na kole, dowiedziałem się że nic dla nas nie ma, "pod telefonem" zostawiłem kolegę, a sam postanowiłem wykorzystać ponoć ostatni przyjemny dzień w tym tygodniu - niestety idzie ochłodzenie :-\. Padło na Dziećkowice, bo lubię heh. Trasy nie będę opisywał, bo była w sumie taka sama (albo podobna) jak TU albo TU

Skorygować ino musiałem na końcówce, bo trzeba było sprawdzić jedną rzecz przy remoncie kanalizacji na ulicy Kamieńskiej. Mała to była różnica - po prostu zamiast przez Giszowiec, wróciłem przez Podlesie, Zarzecze i Ligotę ;).

Co do warunków to rano plus 7, później przy końcu licznik pokazał nawet +18. Wiatr? no był, ale delikatny - dziś i tak by mnie nawet huragan nie zniechęcił, taki głód kręcenia ;).

W garażu się zameldowałem trochę po 11:00. Siły na co najmniej setkę były - ale są priorytety heh.

Trasa:


Fotki:
Poranne słonko ...


... i śniadanko => tym razem w takim o to plenerze w tle 

Kosztowy - najlepszy odcinek dziś!!
Lekko w dół, dobry asfalt, mały ruch samochodowy i ... wiatr w plecy ;)

Jeszcze nie na miejscu - ale swojsko ;)

Cel

- za brak widoku górek pffff

+ za czystą wodę

Coś z powrotu dla poznańskiej marudy DDR-kowej :-P

Mysłowice Ławki - niby wiocha ...

... a tu jeb (!!!!) szyb KWK Wesoła :D

Jedziemy dalej => las zły ...

... i las dobry ^_^

Gruntowo (chyba że jeździsz szosą :P) - najlepiej :)))))

Na koniec jeszcze raz coś o drzewach. 
Otóż odwiedziłem przy okazji las smoleński.


Kiedyś tam już o nim pisałem.
No jest brzydki, ale wolę już takie coś, aniżeli postawić jakieś schody granitowe w środku miasta!!!

BTW: Oddaliłem się trochę - i o to ten las - palikami ogrodzony xDDDDDDDDD

Będę czekał aż Mors, pod chatą skończy drzewa siać i wyjdzie że puszczę zasadził :P:DDDDD

=====================================
Pozdro ...

... i do kolejnego ;]


Kategoria Rower

DPD 12/2019

  • DST 26.17km
  • Czas 01:09
  • VAVG 22.76km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 3 kwietnia 2019 | dodano: 03.04.2019



Jutro teren, w piątek dniówka z Kierownikiem (choć tu jeszcze widzę cień szansy na kręcenie), w sobotę pewno cały dzień na Piotro i dopiero w niedzielę jakiś relaks. Możecie pisać: góry, rower, Jura - obojętne => choć pewno będzie padać (xD) heh. W sumie bym się nie obraził ;)))) :P.

==============================
Wczoraj na mieszkaniu po odkryciu "kolejnych atrakcji" nic ino szło się upić. Zrezygnowałem jednak z tego planu, coby dziś pojechać sobie do roboty i przemyśleć pewne kwestie. A co!!?? :P. Wystartowałem tradycyjnie (czasowo), co skutkowało przejazdem przez okolice Upadowego - bo szybciej ;]. 

Do pracy (pomimo dwóch postojów na poniższe fotki) na szczęście zdążyłem - nawet z dość spokojnym zapasem czasowym. Jechało się (prócz słonka w twarz) całkiem znośnie i nawet te ino cztery stopnie powyżej zera mi specjalnie nie przeszkadzały ^_^.

Fotki słonka o poranku ;]



=================================
W pracy dopompowałem opony i stwierdziłem że zobaczę jak u mnie z formą ;].
Wyszło jak na początek kwietnia (boczny wiatr, moja forma, korki i światła oraz fakt, że ciągle jeżdżę na kołach 2.25) dość fajnie ;). Aha, fotek z powrotu brak :-P.



W domu szybki obiad i musiałem wykonać czynność której to zbytnio nie lubię.
Autem [cholerni (oni jadą, a ja stoję w korku) rowerzyści!!!!! :PPPPPPP] ogarnąłem to co ogarnąć miałem (OBI) i nastąpił kolejny rekonesans z Gochą na włościach. Jeden pokój już jest praktycznie pod malowanie, no ale pojawił się problem z drugim. Kolor znajdujący się pod tapetą ... yyy, no cóż? Chyba nałożę z milion warstw farby, coby przypadkiem nie było prześwitów heh ;)

Dziś bez śmiecha, ino z życia wzięte.
Tak, w Obi pracują mężczyźni :D


Biały niezwykle przytulny ... też niczego sobie :DDDD


Kategoria Rower

Piątek i sobota, a mi na grunty przyszła ochota ^_^

  • DST 37.79km
  • Czas 01:51
  • VAVG 20.43km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 30 marca 2019 | dodano: 01.04.2019



Sorki za zaległości, ale jak się to mówi - ostatnio nawet nie mam kiedy się po tyłku podrapać ;///
Wasze BeeSy nadrobię w najbliższej chwili, pierw mój ;]



Zacznę od piątku, kiedy to wróciłem z pracy i miałem pogadankę na temat przyszłości mej z rodzicami. Nie wnikając w szczegóły, napiszę ino że Matce nie podoba się fakt, że chcę wydać swoje pieniądze, nie tak, jak ona chce. Poza tym w ogóle to bezsensowny plan, że chce sprzedać swoje mieszkanie - bo ona przecież ma do niego sentyment xDDDD. Bardzo skutecznie omijała je (i swoją matkę) przez parę lat, ale teraz jej szkoda heh iks dyyyyyy. Mniejsza o to - gadać to se może :-P

Zabrałem dupę w troki i rura na autobus, którym to Siostra wracała z roboty. Szybki sklep (i obiad) i nadrobiliśmy psie kilometry ku uciesze Arji ;). Jako że standardowo nie mieliśmy konkretnego planu, zaproponowałem spacer na moje klasyczne miejsce kwiatkowe. 

Dupa krokusowa -  brakło około dwóch dni pfffff xD


Ale że dość przyjemnie się szło, to pokrążyliśmy jeszcze trochę po lesie, znaleźliśmy mega fajną polankę i mogłem odprowadzić Gochę do bazy, a sam skierować się na przystanek autobusowy. Jako że autobusu nie było, to poszedłem do sklepu po którym ... w sumie doszedłem do domu xD Nogi zdrowe, to po się pakować do komunikacji miejskiej? :D

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1291492738

Fotki piątkowe:
Głowna bohaterka dnia ;]

Przy torach, zezwalam, ale i tak nie wygląda to ani ładnie, ani uroczo pffff

Polanka i dobrze że się nie pomyliłem i rzuciłem tym co trzeba :D


=========================================
Dziś (sobota) wstałem natomiast około 7:00, później zasnąłem, następnie oczy otwarłem około 8:00 i ponownie Morfeusz. Finalnie obudziłem się około godziny 10:00 i po śniadaniu nastąpiła ewakuacja z domu, bo zaś było słychać głosy z gościnnego :D. Plan na rower miałem trochę bardziej ambitny, no ale na godzinę 17:30 umówiłem się na mecz GieKSy u Janiola. Do tego w głowie miałem misję zrobienia porządku w jednym pokoju na Piotrowicach, gdyż w poniedziałek przyjeżdża facet, który zabiera mi (oczywiście odpłatnie) trochę rupieciarni.

Z Gochą na mieszkaniu umówiłem się na 14:30 => czyli zostało mi tylko około trzech godzin na rower i dojazd z garażu na chatę. Padło więc na jazdę w stylu dookoła komina, gdzie założyłem sobie zrobić jak najwięcej kilometrów gruntowych ;)

Jechało się mega przyjemnie, gdzie pierw (przez Akademiki) ruszyłem w kierunku Halemby, następnie zrobiłem nawrót, zobaczyłem co się dzieje na Hałdzie Panewniki, po czym skierowałem się w kierunku bazy.

Następnie na Piotrowice, sprzątanie, spotkanie z Kęsym, mecz (w końcu wygrany) i zakończyłem sobotę.

BTW: Pierwsze "straty" również zaliczone :D


Trasa => https://www.relive.cc/view/e1291919924


Fotki:
Wjazd do lasu - ładny

Króciutka przerwa ;]

Brzydki las :P

KWK Halemba z dołu :)


Klimatycznie ...

... i tu też :). Tak, to Katowice ;]


Pierwsza okrągłość ;]. Wiem że moi koledzy i koleżanki z BeeSa już dawno po tej licznie - ale co mi tam, pochwalę się ;]


Hałdowe klimaty (KWK Halemba z góry).
Tą śląską górkę (Panewniki) lubię najmniej ...



Wiewiór ;] => Sarna była blisko, ale w ostatniej uciekła z obiektywu :(

I spokój (Brynów) - choć zdążyłem ino jedno wypić ;)


W niedzielę pierw spotkanie z Diobłem, później znowu Piotro, spacer (Mi Fit pokazał ogólnie 11.8km) i koniec weekendu.

===================================================
Można podsumować:
Eeeee, no nie wiem co napisać, więc nic nie napiszę :P



============================================================================
Mamy (od dziś) nowy miesiąc, więc trzeba było swoją debiutancką "służbówkę" na ten rok zrobić ;]
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1293128973


W pewnym momencie łatwo nie było => skubany do miziania był pierwszy :D
- zajęty jesteś?
- oki, legne se xD

Jeszcze widok na Katowice :DDDD

I poezja wprost z Podlesia :DD



Ja wiem że to blog rowerowy, ale jednak sytuacja z ekipą od wywożenia gratów jest godna opisania xD. Otóż z piętnasto-sekundowym spóźnieniem (!!!) przejechali pod mój blok (jak to Ojciec określił) "Flip i Flap". Wiadomo - dwóch trzeźwych być nie może, bo takie rzeczy się nie zdarzają (no chyba że w bajce "Sąsiedzi" xD) więc trzeźwy był ino kierowca Flip (kurde, nie pasowało mi tylko że był wyższy), Flap robił za tego pijanego, albo MOOOOOCNO wczorajszego. Coś w stylu że jak tylko mi dmuchnął, to wyciągnąłem drzwi z pokoju z obawy o nie => zawierały elementy szklane xD.

Co do ich roboty to brakowało tylko muzyczki z Benny Hilla. Że Flap się nie zabił, albo nie przebił się nogą do mieszkania obok ... to winszuje mega xD. Flip natomiast z pełną powagą oznajmił mi że cytuję "przypadkowo rozwaliliśmy" panu kątownik przy drzwiach na klatce. Fajnie, a ten w mieszkaniu? No, też trochę. XDDDD. Oj tam - soooorry. W tym samym czasie co Flip gadał że mną (po robocie), Flap zaczął pertraktować z moim Ojcem, który to nagle stał się majstrem. Jako że nie chciałem już ich oglądać to Flap dostał 2x po sto gram gorzoły smakowej i tak ... zostałem kierownikiem. Ha!!! I to wszystko za jedyne 350zł - no plus wódka :D

Ale oki, jeden pokój czysty, plus drugi bez największego grata. Ciekawe jakie historię czekają mnie później. Póki co wiem (dzięki Flip i Flap) że parkiet jednak będzie potrzebował renowacji xD Tylko czy cyklinowanie czy coś innego? Muszę pomyśleć - grunt że ruszyło!!

:P

Ile to wszystko potrwa nie wiem. Wiem za to że raczej w kwietniu mam pokręcone. Jutro idealna pogoda pod DPD, ale co zrobić skoro ściany się drapania domagają? :))

PS: mega dobrze że nie pojechałem - wieje gorzej niż na Śnieżce, do tego oczywiście w twarz xD.


Kategoria Rower

DPD 11/2019

  • DST 42.21km
  • Czas 02:03
  • VAVG 20.59km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 27 marca 2019 | dodano: 27.03.2019

Pod jednym z ostatnich wpisów Morsa o tym, pojawiły się komentarze pewnej koleżanki co do powitałek - że niby kiczowate. No być może, mi tam obojętne - mogą być, może ich też nie być :P

Co do dziś, to w poniedziałek zaplanowałem sobie odpoczynek (oczywiście po pracy), który wyszedł. Wczoraj miałem taki sam plan, ale ... no nie wyszedł, bo trzeba było pojechać na Piotrowice. Potem jak już się z domu ruszyłem, to założyłem sobie że w końcu zamontuje błotniki do Szkodnika ;]

Zacząłem montaż już grubo po 20:00 i ... zaczęło padać. Trudno - to nic skomplikowanego, więc (byłem na garażu) pod lampką zrobię. Fajnie szło aż do czasu kiedy przyszedł "kolega" (xD), który to ponarzekał trochę że: były narkoman, alkoholik, człowiek bez wykształcenia, po kryminale, bez znajomości, wiecznie zmęczony (mocna samoocena!!) ... ma ciężko w pracy/życiu. Spoko, nie wnikałem o co dokładnie chodzi, ino zrobiłem co zrobić miałem i opuściłem kompana - zostawiając mu piwo "na drogę", coby nie marudził (:P) i nie zapluł mi reszty podjazdu ;/

Rano wstałem, spakowany, błotniki (w nocy mżyło) zamontowane, patrzę na termometr i widzę ... minus trzy stopnie Celsjusza juhuuu. Cóż zrobić heh?

XDD

Pogoda jednak całościowo wyglądała całkiem przyzwoicie, więc planów (ok, dzieci zostawiłem w spokoju :P) nie zmieniłem.

Widok z rana na Rozwój


Ruszyłem i od razu wpadłem na lodowisko xD.
Bardzo asekuracyjnie (po szklance - o takiej, mam nadzieje że widać) ...

... dotoczyłem się do D3S i skręciłem na Upadowy (kot na leniu w bonusie) gdyż ...

... tam przyjemniej miałem parę metrów gruntowych, plus dwa odcinki z kostki - którą to dziś uwielbiałem!! ;]

W pracy na start dowiedziałem się że moje biuro jest zajęte przez szkolenie, ale to i dobrze się złożyło bo dostaliśmy przydział finansowy na służbowe bilety miesięczne. Do tego kończy się miesiąc, więc zostałem poproszony o załatwienie mojego biletu na pociąg i przywiezienie rachunku, coby dziewczyny mogły "miesiąc zamykać". Skoro miałem rower, to nawet nie protestowałem, gdyż wpadło kolejne piętnaście kilometrów trasy na dworzec i pod Spodek ... za które jeszcze miałem zapłacone :P.


- plus że zamiast 119zł płace 26zł za bilet na miesiąc
- minus że zaś się teren zaczyna
- plus że przynajmniej wyjdę z biura
- minus że zaś wyjdę z biura i się będę z ludźmi użerał
- plus że przynajmniej urozmaicenie
- minus
że jak teren, to brak roweru
- plus że w fajne miesiące solarium za darmola
- minus że można zmoknąć.
 
Czyli w miarę równo, ale robota to nie koncert życzeń, więc trzeba działać coby zarobić ^_^.

==========================
BTW: W kwestii ścieżek z nowym sezonem. .. nie nastąpiła poprawa xD


Po robocie (szlak klasyczny) już bez fotek, bo wiatr mnie zniszczył totalnie i nawet nie miałem ochoty się zatrzymywać xD.


Trasa ogólnie wyszła o taka ;]


Kategoria Rower

Wszystko wokół się zmienia ...

  • DST 102.82km
  • Czas 04:57
  • VAVG 20.77km/h
  • VMAX 57.42km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 23 marca 2019 | dodano: 25.03.2019



... nawet Tyyy. Oki, nie będę was Farbą nękał heh.

Na start tego BeeSa wyjaśnię jednak tajemniczą kwestie, którą to poruszyłem w jednym z ostatnich wpisów. Przez ostatnie trzy dni (choć w sumie finalnie przez ostatnie parę lat heh) najważniejsza była kwestia Babuszki. Wspominałem chyba o niej raz, dwa czy tam milion (:D) w moich wpisach. Otóż po niecałym roku, w końcu udało się dojść do konsensusu z rodziną w sprawie Domu Opieki dla Tolki. Niestety, sama se już nie radzi, a nikt nie ma aż tyle czasu i możliwości coby się nią opiekować 24/7. Miejsce się znalazło w piątek, do soboty zostały ustalone wszystkie kwestie finansowe, w środę przyjechała Chrzestna ma i mogliśmy zacząć działać.

W czwartek miałem urlop i ogarnęliśmy sprawy bankowe zaliczać przy okazji taki oto spacer troloTolowozem.

Bez przerzutek niestety xD Przy okazji byliśmy w Parku => bardzo proszę, bo kiedyś ktoś tam mi pisał że zdjęcia Babuszki nie ma ;)


W piątek pakowanie, żegnanie i dziś Babuszka wyruszyła w kierunku pod poznańskich Pobiedzisk. DOŚ wg mnie świetny => o taki, szkoda ino że prywatny - bo będzie mnie to kosztować 400zł co miesiąc. Takie trochę alimenty bez seksu (xD), no ale Babci wygoda i opieka najważniejsze. A i ja trochę odpocznę i przy okazji zmienię swój styl życia :). W Katowicach i tak coraz mniej mogłem. Do tego będzie kolejny pretekst żeby Poznań odwiedzać - 30km w jedną stronę rowerem ino zachęci ;)

Pewno pierwsze dni/tygodnie będą dziwne, bo się do niej mega przyzwyczaiłem, no ale od czego są telefony? :)

======================================
Wracając jeszcze na chwilę do tytułu, to jednak nie do końca wszystko się zmienia. Minęło właśnie 11 lat, od pamiętnej rzezi odwetowej panów (specjalnie z małej) w niebieskim na kibicach GieKSy. Mój zerowy szacunek do tej służby pewno nigdy się nie zmieni. Diobeł podrzucił bardzo fajny, obszerny materiał który jest do poczytania o tutaj. Najlepsze oczywiście jest to, że winnych ze strony milicji nie ma. Wszystkie sprawy umorzone, a psychicznie i fizycznie oberwało się wszystkim => chuliganom, kibicom, nieletnim, kobietom, a co najlepsze ... kierownikowi pociągu. W sumie co za różnica kogo pałujemy czy obrażamy xD.

=====================================
Oki, tyle tytułem wstępu. Geneza na dziś pojawiła się koło wtorku, a realnych kształtów (choroba Łukasza i moje żebro) nabrała w czwartek. W piątek jeszcze ogarnąłem końcówkę spraw babuszkowych i spacer (ok 8km) z takim oto dobrym reflektorem pieskiem heh.

Oczywiście te dwie sprawy zostały okraszone nutką alkoholu i z samego rana alkomat oszalał xD. Do stanu normalności wrócił około godziny dziesiątej, więc mogłem udać się na garaż i po chwili rozmowy z Łukaszem skierowaliśmy się trasą tradycyjnie-leśną na zamek w Chudowie. Na szlaku do końca doszedłem do siebie, ale niestety pierwotny plan ataku na Rybnik poszedł na grzyby xD.

Przez remont torów w okolicach Orzesza, nie mieliśmy pociągu powrotnego, a sama jazda tam (przez durne podjazdy w okolicach Mikołowa i w/w Orzesza) nam się nie uśmiechała xD Myśleliśmy też o Lublińcu, no ale mieliśmy ino jeden racjonalny pociąg o 17:33 i na niego trzeba było zdarzyć, bo zaprosiłem parę osób na moje nowe/stare mieszkanie na godzinę 20:00. Po co więc się stresować i gonić?

Setka jednak być musiała więc padło na Tarnowskie Góry ^_^. I w tym miejscu wielkie dzięki dla Łukasza za ogarnięcie szlaku. Klimatycznie po przejechaniu Przyszowic, pojeździliśmy po jakichś dziurach, ominęliśmy centra miast i dość fajną drogą dojechaliśmy na nasz cel. Nie licząc mojego kryzysu gdzieś między 53-cim a 60-tym kilometrem jechało się bardzo fajnie. Główna to zasługa wiatru - którego to nie było :D Dziękuję heh. 

Po dojechaniu do TG wpadliśmy na kolejne kilometry gruntowe (których dziś było co nie miara - uwielbiam) i skierowaliśmy się na jezioro Świerklaniec, gdzie zaplanowany był postój piwno-owocowy. Nic nie napiszę na temat Parku przed jeziorem, bo ilość ludzi która tam była mnie położyła na kolana xD. Miło że choć oczy mam zdrowe i zauważyłem koleżankę z pracy, z którą to chwilę porozmawiałem. Po przerwie i odpoczynku mogliśmy dokręcić przez Siemianowice Śląskie (Vmax na ul. Agnieszki) do garażu i tym samym domknąć dystans który to sobie założyliśmy ◉‿◉. Więcej oczywiście "poopowiadam" przy okazji fotek. 

Trasa


Fotki:
Ruszamy - teren bazyliki

W lasach uroczo - drewno nie wiem skąd. Las jak stał tak stoi xD

Jedziemy dalej

Coraz bliżej (tak, kask wrócił do łask ;)) ...

... i bliżej ...


... i jest i Chudów czyli klasyk wiosenny :)

Jedziemy dalej

Wiadomo :)

Fajna śmieszka z widoczkiem :)

Ahooooj :D


Odcinek prefabrykowany ;]

Stawik - dobre miejsce na Pitt Stop, ale niestety czas naglił ;]


Chwila gruntówki ...


... i odcinek klimatyczny => dobrze że nikt nas nie zabił tam. Mała rzecz, a cieszy :P

Park Kultury i Wypoczynku - Gliwice.
Piwa soczku nie polecam, bardzo mocno takie se ;/


Kolejne gruntowe ...

... i nudny asfalt - to tu miałem kryzys ;/


Kamieniec i postój sklepowy. 
Miejscówka urocza, stan asfaltu (tu i przez najbliższe 10km) niestety już nie ;/

Tarnowskie Góry


A po nich wjazd ...

... i zjazd z widoczkiem :)


Zabytkowa Kopalnia Srebra

Jedziemy dalej

Kolejne gruntówki z widokami :)

Zjazd singlem ;]

Ostatni widok dnia dzisiejszego

Ponownie gruntowo - tak, to znakowana ścieżka :D

Rów Świerklaniecki ...

... ichszy Park ...


... i jezioro :)

Wracamy przez zaporę - trochę pod prąd, czym wkurzyłem jednego kierowcę xD. 

Ostatki z zachodem i do bazy ;]


Mocny kandydat do podsumowania rocznego :)
Fajnie, bo pomimo że zrobiliśmy dużo kaemów nieutwardzonych, wyszła całkiem sympatyczna średnia :)
BTW: Możliwe że jeszcze będzie filmik :)))

==================================================
Co do imprezy, to się odbyła :-P. Dziękuję obecnym i mojej wątrobie że to przeżyła heh. No ale skoro wódka się polała, to z roweru w niedziele nici. W domu jednak siedział nie będę, więc stanęło na tym że trzeba by było w końcu dobremu pieskowi zrobić porządny spacer.

Po obiedzie ruszyłem więc (z przystankiem w Piotro) na Ochojec. Spacer, jak spacer - było sympatycznie, ino na końcu nogi już bolały xD Aaaa i zrobiłem dobry uczynek. Autobus mi sprzed nosa uciekł, wiec poszedłem se jeszcze po piwo. Po zakupie podbił do mnie Pan menel i poprosił o złotóweczkę na browara. Dostał całego Żubra :D. W sumie miałem dobry humor, a i wyczuwałem poniedziałek :)

Fotki:
Pieseł na hałdzie Kostuchna

Arya pierw się umazała ...

... a potem umyła xD. Dobry pies :D

Było by ;] Takich długich BeeS-ów to nawet z gór nie piszę ;D
========================================================


Kategoria Rower

DPD 10/2019

  • DST 25.32km
  • Czas 01:13
  • VAVG 20.81km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 19 marca 2019 | dodano: 19.03.2019



Koszmarny to był poranek ;/
Wczoraj w komentarzu wspominałem że obiłem se żebro w górach. Spanie na boku więc w grę nie wchodziło i musiałem spać na plecach. Skutkowało to pobudkami o 01:10, 02:05, 03:30 i finalnie o 05:00 rano xD. Jak już wstałem to wyjrzałem przez okno i co widzę? Ano szron na autach, a ja już (od wczoraj) spakowany na DPD. Minus jeden stopień Celsjusza - no nie ma tragedii, dokulałem się więc na garaż i co widzę? ...



Fajnie, ale stwierdziłem że skoro po ostatnim tripie nic się nie działo, to dopompuje koło i posłucham czy schodzi powietrze. No nie schodziło, więc ruszyłem w stronę roboty - kontrolując ciśnienie co jakiś czas. Finalnie dojechałem do Szopienic (klasycznie) i dopiero tam ponownie zaczął baaaardzo powoli schodzić luft. Aaaa, z tego wszystkiego zapomniałem bryli zabrać i co chwile radośnie sobie płakałem przez zimny wiatr i ... takie oto miłe poranne słonko xD



W pracy nie pozostało mi więc nic innego, niż zrobić co miałem zrobić jak najszybciej się da, coby jeszcze wystarczyło czasu na wymianę dętki.

==================================
Czasu wystarczyło (na styk, ale jednak) i mogłem ruszyć w drogę powrotną. Tu już jechało się super => osiem stopni Celsjusza jak na tą porę roku w zupełności mi wystarcza heh. Przez Upadowy ...

BTW: droga w końcu przeschła - fajnie, bo to moja najkrótsza trasa do pracy ^_^


... dotarłem do garażu gdzie zaczęło wiać :D Wiatrowy ewidentnie zaspał pół godziny => znaczy nie to że go nie było, ale był względny, co również w ostatnim okresie mi wystarcza ;)

I przynajmniej nie ma smogu :PPPP



 Poza tym nic ciekawego, oprócz faktu że w końcu wzięli się za zapadnięty odcinek D3S - na start ... wycięli drzewa xD

Jak tak dalej pójdzie, to nawet ja spłonę xDDDD
========================

Dziś bez śmiecha - daje ino przykładowy rozkład temperatur z drzewami i bez ...

PS: Dziś (środa) też byłem przygotowany na rower. Minus cztery rano mnie zniechęciło xD
A jutro urlop xD


Kategoria Rower

Kółeczka (wietrzne) dwa

  • DST 57.74km
  • Czas 02:39
  • VAVG 21.79km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 16 marca 2019 | dodano: 16.03.2019


Po wczorajszym spacerze, że tak powiem niedokończonym (bo babuszka), dziś wstałem chwilę po 7:00 rano, poleżałem, nadrobiłem internet i wymyśliłem se że idę na rower. W końcu wolny dzień. Taki cały heh. No niestety, nie zdarzyłem butów zawiązać i dostałem info że mam do Toli podjechać xD. Skoro mus, to mus.

Z garażu wyruszyłem chwilę po godzinie 10:00, załatwiłem co miałem załatwić i ruszyłem na trip właściwy. Ogólnie (tajemniczo) to napiszę że się dzieje w sprawach babuszkowych i ... na tym zakończę, póki co. Nie lubię zapeszać ;) 

Po odwiedzinach pierw frunąłem lasem, później wjechałem na Stare Panewniki i zostałem zgwałcony przez wiatr, wiejącym z zachodu na wschód. Opcją z dojazdem na mój cel (czyli Żabie Doły) przez Rudę Śląską, spalił na panewce i postanowiłem wykonać pierwszą pętlę z wiatrem w plecy ^_^.

Od Brynów już klasycznie przez Zaleską Hałdę i Park Śląski dotarłem do Chorzowa i miejsca gdzie lubią się opony przebijać. Chwila telefonicznej rozmowy z Gochą i rura nazot przez Siemianowice, Dąbrówkę Małą i D3S. Czy coś napisze o wietrze. No nie, był, a w którą stronę wiał? Tego nie jestem w stanie określić ;)

Trasa


Fotki:
Las w okolicach Akademików

Warunki wietrzne ... w normie :D

A przy tym zdjęciu ostatni raz poruszę temat wycinki drzew przy ul Owsianej. Czemu ostatni? A no temu, że nie wiem czemu ta sprawa trafiła do mojego MZUM-u. Dziwne - wszak ten odcinek ulicy znajduje się całkowicie w granicach administracyjnych miasta Mikołów.
Do sedna: koleżanka mi wytłumaczyła że tam jest ponad pięćdziesiąt drzew w stanie całkowitej deklaracji!!! Lwia część wygląda pewno nie lepiej. No dobra, te niech se wytną, a od lasów proszę się "odsmerfować" B-)

Jedziemy dalej: osiedle Tysiąclecia i ...

... Park Śląski


Warunki wietrzne bez zmian - tak, jadę w lewo xD

A tu już na celu




Z powrotu:
Osiedle Budryka z widokiem na Łagiszę i Dorotkę

Siemianowickie ścieżki rowerowe - nie ma ich dużo (chwale, wolę jechać ulicą :P), ale te co są - dają radę :-)
BTW: ludzie uciekają przed wiatrem za przystanek xD

A tu moja największa wpadka.
Otóż, zacząłem ścigać się z pociągiem i zapomniałem że ... muszę przecież przejechać przez przejazd na Dąbrówce xD
Tak, wygrałem ... Pitt Stop :D

D3S i w końcu przejazd bez lodu ^_^

A na Rozwoju meczycho heh. Kibiców jak zawsze miliony :D

A na koniec po tripie prysznic - myjka wolna, więc co mi szkodziło ;)


Teraz czas na strzałki i się ustali co do jutra, bo ponoć pogoda miody ma być ;)))

BTW: strzałki nie wyszły - Babski Comber xD
=======================================
Dokładnie!!

:PPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPP


Kategoria Rower

DPD 9/2019 + Piotro

  • DST 32.51km
  • Czas 01:34
  • VAVG 20.75km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 13 marca 2019 | dodano: 14.03.2019


Planowo do pracy miałem wystartować wczoraj, ale ...

... no nie wyszło xD

Dziś też miało nie wyjść, bo rano deszcze zapowiadali, ale na całe szczęście wstałem wcześniej i zobaczyłem na prognozie pogody że opady przesunęły się w okolice godziny 7:00 - 7:30, czyli wystarczająco. Dodatkowo wczoraj wieczorem przemontowałem sobie tylni błotnik z Krossa do Szkodnika, więc nawet delikatnie zmoknięcie na końcówce by mi krzywdy nie zrobiło ;)

Ponadto motywatorem był fakt, że podczas ostatnich wichur pod domem obaliło mi się drzewo, odsłaniając najlepszą rozpałkę jaka istnieje => tak więc mając czas pozbierałem sobie trochę do garażu na kiedyś tam ^_^.


Co do samej jazdy to już na start wiedziałem że nie poszaleje, bo Szkodnik nie przyjął przeszczepu błotnika, a raczej ... błotnik nie wytrzymał zaszczytu i se pękł delikatnie przy zgięciu xD. Do pracy zajechałem jednak (przez Zawodzie) z dość sporym zapasem czasowym, po drodze zatrzymując się jeszcze przy kiosku w celu zakupu specyfiku klejącego m.in (a może przede wszystkim) palce :D 

Fotka z rana - nie mam już pomysłu co fotografować, więc macie widok na wieże ciśnień z ulicy Gallusa :)
Wieża została zbudowana w 1912 r. w celu zaopatrzenia w wodę pitną mieszkańców osiedla. Około 1918 roku teren wraz z wieżą kupiła kopalnia. Przez prawie 60 lat wieża służyła górnikom dostarczając wodę do łaźni. W latach 80. została wyłączona z użytkowania.

Po pracy natomiast miałem misję podjechać do Babuszki coby ogarnąć zakupy. Do Piotrowic dojechałem klasycznie przez Giszowiec i Ochojec, chwilę pogadałem, ogarnąłem sklep, znowu pogadałem, ułożyłem Tolę do snu i mogłem wracać. Oj, ciężko to widzę - wiadomo że na każdego przyjdzie pora, ale Babcia coraz słabsza. Ja wiem że ona już umierała ze trzysta razy, ale tym razem coś już jest konkretnie na rzeczy => marnieje w oczach ;/. Być może przez pogodę, się okaże - już nie raz wracała z drugiego święta ;)

Do garażu wróciłem przez Akademiki i Ligotę, gdzie dokończyłem "robienie" darmowej rozpałki :) 

Trasa:

Fotki powrotne:
Lasy w okolicach Giszowca i mój błotnik (godny) ... 

... który się przydał


ale się popsuł ponownie gryyyyyyy
===============================================

Z powrotu ostatecznego, tężnia prawie skończona - Piotrowice Zdrój normalnie :D

Gocha i Marzena pewno to lubią :P
Rozpałki porobione - Łukasza płynna zostanie na Rzeszów ;)


=========================================
Już niedługo

Warto czekać ;))))


Kategoria Rower