Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Wpisy archiwalne w kategorii

Rower

Dystans całkowity:46143.03 km (w terenie 886.24 km; 1.92%)
Czas w ruchu:2249:28
Średnia prędkość:20.36 km/h
Maksymalna prędkość:69.48 km/h
Suma kalorii:22255 kcal
Liczba aktywności:1031
Średnio na aktywność:44.76 km i 2h 12m
Więcej statystyk

Do sąsiadów - Lubelski Tarnogród

  • DST 83.56km
  • Czas 03:46
  • VAVG 22.18km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 29 września 2019 | dodano: 03.10.2019



Nie będę ukrywał, że dziś już się trochę jechać nie chciało xD. Jednak po porannym wyjściu na ćmika, stwierdziłem że wiatr wieje ... w dobrą stronę - ot nowość heh. Jak nic trzeba było więc odpalić odłożony z drugiego dnia wyjazd do sąsiedniego województwa :)

Ruszyliśmy tym razem po dziesiątej rano i na start musieliśmy przekroczyć San w miejscowości Nowe Miasto. Na dzień dobry pojechaliśmy klasycznie przez Łukową i Przychojec gdzie w sumie ... rowery jechały same => przecudnie wiatr wiał w plecy :). Następnie zrobiliśmy sobie przerwę pod mostem na nawodnienie i czytanie napisów na podporach w stylu: Toja stara tu była i .. i wruci (afkors z błędem) albo Ja Pierdole wyraża więcej niż 1000 słów :D. A i hmmmm? MOOOOOORS???:D


Po odpoczynku wróciliśmy na trasę coby po chwili zjechać z drogi wojewódzkiej na boczną - leśną. Oj, długo się nią jechało i niestety tu już nie było można korzystać z wiaterku z plecy, a szkoda.

Dojechaliśmy do miejscowości Jastrzębiec, po którym klasycznym szlakiem góra - dół, dotarliśmy do granicy województw ;]. Następnie nastąpiło kolejne nawodnienie i trzeba było zacząć myśleć co do powrotu do Kato bo ...

... nasz zaplanowany zug o godzinie 18:00 raczej w grę nie wchodził xD. Dobrze że Przewozy Regionalne sprzedają bilety na dzień, a nie na konkretny pociąg, więc mieliśmy jeszcze opcję wyjazdu o 4:30 i 13:30. Zaistniało więc ryzykowo przyjazdu na domek, wykąpania się i nocnej jazdy do Rzeszowa ;]

Po postoju pojechaliśmy więc na nasz założony cel czyli Tarnogród i zaczęliśmy wracać. Okazało się też że wiatr postanowił ... nie zmieniać kierunku xD. W sumie to chyba tylko w Poznaniu potrafi zmienić się z wiatru w ryj na wiatr w ryj (xD), a tu jednak postąpił uczciwie - skoro w jedną stronę pomagał, to w drugą gnoił ;]

Z wiatrem w twarz, pierw kolejną ruchliwą drogą wojewódzką (klasyk góra-dół), w Luchowie misja sklep i pogadanka z jakimś Panem który całe życie mieszkał w Łaziskach, a na starość wyprowadził się na wieś, izobronek na granicy województw, odwiedzenie atrakcji czyli Zalewu Ożanna i zostało ino niecałe 20km do chaty. Rzekę San po raz kolejny przekroczyliśmy w miejscowości Stare Miasto i plus-minus swoimi śladami wróciliśmy do Rudy Łańcuckiej.

Tam została podjęta decyzja że skoro mamy nocleg zapłacony, to go wykorzystajmy i wracamy rano :P

Sklep, grill, pakowanie i do wyra.
Czy się nam opłaciła jazda na pociąg o 13:39? Dowiecie się w ostatnim wpisie z tego wyjazdu ;]

Trasa:


Fotki:
Początek szlaku czyli wiatr w plecy ze słonkiem po oczach heh


Kolejny Pitt Stop przy Sanie

Lasami


Chmurkowo



Po trzydziestym kilometrze Łukasz niesie dobre hehehe

Kolejne kilometry i dobroć niebios



Miejsce docelowe

Nudny odcinek


Klimatycznie ...

... i trochę mniej xd

Dobrze że nas nie zmoczyło - Zalew Ożanna

Powrót ...


.... a w domu kleszczyk nr 4 w tym roku xD
Całe szczęście świeżynka tak więc wyszedł cały, bez problemu ;]


Na koniec coś przyjemniejszego :)

(XDDDDDDD)


=============================================
Do kolejnego ;]



Kategoria Rower

Leżajsk z objazdem + świętowanie

  • DST 73.89km
  • Czas 03:34
  • VAVG 20.72km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 28 września 2019 | dodano: 02.10.2019


albo ...

:PPPPPPPPPPPPPPPP

Po wczorajszej "setce", dziś w planach mieliśmy Leżajsk, który to był oddalony od naszego domostwa o jakieś dziesięć kilometrów. W sumie to planowaliśmy go zostawić na jakąś niepewną pogodę, ale na takową się nie zanosiło więc postanowiliśmy go ogarnąć dzisiaj ^_^.

====================================
Po (tym razem) porządnym wyspaniu się, ruszyliśmy na cel ... oczywiście drogą okrężną, gdzie musieliśmy tylko co jakiś czas patrzeć na radary pogodowe bo straszyli deszczami po południu xD. Finalnie nawet kropla na nas nie spadła, ale pierw wyjaśnię drugą część tytułu. Otóż owe świętowanie być musiało, gdyż na starcie zostało mi około 10km do 4k, a Łukaszowi troszkę więcej do 2k. No jak nic był pretekst heh ;)

Planu klasycznie nie mieliśmy, więc po raz kolejny pustymi drogami dotarliśmy do postoju w którym to mieliśmy w miarę pośrodku równych dystansów. Ja trochę przekroczyłem, Łukaszowi trochę brakowało - uczciwie tak :)

Na postoju zobaczyliśmy że chmury deszczowe nas w najbliższym czasie nie dosięgną, więc postanowiliśmy że do Leżajska dostaniemy się pierw przez most w Tryńczy, a później w Rzuchowie. 

O tych tam trzydziestu kilometrach znowu nie mogę za wiele napisać, no może oprócz tego że klasycznie asfalty były idealne, a i standardowo towarzystwo Łukasza zacne :-)

Z jednym Pitt Stopem dotarliśmy do Leżajska, po którym się trochę pokręciliśmy i wróciliśmy na chatę. Ja wojewódzką ... kolega trochę bokiem bo chyba lubi na tyle życie że woli jechać chodnikiem, aniżeli asfaltem w towarzystwie TIRów heh. Mi tam wszystko jedno => jak mnie pierdolnie to będę miał przynajmniej spokój z życiem ;). Żeby nie było pesymistycznie na koniec, to nie, nie planuje zostać zabitym :P

Trasa:


Fotki:
Klasyczne asfalty "na dzień doby" ;)

Oleeeeeeeeeeeeeeeeee :D

A ogólnie ... to bez zmian ;]

Świętowanie :)
BTW: nic nie wygraliśmy xD


Widokowo





BTW: Niby spotkanie już się odbyło, ale w nocy latarnie nad Polska ciągle są używane - a po co????? heh :P

Jedziemy dalej :)


I ostatnia (w dniu dzisiejszym) przeprawa przez San


Na calu


Elektryczne? :DDD


Kocówka ;]
Grzybki zostały na masce auta grzybiarzy - taki bonus ;)


Koniec :)))) => w drodze do Biedry

I bonus powitałkowy :P


===============================
Tym razem do kota była też inna atrakcja urlopowa ;)



Kategoria Rower

Stalowa Wola z dedykacją do Janiola ;)

  • DST 110.32km
  • Czas 05:23
  • VAVG 20.49km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 27 września 2019 | dodano: 02.10.2019



Na drugi dzień mieliśmy zaplanowane .. w sumie, to nic nie mieliśmy zaplanowane :D. Miała być ino jakaś "setka" w kierunku północnym i wyjazd w godzinach porannych, które to ... za mocno se wziąłem do serducha :). Wstałem przed 6:00 rano, czyli jednym słowem umysł i ciało nie przestawiło się jeszcze na tryb urlopowy :D.

Gorzej że rano zaczęło mnie boleć gardło => nie wiem czy to z faktu że nie zamknęliśmy okna na noc, czy po prostu nawdychałem się wiatru w dniu wczorajszym xD. Na całe szczęście finalnie okazało się to fałszywym alarmem chorobowym ;)

=============================================
Co do wycieczki to rano nie wyjechaliśmy jednak o świcie => Łukasz se dospał trochę, a ja se poleżałem i w końcu poczułem że jestem na urlopie :)))

Finalnie ruszyliśmy chwile po dziewiątej rano i na start musieliśmy przekroczyć San w miejscowości Krzeszów. Tyle było rano ustalone przy śniadaniu heh. Poza tym był dość ogólny plan pojechać na Lasy Janowskie ... no ale nie wyszło :). Wyszła za to Stalowa Wola, a tytuł zadedykowałem Janiolowi, który to ponad 10 lat temu pojechał na wyjazd GieKSy (wysiadł na szczęście przed akcją milicji), o którym przez jakiś czas mówiła cała Polska. Dla przypomnienia:
Dobra tam, już kiedyś o tym pisałem więc nie będę drążył.

Co do warunków to wręcz ideał - bezwietrznie, w miarę (na początku) ciepło i ogólnie mega sympatycznie się jechało :) Standardowo nie wiem co opisywać po drodze gdyż ... nie znam tych terenów heh ;)

Mogę za to opisać Stalową Wolę :P. Średnia (xD) => jak ino wjechaliśmy do miasta to miałem wrażenie że trafiłem do rowerowe eldorado. Piękna szeroka (3m) ścieżka rowerowa, mały ruch samochodowy ale .... tak, ale było duża "ale" xD. Co chwila ścieżki z kostki (jedna przez targ xD), wuchta ludzi i co najlepsze ... w centrum cały czas koleś gadał reklamy przez głośnik, które to słyszała cała okolica xD

Co do DDR-ek, to zawsze mogło być gorzej :PP



Na plus za to był kebab za 8zł => pojadłem smacznie, ostro i tanio. Znaczy w sumie za darmo, bo Łukasz postawił :D

Wrócić trzeba jednak było, więc po jedzonku zaczęliśmy kombinować. Opcja w/w lasów w (plus zahaczenie o sąsiednie województwo) w grę nie wchodziła bo by wyszło około 130-140km, a na to czasu nie mieliśmy. Ustalaliśmy więc że województwo lubelskie zostawiamy na jutro, a dziś wrócimy wrócimy ponownie "lewą stroną". Na start ... wpadliśmy na jakąś ruchliwą drogę z tirami z której na całe szczęście udało się dość szybko zjechać ;]. Później już w mega słonku [mhmmm ideał :)] poprzez Pitt Stop przy rzece Łęg (przez Kliny) dojechaliśmy do Maziarni i ... sklepu u Małgosi heh. Tam nie mogło się skończyć inaczej aniżeli postojem z piwem i czipsami :P.

Po nim jeszcze raz wjechaliśmy na jakiś ruchliwy odcinek, po którym to już bankowo się przekonałem że jednak podkarpackie nie jest płaskostopiem :). No ale to by było na tyle ruchliwości => sklep, postój i ... nocny na chatę :D.

Przy końcu ino malutki kryzys gdzie jechaliśmy ulicą ... wzdłuż ścieżki rowerowej (:P), ale to tam mniejsza o to heh ;) Dzień finalnie mega pozytywny :))))

Trasa:


Fotki:
Poranek i jakieś znajome klimaty :)

San ... nie sam :)

xDDDDDDDDDDDD

Wiaterek w plecki - szanuje :)

A tego trochę mniej - sklep w którym Żubra nie sprzedają xD

Wiejskie klimaty za to mega pozytywne :)

A tu też niezła akcja - miej jedną piłkę i graj na czas :D

W sumie na celu :)


Na powrocie => obiecuje że już na Inter City narzekał nie będę :DDDD

Na płaskostopie to nie wygląda :)
Jak STOP to stop :P


Pitt ... Stop mega klimatyczny => Łukasz aż (później) uciekł w cień heh

Jedziemy dalej ...


... na krótko :)

Trzeba było się zatrzymać :)

Ruchliwość :P

Końcówka słonka ;]


I do bazy ;]

==============================================
A co do wieczora :PPPP



Kategoria Rower

Rzeszów - Ruda Łańcucka

  • DST 67.52km
  • Czas 03:24
  • VAVG 19.86km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 26 września 2019 | dodano: 01.10.2019


Tak wiem, miałem pisać na bieżąco ... ale nie wyszło :P. Urlopowy leń mnie dorwał, a poza tym to nie było czasu na pisanie i czytanie heh :)

Nadrobię wszystko obiecuję, zaczynając ... od moich wpisów ;]



W końcu urlop, dwa tygodnie laby i na start ... rower :). Wiecie jaki jest najlepszy sposób na kochanie wszystkiego co ogólnie przeszkadza rowerzystom????

Zrobić se przymusowe dziesięć dni bez kręcenia heh. Mi dziś nic nie przeszkadzało - ani korki, ani światła, ani ludzie, ani nawet wiatr :DDDDD

=====================
Na start jednak geneza. Otóż wyjazd na Green Velo był już planowany jakieś dwa lata temu. Rok temu padło jednak na "opcje morze" i o ten szlak zahaczyliśmy ino na chwilę podczas tego oto tripu.

W tym roku nic już nie stanęło na przeszkodzie coby podjechać do Rzeszowa => zwłaszcza że Przewozy Regionalne wprowadziły nam bezpośredni (tani: 35zł za człowieka + przewóz roweru) pociąg relacji Wodzisław Śląski - Rzeszów Główny przez ... Piotrowice i Brynów :-)

Pociąg był fajny ale, po a) jechał 5:20h i po b) zatrzymywał się po prostu wszędzie i po c) ruszał z Piotro o 5:13, co zmusiło mnie do pobudki już po czwartej rano xD

Wsio udało się ogarnąć, Łukasz się dosiadł, narobiłem śmiechy i wasze BeeSy, a po postoju w Krakowie wpadł nawet około godzinny Morfeusz i jakoś udało się dojechać do celu ;]

(XDDDDDD)

Niestety, nie obyło się też bez opóźnienia pociągu spowodowanym samobójstwem na torach. Miejsce gdzie denat leżał jak zauważyłem było na mega odludziu, więc wnioskuje że ktoś miał plan skończyć swoje życie na może dwa kilometry od naszej stacji docelowej xD

Dojechaliśmy jednak do naszego celu, który to miał być planowo naszym startem i metą do dużej pętli. Zmieniliśmy jednak zdanie i zamiast kręcić niecałe pół tysiąca kilometrów w pięć dni i szukać czterech noclegów (w czterech różnych miejscach), postanowiliśmy że wybierzemy jedną miejscówkę i po prostu pokręcimy się po okolicy :]. Padło na sąsiadującą z Nową Szarzyną - Rudę Łańcucką, która się znajduje około 50km od Rzeszowa. Cena? 30zł/noc więc też sympatycznie, a do tego dostaliśmy dwa pokoje => jeden dla nas, drugi dla rowerów ;]

Najpierw jednak napiszę coś o Rzeszowie... okropny jest :P Sam rynek i jego okolice nawet sympatyczne => stare, dobrze zachowane kamienice, kolorowo, ale wuchta aut, do tego co chwila jakieś parasole i ludzie wchodzący pod koła. Pojęcie przejścia przez pasy w tamtych okolicach nie istnieje - chodzą jak chcą heh. Do tego krzywe bruki i ścieżki rowerowe, które to nie wiadomo czy były czy nie xD. Sporą część dystansu miejskiego przejechaliśmy więc ... Bus-pasem heh xD.

Później już mieszaną DDR-ką (asfalt + kostka, z wiatrem w twarz), dojechaliśmy do Miłocina gdzie zaczęła się już sympatyczna jazda ;]. Puste drogi, dobre nawierzchnie i tak dojechaliśmy do terenów leśnych: czyli do boru Tajecina. Po nawodnieniu dalej już jechaliśmy mieszanie => trochę po nawierzchni utwardzonej, trochę po duktach leśnych (przeważnie szutry) i gdyby nie lasy to bym się czuł jak w wielkopolskim heh. Płasko jakoś było (heh) => ale to był czynnik pozytywny, gdyż jechaliśmy z ciuchami :).

Mały Pitt Stop na śniadanio-obiad w Sokołowie Małopolskim (miła Pani mi nawet kanapki zrobiła ;]), drugi postój koło stawiku na piwko i ok 18:30 byliśmy już po zakupach i zameldowaniu się na grillu :)

Dzień zakończyliśmy oglądaniem meczu Słowenia - Polska, podczas którego ... oboje padliśmy xD. Łukasz po drugim secie, ja w trakcie czwartego :DDD. Zmęczenie dniem dało o sobie znać heh.

Trasa:

Fotki:
Pociągowo ;]

Rzeszów ...


... i po Rzeszowie :D

Bór Tajęcina


Migawki z trasy ;]



Nawet drogę wojewódzką dla nas zamknęli :D

Dalej przyjemnie ;]

Coś dla Morsa :)

Pitt Stop ...


... prościutko na domek i ...


... na grilla :)

BTW: :DDDDDDDDD

=============================
A na zakończenie - no, nietrudno się nie zgodzić :)



Kategoria Rower

Hałda Skalny + RŚ

  • DST 55.98km
  • Czas 02:37
  • VAVG 21.39km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 15 września 2019 | dodano: 16.09.2019



Po wczorajszych górkach, dziś wstałem chwilę po 8:00, wystawiłem łeb przez okno i ... prawie mi go urwało xD. Wiało na tyle mocno że olałem temat dłuższego kręcenia i wróciłem do wyra ^_^. Ponownie wstałem jakoś po 11:00 i ... dalej wiało heh. Cóż można robić w taką niedzielę? Hmmm?

Nie, do tych Panów nie poszedłem :P

Ogarnąłem chatę, wypiłem kawę, pooglądałem TV, zjadłem obiad, napisałem BeeSa i coby tu? Chodzić mi się nie chciało, więc wiadomy był rower i choćby mały glut na hałdę, bo widoki przy takim wietrze powinny być zacne ;)

Kostuchna i Murcki w grę nie wchodziły (bo za blisko), ale hałda Skalny w Łaziskach była już celem optymalnym. 

Wystartowałem chwilę po 15:00 i pod wiatr (przez Podlesie) dojechałem do Tychów, następnie Wyry i po jakiś wiochach (całkiem uroczych) dojechałem do mojego celu. Opłaciło się => widoki były w dechę :-)

Powrót pierw ponownie przez jakieś dziury, kąsek DK-81, Mokre, aż w Śmiłowicach w końcu (pierwszy raz dziś) poczułem wiatr na plecach. Normalnie szkoda było do lasu wjeżdżać, więc pokręciłem jeszcze na Rudę Śląską i przez Panewniki i sklep na Piotro (oraz przez piwo na z Kolejarzu :P) dojechałem na chatę ^_^

Trasa:


Fotki:

Na start jakaś nowość - przejazd zamknięty xD W Katowicach to rzadkość :)

Tychy dla Morsa ;]

Przyjemna okolica :)

A tu z prawej strony widać mój cel.
Niestety schował się ... koń, którego musiałem jakoś ominąć xD


I na celu - stąd nawet Tychy wyglądają ładnie :)

Tak, wiało :D

Bombelkownia

xDDD

Chwila krajówkami - fajnie, szerokie pobocze ;]


Ruda Śląska => Kopalnia Halemba i Przystań

A na koniec zachodzik z bogatszej części Piotro :)


 =========================================
BTW: Padłem heh xD



Kategoria Rower

DPD 39/2019 + h. Murcki i inne

  • DST 54.83km
  • Czas 02:38
  • VAVG 20.82km/h
  • VMAX 57.65km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 11 września 2019 | dodano: 11.09.2019



Wczoraj mi się kręcić nie chciało, poza tym okna se na noc nie zamknąłem i miałem rano morsownie na chacie (a w wyrku cieplutko było :P), w poniedziałek natomiast cały dzień lało, więc rower nie wchodził w grę. W sumie nawet ten deszcz mnie ucieszył, bo i tak w planach miałem odpocząć po ... morderczym, niedzielnym, prawie czterokilometrowym biegu xDD.

Przeżyłem (jak widać) i było nawet bardzo sympatycznie :) Największy plus był taki że biegliśmy o suchości, bo było zagrożenie (dość konkretne) że "zaliczymy" od razu bieg z prysznicem xD. Na całe szczęście padało ino jak szliśmy na start ;]

Co do imprezy, to w sumie na plus => szkoda ino że pakiety z ALDI były takie biedne w tym roku heh. No nic, przynajmniej koszulka w ulubionym stylu Morsa (czyli za darmola heh) wpadła. Będzie na górki :-)

=============================================
Finalnie drużynowo uzyskaliśmy 160-te miejsce (na 732 drużyn), a indywidualnie byłem 1479 (na 3679 zawodników) więc nie ma źle :-P

Jedyny palący i nie biegający w zespole ... na miejscu wiadomym :D


Podziękowania dla Łukasza za podwózkę, a Marzenie i Siostrze za doping ^_^.
Mam nadzieję że już miałyście "112" na telefonie ustawione i gotowe do wybrania? :D


Mądrego to i dobrze poczytać :P

Na rok mam spokój z bieganiem :]

====================================================
Rower jest zdecydowanie przyjemniejszy choć ... 

... dziś rano, jadąc do roboty trochę pizgało!! Średnio widać, ale na D3S temperatura spadła poniżej 8*C!!. Zdecydowanie nie fajnie => jak na połowę września oczywiście :). 

Dobrze że mi się spieszyło (rozgrzałem się pedałując) i gdyby nie klimat na Upadowym, to bym nawet zdążył na 7:00 dojechać ;)

Spóźniłem się (bez konsekwencji oczywiście) dwie minuty => ujdzie :-P


Jakąś godzinę do końca dniówki, spojrzałem na drzewa rosnące przy zarządzie i zauważyłem że wiatr zaczął dość porządnie duć. Podmuchy jednak mają dwie strony. Pierwszą dość dobrze opisuje mój serdeczny kolega z Poznania, druga natomiast to fakt, że wiatr chmury rozwiewa i można się pokusić o fajne widoki na górki :]

Padło więc coby po robocie odwiedzić hałdę Murcki.

Pierw jednak trzeba było przejechać Szopienicką=> tak, DDR-ka z kostki była lepsza xD

Wymęczyłem się pierw przez w/w korek, następnie Giszowiec i Starą Wesołą do celu, ale się opłaciło :-)

Godnie było ;]

Trasa części I:

Później na chwile (przez Ochojec) na chatę na hamburgera (choć bardziej mi wyszedł wegaburger - nieważne, warzywa też lubię) ...

... i na Trasę część II: ...

... której to głównym celem była myjnia, a konkretnie wyczyszczenie napędu. Diobeł mi polecił w sumie spoko produkt czyli odtłuszczacz w "psikaczu", który trzeba od razu po użyciu zmyć pod ciśnieniem. Z garażu miałem myjnie "pod nosem", a tu miałem ... misję heh.

Pierw na Manhattan ...

... następnie (mało widziałem) przed siebie ...

... coby przez Podlesie i okolice Stargańca dostać się na Panewniki, zobaczyć co to ludzie za brednie piszą nt: niby średnio asfaltowej DDR-ki wzdłuż ulicy Panewnickiej. Podjechałem i ... zgłupiałem. Na 99% wydaje się mi że i projekt i zdanie koleżanki z przetargu "mówiły" wyraźnie DDR-ka ma być Z ASFALTU!!

No, pracuje przy drogach od 2004 roku i za ujjj mi to na asfalt nie wygląda xD

Jutro się dopytam ... choć chyba sprawa się rypnęła :-\

==========================================
Dla władz miasta => moim zdaniem ścieżka w pewnych przypadkach (patrz poniżej) będzie używana :P

Ja mam na całe szczęście cała masę objazdów tego "wynalazku" xD


Kategoria Rower

DPD 40/2019

  • DST 29.97km
  • Czas 01:19
  • VAVG 22.76km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 11 września 2019 | dodano: 12.09.2019



Skoro jutro (w piątek) idę w teren służbowy, później kolejna misja pt: "drzwi", następnie wizyta u rodziców, to dziś DPD.

Nawet spoko się złożyło, bo do tej zajętości Gocha się jeszcze uśmiechnęła, coby jutro po farby do OBI podjechać. Dawno mnie tam nie było, dawno też nie malowałem => w sumie to nawet się stęskniłem xD
BTW: najlepszego Siostra na nowej, spokojnej drodze życia hehehe :DDDD

Co do samej jazdy, to ponownie nie mogłem zwlec się z wyra xD. Oznaczało to ino jedno - jazda przez Upadowy heh. Do Szopienic zdążyłem dojechać na spokojnie z ... minutowym zapasem czasowym :P. Temperatura była zbliżona do wczorajszej, ale w długopalczastych rękawiczkach jechało się już całkiem spoko :]

W pracy (prócz yyy ... pracy), miałem jedną nadrzędną misje tj: dowiedzieć się co z tą Panewnicką? Okazało się że dobrze słyszałem, że wszystkie nowo budowane DDR-ki w mieście (gdzie przetarg "idzie" z MZUM-u) mają być i będą asfaltowe. Na Panewniki wbił się jednak Dział Inwestycji Urzędu Miasta i se wymyślili kostkę ... niefrezowaną xD. No co się mogło stać?? Ano to, że stowarzyszenia rowerowe ponoć zasypały ich skargami że UWAGA, UWAGA!! DDR-ki z KP są bez sensu xD. 

Sprawa trafiła do nas, chłopaki z Technicznego już ponoć byli na pierwszej wizji i mają zdecydować czy da się tam masę bitumiczną zrobić. Mam obiecaną informacje że jak coś będzie ustalone, to mi zadzwonią.

Nie wiem nawet co o tym myśleć - w okolicach ulicy Bałtyckiej jest las, więc jak podbudowy nie zmienią, to ten asfalt i tak się po jakimś czasie zacznie falować xD. Zobaczymy, sprawa jest rozwojowa.

Powrót klasycznie (w końcu bez korków) przez Giszowiec i Ochojec. Co do samej jazdy to super się jechało :-). Ktoś coś na sobotę? Rybnik? Tuliszów? Chechło? 

Trasa:


Fotka - aż jedna, z rana xDDDD


================================================
Pomarudzę nie rowerowo, bo coś mnie już bierze pffff

W między czasie zaczął się gorący okres kampanii wyborczej, gdzie Jarka ponownie poniosło ...

(Filemon nie ma złudzeń)


BTW:

Żeby jednak nie "pojechać" tylko po jednych debilach, muszę również napisać co usłyszałem wczoraj rano w radiu. Otóż jakaś "gwiazda" z Koalicji Obywatelskiej ostro mówiła że 500+ wymyśliła Platforma, a PiS jej podebrał plan i ble ble ble. Ogólnie to na jednych i drugich mi się chce rzygać, ale obojętne jak widać kto wygra, będzie przekupywał wyborców kasą. Kasą której jest coraz mniej bo na przykład ...

Bo i po co?

Ogólnie, to ja nic nie mam do programu 500+, ale powinni je dostawać albo Ci którzy samotnie wychowują dziecko/dzieci, albo rodziny u których przynajmniej jeden rodzic zgłasza legalny dochód. Albo choć nagrodzić tych co się starają i zrobić 600+ pracującym i 400+ reszcie. Wiem, wiem, nie ma szans żeby to przeszło. Przez kolejne cztery lata głównym przesłaniem będzie teza "jeśli ciężko pracujesz i dobrze zarabiasz to masz się podzielić z tymi, którym się nie chce ;/////

BTW: słyszeliście może czy któryś z polityków mówił coś na przykład o rozwoju infrastruktury, nowych żłobkach, rozwoju edukacji, inwestycjach? Nie każdy dupi fleki o tym samym ... o gotóweczce dla każdego. No jpierd ... Daj wędkę, a nie rybę ... czy jakoś tak.

Najgorsze jest to, że nad inflacją (BTW: Wenezuela pozdrawia) szło by jeszcze zapanować, ale dwie główne siły polityczne w naszym kraju mają to w trąbie. Tak samo jak ja wybory. Społeczeństwa roszczeniowo - pandowego (Pan da, Pan da, Pan Musi dac!!!) tak szybko nie oduczymy, że jak się chce mieć pieniążki, to trzeba je zrobić.

A że się da, to pokazuje przykład czasem tu komentującego Kuzynostre. Dwójka dzieci, oboje z żoną pracują. Da się? Da!! 1200 dla niego ;] Dziękuję i przepraszam za zmianę tematu z rowerowego na ... gówniany!!

Kwintesencja ....


Kategoria Rower

Oddać hołd!!

  • DST 68.15km
  • Czas 03:14
  • VAVG 21.08km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 września 2019 | dodano: 07.09.2019



Skoro Łukasz nie chciał pisać, to standardowo ja coś napiszę :P

Zacznę od tego, że ten wyjazd w ogóle miał się nie odbyć. Wszystkie prognozy mówiły o deszczowym weekendzie na Śląsku. Łukasz jednak twardo nie odpuścił i stwierdził że rano około 10:00 mnie obudzi i zobaczymy co i jak. Fajnie, ja myślałem że o tej godzinie mnie obudzi, a on po ówczesnym kontakcie telefonicznym zjawił się u mnie pod klatką o 10:05 XD. Nie muszę chyba dodawać że po wczorajszym meczu (spędzonym z Janiolem), do końca kumaty nie byłem!! heh

Co zrobić, jak się nic nie zrobi?
Meteoradar rano wyglądał następująco:

No jak nic okienko, więc jechać trzeba było.
Zgodnie z planem mieliśmy jechać na Jastrzębie-Zdrój, a później na pociąg do Wodzisławia, ale w takich warunkach nie było co ryzykować i wdrożyłem w życie plan, który to od dawna chodził mi po głowie.

=========================================================
Pierw cobym wytrzeźwiał do końca pojechaliśmy lasami na Chudów. Tu nie ma co opisywać, bo trasa mega klasyczna. 

Na zamku doszedłem do siebie, ale Łukasz i tak stwierdził że w moich żyłach brakuje Radlera cytrynowego xD.
Izotonika wypiliśmy i mogliśmy wyruszyć na mój główny cel: czyli miejsce tragicznej śmierci kolarza na tegorocznym Tour de Polonge. Spodziewałem się nudnej trasy asfaltowej, ale nie z Łukaszem takie numery!!. Kolega wybrał dojazd lasami, trochę na około, ale cenie ^_^. Nowy ślad przynajmniej wyszedł ;]

W Bełku chwila refleksji i nazot, bo opady deszczu zbliżały się "dużymi krokami".

Na całe szczęście, końcówka szlaku biegła już wzdłuż linii kolejowej (+ rejony które znam), gdzie mogliśmy na spokojnie kontrolować radar ^_^. Obyło się bez przygód i po kolejnych kilometrach gruntowych dotarliśmy do bazy, gdzie nastąpi popas i ustalanie rzeczy ważnych ;)

Laptop kolegi również nie musiał sprawdzać wodoodporności :D

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1390093867

Fotki:

Startowe => długie galoty były błędem!! Tak, ja to piszę :D

Zamek Chudów klasycznie

O_o
To też takie znaki mamy? xDDD

Tak dla przypomnienia :DDDD

Łukasz prowadzi ;-)


Widoczek na "czarny" Śląsk heh

I pojazd z typu tych kamienistych

Na celu: Nie mam nic do dodania.

Wracamy

I końcówka
Deszcze się zbliżają, dożynki się toczą, żubry wołają o pomoc, a i jeszcze kotlety w tle :P


Na końcu już nie było czasu na zdjęcia, tak samo jak pomału nie ma już czasu na rozkoszowanie się pięknym słonkiem - jesień "idzie" xD

I jeszcze nagroda za trud dnia dzisiejszego ^_^


============================================
Dzięki Łukasz za motywację, wyleczenie kaca, piwko, towarzystwo, koordynację szlaku, piwko, ustalenie tego co trzeba było i pizzę - to było w sumie (prócz Twojej obecności) najważniejsze, bo garów zmywać nie musiałem hehehe ;)



Kategoria Rower

DPD 38/2019

  • DST 31.13km
  • Czas 01:29
  • VAVG 20.99km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 6 września 2019 | dodano: 06.09.2019


Ajjjj, dawno mi się BeeS w czasie pisania nie skasował xD. Już myślałem że klątwa zdjęta, ale się łudziłem => dobrze że o górach nie pisałem, bo bym gryzł heh :D



Taki ogólnie mam ostatnio wyraz twarzy i po tym jak mi wpis usunęło i ... jak ostatnimi czasy patrzę na prognozy pogody xD

==========================================
Wczoraj nastąpił zapowiedziany teren służbowy, a dziś miałem se odpocząć i pojechać pociągiem do roboty. No niestety, na weekend zapowiadają możliwe opady (+ w niedziele mam bieg xD), tak więc postanowiłem że dziś jednak zabiorę Szkodnika ze sobą do roboty ^_^

Rano temperatura wynosiła mniej więcej 15*C, ale jechało się mega przyjemnie!! Możliwie że to przez to, że się cieplej ubrałem :P Wracałem już w miłej temperaturze => około dwudziestu trzech kresek powyżej zera, a do tego (w obie strony) wiatr praktycznie nie istniał ;]. Wyszedł klasyk z dwoma (a nawet trzema) urozmaiceniami ;]

Pierwszy to hmm "zjebka" od rowerzysty na Szopienickiej że niby jadę ulicą, a mam ścieżkę obok. Taaa z kostki i to nie była w sumie DDR-ka, ino chodnik z dopuszczalnym ruchem rowerowym => C-13/C-16. Facet by ubrany jak do kościoła, do tego jeździł na rowerze no hmmm ... co praktycznie nie jeździł xD. Dwa zdania i ... Strażnika Teksasu olałem :P.

Drugi to ogólnie cała Szopienicka, która dawno się tak nie zakorkowała jak dziś.
Spokojnie => korek ominąłem ... chodnikiem :D.

Trzecia to podjazd (rowerem) do firmy i zakup drzwi do chaty. Miały być bankowo zewnętrze, ale rozważałem też zakup łazienkowych i przesuwnych - między sypialnia (:D) a living room-em (:DDD). Same skrzydła nie były jakieś mega drogie (2x500zł), ale Pan przy moich koślawych ścianach wyliczył mi tą parkę na prawie 3000zł. No już tej xD. Stanęło że zamówiłem ino te co musiałem zmienić (klatkowe), bo cena (w stosunku do jakości) była ok. Gorzej że wymienią mi je ... w połowie listopada xD. Poczekam, co mi szkodzi - zaliczka już i tak wpłacona ;]

Fotek nie robiłem - czasu było mało. Żeby jednak pusto nie było, wklejam fotkę Wieży Ciśnień z Brynowa widzianą z okna byłego mieszkania Łukasza. Podobała się niektórym, więc macie szerszą perspektywę :)


===============================================================
Najważniejsze że mamy weekend => lecę na PKP po Janiola i patrzymy na mecza :)


:PPPPPPPPPPPPPPPPPPPP


Kategoria Rower

DPD 37/2019 + towarzysko na Rybaczówce

  • DST 40.75km
  • Czas 01:55
  • VAVG 21.26km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 4 września 2019 | dodano: 04.09.2019


:PPPPPPPPPPPP

WITAM!!!!! :))))


No cóż => wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Skończył się weekend i w poniedziałek lało (cały dzień), we wtorek też (do południa), dokładając do tego że jutro idę służbowo w teren, a w piątek ma ... lać (albo pizgać), to ino dziś była opcja na DPD.

Pomimo arktycznych warunków udało się dojechać do roboty przez Zawodzie. Nie spodziewałem się ino, że tak szybko wyciągnę te długie spodnie i kurtkę z szafy xD. Mogłem jeszcze opaskę zabrać, bo na D3S nieźle po uszach dawało ;/


=========================================
Po robocie długie ciuchy do plecaka i ubrany na krótko ruszyłem na umówione spotkanie z Diobłem na panewnickiej Rybaczówce. Kocham ten okres - woź se do pracy trzy komplety ciuchów: na rano, do pracy i na popołudniu ;/. Co zrobić, jak się nic nie zrobi ;]

Na spotkanie dostałem się przez Zawodzie, Centrum, Załęże, Witosa i kąskiem lasu z kamieniami. Po dłuższej chwili rozmowy, powrót  na chatę klasycznie lasami ^_^

Fotki:
Kato - Dworzec ;]

Leśne ;)

Pawełko (Paweła piurko) :P
Dzięki Diablasty (po raz "enty") za serwis :)))) ...

...i do bazy, bez szmerów ;]

BTW: => Trasa:

================================================================
Do doopy ta pogoda ale ... przynajmniej nie ma/nie będzie upałów ;] xDDDDDDDDDD

l


Kategoria Rower