Wpisy archiwalne w kategorii
Rower
Dystans całkowity: | 44230.91 km (w terenie 886.24 km; 2.00%) |
Czas w ruchu: | 2153:59 |
Średnia prędkość: | 20.38 km/h |
Maksymalna prędkość: | 68.44 km/h |
Suma kalorii: | 22255 kcal |
Liczba aktywności: | 977 |
Średnio na aktywność: | 45.27 km i 2h 14m |
Więcej statystyk |
༼⁰o⁰;༽ => o, taki tytuł
-
DST
16.44km
-
Czas
00:50
-
VAVG
19.73km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 16 września 2020 | dodano: 16.09.2020
Takie zaskoczenie xD. Miałem nawet tego wpisu nie dodawać, bo pojechałem dziś ino do rodziców po wkrętarkę, przy okazji zahaczając o myjnię, coby zmyć trochę mazurskiego piachu ze Szkodnika :].
Trasa klasyczna czyli: Piotro - Ochojec - Brynów - Ligota - Piotro.
Na sam koniec, postanowiłem jeszcze podjechać na Kolejarz, w celu zdobienia fotki umytego roweru, a tam ... zdziwiko.
ROZWÓJ-owo się nagle zrobiło xD.
I tyle z moich trzech miejscówek na piwo heh XDDD.
=======
Dobra, trzeba się brać za skręcanie mebelków - Majka ...
... zwarta i gotowa ᕙ( • ‿ • )ᕗ :DDD
=======
Po co mi to? Sam nie wiem, ale ja choć tam też koni nie widzę. Znaczy jeszcze nie widzę ... :D
Trasa klasyczna czyli: Piotro - Ochojec - Brynów - Ligota - Piotro.
Na sam koniec, postanowiłem jeszcze podjechać na Kolejarz, w celu zdobienia fotki umytego roweru, a tam ... zdziwiko.
ROZWÓJ-owo się nagle zrobiło xD.
I tyle z moich trzech miejscówek na piwo heh XDDD.
=======
Dobra, trzeba się brać za skręcanie mebelków - Majka ...
... zwarta i gotowa ᕙ( • ‿ • )ᕗ :DDD
=======
Po co mi to? Sam nie wiem, ale ja choć tam też koni nie widzę. Znaczy jeszcze nie widzę ... :D
Kategoria Rower
BAU 4/4 => Biebrzański Park Narodowy
-
DST
54.33km
-
Czas
02:35
-
VAVG
21.03km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 9 września 2020 | dodano: 14.09.2020
Się zaległości narobiło xD.
Ostatni dzień wyjazdu mazurskiego i co by tu? Koło Augustowa, w zasadzie wszystko co chcieliśmy, to zrobiliśmy, i brakowało tylko (z tego co mega chciałem) ... Biebrzańskiego Parku Narodowego ◉‿◉.
Na dojechanie tam (około 70 km w jedną stronę) rowerowych szans jednak nie było (musieliśmy jeszcze przecież wrócić na Śląsk), ale Łukasz stwierdził że możemy tam (już spakowani) przecież podjechać autem, bo azymut (południowy) i tak był odpowiedni :].
=======
Pobudka o 6:00 rano, a jak wiadomo, na urlopie (w moim przypadku) to (nawet) ...
... XD.
Kolega jednak przyznał, że jak na mnie, to ogólnie nie było problemów z budzeniem heh :D.
======
Śniadanie, pakowanie, i na dwie minuty przed planowanym wyjazdem (Łukasz -7:28!! => te niezadowolone oczka nie były potrzebne :PPPP) ruszyliśmy w kierunku miasteczka Trzcianne heh.
Na miejsce dojechaliśmy po około godzinie, poskręcaliśmy rowery, ogarnęliśmy sklep i ... mogłem na spokojnie zacząć gonić tego z niezadowolonymi oczkami :D.
To się udało, następnie kąsek asfaltem przez las, później kolega pojechał pooglądać bagna (:D) i wrócił ... w mega dobrym humorze. Szanuję te bagna bardzo mocno :D.
Później ponownie bardzo dobrym asfaltem (przez las), następnie przez postój nawadniający na wieży widokowej, jakieś wiochy, drugi i ostatni postój piwkowy, i poprzez moje szukanie telefonu (dobrze że Bluetooth ze słuchawek się odłączył, i złapałem się za kieszeń heh), z powrotem do auta ᕙ( • ‿ • )ᕗ.
Nie powiem, fajny to był dzień, a same tereny po prostu kapitalne.
Po rowerze zostało nam tylko (albo i aż) pięć godzin jazdy i zameldowałem się u Majki na kwadracie :D. Dzięki Łukasz za wyjazd, a Gosi i Marzenie za kocio-opiekę (^._.^)ノ. Kotek zadowolony i najedzony ;).
Trasa:
Fotki:
Noclegowi dziękujemy - było godnie ...
... a my już na miejscu
Spokojnie ^_^
Dziękujemy za ŁOŚtrożną jazdę XDDD
Największa atrakcja, czyli wieża widokowa ... z piwem z ogórkiem :D.
Jedziemy dalej
Za darmola :P
To parę jabłek do domu se zabrałem heh :P.
Uroczo i w klimacie :]
A tu "straciłem" Whiskasa - biedne i mocno schorowane to, to było :-(
Po tym wyjechaliśmy w piach - nie dość że jechało się średnio, to jeszcze musiałem się po telefon wracać - se wpadł xD
I końcówka - wygrałem piwko :-PPP
Dzięki za uwagę - kolejne wpisy będą z Tatr, bo właśnie wróciłem z weekendu ^_^.
========
Tak było, nie zmyślam - no dobra, ja jednak taki duży nie jestem :P
Kategoria Rower
BAU 3/4 => Rozpuda
-
DST
70.55km
-
Czas
03:32
-
VAVG
19.97km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 8 września 2020 | dodano: 12.09.2020
Przedostatni dzień mazurskiego wyjazdu, i w planach był Ełk. Był ... ale na kręcenie 120km raczej chęci nie było (:P), co zrobić? heh
¯\_(ツ)_/¯.
Na całe szczęście, podczas wczorajszego grilla, przyszedł do nas właściciel, i polecił .... święte miejsce xD.
Święte miejsce średnio nas jednak obchodziło (:P), no ale było one w słynnej Dolinie Rospudy [i do tego, biegł przez nie znakowany(??) szlak Green Velo], więc czemu by nie odwiedzić? ^_^.
=========
Rano, na całe szczęście, sprawdziliśmy dokładnie ten szlak, i doczytaliśmy, że jest on w 75% gruntowy. Fajnie, ale pierw jednak trzeba było trochę się cofnąć do sklepu, bo w lesie raczej nawodnienia byśmy nie znaleźli :D. A to było jednak istotne :DDDD.
Po sklepie, po raz kolejny, stwierdziliśmy że opłacało się dziś wjechać w las, bo wiało tak że szkoda gadać heh XD.
I tu, nastąpił koniec pozytywów, związanych z pogodą xD. Wiatr, to wiatr, trochę chłodno, ale najgorsi byli ... drwale. To co wyczynili w lasach, to jest po prostu jakaś parodia => jeszcze mogli czołgiem te drewno ściągać pfff. Dukty popsute, drugi popsute, więc trzeba było po tarce jechać - no nic się nie poradzi pffff.
=======
Co do samej jazdy, to święte miejsce (bez szału) odwiedzane (do miasta nie wierzyliśmy), chwila przerwy na nawodnienie, i mogliśmy dalej kręcić w kierunku domostwa.
No nie był to najprzyjemniejszy odcinek tego wyjazdu, ale leśnie, zameldowalismy się w sklepie na mega uboczu. Tam uzupełnienie zapasów i ostatnia w Augustowie pętla wokół jeziorka. Tak, też (w większości) po tarce xD.
Trasa => https://www.relive.cc/view/vXOnMkd1B5v
Fotki:
Początkowy, częściowo dublowany (z wczoraj) odcinek
Ładnie ^_^
Pitt stop ... nawadniający taki :-D
xDDD. Miasto xD
Koło celu ...
... i już na nim ^_^
Wracamy => tarka pff
Ale asfalty też się zdarzały ;)
Atrakcja ... psia jego mać xD. Cały czas nie wiem, po co ktoś, tam zrobił specjalne oznaczenie xD.
Jeziorko jedno ...
... (info dla drwali wiadome - pfff!) ...
... i drugie ^_^
Już spokojniej ;)
Ostatni postój ...
... nazot w mieście ...
... i kolacja w formie najlepszej - czyli "czikenkowej" :-D
==========
BTW:
Tomek, możesz wcinać :DDDD
Kategoria Rower
BAU 2/4 => jezioro Tajno
-
DST
75.11km
-
Czas
03:31
-
VAVG
21.36km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 7 września 2020 | dodano: 11.09.2020
Urlopu ciąg dalszy. Tym razem to tylko Łukasza obudziły dzwony kościelne (o 6:30 xD), ale i ja, jakoś specjalnie długo nie pospałem.
Po śniadanku wymyśliliśmy sobie, że pojedziemy gdzieś na południe, i dzięki aplikacji Green Velo, wybór padł na szlak niebieski. O taki!! :-).
========
Dojechać tam jednak trzeba było, więc pierw przez Augustów, który jest ponoć ... letnią stolicą Polski xD. Gardze w podobnym stosunku jak do tej zimowej stolicy, i w sumie ... do tej normalnej też :D.
Przejechaliśmy przez miasto, następnie trochę drogami gruntowymi, i poprzez jeden pitt stop, meldujemy się na w/w na szlaku.
Co można o nim napisać? Pierw trochę fajnego asfaltu przez las, krowy, następnie dość długi odcinek po piachu, krowy (i bunkier), później krowy, asfalt, krowy, krowy, sklep, krowy i meldujemy się na naszym niby docelowym punkcie, czyli jeziorze Tajno :]
Tam chwila relaksu i mogliśmy wracać. Jak przed sklepem miałem (malutką) chwilę kryzysu, to wracało się już genialnie. Wiatr w plecy roku swoje, a ja w końcu napiłem się piwa (na miejscu) pod (za) sklepem, a poza tym z atrakcji to ... były krowy ... i kury xD
xDDDD!!
Na końcu jeszcze udało się nam ogarnąć mega fajną miejscówkę przy jeziorze, trochę pogadać, napić się Żubra, i wystarczyło dokręcić tylko jakieś 4km do bazy ^_^.
A tam grill, malutka wódeczka, następnie wizyta w sklepie, a później długie rozmowy ze Śląskiem na tematy różne heh xD.
Trasa => https://www.relive.cc/view/vQvxZQZj3B6
Fotki:
Durne miasto ...
... i już można jechać bez ograniczeń xD
Postój nawadniający :-P
I jedziemy dalej ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
Na tych gruntach trochę zboczyliśmy z trasy, ale choć dobre (za darmola) jabłuszka były :D
Nazot na szlaku właściwym :]
Niespodziewany bunkier na szlaku xD
Kręcimy dalej ...
... i przez sklepo-pocztę ...
... do celu 。◕‿◕。
Wracamy ^_^
Najlepsza miejscówka dnia dzisiejszego ...
... po której został ino kąsek do chaty ^_^
PS: Sorki za zaległości, ale wymyśliłem sobie nową aranżacje kuchni, i pewno trochę zejdzie zanim ogarnę te wpisy do końca xD. Na pocieszenie, Łukasz zaczął ogarniać filmik, więc pewno mu trochę też zejdzie i mam czas heh :-P.
PS2: zmywarka już działa, huczy, i buczy
ᕙ( • ‿ • )ᕗ.
=======
A wieczorem (na Mazurach), może nie szwagier (ale Ojciec chrzestny od Majki :DDD), ogarnął co poniżej xDDD
:DDD.
GODNY KOLEJNY DZIEŃ (i wieczór) TO BYŁ heh ^_^.
Kategoria Rower
BAU 1/4 => Wigry (nie 3) + Ateny nocą xD
-
DST
127.11km
-
Czas
06:18
-
VAVG
20.18km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 6 września 2020 | dodano: 09.09.2020
Po wczorajszej jeździe autem (i alkoholu xD) padliśmy jak dwie bedki xD. Rano natomiast obudził nas pierw mój nie wyłączony budzik, a później, jakieś wycie z budynku obok. Tak, klasycznie musieliśmy mieć nocleg koło kościoła xD.
Cóż więc zrobić? Śniadanko i na koń (heh) => cel wschodni. Znaczy taki był plan, bo podczas konsumpcji chlebka, zagadaliśmy z koleżanką (jak się okazało z Lubonia k/Poznania - pozdro Tomek :D) co spała pokój obok. Sympatyczna dziewczyna zaproponowała nam wycieczkę nad jezioro Wigry, głównym szlakiem Green Velo. Brzmiało więc jak plan ^_^.
Ruszyliśmy przed 11:00 i na sam początek, tempem żółwia, musieliśmy wyjechać z miasta i znaleźć szlak. To się udało dość sprawnie i mogliśmy przejść do kolejnej misji: czyli znaleźć sklep zaopatrzony w nawadnianie. I tu (będąc w podlaskim, w niedzielę, jeżdżąc przeważnie po lasach i szutrach xD) ... pojawił się problem. Pierwszy czynny sklep trafiliśmy dopiero po około 40km => Łukasz był tak zadowolony że nawet datek na rozwój sklepu wrzucił (・o・) :DDD.
=========
Po zakupach zgodnie z mapą, mieliśmy bardzo długi odcinek leśny, więc pierw postój na piwko, a później ... tarka. Zemsta Hitlera pod Kórnikiem to pryszcz! Jakiś 20km po dziurach z masażem tyłka w gratisie xD. Gardziliśmy mocno xDDD.
Wyjechać się jednak z tego udało, i poprzez jakieś dziwne znaki drogowe w lesie, urocze wioski, i leniwe nabieranie kilometrów, znaleźliśmy się w okolicach tytułowego jeziora.
Tam pierw darmowa wieża widokowa (badyle niestety większość widoku zasłoniły), a następnie singielki w lesie. Góra, dół, korzenie, kładki => no fajnie było, ale po nogach dało mocno heh.
Po wyjeździe z terenów gruntowych, gdzieś na dziewięćdziesiątym kilometrze pojawił się mój (na całe szczęście zażegnany) kryzys. Później mega dziurawą drogą na Ateny (:D), postój na piwko, i drogą wojewódzką do bazy. Na całe szczęście ani za bardzo ruchu nie było, a i pobocze do rowerów było godne.
Mega pozytywny dzień, ale znowu się przekonaliśmy, że płasko tutaj nie ma xD.
Trasa => https://www.relive.cc/view/vQvyDZVE8Kq
Fotki:
Szkodnik i miejsce dzwonienia o ... 06:30 rano pfff
Początkowy odcinek :]
Gruntowo sesese - lubimy mocno ◉‿◉
Tu też było sympatycznie ^_^
Takie spotkanie na szlaku heh
Śluza ... jakaś tam (:P) ...
... drogą ....
... i upragniony sklep, po którym ...
(...)
... napisał pitt stop w lesie :-P
Jedziemy dalej
Postój ...
... i dalej w trasę heh =_=
Klimatyczne
A tu już jezioro Wigry i darmowa wieża ... piwkowa :p
Najlepszy odcinek, ale po nogach dał xD
I (nocna) końcówka ◉‿◉
========
Było godnie, no ale są rzeczy ważne i ważniejsze :D. Mamy nowego bombelka na świecie :DDD
Kategoria Rower
Końskie na urlopu początek
-
DST
55.15km
-
Czas
02:41
-
VAVG
20.55km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 5 września 2020 | dodano: 09.09.2020
To co było a nie jest, nie pisze się w rejestr!! :P. Co do genezy, to jakiś czas temu wymyśliliśmy sobie (z Łukaszem) wyjazd na 5 dni na Mazury, i w końcu nadszedł czas, na realizacje tego planu
<( ̄︶ ̄)>.
Z kitku z powitałki została Marzena, moją Majką opiekować się miały (dziękuję jeszcze raz!) naprzemiennie: ciocia Gosia, z jej ... matką chrzestną Marzeną :D. My z Łukaszem natomiast mogliśmy chwilę po 7:00 rano wyjechać z Piotrowic w kierunku północym :].
Zgodnie z wcześniej założonym planem, na miejsce (Augustów) powinniśmy dotrzeć po około siedmiu godzinach. Szkopuł w tym, że po dojechaniu na miejsce, pod wieczór, miało zacząć latać xD. Ryzykować więc nie było sensu i postanowiliśmy zrobić sobie pitstop na trasie, na takie oto coś.
========
Zaparkować w Końskich (xD) jakimś cudem się udało i mogliśmy ruszyć na pętelkę :).
Pierw dojazd średnio-fajną trasą blachosmrodową, następnie sklep, gdzie Łukasz poszedł se po piwo (ja nie miałem smaka - piwo zresztą jest fuj), a mój Szkodnik obrósł w piórka, po pochwałach jakiegoś średnio trzeźwego rolnika :D.
Co do samej trasy to pierw fajne, nowe, asfalty (z praktycznie zerowym ruchem samochodowym), a następnie kwintesencja roweru: czyli dukty leśne, z wszystkimi możliwymi nawierzchniami heh. Jechało się wybornie, odwiedziliśmy Piekło (+ ciut Nieba :D) i wróciliśmy do Leona. Na całe szczęście, Bozia go obroniła przed porysowaniem xD. Wiara w czasie pandemii jest mega dziwna, o czym też przekonaliśmy się, podczas próby rezerwacji noclegu xDDD.
======
Po kręceniu pięć godzin jazdy i zameldowaliśmy się na noclegu, gdzie ... no cóż - alkohol :D.
Trasa => https://www.relive.cc/view/v8qV83J5k3O
Fotki:
Bozia pilnująca auta heh. Leon jak się okazało, mega pojemny - rowerki i bagaże bardzo fajnie się zmieściły ^_^
Początek szlaku właściwego
Droga się skończyła ...
... i znowu się pojawiła heh
W końcu uroczy odcinek ←_←
Do nieba nie choooodzę ...
... ale wjeżdżam, na pełnej ... :D
I ogólnie foch. Dyskryminacja - zobaczcie se te nawierzchnie!! Nie ładnie, więc wróciliśmy Piekła, przejechaliśmy kawałek ... i co?
Bez komentarza! Na drwali jeszcze ponarzekam przy innych wpisać :P
A my dalej ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
Jeszcze cychalter i kończę ..
... wyjaśniając, czemu nie było żadnego alko na szlaku xD
Niecodzienny widok :D. I te auto ma zdecydowanie za dużo przycisków :DDD
=========
Resztę wpisów będę nadrabiał (a jest co!) jak ino będzie czas. Wasze też poczytam, bez obaw, a póki co => Pani Magdo, uwaga :D
Kategoria Rower
Żadnie
-
DST
33.04km
-
Czas
01:34
-
VAVG
21.09km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 2 września 2020 | dodano: 02.09.2020
(Kitku się nie popsuł => ona tak ma :P)
===============
W niedzielę oglądałem z Janiolem mecz GieKSy (oczywiście przegrany => standard!!), następnie nastąpił spacer z Gochą i psem, w poniedziałek sprzątałem chatę, a wczoraj cały dzień lało. Ogarnąłem więc zakupy i zobaczyłem że jutro (czyli dziś) ma już nie padać. Jupi, super - będzie DPD!!.
Taaa jasne, moja droga do roboty, skończyła się ... po około 1,5km na dworcu w Ligocie. Padało, a moknąć nie zamierzałem. Pierw zdążyłem więc na pociąg relacji Racibórz - Katowice, gdzie kontrola biletów poszła sprawnie ...
(Fotka z przesiadki)
... po czym wsiadłem do pociągu relacji Gliwice - Częstochowa, gdzie nastąpiła malutka atrakcja w postaci zachowania Pani konduktor która to, próbowała mi wmówić że mam zapłacić za bilet za rower xD. Pani nawet kontrolę przerwała i poszła szukać informacji (znaczy tak myślę) => racja była jednak w 100% po mojej stronie i ... już więcej jej nie zobaczyłem :P. Po tym fakcie, ino domokłem (dziwne "słowo" wiem heh) do roboty, zamykając "DP" wynikiem ... 2,4km. Ale choć nie ma już upałów c'nie chłopaki? O_o.
Jechać się jednak opłacało, bo wiedziałem że podczas dniówki mam jechać ogarnąć mój budżetowy bilet miesięczny ;]. Przed godziną 12:00 ruszyłem (przez Burowiec, Zawodzie i milion czerwonych świateł) na Kato ...
... sprawę załatwiłem, i wróciłem (przez Zawodzie, milion czerwonych świateł i ul. Rożdzieńską) na bazę ;].
Dniówkę dokończyłem i mogłem wracać. Klasycznie: przez Nikiszowiec, Giszowiec, lasem i tym razem nie przez Ochojec, ino przez Ligotę na bazę. Największym problemem tym razem nie był korek na Szopienickiej, ino ulica Karliczka. Tak, tam jest przedszkole - jeronie, jakby ci ludzie mogli, to by do klas tymi autami wjechali xD. Poza tym nic ciekawego się nie działo :P.
Zlepek fotek z powrotu ^_^
============
Co do podsumowania miesiąca, to było kiepsko => wynik ratują ino trzy "setki" wykręcone weekendowo. Reszta to paści, mniejsze lub ... ino trochę większe :P
Butnie - klasycznie, tak jak plus minus 1600km Trolla rowerowo heh :)
=============
BTW: Ha! Już wiem kim jestem ...
... dyć!!!! To ja :DDDD
Kategoria Rower
Żarnie
-
DST
105.77km
-
Czas
04:47
-
VAVG
22.11km/h
-
VMAX
68.44km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Do pociągu przejdziemy na końcu, a zacząć wypadałoby od genezy. Cóż, wyjazd był planowany od jakiś ... trzech lat :D. Jakoś coś się zawsze nie zgrywało => zła pogoda, brak chęci, a czasem po prostu o górze Żar zapominaliśmy, i przypominaliśmy sobie o niej zimą heh. Tym razem w końcu się udało :).
=========
W poniedziałek namówiłem na wyjazd Łukasza, we wtorek chęć wyraził Filip, a na dokładkę wczoraj odezwał się Dawid. Godnie więc ^_^.
Ekipa zgrana, pobudka i ... leje pfff. No ale trzeba było jechać, bo prognozy mówiły jasno, że później ma być już spoko :].
========
Wyjechałem chwilę przed 9:00 (a mogliśmy o 11:00!! :D) po drodze zgarnąłem pierw Dawida, później Łukasza i (po przeciekaniu deszczu pod drzewkiem) mogliśmy podjechać na Wesołą na spotkanie z Filipem. Od tego miejsca prowadzenie wycieczki przejął kolega Gizmo i w dojść sympatycznym tempie ...
... meldujemy się (z dwoma pitt-stopami) na początku podjazdu.
Tam na "dzień dobry" frytki (xD) => pierwszy pojechał Dawid, gonił (i co było rzeczą jasną - przegonił) go Filip, a my z Łukaszem zostaliśmy na dole na regeneracyjne piwko :P. Myśmy mieli po prostu czas, bo chłopaki postanowili wrócić na rowerach, a my mieliśmy grubo ponad cztery godziny (i ok. 25km) do pociągu w Pietrzykowicach Żywieckich :].
=========
Wjazd, hmmm? Od razu wiedziałem że robimy misje sroM (brzmi jak brzmi, ale to Mors od tyłu :D): czyli mniejsza o to jak wylądować na górze (podjazdy mnie nie kręcą), grunt żeby w 100% zjechać :D.
Jako że Łukasz startnął jakieś 7 minut przede mną, to pierw musiałem go złapać heh. Udało się, i jak tylko zobaczyłem że prowadzi rower, to ... uczyniłem to samo. Na uj się męczyć? :P. Poprzez jeden mega skurcz Łukasza (a raczej dwa - bo obie nogi wysiadły xD) jakoś udało się (na górze) spotkać z ... Marzeną :D.
Ex (:D) sąsiadka (z Załęskiej Hałdy :DDDD) przyjechała bowiem (autem) nam potowarzyszyć ... albo się pośmiać => nie wiem, nie wnikam. Fakt jest jednak taki (ok 75% wjechane, reszta wepchane), że na górze byłem mokry jak szczur heh :D.
Widoczki, sesja, jakieś rozmowy, nawodnienie i zjazd. Pierw ruszam ja, a po chwili za mną Łukasz. Jako wzmiankę chciałbym zaznaczyć że spotkałem/spotkaliśmy policję xD. Na górze był wszak dziki parking, na który to Janusze i Grażyny (pomimo zakazu!!) wjeżdżali xD. Pakiet 500- był aktywny hehehe :D. Marzena na całe szczęście do leniwych nie należy (i ma coś z wróżki), legalnie zaparkowała na dole i
godzinę sobie podreptała na szczyt :].
======
Dobra zjazd, mhmmm najlepszy, wyborny, wspaniały, i szkoda ... że tak szybko się skończył. Zjeżdżałbym go do końca świata i jeden dzień dłużej heh. Endo pokazuje V-maxa na poziomie 80km/h, ale bardziej ufam licznikowi, i wynik jest taki, jaki jest ^_^.
Pod tamą ponowne połączenie sił z kolegą (i poprzez sinusoidę góra - dół) zameldowaliśmy się nad jeziorem w celu konsumpcji chmielu. Później ino przez sklep, na dworzec i 40 minut w oczekiwaniu na dliżans do kitku ^_^. Dzięki panowie za mega sympatycznie spędzony dzień ╰(*´︶`*)╯
Trasa:
Fotki:
Start - ale choć nie ma upałów, c'nie chłopaki?
Tu już Filip przejął prowadzenie ... i dobrze ^_^
Postój i komplet rowerów ◉‿◉
Ekipa przed kopalnią "Piast"
A tu jednen z moich ulubionych odcinków (◍•ᴗ•◍)❤
Brzeszcze - Beatki (stra)Szydło nie widziałem :-P
Później było już na tyle ładnie, że nawet Filip ofocił :D
Następnie kapitalny odcinek - nowy asfalt, i praktycznie zero aut ༼⁰o⁰;༽
Widać cel
Durny podjazd z dedykacją ^_^
I na celu:
Po zjeździe, kolejna dedykacja - on wie :D
I do domku
=======
Na "śmiecha" ... brakło transferu (:P), a żarnie nie było w ogóle pfffff. Gardzę, tak samo jak tym podjazdem :P.
Kategoria Rower
DPD 45/2020
-
DST
29.16km
-
Czas
01:20
-
VAVG
21.87km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 27 sierpnia 2020 | dodano: 27.08.2020
Wczoraj (tak jak pisałem) byłem na służbowym terenie, po którym to miałem w planach rower, i ogarnięcie jakiegoś małego gluta. Miałem, ale przy takiej wichurze, to poszedłem sobie (wszak pracowałem w okolicach mojego starego domostwa) do mamusi na kawusie :P.
Ogólnie 10km chodzenia spłynęło miło i szybko, ale zabolał mnie mocno widok (byłego już) stadionu Rozwoju Katowice ...
... ehhh, ino kozy wpuścić :(.
============
Skoro jednak wczoraj nie jeździłem (a jutro mam zamiar odpocząć przed sobotnią setką), to dziś trzeba było się ruszyć choć na DPD. Oczywiście bez dokrętki, bo na 18:00 mam zapowiedzianych zacnych gości ;].
Co do samej jazdy to koleżanka, która to w Sosnowcu pracuje na nocną zmianę, już o 05:30 mi odradzała wyjazd, bo cytuje (łeb chce urwać), ale co? Ja nie sprawdzę? :P. Ruszyłem i faktycznie wiało mega mocno ale ... w plecy :DDD. Nawet nie wiem kiedy (ostatnie 5km jechałem z kolegą z biura obok) znaleźliśmy się w Szopienicach z zapasem czasowym na poziomie niecałych dziesięciu minut :D.
W tym miejscu chciałbym tylko potwierdzić demota:
OOOOOOOOOOOOOjjjj tam:
:DDDDDD
Po robocie cud się nie stał i wiatr klasycznie nie zmienił swojego kierunku. A szkoda :P. Celem było więc po prostu dojechać do domu, poprzez najbardziej zalesione odcinki. Staneło na okolicach stawu Upadowego, następnie dawno nie przejechanym odcinkiem wzdłuż rurociągu ...
... D3S, Brynów (centrum przesiadkowe zapowiada się o wiele fajniej niż te z Zawodzia)
Na Ligotę. Tam jeszcze odwiedziłem sklep po piwko i odebrałem paczkę z kiosku ;]. Styka :].
================
A w polskiej piłce - bez zmian ...
... choć jest progres :DDD
:DDDDD
Dobra, już się nie śmieje - GieKSa nawet pierwszej rundy w Pucharze Polski nie umiała przejść xD. Ale na niech to już szkoda "palcy" strzępić :P.
Kategoria Rower
DPD 44/2020
-
DST
28.70km
-
Czas
01:20
-
VAVG
21.53km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 25 sierpnia 2020 | dodano: 25.08.2020
Niedzielny Marshall nie odbiegał zbytnio zachowaniem od ... każdego innego psa xD
:DDDDDDDD
==========
Zostawmy jednak niedzielne czyszczenie napędu (hahaha - jakby Diobeł to widział :D) od Gochy, i wróćmy do dzisiejszego kręcenia: yyyy ZACZĘŁO SIĘ!! I to nawet nie chodzi o to, że upały się skończyły, bardziej demotywuje mnie fakt, że zaś będę musiał na DPD pół szafy ze sobą wozić ;/. Dziś prognozowali zachmurzenie małe, rano +14*C, popołudniu natomiast około +25*C. Fajnie, c'nie?
Wstaje, patrze przez okno (na termometr) +13*C i mokro - no nic, plecak spakowany trzeba jechać, gdyż główną misją dnia dzisiejszego był transport tostownika (:P) z chaty do mojego biura ;]. Takie to trochę mniejsze aniżeli lodóweczka Morsa, ale mieściło się w plecaku, a w mojej "epie" już niekoniecznie ^_^.
Ruszyłem, i na "dzień dobry" ... zmokłem, bo się rozpadało. Faaajnie. Ciągle nie wiem czemu w Ligocie nie wsiadłem w pociąg(?), oraz co za trol (z małej i przez jedno "L" :D) podczas deszczu (przed D3S) zostawił takie oto coś włączone xD.
No ale padać przestało, ostrożnie przejechałem dolinę, i (o tu po lewej) ...
... prawie przez dziadygę zęby straciłem.
Dziadyga jechał pod górkę, ja z górki (ok. 22-25km/h), do tego mieliśmy przechodnia, który to szedł sobie środkiem asfaltu. Dokładnie na linii oddzielającej śmieszkę od chodnika. No nie spodziewałem się że Pan na
Czy coś krzyczeli? Nie wiem, śpieszyło mi się i miałem słuchawki na uszach :P. Stać się jednak nic nie mogło, bo ino styklismy się materiałami (albo facet po prostu oberwał w kurtkę moim piaskiem od plecaka - już sam nie wiem xD) ale jakby doszło do kontaktu, to i tak ja (najmniej winny) bym leżał jako pierwszy i raczej najbardziej ucierpiał pfff.
Reszta trasy już bez przygód, i na cztery minuty przed czasem melduje się w Zarządzie.
Osiem godzin minęło szybko, kurtka do plecaka, bezrękawnik i krótkie spodenki z plecaka, długie spodnie do plecaka i mogłem wracać.
Pierw spokojnie wjechałem (i zjechałem) Lwowską ...
... później mega korek na Szopienickiej, następnie (klasycznie) lasem na Ochojec, gdzie kolejny zjeb (spoglądając i patrząc mi w oczy czy ma wolne) wlazł mi na DDR-kę. Ominęłem (ufff) bezkolizyjnie i tym razem melduję się w domu, bez postoju na "Kolejarzu". Inne plany miałem niestety heh.
Na koniec żeby nie było aż tak marudząco, to się pochwalę nowym zakupem:
Padło (jak widać) na takie coś => https://allegro.pl/oferta/prox-minor-lampka-tylna...
Jutro natomiast teren służbowy => i tak, wstaje koło 06:00, ale (na całe szczęście) takich widoków nie mam :DDD
A raczej xDDD
===================
BeeS bez kotka, to nie BeeS, więc proszę ;]
:PPPPPPPP
Kategoria Rower