Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Wpisy archiwalne w kategorii

Rower

Dystans całkowity:44230.91 km (w terenie 886.24 km; 2.00%)
Czas w ruchu:2153:59
Średnia prędkość:20.38 km/h
Maksymalna prędkość:68.44 km/h
Suma kalorii:22255 kcal
Liczba aktywności:977
Średnio na aktywność:45.27 km i 2h 14m
Więcej statystyk

DPD 49/2020

  • DST 29.02km
  • Czas 01:22
  • VAVG 21.23km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 3 listopada 2020 | dodano: 03.11.2020



Coś podobnego do powitałki, prezentowała dziś rano moja skromna osoba xDDD. Wstać trzeba jednak było, i ruszyć swoje leniwe cztery litery do roboty => rzecz jasna najlepszym z możliwych transportów ◉‿◉.

Trasę klasyczną (przez D3S i Zawodzie) przejechałem płynnie, w idealnych jak na listopad warunkach => +14*C, zero wiatru, mały ruch samochodowy, i na spokojnie (i bez przygód) zawitałem do Szopienic :].

Denerwowały ino te czerwone światła (3/3 xD) ...

... oraz myślenie o debilach z UE którzy to, ciągle nie mogą ustalić że (albo czy?) kończymy z tymi (prawie nikomu do szczęścia nie potrzebnymi) zmianami czasu. Fajnie, może przez dwa tygodnie rano miałem jaśniej, a teraz zaś 100% trasy na włączonym oświetleniu. Z każdym dniem będzie gorzej, a i przy okazji ciemniej wcześniej. Gratuluje opieszałości ... środkowym palcem oczywiście!!

===========
W pracy nawet jakoś zleciało i mogłem wracać.
===========

Zważywszy na to, że od około godziny 14:00 zaczęło siąpić, to na trasę powrotną wygrał wariant poranny. Między Giszowcem a Ochojcem (w lesie) mogło być po prostu ślisko, a ja klasycznie jechałem bez kasku :D.

Były więc światła ...

... D3S ...


... i światła


Na powrocie 7/7, a łącznie 10/10 
(╯°□°)╯︵ ┻━┻ 

Najważniejsze że jednak "na sucho" wróciłem, a jutro deszcze niespokojne + towarzysko z Brynowem => więc pociag ^_^.

Na koniec mógłbym śmiało napisać to, czego nie wypada za niedługo wołać na Narodowym => jeszcze jeden, jeszcze jeden :D.

===============
No ale skoro nie wypada, to napisze ino ... ŻEGNAM

:PPPPP


Kategoria Rower

Błotny Racibórz 5k

  • DST 100.80km
  • Czas 04:54
  • VAVG 20.57km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 31 października 2020 | dodano: 02.11.2020
Uczestnicy



Wyjazd na Racibórz i rezerwat Łężczok planowany był chyba od wiosny xD. Jak już mieliśmy jechać, to nas zamknęli, później Rybnik był czerwony, a następnie wybieraliśmy inne trasy i tak ... aż do dzisiaj ;].

Filip już na początku tygodnia podesłał trasę (Łukasz też się skusił pojechać) i mogliśmy zgodnie z planem, spotkać się o 9:00 pod "Panoramą" na Akademikach.

Wiązało się to oczywiście z takim porannym widokiem ...

... no ale co zrobić? :D

Na miejscu zbiórki chwila rozmowy i mogliśmy ruszyć pierw w kierunku Chudowa. Już na sam start, wiedziałem że nie ma za bardzo co błota omijać, bo zarówno ja, jak i Szkodnik wylądujemy wieczorem pod prysznicem xD. Niestety, tak jak się zaczął październik (deszczami), tak się kończył (lało przez czwartek i piątek) xD.

Do zamku dojechaliśmy już dość porządne ubrudzeni, ale zadowoleni. Strasznie te błoto hamowało i nawet delikatny wiatr w plecy za bardzo nie pomagał :\.

Po regeneracyjnym piwku ruszyliśmy dalej i ... wpadliśmy a jak, w błoto xD. Trudno => już i tak byłem cały w kropkach (patrz galeria), więc zabrudzenia nie robiły na mnie specjalnego wrażenia heh. Minęliśmy Szczygłowice, następnie Wilczą, Rudy (i sklep po "świętujące") i poprzez najlepszy (asfaltowy!!) leśny odcinek tego dnia, dojechaliśmy do mojego głównego celu dnia dzisiejszego.

5000km pękło nawet nie wiem kiedy i jak :). Najważniejsze że jednak udało się to dokręcić, przed jak mniemam zamknięciem nas w czterech ścianach xD. Jeszcze ino dwa DPD + dochodzić do celu, o którym to napisałem na końcu - w podsumowaniu :].

Ze świętowaniem na całe szczęście nie musieliśmy się za bardzo śpieszyć, bo czasu mieliśmy (do pociągu o 17:42) jak przysłowiowego (dosłownie i w przenośni) marasu ^_^.  Wypiliśmy co mieliśmy, kolejno jeszcze kąsek tego kapitalnego szlaku, i przez jakieś wsie (np. Nędza :DDD) zawitaliśmy administracyjnie w Raciborzu ᕙ( • ‿ • )ᕗ. Tam pierw rezerwat o którym wspominałem na starcie, później na ładny "ogródek", następnie już do Raciborza właściwego => umyć rowery, zjeść kebaba i dokręcić do setki. Taki miałem plan, telefon miał niestety inny i ... mi się rozładował xD. Trudno - końcówki szlaku nie mam.

Po jedzonku na Łukasza liczniku widniał wynik 94km, a u mnie 92. Filip klasycznie miał wyrąbane na dokrętki (choć i tak już swoje trzy cyferki przejechał), a mnie Łukasz namówił żeby jednak do tych naszych 100km dokręcić. Kolega skończył wcześniej, ja jednak jeszcze te brakujące metry dokręciłem i mogliśmy się spotkać w pociągu do Katowic (•‿•).

Co do powrotu (to prócz ceny biletu) nie zgadzało się nic. Długo, mozolnie, kombinowanie (dzięki Łukasz za kąsek prądu), ale wrócić się udało. Reszta to historia - dołożyłbym niedzielny spacer z Magdą, ale Relive robi (albo i nie) co chce xD.

Dzięki wszystkim za udany weekend, a wasze wpisy nadrobię jutro ◉‿◉. Znaczy mam taką nadzieję że nadrobię, bo w związku z pandemią dwie osoby z mojego działu "lądują" (z laptopami) na zdalnej, jedna z koleżanek ma dłuższe L-4, druga jest na dwutygodniowym urlopie, a kolega wziął opiekę na dziecko. Z ósemki w dziale, przynajmniej do końca tygodnia zostanie nas ... trzech. Ciężkie czasy nadchodzą ;/.

Endo się kończy z końcem roku (info o tu), ale póki jest, to TRASA:


... BTW: ...


... I Fotki:
Miejsce spotkania trzech rumaków ^_^

Początkowy odcinek

Jedziemy dalej


A tu już miejsce widome :)

Trochę zapomniany (przeze mnie) szlak z Chudowa w kierunku Szczygłowic


Klimacik, a Szkodnik coraz mniej biały heh xD

Dla przypomnienia, ciągle jesteśmy oczywiście na Śląsku ;)

Fajnie ...

... i nie fajnie ...


... ale choć do Gochy blisko ←_← :D

Czillll ...

... i zaś w lesie <( ̄︶ ̄)>





Moje ulubione zdjęcie

A tu - moja ulubiona cyferka dnia dzisiejszego ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ

Jedziemy dalej - uśmiech :P

Spokojny odcinek :]

I na koniec klimaty raciborskie czyli: rezerwat,

zaczarowany ogród,

myjnia (xD),

zachodzik, 

i kończymy przy PKP ;]


Dziękuję za uwagę ◉‿◉ :P.

***** ***
Co do podsumowania miesiąca, to był jaki był - deszcze niespokojne, trochę "terenówki" służbowej i nie ma co zapominać o mojej bolącej przez parę dni girze xD. Bez dzisiejszej wycieczki (no i końcówki śladu z Rybnika) mapka wygląda następująco:

Piździernik zamknął się więc dystansem 378,4km. Słabo!!

Butnie jednak klasycznie, czyli bez zmian :P

W sumie to na dzień dzisiejszy w tym roku przedreptałem - 2674,5km. Do 3k brakuje więc ino(?) 324km => w dwa miesiące (niby zimne) raczej do zrobienia :)))

***** ***
W listopadzie życzę dużo zdrowia oczywiście bo jak jest, każdy widzi ...



Kategoria Rower

DPD 48/2020 + służbowo

  • DST 44.52km
  • Czas 02:07
  • VAVG 21.03km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 27 października 2020 | dodano: 27.10.2020



Wczoraj bardzo fajnie się jechało to dziś, postanowiłem ponownie pokręcić ;].

BTW:

XD

Tym razem wstałem wcześniej (aniżeli np. wczoraj) i mogłem nieco pokombinować z trasą do Szopienic. Pojechałem m.in. przez ul. Gawronów i ul. Lotnisko, gdzie rządzący po fali skarg chyba(?) poszli po rozum do głowy!! Drzewa wygląda na to że zostaną (sorka za jakość - fotka "w locie" xD), a miało być o tak (link). 

Teraz ino zagadka => na kij tam ścieżka rowerowa?? Tego chyba nikt nie wie xDDD. 

Pozostała część trasy to ul. Pułaskiego, końcówka D3S, Zawodzie i skoro starczyło czasu to Burowiec ;].

===========
W pracy tym razem byłem ino trochę ponad połowę dniówki, i szef wysłał mnie w teren, żebym zobaczył dwie rzeczy i mu przed 14:00 oddzwonił co i jak. Płatne wyjście na rower, a do tego brak przymusu powrotu? Oki, wiadomo, protestów z mojej strony nie było ... końca :D.

Trasa powrotu do domu ułozyła się więc sama => Szopienice, okolice cmentarza i ... się zgubiłem (xD), ale choć klimatycznie były bo i kucyki ...

... i sympatyczny widok na wieże ciśnień na Korczaka ◉‿◉

Następnie, już planowo przejechałem Borki, Dąbrówkę, zobaczyłem pierwszy punkt kontrolno-służbowy na ul. Konduktorskiej i wjechałem do Parku Śląskiego, ofocić planetarium. 

Mało klimatycznie wyszło heh xD

Pojechałem dalej ...

(nie umiem określić opisu :D)


... i wylądowałem przy Kotle Czarownic

Następnie zawitałem na "stare śmieci" zobaczyć ptk. nr. 2, i przez ulicę wiadomą ...

... w tej dzielnicy ...

... do bazy.

Chęci było na więcej, ale jednak bardziej chciałem jeszcze zdążyć do fryzjera, bo nikt nie wie, co będzie za chwilę xD

=========
Ktoś może?


:PPP


Kategoria Rower

DPD 47/2020

  • DST 29.51km
  • Czas 01:25
  • VAVG 20.83km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 26 października 2020 | dodano: 26.10.2020



W końcu doczekałem się jakiś w miarę normalnych (jak na jesień oczywiście) warunków pogodowych :). Weekend tym razem do najbardziej aktywnych nie należał, a jak to powszechnie wiadomo, jak się nie chce mieć zakwasów to trzeba ćwiczyć!! Znaczy dużo ćwiczyć (:P), zwłaszcza że na sobotę Filip szykuję jakąś "setkę" dla nas :].

ᕙ( • ‿ • )ᕗ => gotowym trzeba być ^_^.

Ruszyć się więc trzeba było i już wczoraj wieczorem spakowałem się na DPD. Wstałem, i w sumie można powiedzieć ... że zaspałem :DDD

BTW: cóż :P


Na całe szczęście czasowo o dojazd do roboty (przez okolice Upadowego) się nie martwiłem, bo zafundowałem se ino trochę mniej czasu na "ogarnięcie się".

Wyjechałem o 06:23, a w pracy zameldowałem się o 07:02. Bezstresowo oczywiście, bo w związku z wirusem (który jest w odwrocie) nie podpisujemy listy, ino kadrowa dzwoni po działach i pyta się kto jest ;].

=========
Co do samego kręcenia, to warunki (prócz temperatury i łezek w patrzałkach) były bardzo sympatyczne => mgła, ruch samochodowy znikomy, i ino trochę sobie pomarudziłem pod nosem, że po ostatniej wizycie na myjni zapomniałem nasmarować łańcucha ;/.

O taki poranek miałem:


D3S XD


W pracy na sam początek bez niespodzianek ...

... i trzeba było swoje osiem godzin przepracować :) :P.

Po niej nawrotka na chatę, gdzie pierw odwiedziłem Nikiszowiec, później pojechałem na Gisza, a na koniec trochę lasami (patrz fotki) i przez Ligotę do Majki ^_^. Bez atrakcji w sumie => choć podziękowanie światłami awaryjnymi od kierowca autobusu nr 674, którego to puściłem jak wyjeżdżał z zatoczki, można za takową uznać ;).

Coś z powrotu => odcinek Giszowiec - Ochojec, w końcu jesienne :].




==============================
Tym razem bez podpisu - podpis se sami wymyślcie ...



Kategoria Rower

Bagiennie po Bagiennej

  • DST 51.20km
  • Czas 02:38
  • VAVG 19.44km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 22 października 2020 | dodano: 23.10.2020
Uczestnicy


Filip klasycznie (pod tym linkiem) więcej się nagadał na wyjeździe niż napisał, więc trzeba coś dołożyć od siebie heh :DDD



Skoro już to pisze, to wiecie że inwentaryzację "krajówki" przeżyłem. Trzy dni "zabawy" z TIR-ami (i dość średnio bezpiecznymi akcjami), ale skończyłem ją ^_^. Do zobaczenia Bagienno ... pewno w przyszłym roku xD.

BTW: choć kilometry butne trochę nadrobiłem, bo już myślałem (przez pogodę i kontuzję), że nawet tych marnych dwustu w tym miesiącu nie ogarnę xD


Co do samej jazdy, to zanim jeszcze dotarłem do końca tej durnej ulicy, odezwał się do mnie Filip, z pytaniem czy czegoś razem nie pokręcimy. Pomyślałem że w sumie czemu nie - bo i tak miałam w planach lasy (w obrębie mojego domostwa) ale co w towarzystwie, to jednak w towarzystwie ◉‿◉.

========
Ustawka w okolicach włości od Gochy o 15:30 i rura lasem w kierunku planowanej hałdy Ziemowit ^_^.

Pierw spokojnymi duktami, później kąsek Murcek, zaś lasy (+ jeden wkurw - patrz foto) i przez Lędziny meldujemy się na celu. Filip se podjechał, a mi oczywiście ... się nie chciało ¯\_(ツ)_/¯ :P.

Po odwiedzinach śląskiej górki (i mega fajnym zachodzie słońca, na farcie, a jak!), trzeba było jednak wracać. Zjazd z hałdy, ponownie Lędziny, następnie Ławki i ... się zaczęło xD. Filip i jego rower z trzema kilogramami błota na pokładzie (przez tytułowe bagno) spokojnie przejechał. Mój "Bieluch" (do tego garażowany w mieszkaniu) można powiedzieć ... no że przestał być biały xD.  Cóż (O_o) heh.

Po
 dotarciu do punktu start - meta jeszcze chwila na nawodnienie i każdy w swoją stronę => Filip bezpośrednio do bazy, a ja jeszcze odwiedziłem myjnię. Brud może by sam odpadł, no ale bez przesady :P.

Trasa => auto pauza nie istniała, a do tego na końcu telefon padł xD.


Fotki:
Miejsce spotkania i jesień - taka se ...

[ ul. Leśników (Murcki) ]

... i wkurw.

Kto zna ten zna, oto miejsce odpoczynku w lesie (po zjeździe z Lędzińskiej) za skrzyżowaniem z Beskidzką przed trasą na np. Łysinę.

PFFFFFFFFFFFFFFFFFF!!!!
.·´¯`(>▂<)´¯`·.


Już trochę spokojniej

Brudny, brzydki, zurbanizowany Śląsk


I na celu
Rzadki widok - Filip pstryka zdjęcie na BeeSa :DDDD

Zachodzik, żelazkiem robiony ;]

Powrót w ciemnościach i błocie (xD) => choć akurat do tego miejsca mam sentyment ...

... mega dużo musiałem o nim gadać na obronie inżynierskiej, ale to nic, lubię te miejsce ;).

Na koniec, już nic nie było widać ...

... więc kończę :P.

===========================
W Polsce (prócz niegroźnego wirusa xDDD) bez zmian
:




Kategoria Rower

Przed Magdą do Madzi

  • DST 62.14km
  • Czas 03:02
  • VAVG 20.49km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 października 2020 | dodano: 11.10.2020



W sumie to już sam nie wiem czy mam kota czy królika xD. Wiedziałem natomiast, że plan na dziś był yyy napięty. Po wczorajszym spotkaniu z Zientasem, pospałem tak na pół gwizdka. Super że Łukasz się zgodził opóźnić start z 9:15 na 9:45, więc był czas, coby na spokojne śniadanie ^_^. Cel?

:P

Ino czy dam radę? Stopa jednak jeszcze nie do końca wyleczona, a do tego wiatr absolutnie nie chciał z nami współpracować pfff. Na całe szczęście Łukasz po raz kolejny okazał się mega wyrozumiały i bez marudzenia znosił moje tempo żółwia xD. 

***** ***
Po dojechaniu na Chudów, lekka (moja) rozkminka co i jak, i co ogólnie robimy? Czy uciągnę jeszcze 30-40km pedałując głównie prawą nogą? Źle jednak nie było, a do tego wiedziałem że będziemy mijać jakieś stacje kolejowe (gdzie mogłem zawinąć się do bazy) więc postanowiłem spróbować. Kto nie ryzykuje ten miodu nie pije => jak to się mówi. 

***** ***
Łukasz pojechał swoim tempem (ja o ile mogłem, to próbowałem go gonić) i tak znaliśmy się na miejscu docelowym ◉‿◉. Pierw wiadomo - do sklepu po jakiegoś Radlerka, następnie nawodnienie nad jeziorem, później pojechaliśmy zobaczyć se rynek i na pociąg. A skoro mieliśmy jeszcze 40 minut do odjazdu ... to nawodnienie heh :P.

Mój kompan coś jeszcze kombinował żeby wrócić rowerem (ja przez girę i brak czasu odpuściłem) ale nie dość że pogoda była niepewna, to jeszcze ten wiatr ehh. 14 zł (9+5 za rower) to jednak nie majątek, więc wróciliśmy po leniu, korzystając z wygody Kolei Śląskich :P.

W domu na szybko obiad, wanna, pogłaskanie kitku, końcówka meczu Igi Świątek, i na kawkę i ciacho (dzięki Ewelina!!) do Sosnowca.

Wszystko udało się idealnie - o więcej takich dni poproszę ^_^. Choć teraz i deszcze niespokojne i Magda ma popołudniówki. Szkoda, ale chodź kitku będzie miało trochę będzie czasu dla siebie /ᐠ。ꞈ。ᐟ\ (◍•ᴗ•◍)❤

Trasa:


Fotki:
Leśnie do ...

... celu wiadomego heh

A tu już na spokojnie, terenami trochę zapomnianymi. Był też słynny płaski zjazd - tym razem w wersji ... płaski podjazd :DDD

Jedziemy ...

... i stoimy (znaczy ja) dalej :P

Prędkościomierz ... no prawie działał heh

Dobrze że bez punktów :DDDD

Już na celu ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ

Zwiedzamy <( ̄︶ ̄)>

Szacun dla Rybnika za DDR-ki :-)


Rynek ...

... i do bazy 。◕‿◕。


Było by :P. Dziś rano wstałem, zobaczyłem że pogoda jest mega depresyjna, ale ogólnie, to nawet te deszcze niespokojne nie zepsują mi dobrego humoru. No i przynajmniej nie ma upałów xDDDD :p.

***** ***
Dyć, potwierdzam


xDDDD


Kategoria Rower

Test(op)owo

  • DST 11.70km
  • Czas 00:37
  • VAVG 18.97km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 7 października 2020 | dodano: 08.10.2020



Wykrakałem xD. Na końcu piątkowego wpisu (w podsumowaniu) napisałem, że najważniejsze żeby obyło się bez kontuzji. Taaa! Już po sobotniej jeździe po orzechy, zaczynałem czuć jakieś "mrówki" w lewej stopie. Dojechałem (komunikacją miejską) na imprezę do Sosnowca, wieczorem czułem ją jeszcze mocniej, a rano ... już ledwo (u znajomych) buta założyłem. Niby z chodzeniem nie było aż tak źle, ale kładąc większy nacisk na prawą stronę, dołożyłem se zakwasy w prawej łydce. Fajnie, przez ostatnie dni chodziłem trochę jak ten kurczak z powitałki xDDD.

BTW:

 Pozdro Diobeł!! :D

***** ***
Zakres ruchów (góra-dół) zwiększa się na całe szczęście z każdym dniem, trochę to rozchodziłem (przeważnie z dworca do roboty i nazot) i jest już w miarę dobrze. Znaczy jest na tyle dobrze, że postanowiłem zobaczyć jak gira zachowuje się w siodle ;]. Nic ambitnego oczywiście nie planowałem => pojechałem sobie ino na Starganiec ...

... i przez Zadole wróciłem do bazy. O takie leśne, malutkie coś ^_^.

Tragedii nie ma (lepiej się jeździ aniżeli chodzi) ale raczej takiej "setki" co Łukasz wczoraj proponował, to nie przejadę. Coś mniejszego w sobotę (EDIT: z ponownie z maską na ryju pff) jest raczej do zrobienia, o ile oczywiście pogoda na to pozwoli ;]. Zobaczymy zresztą, może te maści (których zapach Majce wąsy wykręca) zdziałają cuda? Czas pokaże - najważniejsze że obyło się bez lekarza i L-4 :)

Do końca tygodnia obejdzie się też niestety bez roweru (sic!), a szkoda, bo wschody słonka są ostatnio mega ładne ...

***** ***
PS: Moja współlokatorka z podzespołem miaucząco-mruczącym nie narzeka jednak na fakt, że siedzę w domu heh. No i oczywiście mnie nie drapie - by ino spróbowała :D


Kategoria Rower

Orzeszkołów

  • DST 38.88km
  • Czas 01:52
  • VAVG 20.83km/h
  • VMAX 61.21km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 3 października 2020 | dodano: 03.10.2020



Główną genezą tego wyjazdu był mój wczorajszy zakup - o taki:

I teraz cała masa pytań: czy inwestycja siedmiu złotych się opłacała? Czy działa? Czemu to dziadek do orzechów nie babcia? I podstawowe pytanie => czemu kupiłem rozgniatarkę ... skoro nie mam orzeszków na chacie? O_o xD.

To ostatnie szło jednak bardzo szybko zmienić, wycieczką do mikołowskiej dzielnicy Bujaków ;). Wstałem, ogarnąłem się i zobaczyłem przez okno - tak (patrz powitałka), wieje. Wszędzie trąbili że tak będzie, a ja nawet dostałem informację od Łukasza i Marzeny spod samiuśkich Tater, że mamy halny!!. Kocham ten wiatr - oczyszcza powietrze, podnosi temperaturę o parę stopni, a do tego przedmuchuje wszystko, otwierając super widoki ^_^. Brawo ( ˘ ³˘)♥ on!! ;)

Ruszyłem więc i na sam start, musiałem zaobserwować w którą stronę wieje, coby choć trochę go wykorzystać. Po wyjeździe z lasu ustaliłem że przemęczę odcinek przez Mokre i powinno mi dmuchać w plecy na dwóch podjazdach przed samym drzewem orzechowym. I tak było, a na samym zjeździe, udało się nawet wykręcić całkiem przyjemnego V-maxa ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ.

Do celu dojechałem i niestety mały zonk - malutkie orzechy i coś ich mało było, no ale swoje zabrałem :P. 

Powrót to pierw Paniowy, później okolice Halemby i do domu ponownie lasami, chowając się (mało skuteczne) przed wmordewindem :-).

Oj, super się jeździło i pewno kręciłbym dalej, ale w okolicach 16:00-17:00 musiałem (chciałem) zameldować się ponownie w Sosnowcu :]

Trasa:


Fotki:
Początkowy odcinek leśny

Atrakcja heh

Mikołów Mokre

Widok z Bujakowa - dzięki halny ^_^

Z trasy powrotnej

Trochę się bałem wjeżdżać do lasu, ale na całe szczęście, takich widoków nie było za dużo :-)

Atrakcja - oczywiście zostawiłem go w spokoju, niech se rośnie heh

Jeszcze leśnie ...

... i na koniec już na Piotro.
Rezerwowe miejsce na nawodnienie jest w pobliżu Kolejarza. Dobrze że tutaj z siekierami nie doszli ^_^

Tyle => orzeszki bezpieczne, Żubr ich pilnuje :D


===========
A na koniec ktoś, coś? Pilne :DDD



Kategoria Rower

DPD 46/2020 + Kato

  • DST 45.21km
  • Czas 02:11
  • VAVG 20.71km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 2 października 2020 | dodano: 02.10.2020



Minął ponad miesiąc od ostatniego DPD, więc trzeba było coś z tym zrobić :). Trzeba było, ale chęci to jedno, a pogoda i sytuacje życiowo-służbowe to drugie ;/. Po urlopie pierw nie miałem gdzie trzymać Szkodnika (kontrola + malowanie biura), a potem (jak każdy na Śląsku widział) aura postanowiła zrobić ukłon zimnolubnym i ... się popsuć. W deszczu i zimnie jeździł nie będę (ಠ_ಠ), więc postanowiłem poczekać aż w końcu warunki pozwolą na jakieś kręcenie. 

Wczorajsze sprawdzenie prognozy pogody w końcu dawało na to jakieś szanse => niby ino 10*C, ale (co najważniejsze) bez opadów ;]. Wstaje po 05:00 rano ... i zonk! Moja sympatyczna pogodynka z Sosnowca (zaczyna pracę godzinę przede mną) poinformowała mnie, że pada i ogólnie jest paskudnie. Suuuuper. Skoro jednak plecak miałem spakowany, to postanowiłem spróbować i najwyżej w Ligocie wsiąść w pociąg :].

Konieczne to jednak nie było, bo komfort termiczny miałem dobry, a i lekka mżawka jakoś specjalnie mi w jeździe nie przeszkadzała. Co prawda było mega ślisko ale miałem dość dobry czas, co pozwoliło pojechać ostrożnie, i obyło się bez dzwona ^_^. Takowego zaliczył jednak Pan Dzik przed D3S heh. Był ode mnie jakieś 50 metrów, wpadł kopytem w poślizg, pocałował fajkami asfalt i poleciał dalej :D. Poza tym zero atrakcji ;]

W połowie dniówki ponownie (i po raz ostatni w tym roku) miałem przerywnik pt. jazda po bilet miesięczny do Katowic :P. Także bez przygód, ale płatna godzinka jazdy na rowerze zawsze spoko heh ;].

Czasu nie było za dużo, więc ino jedna fotka z rynku w kierunku UFO :)


Po pracy już ino powrót na chatę. Na całe szczęście, w czasie dnia fajnie się ociepliło i choć miałem w planach ponownie jechać przez D3S, to mogłem wjechać (na Giszowcu) do lasu ...

... i tym razem przez Ligotę zameldować się na Piotro ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ.

Na koniec dzisiejsza mapka zbiorcza :)


==================
Co do podsumowania września, to w sumie ino mazurski wyjazd ogarnął temat xD.

(BTW ...


... xDD)

Pozostały dystans to troszkę ponad 100km po Katowicach xD.

Prócz wyjazdu z Łukaszem to i tak priorytetem na ten miesiąc okazała się przebudowa kuchni, a później tak jak pisałem ... lało xD. Zresztą i tak do celów (po dzisiejszej jeździe) zostały ino cztery wyjazdy do roboty i niecałe 300km do ogólnego dystansu. 300 - 4x 30km = 180 => czyli już zupełnie bez presji, zwłaszcza że jeszcze chce zrobić jesienną Przyczynę, a Łukasz "Żelazny Szlak Rowerowy". Najważniejsze to to, żeby obyło się bez chorób i kontuzji!

Mapki z września => tym razem cztery ;]


Co dziwi? => trafił się miesiąc bez D3S!! o_O.

A butnie? No pochodziłem, ale górek tym razem było trochę i jakoś tak wyszło ;]


Dokładając do tego, że w Zakopcu "zjadło" mi 15km, to wyszło prawie ...

... km :DDDD

=========
Zobaczymy co przyniesie nowy miesiąc, ogólnie to ... strach się bać :D


Kategoria Rower

Spontanicznie po lasach

  • DST 51.36km
  • Czas 02:52
  • VAVG 17.92km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 24 września 2020 | dodano: 25.09.2020



Po Wiśle (tak jak pisałem) nastąpił klasyczny wjazd kontroli na mój dział, do tego, ulokowali się w moim biurze, więc opcja dojazdu do pracy rowerem odpadała. Mieli siedzieć do wczoraj ... siedzą finalnie do końca tygodnia xD. Na całe szczęście, choć bez komplikacji, marudzenia i zastrzeżeń kontrolują :-). Ich szczęście :DDD.

========
Co do genezy jazdy, to od jutrzejszego popołudnia mają nastąpić deszcze niespokojne, a od poniedziałku ... zaczynają mi malować biuro. Fajnie, tak idealnie pod DPD heh. Wyjścia więc nie było, szybka wiadomość do Łukasza coby dziś choć gluta wykręcić :]. Kolega na moją propozycję przestał, a do tego wyciągnął na przejażdżkę narzeczoną ^_^. No i fajnie (◠‿・).

Wyjechać mieliśmy jednak dopiero o 17:00, więc przed spotkaniem trochę jeszcze pojeździłem samotnie ←_←. Jakiegoś konkretnego planu nie miałem i postanowiłem sobie pierw pojeździć bez celu po lasach, a następnie odwiedzić drzewo, na którym to gdzieś koło marca zobaczyłem pewną informacje. Jak zobaczycie w relacji foto, informacja z drzewa "spadła" i ciągle posiada dość dużo literówek xDD.

Następnie obrałem kierunek na Brynów, gdzie to w okolicach Szadoka zadzwonił Łukasz, i powiedział że mam se jeszcze na spokojnie pojeździć, bo ruszymy dopiero około godziny 18-tej.

Oki, nazot Panewniki, obwodnica, dziurawy dojazd na Kokociniec, i na spotkanie po którym ... praktycznie zdublowałem trasę sprzed chwili heh. Na śladzie mi jednak absolutnie nie zależało, więc dojechaliśmy ino do Starych Panewnik, zrobiliśmy zakupy, i postanowiliśmy pojechać na Starganiec.

Tam nawodnienie, klachy, lasem (po ćmoku) na Akademiki, nawodnienie, klachy i rozstanie => część do kotki Krajki, a część do Majki :D

Trasa => autu-pauza nie istniała xD


Fotki:
Kolejarz => jednak zostawili i ścieżkę rowerową i moje miejsce na ognisko - dzięki! :)

Leśnie

Opisywana karteczka i te literówki. SS-man? nazista? hitlerowiec? a oni napisali żołnierz niemiecki pff. No chyba że przyjechał w XXI wieku do cioci do Kochłowic to ok, choć trochę w to wątpię.

I w ogóle to co za akcja? Naziści ludzkie szczątki palili, albo zakopywali w zbiorowych mogiłach, a od Niemca? Wykopać z lasu i zawieść kosteczki na cmentarz? Raczej trochę(?) gardzę!

Dobra, wracam do pozytywów ...

(Okolice Rybaczówki)


... i negatywów:

Wycinka - Szkodnik w oddali gdzieś w środku leśnego "mordu" pfff


=========
ul. Panewnicka => ścieżka z bruku i dwa tuki ;]


Brynów

Już wspólnie

Rebusik? Ok!
Leszcze chyba pasują :D

I ostatnie zdjęcie, bo później już ciemno było :P



=======
Dokładając do tego że rano byłem w biurze, później w terenie, następnie wróciłem do na godzinę do biura, popołudniu wpadli do mnie na Piotro (na chwilę) rodzice, ogarnęłam sklep, wyszedłem na rower i zdarzyłem ogarniać podłogi, to tak:

A tak chyba (???) trzeba ...

... XDDD


Kategoria Rower