Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2020

Dystans całkowity:543.29 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:23:53
Średnia prędkość:20.23 km/h
Suma kalorii:9793 kcal
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:49.39 km i 2h 59m
Więcej statystyk

Spontanicznie po lasach

  • DST 51.36km
  • Czas 02:52
  • VAVG 17.92km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 24 września 2020 | dodano: 25.09.2020



Po Wiśle (tak jak pisałem) nastąpił klasyczny wjazd kontroli na mój dział, do tego, ulokowali się w moim biurze, więc opcja dojazdu do pracy rowerem odpadała. Mieli siedzieć do wczoraj ... siedzą finalnie do końca tygodnia xD. Na całe szczęście, choć bez komplikacji, marudzenia i zastrzeżeń kontrolują :-). Ich szczęście :DDD.

========
Co do genezy jazdy, to od jutrzejszego popołudnia mają nastąpić deszcze niespokojne, a od poniedziałku ... zaczynają mi malować biuro. Fajnie, tak idealnie pod DPD heh. Wyjścia więc nie było, szybka wiadomość do Łukasza coby dziś choć gluta wykręcić :]. Kolega na moją propozycję przestał, a do tego wyciągnął na przejażdżkę narzeczoną ^_^. No i fajnie (◠‿・).

Wyjechać mieliśmy jednak dopiero o 17:00, więc przed spotkaniem trochę jeszcze pojeździłem samotnie ←_←. Jakiegoś konkretnego planu nie miałem i postanowiłem sobie pierw pojeździć bez celu po lasach, a następnie odwiedzić drzewo, na którym to gdzieś koło marca zobaczyłem pewną informacje. Jak zobaczycie w relacji foto, informacja z drzewa "spadła" i ciągle posiada dość dużo literówek xDD.

Następnie obrałem kierunek na Brynów, gdzie to w okolicach Szadoka zadzwonił Łukasz, i powiedział że mam se jeszcze na spokojnie pojeździć, bo ruszymy dopiero około godziny 18-tej.

Oki, nazot Panewniki, obwodnica, dziurawy dojazd na Kokociniec, i na spotkanie po którym ... praktycznie zdublowałem trasę sprzed chwili heh. Na śladzie mi jednak absolutnie nie zależało, więc dojechaliśmy ino do Starych Panewnik, zrobiliśmy zakupy, i postanowiliśmy pojechać na Starganiec.

Tam nawodnienie, klachy, lasem (po ćmoku) na Akademiki, nawodnienie, klachy i rozstanie => część do kotki Krajki, a część do Majki :D

Trasa => autu-pauza nie istniała xD


Fotki:
Kolejarz => jednak zostawili i ścieżkę rowerową i moje miejsce na ognisko - dzięki! :)

Leśnie

Opisywana karteczka i te literówki. SS-man? nazista? hitlerowiec? a oni napisali żołnierz niemiecki pff. No chyba że przyjechał w XXI wieku do cioci do Kochłowic to ok, choć trochę w to wątpię.

I w ogóle to co za akcja? Naziści ludzkie szczątki palili, albo zakopywali w zbiorowych mogiłach, a od Niemca? Wykopać z lasu i zawieść kosteczki na cmentarz? Raczej trochę(?) gardzę!

Dobra, wracam do pozytywów ...

(Okolice Rybaczówki)


... i negatywów:

Wycinka - Szkodnik w oddali gdzieś w środku leśnego "mordu" pfff


=========
ul. Panewnicka => ścieżka z bruku i dwa tuki ;]


Brynów

Już wspólnie

Rebusik? Ok!
Leszcze chyba pasują :D

I ostatnie zdjęcie, bo później już ciemno było :P



=======
Dokładając do tego że rano byłem w biurze, później w terenie, następnie wróciłem do na godzinę do biura, popołudniu wpadli do mnie na Piotro (na chwilę) rodzice, ogarnęłam sklep, wyszedłem na rower i zdarzyłem ogarniać podłogi, to tak:

A tak chyba (???) trzeba ...

... XDDD


Kategoria Rower

Wisła, Kamienna 19

  • DST 15.03km
  • Kalorie 2820kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 19 września 2020 | dodano: 22.09.2020



Tym razem powitałka z dedykacją dla Morsa, bo dawno mojej Sis nie było na niej heh. Oczywiście przy okazji, pochwalę się kolejną zakończoną inwestycją na Piotro :P.

Nic by jednak z wymiany mebelków nie było, gdyby nie moja niezawodna ekipa!! Łukasz przewiózł paczki (Marzena była w gotowości, jakby gabarytowo to do Leona nie weszło), Diobeł pomógł (oczywiście z przygodami) poskręcać, Zientas ogarnął OBI i przy pomocy listwy zamocował w jakieś 20 minut górne półki, Gocha ustawiła (na końcówce) zawiasy, pobawiła się żelazkiem (ale to już w poniedziałek) i poschylała się ... do szafki :D. Szczególne jednak podziękowania dla Marcina, bo trzy dni u mnie siedział, spał, "i walczył", bo jednak kontuzja na za wiele mu nie pozwalała :/. A, no i Majka pozdrawia Marshalla i dziękuję za zjedzenie Whiskasa z miseczki :DDDD :p.

Całość miała trwać max dwa dni, a skończyliśmy w piątek wieczorem, przewożąc jeszcze stare meble (ponownie dzięki => Łukasz) do moich rodziców na balkon. Nie marnujemy drewna :P.

Wieczorem było już ino piwo (nawet Gocha jak widać skusiła się na Żubra :D), pizza i jakieś śmiechy, i mogłem zacząć sprzątać, bo maras był jakich mało xD. 

========
Skończyłem (taaa, raczej ogarnąłem) coś po 01:00 w nocy, i obudził mnie telefon od Zientasa coś po 7:00 rano, bo przecież byliśmy umówieni na górki. Pierwotnie mieliśmy jechać w Tatry, ale kolega zmienił zdanie ... ku mojej w sumie zdecydowanej ucieszę heh. Dość już miałem takiego urlopu, i chciałem po prostu odpocząć w miłym towarzystwie ^_^.

Co do celu, to były sugestie o Beskid Żywiecki, ale porozmawiałem z koleżanką ze studiów, która to siedziała w Wiśle, w jakimś barze z ponoć kapitalnym widokiem => sprawdzić to więc trzeba było
<( ̄︶ ̄)>.

Dobra => ustawka, pociąg, w Bielsku-Białej przesiadka na autobus i lądujemy (:D) w mieście Adama Małysza :]. Tam oczywiście pierw nawodnienie (na ławeczce w okolicach póki co nie czynnego dworca kolejowego), a później już na szlak, który to, po chwili się skończył i ... zaczęliśmy się gubić heh xD.

W dużej mierze dzięki miłej Pani z balkonu, udało się nam jednak dotrzeć do Kwiatka i rozpocząć konsumpcję przepysznego piwka z lokalnego browaru, z potwierdzam: cudnym widokiem ^_^.

Towarzysko w deche, ale trzeba było schodzić na dół. Jak było wiadome, schodziliśmy tak (wiem Gocha, wiem - Brenna nie pykła :P), że jeden autobus (komunikacji zastępczej) nam uciekł, a do drugiego było jeszcze bardzo dużo czasu.

Jakieś jedzenie, piwo, niespodzianka (nie z Poznania) i ... no pani (z małej) konduktor nas nie wpuściła do transportu xD. Im bardziej Zientas negocjował, tym bardziej malutka pani była zawzięta xDDD.

Na całe szczęście planowo, przekazałem klucze do kota Łukaszowi, a Bartek załatwił hotel (ze śniadaniem) w bardzo mega przystępnej cenie. Pozostało więc tylko do niego dotrzeć, i na spokojnie, komfortowo się wyspać =_=.

=======
Rano (po jajczownicy z kiełbaską i warzywami) dubel wczorajszych trzech kilometrów, dłuższe pogadanki (m.in. z Babuszką na wideo ^_^) na torach, odwiedziny naszej słynnej ławeczki, i tym razem już bezproblemowy powrót do Katowic. 

No tego mi było trzeba, po tym wszystkim!!

Trasa ogólna:


Fotki:
Meldujemy się ...


... i myk na celu ᕙ( • ‿ • )ᕗ

Towarzysko heh


Duże szolki tam mają :P

Wracamy


Nazot u Adasia gdzie ...

... napisało klimatyczne czekanie na mojego kompana
^_^

Wisła nocą wieczorem - fajnie, ino czemu ostatni normalny transport odjeżdża stamtąd o 20:02, a następny o 04:40?


Nasz nocleg, następnego dnia, przed południem ;)

Do miasta ...

... i do domu ^_^



==========
Koniec wolnego - wróciłem :P


Ino proszę nie stary, ktoś mi napisał że taki nie jestem, więc wiecie :-P

========
BTW: napisałbym że odpocząłem na urlopie, ale tego nie zrobię (xD), do tego, jak ino wróciłem do biura, to dowiedziałem się że mamy kontrolę pfff. Chyba już trzeci raz w ciągu ostatnich pięciu lat mnie to spotyka ... na "dzień dobry" xD. Zdążyłem tylko wczoraj zobaczyć żeby byliście płodni ... i mega obiecuję, że jak trochę przycichnie młynek, to nadrobię wasze wpisy heh ◉‿◉. Szczególnie ten od Filipa z Karkonoskiej :-D. 

Pozdro (◍•ᴗ•◍)❤

BTW2 => bo bym zapomniał - w środku (przed mapką) tego wpisu dokleiłem filmik od Łukasza z Mazur. Polecam ^_^


Kategoria Góry

༼⁰o⁰;༽ => o, taki tytuł

  • DST 16.44km
  • Czas 00:50
  • VAVG 19.73km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 16 września 2020 | dodano: 16.09.2020



Takie zaskoczenie xD. Miałem nawet tego wpisu nie dodawać, bo pojechałem dziś ino do rodziców po wkrętarkę, przy okazji zahaczając o myjnię, coby zmyć trochę mazurskiego piachu ze Szkodnika :].

Trasa klasyczna czyli: Piotro - Ochojec - Brynów - Ligota - Piotro.

Na sam koniec, postanowiłem jeszcze podjechać na Kolejarz, w celu zdobienia fotki umytego roweru, a tam ... zdziwiko. 

ROZWÓJ-owo się nagle zrobiło xD. 

I tyle z moich trzech miejscówek na piwo heh XDDD.

=======
Dobra, trzeba się brać za skręcanie mebelków - Majka ...

... zwarta i gotowa ᕙ( • ‿ • )ᕗ :DDD

=======
Po co mi to? Sam nie wiem, ale ja choć tam też koni nie widzę. Znaczy jeszcze nie widzę ... :D


Kategoria Rower

Staw (1227m n.p.m.) dawno planowany ...

  • DST 23.54km
  • Kalorie 3394kcal
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 13 września 2020 | dodano: 15.09.2020

... a jakoś nigdy nie było okazji, by go odwiedzić.



Spanie w Kościelisku ma jeden zasadniczy plus, a jest nim fakt, że rano nie trzeba ruszać auta z parkingu, ino od razu przejść ...

... do rzeczy smacznych heh :D.

(BTW:)


Oki (:D), bez przesady, tak źle oczywiście nie było, ale pierwszy odcinek czyli Droga pod Reglami ...

(o taka)


... spokojnie pozwalał, na starcie nawodnić się jednym piwkiem :P ←_←.

======
A tu już szlak właściwy i nasz dzisiejszy cel :]

Ludzi było (po raz kolejny) co niemiara, ale miejsce na klimatyczne piwko oczywiście znaleźć się udało :P

Na Dolinę Kościeliską szkoda transferu (wuchta już zeszła w tym miesiącu), więc tu już na szlaku do ...

... jak się okazało, pierwszego z celów :]

O takiego ;)


Po kolejnym pitt stopie, wracamy => schronisko Ornak i kolejny mały postój na jedzenie, coby ktoś mi nie pisał, że mało jem na wakacjach :D.


=======
Jednak jedno małe zdjęcie dolinki wypadałoby dodać bo ...

... skoro jeszcze sił zostało, to postanowiliśmy odwiedzić drugi punkt, który zawsze mi zalegał, a nigdy nie był po drodze ^_^.

Mozolnie ku górze ...

... polanka z Giewontem w tle ...

... i szczyt o wysokości trochę ponad daty bitwy pod Grunwaldem :D.

Przepraszam, no ale dupy to on nie urywał, ale choć była cisza i spokój *\0/*


Po nawodnieniu wystarczyło więc ino zejść ...

... (albo dopłynąć :D) ...

... do noclegu, i mega wielkich kalorii :D


Trochę inna forma tego wpisu była co zwykle, więc na koniec, dołożę tylko trasę ᕙ( • ‿ • )ᕗ ...


... i kończę ;p.
Co do marudzenia, to opaska mi się rozładowała, i straciłem jakieś 15km, do butnego dystansu miesięcznego. Phiii :P.

========
Rano (w poniedziałek) pakowanie, i poprzez postój na jedzenie w miejscu wiadomym ...

... chwilę po 14:30, zameldowałem się u kitku na kwadracie.

Wiecie co? Nie będzie śmiecha. Będzie to, co mam teraz w domu (◍•ᴗ•◍)❤

:DDD

BTW: Dzięki Janiol za wyjazd!! ^_^

======
Teraz czas na meble do kuchni ... Jupi ... Pffff. Polak na urlopie oczywiście musi coś zmieniać - o waszych wpisach oczywiście pamiętam, ale póki co, nawet nie mam kiedy ściągnąć zdjęć z Mazur i Tatr od towarzyszy kompanów XDDD.


Kategoria Góry

Kościelec 2155m. n.p.m. =_=

  • DST 21.63km
  • Kalorie 3579kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 12 września 2020 | dodano: 15.09.2020



Zgodnie z pierwotnym planem, dwa dni (między Mazurami a Tatrami) miałem se odpocząć na urlopie => dokładnie tak samo, jak kitku z powitałki :].

Stety/niestety (choć bardziej stety) pojawiła się opcja kupienia nowiutkiej zmywarki, w mega okazyjnej cenie. Ktoś po prostu kupił nie do zabudowy, a wolnostojącą. Żal było więc nie skorzystać, bo przecież taki zakup i tak planowałem, coby pozbyć się jednej, starej szafki z kuchni ^_^.

(Piec zostawiam póki co w spokoju :P)


Oczywiście coś około miliona rzeczy nie było dopasowanych do mojego mega układu kuchni, ale to się wytnie xD. Jak po sprzęt pojechaliśmy o 12:00, tak skończyliśmy (z Zientasem) ... o 1:00 w nocy xD. No ale działa, zmywa, i buczy ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. 

========
W piątek delikatne sprzątanie, później wizyta w Sosnowcu na spotkanie z nowo poznaną koleżanką (dzięki Magda za wyrozumiałość - jak oczywiście to przeczytasz :D), posprzątałem do końca na chacie, spakowałem się i ... ponownie o 1:00 w nocy padłem spać xD.

Na całe szczęście poinformowałem Janiola, jak się sprawy mają, i postanowiłem po prostu nie zamykać drzwi wejściowych na klucz.

Dobry to był ruch Dobre to było posunięcie (:D), bo jednak dwie godziny snu to było zdecydowanie za mało, więc zamiast wstać o 3:00, to obudź mnie Michał, wyrozumiale stojąc nad moim łóżkiem :D. Na szybko ogarnąłem więc Majkę i do auta.

Droga? Było wiadome że w większości ją prześpię. Tak się też stało, ale Janiol trasę koncertowo (a przynajmniej bezwypadkowo :D) przejechał, no i mogliśmy grubo przed 8:00 rano ruszać na szlak. 

Pierw dojście do Kuźnic (1010m n.p.m.), zakup bileciku za 6zeta i na początek, nudny, mega często chodzony przeze mnie szlak, na Przełęcz między Kopami (1499m n.p.m.). Później już idąc w mega tłumie, olaliśmy schronisko Murowaniec, i postój zrobiliśmy dopiero nad Czarnym Stawem Gąsienicowym (1624m n.p.m.).

Pojedliśmy i mogliśmy przez Przełęcz Karb (1853m n.p.m.) wejść na nasz dzisiejszy cel :). Tam chwila na relaks + nawodnienie (alkoholowe i bez :p) i powrót. Szkoda że moje miejsce ulubione nad przepaścią było zajęte pfff :DDD.

Pierw swoimi śladami na Przełęcz, a następnie niebieskim szlakiem na Zielony Staw Gąsienicowy (1672m n.p.m.), czarnym na Dwoiśniaka (1608m n.p.m) i ... zacząłem gonić kompana xD. Michał się tak rozpędził, że zobaczyłem go dopiero w aucie :D. Na całe szczęście podobno czekał tylko jakieś 3 minuty <( ̄︶ ̄)> heh.

Szliśmy tak samo: czyli po swoich śladach na Przełęcz między Kopami, a następnie szlakiem niebieskim do Kuźnic, i wzdłuż ścieżki rowerowej na parking w okolicach skoczni :].

Trasa:


Fotki:

Zaparkowani - nawet za bardzo kłopotów nie było, i do tego za darmo. Mega dziwne jak na Zakopane xD

Początek szlaku i pustki!!

Ok, taki żarcik heh xD


Szlak właściwy - stawek z każdym krokiem coraz mniejszy :]

Nasz cel na wprost!


Widok na górki ...

... i na Pana co mu coś papierosami śmierdziało hmmm? :p


W dole jak wiadomo przełęcz Karb :]

Końcówka wejścia ...

... i szczyt ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ




Schodzimy (co było oczywiste) tą samą trasą do przełęczy.

Problem? Oczywiście korki!!


Chyba nigdy nie zrozumiem ludzi, co w Wysokie Tatry idą z dziećmi. Płacz, przerażenie, ale zoo albo spacer po lesie jest przecież przereklamowany pfff.

Mniejsza o to. Resztę naszego zejścia ... zaprezentuje eMdzeJ :D

Już na spokojnie


(BTW:)


xDDD

I rura w kierunku Zakopca. Ten z górnego zdjęcia troszkę przesadził z alko, i był noszony :D. Jego kobieta ... była średnio zadowolona :D



Na kwaterze, delikatny alkohol i do spania :-). Dzięki za wspólny szlak i kierowanie, a Łukaszowi za opiekę nad ... /ᐠ。ꞈ。ᐟ\   :)))))

============
No tak :D



Kategoria Góry

BAU 4/4 => Biebrzański Park Narodowy

  • DST 54.33km
  • Czas 02:35
  • VAVG 21.03km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 9 września 2020 | dodano: 14.09.2020



Się zaległości narobiło xD.



Ostatni dzień wyjazdu mazurskiego i co by tu? Koło Augustowa, w zasadzie wszystko co chcieliśmy, to zrobiliśmy, i brakowało tylko (z tego co mega chciałem) ... Biebrzańskiego Parku Narodowego ◉‿◉.

Na dojechanie tam (około 70 km w jedną stronę) rowerowych szans jednak nie było (musieliśmy jeszcze przecież wrócić na Śląsk), ale Łukasz stwierdził że możemy tam (już spakowani) przecież podjechać autem, bo azymut (południowy) i tak był odpowiedni :].

=======
Pobudka o 6:00 rano, a jak wiadomo, na urlopie (w moim przypadku) to (nawet) ...

... XD.

Kolega jednak przyznał, że jak na mnie, to ogólnie nie było problemów z budzeniem heh :D.

======
Śniadanie, pakowanie, i na dwie minuty przed planowanym wyjazdem (Łukasz -7:28!! => te niezadowolone oczka nie były potrzebne :PPPP) ruszyliśmy w kierunku miasteczka Trzcianne heh.

Na miejsce dojechaliśmy po około godzinie, poskręcaliśmy rowery, ogarnęliśmy sklep i ... mogłem na spokojnie zacząć gonić tego z niezadowolonymi oczkami :D.

To się udało, następnie kąsek asfaltem przez las, później kolega pojechał pooglądać bagna (:D) i wrócił ... w mega dobrym humorze. Szanuję te bagna bardzo mocno :D.

Później ponownie bardzo dobrym asfaltem (przez las), następnie przez postój nawadniający na wieży widokowej, jakieś wiochy, drugi i ostatni postój piwkowy, i poprzez moje szukanie telefonu (dobrze że Bluetooth ze słuchawek się odłączył, i złapałem się za kieszeń heh), z powrotem do auta ᕙ( • ‿ • )ᕗ.

Nie powiem, fajny to był dzień, a same tereny po prostu kapitalne.

Po rowerze zostało nam tylko (albo i aż) pięć godzin jazdy i zameldowałem się u Majki na kwadracie :D. Dzięki Łukasz za wyjazd, a Gosi i Marzenie za kocio-opiekę (^._.^)ノ. Kotek zadowolony i najedzony ;).



Trasa:


Fotki:

Noclegowi dziękujemy - było godnie ...

... a my już na miejscu


Spokojnie ^_^

Dziękujemy za ŁOŚtrożną jazdę XDDD

Największa atrakcja, czyli wieża widokowa ... z piwem z ogórkiem :D.


Jedziemy dalej

Za darmola :P
To parę jabłek do domu se zabrałem heh :P.


Uroczo i w klimacie :]

A tu "straciłem" Whiskasa - biedne i mocno schorowane to, to było :-(


Po tym wyjechaliśmy w piach - nie dość że jechało się średnio, to jeszcze musiałem się po telefon wracać - se wpadł xD

I końcówka - wygrałem piwko :-PPP


Dzięki za uwagę - kolejne wpisy będą z Tatr, bo właśnie wróciłem z weekendu ^_^.

========
Tak było, nie zmyślam - no dobra, ja jednak taki duży nie jestem :P



Kategoria Rower

BAU 3/4 => Rozpuda

  • DST 70.55km
  • Czas 03:32
  • VAVG 19.97km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 8 września 2020 | dodano: 12.09.2020



Przedostatni dzień mazurskiego wyjazdu, i w planach był Ełk. Był ... ale na kręcenie 120km raczej chęci nie było (:P), co zrobić? heh 
¯\_(ツ)_/¯.

Na całe szczęście, podczas wczorajszego grilla, przyszedł do nas właściciel, i polecił .... święte miejsce xD.

Święte miejsce średnio nas jednak obchodziło (:P), no ale było one w słynnej Dolinie Rospudy [i do tego, biegł przez nie znakowany(??) szlak Green Velo], więc czemu by nie odwiedzić? ^_^.

=========
Rano, na całe szczęście, sprawdziliśmy dokładnie ten szlak, i doczytaliśmy, że jest on w 75% gruntowy. Fajnie, ale pierw jednak trzeba było trochę się cofnąć do sklepu, bo w lesie raczej nawodnienia byśmy nie znaleźli :D. A to było jednak istotne :DDDD.

Po sklepie, po raz kolejny, stwierdziliśmy że opłacało się dziś wjechać w las, bo wiało tak że szkoda gadać heh XD.

I tu, nastąpił koniec pozytywów, związanych z pogodą xD. Wiatr, to wiatr, trochę chłodno, ale najgorsi byli ... drwale. To co wyczynili w lasach, to jest po prostu jakaś parodia => jeszcze mogli czołgiem te drewno ściągać pfff. Dukty popsute, drugi popsute, więc trzeba było po tarce jechać - no nic się nie poradzi pffff.

=======
Co do samej jazdy, to święte miejsce (bez szału) odwiedzane (do miasta nie wierzyliśmy), chwila przerwy na nawodnienie, i mogliśmy dalej kręcić w kierunku domostwa.

No nie był to najprzyjemniejszy odcinek tego wyjazdu, ale leśnie, zameldowalismy się w sklepie na mega uboczu. Tam uzupełnienie zapasów i ostatnia w Augustowie pętla wokół jeziorka. Tak, też (w większości) po tarce xD.

Trasa => https://www.relive.cc/view/vXOnMkd1B5v


Fotki:
Początkowy, częściowo dublowany (z wczoraj) odcinek

Ładnie ^_^

Pitt stop ... nawadniający taki :-D

xDDD. Miasto xD

Koło celu ...

... i już na nim ^_^



Wracamy => tarka pff


Ale asfalty też się zdarzały ;)

Atrakcja ... psia jego mać xD. Cały czas nie wiem, po co ktoś, tam zrobił specjalne oznaczenie xD.

Jeziorko jedno ...

... (info dla drwali wiadome - pfff!) ...

... i drugie ^_^

Już spokojniej ;)


Ostatni postój ...

... nazot w mieście ...

... i kolacja w formie najlepszej - czyli "czikenkowej" :-D



==========
BTW:


Tomek, możesz wcinać :DDDD


Kategoria Rower

BAU 2/4 => jezioro Tajno

  • DST 75.11km
  • Czas 03:31
  • VAVG 21.36km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 7 września 2020 | dodano: 11.09.2020



Urlopu ciąg dalszy. Tym razem to tylko Łukasza obudziły dzwony kościelne (o 6:30 xD), ale i ja, jakoś specjalnie długo nie pospałem.

Po śniadanku wymyśliliśmy sobie, że pojedziemy gdzieś na południe, i dzięki aplikacji Green Velo, wybór padł na szlak niebieski. O taki!! :-).

========
Dojechać tam jednak trzeba było, więc pierw przez Augustów, który jest ponoć ... letnią stolicą Polski xD. Gardze w podobnym stosunku jak do tej zimowej stolicy, i w sumie ... do tej normalnej też :D.

Przejechaliśmy przez miasto, następnie trochę drogami gruntowymi, i poprzez jeden pitt stop, meldujemy się na w/w na szlaku.

Co można o nim napisać? Pierw trochę fajnego asfaltu przez las, krowy, następnie dość długi odcinek po piachu, krowy (i bunkier), później krowy, asfalt, krowy, krowy, sklep, krowy i meldujemy się na naszym niby docelowym punkcie, czyli jeziorze Tajno :]

Tam chwila relaksu i mogliśmy wracać. Jak przed sklepem miałem (malutką) chwilę kryzysu, to wracało się już genialnie. Wiatr w plecy roku swoje, a ja w końcu napiłem się piwa (na miejscu) pod (za) sklepem, a poza tym z atrakcji to ... były krowy ... i kury xD

xDDDD!!

Na końcu jeszcze udało się nam ogarnąć mega fajną miejscówkę przy jeziorze, trochę pogadać, napić się Żubra, i wystarczyło dokręcić tylko jakieś 4km do bazy ^_^.

A tam grill, malutka wódeczka, następnie wizyta w sklepie, a później długie rozmowy ze Śląskiem na tematy różne heh xD.

Trasa => https://www.relive.cc/view/vQvxZQZj3B6

Fotki:
Durne miasto ...

... i już można jechać bez ograniczeń xD


Postój nawadniający :-P

I jedziemy dalej ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ


Na tych gruntach trochę zboczyliśmy z trasy, ale choć dobre (za darmola) jabłuszka były :D

Nazot na szlaku właściwym :]

Niespodziewany bunkier na szlaku xD

Kręcimy dalej ...



... i przez sklepo-pocztę ...

... do celu 。◕‿◕。


Wracamy ^_^



Najlepsza miejscówka dnia dzisiejszego ...

... po której został ino kąsek do chaty ^_^



PS: Sorki za zaległości, ale wymyśliłem sobie nową aranżacje kuchni, i pewno trochę zejdzie zanim ogarnę te wpisy do końca xD. Na pocieszenie, Łukasz zaczął ogarniać filmik, więc pewno mu trochę też zejdzie i mam czas heh :-P. 

PS2: zmywarka już działa, huczy, i buczy
ᕙ( • ‿ • )ᕗ.

=======
A wieczorem (na Mazurach), może nie szwagier (ale Ojciec chrzestny od Majki :DDD), ogarnął co poniżej xDDD


:DDD.

GODNY KOLEJNY DZIEŃ (i wieczór) TO BYŁ heh ^_^.


Kategoria Rower

BAU 1/4 => Wigry (nie 3) + Ateny nocą xD

  • DST 127.11km
  • Czas 06:18
  • VAVG 20.18km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 6 września 2020 | dodano: 09.09.2020



Po wczorajszej jeździe autem (i alkoholu xD) padliśmy jak dwie bedki xD. Rano natomiast obudził nas pierw mój nie wyłączony budzik, a później, jakieś wycie z budynku obok. Tak, klasycznie musieliśmy mieć nocleg koło kościoła xD.

Cóż więc zrobić? Śniadanko i na koń (heh)  => cel wschodni. Znaczy taki był plan, bo podczas konsumpcji chlebka, zagadaliśmy z koleżanką (jak się okazało z Lubonia k/Poznania - pozdro Tomek :D) co spała pokój obok. Sympatyczna dziewczyna zaproponowała nam wycieczkę nad jezioro Wigry, głównym szlakiem Green Velo. Brzmiało więc jak plan ^_^.

Ruszyliśmy przed 11:00 i na sam początek, tempem żółwia, musieliśmy wyjechać z miasta i znaleźć szlak. To się udało dość sprawnie i mogliśmy przejść do kolejnej misji: czyli znaleźć sklep zaopatrzony w nawadnianie. I tu (będąc w podlaskim, w niedzielę, jeżdżąc przeważnie po lasach i szutrach xD) ... pojawił się problem. Pierwszy czynny sklep trafiliśmy dopiero po około 40km => Łukasz był tak zadowolony że nawet datek na rozwój sklepu wrzucił (・o・) :DDD.

=========
Po zakupach zgodnie z mapą, mieliśmy bardzo długi odcinek leśny, więc pierw postój na piwko, a później ... tarka. Zemsta Hitlera pod Kórnikiem to pryszcz! Jakiś 20km po dziurach z masażem tyłka w gratisie xD. Gardziliśmy mocno xDDD.

Wyjechać się jednak z tego udało, i poprzez jakieś dziwne znaki drogowe w lesie, urocze wioski, i leniwe nabieranie kilometrów, znaleźliśmy się w okolicach tytułowego jeziora.

Tam pierw darmowa wieża widokowa (badyle niestety większość widoku zasłoniły), a następnie singielki w lesie. Góra, dół, korzenie, kładki => no fajnie było, ale po nogach dało mocno heh. 

Po wyjeździe z terenów gruntowych, gdzieś na dziewięćdziesiątym kilometrze pojawił się mój (na całe szczęście zażegnany) kryzys. Później mega dziurawą drogą na Ateny (:D), postój na piwko, i drogą wojewódzką do bazy. Na całe szczęście ani za bardzo ruchu nie było, a i pobocze do rowerów było godne.

Mega pozytywny dzień, ale znowu się przekonaliśmy, że płasko tutaj nie ma xD.

Trasa => https://www.relive.cc/view/vQvyDZVE8Kq


Fotki:
Szkodnik i miejsce dzwonienia o ... 06:30 rano pfff

Początkowy odcinek :]

Gruntowo sesese - lubimy mocno ◉‿◉


Tu też było sympatycznie ^_^

Takie spotkanie na szlaku heh

Śluza ... jakaś tam (:P) ...


... drogą ....

... i upragniony sklep, po którym ...

(...)

... napisał pitt stop w lesie :-P



Jedziemy dalej




Postój ...

... i dalej w trasę heh =_=


Klimatyczne
A tu już jezioro Wigry i darmowa wieża ... piwkowa :p



Najlepszy odcinek, ale po nogach dał xD



I (nocna) końcówka ◉‿◉



========
Było godnie, no ale są rzeczy ważne i ważniejsze :D. Mamy nowego bombelka na świecie :DDD



Kategoria Rower

Końskie na urlopu początek

  • DST 55.15km
  • Czas 02:41
  • VAVG 20.55km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 5 września 2020 | dodano: 09.09.2020

 
To co było a nie jest, nie pisze się w rejestr!! :P.  Co do genezy, to jakiś czas temu wymyśliliśmy sobie (z Łukaszem) wyjazd na 5 dni na Mazury, i w końcu nadszedł czas, na realizacje tego planu
<( ̄︶ ̄)>.

Z kitku z powitałki została Marzena, moją Majką opiekować się miały (dziękuję jeszcze raz!) naprzemiennie: ciocia Gosia, z jej ... matką chrzestną Marzeną :D. My z Łukaszem natomiast mogliśmy chwilę po 7:00 rano wyjechać z Piotrowic w kierunku północym :].

Zgodnie z wcześniej założonym planem, na miejsce (Augustów) powinniśmy dotrzeć po około siedmiu godzinach. Szkopuł w tym, że po dojechaniu na miejsce, pod wieczór, miało zacząć latać xD. Ryzykować więc nie było sensu i postanowiliśmy zrobić sobie pitstop na trasie, na takie oto coś.

========
Zaparkować w Końskich (xD) jakimś cudem się udało i mogliśmy ruszyć na pętelkę :).
Pierw dojazd średnio-fajną trasą blachosmrodową, następnie sklep, gdzie Łukasz poszedł se po piwo (ja nie miałem smaka - piwo zresztą jest fuj), a mój Szkodnik obrósł w piórka, po pochwałach jakiegoś średnio trzeźwego rolnika :D. 

Co do samej trasy to pierw fajne, nowe, asfalty (z praktycznie zerowym ruchem samochodowym), a następnie kwintesencja roweru: czyli dukty leśne, z wszystkimi możliwymi nawierzchniami heh. Jechało się wybornie, odwiedziliśmy Piekło (+ ciut Nieba :D) i wróciliśmy do Leona. Na całe szczęście, Bozia go obroniła przed porysowaniem xD. Wiara w czasie pandemii jest mega dziwna, o czym też przekonaliśmy się, podczas próby rezerwacji noclegu xDDD.

======
Po kręceniu pięć godzin jazdy i zameldowaliśmy się na noclegu, gdzie ... no cóż - alkohol :D.

Trasa => https://www.relive.cc/view/v8qV83J5k3O


Fotki:

Bozia pilnująca auta heh. Leon jak się okazało, mega pojemny - rowerki i bagaże bardzo fajnie się zmieściły ^_^

Początek szlaku właściwego

Droga się skończyła ...

... i znowu się pojawiła heh


W końcu uroczy odcinek ←_←

Do nieba nie choooodzę ...

... ale wjeżdżam, na pełnej ... :D


I ogólnie foch. Dyskryminacja - zobaczcie se te nawierzchnie!! Nie ładnie, więc wróciliśmy Piekła, przejechaliśmy kawałek ... i co?


Bez komentarza! Na drwali jeszcze ponarzekam przy innych wpisać :P

A my dalej ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ

Jeszcze cychalter i kończę .. 

... wyjaśniając, czemu nie było żadnego alko na szlaku xD


Niecodzienny widok :D. I te auto ma zdecydowanie za dużo przycisków :DDD

=========
Resztę wpisów będę nadrabiał (a jest co!) jak ino będzie czas. Wasze też poczytam, bez obaw, a póki co => Pani Magdo, uwaga :D



Kategoria Rower