Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2020
Dystans całkowity: | 693.47 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 31:08 |
Średnia prędkość: | 21.20 km/h |
Maksymalna prędkość: | 59.76 km/h |
Suma kalorii: | 4656 kcal |
Liczba aktywności: | 16 |
Średnio na aktywność: | 43.34 km i 2h 13m |
Więcej statystyk |
Popracowe Paprocany
-
DST
54.95km
-
Czas
02:39
-
VAVG
20.74km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyjazd ten miał się odbyć już wczoraj, ale przeszkodził nam deszcz, który to padał sobie (z przerwami) radośnie aż do dzisiejszego poranka. Na DPD więc nie było szans, czyli w sumie ... tak samo jak wczoraj, choć tu akurat nie deszcz był problemem. Spakowany nie byłem i po niedzielnym ognisku szanse na wyjazd oceniałem na 50/50. Niestety, zamiast pakować plecak "bawiłem się" w wyciąganie kleszcza z uda xD. Dobrze że od razu jak wróciłem to się pooglądałem, przed spaniem również (czysto) i dopiero rano odkryłem malutką pierdołę na moim ciele. Czasu żeby się wbić za dużo nie miał, więc wyszedł cały (jeszcze se łaził po mojej ręce jak go oglądałem) i raczej nic złego mi nie zrobił.
Po 48h mam ino klasyczny ...
... ślad po ukąszeniu Uffff.
Zawsze mogło być gorzej xD
==========================
Co do samej jazdy, to popołudniu pogoda zrobiła się dość sympatyczna (chłodno ino trochę było) więc ustawka pierw pod moim blokiem z Łukaszem, następnie (o 17:30) pod "poligrafem" z Dawidem i mogliśmy w trójkę ruszyć sobie trochę pokręcić ;].
Planu w głowie nie mieliśmy, ale postanowiliśmy ruszyć w kierunku Tychów i gdzieś tam ustalić dalszą część trasy. Ja miałem w planach Wyry i Mikołów, koledzy natomiast sklep i Tychy. Mi tam było obojętne :). Skoro już jednak byliśmy w Tychach to zahaczyliśmy oczywiście o Wrotki-Paprotki. gdzie nastąpiło szybkie nawodnianie i mogliśmy wracać.
Pojechaliśmy pierw klasycznie, a później postanowiłem zobaczyć co to ten szlak zielony => wszak nigdy nim nie jechałem xD. Szlak jak szlak i po trochę ponad pół godzinie wydostaliśmy się z miasta ościennego ;]. W Kato chwile jeszcze pokręciliśmy się po Piotrowicach i Ochojcu, ogarnęliśmy Żabkę i mogliśmy się pożegnać z Dawidem w okolicach osiedla Zadole.
Po chwili przerwy wyszło że braknie mi około kilometra do "Trollkinga" i niecałych trzech do 2k w tym roku. No i w sumie to kolejny sklep by mi się przydał :P. Odprowadziłem więc Łukasza trochę bliżej domu, zrobiliśmy zakupy i się pożegnaliśmy. Wynik jakiś taki ładniejszy aniżeli 1997 czy tam 1998 :)
Wróciłem na Zadole (przez ul. Rolną i Kłodnicką) na konsumpcje piwka i zaś ... spotkałem dziki. Na całe szczęście tym razem obyło się bez "strat w szkle" :))))
Trasa:
Auto-pauza pitła ze Śląska, bo koronowirus xD.
A jak "z palca" ruszałem (rękawiczki długopalczaste) to też się trochę policzyło => stąd różnice w średniej ;]
Fotki:
Dojazd praktycznie klasyczny więc ino kolaż ;]
I już na celu :)
Powrót
A na koniec fotka zachodu z rzepakiem w tle :)
Dzięki Panowie i do następnego :)
================================
BTW: Sam se kochaj :P
Kategoria Rower
Koparkosetka
-
DST
102.88km
-
Czas
04:38
-
VAVG
22.20km/h
-
VMAX
54.35km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Do psa przejdziemy na końcu, a co do genezy ... to pierwszej części nie ma (:P) => po prostu kontynuowałem plan, który to nakreśliłem we wczorajszym wpisie :-)
Dziś (choć nie bez malutkich komplikacji ze strony Dawida, a raczej jego żony) Jaworzno i kultowe Koparki.
==============
Na pierwszy punkt kontrolny trochę się spóźniłem, ale u Filipa byliśmy dokładnie o umówionej godzinie. Tam chwila przerwy, ale oczywiście nie dla Endo, które to dalej radośnie mierzyło se czas xD.
Jak już ruszyliśmy, to przez Zawodzie, Morawę (+sklep) i Mysłowice, docieramy do pierwszego (i ostatniego) postoju na naszej trasie do celu ;].
Minęliśmy m.in. dość długą część Sosnowca (dzięki Dawid za nie zabicie mnie za ten czyn :D), jakieś drogi asfaltowe przez las, trochę gruntu i ... postój przed pociągiem, który to sobie "zaparkował" na przejeździe rowerowym xD.
Po tej przerwie (maszynista cofnął trochę) zobaczyliśmy jeszcze Sosinę i mogliśmy zacząć objeżdżać kamieniołom. Bardzo lubię ten odcinek, chyba nawet trochę bardziej nawet od Pań ... którym to Filip na zjeździe prawie po palcach przejechał. Oberwało się oczywiście Bogu ducha winnego Dawidowi, który jechał ostatni :D. Cóż, life is brutal hehehe.
Tak czy siak, nie pochwalam zachowania wcale nie najgorszego kolegi.
Dalsza część trasy wyglądała tak, że Filipowych pleców nawet nie zdążyłem zobaczyć (pojechał kajś indziej) i zostaliśmy z kolegą z Ochojca w dwójkę.Drugi cel? Dojechać z dwoma Pitt Stopami (sklep, a później konsumpcja owocowego) jak najszybciej do Giszowca, coby kolega mógł spędzić resztę dnia z rodziną.
====================
Na wyżej wymienionym miejscu meldujemy się chwilę po 14:00, podziękowanie za wyjazd i dochodzimy do w sumie prawdziwej genezy tego typu. Otóż, jakoś się nastawiłem żeby w końcu rozpocząć ten sezon pierwszą setką (Olek to lubi!!) właśnie dzisiaj!! Brakowało 35km i niecałych 3h do spotkania z Gochą i Marshallem. Idealnie więc ;]
No to dawaj, póki nogi zdrowe heh.
Giszowiec, Stara Wesoła, Wesoła, ul. Beskidzka, lasem na Tychy, Browar (taka fabryka :p), Mąkołowiec, Podlesie, Zarzecze, las, Akademii i ... BROWAR - już ten z butelki mhmmm ;)
Trasa:
Fotki:
Dojazd do Bazy Płetwonurków opisywałem z milion razy, wiec dziś ino kolaż ;]
Tak jak pisałem => tu se trochę postaliśmy ;/
Sosina - Jaworzno
I na celu:
I nazot => też milion razy go opisywałem :P
A po tym jak zostałem sam ...
... pojechałem widać (Wesoła) gdzie ;]
Na koniec fota z granicy Tychów i Kato i ...
... opalenizny z dziś xD
Mega dobrze że dziś było ino nędzne 20*C (w słońcu pewno więcej) więc szło jechać we "wiatrówce" ;]
Nie ma mnie kto smarować na chacie :D
=========
Setka w nogach, piwo w brzuchu i na szybko na chatę wziąć prysznic, zjeść jakiegoś "gotowca" i rura na spacer. W tym miejsce muszę zaznaczyć że kitku dostał znowu tuńczyka - mega lubi a niech ma, na przeprosiny że cały dzień mnie w domu nie było xD.
===================
Spacer jak najbardziej się odbył (dzięki Siostra) ...
... i dołożyłem trochę (14.2km) spalonych kalorii do wyniku dziennego. Na końcu miałem dość, ale pozytywnie ;)
Później już ino relaks ;]
=============
A dziś ognicho z Diobłem, więc pewno będzie EDIT :P
No po dziś pewno już nie ;]
EDIT :D
Ognisko się udało ^_^
Kategoria Rower
DPD 22/2020
-
DST
39.20km
-
Czas
01:53
-
VAVG
20.81km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 7 maja 2020 | dodano: 08.05.2020
Na dzień dzisiejszy szykowałem się z kołowym dojazdem do roboty od wtorku. Piątek i sobota miały być cieplutkie (BEZ DESZCZU) i słoneczne więc nic ino jechać ;].
Pod ten plan, wczoraj po robocie ogarnąłem swoje sprawy tak, żeby w weekend nie myśleć o zakupach, obiadach, sprzątaniu, praniu itp. Skutkowało to tym, że usnąłem o 01:00 w nocy (xD), z łóżka zwlekłem się dopiero o 5:50 (xDD), a do tego nie miałem spakowanego plecaka xDDD. Szybkie ogarnięcie się, ubiór "na letniaka" i rura => rano miało być wszak +9*C. Kluczowe słowa MIAŁO BYĆ heh. Było jednak niecałe 5 (a na D3S nawet 3,2*C) i odczuwalne pewno ze dwa stopnie mniej ;/.
Czasu na przebranie się jednak nie miałem, więc ruszyłem mając w głowie fakt, że żeby zdążyć na 7:00 czeka mnie poranne oglądanie stawu Upadowego heh.
Zamarznąć nie zamarzłem UFFF, zdążyć zdążyłem UFFF i w sumie tyle w kwestii dojazdu do pracy.
Tam natomiast usłyszeliśmy dwa rozporządzenia Dyrka => pierwsze to takie, że każde nawet minutowe spóźnienie będzie odnotowane xD. Drugie to absolutny zakaz opuszczania bazy - nawet po bułki => brakuje więc ino jeszcze służbowych pasiaków xD. Trudno, będzie trzeba wyjeżdżać parę minut wcześniej, coby o bułkarnie zahaczyć ;]
Z plusów to w czasie dniówki odwiedził mnie kolega (zapalony rowerzysta) i ustawił przednią przerzutkę ;]. Do tego jakieś luzy na pedałach wykrył, uwalił się cały smarem, zapalił szluga i poleciał dalej ogarniać kierownicze obowiązki xD.
Czy ustawił dobrze, miało się okazać w drodze powrotnej ...
Ruszyłem o 15:00 i od razu wzrokiem ściągłem kolegę z działu, który to również kręcił na Piotro. Tym razem to on wybrał trasę i wróciliśmy przez Nikisz, D3S i Ligotę, zahaczając jeszcze o sklep :]
Przednia przerzutka rzeczywiście działa lepiej - jeszcze parę osób przy niej pogrzebie i będzie ideał heh :D.
W domu chwila na przepakowanie i mogłem dokręcać pierw na Manhattan, a później na Kolejarz gdzie dokończyłem czyszczenie napędu ^_^.
TRASA:
FOTKI:
Rano się spieszyłem, ale i tak udało mi się coś pstryknąć ;]
Budowa
No i oczywiście mając jeszcze w zapasie parę minutek - parujący staw Upadowy ;]
Nazot z Arturem
I jutro możemy jechać na Jaworzno albo na Siewierz - okaże się rano ^_^
==================================
BTW: Miłego weekendu wszystkim :))))))
XDDDDD
===========
EDIT: coś mnie tknęło i wzorując się na Trollkingu włączyłem sobie przed chwilą TVP Info. Trafiłem na debatę jakiś dzbanów z rządu. Zanim Pan Profesor z Prawa i Sprawiedliwości zdążył się odezwać, prowadzący redaktor w sumie pokłócił się z wszystkimi innymi XDDD. Jak doszło do kolesia z partii rządzącej to hmmm brawo, dobrze, super, kocham Pana i Boga. Jp, nigdy więcej - za co ja płacę prawie 23zł/ miesiąc??. Dodam że po tym dziennikarzynie, najgłupszym był ten z PO, czy jak tam oni się tam zwą. A zresztą który choć trochę mądry pójdzie do TVP? A Adrian w poprzedniej kampanii wyborczej mówił coś że media powinny być obiektywne! Taaaaaa, udało mu się tak samo, jak zwiększyć kwotę wolną od podatku.
Gorzej że ja naprawdę nie widzę nikogo z kandydatów, co jest mniejszym dzbanem od niego (PAD). Mocno do smutne ...
Kategoria Rower
Wykorzystać suchość
-
DST
36.44km
-
Czas
01:50
-
VAVG
19.88km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
W niedziele, po sobotnich górkach miałem gości. W poniedziałek się nie chciało, a dziś całą noc i poranek lało. Trudno, pociąg do pracy in progress xD.
Po robocie miałem w planach pójść do sklepu, ale odezwał się Dawid który to zaproponował mi wspólne kręcenie o 17:30. Pogoda (prócz wiatru) była w miarę stabilna, więc pomysłem że to dobry pomysł. Do tego jutro ma "w*lić żabami" cały dzień czyli idealnie pod zakupy ;).
==================
Ustawka o wyżej wymienionej godzinie przy "Poligrafie" i wykonaliśmy małe co nieco.
Na początek ulicą Armii Krajowej udaliśmy się w moje ulubione miejsce widokowe na żółte kwiatki :P. Następnie po chwili odpoczynku objechaliśmy okolice mikołowskiego rynku, później rura (z wiatrem w pysk) przez DK-44 i wylądowaliśmy w lasach panewnickich. Tam już bez stresu (i masek) trochę pogadaliśmy i spokojnym tempem dojechaliśmy do Halemby. Po niej już ino na Przystań i przez Stare Panewniki na Zadole na szybkie rekreacyjne. Dzięki za namowę i do kolejnego! ^_^
Relacja nowego "w naszym" gronie o tu B-)
Trasa => Filip (na Endo) dobrze określił jej kształt. Wy już nie musicie :D
Fotki:
Troll - łap ze zbliżeniem heh ;)
Widok na Kato i hałdę Wesoła
Mikołów - rynek
I już na terenach spokojnych \(°o°)/
Postój
(!!!) xDDDD
Śląsk w pełniej krasie :D
I jeszcze jakaś spokojna fotka wodna ...
... i do kota przez oczywiście ... końcowe nawodnienie ;)
========================
xDDD
Prawda, dwie miski żarcia (suche i mokre) nasypane a ...
:DDDD
=============================
BTW: nowy wygląd BeeSa ssie!!!
Kategoria Rower
Dla spokoju Janola heh
-
DST
20.71km
-
Kalorie 2536kcal
-
Aktywność Wędrówka
Sobota, 2 maja 2020 | dodano: 04.05.2020
Makabra ten wpis. Jakbym był tam sam, to ... bym go olał. Pierw tekst się usunął, później jakieś linki mi się potworzyły, następnie zdjęcie "się popsuły" => ogólnie poezja xD.
Finalnie udało się jednak coś napisać ^_^
:PPPPPP
No co za niemądra istota :P
========================
Po samym tytule można wywnioskować genezę tego tripu. Michał już w poniedziałek, zagadał do mnie o sobotę w górach!! :-). A co mi szkodzi pomyślałem, a do tego kot też nie wyrażał dezaprobaty - znaczy chyba nie wyraził/a heh. Trzeba było czekać ino na pogodę i jechać: P
Do duetu w późniejszym czasie dołączył Łukasz i pozostało nam (pogoda była sprzyjająca) tylko ogarnąć jakiś szlak, który to będzie wszystkim odpowiadał. A kobiety głosu nie miały, bo nie jechały :P
Padło na yyy w sumie nic. Mi było wszystko jedno, innym też, więc stanęło na Porąbce i szlaku, którego brakowało mi na GPS workout xD.
==============================
Dzięki uprzejmości Łukasza na miejsce dostaliśmy się szybko, ale wyjazd o 8:00 rano raczej mnie nie ucieszył. Gorzej że koledzy chcieli wyjechać już o 7:00 xD. Ja bym pewnie chciał wyjechać około 10:00, ale wtedy bym zmoknął, albo nie "zjadł" ogniska. DZIĘKI WIĘC PANOWIE ZA NAMOWĘ ^_^
Godzina drogi (z postojem w sklep jest płazem z logo) i meldujemy się na miejscu, gdzie na sam początek wygonił nas "z parkingu" jakiś
Można powiedzieć że bardzo się zszokowałem, bo spodziewałem się nudnego szlaku, a tu od razu były widoki i ... sklepy z widokiem xD.
I tak spokojnie gadając weszliśmy (z jednym postojem na popas) góra-dół, góra-dół aż na nasz cel, którym dziś finalnie była Kiczera. Tam chwila relaksu i mogliśmy schodzić do auta. Tyle :P.
Mogę ino dodać że las pięknie "pachniał" po deszczu oraz fakt, że nam się pogoda udała bo w Kato co chwile padał deszcz heh :).
TRASA:
FOTKI:
Ruszamy
Początkowy odcinek
Idziemy dalej ;]
Om nom, nom mhmmmmm :)
Idziemy dalej
I szczyt ;]
Schodzimy - miejscami było stromo xD
I już na dole ;]
Został nam jeszcze sympatyczny odcinek przy rzece Soła ...
... i do Kóz na ognicho :P
===============================
Myśmy to w sumie połączyli heh. No prócz kierowcy :P
Taki klimat :)
BTW: jeszcze trzeba tam ponownie (jak tu) pojechać rowerem ;]. Oglądać linka, bo to on mi wpis popsuł heh :D
Trollking na chwile odwraca wzrok :)
Oczywiście błędu kitku nie popełniliśmy :D
A tu już pachniało deszczem, więc po kartoflu i do auta ;]
Zdążyliśmy, a ja mogłem odpalić Morfeusza :P
Dzieki za wyjazd i czekam na kolejne :)))
=======================
Wracamy do "normalności" xD
Kategoria Góry
Debiutancko z Dawidem ...
-
DST
52.83km
-
Czas
02:30
-
VAVG
21.13km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
... i oczywiście nie chodzi mi o mojego siostrzeńca, tylko o dawnego kolegę z Brynowa który to (jak już gdzieś napisałem) wrócił do kręcenia ^_^. No i dobre!! ;]
Wczoraj spacer z psem się odbył, a dziś od rana pogoda była do bani. Planowo mieliśmy ruszyć między 11:00 a 13:00, a finalnie spotkaliśmy się dopiero ... o 17:30. To była jednak bardzo dobra decyzja, gdyż między 12:00 a 14:30 lało jak z cebra. Ale to na plus, bo już było tak sucho że masakra ...
xDDDDDD
Spotkanie, chwila rozmowy i mogliśmy ruszyć. Pierwotny cel (czyli Rogoźnik) jednak odpuściłem, bo bałem się że braknie nam czasu (xD), ale w sumie i tak zrobiliśmy dystans jaki mielibyśmy do pokonania do wyżej wymienionego punktu heh ;).
Pierw na Witosa, później Park Śląski, następnie Siemianowice, później kąsek z Sosnowca, Mysłowice, Nikisz, Gisz i przez Murcki i Ochojec na chatę.
Dzięki kolego za kontakt i bankowo do następnego ;). A i dzięki za piwko heh.
Trasa:
Fotki:
Park Śląski i ... pierdyliard osób - trzeba było szybko uciekać
Mój kompan - dobrze że zmieniłeś bieganie na rower heh :)
Staw na granicy Sosnowca i Katowic
A tu okolice stawu Bolina - pustki, więc szło pojeździć trochę nielegalnie ;)
Nikisz ...
... a tu rowery dwa ;)
Głodny? Raczej odwoniony :PPP
By było - a przy takich widokach wracaliśmy do chaty :-)
Kolega ma tempo ma jak najbardziej mi odpowiednie, rozgadany, a do tego mieszka jakiś kilometr ode mnie - szykuje się fajna znajomość ;)
A jutro górki :P
=================
Ejjjjj xDDDDD
Wczoraj spacer z psem się odbył, a dziś od rana pogoda była do bani. Planowo mieliśmy ruszyć między 11:00 a 13:00, a finalnie spotkaliśmy się dopiero ... o 17:30. To była jednak bardzo dobra decyzja, gdyż między 12:00 a 14:30 lało jak z cebra. Ale to na plus, bo już było tak sucho że masakra ...
xDDDDDD
Spotkanie, chwila rozmowy i mogliśmy ruszyć. Pierwotny cel (czyli Rogoźnik) jednak odpuściłem, bo bałem się że braknie nam czasu (xD), ale w sumie i tak zrobiliśmy dystans jaki mielibyśmy do pokonania do wyżej wymienionego punktu heh ;).
Pierw na Witosa, później Park Śląski, następnie Siemianowice, później kąsek z Sosnowca, Mysłowice, Nikisz, Gisz i przez Murcki i Ochojec na chatę.
Dzięki kolego za kontakt i bankowo do następnego ;). A i dzięki za piwko heh.
Trasa:
Fotki:
Park Śląski i ... pierdyliard osób - trzeba było szybko uciekać
Mój kompan - dobrze że zmieniłeś bieganie na rower heh :)
Staw na granicy Sosnowca i Katowic
A tu okolice stawu Bolina - pustki, więc szło pojeździć trochę nielegalnie ;)
Nikisz ...
... a tu rowery dwa ;)
Głodny? Raczej odwoniony :PPP
By było - a przy takich widokach wracaliśmy do chaty :-)
Kolega ma tempo ma jak najbardziej mi odpowiednie, rozgadany, a do tego mieszka jakiś kilometr ode mnie - szykuje się fajna znajomość ;)
A jutro górki :P
=================
Ejjjjj xDDDDD
Kategoria Rower