Wpisy archiwalne w miesiącu
Luty, 2018
Dystans całkowity: | 110.98 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 03:26 |
Średnia prędkość: | 20.35 km/h |
Suma kalorii: | 6049 kcal |
Liczba aktywności: | 6 |
Średnio na aktywność: | 18.50 km i 1h 08m |
Więcej statystyk |
Ino się pochwalę ...
-
DST
0.10km
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 28 lutego 2018 | dodano: 01.03.2018
Wpisu nie będzie bo ciągle piździ jak cholera ale za to mogę stwierdzić że nic ino czekać na wiosnę bo saga pt: kupuje nowy rower dobiegła końca ;) Podziękowania szczególne dla Diobła i Grzesia którzy poprowadzili operację od początku do końca :)
No nic ... w końcu jestem dumnym posiadaczem czterech kółek heh.
Nie mieści się w uchwyty. Diobeł poradził sobie inaczej, "Red Bull" pomógł :D
Kategoria Rower
Nope, nope, nope!!!
-
DST
17.76km
-
Czas
00:53
-
VAVG
20.11km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 25 lutego 2018 | dodano: 26.02.2018
Także ten tego ;) Ten weekend miał być inny czyli towarzyski, miły i z jak najmniejszą aktywnością fizyczną ... ino miłość można by rzec ;-) Wyszło inaczej - cóż zrobić. Zacznijmy od tego że pomysł wyjścia na rower przy arktycznej temperaturze nie był najgłupszy na który wpadłem w ten weekend, oj nie. W sobotę wieczorem po tym oto spacerze:
w takim stylu:
I spotkaniu takiego czegoś :-D
Wpadłem na plan że sobie w góry pojadę w niedziele. Budzik zadzwonił o 6.00 rano, zobaczyłem warunki i ... wróciłem do wyra. Czy to była dobra decyzja to w sumie nie wiem bo kamerki na Rysiance ... zamarzły xD
Udało się ino znaleźć fotkę ze Zwardonia ...
... oraz informację bezpośrednio ze schroniska
NOOOPE!!!!!!!!!!!!!
================================================================================
Wstałem więc po raz drugi o godzinie 10.00, obiad i bijąc się z myślami skusiłem się na malutką wycieczkę. Kolega w pracy nie skomentował :D No co? Stabilnie było :D
Mróz w sumie nie był najgorszy, gorzej że zimno po oczach dawało a łzy z miejsca zamarzały. Trudno, i tak miałem dwie godziny do strzałek które już chyba zostaną niedzielną tradycją :)
Pojechałem więc pierw po lasach na Uroczysko Buczynę (niezła ślizgawka) a później na Rybaczowkę (ponownie) i poprzez Akademiki do bazy. Tam szybki Żubr i do wanny się grzać heh.
A tak to z newsów chyba zapadła decyzja nt: mojego nowego roweru (obadamy w środę) i coś mi się zdaję że ponownie będziemy kołować grupę rowerową od wiosny na spokojne tripy wokół komina ;]
BTW: wiosna już tuż, tuż :P
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1076721159
Fotki:
Warunki idealne pod niszczenie opon :D
Tu mi się przykleiła kierownica do drzewa :D Cóż, chyba mróz ;)
I Staw na Rybaczówce, tym razem nawet pochodzić się po nim dało ;)
=======================================
W sumie miesiąc się kończy to można podsumować, obrazek też da radę za podsumowanie :D
Bez gór oczywiście ;]
============================
Co zrobić jak nic się nie zrobi :P
Kategoria Rower
Starganiec
-
DST
16.48km
-
Czas
00:47
-
VAVG
21.04km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 18 lutego 2018 | dodano: 19.02.2018
Ale petardę odpaliłem co nie?
No ale na więcej czasu nie było, wstałem, poobijałem się, zacząłem tam BeeSa z wczorajszych gór smarować, obiad, mała drzemka i była 16.00. Na 17.30 byłem umówiony z Marzeną i Łukaszem na strzałki więc ino pół gluta udało się zrobić :)
Najważniejsze sprawy jednak udało mi się skontrolować: czyli Krossiwo ciągle jeździ, choć przednia przerzutka sama się nie naprawiała (xD) i kolanko jednak działa w 100% także ten tego ... na plus (-:
A i oczywiście dzięki za dwie walentynki od wieczornych towarzyszy ^^
==========
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1073342893
Fotki:
Szkoda było się nie ruszyć :)
Starganiec i chwycony sympatyczny zachód słonka ;]
Warunki leśne
DOKŁADNIE!!
====================================
Z innej beczki, w środę niestety znów nie wybrali papieża ;(((
============================================
Jeszcze dwa obrazki z cyklu ....
Jeszcze dwa obrazki z cyklu ....
... i do następnego :)
Kategoria Rower
Czantoria (995m n.p.m.)
-
DST
19.72km
-
Kalorie 2379kcal
-
Aktywność Wędrówka
Sobota, 17 lutego 2018 | dodano: 19.02.2018
Powalentynkowo ;)
Kolejny tydzień minął i zaś mogę doliczyć 0km rowerowych do statystyk :D Pogoda pomału robi się znośna (no dobra, przedobrzam) ale to jeszcze nie te temperatury ... choć na ten weekend była mała nadzieja gdyż widziałem światełko w tunelu na delikatne kręcenie. Plan popsuł jednak Janiol który stęskniony za wędrowaniem dość mocno nalegał że dziś w górach będzie przesympatycznie i trzeba jechać. Cóż, już w sumie nie pamiętam kiedy ostatnio gdzieś (nie licząc barów i meczy) byliśmy eee razem? więc czemu nie => pieron wie kiedy kolejną "dyspense" od żony i pracy dostanie :D Na cel ustaliliśmy (no dobra, ja ustaliłem) Wielką Czantorię od Ustronia strony, czyli miał dojść do skutku mój plan sprzed Bieszczad który wówczas został zmieniony na średnio udane towarzyskie Skrzyczne.
==================================
Pobudka, jakieś śniadanie, ustawka na PKP i jazda na pociąg o 7.29. Wspominałem że na mojej wiosce standardowo fajne pociągi się nie zatrzymują? :D No to przejechaliśmy dwie stacje i mogliśmy pól godziny ze złotym płynem poczekać na przesiadkę w jakże nowym miejscu dla mnie - Katowicach Piotrowicach. Następnie już ekspresem w półtorej godziny znaleźliśmy się na PKP Ustroń Zdrój gdzie poprzez Żabkę udaliśmy się żółtym szlakiem w kierunku naszego celu :)
Pogoda była idealna - lekki mrozik, słonko i zero wiatru :-) Pierw więc ochoczo w dwójkę z piwkiem w łapie nabieramy wysokości coby po pitt stopie zrobić klasyczne frytki heh. Trochę ja na przodzie, trochę Michał i tak aż do szczytu Małej Czantorii. Następnie wspólnie poprzez stok i nieudaną próbę ogrzania się w schronisku zdobywamy cel.
Warunki na ścieżce sympatyczne, miło ubite więc stuptuty które były w pogotowiu nie były potrzebne :) Kolejna kwestia - ludzie hmm różnie, względnie aż do góry bo wiadomo ... kolejka zasrana. Nie raz pisałem jak uwielbiam takie szczyty => Janusze i Grażyny w raju :-D
Wróćmy jeszcze na chwilę do tematu schroniska gdzie i tak nie było miejsca ale przywitała nas tam kartka na drzwiach z napisem "zakaz konsumpcji własnych napoi i posiłków" ehhh druga taka sytuacja w mojej karierze. Pierwsza była w Górach Kamiennych (schronisko Andrzejówka) przy Waligórze. Trudno, obiad zjedliśmy na Czantorii przy wieży i było nawet sympatycznie a do tego psa dokarmiliśmy :) Po jedzonku i napojeniu się postanowiliśmy wydać 6zł i zobaczyć co słuchać na wieży. Szczyt miał 995m więc głupio by było na tysiąc nie wejść :-D
Widoki z góry miody - bankowo na fotkach będą :-)
Po widokach misja powrót gdzie na start zahaczyliśmy jeszcze o karczmie (tu akurat dla kontrastu byliśmy sami) na Żubra i mogliśmy schodzić. Pierwsza część zejścia bez atrakcji, no chyba że do takich należy zaliczyć mojego dzwona i zaś walniecie się w (no bo przecież jak?) w prawe kolano :-D Dobrze ze Misiek właśnie przez wideo z żoną gadał xD Muszę dbać coby Daga miała się z czego śmiać joł, joł heh. Później już coraz niżej i .. coraz bliżej skoku Stocha. No cóż, prowadził tak więc trzeba było zorganizować telewizor i przy piwku pooglądać naszego orła :-)
Potem po chwili osiągamy asfalt i trzeba było zacząć kombinować obiadokolacje. Doszliśmy do Ustronia i czas na pizze, prawie ... niestety na taki plan wpadło pewno połowa turystów i musieliśmy obejść się smakiem. Wiadomo był jeszcze bar kebab znany z tego wyjazdu http://lapec.bikestats.pl/1625035,Wisla-w-90-na-be... no ale aż tak bardzo głodni nie byliśmy :-D Urodziła się za to koncepcja kebab w Pszczynie na którą przystał mój kompan. Tak więc niecała godzina do pociągu umilona wiadomo czym :-)
Pociąg przyjechał, ja standardowo Morfeusz i meldujemy się w Pszczynie gdzie doszły dodatkowe 4 kilometry iścia do ogółu. Pojedli, wsiedli do pociągu i dojechaliśmy do Ligoty gdzie ostatnia już przesiadka. Ja jeszcze odwiedzam Biedronkę bo zachciało mi się sałaty i w ratach do bazy :-) Dobra, rozpisałem się, konkrety heh.
A jeszcze dodam że rozgrzewkę miałem w piątek połączona z odwiedzinami Siostry i Zientasa ;]
=============================================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1072499017
Fotki:
Początek szlaku ;]
Ustroń już w dole, Równica miło widoczna :)
I jazda
Widać wieże :) W sumie to praktycznie od początku mogliśmy ją oglądać :)
Ekipa wyjazdowa
Ciągle do góry
Widoczki ;]
https://pl.wikipedia.org/wiki/Schronisko_na_Czanto... => czyli jednak mieli takie prawo bo to nie jest oficjalne schronisko
Kogoś (nie nas) wena poniosła heh
Jeszcze jeden widoczek i ...
... tadam :))))
http://joemonster.org/art/19404/Prawdziwa_ostoja_k...
I obiecane widoki z wieży
Macie pozdro, standardowo o Siostrach, Diobłach, Zientasach i wuchcie innych zapomniałem ale byłem wzięty z zaskoczenia :P => https://www.youtube.com/watch?v=uUov8DRwFsI&featur... Janiol uratował nagranie bo powiedział że dla wszystkich odwiedzających :P
Janusze, Grażyny, Kartyny, Sebki i inne paście :) Całe szczęście ino przez chwile ;]
Pitt Stop
I na dół :)
A tu skoki ...
... jak zwykle fascynujące :D
Asfalt i ...
... do Pszczyny
Mhmm
Kubek się ułamał, nie gryzłem go :D
====================================================
A dziś mi taka oto informacja na Onecie wyskoczyła :P
"Z prognozy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Katowicach wynika, iż dziś w dolinach beskidzkich istnieje nie tylko ryzyko wystąpienia przekroczenia wartości progowej 200 mikrogramów na metr sześc. pyłu zawieszonego PM10 w powietrzu, ale także przekroczenia poziomu alarmowego 300 mikrogramów.
Bardzo zła jakość powietrza - według opublikowanej wczoraj prognozy - spodziewana jest w części powiatu bielskiego (gminy Buczkowice, Szczyrk i Wilkowice), części powiatu cieszyńskiego (gminy Brenna, Istebna, Ustroń, Wisła) oraz w powiecie żywieckim"
Dziś se może :P
============================
A co do kebaba :D
Kategoria Góry
Oszast-ali nas?
-
DST
21.30km
-
Kalorie 3670kcal
-
Aktywność Wędrówka
Sobota, 10 lutego 2018 | dodano: 11.02.2018
No i mamy kolejny weekend :) Podczas poprzedniego jeszcze ogarnąłem spacer (11km) na Witosa w celu piwa z Diobłem i miałem pauzę. Przymusową bo już w niedziele zaczęło sypać, skończył się wiatr, przyszedł dziadek mróz, a do tego wszystkiego doszedł jeszcze smo(k)g
Ostatnie dni były coś w ten deseń :P
:D
Plusem tego wszystkiego był fakt że w głowach już się kotłował plan na dzisiejsze górki :)
I tak od niedzieli sobie spokojnie kombinowaliśmy, każdy ogarniał swoje sprawy zawodowe - u mnie wiadomo doszły jeszcze trzy dni dodatkowego (bezpłatnego) etatu w Piotrowicach i czekaliśmy na sobotę. A w sobotę aż mi się miło (no dobra żartuje, łóżko ponownie miało przyciąganie o podwyższonej mocy heh) wstawało gdyż w zakończonym tygodniu miałem aż dwa dni laby po pracy, szaleństwo normalnie - nadrobiłem leżenie i internet co skutkowało że nogi same chciały pochodzić :)
Poranek, śniadanko i w drogę tym razem na Słowację i nasz cel czyli Rezerwat Oszast + jakaś tam kolejna sympatyczna wieża którą wynalazł niezawodny w tej kwestii Filip. Do kompletu mieliśmy wiadomo Łukasza który melduje się u mnie pod blokiem trochę po godzinie 7.00 i ruszamy w kierunku Biedronki w Milówce po której został już ino około godzinny odcinek do jakiejś wiochy na Słowacji.
Zajechali (zahaczając jeszcze o pitt stop na granicy) i mogli radośnie w towarzystwie rytmów rok polo i Sławomira iść ku celowi. Pierw spokojne nabieranie wysokości pożarowką i rozmówki na tematy różne, później już hmm atak szczytowy? No zwał jak zwał ale tu już musiałem muzykę odpalić bo szedłem samemu (koledzy uciekli) i nastąpił pierwszy kryzys. Pizza z Biedry dodała trochę werwy i Oszasta udało się zdobyć w jakże miłych zimowych warunkach (-: Na celu chwila samotnej refleksji i mogliśmy schodzić. Wróć kto schodził ten schodził ja sobie zjechałem dwa razy na reklamowce heh :-D
O tak :) => https://youtu.be/uIiWjZ9nxsw
Później granicą która o dziwo była dość pagórkowata i zaś schodzenie. Również samotne xD bo po co się spieszyć :-D Spotkaliśmy się ponownie za wieży gdzie co było wiadome w sumie ale nas oszukali, widoki miały być a było to co zobaczycie na relacji fotograficznej xD No trudno kawałek zeszliśmy razem i znów byłem na ogonie ale ... przynajmniej końcówkę skoków na telefonie zobaczyłem :-)
Gorzej ze już mi się nie chciało, do tego nie było płynu rozweselającego i palenia - zapałki się skończyły :'( Iść jednak trzeba było i tak przy ponownie muzyce, poprzez wysępienie ognia od jakiegoś Słowaka dotarłem do auta gdzie już czekali moi kompadres. Widzieliśmy ten sam wypadek więc chyba długo nie czekali :-)
Przywitał mnie ponownie Sławomir który już chyba zostanie hymnem gór i mogliśmy uderzyć pierw na sklep (dzięki Filip, wiszę ci dobre piwo) a później na pizze do Rajczy gdzie została zachowana kolejna tradycja heh. Pojedli i jazda do domu tam ok dwóch godzin. Nie pamiętam nic, pozdro Morfeusz :-D obudzili mnie na parkingu pod domem :-D
No takie powroty to ja lubię ;-);-)
I co by tu podsumować? Łapie się na tym że już się chyba górami przejadłem, nic z tego wyjazdu nie zakoduje, ot taki spacer. To że widoków nie było, było też wiadome bo ludzie ciągle mają w dupie środowisko i palą czym popadnie, ale tu i tak było mało miejsc gdzie szło coś poobserwować. Plan na Oszasta i tak był więc się zrobił, dobre piwo (już drugie) dla Filipa że znalazł krótsza opcje niż graniczną która miała tam ponad 30 kilometrów a do tego się dublowała. I to nie jest tak jak pisałem w opisie że szedłem sam, coś tam myśmy pogadali heh. Dzięki za wypad, Łukasz standardowo podziękował za dojazd i hmm do następnego? No zobaczymy bo znów jest coś ze mną nie tak, ostatnio najlepiej się czuję w pracy a to nie wróży nic dobrego :-D
======================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1069226750
Fotki:
Witamy w Bielsku i to raczej nie mgła xD
Pitt Stop
Punkt startowy i ...
...w drogę
Spryciarz :P
Ostatnie podejście ...
i ... pierwszy z celów
Warunki śnieżne dobre (-:
Zima - dobrze!! niech se w górach zostanie ;-)
I graniczny
Także ten tego :-D
Mam swój czerwony plecak :D
Walczymy dalej
Spokojnie, leżałem :D
A tu widzimy długość szlaku na Rycerzową, naiwny myślałem że jeszcze jedno z moich ulubionych schronisk ogarniemy, o gupi ja :-D
Schodzimy/schodzę :P
I wieża czyli cel nr 2 i widoki z niej xD
Kolorowo :D
Samotność ale też i cisza i spokój :)
Coś dla leni
Szczęście w nieszczęściu - mieli ognia :P
I nagroda za wysiłek ;-)
==========================
I najlepsze info z weekendu - zgadnijcie co wróciło :D
Kategoria Góry
Program FORMA przestał działać ...
-
DST
35.62km
-
Czas
01:46
-
VAVG
20.16km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 3 lutego 2018 | dodano: 03.02.2018
I znów się udało coś pokręcić, choć było ciężko :P
Wczoraj byłem blisko pierwszego DPD w tym roku no ale nie wyszło, wyszedł za to spacer z Siostrą mą. O taki:
I co on oznaczał? A no ino nic innego jak poranek z monotlenekiem diwodoru (xD), choć to akurat nie był główny składnik opóźnienia(?) Ogólnie po tym jak Diobeł się nie odezwał nie miałem weny na nic, ot tak zawinąć się kocyk i poczekać na śmierć :) Tak więc od 10.00 pooglądałem sobie internet, zrobiłem kartofle w oleju z dodatkiem chlorku sodu i ok 14.00 mogłem ruszyć na jakiegoś gluta. Chemicznie coś się zrobiło? heh. Ogólnie wczoraj mi się studia przypomniały i chemia którą w sumie lubiłem. Nie umiałem, ale lubiłem :P Inne wspomnienia były z ... Biochemią, toż to było zło wcielone - największy mój życiowy koszmar senny => siedzę sobie w pustej sali, profesor Kowalski nawija o roślinkach a w tle lecą hity ABBY - tak na marginesie metrowy topór w plecy szwedom za to gufno xD. Brrrrry, aż mnie ćwiartki przeszły, a na dworze +4*C i okienko pogodowe do około godziny 16.00. Cel hmmm chyba żaden bo ten Mikołów poczeka na Devilka :)
====================================================================
Tak mi się przynajmniej wydawało że ruszę bo miałem obsuwę związaną ze spotkaniem hmm kolegi? z osiedla. Łukasz jak to określił wraca do pierdla ale niestety do Katowic (chlip, chlip), w Strzelcach Opolskich to było fajnie: dobra siłownia, telewizor a tu jest gorzej ponoć xD Ja tu narzekam że laski znaleźć nie mogę a tuż pod moim nosem takie tragedię się odbywają :-D
No nic wracamy do skromnego mła (-: Udało się uciec od kolegi i mogłem jechać w sumie bez celu pilnując ino coby się za daleko nie oddalić od garażu i nie wracać w niekorzystnych warunkach. Co się udało jak dodam bo ... jak patrzę (już z garażu) przesunęła się linia opadów na noc xD Dobra tam i tak bym ambitniej nie pojechał, nie ta forma xD
Co do samej jazdy to wyszły prawie dwie pętle, pierwsza przez D3S i cześć mojego DPD (bez drugiego D), następnie przez Giszowiec i miały być Murcki, no ale na ul. Solskiego jest podjazd a ja ciągle jeżdżę bez przedniego przełożenia - na samym "blacie" dość średnio się robi podjazdy heh. Pojechałem więc standardowo przez las na Ligotę, ogarnąłem małą sprawę służbową przy okazji i rozpocząłem druga pętle która wiodła przez Panewniki (prawie się zabiłem o spłaszczoną wiewiórkę), obwodnicę i Kokociniec do bazy gdzie ryczały już dwa szybkie żubry :-P
Forma znikła jak śnieg, ale wróci yyy jak śnieg ^_^
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1066081423
Kszałomi jak zawsze dobrze podjazdy liczy ;))
Fotki:
Kąsek przed D3S, wiatr delikatny choć po Rawkach, Granatach i Śnieżce chyba każdy będzie delikatny :D
Staw Upadowy, upadł i zamarzł ;]
Nie mam nic na kierownicy, hasiok się ładnie wkomponował :D
Lasem
A tu mamy ulubiony rowerowy skrót Gochy i Devila - no niestety ulica Kolejowa (powiatowa) zamknięta kij wie do kiedy :-P
Obwodnica i jak rany pozamiatali śmieszkę xD
Piwo (flaszka) nie moje moje ...
... moje czekały, hmm w sumie wierne bydlęta zawsze czekają :-D
Tak na marginesie - pewno woli polskie :P
===========================================================================================
A teraz czas (jupi jego mać hurej) na
PS: Są plusy, słyszałem że Kraków jest piękny o tej porze (grzewczej) roku :-D
Kategoria Rower