Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2016

Dystans całkowity:493.63 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:22:02
Średnia prędkość:20.87 km/h
Maksymalna prędkość:54.93 km/h
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:41.14 km i 2h 12m
Więcej statystyk

Jak za starych dobrych czasów :D

  • DST 47.96km
  • Czas 02:36
  • VAVG 18.45km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 31 lipca 2016 | dodano: 01.08.2016

Czyli rodzeństwo jedzie na Łysine cycki smażyć :P Wybór trasy w popołudniowym sobotnim słonku był oczywisty .... no był :D choć pogoda jednak nas nie rozpieściła ;/
Wyjazd opóźniony o chwilę rozmowy z Alanem i ok 12.30 startujemy z Ochojca w palącym słońcu w stronę Bierunia ;] Droga przez Murcki i Zamoście leeeeniwie mega ale w sumie taki był zamysł ;) Mijamy odpust, zahaczamy o Żabkę, okolice fabryki Fiata (już zaczynało być średnio) i w sumie bez wysiłku osiągamy cel czyli jezioro Łysina :) Wjeżdżamy na plaże a tam ewakuacja xD Noooo ejjj przecież pitnie bokiem .... yyy cóż ... nie pitło :D Drzewko jednakże dało radę (osłonę) i o suchości po ok godzinie wracamy na ścieżkę powrotną :) Do Zamościa i słynnego mostku względnie potem następuje tzw kap kap i leję ;/ Mądry człowiek po szkodzie ale takiej ilości błędów na odcinku ok 300m nie miałem chyba nigdy xD

  • Pierwszy błąd => trzeba było wjechać pod mostek przy S1
  • Drugi => telefon się ma przy tyłku a nie daje siostrze do przechowania :D
  • Trzeci => jedz przodem a nie kombinuj :D
Deszcz zaczął lać, Gocha na przód a ja po ok 100m parząc w głąb lasu zauważyłem paśnik - idealna skyjówka, nieprzemakalna :) ... szkopół w tym że Gocha już była za daleko i moich krzyków i gwizdów nie słyszała :D Ona pierw pod drzewko potem pod daszek i misja dom - i tak zmoknięta była ;/ Ja natomiast pod paśnikiemala Bear Grylls postanowiłem oschnąć przy ognisku z paru patykuf i sianka od sarenek :D Deszcz zmałał i po dłuższej Tatrze (:D) mogłem pośród kałuż udać się na Ziołową w celu prysznica i małego zadośćuczynienia :P Jeszcze przed pizzą zaliczamy akcję koszulka :D moją zapasową se młody do pracy pożyczył tak więc ja pożyczyłem od Siostry :D Nawet nie rozciągnięta w cyckach :D Wracać na kole ani nie było sensu ani chęci więc krossiwo zostało zaparkowane w mieszkaniu nr. 8 w bloku Gochy - jutro se odbiorę ;] Przygody być muszą żeby za nudno nie było ;))

Trasa pi-razy-oko => Endo lub fon zaś wariują xD

Odpust i mało ogarnięta wiara ehh chyba dla zasady trzeba jakiegoś bajtla przejechać bo rodzice na takich imprezach mają "eldorado" ;/

Fiat i jakaś "nieciekawość"

Ewakuacja :D

Uprzedzając pytanie: synek w tle nie umarł, ruszał się :D

Wiało trochę a kręcić trza było ;))


Brak zdjęć z powrotu => sorki :P

========================================
Śmiecha?;>
Wcale a wcale nie cynicznie :P


=========================================
PS: zawsze mogliśmy pojechać do Zabrza .... :D


Kategoria Rower

Wesołe (+) Piotrowice

  • DST 43.25km
  • Czas 02:10
  • VAVG 19.96km/h
  • VMAX 44.25km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 30 lipca 2016 | dodano: 31.07.2016

Sześć :)
Na start ostrzegę: BeeSy mogą przez jakiś czas być niepełnosprytne => zmiana systemu na Windows 10 i hmm dziwnie jakoś ;]
No ale do rzeczy po a): Kęsy graty potomka, przy nadmiarze obowiązków przeczytasz to pewnie za parę miesięcy no ale żeby nie było :P ....wysłał bym esa z gratulacjami ale ......... heh, wszystko się w "śmiechu" wyjaśni :D
==========================================================
Co do pedalenia :) Piątek na gibko sprawy babuszkowe, sobota odstresowanie po galerii z koleżankami yyy choć w sumie nie, nie zabiły mnie choć blisko było więc nie ma źle :D Na relaks został wybrany cel Wesoła na klachy do Łukasza :) Odbiór izotoników, omówienie spraw górsko - rowerowych następnie powrót przez pitt stop Giszowiec ;] Łukasz przynajmniej pocieszył :D nie tylko mi się po morzu nie chce :D Dziś lajt na Łysine ... może Gocha mi nie ucieknie i dojadę jakoś :D
===========================
Piątek:

Sobota:

Staw Wesoła => coś się zbierało i ...

... nawet pokropiło heh
"co za pogoda pada słońce i świeci deszcz"  xD - cyt. G. Nawara vel: Rumun

Powrót przez taką sytuacje heh
Jakoś już to wrażenia na mnie nie robi :D


=======================================
Śmiecha nie będzie dziś :D Dodam ino najbardziej epicki ever sposób wymiany telefonu :D Fakt ja moje lub gubiłem lub zalewałem lub mi ukradli lub nie wiem ale Kęsy zniszczył system :D

- Kęsy pociąg
- Hmmm no pociąg
- Pitaj z torów
- Chwila, no oki ..... kurna dzie mój telefon?????????
- yyy został na szynie? ...
- Jpierd


Kęsego Sony 0-1 Pociąg z węglem :D
dobrze że to w sumie nie była Nokia 3310 bo katastrofa kolejowa murowana :D
PS: nie .... nie próbował wyłączyć i włączyć heh


Kategoria Rower

Czupel (933m n.p.m.) po raz kolejny ;]

  • DST 16.08km
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 24 lipca 2016 | dodano: 25.07.2016

Dzień drugi i już na start napisze ... sorki za małą ilość fotek ;/  => jak ktoś coś ma ze szczytu albo coś widokowego to proszę podesłać na pocztę, dołoży się :)
Nieaktualne - załatwione :)

Trasa:
Czernichów (340m n.p.m.) - Suchy Wierch (799m n.p.m.) - Pod Czuplem (Wysokie Siodło - 872m n.p.m.) - Czupel (933m n.p.m.) - polanka jagodowa - Czupel (933m n.p.m.) - Pod Czuplem (Wysokie Siodło - 872m n.p.m.) - Solisko (635m n.p.m.) - Gronik (619m n.p.m.) - Czernichów (340m n.p.m.)



Czupel po raz kolejny (heh) ale w sumie co tam, lubię ten szczyt => choć niestety z roku na rok jakość ścieżek spada ;/ Widać że podczas powodzi czy większych deszczy ładnie musi tam spływać woda ;/ Ale dobra nieważne, od początku :)

Po wczorajszej wycieczce oraz wieczorno-nocnym grillu każdy padł jak kaczka, więc rano mega odczuliśmy słuszność naszej wieczornej decyzji żeby Siostra ma przyjechała na spokojnie późniejszym pociągiem :) Prosty zabieg, a nie dość że sobie wszystko ogarnęła to my też dzięki temu mieliśmy mega lajtowy, słoneczny i cieplutki poranek :] Herbatka, soczek, śniadanko, sałatka (zmrożona :P) i ogólny relaks :) No ale kiedyś musiała nadejść ta chwila żeby się ruszyć => okolice godziny jedenastej spakowani, pokój zdany i myk do auta na misję pt: "odebrać Gosie z PKP w Łodygowicach".

Misja poszła sprawnie :) więc powrót do Czernichowa, sklep i na górę. I tu każdy miał swoje cele. Ot taki dzień: Janiol zdobywał szczyt korony, ja z Gochą - misja jagody, a Daga z Marzena misja przeżyć :-D Choć w tym miejscu trzeba nadmienić że Dziołchy dzielne, gdyż było zagrożenie ze odpuszcza ten szczyt i zostaną na dole, a tu upartość wzięła górę, poszły i weszły :)

Czupel więc dość szybko i sprawnie zdobyty ... w trzech grupach :D ja z Siostrą gonieni przez Michała i spokojnie swoim tempem wspinające się Marzena i Dagmara :-) Na szczycie czas na fotki i kolejny podział => ja z Gochą na naszą jagodowa polankę, a pozostali po delikatnym odpoczynku zaczęli schodzić. Dwa słoiki runa uzbierane i najwyższy pora na nas, bo coś czarno zaczęło się robić heh. Czasowo wyszło super bo na dole meldujemy się prawie o tym samym czasie - dzięki za strzałki i krzyżyki na szlaku ;-)

Wyjazd na plus, jak zawsze zresztą :) Teraz trzeba odpocząć, nogi same dojdą do siebie ... więc odpoczynek bardziej od alko i nikotyny :-D
====================================
Kilka fotek:
Poranek i czysty stół po grillu. Durczok by pochwalił :P

Szlak i niezły punkt widokowy na Skrzyczne. Niestety pogoda nie była widokowa ... choć stabilna :D

Jak pisałem na początku ścieżka niestety miejscami yyy techniczna :D

Cel po raz pierwszy
:))

Zdjęcie już z Czernichowa
Szału jagodowego jak ostatnio nie było ale lekki łup się zebrał :)

Cel po raz drugi - już mniej zabawnie poprzez chmury deszczowe za szczytem >> dobrze że wytrzymało :)<< no ale ...

... na selfika z siostrą był czas :P

=======================
Dla porównania Sosnowiec dzień później => 25.07.2016 godz. 12.00

=======================================
Zejście tym razem chyba ostatnią możliwą kombinacją szlaków - czerwony + żółty + pola + asfalt :D
Nawet innych turystów udawało się spotkać :))

===============================================
A w drodzę powrotnej => KFC Czechowice-Dziedzice - przyciąga jak Żwaków lub mostek na Zamościu :D

Dzięki wszystkim obecnym a zwłaszcza kierownicom za bezpieczną podróż ;] Do następnego :))
================================================================


Kategoria Góry

Góra Żal (761m n.p.m.)

  • DST 17.61km
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 23 lipca 2016 | dodano: 25.07.2016


Witam ;]



No dobra Żar, a nie Żal albo jeszcze inaczej, Jaworzyna ... bo była wyższa :P Tytuł wyjaśni się później :) Od początku więc => na starcie na ul. Gallusa chwilę po godzinie 7.00 w sobotni poranek zjawiają się prócz mnie Marzena, Daga i Janiol. I tak zapakowani w Opla sprawnie docieramy do Międzybrodzia, gdzie misja sklep i fruuu na szlak. Wyszło coś w ten deseń ;]

Międzybrodzie Żywieckie (320m n.p.m.) - Potok Głęboki (396m n.p.m.) - Las Czarnoci (567m n.p.m.) - skrzyżowanie szlaków pod Kościelcem (711m n.p.m.) - Kościelec (736m n.p.m.) - Jaworzyna (864m n.p.m.) - przełęcz Isepnicka (698m n.p.m.) - przełęcz Przysłop (795m n.p.m.) - Kiczera (831m n.p.m.) - Żar (761m n.p.m.) - Międzybrodzie Żywieckie (320m n.p.m.)



Pierwszy etap wycieczki (dodam że gorąco było) po odcinku przez miasto i asfalt - stromy ale dziewczyn nie zniechęcił :-) Dzielnie się wspinały heh. Przemęczyli podejście i po osiągnięciu przełęczy już spokojny spacerek po lesie można rzec ;-) Przerwy, klachy, wylewanie (niby przypadkowe taaa) męskich piw przez kobiety (:D), zdjęcia, kolejne szczyty, przełęcze, spotkanie z Panem żmiją ... który hmm chciał się przywitać >> Daga raczej nie była zainteresowana :D << i takie tam różne.

Po około 4,5 godzinie docieramy do góry Żar która ... no kto by pomyślał (xD), była opanowaną przez Januszy i Grażyny oraz ich dzieci, które krzyczały i płakały z ważnych powodów np: że ich frytki były polane keczupem lub że piłeczka spadła pod stół xD JPierd kwintesencja moich koszmarów => piwerko więc na szybko i schodzimy (uciekamy) do parkingu wzdłuż kolejki :)

Zejście sprawne, a że auto zostawione było przy wypożyczalni rowerów wodnych, godzina była młoda to jeszcze na parę chwil wpływamy na jezioro tak żebym przypadkiem nie miał weekendu bez pedałowania :-D Godzinka minęła szybko (dobrze że się trochę żołądek uspokoił ;]) więc autem do sklepu i na domek zbierać siły na dzień jutrzejszy :-)

Góra Żar czy tam Żal zdobyta, ale czy tam wrócę hmm wątpię choć wypadało by tam rowerem wjechać bo głupio tak :-D Najważniejsze że ekipa i pogoda na plus :)

PS: standard :D jak jest kolejka lub wyciąg to na szlaku pustki a na szczycie pół metra kwadratowego człowiek nie znajdzie :)
PS2: koniec miesiąca a ja jeszcze tyle mega na foty beesowe mhmmm to można czaskać heh choć szkoda że ino ode mnie i Dagi, najwyżej dokopuje jak jeszcze coś na @ przyjdzie :))

Jazda z fotkami ;]

=========================================
Początek szlaku - kremik na ryjek ido góry :)

Pierwsze widoczki i ekipa prawie uśmiechnięta :D
Stan chwilowy na szczęście :))



Widać cel ;]

Nie mam pomysłu na podpis heh
Malowniczy szlak po pięknych terenach :)


Najwyższy punkt sobotniej wycieczki :)

Trochę po prostym ... trochę w dół ... trochę pod górę ot taka se grań :)

Lepsiejszy aparat pokazał niebo jakie nam towarzyszyło :)

Widok na Porąbkę - oczywiście na żywo milion razy lepszy :)


Góra Żar z Kiczery i...

Kiczera z Góry Żar :D

Laski chyba zadowolone :)) Cel zdobyty :)

Tłumy, tłumy i pan który miał prawie tak samo jak ja fajną koszulkę ... "kaloryfer" ino zapowietrzony lekko miał :D


Widoczki "na zejściu"
PS: Coś albo zmiejszacz albo BeeS rozjaśnia te fotki jak rany ...


Ekipa w komplecie :)

Można było i leniwie :D
Być może parę osób skorzystało, bo na górze milion osób ... a na szlakach pusto :P


====================================================
Góry górami - fajnie, ale relaks też ważny :)


Zadowolone że na dole chyba?:> albo że pedałować nie trzeba :D


Regeneracja :D
Dobrze że grillo-ognisko było duże, bo byśmy do rana siedzieli :D

Około północy każdy padł i odpoczywał => jutro walczyliśmy dalej.
=========================================
Śmiecha i lecim dalej :)
Ja do lekarza nie chodzę ... profilaktycznie stosuje :P


Kategoria Góry

#9 DP-Dziećkowice

  • DST 64.41km
  • Czas 02:44
  • VAVG 23.56km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 21 lipca 2016 | dodano: 21.07.2016

Witam. Po półtorej miesiąca w końcu DPD ;] Choć zaś lekko zaspałem i chęci jakoś mało to ino dziś była okazja pokręcić więc cóż zrobić :) Poranek chłodny ale przyjemny, po pracy natomiast pogoda wręcz idealna = ciepło, słonko i bez wiatru :) Więc co by tu? Wybór padł na Kosztowy i tamtejszą wieże ;] Plan skorygowałem na Brzezince - fajnie się jechało więc po niedzielnym Rogoźniku stwierdziłem że "odbije" kolejne miejsce ze "strefy X" 2016 :D Sprawnie nad wodę, chwila wśród "Januszów i Grażyn" i powrót znów asfaltami przez Imielin, Lędziny i Giszowiec. Wyjazd na szybko a ładnie wyszło :) Pitt Stopy ino nie cieszyły jak zwykle, jak się jechało był lekki chłodek, jak się zatrzymało w chwili cały mokry heh. Jutro sprawy bieżące i szykowanie wałówki na grilla w górkownikach :)

===============================================================

Dojazd do pracy standardowy, a tu podgląd z wycieczki popołudniowej :)

Zbiornik Dziećkowice


Mysłowice Ławki + widok na niedoszły cel :)

Do następnego :)
==================================


Kategoria Rower

Leniwy Rogożnik + Żabie Doły

  • DST 59.14km
  • Czas 02:43
  • VAVG 21.77km/h
  • VMAX 54.93km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 17 lipca 2016 | dodano: 18.07.2016
Uczestnicy


Na szybko parę zdań ode mnie :-) Piątek spacerowy na Ochojcu i Piotrowicach, sobota również chodzona tym razem  po Witosa i Batorym no to w niedziele wypadało by się gdzieś ruszyć rowerowo. Wypadałoby? Hmmm .... jak by Grzegorz z Devilem się nie odezwali to bym z wyra nie wyszedł => jakaś dziwna niechęć rowerowa po Wybrzeżu męczy ;/ No ale jak już się powiedziało "A" to trzeba powiedzieć i "B" więc ustawka w Parku w miejscu wiadomym i jazda w "wielkim entuzjazmie" na Rogoźnik :) Czemu padło na właśnie ten cel? Bo blisko, praktycznie zero terenu i to był jeden z dwóch celów (prócz Dziećkowic) których coś zrobić nie mogłem heh. Trasa nad jeziorko standardowa => Siemce, Wojkowice i po niecałej godzince jazdy jesteśmy na miejscu gdzie jak zwykle klachy przy chmielu i sesja fotograficzna pana Zajceva heh. Nawet dość długo posiedzieliśmy :) ale w końcu musiało paś pytanie (pytań a pytań w tym BeeSie :D) "jak wracamy?" Będzin i Sosnowiec odpadł w przedbiegach gdyż za bardzo na około :D Tak, nie tylko ja miałem podejście aseksualne do pedałowania :D Padło na Bobrowniki, Świętochłowice i Chorzów :) W tym ostatnim jeszcze zahaczamy o dwa pitt stopy i spokojnie "odbijając" pierw Grzegorza, potem Marcina docieram przez Obroki do bazy. Na końcowym odcinku nawet kręcić się zachciało :))
===========================
PS: Czas pomału na górki ;] rower raczej na DPD zostanie ;] Chyba że nagłej weny dostane hmm nogi w sumie "niosą" ...
PS2: Dwa dni w Chorzowie i ino co się stało źle to .... popsute Endo? No proszę :D coś dziwnego się robi hehe
PS3: Starty tripów o godz. 15.10 są w dechę, powroty po 22.00 jak w następny dzień na rano do pracy ..... już gorzej :D

Dobra fotek trochę :)
==================================
Trasa: Ukradziona od Diobła - i nie próbować krytykować moich umiejętności w Paincie :P

Rogoźnik i pan Uszaty


Pitt Stop na granicy miast :) Bytom? Chorzów? Piekary Śląskie? - no mniejsza o to :)

==================================
Cóż by tu, którą rozmowę wspomnieć? :DDDDDDDDD


Kategoria Rower

Gliwice - serwisowo

  • DST 38.21km
  • Czas 01:46
  • VAVG 21.63km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 13 lipca 2016 | dodano: 14.07.2016

Serwis miał być we wtorek ale z powodu porannego urwania chmury i ogólnie pogody do bani został przeniesiony na środę ;] Warunki korzystne :) do tego Tour de Pologne w Katowicach co skutkowało trochę wcześniejszym wyjściem z pracy więc można działać :) Po robocie szybki obiad i na pociąg do Załęża który miał oszczędzić mi czasu. Miał? No na plus wyszedłem ale niestety próba wejścia do pierwszego pociągu (załadowanego starego krótkiego "kibla") okazała się nieudana, 25 minut czekania i sukces - miejsc na wieszakach nie było ale w miare komfortowo dało się w przejściu przejechać trasę. Pól godziny szybko minęło i jestem w Gliwicach gdzie poprzez oberwanie drzwiami od zdziwionego kierowcy który wysiadał z zaparkowanego auta docieram dzięki ściągom na mój serwis. Operacja udana: tłoki, śrubki, uszczelki, odwadnianie, smary itp, itd wymienione, do tego szprychy poprawione gratis :) Krossiwo naprawione, godzina młoda więc decyduje się wrócić spokojnie w siodle przez Zabrze, Świętochłowice, Chorzów do domu. Plan szybko skorygowałem po ... czerwonej fali w Gliwicach => jak rany co 200m światła ;/ Odbijam więc na węzeł Sośnica(no to nie był dobry odcinek dla rowerzysty xD) i poprzez Paniówki i Retę Śmiłowicką docieram do bazy. DK 44 nudna (zero sklepów po izo tejjj) i przykra ale pewna i .... przynajmniej świateł mało heh ;)
Testy na plus, o dziwo teoria Filipa dotycząca scentrowanego przedniego koła okazała się błędna (nie wierze w co pisze :D) gdyż bicie przy hamowaniu wytwarzał niesprawny amor. No nic kłopot uciekł, jeździ się płynniej, cenowo również nie było najgorzej. Dzięki Grzegorz za diagnozę i Zenek za polecenia Krzyśka :) Do następnego ;)
PS: Ja chce jagody, góry, ognisko i namiot .... nie koniecznie w tej kolejności :D
PS2: cycatą "dwudziestką" również nie pogardzę :P
======================================================================
Edit: PS3: Kuzyn się zbliża - co do soboty raczej na mnie nie liczyć heh


Węzeł Sośnica

============================================
Ku przestrodze :P


Kategoria Rower

I </3 Park Śląski ...

  • DST 37.16km
  • Czas 01:49
  • VAVG 20.46km/h
  • VMAX 36.71km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 10 lipca 2016 | dodano: 10.07.2016

Chcieć się nie chciało ale patrząc w TV bym umarł z nudów. Na cel obrałem sobie w sumie nic ... potem jakiś chochlik podkusił z parkiem śląskim czy tam chorzowskim. Ciepło, słonko, już w lesie miałem kupę rowerzystów więc co kierowało mnie że w parku będzie mniej? No nieistotne. Dojazd do celu i jak szybko wjechałem tak szybko uciekałem heh. Ludziuf jak mrufkuf, bachory płaczące, wbiegające pod koła, ludzie z głowami w chmurach, średnia 8km/h, slalom i wzroki "Grażyn" i "Andrzejów" jak byś był największym szkodnikiem ... na ścieżce rowerowej xD Kwintesencją odcinka była kłótnia z głupią pizdą ( sorki ) która brzmiała miej więcej tak:
- Gdzie z tym rowerem jeździsz, tu dzieci biegają!!!!!!!
- Kurwa nie widać że tu jest ścieżka rowerowa????
- i hmmm yyyy i chuj spierdalaj
- a sama spierdalaj :D
Potem już na spokojnie: na Silesię, NOSPR, i co D3S? oj nie tym razem, w następny tłum się nie wbije :D Zawodzie, Nikiszowiec - pozdro Bimbaj, Giszowiec, Ochojec do bazy ;] W sumie wyszło oki :) Ludzie są dziwni :D Szczególne pozdrowienia środkowym palcem dla kierowcy autobusu 115 który by mnie fajnie na czołówkę wyprowadził na zjeździe na Witosa ;/ ?Teraz meczyk i od jutra "do interesu" :)

Trasa:

Tak na start żeby na pitt stop za długo nie czekać ;)

Idealnie pod rowery i mój amor popsuty ... graty dla władz P.Śl. - od lat ten sam poziom - **ujowy

Uroki Kato


Taki emeryt się mi na Zawodziu trafił ;] Klimatycznie :)

Ostatni przystanek - Giszowiec i do domku :)

==========================
Ku przestrodze :P

:DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD


Kategoria Rower

Przemineło z Chudowem

  • DST 53.84km
  • Czas 02:30
  • VAVG 21.54km/h
  • VMAX 47.62km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 9 lipca 2016 | dodano: 10.07.2016

Warunki wietrzne masakra heh. Ale po kolei - sobota, wstaje, patrze za okno i hmmm bardzo średnio ale stabilnie :) Leniwie ok 11 zbieram się w kierunku Świętochłowic w celu odbioru lampki od Grzegorza - niby 10km ale przy tym wmordewindzie to było aż 10km :)) Na miejscu chwila rozmowy, korekta moich przerzutek ( dzięki serdeczne ) i co by tu? Z jednej strony wieje jak diabli a z drugiej jest sobota godzina 12, co ja będę w domu robił xD Padło na spokojne pokręcenie się po Rudzie Śląskiej i szukanie drogi nr. 925 która doprowadzi mnie na przez Wirek na Halembę i docelowo na zamek z Chudowie :) Przed Borową Wsią jeszcze malutki pitt stopik nawadniający na którym prócz relaksu nad jeziorkiem postanowiłem spróbować wyciągnąć kolegę Zenka na piwo. Zenon akurat miał czas więc w Chudowie zabawiam dłuższą chwilę :) Niezły plan przy okazji udało się wstępnie sklecić: 13-15 sierpień na pod-namiotowy objazd trasy Częstochowa - Kraków - Katowice. W sumie chciałem na Jurę a że na 3 dni to nawet lepiej ;] Namiot, zamki, skałki, rower mhmm fajnie :) - no zobaczymy => termin jeszcze odległy ;]
Powrót standardowo przez Retę Śmiłowicką, różnica ino była taka że nie chciało mi się na tych polach podjazdu robić więc wybrałem chodnik na DK 44 :D Godzina ciągle wczesna? więc jeszcze zahaczam o Ziołową - tym razem se skróciłem dzięki DK 81, to nie był dzień na podjazdy zdecydowanie heh. Spacer zaliczony, pizza zjedzona, dziki pooglądane, plecki posmarowane i siakoś się ciemno zrobiło :D Od siostry do bazy poprzez Maka i małe 2 for U :D

Wyjazd by był na mega plus ( dobrze że pogoda wytrzymała ) gdyby nie ciągły wmordewind i diagnozę Grześka dotyczącą mojego amora ;/ Niestety stan już jak to określił "lekko niebezpieczny". Konsultacja z Diobłem, nowy 400zł+, używka hmm ciężko by było zwłaszcza kolorystycznie. Zenek dzwonił to jakiegoś kolesia z Gliwic który ma autoryzowany serwis, z głosu nawet ok a do tego Grzegorz ich zna i ponoć mają niezłą opinie. Cóż będzie trzeba w tygodniu podskoczyć i zaś wydatki ;/. Ale jak się da zregenerować to trzeba spróbować, a nóż nowe ślizgi i tam jakieś korekty, smary dadzą radę? :)

Trasa:

I Fotkuf
Nowy Bytom czyli dzielnica ... Rudy Śląskiej :D


A4 + widok na Bielszowice

Wmordewindu trochę?


Relaks na celu

Taka sytuacja na powrocie ;) Rok temu 4300, chyba jest szansa pobić :D

I coś w nagrodę :)


Do następnego ... chyba :P
==============================================================================
Romantyk heh


Kategoria Rower

Nic ciekawego :)

  • DST 31.16km
  • Czas 01:28
  • VAVG 21.25km/h
  • VMAX 51.91km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 8 lipca 2016 | dodano: 09.07.2016



Piątek po pracy - misja babuszka ;] Ino po co tak prosto skoro dzień ładny ??:>
Start z Brynowa z piwem w plecaku nastąpił ok 16 i poprzez rybaczówke RŚ ( stęskniłem się za tymi rejonami ) i mikołowską Kamionkę docieram na Piotro by ogarniać sprawy bieżące :) Powrót przez pętle brynowską i na garaż gdzie .... otwieram piwo z plecaka heh. Da się bez? da się!! Ale po co?:D



Telefon po twardym restarcie systemu i od razu inaczej Endo działa. 700m brakło bo włączyć raz zapomniałem :) A czemu miałem zatrzymane? ... Auto pauza to jakaś pomyłka ostatnio jest ;/ Niby włączona a czas i tak z palca trzeba hamować.

Pitt Stop szlaban - 10 minut czekania na 3 sekundowy przejazd pociągu heh

=================================
Lubię taką filozofię :P


Kategoria Rower