2/3 => Prawie Barania Góra
-
DST
29.83km
-
Kalorie 3776kcal
-
Aktywność Wędrówka
Przynajmniej u mnie, hipotetycznie syndrom dnia poprzedniego :D Choć u Diobła przyszedł nawet wcześniej (:D) bo przed świtem koń (hasający czy tam patatający po polance) postanowił się pobawić jego namiotem :P Przestawić się mu go nie udało ale obudzić mieszkańca już i owszem :D
Poranne klimaty, koń pitnął, sąsiedzi byli ale bardziej na skraju, ogólnie wuchta przestrzeni, cisza i spokój ... do czasu heh
A tak to ogólnie noc spłynęła gibko i nawet jakoś zimno nie było ;] Spaliśmy osobno od razu zaznaczę, coby nie było niedomówień :P
===========================
I nastał poranek i co zobaczyliśmy? Widoki takie se więc w sumie dobrze => Rysianki było trochę mniej żal. Przetarli oczy, zapalili ćmika, chcieli się jeszcze trochę poobijać i ... Bartek zaczął "stygnąc" xD. No ale na kompromisy trzeba iść więc pakowanie biwaku bez pośpiechu, śniadanko w formie dwóch kubków z Lidla, prysznic i mogliśmy ruszać w drugą część wycieczki :-)
Nasz budzik wystartował :D
Najbliższy cel tj: schronisko na Hali Boraczej (854m n.p.m.) udało się (w dwóch grupach) ogarnąć dość sprawnie. Nogi dobrze szły albo do piwa goniły? nie wiem, mniejsza o to :-P I o ile pierwszego dnia ludzi na szlaku było marnie to na tym odcinku już trochę się namnożyło - wszyscy mili jak to w górach :) W schronisku chwila rozmów z kimś innym niż Bartek (który chyba w izolatce by głowę rozbił o ścianę :-D) i poprzez delikatne zejdzie terenem docieramy do asfaltu. Tam mając w pamięci że przed Milówką jest sklep ponownie idziemy tempem dość niezłym :) W sklepie następuje uzupełnienie płynów, no Diobeł se też uzupełnił portfel drobnymi z frotki i ruszamy w kierunku pizzy. W mieście obiad, urozmaicony oczekiwaniem na bankomat przez Marcina => dziadek wypłacający "geld" był najlepszy (:-D) i do tej pory nie wiem co on kombinował tam tyle czasu.
Zjedli (częściowo) obiad, uzupełnili zapasy i mogli ruszać dalej w kierunku Kamesznicy. Dość nudny odcinek asfaltu gdzie Bartek gadał (już się przyzwyczaiłem i nawet miło się słuchało ;]) a Diobeł umierał zakończył się na polance gdzie zaistniało ryzyko końca wycieczki albo rozbicia namiotu u kogoś na łące xD Bartek widząc chęci Marcina do dalszego iścia miał w oczach lekką konsternacje i nawet zaczął lekko kombinować powrót do domu. Ja natomiast na spokojnie znając kolegę ogarnąłem miejsce na odpoczynek :)) Zgodnie z moimi przypuszczeniami po ok 40 minutach i piwku na spokojnie ruszyliśmy dalej. Dalej ... nudnym asfaltem ale jednak do przodu. Tu był niestety zrobiony błąd bo szło ten cały asfalt przejechać busikiem z Milówki no ale trudno przyszliśmy go i z powrotem do lasu. Cel został przełożony na później, pierw schronisko :-) Z małą pomocą traktora za 2 piwa (Bartek załatwił ^_^ - szacun) dochodzimy do schronu. I było dłużej niż panowie mówili => w pół godziny to ewentualnie na tym koniu od Devila z poprzedniej nocy byśmy dojechali :D Panowie mają minus! No ale cel :) gdzie ogrzewana pizza (Bartek załatwił xD), piwko i nocleg. Bo na Baraniej przecież każdy był XD I co by tu o noclegu napisać? daremny jak nigdzie, trzeci raz jestem na Przysłupie i same złe skojarzenia, jak na Lipowskiej nocleg za 10zł to tu 15zł, jak tam cała polanka nasza to tu kąsek nie wiem jak to nazwać, ceny z kosmosu i ino plus za obsługę bo sympatyczna. A widok z "pola", no widok na traktor (psia mać) który dobrze ze fakt że miał kluczyki w środku zobaczyliśmy dopiero rano bo chyba w nocy byśmy nim uciekli xD
Bartek do pokoju Czeszki molestować a my do namiotów i do jutra :-P
================================================================
Trasa poniedziałkowa => Hala Lipowska - Schronisko PTTK "Przysłup"
Początkowy szlak zielony na trasie Lipowska - Boracza => bardzo sympatyczny :)
Widok ze szlaku
Hala Boracza
Niby pozowali a coś niewyraźni :D
Milówka i jedna nuta w głowie :D Golce wiecznie żywi heh
Obiados który lepiej smakował niż wyglądał ;]
Opisywany nudny asfalt ...
... i pitt stop => wszyscy zadowoleni :P
A tu gdzieś w okolicach tego skrętu (tak, to była pizza na wynos :P) ominęliśmy czarny szlak ...
... którego mi w ogóle szkoda nie było bo ten odcinek ...
... bym dublował z tej oto wycieczki => http://lapec.bikestats.pl/1314585,Barania-Gora-122...
========================
Kamiesznica i Marcin dzielnie walczący :)
Uparty jak zwykle :P choć tu akurat ta cecha była plusem :)
Moje buty wraz z moimi towarzyszami na podwózce.
Ogólnie Bartek (kolejny Bartek po Zientasie :D) to by chyba litrową zimną cole na środku pustyni załatwił :DDDD
Z powrotem z buta poprzez Karolówkę (931m n.p.m.) i moje "odcięcie" do schroniska (900m n.p.m.) ;]
A w schronie kolega się spóźnił na odgrzewaną pizze i chyba nie był zadowolony :P
Jakoś się skojarzyło z tym powyżej :D
Zostało coś? :D
==========================================================================
Dobrzy ludzie są wszędzie :)
A ja na ostatnią część zapraszam jutro bo babuszka czeka ;]
Kategoria Góry