Barania Góra 1220 m n.p.m
-
DST
26.70km
-
Aktywność Wędrówka
Niedziela, 3 maja 2015 | dodano: 04.05.2015
Witam, co by tu napisać żeby nie skłamać? Już nigdy nie użyje zwrotu "zgodnie z planem" xD Zaczęło się obiecująco gdyż meteroolorzki zapowiadali deszcz przez większość majówki a tu nawet względnie było :) Na tyle że wyjazd pierwotnie piątkowy przesunął się z tzw. "dalekiej przyszłości" na niedziele. Zbiórka o 7,35 na PKP Brynów, pociąg do Zwardonia i zaczynamy zbierać po kolei ekipę z: Piotrowic, Tychów i Pszczyny. No i już w Tychach klapa, Gocha łapie zająca zmieniając skład pociągu i w niewinnie wyglądającej przewrotce (wywrotce?) uszkadza kolano ;/ Pech ogromny bo to nawet groźnie nie wyglądało a konsekwencje bardzo średnie się wydawały :/ Siostra jeszcze ambitnie kombinowała czy da radę czy nie ale zdrowy rozsądek wygrywa i opuszcza nas w Bielsku Białej. Zapewniając mnie jednocześnie że da radę sama w BB i drodze powrotnej ... lub/i nie chciała się dzielić obiadem u kolegi Karpika hmmm no nieważne wnikał nie będę :P Śmiać się możemy L4 uniknąć się nie dało oczywiście ale przynajmniej jest lżejsza o gipsowego buta który na szczęście nie był konieczny. Zdrowiej tam!! :) My natomiast docieramy do Węgierskiej Górki, misja sklep i czekamy na busik który ma nas zawieźć do Żabnicy pod szlak do przeklętej tej zimy Romanki. No i przegrywam ze szczytem po raz trzeci gdyż busik .... nie przyjeżdża. Ekipa zwarta i gotowa, bilety na powrót kupione, czasu trochę uciekło no jp! Opcja Romanka dalej była aktywna ale ok 13-kilometrowy odcinek asfaltem (ulicą) lub 2x robić ten sam szlak mi się nie uśmiechało więc jedyny wg mnie rozsądny szlak wiódł z Węgierskiej do Węgierskiej przez Baranią a zresztą Janiola mapki wsio mówią :)
lubię te mapki 3D :))
Pogoda dobra, piesek kompanie w Sole zalicza i leniwie w słonku idziemy sobie szlakiem, gaworząc przy okazji ... możliwie że przy złocistym trunku ;] Kto szedł tym odcinkiem (pierwszy etap szliśmy w stronę Kamesznicy) wie że jest fajny do czasu hmm końca lasu?
Potem już tereny coraz bardziej otwarte, no niestety kiedy przemysł rozkwitał silne drzewa wycinano a na ich miejsce sadzono młode, słabsze, nieodporne na szkodniki i choroby i teraz tak wygląda jak wygląda. No do tego wichury też swoje popsuły. Dobrze przynajmniej że coś się zaczyna dziać i możę za parenaście lat znowu tu będzie zielono?
Na szczycie ok 40 minut na obiad i czerwonym w dół.
Na starcie pogoda marzenie :)
bałem się trochę o widoki ale były i cieszyły oko :)
Feło na świeżym lufcie :D z piesełem który był grzeczny i może coś z niej w górach jeszcze będzie :)
...
szlak się popsuł na chwile, mój bolący jeszcze mały palec tego nie lubił ...
Frytki :)
ostatni chyba śnieg w tym roku
Szczyt => zaczęło pizgać więc gibko niżej uciekamy
i niżej
ale grupówka jeszcze po drodze, dobrze że Michał zauważył że nie ma
Piotrek, mła, Daga, Młody, Łukasz, Janiol
widok na Skrzyczne ... wróć na kamienie, Skrzyczne w tle ;)
widok na jagodziny ... jezioro żywieckie w tle
Przez te "frytki" na szlaku Arya chyba ze 35km zrobiła pilnując nas ;)) Super że wszyscy dali radę, choć ostatnie kilometry już na rzęsach trochę. Co jak co chyba nie było osoby króra była zła widząc most w Węgierskiej :D ... a że czasu było dość to pizzą (i frytkami Piotrka) kończymy wyjazd. Ostatni pociąg złapany :) Pies poszedł w kime, z ekipy nikt już z nikim nie gadał - każdy miał dość. Ja już też mam dość tego beesa więc dzięki i ołwer ent ałt :P
PS: Gocha smutna, śmiecha nie będzie ... "żałoba" ;/
lubię te mapki 3D :))
Pogoda dobra, piesek kompanie w Sole zalicza i leniwie w słonku idziemy sobie szlakiem, gaworząc przy okazji ... możliwie że przy złocistym trunku ;] Kto szedł tym odcinkiem (pierwszy etap szliśmy w stronę Kamesznicy) wie że jest fajny do czasu hmm końca lasu?
Potem już tereny coraz bardziej otwarte, no niestety kiedy przemysł rozkwitał silne drzewa wycinano a na ich miejsce sadzono młode, słabsze, nieodporne na szkodniki i choroby i teraz tak wygląda jak wygląda. No do tego wichury też swoje popsuły. Dobrze przynajmniej że coś się zaczyna dziać i możę za parenaście lat znowu tu będzie zielono?
Na szczycie ok 40 minut na obiad i czerwonym w dół.
Na starcie pogoda marzenie :)
bałem się trochę o widoki ale były i cieszyły oko :)
Feło na świeżym lufcie :D z piesełem który był grzeczny i może coś z niej w górach jeszcze będzie :)
...
szlak się popsuł na chwile, mój bolący jeszcze mały palec tego nie lubił ...
Frytki :)
ostatni chyba śnieg w tym roku
Szczyt => zaczęło pizgać więc gibko niżej uciekamy
i niżej
ale grupówka jeszcze po drodze, dobrze że Michał zauważył że nie ma
Piotrek, mła, Daga, Młody, Łukasz, Janiol
widok na Skrzyczne ... wróć na kamienie, Skrzyczne w tle ;)
widok na jagodziny ... jezioro żywieckie w tle
Przez te "frytki" na szlaku Arya chyba ze 35km zrobiła pilnując nas ;)) Super że wszyscy dali radę, choć ostatnie kilometry już na rzęsach trochę. Co jak co chyba nie było osoby króra była zła widząc most w Węgierskiej :D ... a że czasu było dość to pizzą (i frytkami Piotrka) kończymy wyjazd. Ostatni pociąg złapany :) Pies poszedł w kime, z ekipy nikt już z nikim nie gadał - każdy miał dość. Ja już też mam dość tego beesa więc dzięki i ołwer ent ałt :P
PS: Gocha smutna, śmiecha nie będzie ... "żałoba" ;/
Kategoria Góry
komentarze
M_J | 15:09 środa, 6 maja 2015 | linkuj
Dobry wyjazd. Pogoda ładna, na końcu ekipa zmęczona na maxa (no oprócz Gosi;). Do następnego...
Gocha | 14:43 wtorek, 5 maja 2015 | linkuj
Ooooo dzieki :( Restartuje się teraz z nogą na ścianie bo spuchła,ale dobrze ze bez gipsu juz ;)
Ehhh no szkoda ze tak wyszło ale trudno nie bylo mi dane...nadrobimy na Romanke :D
Młody byl w domu po 23 faktycznie razem z arya weszli na rzęsach:D
Piesek o spacerkach nawet nie myśli ...siku i do domku ;D
A ja zamiast widoków gorskich miałam przejażdżkę erką i obiad u Karpika.... :)
Komentuj
Ehhh no szkoda ze tak wyszło ale trudno nie bylo mi dane...nadrobimy na Romanke :D
Młody byl w domu po 23 faktycznie razem z arya weszli na rzęsach:D
Piesek o spacerkach nawet nie myśli ...siku i do domku ;D
A ja zamiast widoków gorskich miałam przejażdżkę erką i obiad u Karpika.... :)