Zdjęta klątwa !!
-
DST
35.25km
-
Aktywność Wędrówka
Dane techniczne :P
Ekipa: Olga, Ewelina, Zientas, Filip, Dawid, Janiol, Mła i pies do kompletu :)
Trasa: Milówka (446 m) - Schronisko PTTK Hala Boracza - Schronisko PTTK Hala Lipowska - Schronisko PTTK Hala Rysianka - Romanka (1366 m) - Słowianka - Żabnica Skałka - Żabnica - Węgierska Górka (420 m)
Mapka z Endo, Janiol na bank podrzuci mi w 3D ale to później podkleję najwyżej :)
Tekst wyjazdu wg. mnie?
- Cellulitis co to kurna cellulitis?!
- jak by nie te durne reklamy to bym ciągle myślał że to jakiś grecki bóg czy coś
- :D
Dobry to był trip :)) pogoda super do chodzenia a jak zawszę to o nią był największy strach. I jak zawszę się myśli tylko o tym żeby nie padało to tym razem o za wysoką temperaturę były obawy. Trasa była długa i gorąc by ino odbierał siły. No ale było idealnie :) Szlak był zakładany na ok 31km, niestety skrócić się go nie dało gdyż busiki w Boże Ciało niet kursują, i trzeba było zrobić misję PKP - SZLAK - PKP :)
Poranek (budzik był zbędny gdyż był czwartek :D i i tak się obudziłem jak do pracy :D) przywitał mnie słoneczkiem, śniadanko i na PKP Brynów na spotkanie z Janiolem. Pociąg do Piotrowic gdzie "dochodzą" Zientary i Młody z Aryą. O 7.11 wsiadamy do pociągu do Zwardonia który okupują już Olga i Gizmo. Gocha macha nam chusteczką na do widzenia i odjazd w stronę Milówki.
Milówka hmm nic ciekawego napisać nie można, wielki pochwały za czynny sklep bo już były obawy że głodni i spragnieni będziemy :D Podczas podejścia na Boraczą debiutantkę Olgę zaczął ogarniać kryzys i był plan żeby zawróciła, chwała dla niej że go pokonała :). I tak idziemy i idziemy, jakieś postoję, tempo różne, grupa dzieli się na grupki i potem znowu scala, normalny aktywny relaksing :D Około godziny 15.00 docieramy na szczyt ... przeklęty szczyt :D Za czwartym podejściem w końcu się udało :) Dwa razy przegrali ze śniegiem i raz z busiem a tym razem już wszystko zagrało :) Na Romance, rozmowy, śmiechy i napój .... zacny o pojemności 0,85l :D W dół jak zawsze frytki, biedny pies musiał zaś gonić i wracać za ekipą. Ze Słowianki zrobiliśmy malutki błąd i zeszliśmy do Skałki zamiast w okolice Ficonki. Szlak jak szlak różnica ino że asfalt którego na końcowym odcinku ... Arye dopada kryzys :D No ale jakoś się udaje doczłapać do WG, popas i do pociągu do Kato. Pierwsza część podroży mija szybko na śmiechach itp druga jeszcze szybciej ... może to przez to że usnąłem :D
Super wyjazd, wszyscy wytrzymali, zdrowi (moje kolanko i kostka obite ale całe i zdrowe,) zacnie :) Kiedyś myślałem że oleję ten teren gór no ale różnorodność szlaków super i asfalt bleee i szerokie szutrowe i leśne single :) Wrócę tam wkrótce na bank :)
Ale dziś mam dość :) grill na Pogorii gdzie obrócenie mięsa na drugą stronę będzie jedną z moich nielicznych wykonanych czynności fizycznych :D
Podsumowanie:
Klatka była - Klątwy ni ma :)
Milówka - koniec asfaltu i w końcu prawdziwe góry :)
Pitt Stop
Jagód będzie wuchta w tym roku
Moje ulubione schronisko w Beskidach tym razem zostało słusznie ominięte
Szczyt => zgodnie z oczekiwaniami nie widokowy :)
Komplet ludziuf :)
Romanka
Laska jak to laska FOOOOOCH koniec już nie idę i już :D Dawid se skorzystał przy okazji :D
nagroda na koniec w Węgierskiej ;]
śmiecha?:D
Kategoria Góry