Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2019

Dystans całkowity:895.30 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:41:17
Średnia prędkość:20.87 km/h
Maksymalna prędkość:58.64 km/h
Suma kalorii:5986 kcal
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:47.12 km i 2h 25m
Więcej statystyk

DPD 22/2019 + Brynów i Rybaczowka

  • DST 40.07km
  • Czas 01:57
  • VAVG 20.55km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 13 czerwca 2019 | dodano: 13.06.2019
Uczestnicy



Wczoraj po służbowym terenie założyłem że jadę do pracy i to się (przez Upadowy) udało. Więcej nic do opisania nie mam :P

Po pracy natomiast plan był jeden, czyli spotkać się z tą osobą która mnie (mimo ostrzeżeń przed burzami popołudniu) do tego namówiła - czyli Marcinem.
O 15:00 ruszyłem z roboty i przez Burowiec, Zawodzie (milion świateł), Centrum (następne dwa miliony świateł) i Załęże dojechałem na "patelnię" w okolicach PKP Załęże. Tam chwila relaksu na słonku, szybka rozmowa i przez mały Pitt Stop na domkach, lasami dojechaliśmy do Rybaczówki, gdzie nastąpiły ustalenia dotyczące jutrzejszego i sobotniego kręcenia ;). Po dłużej chwili (prócz nawodnienia :P ) nicnierobingu, każdy ruszył w swoją stronę ;]

==================================================================
Niby wszystko ustaliliśmy, ale już kombinujemy - jakie to .... mało zaskakujące :D

BTW: Czarnobyl w dechę - nie ma to jak dla dobra partii, narazić obywateli na szkodę. Hmmmm, znajome?

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1337365428


Fotki: 
Poranna Paderewa, widziana z D3S - słonko dalej mi po oczach "wali" xD

Z powrotu: Majorkowice :DDD

Pitt Stop zbiórkowy

Lasem ... 

... Postojem ... 

... i lasem do bazy :-)



Jutro rano raczej pociąg, bo po a) muszę odpocząć, a po b) urodziny Kumpla z biura - po serniczku mi się źle jeździ :P


==================================
BTW: Upały nie są dla wszystkich!!!
Dbajcie o siebie :D


Kategoria Rower

DPD 21/2019 + poszukiwania

  • DST 35.94km
  • Czas 01:42
  • VAVG 21.14km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 11 czerwca 2019 | dodano: 11.06.2019



Szanse na dzisiejszy wyjazd oceniałem pół na pół. Niby pogoda fantastyczna, ale straszyło burzami ;/

Wczoraj wieczorem i dziś w nocy pobawiłem się jednak z komarami w Piotra Rubika (bliskość Ślepiotki jednak robi swoje) i ... miałem dość xD. Jak dziś po 5:00 rano ponownie usłyszałem ten charakterystyczny dźwięk, to stwierdziłem że wolę zmoknąć aniżeli po raz kolejny dać się wyssać tym krwiopijcom.

BTW: ktoś na górze bardzo dobrze pomyślał, bo jakby komary wysysały tłuszcz a nie krew, to pewnie by mnie już pomiędzy wami nie było xDDDD.

==================================
Przed wyjściem ubiłem jeszcze ze trzy sztuki i mogłem bez przygód wyruszyć do roboty, trasą bardzo podobną do wczorajszej. W niej działo się bardzo dużo ważnych rzeczy, które to ... pewno was nie interesują :P. Wracając więc do kręcenia to w czasie pracy zauważyłem że brakuje mi zatyczki od kierownicy - szkoda, taka była ładna, amerykańska, od Diobła ... ;/

Wracając do domu, fakt ten nie dawał mi spokoju. Na Zawodziu przypomniałem sobie jednak że Szkodnik ino w jednym miejscu ostatnio przegrał z grawitacją. Postanowiłem więc zrobić Trollkinga i zobaczyć czy przypadkiem owy plastik nie leży gdzieś przy wieży ciśnień na Giszu. A leżał (:P) => cześć zamontowałem i wróciłem sobie trochę po kamieniach, trochę po duktach leśnych, na końcu zaliczając jeszcze pętlę brynowską, żeby Endo jakoś wyglądało - wszak rano mi ucięło początkowy fragment. Mniejsza o to :-)
Trasa => 


Fotki
Rano jak zwykle widać ... że mało widać :D

Z powrotu => pozdro Trollking ^_^

Od razu lepiej ;)

Dukty leśne - lubię, ino nie można robić postojów bo kąsają.
Próbowałem dmuchać w kierunku JG, ale chyba tu im lepiej xD

Zaległa fotka wycinki na terenie chronionym

I na koniec przymusowy Pitt Stop "na ćmika" ;)


Jutro teren służbowy + poczta + jazda na Kato oddać alkomat do kalibracji + wizyta u rodziców + Edek + sklep + dwa ostanie odcinki "Czarnobyla".
Raczej pokręcone heh ;)

=========================================================================
BTW: Muszę spróbować :-D


Kategoria Rower

DPD 20/2019 + Hałda Murcki

  • DST 37.77km
  • Czas 01:45
  • VAVG 21.58km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 10 czerwca 2019 | dodano: 10.06.2019


Niespodziewane DPD wpadło heh.

W poniedziałki przeważnie (a już po górach zawsze) jeżdżę komunikacją miejską do roboty - tym razem było jednak inaczej ;). Całe szczęście wczoraj w górach "było grzecznie", wstałem trochę wcześniej, temperatura już rano wynosiła dwadzieścia kresek powyżej zera, więc postanowiłem pokręcić se trochę ... ze słonkiem po ryjku, a jak xD

Do Szopienic pojechałem klasykiem, aż do końcówki D3S gdzie odbiłem i dla urozmaicenia przejechałem przez okolice Cmentarza Komunalnego ...

... i Stawu Upadowego :]


===================================================
W pracy nudy z budy i można było wracać w idealnych warunkach (:P) => w końcu pojawiła się "trójka" z przodu na termometrze ^_^.

Na trasę powrotną zostały nominowane Nikiszowiec (słynne czerwone okna ;]) ...

... Giszowiec ...

... i tu się zatrzymany (dosłownie i w przenośni) na chwilę. Kopalnia zaś podtopiła dukt leśny, robiąc (na trasie Giszowiec - Stara Wesoła) krainę wiecznej kałuży ;/. 

Później ... nie było lepiej. Na zalaną i zniszczoną przez auta ścieżkę - wysypali kamienie wielkości piłek tenisowych, fundując mi spacer z komarami - dziękuję ... środkowym palcem!! XD

A tu już tytułowa patelnia hałda => góry niestety się schowały dzięki słonku - wybaczam :-P

Na koniec Piotrowice i hmmm? ktoś se komin wybudował? Czy tam grill z długim wylotem? :-D


Trasa => https://www.relive.cc/view/e1335309408

Ogólnie prawie bez przygód (z jednym wyjątkiem) i bez oparzeń - oby więcej takich dni!!!!
===============================================================
Śmiecha dziś nie będzie, bo między Szopkami a Nikiszem już w myślach zęby z jezdni zbierałem. Otóż na zjeździe z Lwowskiej (skrzyżowanie z ul. Oswobodzenia) zza budynku, z chodnika, na pasy, wpadł mi z prędkością ok 40km/h koleś (ok 30-40 lat) na kolerce, bez kasku. Ja również miałem podobną prędkość i się mega ciesze że hamulce mam takie jakie mam. Jakbym jechał minimalnie szybciej to by był dzwon godny. Gorzej ... jakbym jechał autem, wtedy to różnie mogłoby być ;/ Koleś dzwon, ja trauma i kij wie jakie konsekwencje!! Dbajmy o siebie ... i innych.

Dobranoc - BeeS z gór jutro yyy dziś :P


Kategoria Rower

Polica (1369m n.p.m.)

  • DST 14.56km
  • Kalorie 2229kcal
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 9 czerwca 2019 | dodano: 11.06.2019


WITAM :P

Tak jak pisałem we wpisie z wczoraj => dziś górki, bo samym rowerem żyć (w moim przypadku) się nie da :P

Co do genezy to była tak samo z dupy, jak ten wczorajszy wiatr heh xD.
W czwartek po prostu zadzwoniłem do Łukasza spytać się czy nie jedzie na sobotnią Łysinę i od słowa do słowa ... umówiliśmy się na nasz odwlekany od zawsze wyjazd na Police i Hale Krupową. W sumie nieźle wyszło, bo mama Marzeny potrzebowała transportu na Suchą Beskidzką, więc upiekliśmy dwie pieczenie przy jednym ogniu ;]

Wyjazd nastąpił chwilę po 9:00 rano i w okolicach godziny 12:00 ruszyliśmy na szlak. Wybraliśmy najkrótszą opcje zapętlenia, bo i po co się gonić skoro miało być ładnie, pięknie i słonecznie. Nie ilość, ale jakoś się liczy ;)

Wystartowaliśmy z Sidziny Wielkiej Polany (755 m n.p.m.) i na "dzień dobry" ... przestrzeliliśmy szlak xD. No co? fajnie się gadało heh.

Po powrocie na ścieżkę właściwą, spokojnie w słonku nabieraliśmy wysokości i tak aż do schroniska na Hali Krupowej, gdzie nastąpił popas i słonecznik ;). Odpoczęliśmy i mogliśmy uciekać od bombelków, których to było niespodziewanie dużo. Nie wiem czy wiara nie ma co robić, ino w taką saunę chodzić z dziećmi i psami po górach? xD.

Bajtle zostawiliśmy w tyle i poszliśmy sobie pierw w kierunku (wiadomo, niedziela była :D) Jasnej Góry. Później już z nóżki na nóżkę na nasz cel główny. Tu już szlak "wszedł" do lasu, co dało nam małą możliwość złapania oddechu, bo pierwsza część była istną patelnią heh. Ja tam nie narzekałem - przynajmniej se ramiona wyrównałem i plecki trochę opaliłem ;)

Na szczycie (zaś w słonku, bez śniegu :P) chwila na regenerację i zaczęliśmy schodzenie szlakiem niebieskim. Przełęcz Zubrzycką (875 m n.p.m.) osiągnęliśmy po około godzinie i został ino kąsek asfaltu do auta. Oczywiście poszło by szybkiej, ale niestety jak będzie widać na fotkach i filmie - szlak był masakryczne zniszczony => aż dziw bierze że nikt tego nie uporządkował pfff. 

Pozostał nam więc ino powrót autem na Śląsk, gdzie pierw po bólach i mękach znaleźliśmy sklep gdzie można było płacić kartą, później po rodzicielkę Marzeny i po kolejnych dwóch godzinach meldujemy się w Katowicach ^_^. Dobrze że dłuższego szlaku nie wybraliśmy, bo by była niepotrzebna gonitwa ;]

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1334742473


FIlmik:


Fotki: 
Fajny był ten strumyk początkowy - taki nie na naszym szlaku :D

A tu już na szlaku właściwym - tak, popełniłem maszynkę => opalamy ryjek :D

Szlakiem do góry

Całkiem przyjemny i widokowy odcinek!!
Tatry minimalnie, ale widoczne :)


Końcówka przed Halą Krupową

I oto i ona ;]

Widoczek ...

... i przerwa :)


Dziewczyny dzielnie atakują Jasną Górę :DDDDD

Widoczek z jej okolic ;]

A tu trasa Jasna Góra - Polica
Mało widokowa i ogólnie taka se :P

Szczyt :)
Wpadłem Marzenie w oko(lar:P)


Widok z Policy ;]

Szlak zejściowy - średni ...


... i fajny ;]

A tu już końcówka asfaltowa - całe szczęście że była krótka ;]

Dziękuje za towarzycho!!!
Na Bożociałówkę górki z namiotem - oby się ino pogoda nie popsuła :)

==============================================
BTW: :P



Kategoria Góry

Grillos na Łysinos

  • DST 52.48km
  • Czas 02:33
  • VAVG 20.58km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 8 czerwca 2019 | dodano: 10.06.2019
Uczestnicy



Sobota - pogoda? no optymalna (26*C), można było więc się gdzie ruszyć ^_^. Planowo miał być plażing i cyców smażing, no ale Gocha mhmmmm ... się nie wyrobiła :D. Zamiast więc ruszyć między godziną 11:00 a 12:00, to od Siostry wyruszyliśmy chwilę przed 14:00 xD.

Plan jednak nie był zmieniany i udaliśmy się w kierunku Łysiny, zgodnie z sugestią Diobła przez Mysłowice i tamtejszą Wesołą i Ławki. W Lędzinach i Bieruniu jeszcze po małej przerwie po zaopatrzenie i meldujemy się na miejscu, gdzie nastąpił relax i grill ;).

Po nim już klasycznie na Piotro. Bez kombinowania, z jednym postojem dotarliśmy do moich włości gdzie nastąpiła chwila oddechu kto jak lubi. Ja z Diobłem na piwie, Siostra plackiem na wyrze heh. Co do skrzydełek na kolację, to tak, hmmm no muszę dopracować, tak samo jak ten u góry musi dopracować wiatr - bo duło tak godnie, że aż Gocha się spaliła, a ani nie było za ciepło, ani też słońce jakoś mocno nie dawało po skórze xD.

Trasa:


Fotki:
Początkowe kilometry

Staw na Wesołej ...

... Bądzie i małe bądki :P ...

... i coś dla Morsa od Mysłowic ^_^

Lędzińska DDR-ka i ...

... i bieruńska - ale przynajmniej powinna być ładna, taka asfaltowa ^_^

Na celu :-)

Z powrotu - górki z Blycha ...

... i mostek - Diobeł na niewidocznym :-)

Na koniec: końcówka podjazdu na ul. Lędzińskiej - nie lubimy :P



============================================================================
Po wycieczce nastąpiło tradycyjne nawodnienie :D



A jako że zapowiadali upały, a jest ino ciepło (a nie upalnie), to se sami jeździjcie na rowerach. Ja w takiej pizgawicy (:P) jeździł nie będę - jutro więc góry!!! ^_^


Kategoria Rower

Przedmeczowe kilometry gruntowe

  • DST 31.11km
  • Czas 01:31
  • VAVG 20.51km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 7 czerwca 2019 | dodano: 07.06.2019



Wczoraj zgodnie z planem pochodziłem sobie służbowo po mieście i choć nawet był czas, żeby po nim se trochę pojeździć to postanowiłem domyć kuchnie, ogarnąć zakupy i mieszkanie => coby mieć spokój na weekend ;]

Wczorajszy dzień zakończył się "imprezą na niebie", która to zniechęciła mnie do porannego DPD. No ale, co się odwlecze ... ;)

===================================================
Dziś po pracy obiad, po nim chwila dla żołądka i ruszyłem się przed meczem na chociażby gluta. Było bez historii => pierw lasem na Rete, później singiel gruntowy, następnie lasem w okolice Halemby, kolejno ponownie gruntowo na objazd Przystani i Rybaczówki i na chatę na mecza.

Jutro ekipa remontowa (całe szczęście wszyscy ciepłolubni) jedzie nad jezioro cycki smażyć - a co? :-P

Trasa:


Fotki:
Warunki w lesie - super, ino że komarzyce postać za długo nie dawały xD

Mniejsza o to - singielek ;]
Szkoda że dłużej nie postałem, bo pociąg jechał. Zdjęcie mega w klimacie by wyszło ;/


Co do singla to hmmm? Zarasta, a szkoda, bo mega go lubię ...

Nazot do lasu

Chwila dobroci czyli Pitt Stop w słonku, bez komarów ;]
W tle KWK "Halemba"


Nazot do lasu

Okolice przystani ...

... i na chatę, gdzie ktoś mnie podkusił coby se smakołyka (arbuzowego) kupić ;))


===================================
Co do meczu, to przypominam że Polskę trenuje były głównodowodzący katowickiej GiekSy - więc czego spodziewać? xD.
Dobrze że choć wynikami "się broni' ...



.... xDDDD


Kategoria Rower

DPD 19/2019

  • DST 29.57km
  • Czas 01:21
  • VAVG 21.90km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 5 czerwca 2019 | dodano: 06.06.2019



Dziś DPD w sumie wymuszone jutrzejszą prognozowaną burzą po południu (EDIT: ponoć odwołana) ale nieźle się złożyło, bo wyszło że jutro trzeba będzie iść na teren służbowy - ul. Gliwicką pooglądać ;) 

Wstałem, ogarnąłem się i wykonałem w sumie klasyk z nowych włości do Szopek przez Ligotę, Muchowiec i Zawodzie. Z nową linką i przerzutkami nawet nie wiem kiedy dojechałem do roboty heh ;).

W niej było już o niebo spokojniej aniżeli wczoraj ale ... :-P. Tak, zawsze jakieś "ale" być musi :-P. Nie chodzi oczywiście o zakres obowiązków ( bo to nie ode mnie zależy ), ale o warunki w biurze. Moja koleżanka Śnieżynka ma akurat urlop, ale został mi kolega Mróz xD. Zimą gdy aż się chce odkręcić kaloryfer na maksa - to mi go przykręcają - bo ciepło, latem natomiast gdzie nic nie trzeba robić - KLIMMMMMA!!!!  która raz po raz robi z mojego mózgu Algidę. No jp, jak można ciepła nie lubić? Jeszcze trochę i kopnę ich w rzić i wrócę do zajęcia z 2003 roku i będę sprzedawał bilety na parkingu => tam mi nikt słonka i ciepełka zabrać nie mógł ...

Co to powrotu, to pierw z kumplem na Nikisz, gdzie się rozstaliśmy. Kolega po chleb, a ja przez Giszowiec i pOstojec do Korkowic - niech się już kończą te remonty XD.

Trasa: 


Fotki => yyyy brak xD. 
Rano miałem obsuwe, bo łóżko "puścić" nie chciało, a na powrocie klimat się robił taki, że mocno zaczęło "pachnieć" deszczem - więc rura na chatę.

===========================================
No niestety, mam nałóg :(((



Kategoria Rower

DPD 18/2019 + "młynek" rulez xD

  • DST 45.45km
  • Czas 02:21
  • VAVG 19.34km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 4 czerwca 2019 | dodano: 05.06.2019



No tak zdecydowanie nie było => było względnie (:P), tak na poziomie 15-16*C z rana jak wyruszałem. Jako że jestem zmarzluch to profilaktyczne do krótkich spodenek zapodałem se wiatrówkę ... czego na odcinku Piotrowice - Ligota - pętla Brynów żałowałem, ale w sumie jechało się super - zwłaszcza ze wstałem wcześniej koła dopompować i Szkodnika smarem potraktować ;]. Po tym odcinku jednak, przeczucie mnie nie zmyliło, bo od lasu i wody trochę "ciągło" zimnem po nogach, no ale ciągle było sympatycznie ... do czasu. 

Tak oto na końcówce D3S, usłyszałem krzzzzzyt i cisza. Hmmm? niby jadę, ale coś za szybko kręcę!! Co do licha? => przerzutka psia krew :-\. No ale zapas czasowy miałem niezły, więc młynkowałem (przełożenie 1-6/7 pfff) dalej do roboty - tam się oceni szkodę.

Na miejscu nawet nie trzeba było dużo myśleć, bo od razu było widać że strzeliła linka. Cóż - serwis xD.
Pierwsza próba naprawy nastąpiła już w czasie dniówki (:P), ale niestety okazała się nieudana. Oddać rower na trzy dni, coby zrobili robotę, którą się ogarnia w max 10 minut?! Zapomnijcie - za ładnie jest za oknem. Pomłynkowałem więc nazot na służbę, męczyć jakieś durne pismo od Wojska Polskiego w sprawie defilady po naszych (katowickich) drogach.

Po pracy (temperatura już pod 30*C i delikatny wmordewind czyli super ;]) ponowny młynek pierw na serwis na Giszowcu (nieudany), a później (udany) na Rolną. Pół godziny czekania, 5 minut roboty (do tego cena uczciwa, bo wymiana i regulacja została wyceniona na 20 zł :), pozostało więc ino wrócić (i potestować) przez Zadole na chatę, na obiad.

Po nim w sumie szkoda że bez Endo (ok 11-12km wyszło) pierw z Siostrą na klachy bieżące do lasu, później sklep, spacer, sklep i na koniec coś niespodziewanego dla psa, bo Gocha zapomniała słodkości ode mnie zabrać ;)
Zalatany, ale sympatyczny dzionek to był ^_^

Trasa:
 
Fotki:
Z rana nic (prócz tego) nie pstrykałem, bo wszystko by było pod słońce.
Słonko i tak ma wybaczone ;]

W pracy pierw na Janów, gdzie w rowerowym zobaczyłem duuuuże (ponad 2m) koło - ciekawe czy jeździ xD

A na Magazynowej buduję się całkiem fajne połączenie z Zawodzia na Szopki - będzie w końcu alternatywa (DPD) dla Roździeńskiej

Po pracy: lasami ...

.... i okolicami torfowisk ...

... na serwis, gdzie przy okazji spotkały się babcia i wnuczek heh


Wieczorem, każdy robił to co lubi :DDDD

Smaki były, ale jednak jutro kolejne DPD ;]
======================================
BTW: Propozycja co po dla niektórych :PPPP



Kategoria Rower

Byle gdzie + "atrakcje"

  • DST 38.14km
  • Czas 01:56
  • VAVG 19.73km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 2 czerwca 2019 | dodano: 03.06.2019
Uczestnicy



Co by tu na początek? Ano chyba muszę zacząć od informacji że po dwóch parapetówkach z rzędu, wstawało się średnio. Pierwszy raz Diobeł mnie obudził około 10:00 - fail, drugi po 14:00 i tu już wstałem, ogarnąłem obiad i mogłem czekać na przyjazd pod mój blok pierw Marcina, a potem Gochy. Plany? Żadne - absolutny brak pomysłu!!

Ruszyliśmy w dość przyjemniej temperaturze 26*C w kierunku Podlesia i tam zdecydowaliśmy że jedziemy na mostek na Zamoście gdzie mieliśmy podjąć decyzję czy jedziemy na Mysłowice, Tychy czy Bieruń. Stanęło na tym ostatnim, ale finalnie na Łysinę nie dojechaliśmy, bo jadąc zobaczyliśmy pięknie osłonięte Beskidy. Decyzja była więc jedyna właściwa - trzeba zobaczyć widoczek z Klemensa ;)

Przy kościółku dłuższa chwila na rozmowy, wspominki, nawodnienie i rura nazot, bo niebo zaczęło się robić mocno takie se. Za Zamościem już grzmiało i w głowie się przypomniał wyjazd (nie umiem znaleźć linka) gdzie nas nieźle zlało.

Na całe szczęście ino pokropiło, ale w pędzie powrotu na Ochojec na Murckach ... zgubiliśmy Diobła, któremu  solidnie zbuntował się organizm ;/. Niewyspanie, stres, zła dieta albo ciąża - takie opcje podpowiedział Internet. Znając Marcina samozapłodnienia bym nie wykluczał (:D :D :DDD), a tak na poważnie to obyło się bez lekarza. Diobeł po rosołku, herbacie i małej drzemce dojechał do domu => teraz synek se dychnij i zostaw te wioski ;). Dużo zdrówka i trzeba myśleć o tych Mierzęcicach :]

Trasa:

Fotki:
Kostuchna i ich kopalnia


W lesie temperatura idealna i bez wiatru :)

Klasyczne zdjęcie z Hamerli

Na celu

Beskidy widoczne ;]

Ul. Lędzińska

Niebo na końcówce, a w prawym dolnym rogu ...

... coś co pewnie Morsowi oczy wypali :DDDD.
Mluwią Polski więc wszystko jasne D


BTW: burza nas nieźle oszczędziła xD

=========================================
Co do podsumowania miesiąca, to hmmm nic nie napiszę - bo wstyd :P

                       

=====================================
:)))))))))))))))

                                     


Kategoria Rower