Kiczora (761m) + Jastrzębica (758m n.p.m.)
-
DST
13.25km
-
Kalorie 1270kcal
-
Aktywność Wędrówka
Poniedziałek, 26 lutego 2024 | dodano: 26.02.2024

W czwartek załatwianie spraw istotnych, w piątek padało, ale na weekend los zgotował nam fantastyczną (jak na luty oczywiście) pogodę (. ❛ ᴗ ❛.)
W sobotę nie było mowy o wyspaniu się (przyjechali panowie od mebli podłączyć LED-y), to zapukałem do Siostry z zapytaniem czy nie ma ochoty na poranny spacer. Ani Gocha, ani tym bardziej powiatłka nie miałem nic przeciwko (✷‿✷) :D

No to takie oto coś przespacerowaliśmy - fajnie (◍•ᴗ•◍)❤


Później wizyta w OBI i w Biedronce i leżing. Też trzeba heh ;). W dodatku w wersji praktycznie bezalkoholowej - została bowiem podjęta decyzja że jutro z rana ruszamy w górki ʘ‿ʘ. "Cześfym" trzeba być było ;)
=============
Niedzielny poranek mega spokojny, bo i czas wstania dobry (chwilę przed godziną 8:00), ponadto byliśmy spakowani i przygotowani z prowiantem ... no i nie było opcji żeby transport nam uciekł :D
Siedemdziesiąt minut jazdy (z jednym postojem) i meldujemy się w miejscowości Świnna nieopodal Żywca. Tamże klimatyczny(?) parking ... przy cmentarzu => grunt że pusty i darmowy heh 〜(꒪꒳꒪)〜
Rozpakowanie, zmiana obuwia i po chwili asfaltu meldujemy się w lesie. I do góry ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. Całkiem fajnie nabieraliśmy wysokości, pojawiły się widoczki, termicznie też spoko, i tak doszliśmy do ... dylematu. Nasz szlak żółty odbijał sobie spokojnie w prawo, ale była jeszcze opcja zejścia z niego i zobaczenia jakiegoś krzyża z widokiem. Nie powiem, ślisko i stromo do góry, ale się opłaciło ʘ‿ʘ. Był chyba najlepszy punkt wycieczki ◉‿◉. Po tościku i w dół. I to był chyba najgorszy odcinek wycieczki xD. Koleżanka z pracy która wychowała się w Ślemieniu (10km za Świnną) mówi, że to jest już tam plaga. A co? Quady i motokrosy ತ_ʖತ. Trzeba było omijać szlak (pieszy!!!), albo i przed nim (nimi) uciekać. Może by nie zabili, ale na pewno by ochlapali błotem (ꏿ﹏ꏿ;)
Debili nie sieją, a my dalej ślizgaliśmy się do przodu. Drugi tytułowy szczyt osiągnięty i w dół. Był plan na 16km, ale ponownie dzięki uprzejmości w Stravy znalazłem skrót, a zarazem ucieczkę z tego
Co jak co, to odpocząłem (. ❛ ᴗ ❛.). Magda chyba też, choć dziś wstać nie mogła ;) => nadrobimy zaległości kondycyjne, bo wiosna idzie (☞^o^) ☞ (✿^‿^)

A jeszcze przed tym miłym dniem ... "Fotkuf" milion :P
Na miejscu => Kropka przy cmentarzu, ale choć zostawiliśmy ją z sympatycznym widoczkiem ;]

Odcinek leśny nudnawy ...

... to ino fotka ekipy wyjazdowej ^_^


No tak :DDDDDDDDDD
Pierwsze widoczki :)

Nabieramy wysokości ...

... i kolejny cmentarz :D

Im bliżej Boga tym lepiej? xD
A tu mamy nasz (niespodziewany) najwyższy punkt wycieczki ...


... jakie to polskie? XD
Widoczki za to genialne - tu na przykład na drzewo ...


... i na mnie :P

Na zejściu, na nerwy :DDD

Tia ...

... nie krępujcie się ತ_ತ

Ehhhhh
Szczyt Jastrzębicy za to godny ...


... i ten widoczek mhmmm ^_^

To w dół => rowerowym ...

... raczej nie polecam xD


No to ucieczka do ...

... (BTW: a tam byliśmy) ...

... Przyłękowa ʘ‿ʘ

Nawodnienie ...

... kitku ...

... i wiosna (. ❛ ᴗ ❛.)


I do auta i do domku przez Żywiec:

Trochę dłużej wracaliśmy przez stłuczki, ale i tak bez tragedii. Na drodze również bez tragedii ;). Także fajnie ;)))
Jeszcze szlak ...

... i do następnego ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
===============
Oooooo, tak ʘ‿ʘ

Kategoria Góry
DPD 7/2024 + Brynów
-
DST
31.42km
-
Czas
01:39
-
VAVG
19.04km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 21 lutego 2024 | dodano: 21.02.2024

W końcu troszkę (ale ino troszkę) spokojniej (◍•ᴗ•◍)❤. Weekend meblowo - towarzyski, poniedziałek depresyjnie pogodowy, wtorek ciut lepszy, ale i tak było co robić ಠωಠ
Poza tym, to pracować trzeba ;)

Mi dziś (przez złe spanie) oczy się otworzyły o godzinie 03:40. Za szybko wczoraj usnąłem, i pewnie się źle ułożyłem. Starość => czy tam bardziej popularne określenie "STS" :PPP
Dłuższa chwila leżenia na dywanie (twardy i płaski 〜(꒪꒳꒪)〜), dokończenie wczorajszej misji (tak, wpół do piątej rano to dobra pora na cichą i spokojną pracę na chacie :D) i mogłem ruszyć i Szkodnika, i swój kręgosłup do roboty :P
Mokro było ಠωಠ ...

... ale choć na głowę nic nie padało ^_^.
Termicznie też całkiem godnie, to dla odmiany pojechałem sobie przez ulicę Drozdów. Tamże niespodzianka => dzięki uprzejmości kierowcy Fiata, wylądowałem na takiej oto DDR-ce heh

Pusta droga, z Kościuszki się wjeżdża ( dodam takie "zielone" zdjęcie ;] ) o tak:

Pan się zatrzymał, mrugnął mi długimi światłami, to przejechałem. Szanuje w opór ... ale po chwili i tak oczywiście wróciłem na jezdnię :P. Następnie przez trochę zapomniany odcinek leśny na rondo na Francuską, pod zakaz na D3S, i klasycznie przez Nowy Nikisz na Szopienice.
Już jednak na Janowie zauważyłem że nie mam czasu na fotki, bo Szkodnik musiał wskoczyć pod prysznic. Aaa, jeszcze na końcówce mnie TIR otitał. Tak, na zjeździe jechałem 30km/h, na ograniczeniu do ... trzydziestu. Otitał, ochlapał i wyprzedził xD. No nie szanuje w opór :PP
W pracy z dość sporym zapasem czasowym i szybka myjnia dzięki uprzejmości kolegów z zabezpieczenia ruchu ◉‿◉

Dokładności to tam wiele nie było, bo karcher miał taką moc, że pewnie by mi lakier pozdzierał xD. Było po japońsku, ale było to istotne, bo się trzeba prezentować, a i jeszcze po robocie musiałem podskoczyć do rodziców ;]
Oczywiście (skoro rower nie miał na sobie tony błota) to od 13:30 padało, więc dobrze że się nie przykładałem :P. Później przestało, a o 15:03 zaś zaczęło. Średnio ತ_ತ

Nowa arakcja na D3S też średnia ¯\_(ツ)_/¯

Na Brynowie już (prócz kąpieli błotnej w okolicach ulicy Wilcze Kąty) spoko :P


Musiałem jeszcze tylko pojeździć trochę po parkingu (przy okazji powspominać Dom Kultury KWK "Wujek" .·´¯`(>▂<)´¯`·.


=> szacun jednak że drzewka nie uszkodzili) i z w miarę czystymi oponami zameldować się w domu rodzinnym. Tamże nauka obsługi nowego babciofonu z klapką i dłuższa chwila rozmowy :]
Po niej już przez błoto, Hetmańską, Kolejową, błoto i Zadole do bazy. Było już ciemno ... więc ino na koniec zachodzik słonka i chmurki z balkonu rodziców z katowickiego Brynowa 〜(꒪꒳꒪)〜

=============
A jutro? A jutro będzie futro :P. Albo nie - się zobaczy :PPP

Olimpiada będzie za to bankowa ฅ^•ﻌ•^ฅ :DDD
Kategoria Rower
DPD 6/2024
-
DST
29.83km
-
Czas
01:28
-
VAVG
20.34km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 15 lutego 2024 | dodano: 16.02.2024

Dziś bez Pchły => patrz powyżej :PPP. Wczoraj nie było ani czasu ani możliwości zrobienia fotki kota. Kocica albo "pomagała" Magdzie opróżniać szafę, albo spała zmęczona takową pomocą heh ฅ^•ﻌ•^ฅ
Ja za to wstałem dziś wypoczęty i wyspany ;]. Fajniej się jednak usypia przed 23:00 ;). Pobudka dziś o 05:20 i ino lekkie dopakowanie plecaka rowerowego (wczoraj podmieniłem graty z tego większego do tego "normalnego") i można było ruszyć :)
Warunki kapitalne - bezwietrznie i coś solidnie powyżej zera (☞^o^) ☞ Apki pokazywały 5-6°C, a podczas jazdy zauważyłem nawet na budynku na Muchowcu +8°C ;]. Chwilę za zjazdem na Gawronów (tamtędy dziś rano jechałem) rękawiczki wylądowały w kieszeni i jechałem już o gołych palcach :). Super :))
Przy okazji wpadły kolejne fotki z Górnego Muchowca:


Później bardzo płynnie przez Zawodzie i skoro był czas, to przez Burowiec ¯\_(ツ)_/¯
Przy okazji fotka z Szopek ;]

W robocie szybka "graba" z Wojtkiem (debiut DPD w tym roku) i obaj ... do roboty :P
Po niej ... jeszcze cieplej!! MEGA SUPER!! :)). W domu jednak robota (za dużo tego słowa dziś) czekała, to na szybkości przez Nowy Nikisz :P

Nie mam za bardzo o czym pisać, to ino inna (chyba?) kałuża od lasu strony ...

... i informacja o tym że się popsuło, a że kopalnie biedne ...

... no to łapcie barierki i klimatyczną ławeczkę nad stawem :P

Dzięki :DDD
Objechać się da, pogoda (tak jak pisałem) wybitna ...

... marudzić nie zamierzam (. ❛ ᴗ ❛.)
Miało być bez kota? No cóż ... czekała ;)

Tak samo jak meblościanka która została spakowana do pliku hasiokowego typu .rar. A wiecie co jeszcze czekało za nią? ...

... kuleczki xDDDDDDD
Dziś nawet nie miałbym sił na rower, ale i tak za bardzo nie szło jak wyjechać heh

No to pociąg ...

... a my (po robocie) "walczymy" dalej ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ ;))
Kategoria Rower
DPD 5/2024 + Milowice
-
DST
38.49km
-
Czas
01:57
-
VAVG
19.74km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 14 lutego 2024 | dodano: 14.02.2024

Po górach czas na rower ʘ‿ʘ. Już w sumie wczoraj to planowałem, ale zaspałem :P. Znaczy do pracy zdążyłem, ale pociągiem (nawet punktualny był :P) ...

... bo z cięższym plecakiem mogłoby być różnie ;)
Wczoraj jeszcze rozmowy do późna z Magdą, dostałem (wspólną pewnie heh) walentynkę, i rura spać chwilę przed godziną pierwszą w nocy xD
Dobrze że dwie godziny się przespałem po obiedzie bo yyy mogło być różnie :P. I w sumie to było ... bo łóżko nie potrafiło mnie ponownie wypuścić ;). Wywlokłem się jednak o 05:20 i chwilę po szóstej zacząłem się gonić z czasem ...

... :DDDD
Czas na fotki oczywiście jednak był ^_^
Wyjazd z Piotrowic na Osiedle Zadole ...

... kałużę (dzięki Łukasz za wczorajszy ślad na Stravie) objechałem tym razem w całości po lewej stronie ◉‿◉

Czas ciągle był dobry, to na koniec odwiedziłem jeszcze (dziurawą jak ser) Szwajcarię xD. To znaczy boczne Szopienice, czy tam dzielnicę(?) Bagno. Jeden


Kija nie zabrałem ಠ ೧ ಠ :PPPP
W pracy o czasie, a podczas niej, nastąpił przerywnik w postaci pojechania (tramwajem już) na badania okresowe, a po pracy do domku. Wróć, nie do domku, bo po zeszłotygodniowe znalezisko nikt się nie zgłosił U^ェ^U
Sklep był ogarnięty już w poniedziałek - został mi ino transport ୧(^ 〰 ^)୨. Tym razem Mała Orkiestra Znaleźnej Pomocy zagrała dla małych piesków ^_^

Nic dla Pchły, nic dla Marshalla, a jako że nie jestem Caritas ... to się rozliczam :P

Piwko dla mnie, Snickers dla Magdy. Resztę pewnie rozwaliłem, ale to już nie pamiętam na co? Heh :P
==========
No to jazda na Sosnowiec ◉‿◉

Polnie + pierwsze "kotki " na drzewach (. ❛ ᴗ ❛.)

A w tym parku odbywały się pierwsze spacery z Marshallem => trochę go ogarnęli od naszej ostatniej wizyty ^_^

Towar dostarczony ...

... to do domku 〜(꒪꒳꒪)〜
Sosnowieckie Milowice rozwalone - dziura na dziurze, katowicka ulica Milowicka również, to może choć ścieżki rowerowe będą spoko? Tu mnie przecież choć autobus nie będzie próbował wkomponować w krawężnik xD

Ścieżka ...

... trzysta metrów ulicą ... i przez rondo ... zaś na ścieżkę. Brawo xD
Później już bez kombinowania przez ulicę Bohaterów Monte Cassino ...

... na Zawodzie, i klasyczne przez D3S (taaaak, kałuża dalej obecna), Brynów ...

... okolice galerii Libero + Zadole (od tyłka strony) do bazy ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
Tamże maszkety - zdecydowanie wolę takie prezenty niż pączki ... i pracę :P

Mogło być jednak zdecydowanie mniej smacznej :D

Ale co to, to nie :)
==========

Jutro więc też raczej rower - korzystać trzeba póki człowiek zdrowy ... i zdolny do pracy ತ_ತ :DDDD
Kategoria Rower
Skała 946m n.p.m. + podsumowanie górskio - butne 2023
-
DST
18.16km
-
Kalorie 1741kcal
-
Aktywność Wędrówka
Sobota, 10 lutego 2024 | dodano: 11.02.2024

Ponad dwa i pół miesiąca bez gór ತ_ತ. No może ten szlak (trzeciego dnia na Islandii) na ciepłą rzekę można do takowych zaliczyć, ale był króciutki. Nie liczy się :P
Po deszczowym czwartku i piątku w końcu zrobiło się jakieś okienko pogodowe. Magda po nocce, to widziałem, że nie mogę przeszkadzać i trzeba będzie się ruszyć z domu ʘ‿ʘ. Zresztą i tak mnie "nosi" ostatnio ... to było mi to na rękę ;). O rowerze nawet nie pomyślałem, bo tak jak na wstępnie napisałem ... tęskniłem za górkami 〜(꒪꒳꒪)〜
Tęsknota to jedno, możliwości to drugie :P. Musiałem pomyśleć nad szelakiem, który nie będzie za krótki, ale też nie będzie wymagający bo się zasiedziałem zdecydowanie. Mapy Łukasza nie działają, ale nie pamiętam żebym cokolwiek robił z Cięciny ¯\_(ツ)_/¯ :P. A że za dużo możliwości to tam nie ma - to padło na szlak zielony. Kombinowany oczywiście, ale o tym za chwilkę ^_^.
Pobudka, ogarnięcie kota, szybkie przywitanie z narzeczoną, wymiana

Całego zielonego i tak nie planowałem, ale i tak było ciasno czasowo. Do planowanych powrotnych pociągów miałem albo 4.5h, albo 6.5h => szlak idealnie wyśrodkowany xD
Półtorej godziny jazdy zugiem i melduję się w w/w miejscowości Cięcina:

No i co?

Dokładnie :D. Ale choć było cieplutko bo jakieś niecałe dziesięć stopni powyżej zera 〜(꒪꒳꒪)〜


Ogólnie do Cięcina jest bardzo sympatycznym miasteczkiem ◉‿◉. Fajnie się szło, czy tam tuptało, wierzyłem w siebie ...

... ale w końcu trzeba było zacząć nabierać wysokości:


Abramów (tu w sumie mnie nie miało być) ...

... i kitki => tym razem raczej nie głodne :P. Zabrana saszeta została na zaś :P

Z góry założyłem, że powyżej tysiąca metrów nad poziomem morza nie wchodzę (bo pewnie była by ślizgawka) ale aż takiej "kąpieli błotnej" to się nie spodziewałem xD

Udało się choć nie wywalić, przegapić skręt (taki tam dodatkowy kilometr czy dwa iścia) i wpaść ... w pierw ślizgawkę ...

... a potem w trochę zimy ;)

Cel jednak zdobyty :P




Na tym ostatnim to się chyba komuś coś przestawiło :P. Mógł choć ten ktoś dołożyć "jedynkę" na początek, to by wyszła data założenia pewnego kochanego klubu sportowego ;)
Dobra, widoczki ^_^


No to w dół i dedykacja do kolegi Trollinga, co uważa, że to BIKEstats i się tu wrzuca ino rzeczy rowerowe. O proszę - rower :PPP

A ja w dół ...

... niestety w kolejną padake ಠ ೧ ಠ


Ostatni widoczek ...

... szybkie mycie butów w Cięcince ...

... i nazot w punkcie startowym <( ̄︶ ̄)>

Lubię te stare zegary na dworcach ^_^
Ogólnie mega mi się podobało i super odpocząłem (. ❛ ᴗ ❛.). Przypomniało mi się też, że kiedyś to tylko samemu chodziłem po górach i było zawsze fajnie. Zobaczymy co ten rok mi przyniesie ^_^
Na koniec pierwszej części wpisu mogę ino pokazać mapkę ogólną ...

... i poinformować że na dworcu byłem z dwudziesto minutowym zapasem czasowym. Wykorzystałam ten fakt na nawodnienie :P
Powrót ino trochę kombinowany bo musiałem wysiąść w Goczałkowicach koło stadionu Łukasza Piszczka ತ_ತ. Sprawdziłem że Wisła mi jedzie za kwadrans, a toaleta była zajęta przez Grażynę i jej bombelka ತ_ತ
Cóż, rozmowa:
- nie wyjdziesz stąd dopóki nie zrobisz kupy
- aaaaaaa eeeee .·´¯`(>▂<)´¯`·.
- nie wyjdziesz!!!
- .·´¯`(>▂<)´¯`·.
Średnio xD. Lepiej było ogarnąć siku na świeżym powietrzu niż wchodzić w dyskusję z panią ;)
Reszta to już historia, zresztą tak samo jak podsumowanie ubiegłego roku ;). W końcu po czterech miesiącach doczekało się publikacji ᕙ( • ‿ • )ᕗ. I jeszcze raz podkreśle => Diobeł nie, nie przegapiłeś ;)
========================
Ruszyliśmy ponownie dość wcześnie, bo już szóstego stycznia Kropkowaliśmy do miejscowości Kozy i zrobiliśmy z Łukaszem i moimi znajomymi z uczelni Hrobaczą Łąkę :). Śniegu na tej wycieczce było ekhem ...

... tyle :D
Na całe szczęście już po dwóch tygodniach biały puszek spadł, i można było działać ;]. Odwiedzone zostały Czechy, a coroczny klasyk w męskim gronie odbył się w tym (a dokładnie to już w tamtym) roku na Słowacji. W sumie pięć szlaków z których pewnie coś wyląduje w topce, to nie będę się tu rozpisywał :P
Na ostatnim z nich wraz z Magdą odwiedziliśmy (jak się później okazało) ostatni raz chatkę na hali Radziechowskiej. O tą:

Rozebrali, bo ponoć niezły śmietnik się tam zrobił ;/
Później była Terhova (też będzie w top) i meldujemy się w cieplejszych klimatach :)
Ponownie odwiedzamy Czechy ...


... a później prócz Taterków przestój aż do późno letnich grzybków ;]

Jesiennie odwiedzone ino Muńcuł ...


... i Stożek ...



A zimowo => Klimczok


Tatry? Tym razem średnio => trzy ... szlaki ... emeryckie rozłożone na dwa wyjazdy i jeden nocleg. Co akurat sobie cenię bo po taniości heh :D. Plusik oczywiście za towarzystwo (◍•ᴗ•◍)❤






W przyszłym roku (teraz już nie wiem czy "na bank") wrócimy ^_^

==================
Ogniska ruszyliśmy z Diobłem na dzień przed majówką ...


... w międzyczasie jeszcze odpaliliśmy cosik z Magdą na osiedlu ...

... i po raz pierwszy wylądowaliśmy na jurze :) A później jeszcze dwukrotnie => tu i zakończyliśmy o tu :)))

Mapka malutka, ale co tam => jest końcówka listopada, transferu wuchta ... to wkleję :P

A tak prezentuje się górska mapka ogólna :)

Nie do powtórzenia w tym roku ¯\_(ツ)_/¯
===================================
TOOOOOOOOOPKA:
5. Szyndzielnia - Klimczok - Brenna => jednak to ląduje też w topie!! Niby na ostatnim miejscu, ale oprócz tego że Diobeł się połamał, a Marzena musiała zejść z kanapy i po nas przyjechać ... to szlak był w dechę xD. Na końcu ino trochę nawywijaliśmy xD => http://lapec.bikestats.pl/2198739,B-B-B-B-PPP.htm...





4. Namiot koło Ujsoł => był jeszcze jeden namiot na Wiśle Kamiennej ...



... ale to był ten namiot w lepszej postaci (. ❛ ᴗ ❛.). Szkoda ino Piotrka że nie zjadł porządnego śniadania, ale ogólnie był zadowolony, więc na plus heh. My zresztą też ... choć szlaki się nam rozjechały xD. Po noclegu były nawet cycki do oglądania :D. Te damskie Pani zasłoniła, ale facet to facet ...

... więc Magdzie pokazał wszystko co miał na górze :D. Nie wiem czy doceniła(?), ale raczej średnio :DDD => http://lapec.bikestats.pl/2211846,Rycerzowa-1226m-...




3. Janosikowe Diery => w sumie to w podsumowaniu powinien być też ten drugi dzień ...

... ale on choć zrobiony na farcie przed deszczem, i tak był ino zapełnieniem dnia środkowego. Po prostu jakbym Magdę wziął na diery drugiego dnia, to później by nie miała motywacji :P
Chyba pięć osób na szlaku spotkaliśmy, fajny techniczny szlak, obyło się bez kontuzji, a i nawet najwcześniejsze chyba w historii krokusy trafiliśmy (◍•ᴗ•◍)❤ => http://lapec.bikestats.pl/2174269,Janosikove-chyb...




Pierwszy szlak tego wyjazdu makabryczny i do zapomnienia :DDDD

2. Kaluzny => kolejny raz dość średnio pisać to w topce, bo zaczęło się od symbolicznego pożegnania ... Golfa Marzeny (ب_ب). Kurde, samochód tak podobny do moich, że nawet się nie musiałem się przestawiać żeby go prowadzić => a to wielka zaleta ಠ◡ಠ. Czas jednak mija, na szlak zawiozła nas Leonowa młodzież. A później to już piękne zimowe klimaty.
=> http://lapec.bikestats.pl/2155524,Kaluzny-choc-nie...






1. Zadna Ostra => najfajniejszy szlak zimowego i ogólnie całego roku!! Wyspany, nakawowany, po śniadanku i piwku, do tego przepiękny zachód, zejście z Łukaszem też bardzo śmieszne i sympatyczne - ogólne wszystko zagrało :). Konkurencji nie miał zresztą dużej, bo nocny jeszcze był względny, ten z dnia trzeciego to szkoda gadać, o ostatniego dnia to ino zameczek został zbutowany :D. Mamy zwycięzcę!!!!! => http://lapec.bikestats.pl/2157976,Zimowa-24-Blatni...








Obiadek też niczego sobie (◍•ᴗ•◍)❤
============
Oki, dużo czytania dziś mieliście, to na koniec ino przesłanie ode mnie, nie na jutro ... tylko na cały obecny rok ;)

Być może to było ostatnie takowe podsumowanie roczne. Długo się to piszę, człowiek się starzeje, a i plany na ten rok słabiutkie. Starość? ¯\_(ツ)_/¯
Kategoria Góry
DPD 4/2024
-
DST
29.32km
-
Czas
01:30
-
VAVG
19.55km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 6 lutego 2024 | dodano: 06.02.2024


Chyba że to kocyk i człowiek pod nim leżący - to Pchła woli takie :P
Końcówka poprzedniego tygodnia to ponownie deszcze niespokojne. Sobota poświęcona pierw na wycieczkę do miasta słynącego z zamku i targu ...

... później zakupy, lekkie kombinowanie jak zagospodarować półki w nowo kupionej szefie do pokoju, wycieczka do OBI, i ogólnie ogarnianie kwadratu (⊙_◎). Wieczorem padliśmy na pyszczki heh.
W niedzielę ino spacer (ok 7km) po dłuższym odespaniu ^_^. Udało się zdążyć przed deszczem? No jak widać nie xD

Jeszcze informacyjne tylko napiszę, że już nie ma możliwości przejazdu (duktem leśnym) z okolic Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Ligocie do Panoramy. Rwąca Ślepiotka ukradła mostek :P

Na rower to taka średnia opcja :PPP

Wczoraj (w ten dzień i tak się nie jeździ :P) lało, jutro ma padać, w czwartek znowu ma lać (choć Ventulsky nawet śnieg prognozuje), a w piątek ponoć znowu ... ma ino(?) padać. Faaaajnie ತ_ತ. Zwierzaczki karmę dostaną pewnie dopiero w przyszłym tygodniu, ale ja czekać na niego nie zamierzałem (•‿•)
Poranek i w sumie ... to mi się odechciało :P

Skoro jednak już byłem spakowany, to odezwał się mój wewnętrzny leń, i stwierdziłem że nie chce mi się przepakowywać :P. Czas dobry, jakiś 6°C powyżej zera, wiatr w plecy => komfort całkowity ʘ‿ʘ. Oczywiście bielizna termoaktywna na tyłku, bo jak wiadomo, lepiej się spocić aniżeli zmarznąć :P
Liczyłem na jakiś fajny wschód słońca, ale kiszka ...

... a jak zjechałem z Krakowskiej, to już strefę mroku na niebie ino widziałem (゜o゜)

Zrozumiałe to => byłem już bardzo blisko roboty :DDD

Dzionek fajnie szybciutko zleciał, ociepliło się o jakieś dwa stopnie Celsjusza, to można było wracać :). Szkoda ino że wiatrowy ani metra na sekundę nie zelżał heh xD.
Miałem wrócić śladem porannym (przez Nowy Nikisz) ale tu coś mnie tknęło:

Przez budowę nowego łącznika pomiędzy ulicami Gospodarczą a Porcelanową wiem, że szlak wzdłuż rurociągu nigdy już raczej rowerówką nie będzie. Ciekawiło mnie ino, co z tym króciutkim duktem przy stawie Upadowym. Sprawdzić to trzeba było ¯\_(ツ)_/¯
Ale pierw tam się trzeba było jednak dostać xD

Ufff, dobrze że tym szajsem od PKP nie musiałem się wracać, bo jak się okazało, wody gruntowe opadły i ten kąsek co mnie ostatnio uziemił był przejezdny ◉‿◉

Została sama Porcelanowa (roboty drogowe + korek), następnie D3S, i jak rano jechałem zakazem, to tym razem kałuże ...

... objechałem od drugiej strony. Na koniec to ino Ptasie + klasyczna Ligota i do bazy :]
Nie mam o czym specjalnie pisać na koniec, to łapcie filmik od Łukasza z Islandii (☞^o^) ☞
==============
Jutro (jak pisałem) deszcze => to pociąg pfff
Trzeba jednak szukać pozytywów ;)

:DDDDDDDD
Kategoria Rower
DPD 3/2024
-
DST
30.87km
-
Czas
01:35
-
VAVG
19.50km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 31 stycznia 2024 | dodano: 31.01.2024

Dziś już mega wyspanie - położyłem się wcześniej, a wstałem trochę później niż zwykle bo w okolicach godziny 05:30 :]

Wszystko było przygotowane do pracy i do kręcenia więc mogłem i oczywiście skorzystałem :P 〜(꒪꒳꒪)〜. Pchła zresztą też, bo od pewnego czasu już regularnie w nocy ciśnie puchaty ogon na kocyk pomiędzy mnie a Magdę heh (=^・ェ・^=)
Same warunki też na wypasie!! Temperatura jakieś dwie kreski powyżej zera, dość solidny wiatr po plecach, czas nie gonił, a samochody w końcu nie były oszronione ^_^

A tu "kolega" który mnie wyprzedził i grzeczne poczekał na światłach (xD) => nawet trochę na wiosennie jechał :P

Jak już pisałem, to czas miałem dobry i poczekałem sobie na Zawodziu na "nasze" pociągi ಠ‿ಠ. Tym po prawej Magda wraca z nocnej zmiany, a ten po lewej, to "Gibki Cug" czyli moja klasyczna forma dojazdu (prócz auta czy roweru) do roboty. Tak przynajmniej będzie do marca, chyba że rozkładu nie zmienią za bardzo ;)

A za Bagnem (ul. Roździeńska) jaśniutko ...

... choć wolałbym ładny wschód zobaczyć ;)
Powrót już taki fajny nie był => temperatura chyba się nie zmieniła, wiatr kierunku również nie zmienił, a prócz niego ... to dostawałem jeszcze po pysku mżawką pfff. O tak było "wspaniale" ತ_ತ


Więcej o trasie nie napiszę (Strava też ukryta), bo w pewnym miejscu między Szopienicami a Piotrowicami wracałem się troszkę bo spokoju nie dawał mi zauważony mokry pognieciony papierek. Okazał się finalnie takim papierkiem:

Na Milicję z tym nie pójdę, bo złodzieje i gnoje wydadzą na wódę (albo na granatnik), na żadnym forum też nie ma sensu pisać ... bo mnie zjedzą madki polskie socjalne. Napiszę więc tu. Jak ktoś zgubił taki papierek (albo znajomy czytelnika) i mi powie/napiszę gdzie go (+ -) znalazłem, to z przyjemnością oddam! ^_^. Jak nie (dam osobie tydzień), to kupię coś dla kociaków i piesków w schronisku w Sosnowcu - Milowicach. Co oczywiście udokumentuje :).
Jutro kontrolnie (plus pewnie jakaś naprawa) u zebologa, ale i tak mi nie szkoda, bo ma lać cały dzień xD. Pociąg to lubi ... pralka też xDDD
===========
PS: a to chyba jest najlepsze ( ´◡‿ゝ◡`)

Kategoria Rower
DPD 2/2024
-
DST
29.45km
-
Czas
01:34
-
VAVG
18.80km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 30 stycznia 2024 | dodano: 30.01.2024

Do bani ten styczeń ;/. W zeszłym roku, tego dnia, byłem już po pięciu DPD i "zrobiłem" tyleż samo szlakach górskich. W tym kiszka lekka ತ_ʖತ. Po przyjeździe z zimowego naprzemiennie albo było lodowisko albo padało ://
W weekend można było coś ewentualnie zrobić, ale byłem zajęty demolowaniem szkła na chacie xD. Po prostu lepiej nie mówić przy meblach że się je chce wymienić => bywają złośliwe xDD. Później odwiedziny brata Magdy, towarzyska wycieczka na Mysłowice w celu przekazania magnesików z Islandii, a w niedzielę ... to siły miałem ino na rosołek i szybki spacer (zdjęcia dla Wujka nie wyszły niestety) z Gochą po rezerwacie Ochojec. Też magnesik oczywiście został przekazany (. ❛ ᴗ ❛.)
PS: na plus kaczuchy piotrowickie ^_^. Jak się pojawiły około dwa lata temu to była ino jedna parka. Płodne chyba jakieś ;))

W poniedziałki się nie jeździ, a we wtorki już spoko :). Wczorajsza pogoda (zwłaszcza popołudniowa) zachęcała :))
Pobudka ...

... no akurat nie w maju, ino pierw o 03:40, a finalnie klasycznie po piątej rano ;]. Ciężko się niestety ogarniało więc później trzeba było gonić i wybrać najszybszy wariant dojazdu do roboty.
Do tego mrozik ...

... trochę przeszkadzał i powodował łzawienie oczu. Kulać się jednak kulało i tak dojechałem do Doliny Trzech Stawów gdzie to nawet nie próbowałem sprawdzać czy kałuża/lodowisko jest dalej obecne. Zostawiłem sobie to na powrót :))
Trochę nielegalnie wiec od razu pokręciłem o tu :P

Oczywiście nikogo nie spotkałem i wróciłem na D3S ^_^. Czas dalej gonił to ruuuura przez Nowy Nikisz:

Nie było już czasu się zatrzymywać, bo chwile wcześniej brudziłem sobie palce - łańcuch mi spadł :P. Szybciej by pewnie było pojechać przez Upadowy, ale tam nie ryzykuje z rana ;)
W robocie o czasie :))


O TO TO :DDDDDD
Nawet sympatycznie i płynnie zleciało te 8h i mogłem wracać ;]. Główny plan to wrócić na chatę, pośredni - ocenić kałużę ;). A dostałem się na nią przez Zawodzie ʘ‿ʘ. Piękne słonko i nawet temperatura (pięć stopni) na plusie "robiło robotę", bo rano było ponoć minus trzy heh. Wykorzystałam:


A kałuża za chwilę osiągnie status morza xD

No to śladem porannym ...

... na

... wróć samoloty :P
I do dziewczyn na szybkości. A nie, napęd zaczyna coraz częściej prosić się o lekarza, forma nie taka, starość heh. To nie na szybkości, ale najważniejsze że do celu <( ̄︶ ̄)>
================

Mi też możecie życzyć motywacji porannej bo jutro też zamierzam pokręcić :)))
Kategoria Rower
Islandia 4 i 5/5 => lodowiec + Czarna Plaża + odlot
-
DST
8.42km
-
Aktywność Chodzenie
Sobota, 20 stycznia 2024 | dodano: 26.01.2024

Ufff, ostatni wpis ┌(・。・)┘♪. Tym razem już z Pchełką na "WITAM" ฅ^•ﻌ•^ฅ. Pranie (jak widać) ogarnięte, mamy już czwartek (znaczy już piątek - pisałem dwa wpisy na raz) => czyli cztery (dziś już pięć) dni po przylocie :). Jak jeszcze raz mi jakiś debil powie, że zwierzęta nie mają uczuć to powiem mu ... że jest Adrianem ¯\_(ツ)_/¯. Kocisko po naszym przyjeździe tak się namiauczało, że pewnie sąsiedzi spać nie mogli heh. Gorzej że teraz to puchate dupsko się ciśnie co noc do łóżka xD. Zwariować można ... pozytywne "oczywiście" ;)
Oki, wracamy jednak do ostatnich dwóch dni jakieś niecałe 3000 km na północ od Katowic ʘ‿ʘ. Pobudka - już nie pamiętam jaka była => czyli pewnie ok. Śniadanie? No zjedzone. Motywacja żeby jechać trzy godziny autem żeby zobaczyć kawałki lodu - no też była ... bo przypomniałem sobie filmik jak Marzena z Łukaszem byli w tamtych rejonach ʘ‿ʘ. Na zachód słońca nie liczyłem, na euforię związaną z tym że trzeba było tam jechać wspomniane milion lat świetlnych ... też raczej nie xD
- Over Morfeusz, over
- nie słyszę, siedzę daleko stąd w Grecji 〜(꒪꒳꒪)〜
- aha (ㆁωㆁ)
Coś tam się jednak udało zdrzemnąć, olać (wspólna decyzja) spacerek na wrak samolotu (7km iścia, a czas naglił) ...

... oraz dwa wodospady (z czego pod jednym można ponoć przejść, ale to nie w tym okresie) i wylądować na parkingu w okolicach jęzora lodowca :))))
Najlepsze (a raczej w sumie najgorsze) było to, że do godziny 9:00 rano nie wiedzieliśmy nawet czy będzie możliwość żebyśmy tam zawitali ಠ﹏ಠ. Miejscowość Vik po nocnych opadach śniegu była nieprzejezdna ಠ﹏ಠ
Tak prezentowała się jednak rano:

Informacja o wznowieniu szlaku lądowego nadeszła o 9:00, a tu (powyżej) zdjęcie z okolic godziny 11:00. Uffff
Do tej mieściny wrócimy jeszcze na końcu relacji fotograficznej, a teraz konkrety :P
Doooojechali (☆▽☆)

Lodowiec, o tam 〜(꒪꒳꒪)〜

Jest i on => zdjęcia z ziemi i (chyba) z drona ;]



My idziemy dalej ...


... o tam :)

Szczyt :P

Zientas ciągle operował dronem, czy tam ktoś zoomem ...


... a my meldujemy się na naszym ostatnim punkcie widokowym :))


I nazot :)



Byłem, zobaczyłem :))


Choć ze dwa kilo pewnie przybyło :PPPPPPPPPPPPP
No to jazda w drogę powrotną ...

... na relaks na plażę ^_^
Tiaaa xD


===========
Po plażingu zawitaliśmy jeszcze do sklepu w zasypanym mieście => no napadało (xD) ...


... i zostało ostanie 40 minut jazdy! W domku prysznic + piwko i pakowanie ಥ_ಥ. Jacuzzi już sobie odpuściłem :P
Zorza gdzieś tam może była obecna, ale za chmurami niestety ;/

BTW: ta też jest zawsze spoko heh ;)

:DDD
============================
Spać się nie chciało, to w pokoju się pogadało, w okolicach pierwszej w nocy się pospało i ... się zaspało xD. Nasz naczelny pokojowy dzwonnik z Notre Dame (Piotrek) miał wstać o 4:30, ale coś ... nie wyszło xD. Wyszedł, a raczej wszedł budzący nas do pokoju Michał do i zaczęła się (udana?) gonitwa z czasem i dopakowywaniem się heh. Mieliśmy trochę ponad półtorej godziny jazdy na lotnisko, a przed nim trzeba było zatankować, zdać auta, i można było czekać na odlot do ojczyzny ʘ‿ʘ
Oki, wracamy jednak do ostatnich dwóch dni jakieś niecałe 3000 km na północ od Katowic ʘ‿ʘ. Pobudka - już nie pamiętam jaka była => czyli pewnie ok. Śniadanie? No zjedzone. Motywacja żeby jechać trzy godziny autem żeby zobaczyć kawałki lodu - no też była ... bo przypomniałem sobie filmik jak Marzena z Łukaszem byli w tamtych rejonach ʘ‿ʘ. Na zachód słońca nie liczyłem, na euforię związaną z tym że trzeba było tam jechać wspomniane milion lat świetlnych ... też raczej nie xD
- Over Morfeusz, over
- nie słyszę, siedzę daleko stąd w Grecji 〜(꒪꒳꒪)〜
- aha (ㆁωㆁ)
Coś tam się jednak udało zdrzemnąć, olać (wspólna decyzja) spacerek na wrak samolotu (7km iścia, a czas naglił) ...

... oraz dwa wodospady (z czego pod jednym można ponoć przejść, ale to nie w tym okresie) i wylądować na parkingu w okolicach jęzora lodowca :))))
Najlepsze (a raczej w sumie najgorsze) było to, że do godziny 9:00 rano nie wiedzieliśmy nawet czy będzie możliwość żebyśmy tam zawitali ಠ﹏ಠ. Miejscowość Vik po nocnych opadach śniegu była nieprzejezdna ಠ﹏ಠ
Tak prezentowała się jednak rano:

Informacja o wznowieniu szlaku lądowego nadeszła o 9:00, a tu (powyżej) zdjęcie z okolic godziny 11:00. Uffff
Do tej mieściny wrócimy jeszcze na końcu relacji fotograficznej, a teraz konkrety :P
Doooojechali (☆▽☆)

Lodowiec, o tam 〜(꒪꒳꒪)〜

Jest i on => zdjęcia z ziemi i (chyba) z drona ;]



My idziemy dalej ...


... o tam :)

Szczyt :P

Zientas ciągle operował dronem, czy tam ktoś zoomem ...


... a my meldujemy się na naszym ostatnim punkcie widokowym :))


I nazot :)



Byłem, zobaczyłem :))


Choć ze dwa kilo pewnie przybyło :PPPPPPPPPPPPP
No to jazda w drogę powrotną ...

... na relaks na plażę ^_^
Tiaaa xD


===========
Po plażingu zawitaliśmy jeszcze do sklepu w zasypanym mieście => no napadało (xD) ...


... i zostało ostanie 40 minut jazdy! W domku prysznic + piwko i pakowanie ಥ_ಥ. Jacuzzi już sobie odpuściłem :P
Zorza gdzieś tam może była obecna, ale za chmurami niestety ;/

BTW: ta też jest zawsze spoko heh ;)

:DDD
============================
Spać się nie chciało, to w pokoju się pogadało, w okolicach pierwszej w nocy się pospało i ... się zaspało xD. Nasz naczelny pokojowy dzwonnik z Notre Dame (Piotrek) miał wstać o 4:30, ale coś ... nie wyszło xD. Wyszedł, a raczej wszedł budzący nas do pokoju Michał do i zaczęła się (udana?) gonitwa z czasem i dopakowywaniem się heh. Mieliśmy trochę ponad półtorej godziny jazdy na lotnisko, a przed nim trzeba było zatankować, zdać auta, i można było czekać na odlot do ojczyzny ʘ‿ʘ
Kolejny raz miejsce przy korytarzu, kolejny raz w akompaniamencie płaczu bąbelków xD. Ja nie wiem, kiedyś jak się dziecko urodziło, to się szło z nim do kościoła chrzcić, a teraz ją tylko główkę potrafi podnieść, to je wsadzają do samolotu xD. Pewnie niektóre z nich to już by miały złotą odznakę dzielnego podróżnika samolotem heh :D. Na całe szczęście lecieliśmy na południe więc Morfeusz trochę dał odpocząć moim uszom, i w tym miejscu podziękowania dla wiatrowego, bo popchnął nas aż tyle, że lecieliśmy prawie godzinę krócej niż w środę. Dzięki byku ᕙ( ͡◉ ͜ ʖ ͡◉)ᕗ
Jakieś foto z Polski - od Dagmary/Michała ʘ‿ʘ

Serdecznie dziękuję wszystkim za super prezent, pięknie wspomnienia o((*^▽^*))o.
Największe podziękowania dla ludzi którzy ogarniali atrakcje, kierowców, organizatorów, ale jakbym miał dożyć, to na pięćdziesiątkę poproszę jakąś Jamajkę albo Kubę. I oddawać w Polsce umiarkowane temperatury xDDDDDDDD
NA KONIEC FILMIK :)))
================
A swoje najlepsze, do tego z dwiema paniami domu w nim ʘ‿ʘ

Zgadza się (◍•ᴗ•◍)❤
Kategoria Z Buta
Islandia 3/5 => Öxarárfoss w Þingvellir + Reykjadalur xD
-
DST
16.55km
-
Aktywność Chodzenie
Piątek, 19 stycznia 2024 | dodano: 26.01.2024

W końcu islandzka wersja tytułu wpisu, a i powitałka też ichsza ... taka od dziewczyn z wczoraj <( ̄︶ ̄)>
Jak pisałem że wstawanie drugiego dnia było ciężkie, to nawet nie pytajcie jakie było trzeciego heh. Po polowaniu na zorze i jacuzzi poszliśmy spać (w końcu w mega nagrzanym pokoju ʘ‿ʘ) po 3:00 w nocy. Znaczy chyba ;). Choroba filipińska ⊙.☉. Nie wnikać :PPP
Nie wnikałem też zbytnio w plany ekipy, ale coś mi się obiło o uszy, że rozsądnie było przełożyć dzień czwarty na ten dzień dzisiejszy. Na lodowiec było trzy godziny jazdy w jedną stronę i nikt nie wierzył że wszyscy wstaną tak wcześnie. Znaczy Dagmara wstała ... i żurek gotowała xDDD
Skoro można było dłużej pospać, to wykorzystaliśmy to do maksimum i na miejscu czyli na północnej części Parku Narodowego Þingvellir zameldowaliśmy się w okolicy godziny ... zaś nie wiem => albo chwilę przed 12:00 albo 13:00 xD. W szczegółach zdjęcia wychodzi mi godzina 12:43, ale Islandia była godzinę "do tyłu", to już sam nie wiem która to była godzina "na nasze" xD. Najważniejsze że było już dość długo jasno heh :P
Kolejne atrakcja w stylu "nie wiem gdzie jestem, nie wiem gdzie idę" ale skoro już usadowiłem swoje cztery litery w samochód, to mogli mnie wywieźć nawet na Sybir, albo na Grenlandię, bo była w sumie blisko xD
Zawieźli mnie jednak w te dziwne z nazwy (Þingvellir) miejsce z tytułu wycieczki 。◕‿◕。. Dziękuję :D. Pomijając fakt, że trzeba było trochę podejść pod górkę to było uroczo (◍•ᴗ•◍)❤
O tak => lubię ^_^


Widoki z góry przepiękne ...

... to fotka grupowa (◍•ᴗ•◍)❤

Będę miał z całą pewnością na pamiątkę heh ;)
Poszliśmy oczywiście dalej, dalej też Szpilberg dbał o relację filmikową ◉‿◉

Klimaty pośrednie:






Główna atrakcja => Öxarárfoss


Na powrocie był jeszcze kościółek, dwie szczeliny i cycki :P. Dam fotki żeby nie było :P



A nie pisałem że były heh ;)
Na parkingu ponowne przegrupowanie bo wymyślony został szlak nocny ʘ‿ʘ. Skład podobny do wczorajszego z jedną zmianą => opiekę nad Frankiem przejął Bartek (wrócili z dziewczynami do domostwa), a z nami pojechała jego żona Ewelina.
Przed szlakiem jeszcze do sklepu po chlebek tostowy i nawodnienie i mogliśmy wykonać takiego trochę ponad dziewięciokilometrowego wonsza <( ̄︶ ̄)>

A celem była taka oto atrakcja ;]
Ruszamy ;]



Dodawałem że rano nie wiało, a tu zaczęło? No to wiało, ale też niespodziewanie trafiła się atrakcja :)

Po polsku nic nie pisało ¯\_ಠ_ಠ_/¯ :P


W buntowniczego Bartka się jednak nie bawiłem :P

Na cel ...



... na celu ...



... i z celu :)))


Na parkingu ino zapłacić, wyrzucić śmieci i Janiol stwierdził że ...

Szybki transport na domostwo i raz - dwa do gotowania makaronu, bo jak wiadomo ...

... i to się zgadza ←(*꒪ヮ꒪*)
Na domostwie wpadła jeszcze jedna niespodziewana atrakcja. Dziękujemy kimkolwiek byliście :D. Chyba że ojcem dyrektorem ... a to też tam dziękujemy :DDD

Ogólnie bardzo dużo rzeczy ludzie w kuchni zostawiali, no ale tego to myśmy się nie spodziewali heh. Dokończona też została resztka alkoholu kupiona na bezcłówce (litr dobrej wódki czystej za 55zł, likiery 0,5l w takiej samej cenie - ogólnie miodzio), jakieś pluskanie w jacuzzi i do wyrek 〜(꒪꒳꒪)〜. Nasz pokój zasnął coś w okolicach 2:00 w nocy => korzystać z wolnego trzeba było ;)
====================
O tym kłamstwie w ostatnim wpisie

Lodowiec jednak omijaj :D
Kategoria Z Buta