Wpisy archiwalne w kategorii
Rower
Dystans całkowity: | 44106.92 km (w terenie 886.24 km; 2.01%) |
Czas w ruchu: | 2147:34 |
Średnia prędkość: | 20.38 km/h |
Maksymalna prędkość: | 68.44 km/h |
Suma kalorii: | 22255 kcal |
Liczba aktywności: | 973 |
Średnio na aktywność: | 45.33 km i 2h 14m |
Więcej statystyk |
Wybrzeże Trip cz 3.
-
DST
84.35km
-
Czas
04:29
-
VAVG
18.81km/h
-
VMAX
39.72km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ustka - Łeba
No od razu inaczej :) Ciepło, ładnie, w suchych ciuchach ok godziny 9.00 ruszamy w kierunku Rowów :) Pierw asfalt ... później bardzo przyjemny teren, podczas którego, nawet maruderzy rowerowi nie przeszkadzali zbytnio :) Przed latarnią singiel w terenie (+ wypych na cel) po niej trochę po polach, trochę po płytach, i asfalt do końca? No prawie ... bo kilka końcowych kaemów to teren i piach. Trudno :) To był za fajny dzień żeby się tam foszyć czy coś :) Przed Łebą ponownie asfalt i na kwartery, następnie następuje ogarnięcie napędów, spacer na obiad i ... wpada mi do głowy plan pt "rowerami na zachód z piwem w bidonach" :D Filip pierw niechętny, Łukasz od razu "za" - ostatecznie jednak całą ekipą pojechaliśmy :P. Opłaciło się - zajefajny zachód, urozmaicony chwilą rozmowy z kolesiem z Gilowic, który se nad morze przyjechał rowerem w 3 dni :) Jak to określił wariatów nie brakuje ;) Po zachodzie misja dom i spanie bo następnego dnia nie było dnia odpoczynku xD
Trasa:
Objazda i pierwszy pitt stop przy byłej a jak gorzelni :P
Rowy - dystans do Łeby jak dla nas nieaktualny, robiliśmy inny szlak - omijający wydmy ;]
Jezioro Dołgie Duże
Latarnia Morska - Czołpino
Ostrzegali :P
:P
Wjazd na bagno (inne niż powyżej) ... wyschnięte - ino mostek został :D
Trochę piachu i "drzwi" do miasta - mety
Spacerro + pierwsze maczanie stópek:
Wiadomo ;]
============================
Super że dzisiejszy dzień nie miał z tym dużo z tym zdjęciem, tani obiad, pogoda ok i nawet mało ludzi :)
Kategoria Rower
Wybrzeże Trip cz 2.
-
DST
124.51km
-
Czas
06:35
-
VAVG
18.91km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kołobrzeg - Ustka
Hmmm no coś w tym śmiechu jest ... wstaje człowiek po meczu (13go xD) i ostaje obuchem po głowie => diagnoza - cały dzień leje, jest zimno, do tego wmordemokrywind ;/
Coś w ten deseń:
Więc ubrani coś w ten deseń:
Jedziemy yyy ten deseń? ;/
Cóż ... kręcić trzeba było, żeby zaliczyć kolejny opłacony już nocleg. Szkoda dnia, bo były miejsca (Sianożęty, Sarbinowo, Mielno) i misje (np. do koleżanki do Darłówka) które chciałem ogarnąć i zobaczyć, a tak to je ino odhaczyłem przejeżdżając przez nie na szybko :/. Koleżanka odwołana niestety ;/ Szlak mokry, asfalty popękane, cały przemoczony poprzez jakieś kryzysy docieramy do Darłowa gdzie następuje popas i lekkie ogrzanie się w miejscowym kebabie. Zostaje ostatnie 38km które już siłą woli robię. Ostatnie kaemy w towarzystwie Łukasza - Filip nam odżył na końcu i startnął heh.
I zaś górki były jak rany, najszczęśliwszy byłem na domku :) Minus - w domku zimno, plus - w domku była kuchenka, która za suszarnie posłużyła :))
Fotki:
Ferwex kupiony już w Kołobrzegu - Łukasz już wyczuwał :D
Jest super, jest super, więc o co mi chodzi ...
Na szlaku:
Więcej fotek ni ma :P Endo umarło więc i telefony zostały wyłączone, bo i po co mają się narażać na zalanie :D
Nasze wieczorne były jeszcze bardziej smutne :D Kto widział ten wie :D
Wtorek - pierw suszenie ....
Potem na miasto z buta i relax ;]
Taki bajer na pokoju :)
======================
Skoro już o frytkach :))))
Kategoria Rower
Wybrzeże Trip cz 1.
-
DST
105.60km
-
Czas
05:26
-
VAVG
19.44km/h
-
VMAX
41.58km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Świnoujście - Kołobrzeg
Ahoj, w sumie coś tam chęci jest, więc popiszemy o pierwszej część urlopu :) Plan u mnie w głowie narodził się ok półtorej roku temu - dlaczego morze Bałtyckie? Bo w ciągu całego życia mego byłem nad nim 2 dni ;/ Miast nie znaju, a w sumie po co zbierać po jednym, skoro można większość zobaczyć za jednym zamachem ... na dwóch kółkach :)
==================
No to jazda :) Nastał w końcu wyczekiwany piątek - praca, babuszka, siostra, i spotkanie z Janiolem ogarnięte, można zatem startować na dworzec gdzie czekają już Filip i Łukasz. Dobrze że wcześniej wyjechałem, bo w parku trafiły się mi przygody ze sprzętem, zagrożenia czasowego jednak nie było, więc nieważne :) Pociąg w większości przespany, i nawet sprawnie osiągamy Szczecin. Tam szukanie rynku (durny podjazd xD), ogarnięcie sklepu, i dłuższa chwila czekania na pociąg nad morze. Przesiadka się udała (tłoczno ale co zrobić?) i w okolicach godziny 12:00 lądujemy w Świnoujściu ... gdzie na start gubię okulary heh. Akurat to tam ani nie drogie, ani sentymentalne i na całe szczęście to była ostatnia strata całego wyjazdu :)
==============================
Szlak hmmm no kulaliśmy się :)) Pierw męczyły płyty ... potem podjazd asfaltowy na Gosań, potem asfalty (myślałem że nad morzem bardziej płasko jest xD) i na dobitkę kostka brukowa, niszcząca mnie doszczętnie :) Ino jeden duży kryzys :D, małe się nie liczą :P
Ogólnie odcinek na plus i pogodowo i mentalnie - zważywszy że po pociągu byliśmy :) Przywitanie z morzem, 105km zrobione a do tego na następny dzień planowany był odpoczynek i mecz Polski z Irlandią Płn :)
Fotki i mapki:
Pozdro kuzyn :) Przebudziłem się idealnie na ćmika, rozprostowanie nóg i ... truskawkówkę :D 20 minusowy postój wykorzystany do oporu :))
Szczecińskie klimaty
I już na celu => ruszamy z Wybrzeże Trip!!
Trasa:
Okolice Międzyzdrojów ... chyba ;)
Góra Gosań 94m.n.p.m.
Pobierowo
Trzęsacz x2
Latarnia Niechorze
Niedziela - spacerro i atrakcje Kołobrzegu ;]
:D
Małe coś przed meczem ;] Kiełby oczywiście już "wyszły" ;)
===============================
W sumie racja :)
Kategoria Rower
Na domek pośrodku niczego
-
DST
85.45km
-
Czas
04:02
-
VAVG
21.19km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
No jak odpoczywam grzecznie mhmmm :D ale teraz basta, we wtorek teren i styka, relaksing przed urlopem ;] Rower planowo zobaczę dopiero w czwartek przy myciu i smarowaniu na morze :)
Ale w sobotę się jeszcze trochę chciało :) miało być Chechło, był pomysł na Kraków wyszły Suszec i lasy w okolicach Palowic ;]
Trasa:
Motywacja, motywacją - o godzinie 10 zjawiam się pod panoramą gdzie czeka Filip i jedziemy w kierunku Łazisk. Całkiem ładna hałda tam swoją drogą :) potem poprzez płyty betonowe, jakieś wioski, kąsek terenu (i jeden pitt stop :P) docieramy do hałdy w Suszcu => ta akurat okropna jest
============================
Łaziska
Cel nr 1
Cel nr. 2
Widoczek na powrocie
Zakończenie dnia ponownie na Przodowników :)
================================
ołłłłłł jeeee
Kategoria Rower
Ochajo + #8 DPD + Piotro
-
DST
51.63km
-
Czas
02:28
-
VAVG
20.93km/h
-
VMAX
44.49km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 1 czerwca 2016 | dodano: 01.06.2016
Witam, zaległości nadrobione można pisać na bieżąco :) a no i uważać na jakość zdjęć wrzucanych bo limit czuwa :D
===================
Wróćmy jednak do soboty, wtedy Diobeł mi przypomniał że bym grilla zjadł, ale takiego mięsnego mhmmm :) A że człowiek nie może mieć wszystkiego to nic stanęło na tym że rezygnując z kiełby na rybaczówce zdecydowałem się na KFC. Wracam z garażu już po wycieczce i dostaje esa od Janiola,"jutro u mnie grill na ogródku" ;] Tak więc co się odwlecze to nie uciecze :P => niedziela na tu100 i w poniedziałek miało być DPD ... niestety prognozami mnie postraszyli ;/ => miało padać od 12.00 yyy ... nie padało wcale xD. We wtorek służbowo w terenie więc na środę już musiał wyjść wyjazd do pracy bo w czwartek zaś teren - chyba że (do bani z tą pogodą ostatnio) zaś deszcz "przylezie" :)
=================================================
DPD tym razem rano przez Centrum i Zawodzie po pracy natomiast do babuszki trasą standardową, jedyne urozmaicenie to przejazd przez ul. Kosów bo ptaszki ćwierkały że zaś UM nam coś popsuł w ewidencji. Sprawdzone - zaś popsuł xD. Walka z wmordewindem na powrocie wyjątkowo była dziś super ... tym bardziej że ten wiatr mi burze odganiał :D W domu o suchości, zaczęło padać ok 45 sekund po tym jak wszedłem do domu heh. BeeSa uzupełnia mały wtorkowy wyjazd na klachy do Siostry :) Do Gochy normalnie, powrót przez parę duktów leśnych w okolicach Murcek ot tak bo wcześnie było :))
Urlop na liście w robocie wypisany odliczanie rozpoczęte :) trzeba się wygaszać pomału hehe
Niedzielnych trochę
Trasa wtorek:
Trasa środa:
Dziś w paru momentach było ciekawie :D
=====================
Z okazji Dnia Dziecka .... instrukcja :D
I z życia wzięte - Do Szopienic piasek przywieźli :D Równouprawnienie z yyy Afroamerykanami?:D
=============================
PS: Inwentaryzacja ronda z Endo :D
===================
Wróćmy jednak do soboty, wtedy Diobeł mi przypomniał że bym grilla zjadł, ale takiego mięsnego mhmmm :) A że człowiek nie może mieć wszystkiego to nic stanęło na tym że rezygnując z kiełby na rybaczówce zdecydowałem się na KFC. Wracam z garażu już po wycieczce i dostaje esa od Janiola,"jutro u mnie grill na ogródku" ;] Tak więc co się odwlecze to nie uciecze :P => niedziela na tu100 i w poniedziałek miało być DPD ... niestety prognozami mnie postraszyli ;/ => miało padać od 12.00 yyy ... nie padało wcale xD. We wtorek służbowo w terenie więc na środę już musiał wyjść wyjazd do pracy bo w czwartek zaś teren - chyba że (do bani z tą pogodą ostatnio) zaś deszcz "przylezie" :)
=================================================
DPD tym razem rano przez Centrum i Zawodzie po pracy natomiast do babuszki trasą standardową, jedyne urozmaicenie to przejazd przez ul. Kosów bo ptaszki ćwierkały że zaś UM nam coś popsuł w ewidencji. Sprawdzone - zaś popsuł xD. Walka z wmordewindem na powrocie wyjątkowo była dziś super ... tym bardziej że ten wiatr mi burze odganiał :D W domu o suchości, zaczęło padać ok 45 sekund po tym jak wszedłem do domu heh. BeeSa uzupełnia mały wtorkowy wyjazd na klachy do Siostry :) Do Gochy normalnie, powrót przez parę duktów leśnych w okolicach Murcek ot tak bo wcześnie było :))
Urlop na liście w robocie wypisany odliczanie rozpoczęte :) trzeba się wygaszać pomału hehe
Niedzielnych trochę
Trasa wtorek:
Trasa środa:
Dziś w paru momentach było ciekawie :D
=====================
Z okazji Dnia Dziecka .... instrukcja :D
I z życia wzięte - Do Szopienic piasek przywieźli :D Równouprawnienie z yyy Afroamerykanami?:D
=============================
PS: Inwentaryzacja ronda z Endo :D
Kategoria Rower
Nadmorski Tuliszów
-
DST
84.46km
-
Czas
03:46
-
VAVG
22.42km/h
-
VMAX
38.39km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
jak mówiłem tak czynie :) Filip robi mi tematy bees-ów hehe. I tu nie że się śmieje to akurat jest mega pozytywne jest :))))
Ustawka z Devilem i Gizmolem pod Mariackim o 10, chwila rozmowy i udajemy się na trip nad morze do Tuliszowa :) Szlak tym razem pierw przez Psary => słusznie odwrócony gdyż wiara z targu z Będzinie potrafi nieźle wyprowadzić z równowagi ;/
I tak se pojechaliśmy w sumie na spokojnie :) Filip mi już chyba z piąty szlak na Przeczyce pokazał :) i dobrze - jak z Zientasem pojadę to zobaczę jaki będzie grzeczny i od tego wybiorę ścieżkę => łatwiejszą lub trudniejszą :P Ta z dziś chyba najbardziej wypłaszczona, najfajniejsza i najszybsza gdyż z jednym pitt stopem zajęła nam ok 2 godzin :)
---------------------------
Na miejscu docelowym pierw nad zalew, potem pod sklep i nazot bo coś nam grzmieć zaczynało. Hektary przejechane, Pogoria IV (ekspresem :D) zrobiona to mała nagroda pod zamkiem w Będzinie się należała :) Łucznicy i rycerze czy tam sekciarze średniowieczni zrobili nam dzień :D kto był wie ale napisze ze brzuch mnie bolał ze śmiechu :D Od tego miejsca już standard, urozmaiceniem była ino przerwa na stawie Morawa i wizyta w KFC ;] Deszcz wytrzymał, czasowo też git, wsio na plus :) teraz Kraków ... albo Częstochowa choć cytując Filipa "Częstochowa jest super .... nie polecam" :D
Trasa:
Kato ;]
"Ukochany" asfalt Devila :D
Coś dla Janiola ;]
Zalew Przeczycko - Siewierski
Kuźnica Warężyńska
Widok z Zamku na os. Syberka w Będzimiu
Janusze na Szopienicach
=====================================
Na koniec mało bo mało ale szczęścia tyle co u kota poniżej :D
I tak se pojechaliśmy w sumie na spokojnie :) Filip mi już chyba z piąty szlak na Przeczyce pokazał :) i dobrze - jak z Zientasem pojadę to zobaczę jaki będzie grzeczny i od tego wybiorę ścieżkę => łatwiejszą lub trudniejszą :P Ta z dziś chyba najbardziej wypłaszczona, najfajniejsza i najszybsza gdyż z jednym pitt stopem zajęła nam ok 2 godzin :)
---------------------------
Na miejscu docelowym pierw nad zalew, potem pod sklep i nazot bo coś nam grzmieć zaczynało. Hektary przejechane, Pogoria IV (ekspresem :D) zrobiona to mała nagroda pod zamkiem w Będzinie się należała :) Łucznicy i rycerze czy tam sekciarze średniowieczni zrobili nam dzień :D kto był wie ale napisze ze brzuch mnie bolał ze śmiechu :D Od tego miejsca już standard, urozmaiceniem była ino przerwa na stawie Morawa i wizyta w KFC ;] Deszcz wytrzymał, czasowo też git, wsio na plus :) teraz Kraków ... albo Częstochowa choć cytując Filipa "Częstochowa jest super .... nie polecam" :D
Trasa:
Kato ;]
"Ukochany" asfalt Devila :D
Coś dla Janiola ;]
Zalew Przeczycko - Siewierski
Kuźnica Warężyńska
Widok z Zamku na os. Syberka w Będzimiu
Janusze na Szopienicach
=====================================
Na koniec mało bo mało ale szczęścia tyle co u kota poniżej :D
Kategoria Rower
Auto na trzy auta czyli rower kombi ...
-
DST
62.46km
-
Czas
02:54
-
VAVG
21.54km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
... mądrości Filipa jak zawsze w cenie, dobre i pozytywne ;))
-------------------------------
Dzionek przywitał mnie hmmm do bani pogodą ;/ Ale skoro już się umówiłem to się zebrałem i poprzez pitt stop na klachach na Ziołowej dociekam po 11 na miejsce zbiórki którą była dziś ul. Beskidzka. Na starcie czekają już Filip & Łukasz i jedziemy na Łysine w Bieruniu trasą standardową. Boże Ciało, bożym ciałem ale na całe szczęście na sklep "BROWAREK" w Lędzinach zawsze można liczyć :D
I tak zaopatrzeni w popitkę i hmmm pojedzone? docieramy nad jeziorko gdzie klachy o zbliżającym się wybrzeże trip - zaraz faktycznie jadłospis ustalimy heh no nieważne :) Ponadto zapadła też decyzja pt: "Jak spędzamy drugą część urlopu" wyszła Fatra słowacka zgodnie z wcześniejszymi założeniami - nic ino na pogodę czekać, prognozy złe nie są ale wiadomo co to są prognozy na 14 dni ;]
Powrót przez Świerczyniec, Tychy i Zarzecze, miało być 50 km ... wyszło 60 i kogo to co i po co :P widocznie tak miało być, dobrze że nie padało :) Pogoda ogólnie jak dla rowerzystów super, dobra wilgotność i temperatura :]
Niby Boże Ciało ale ha! to mi kwiatki pod koła sypali ;]
Przez noc popadało to uciekać z lasu trzeba było - choć uczciwie mogę powiedzieć że jeździło się w mega gorszych warunkach
Łysina - Bieruń
Browar - Tychy
====================
Taki szczegół :P
-------------------------------
Dzionek przywitał mnie hmmm do bani pogodą ;/ Ale skoro już się umówiłem to się zebrałem i poprzez pitt stop na klachach na Ziołowej dociekam po 11 na miejsce zbiórki którą była dziś ul. Beskidzka. Na starcie czekają już Filip & Łukasz i jedziemy na Łysine w Bieruniu trasą standardową. Boże Ciało, bożym ciałem ale na całe szczęście na sklep "BROWAREK" w Lędzinach zawsze można liczyć :D
I tak zaopatrzeni w popitkę i hmmm pojedzone? docieramy nad jeziorko gdzie klachy o zbliżającym się wybrzeże trip - zaraz faktycznie jadłospis ustalimy heh no nieważne :) Ponadto zapadła też decyzja pt: "Jak spędzamy drugą część urlopu" wyszła Fatra słowacka zgodnie z wcześniejszymi założeniami - nic ino na pogodę czekać, prognozy złe nie są ale wiadomo co to są prognozy na 14 dni ;]
Powrót przez Świerczyniec, Tychy i Zarzecze, miało być 50 km ... wyszło 60 i kogo to co i po co :P widocznie tak miało być, dobrze że nie padało :) Pogoda ogólnie jak dla rowerzystów super, dobra wilgotność i temperatura :]
Niby Boże Ciało ale ha! to mi kwiatki pod koła sypali ;]
Przez noc popadało to uciekać z lasu trzeba było - choć uczciwie mogę powiedzieć że jeździło się w mega gorszych warunkach
Łysina - Bieruń
Browar - Tychy
====================
Taki szczegół :P
Kategoria Rower
Kamieniołom Kozy
-
DST
140.11km
-
Czas
06:49
-
VAVG
20.55km/h
-
VMAX
66.74km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po górkownikach przyszła niedziela i cóż by tu zrobić. Filip zaplanował kamieniołom co uznałem za dobry pomysł :) Mniej fajna była ustalona godzina startu no ale w sumie lepiej wstać wcześniej i na spokojnie pokręcić niż się gonić. Słoneczny poranek, przed godzina 8 a ja zaiwaniam na garaż :D Następnie o ustalonej godzinie spotykam się z Zientasem i Devilem w okolicach pętli brynowskiej i jedziemy na Wesołą gdzie czekają już Filip i Łukasz. Jak kto myślał ze na spokojnie pojedziemy wspomniana dwójka już na start pokazała że ma inny plan :D Od razu od Mysłowic rura, chłopaki jak z procy wystrzelili zatrzymując się dopiero w ... Bijasowie - co bądź to jest, choć jak Filip stwierdził mają nawet kibel juhu cywilizacja. Spotkało się to z lekką dezaprobatą miejscowych "maszketniów" sklepowych ale co tam :P Popili, pogadali i pojechali do Góry w okolice stadionu Nadwiślanina po kolegę Filipa, Daniela który jechał z Rybnika. Pitt Stop i czekania na niego wykorzystane w sposób oczywisty :D
I tak już cała ekipą jedziemy na cel, który jest w sumie niedaleko ale niestety coraz bardziej trzeba się wspinać. W Kozach sklep i następne podjazdy które kończą się wypychem bo już bez przesady :D Na górce, relaks, izo, klachy (szukanie Bielska :D) i ogólna obijanka. Ocena - kamieniołom fajny, widokowo petarda!! a co do samego jeziorka hmmm w necie na wypasie a w realu no napisze że doopy nie urywa :D Zjazd z kamieniołomu yyy kamienisty, średnia przyjemność ale prawie każdy zjechał, prawie:
=> Filip - skrót wybrał, pewno się bał tych zakrętów wiec walnął se na krechę :D
=> Daniel - w sumie nie wiadomo :) bezpieczny wariant wybrał .... lub bardziej oszczędny dla serwisu rowerowego :D
Na powrocie co się nawjeżdzaliśmy zostało oddane, wypaśny parokilometrowy zjazd aż do miejscowości Bestwina - gdzie sklep :P Potem już w miarę sprawnie Czechowice Dziedzice, Goczałkowice (makabra z ludźmi) i do Pszczyny gdzie popas. Żeby nie było to tam była jakaś impreza i ludzi jeszcze więcej niż w Goczałkowicach heh.
Po kebabie mi już wszystko jedno - cel osiągnąłem, miałem 99,5km i było obojętne czy na pociąg czy do domu się kulamy. Stanęło na tym że walczymy i wracamy na kołach. Postój w Kobiórze i Podlesiu i każdy w swoja stronę do domku :) Filip se pozjeżdżał, ja miałem relaks, do tego o 3km pobity rekord długości wycieczki :) było by idealnie gdybym se łapek słońcem nie zjarał i rano w banie nie przysypiał xD
PS: do rekordu prędkości jednak niecałego 1km/h brakło ;] ale wiem że spokojnie do 70km/h się da :)
Trasa:
i 2000km się pękło ... 2007 jest dokładnie ;)
================================
Ekipa:
Mega fajna atrakcja, jeziorka, góry i ... widok Devila tyłka któremu się kierownica nie mieściła między barierki :D
Pierwsze górki
I na celu - Kamieniołom w Kozach
Efekt nicnierobingu xD
Pszczyna
Ostani cel przed domem => Kebs z frytami bez surówki ;]
===============
Klasyk na koniec :D
I tak już cała ekipą jedziemy na cel, który jest w sumie niedaleko ale niestety coraz bardziej trzeba się wspinać. W Kozach sklep i następne podjazdy które kończą się wypychem bo już bez przesady :D Na górce, relaks, izo, klachy (szukanie Bielska :D) i ogólna obijanka. Ocena - kamieniołom fajny, widokowo petarda!! a co do samego jeziorka hmmm w necie na wypasie a w realu no napisze że doopy nie urywa :D Zjazd z kamieniołomu yyy kamienisty, średnia przyjemność ale prawie każdy zjechał, prawie:
=> Filip - skrót wybrał, pewno się bał tych zakrętów wiec walnął se na krechę :D
=> Daniel - w sumie nie wiadomo :) bezpieczny wariant wybrał .... lub bardziej oszczędny dla serwisu rowerowego :D
Na powrocie co się nawjeżdzaliśmy zostało oddane, wypaśny parokilometrowy zjazd aż do miejscowości Bestwina - gdzie sklep :P Potem już w miarę sprawnie Czechowice Dziedzice, Goczałkowice (makabra z ludźmi) i do Pszczyny gdzie popas. Żeby nie było to tam była jakaś impreza i ludzi jeszcze więcej niż w Goczałkowicach heh.
Po kebabie mi już wszystko jedno - cel osiągnąłem, miałem 99,5km i było obojętne czy na pociąg czy do domu się kulamy. Stanęło na tym że walczymy i wracamy na kołach. Postój w Kobiórze i Podlesiu i każdy w swoja stronę do domku :) Filip se pozjeżdżał, ja miałem relaks, do tego o 3km pobity rekord długości wycieczki :) było by idealnie gdybym se łapek słońcem nie zjarał i rano w banie nie przysypiał xD
PS: do rekordu prędkości jednak niecałego 1km/h brakło ;] ale wiem że spokojnie do 70km/h się da :)
Trasa:
i 2000km się pękło ... 2007 jest dokładnie ;)
================================
Ekipa:
Mega fajna atrakcja, jeziorka, góry i ... widok Devila tyłka któremu się kierownica nie mieściła między barierki :D
Pierwsze górki
I na celu - Kamieniołom w Kozach
Efekt nicnierobingu xD
Pszczyna
Ostani cel przed domem => Kebs z frytami bez surówki ;]
===============
Klasyk na koniec :D
Kategoria Rower
Bez spiny na Murcek wyżyny
-
DST
35.33km
-
Czas
01:54
-
VAVG
18.59km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jakoś tak wyszło że trzeba przed Bielskiem się rozkulać :) Nooo żem się rozkulał zanim nogi zaczęły pracować to zostałem zahamowany :D Ale w sumie nie żałuje, start o 17 spod mego garażu (zgarnięty Zientas) i poprzez okolice Krzyża KWK Wujek (gdzie czekał Diobeł a dojechał Janiol) na misję "hałda Murcki" dodatkowo zahaczając o lasy tamtejsze. Z lasów wyszedł kibel :D i od razu na popit na hałdzisku :) Pogadali o tripach zimowo górskich w klimatach RZGW oraz o Piknikowych nocnych wyjazdach i ruszyli zaś do lasu, następnie przez Zbożową (gdzie wyszedł popas na Zientasa ogródku :D) do domku w godzinach nocnych. Wszyscy żyją choć Janiol przy Bażantowie niezły manewr przez krawężnik wykonał :D Teraz czas na górkowniki :)))))
Trasa:
W lasach w końcu przyjemnie :)
Ekipa na celu - górek niestety widać nie było ;/
Spontan ;]
==================
A co tam parę piwerek i troszkę grilla ;))
:D
==============================
EDIT:
Doszło z piątku Dom - Babuszka - Siostra - Dom ;]
Trasa:
W lasach w końcu przyjemnie :)
Ekipa na celu - górek niestety widać nie było ;/
Spontan ;]
==================
A co tam parę piwerek i troszkę grilla ;))
:D
==============================
EDIT:
Doszło z piątku Dom - Babuszka - Siostra - Dom ;]
Kategoria Rower
Konserwacja + testing
-
DST
43.93km
-
Czas
02:16
-
VAVG
19.38km/h
-
VMAX
48.06km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Witam :) Parę słów na szybko bo czas goni ... a i pisać się nie chce :D Z rana odwiedziny Devila i konserwacja kierownicy na ogródku. Potem na obiad i testy na szlaku Brynów - Batory (o dziwo nic się nie stało :D) - rybaczówka - Hałda - bar - Dom :) a z resztą co ja będę pisał :D
Miło, leniwie i w sumie dobrze że się ruszyłem :) Wieczorem ino piździć zaczęło xD
Z przygód ino akcja na Podlesiu gdzie nastąpił nawrót rowerzystów :D Leśne dziadki w niebieskim wozie z dmuchaczką stały :D Cóż nie wyłamaliśmy się przecież i przejechalismy po drugiej stronie nasypu :)
skrót :P
Umyty ;]
Paweł
Hałda Kostuchna
Ładnie się górki otworzyły ponownie :))
Z tej górki zrezygnowałem ale te mniejsze se mykłem już :)
i jeszcze dla babuszki kwiatuszki się znalazły ;]
Pierwsze bzyczki już się zaczynają ...
Kategoria Rower