Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Wpisy archiwalne w kategorii

Rower

Dystans całkowity:44106.92 km (w terenie 886.24 km; 2.01%)
Czas w ruchu:2147:34
Średnia prędkość:20.38 km/h
Maksymalna prędkość:68.44 km/h
Suma kalorii:22255 kcal
Liczba aktywności:973
Średnio na aktywność:45.33 km i 2h 14m
Więcej statystyk

Hałda Kostuchna towarzysko

  • DST 32.42km
  • Czas 01:37
  • VAVG 20.05km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 31 maja 2017 | dodano: 01.06.2017
Uczestnicy


Po służbowych ok 25km z buta (wtorek-środa) misja babuszką połączana z mitingiem na Stargańcu gdzie mieliśmy z Grzegorzem i Marcinem ustalić coś na bożociałówkę. Babciowe sprawy ogarnięte i mogłem spokojnie terenem pojechać na spotkanie :) Całkiem przyjemnie w lasach (wiatr trochę zbędny) więc po rozmowach na tematy różne dochodzimy z Diobłem do wniosku że jeszcze można Kostuchnę na szybko ogarnąć. Sprawnie docieramy do celu gdzie relaks na górze, zjazdy, wjazdy, owocowe - ogólnie co kto lubi ;] Powrót ponownie po ścieżkach leśnych (które o dziwno super płynnie szły) i przez Manhattan, Ochojec, Ligotę na garaż gdzie tradycyjnie pomału kończymy wycieczki :D Tym razem bez przygód heh.

Wisła przełożona na lipiec więc trzeba zaczynać myśleć nad opcją awaryjną na długi weekend - górki korcą coraz mocniej, oby pogoda ino dopisała i się coś ogarnie :)
====================
Trasa => endo wariowało w lasach na wysokości Ochojca ale finalnie w miarę ogarnęło temat ;]

Fotki:
Nowa ścieżka rowerowa (ul. Ostrawska bodajże się będzie nazywała) i hmm wjazd znikąd i zjazd donikąd, Katowice po prostu heh

Hałda - Beskidy dziś markotnie się pokazywały ;/ 
Wiatr jak zwykle :D



Zjazdy mniejsze i większe i do bazy ;]


=========================================
Lajfhak na dziś :D Nie ma za co :P


Kategoria Rower

Bieruń bo gorko

  • DST 51.67km
  • Czas 02:41
  • VAVG 19.26km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 28 maja 2017 | dodano: 29.05.2017
Uczestnicy


Wróćmy na ziemie - śląską ziemie że dodam. Ostrawa była fajna ale o Siostrę też dbać trzeba :) I tak skoro nogi w miarę zdrowe (o tyłku nie wspomnę ;-) => pacz wyżej co by mi się przydało) to można coś ukręcić. I tak mega wstępna ustawka czwartkowa finalnie się udała :) Na starcie o godzinie 14.00 na Ziołowej dokoptował się jeszcze (marudzący coś o hołdzie Murcki :D) Diobeł i w takim oto składzie wystartowaliśmy na Łysinę w Bieruniu w celu relaksu nad wodą ^_^
Trasa standardowa nie ma co opisywać i prócz małego defektu Marcina docieramy sprawnie w towarzystwie pięknie odkrytego Beskidu do celu. Tam chwila na chipsy, owocowe, czekoladę czyli do to osoby chcące zrzucić wagę lubią najbardziej :D Miło spędzona ponad godzinka i mega leniwy nawrót trasą praktycznie identyczną na garaż na litra izo i miting z Janiolem który dojechał "po swoim tripie" :-D
Powrót prócz ostatniego skrętu na garaż bez atrakcji. Mity o debilach z BMW jednak nie są gołosłowne jpierd kur jego mać.... Na ulicy Załęskiej sygnalizujemy skręt w ul. Stromą (w lewo) auta zwalniają a Sebix ryp na lewy pas i mija kolumnę. Jakby wykonał to 2-3 sekundy później to by wmontował Devila w maskę ... przy dobrym celu nas obu. Dobra na tyle ;] Jutro biuro, pierdole :-D
========================================
Trasa:


Fotki:
Kompany moje trochę za Ochojcem

Ul. Lędzińska czyli ... masaż tyłka xD

Beskidy z Zamościa

Beskidy z Blycha => na żywo o niebo lepiej wiadomo :)

Beskidy wróć Tatry z Beskidu => screen z kamerki z Rysianki. Bez sensu że to sprawdzałem, teraz mi jeszcze mocniej tęskno do górek

Nasz cel i nazot ;]

Sympatyczny weekend, teraz trzeba trochę służbowo podreptać i w sobotę Kraków ;] a po Krakowie serwis i wymiana kasety i łańcucha ... jak rany zawsze coś xD
Życie po prostu, niektórych spraw się nie przeskoczy hehehe ;)
=============================
A na koniec cos mniej miłego => Myśliwce się obudziły xD


Kategoria Rower

Tour de Ostrava (CZ)

  • DST 112.09km
  • Czas 06:05
  • VAVG 18.43km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 27 maja 2017 | dodano: 29.05.2017


Tym razem wyjazd wyczekiwany (-: I choć w sumie mega nie jestem za takimi masówkami to tym razem byłem nastawiony pozytywnie. Jak się stało że się skusiłem? Parę dni po poznańskiej majówce zostałem namówiony przez Sojera do zapisania się na wycieczkę do Ostrawy z AWF Katowice :-) Trip za darmo więc co mi szkodzi heh. 100 miejsc startowych rozeszło się w przeciągu 90 minut i wystarczyło ino z numerkiem czekać na odjazd :-) 
Przed samym wyjazdem oczywiście komplikacje bo wyhodowałem se drugie kolano xD

Kontuzja na całe szczęście okazała się mało groźna i nic nie stanęło na przeszkodzie coby ustawić się u mnie na garażu w sobotni poranek :-) I tak z Marcinem meldujemy się na rynku ok 7.30 gdzie po ogarnięciu listy ruszamy w kierunku Tychów. A no przed startem jeszcze udaje się na konsultacje z Panem mechanikiem w sprawie mojej przerzutki która tańcuje trochę - był w pakiecie więc co mi szkodziło => diagnoza: wszystko pięknie założone i o chuj mi chodzi xD
Wracając do wycieczki - tempo na start powalające :-D No ale niczego innego się nie spodziewałem. Mijamy spokojnie Kościuszki, Jankego, Armii Krajowej i tak olewając wszystkie czerwone światła i skrzyżowania jechaliśmy sobie tempem wiadomym gaworząc przy okazji :) I tu parę słów w kwestii świateł : impreza była zabezpieczona przez dwie psiarnie z przodu, dwie z tyłu, mechanika, karetkę i straż miejska, do tego w newralgicznych skrzyżowaniach stały dodatkowe patrole oraz ekipa organizatorów wstrzymująca ruch, nic ino jechać. Tychy przejechane i wpadamy do Wyr gdzie niestety dwóch uczestników i organizatorka łapią zająca. Noga do szycia i koniec wycieczki do jednego Pana. SPD dobra rzecz ale niestety to one tu zawiniły :-\ kolega miał praktycznie zdrowe szansę na ratunek i skończyło się tak jak skończyło. Pan do karetki a karawana jedzie dalej. I tak do postoju w jakiejś psiej wulce (Zgoń) i jazda dalej przez Suszec, Kryry (:D) w stronę granicy. I o dziwo to był bardzo dobry pitt stop gdyż każdy pogadał i o dziwo jakieś tempo zaczęło być :-) do tego miejsca wychodziła średnia w okolicach 16 km/h :-D Choć po raz kolejny muszę napisać że w pewnym momencie po prostu serce nie pozwoliło wyprzedzać hahaha.
Pani Holka ^_^ na starcie zjawiło się ok 15 osób z zaprzyjaźnionej Ostrawy


Następnie jedziemy na Warszowice, Pniówek, Jastrzębie aż do granicy w Gołkowicach gdzie opuszcza nas polska obstawa która zostaje zamieniona na dwa policyjne skuterki które delikatnie mówiąc miała na nas wyje*ane oj powinni się wstydzić xD A karawana jedzie a raczej toczy się dalej. Po przejechaniu ok 80km cześć ekipy po prostu siada. Cóż niby fajnie się mówi 100km heh => lepiej se wyobrazić gorzej wykonać :-D Był więc czas na podziwianie kraju morawskiego, oczywiście w granicach rozsądku coby komuś w tyłek nie wyjechać. Po ok 25km meldujemy się yyyy za Ostrawą. No i kibel niby piwo, niby obiad bardzo dobry za darmlo no ale nie ma lentylek dla Gosi i Tosi. Trudno obejdą się :P Na obiad udało mi się dostać w pierwszej turze jak większość stała po piwo pojadłem. I co by tu? stać w kolejce (po browar) mi się nie chciało więc stwierdziłem że zapakuje se już do auta krossiwo. Genialny ruchu taktyczny to był bo ... za mało aut zamówili i cześć rowerów musiała być rozkręcona i jechała w lukach autokaru. Cóż nie mogą sprawa :-) Nie mówiąc o jednej koleżance która by bez roweru pojechała :D Wróciłem, zrobiłem 3 piwka i wyjechaliśmy w stronę domu :-) I tu ostatnia niespodzianka :-) postój w Ostrawie nooo i toy toy :-D i sklep ole. Takie ole to było że przez 20 minutowy czas wolny sklepu nie znalazłem :-D No ale od czego jest Sojer? Wskazał drogę i tak jeszcze z dwoma kolegami polecieliśmy do Tesco. Warto dodać że było już po czasie zbiórki. Szybkie zakupy i krokiem mzum-owskim do busa. Zdążyłem, koledzy już nie wiec po starcie jeszcze chwilę czekanie i powrót w wesołym autobusie do Katowic. Na AWFie rower mój już czekał i na spokojnie z buta do domu, nie ma co ryzykować wczoraj ponownie policja sprawdzała jakie płyny przyjmowali rowerzyści na D3S i w parku Śląskim...
Pedały xD

Reasumując udana impreza - warunki idealne, zero wiatru :) Drażniły mocno górki: wjazdu z prędkością ok 10km/h, zjazdy natomiast spowalniane żeby broń boże 25km/h nie przekroczyć xD Cóż bezpieczeństwo, rozumiem. Organizatorzy na medal a ja w końcu odwiedziłem Ostrawę i choć spiekłem se ręce to ogólnie mega na plus :))))
===========================
Trasa:

Fotki:
Start na katowickim rynku

Katowice, ul. Jankego - tłumy tłumów heh

Wyry => chwila po dzwonie kolegi - gonimy peleton

Z trasy - policja prowadzi, karawana jedzie. Dość żwawy odcinek tu był :)


Złapani na pitt stopie heh

Peleton ciśnie ulicą a ja obieram azymut na ścieżkę rowerową :D


Kopalnia Węgla Kamiennego „Pniówek”

Jastrzębie i chwilowa jazda na czubku stawki

Pora na Czeską część wycieczki, ok 25km do mety


ten znak wygrał internet hehehe, nie udało mi się go złapać więc wklejam z neta :)

Wężykiem ....

... do czasu :) zator :D

I piknie ;]

Górka poprzedzająca taka se ale dla takich widoków aż peleton opuściłem :)

Obiad na trawce sponsorowany przez organizatorów do tego ciasto i woda. A że ja nie zwierze to wodę olałem :P

Piwo po czesku więc lane od góry - swoje trzeba było odczekać

Autor też się wklei a co :P

Chwila na rynku, odebranie "medalu" fotka i do domku ;]


===============================
Albo do roweru - jestem mega ciekaw cześci autobusu jak dotarła :DDDD


Kategoria Rower

Jankowice, Bojszowy & Ochojec

  • DST 81.18km
  • Czas 03:46
  • VAVG 21.55km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 21 maja 2017 | dodano: 22.05.2017


Po leniwej sobocie gdzie zrobiłem ino spacer z Żubrem w celu rozruszania obitego piszczela przyszła niedziela i hmm ponownie co by tu? Z założenia miałem kierunki dwa: Jaworzno i koparki lub Pszczyna => miał zdecydować wiatr i opady nocne (-: Padać w nocy nie padało do tego prognozy mówiły o wietrze z północy na południe więc Pszczyna ^_^
I tak start o 10.30 i jazda w kierunku Tychów. Całkiem miły odcinek jak zawsze, trochę nudny już ale nie będę wydziwiał heh. Następnie przez wariacje GPSa docieram do Studzienic gdzie po minięciu pierdyliarda rowerzystów olewam Pszczynę. Jak na takiej dziurze tyle osób kręci to wiadomo że nie ma sensu się pchać na park, nawet słynny kebab nie korcił bo w sumie byłem pojedzony :-) Tak więc następne pytanie : Brzeszcze czy Bojszowy? Pszczyna będzie przy okazji bożociałówki i Wisły, Brzeszcze znając świat ogarnę po wycieczkach z AWF-em przy okazji Oświęcimia. Jazda więc na Bojszowy które dość miło przyjeżdżam i kieruje się na Lędziny. Tam zaczyna wiać więc dobry w sumie omen żeby z Klemensa pooglądać Beskidy :-) Szkopuł w tym że na kościół jechała wuchta spalinosmrodów co oznaczyło jakąś "imprezę" więc na miejsce obserwacji wybieram pobliską górkę i ciszę i spokój ;] Setka by pękła jak złoto ale po co jak piesek czeka? heh => misja więc Ochojec i jeszcze po dobrym siostry rosołku na małą pętle z buta :-) Następnie dopinając dzień odwiedzam babaszkę i do bazy. Wiatr dziś mega nieuczciwy, miał być w plecki w drodze tam a kręcił jak nic, za to nazot no piękny wmorde xD
Za tydzień Ostrava, forma niby jest ale sprzęt raczej do mechanika, biedny Diobeł się narobił a piąty i szósty bieg skoko (przy ruszaniu) tak że masakra. Cóż, ogarnie się jakoś przy okazji :-)
Trasa:
Między Paprocanami a Studzienicami GPS wariował (czas leciał a dystans się zatrzymał) - przez to są małe niedokładności

Fotki:
Pitt Stop Tychy => sakwa schowana do szafy ;]

Kraina wiecznych kałuż ... wiecznie żywa :-)

Zła droga

Dobra droga :-P

Pitt Stop z czymś orzeźwiającym

I w sumie wyszło że to cel był heh

KWK Piast - Ziemowit

Widoki z Lędzin w stronę:
- Klemensa i (wyjątkowo dziś upartych) Beskidów

- Tychów

- Hałdy Ziemowit => warunki wietrzne na górce widoczne ;]

Nowe oznakowanie na Zamościu, co do odległości podanych bym polemizował ...
EDIT: choć w sumie nie, jadąc mega na około (szlakiem) tyle może wyjść ;)

Pozostała cześć trasy już ofocona już milion razy więc po oszczędzam transfer na Czechy :D
==========================
Część piesza

i Szuwar wodny heh

==========================================
Coś w tym jest

:D


Kategoria Rower

DPD 1/2017

  • DST 25.51km
  • Czas 01:13
  • VAVG 20.97km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 19 maja 2017 | dodano: 20.05.2017


Coś późno w tym roku zacząłem misję pt: dojazd do pracy xD Już spieszę z wyjaśnieniem, po a) rok temu jednak wiśiała myśl o zbliżającym się Wybrzeże Trip i trzeba było się przygotować, po b) natomiast plan był inny. Zakładałem iż jak najszybciej skończyć teren służbowy coby tam od lipca już regularnie pylać te 25km do roboty. Szkopuł w tym że im więcej robiłem tym więcej dokładają więc ... niech się walą :P W budżetówce ponoć się nie można przemęczać :P
===============
Sama jazda miła, z rana ino lekko rześko :) Po pracy garaż, do babuszki, miting z Siostrą i Arją, później Zientas a powrót po 3.00 nad ranem sprawił że sobotą jest leniwa heh. Jutro może się kajś karne ;]

Trasa rowerowa => skopiowana, endo oszalało w obu kierunkach xD

Fotek nie ma bo w obie strony się śpieszyło ;]
Trasa piesza:

=================================================
:D


Kategoria Rower

Do babuszki przez Orzesze

  • DST 61.37km
  • Czas 02:58
  • VAVG 20.69km/h
  • VMAX 52.89km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 17 maja 2017 | dodano: 18.05.2017


Wkurzony na GieKSe jestem dalej ale życie toczy się yyy dalej => a poza tym: pogoda sprzyja, czas sprzyja więc trzeba trochę pokręcić (-:
Szybki obiad po terenie służbowym i hmmm co by tu? W sobotę już miałem na oku Orzesze ale nie wyszło to może dziś? W sumie bezpieczna opcja bo jak by coś nogi nie nosiły albo czas za bardzo gonił to zawsze można było zostać w lasach panewnickich ^_^ Plan jest i ......... kłopot na start (xD) gdyż jakieś chmury zaczęły się zbierać nad garażem mym. No nic ryzykujemy najwyżej ino na Piotrowice wykręcę => zawsze jakieś 7km wpadnie :-P

Rozwiewając na start wątpliwości pogoda wytrzymała aż nadto, super warunki prócz oczywiście wiatru w ryj mniej więcej w połowie tripu. Ale nie to było najgorsze, najgorsze były owady xD I do czego zmierzam, słonka brak więc po co bryle? To była ustawka jawna i spisek much, robaków i innym pyłków które zorganizowały se zawody który lepiej mi piźnie w oko xD Do tego za karę parę nieudaczników bez celność zjadłem i mamy komplet :-D No nic, cóż zrobić? - uciekam na asfalt (miejscami furgający kurz i piach - mniej białka od robaków ale też postanowiłem skosztować xD) później znów las i ląduje w sumie z wewnętrznego przymusu na Chudowie. Następnie przez w/w wmordewind ogarniam Bujaków, kąsek Ornontowic i Orzesze gdzie zawijam pętle i kieruje się na Łaziska. No i chyba ostatni raz ta opcją wygrywa xD Podjazd na podjeździe normalnie sinusoida jakaś ;/ Po jakiś 3-4 wyjazdach już mnie nawet zjazdy nie cieszyły bo wiedziałem co się czai za rogiem heh. Zjechałeś? to zasuwaj nazot na górę xD Zdecydowanie bardziej lubię płasko :-P

80m na 2,5km - później nie lepiej, dobrze że wiatr hamował bo by za sympatycznie było xD
W takich okolicznościach dotarłem do Mikołowa gdzie mała nagroda, piwko malinowe w towarzystwie pierdyliarda komarów (jupi znów się pojawiły...)  i do babuszki na obowiązki geriatryczne heh. Po odwiedzinach została ino misja dojazdowa do garażu na dwa żubry :-)
Ogólnie na plus :-P
========================
Trasa:

Fotki:
Gdzieś w okolicach Rety Śmiłowickiej

KWK Halemba (nieczynna)


Relax przy zamku ;]


Kopalnia Węgla Kamiennego Budryk => Szyb VI Chudów
Ciekawostka z Wikipedii => w 2015 roku zakończono pogłębianie szybu VI Chudów do 1320 m, przez co stał się on najgłębszym w Polsce

Górka św. Wawrzyńca => tu liczyłem na jakiś szczyt z widokiem a wpadłem na cmentarz yyy bez widoku :D Chwila przy necie z fona, lokalizacja (Góry św. Wawrzyńca 357 m n.p.m.) i dochodzę do wniosku że się nie opłaca zjeżdżać zwłaszcza ze czasowo było już delikatnie średnio

Tyle brakło i 2-3m wysokości

Mikołów podczas podjazdu w tle yyy podjazd i hałda Skalny w Łaziskach przy KWK Bolesław Śmiały
Dość klimatyczny to był odcinek (Łaziska - Mikołów), dużo fajnych widoków - zdjątek nie ma bo przerw nie było, chciałem to mieć za sobą poprostu ;)

Maszket :))

Lasy Katowickie w końcu zielone :)

I finito ;] Do następnego :)
=============================================


Kategoria Rower

Błotne Tychy

  • DST 58.15km
  • Czas 02:48
  • VAVG 20.77km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 maja 2017 | dodano: 14.05.2017
Uczestnicy



No i wracamy na Śląsk ;-) Przez parę dni chciałem odpocząć od roweru więc zająłem się sprawami bieżącymi ale nastał weekend ... i cóż by tu, jeden telefon do Diobła i się wyjaśniło, jedziemy gdzieś :-) Do parki dołączył się Grzegorz i tak na ustawce na Akademikach zjawiamy się w komplecie w okolicach godziny 13.00. Pierwotnie miała być 12.00 ale co?:P weekend jest (-:
I tak opcje: ja na Orzesze, Grzegorz Rybnik ale to Marcin miał decydować więc padło na Paprocany :-) Niby byłem przeciwny bo raczej chciałem po deszczach unikać terenu ale w sumie to co mi  szkodzi ^_^ I tak wyjechali i przez Zarzecze i Mąkołowiec ogarniamy bar przy stacji na Żwakowie gdzie następuje cytrynowce heh (przynajmniej u mnie :-P) => następnie ogarniamy jezioro do około i nazot przez kebab do Lędzin na słynny mostek i do bazy :-) No i co by tu o ostatnim pitt stopie :-P no długi był :-D Później jeszcze parę chwil z Marzena i czekamy na jutro na grilla ^_^
Dobry to był dzień ale chyba muszę zacząć piwa pić na rowerze bo przez większość drogi spokój a jak się na garażu rozgadali to skończyć nie umieli hehehe
Trasa:

Fotki:
W lasach mokro ale uroczo w końcu

Sprzęty w miejscu wiadomym

Paprocany 


!!!

Obiad => Grzegorz dobrze wybrał ;-) najlepszy ostry sos od dawna, w końcu piekło wzięte z warzyw a nie keczup z chili xD

Górny Śląsk :D

Mostek i wasza brudność Krossiwo


Trasa Tychy - Mysłowice :D Emigranci czy co?:D

=======================
Dziś żaby zdominowały BeeSa :P


Kategoria Rower

Poznań Trip cz.5 => Ostrów Lednicki + Murowana Goślina

  • DST 107.86km
  • Czas 04:38
  • VAVG 23.28km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 5 maja 2017 | dodano: 08.05.2017


Czwartek zgodnie z planem deszczowy tak więc pożytkuje go na poranne (taaaa) odwiedziny u kuzynki i w ogólnie na odpoczynek przy żubrze czy tam paru no nieważne :-P
Piątek natomiast pogodowo idealnie - zero opadów (choć słonka też jak na lekarstwo), wiatru i temperatura w okolicach +17*C i jedyne co martwiło to fakt że nie szło planu dnia podomykać. Bo na ok. 16.00 Kuzyn, wieczorem Gajus a mi też się nie uśmiechało wstawać o tam 7.00 rano. Na całe szczęście Bejbe z głową na karku zorganizował wsio tak ze moglem pospać, odebrać niespodziankę z Poznania i zostałem nakierunkowany na szlak mój na dziś ^_^ Tak więc wstając po 10.00 na spokojnie po godz. 11.00 ruszam (przez siedzibę RZGW) w kierunku Pobiedzisk za którymi znajdują się tereny historyczne. Ścieżka niestety taka se na rowery ale przynajmniej pobocze szerokie (-: Po dojedzie do Ostrowa chwila relaksu, podglądanie z daleka wyspy i fruuu na druga stronę jeziora na rybę. Brama Ryba na Polach Lednickich popaczona i nawrót w kierunku Poznania. Z trzech tras wybieram trasę przez Murowaną Goślinę (piękny ryneczek) który była bardzo sympatyczna do czasu Sławicy Wielkopolskiej - ciut jednak za duży ruch był. Całe szczęście że w bardziej hardcorowych odcinkach ścieżki rowerowe porobili ;-)

Ogólnie na plus (z malutkim kryzysem na ok 65-70km) udaje mi się dojechać do bazy z drugą setką w tym roku - była jeszcze jedna wieczorem w parku ale taka chyba się nie liczy :-P
Trasa:

Fotki:
Czwartek - gnój ;]

I piątek =>
Zawsze śmieszne :P


Huragan Pobiedziska :)

Przed wyspą i przy wyspie i za wyspą heh



Miły pitt stop
+ okolica => jakieś duchy fruwały koło telefonu:P


Ryba i w pytę dużo mleczyków ^_^

Z powrotu - ponownie kolega na słupie ;]
Sześć gniazd minięte po drodze, oby to czegoś nie wróżyło xD

Piękna prosta :) Bez wiatru super się jechało :)

Pitt Stop kolejny
PS: dupy od telewizora są wszędzie :D


Okolice Łopuchowa =>chyba komuś się z barierkami nudziło :D

Sama końcówka wycieczki =>oczyszczalnia Koziegłowy pod Poznaniem.

===============================
PODSUMOWUJĄC: Na pewno narzekań nie mogę, ich infrastruktura rowerowa niszczy, Krupa może się mega mocno schować. Jedyny malutki minus muszę postawić przy skrzyżowaniach a konkretniej ich sygnalizacji świetlnej: nie dość że co chwila światła to jeszcze czeka się długo na zmianę i to nieważne czy jedzie się ulicą czy ścieżka rowerową :-/ No ale nic ok 360km się udało zrobić, do tego dwa grille, wuchta spotkań i w sumie wsio git majonez ^_^ Nie wiem jeszcze kiedy ale wrócę tu jeszcze z Krossiwem bo warto nad Warto heh. Co do topografii to fakt płasko trochę, choć górki też się zdarzały :) No nic kończę te pisania wrócę na bank bo zamek na wyspie trzeba zobaczyć, jezioro Niepruszewskie i te Wronki przez Szamotuły i Oborniki i jeszcze na bank się coś znajdzie :)
Pozdro i do następnego już ze ślunskiej ziemi (^_-)

=======================

EDIT: Soboty już nie będę "dłubał" => 8km w deszczu w Poznaniu + 5km z Kato na garaż w słonku ;] W pociągu bez atrakcji => rowerów komptet xD


Kategoria Rower

Poznań Trip cz.4 => Grilos w Skórzewos

  • DST 54.02km
  • Czas 02:31
  • VAVG 21.46km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 3 maja 2017 | dodano: 08.05.2017


Dobra co do wyniku meczu finałowego o Puchar Polski miałem się nie wypowiadać więc nie będę :P
Ja natomiast wymasowany, wydrapany, z nastawionym kręgosłupem (dzięki za wszystko) wyruszyłem w stronę domostwa kuzyna w celu następnego grilla :-) Opcje miałem w sumie dwie albo asfalt albo znów uderzyć w stronę Rusałki i pojeździć po lasach :-)
Wybrałem tą pierwszą bo prostsza :-P I tak spokojnie przez korki na ścieżce rowerowej na Ogrodach oraz 2 patrole policyjne (akcja powrót z majówki xD) osiągam Skórzewo. Tam spokojne owocowe, grill (dzięki kuzyn ^^) i powrót gdzie nogi stwierdziły że damy radę na około (-: Odjazd ok 17.00 i cel posprawdzać co słuchać w kierunku północnym. Skoro już Wronki olane to choć Rokietnicę i Sobotę se objadę ;] Tak więc stawiam na objazd i niby wszystko fajnie yyy niby (heh) bo około 35go kilometra chwyta pierwszy na tym wyjeździe kryzys, cóż zrobić "nogi do prania" i ten pięciokilometrowy odcinek z wiatrem w ryj dał popalić xD Później już droga powiatowa (+ kolejne patrole smerfów) która po majówce była hmm oblegana i przez Piątkowo i Stare Miasto do bazy głównej czyli na Wichrowe Wzgórza :-)

Dwa tripy i zaś wiatr xD jak rany co z tym Poznaniem? Gdzie nie pojedziesz tam wieje xD
Cóż jutro dzień przerwy i można pić (herbatę) :-D znowu :-D
Trasa:

Fotki:
Małe przykłady ścieżek rowerowych poza jezdnią w:
Poznaniu:


i Skórzewie:
Zazdrość lekka ... :)


Obiad w formie dobrej :) Dobrze że grill wytrzymał :D

I powrót :D

Jezioro Kierskie w tle:

Podjazd z wmordewindem xD

I coś patriotycznego na koniec:
Poznaniacy na 3-go Maja aktywnie :)


====================
Ślązoki nie gęsi :P


Kategoria Rower

Poznań Trip cz.3 => Jeziora Czy

  • DST 63.73km
  • Czas 03:14
  • VAVG 19.71km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 2 maja 2017 | dodano: 08.05.2017

I następny cel z wielkopolskiej ziemi ^_^ Dziś mega leniwy poranek po którym następuje trip wzdłuż jezior w celu a jakże noclegu - tym razem u kuzynki (-: I tak przez jeziora trzy ogarniamy ... miejsce prawie docelowe. Ogólny plan był nieco inny: ja chciałem zrobić szlak Bogdanki, kuzyn go trochę podrasował a ostatecznie i tak go zmieniliśmy bo mecz Lecha z Gdynią się zbliżał. Kuzyn więc w miejscowości Lusówko (czerwony punkt) obrał kurs na Dopiewo, ja natomiast pojechałem na Strzeszyn Grecki :-) No i tu się zaczęło heh pierw jakiś dowcipny pomieszał ścieżki rowerowe w lesie a potem zaczęło padać xD Do tego uczciwy wiatr co dał w pierwszą stronę odebrał w powrotną. I tak już bez większych komplikacji dojeżdżam przy wmordewindzie i deszczu do celu. Trip miał być spokojny i wolny i był => końcówka ino podgoniona bo warunki były średnie (-:
Kuzyn - do następnego (oby) kręcenia kiedyś tam :)
Trasa:

Fotki:
Jezioro Rusałka i bardzo przyjemna ścieżka biegnąca koło niego

Z trasy => Szlak Bogdanki (zielony) do zrobienia cały na następny raz ;]

Jezioro Kierskie - tym razem asfaltowo

Coś dla Janiola z miejscowości Sady :)

Ostatnie tego dnia jezioro - Lusowskie


Powrót i kibel :P

Dobrze ze Iwona i Mario mieli cytrynówkę bo pachniało grypa a tak to się nawodniłem witaminą C :-D
=====================


Kategoria Rower