Wpisy archiwalne w kategorii
Rower
Dystans całkowity: | 45202.36 km (w terenie 886.24 km; 1.96%) |
Czas w ruchu: | 2202:44 |
Średnia prędkość: | 20.37 km/h |
Maksymalna prędkość: | 68.44 km/h |
Suma kalorii: | 22255 kcal |
Liczba aktywności: | 1008 |
Średnio na aktywność: | 44.84 km i 2h 13m |
Więcej statystyk |
DPD 23/2018 + Dorotka na okresie ...
-
DST
56.02km
-
Czas
02:32
-
VAVG
22.11km/h
-
VMAX
60.94km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 13 lipca 2018 | dodano: 15.07.2018
... wietrznym xD

Wracamy do zabawy po dziewięciu dniach odpoczynku rowerowego ;]
===================================================================
Po górach, poniedziałek miałem zarezerwowany na odpoczynek. We wtorek i środę przez Śląsk przeszły dreszcze i burze niespokojne ...
Tak, dokładanie xD


==================================================================
... wczoraj (czwartek) podczas okienka nadrobiłem trochę służbowego terenu, gdzie z bliska pooglądałem o to, to - czyli pozostałości z huty Othemann


... a dziś, w końcu już nic nie stało na przeszkodzie żeby odpalić DPD.
Oczywiście ... po umyciu w środę sprzętów xD


Dzięki sąsiad, przecież szlifuję u siebie ... skomentuje to używając ogólnie przeciętnego skrótu, na który składa się dwudziesta czwarta litera alfabetu łacińskiego, którą graficznie przedstawia się jako "X" oraz czwartą litera alfabetu, którą graficznie przedstawia się jako "D", celem wyrażenia mojego komentarzu w w/w sprawie. Ehhhh .... XD
=======================================================================
Wracamy do konkretów czyli Dom-Praca-Dom.
Dziś pod tyłek zostało wezwane Krossiwo, ze względu na stan ulic jak na poniższym zdjęciu ...

Jechało się godnie, rześko i co najważniejsze bezwietrznie.
Niestety, taki rarytas trafił mi się tylko i wyłącznie z rana, gdyż jak prawie zwykle w piątek, po robocie ogarnąłem trochę większą pętlę ... i tu niestety, ale praktycznie jak nigdy nie narzekam na wiatr ... to dziś była masakra ...
Wystartowałem z roboty celem pooglądania Parku Pszczelnik oraz ewentualnie Bażantarni i powrotu przez Park Śląski do bazy. No ale to co oberwałem na Burowcu i Borkach, skusiło mnie żeby zobaczyć czy widok z Dorotki jest tak godny jak zwykle. W dechę zmiana planów? Taaaa. Se pozamieniałem => pierw dostałem wiatrem po prawym boku, a później już stricte wmordewind ... w sumie to czego ja się spodziewałem?
Przez Milowice oraz Czeladź dojechałem do Dorotki, gdzie pooglądałem widoki i mogłem wracać, licząc na cuda niewidy, które zmieniłyby kierunek dmuchania. W sumie na zjeździe (gdzie udało mi się ogarnąć rekordową w tym roku prędkość) wiało w plecy, ale później sytuacja wróciła do normy :D
O ile Będzin jakoś w miarę rozsądne udało się przejechać, to Sosnowiec chyba chciał mnie zatrzymać jak najdłużej u siebie xD Po wydostaniu się z najdalej na południe wysuniętej dzielnicy Warszawy, został mi tylko do pokonania odcinek katowicki, który wyjątkowo ogarnąłem przez Zawodzie i Paderewę. No nie powiem, wydmuchało mnie. Co zrobić? na pogodę nie poradzisz :)
Sorki za stylistykę, zbieram się w góry i w sumie to pisze na odpier*ol :P
=======================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1157494266
Fotki:
Czeladź ...

... i po :)
Z drugiej strony było - Siema Czeladź :P

Mój cel po lewej

Widoczek z punktu widokowego na Hutę Katowice ;]

W Sosnowcu nic ciekawego :P
A tu już Katowice i oryginalna doniczka :DDDDDD

===========================
Po wycieczce zostało ino piwko w takich oto śląskich okolicznościach ;)

=_==_==_==_==_==_==_==_==_==_==_==_==_=
BTW: Brzęczek trenerem kadry xD
Wniosek: chcesz pracować z kadrą? pierw pomęcz się z bałwanami z GieKSy xD, choć w przypadku Nawałki to Górnik go nam podkupił, a Brzęczek został normalnie wy*ebany heh.

Ciekawe tylko czy ten pół Polak, pół Chorwat, pół litra się załapię? :-D

Kategoria Rower
DPD 22/2018
-
DST
25.35km
-
Czas
01:08
-
VAVG
22.37km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 4 lipca 2018 | dodano: 04.07.2018

Rano przez Upadowyyyy, w pracy 8h i nazot przez Zawodzieeee ....

Na garażu kontrola stanu okurzenia Krossiwa i do domuuu, memy oglądać. Jutroooo teren i babka jpied. Normalnie dzień świstaka i mógłbym śmiało zacytować Marka Konrada z "Dnia Świra" ...
====================================================================
Trasa => stałaaa, nudnaaaa
Fotki:
Rano i słońcem po oczach ....

... i dzięki somsiat

Ehhhh, w piątek pewno myjnia a później w góry zobaczymy czy ino na sobotę czy na weekend, muszę odpocząć i się zrestartować ...
==================================
No tak ...

... XD
Kategoria Rower
DPD 21/2018
-
DST
26.96km
-
Czas
01:12
-
VAVG
22.47km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 3 lipca 2018 | dodano: 03.07.2018

Po dwóch dniach odpoczynku od roweru, dziś ponownie mogłem choć symbolicznie wystartować na DPD.
==========================================================================
Trasa z rana była trasą standardową (do bólu), gdzie jedyną atrakcją była totalne czerwona fala. Zaliczając wszystkie światła (przy 12*C i zerowym wietrze) wpadłem do roboty za dwie siódma, więc w sumie OK ;]
W pracy do godziny 14:00, nic ciekawego się nie działo.
Później była "zabawa" ze złapanym Zaskrońcem, którego rodzina zagnieździła się u nas pod pawilonami. Samica (około półtorej metra długości), jeszcze se
O 15:00 wyruszyłem w trasę powrotną, która była już tradycyjnie sponsorowana przez wiatr prosto w nos. W związku z tym jakże niespodziewanym faktem, urozmaiciłem powrót o staw Upadowy i podjazd na ulicę Kolonia Amandy - w lesie zawsze spokojniej :-) Później zostało mi ino przemęczyć D3S i ulicą Rolną do bazy.
============================================================================
Trasa => Brynów - Zawodzie - Szopienice - staw Upadowy - D3S - Brynów
Fotki:
Coś z poranku => czyli w końcu dali asfalt na ulicy Ceglanej :)
Już miałem serdecznie dość tego frezu :-)

I coś z powrotu => czyli Dolina Trzech Stawów, którą po raz kolejny ... zalało XD
Jedno i to samo miejsce, pozdro dla górników za tzw "metodę na zawał", jeszcze trochę i wszyscy się zapadniemy i utopimy ;/

Miało to też dobre strony - opony se umyłem ;)
============================================
Tak w klimacie trochę :D

BTW do pomocy rządowej...

Sorka za popsucie humoru na końcu :P
EDIT => http://gieksainfo.pl/transfer-konrad-andrzejczak-n...
coś znajomy klub macierzysty :D Tomek, kolega?:D
Kategoria Rower
Na pociąg do Oświęcimia
-
DST
173.66km
-
Czas
07:56
-
VAVG
21.89km/h
-
VMAX
53.59km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze

Po poniedziałkowych jagódkach, nastąpił okres mieszany to jest: wtorek babuszka, środa teren służbowy, czwartek babuszka, piątek teren służbowy, a w przerwach między tymi jakże miłymi atrakcjami padało xD Na całe szczęście ciągle miałam w głowie zaplanowany na sobotę trip na Palowice i Rudy Raciborskie, który ... finalnie nie wypalił xD. Komplikacja wynikała z faktu, że do konwersacji dołączył Diobeł, który był chętny na sobotę ale nie koniecznie chciał dublować odcinek rybnicki. No dobra, może być nowy plan => więc albo Bielsko-Biała i Wisła albo Kraków i Oświęcim.
Finalnie zdecydowaliśmy się na wariant drugi, bardziej płaski [jak się okazało, niekoniecznie ;)] czyli fajnie, ale trzeba było wyjechać około 6:00 rano, czyli trochę mniej fajnie xD
Wstałem, ogarnąłem się ...
xD

... i o godzinie 5:40,mogłem wyruszyć z garażu na umówione spotkanie pod kościół Mariacki. Na zbiórce porozmawialiśmy chwilę i ruszyliśmy na tytułowy pociąg do Oświęcimia. Ostatni Zug odjeżdżał o 19:50 więc w sumie bez obaw byśmy zdążyli, gdybyśmy nie jechali ... przez Kraków :-D Pierw na Zawodzie, Szopienice (gdzie skończyłem się bawić z Endomondo, zepsuło się na amen xD, dzięki Filip za pilnowanie śladu) Mysłowice, Sosnowiec, Niwkę, a później już standardowym śladem na Sosinę. Następnie w większości gruntowo (zaczęły się górki) przez większe lub mniejsze wioski, wpadliśmy na rynek do Trzebini, gdzie w Pitt Stop cygaretowy :-)
Kolejny cel czyli ruiny zamku w Tenczynie ogarnęliśmy w takich oto klimatach =>
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Tenczyński_Pa... po raz kolejny gaworząc delikatnie :-) Za zamkiem, singiel zjazdowy i mogliśmy usiąść na izobronku, gdzie wpadł nam kolejny plan - omijamy centrum Krakowa, a zamieniamy to na podmiejskie KFC :)
Cel został ogarnięty, tylko z jedną małą przygodą - na zjeździe dość szybkim ... zgubiłem ekipę xD A konkretnie nie wiedziałem czy "uderzyli" drogą główną czy zjechali na czerwony szlak. Przymusowy postój (dodatkowo, brak zasięgu) i po chwili widzę że moi kompadres wrócili po zbłąkaną owieczkę :-D
Pierwsza część wycieczki zakończyła się około godziny 12:30 i podsumować mogę ją tak: było pagórkowato. O ile długich wjazdów się spodziewałem, to nie wiedziałem że aż tak bardzo dadzą po nogach xD No ale w sumie obyło się bez kryzysów i w dość sympatycznym tempie, zaliczając konkretną ilość bardzo szybkich zjazdów (do 45km/h bez pedałowania) udało się ogarnąć obiad ;]
===========================
Po opędzlowaniu dziesięciu skrzydełek w pakiecie z fryteczkami, mogliśmy wyruszyć na mój faktyczny cel tego wyjazdu czyli Krakowsko-Oświęcimski odcinek tego, o tego => https://www.malopolska.pl/narowery/trasyrowerowe/v...
O pierwszej części nawet się nie będę rozpisywał, bo daremna, że szczególnym gnojem w miejscowości Skawina. Później trochę przyjemniej (chodź minimalnie) i tak aż do Pitt Stopu piwnego, we wiosce Odwiśle, gdzie choć ładne zdjęcie Wisły udało się zrobić. Następnie w miarę spokojnymi wnioskami, częściowo w deszczu, z jednym kryzysem (odcięło mi prąd xD), wpadliśmy na zaporę w Łączanach, od której trasę już znałem z tej oto wycieczki => http://lapec.bikestats.pl/1591233,W-koncu.html
Po chwili, gdzieś tam w połowie wjazdu (długiego i durnego) ogarnęliśmy sklep i poprzez zjazd, wpadliśmy na typowe płaskostopie poznańskie. Tym razem nawet bardzo typowe, gdyż w pakiecie do mega fajnych widoków na Beskidy, dostaliśmy dość konkretny wmordewind :-\ No nie powiem sił zabrał, ale ja i tak byłem mega zadowolony z tego szlaku bo widoki jednak były mega godne. Szkoda że ino ja hehe. Następnie z dwoma tam krótkimi postojami, wpadliśmy do Oświęcimia gdzie mieliśmy jeszcze spokojne 40 minut do odjazdu pociągu ;] Pociąg odjechał punktualnie, a związku z tym że przyjechał "stary kibel" to szło spokojnie se piwo wypić i nie tylko heh.
Na dworcu pożegnanie z Filipem => on do domu, a my na klachy w okolicach dworca Katowice Załęże. Później to już tylko dojazd na garaż na spokojnie, patrząc dookoła, coby jakiś ktoś w niebieskim przypadkiem nie polował na dodatkowe fundusze w budżecie państwa :-D
====================================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1149511487
Brak odcinków Brynów - Centrum - Załęże - Brynów
<iframe src="https://www.endomondo.com/embed/workouts?w=pPSbyYOmsiY&width=680&height=600" width="680" height="600" frameborder="0" scrolling="no" ></iframe>
Fotki:
Start, nieludzka godzina wręcz xD

Nowy singiel za Maczkami xD

Jeziorko Sosina

Na szlaku ;]

Trzebinia Rynek - tak wiem, widelec do mycia :P

Po podjeździe na zamek, (który wjeżdżałem na przełożeniu 1x3) taka oto nagroda widokowa ^_^
Zdjęcie (pomniejszone do tego) wiadomo nie oddaje zajebistości :)

Ruinki i moi kompani dziś ;]

Pitt Stop

Jedyna atrakcja na początkowym fragmencie szlaku - nie powiem sympatyczna :-)

Gorszy odcinek xD
Gocha wykrakała, tyłek mokry xD

A tu Szkodnik, "zobaczył" to samo co Krossiwo rok temu ;)

Widoczki ze szlaku





No niestety, infrastruktury
I dziękujemy, wracamy do Kato ^_^

Czwarty kolejny weekend z "setką" odhaczony, w przyszły pierniczę, ewentualnie Rybaczówka i ... ze 20h snu xD
===============================================================
==============================================
Podsumowanie => w końcu jakoś to wygląda :)))


Chodzone ;]

==========================
Jest moc :P

Kategoria Rower
Noční výlet
-
DST
105.25km
-
Czas
04:53
-
VAVG
21.55km/h
-
VMAX
51.32km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze

A jednak nocny wyjazd doszedł do skutku i to nawet ze Szkodnikiem między nogami :)
========================
Pogoda okazała się nadmiar łaskawa i wszystkie nasze wątpliwości zostały rozwiane przez piątkową prognozę, która jasno mówiła że jeżeli nawet coś spadnie z nieba to będzie to jedynie chwilowe. Minusem niestety była temperatura, która miała oscylować w granicach 10*C. Jak dla mnie o jakieś 15*C za mało, no ale co zrobić, rozgrzewał mnie za to widok Filipa który przyjechał w krótkich galotach i z gołymi rękami xD
Tak więc, zgodnie z wcześniej założonym planem umówiliśmy się o 20:00 przy Panoramie, i w składzie ja, Filip i Diobeł mogliśmy wyruszyć w kierunku naszych południowych sąsiadów.
Pierwszy odcinek był mega towarzyski, gdzie rozmawiając, wjechaliśmy do Mikołowa ... dość żwawo, gdyż tempo musiało być zachowane coby dać nam możliwość zdążenia przed 22:00 do Biedronki. Szkopuł w tym że dojazd do Orzesza jest niestety typowym dojazdem góra - dół i tu można śmiało napisać drukowanymi GÓRA - DÓŁ xD No ale z nóżki na nóżkę, czasem z płucami na wierzchu udało się nam około godziny 21:15 zdążyć do sklepu gdzie ogarnęliśmy resztki pieczywa i nasze wcześniej założone kiełbaski na ognisko :-) Po zakupach, wjechaliśmy już na klasyczną drogę do Rybnika... która była typowym płaskostopiem poznańskim :-D W tym miejscu nadmienię również nasz mega fart. Otóż po chwili jak wyjechaliśmy z Biedry, asfalt zaczynał być coraz bardziej mokry, żeby po chwili zmienił się bardzo mokry xD Było więc jasne za chwilę przed naszym pojawieniem się w tych rejonach przeszła tam dość potężna ulewa, która na całe szczęście nas ominęła :-) Jedynym minusem był ino mokry tyłek => cóż brak błotników zrobił swoje heh.
Pomimo tej niedogodności odcinek ten został przejechany w dość sympatycznym tempie z jednym malutkim Pitt Stopem. W sumie to nawet musieliśmy go pokonać dość żwawo, gdyż brakowało nam jeszcze kilku produktów, które mieliśmy zakupić w Rybniku w sklepie z płazem w logo. No niestety na miejscu minęliśmy dwie Żabki ... koło żadnej z nich się nie zatrzymując xD Zostaliśmy więc na lodzie i praktycznie aż do samego Radlina misja było jedna: znaleźć jakiś 24-godziny sklep lub tanksztele. Sklep na całe szczęście udało się znaleźć i poprzez zakupy mogliśmy uderzyć na dalszą jakże płaską (taaaaa :D) część naszej wycieczki.
Poprzez małą przygodę z panami w niebieskich mundurkach, dotarliśmy do jakiś wiosek i mogliśmy ruszać z kolejną misją czyli znaleźć kąsek lasu pod ognisko. No i niestety kolejny kibel, zero miejsc które by choć przynajmniej przypominały znane nam miejsca, których niemało jest w Katowicach. Coraz mocniej zbliżyliśmy się do granicy, tempo nam spadło, wjechaliśmy w jakąś w boczną drogę która prowadziła do totalnego wypizdowa, więc znów w oczy zajrzała nam wizja z Gdyni, czyli jedzenie kiełbas na zimno xD W akcie desperacji wjechaliśmy w jakąś drogę gminną, później w drogę polną i po naszemu zdziwieniu i radości natrafiliśmy na przecudowne miejsce przy stawie, z nawet placem przygotowanym pod ogień :-) Chłopaki po drewno, ja do rozpalania i mogliśmy zacząć relaksacyjną część naszej wycieczki , która nomen omen trwała dobre 3 godziny ^_^
Ognisko wyszło mega fajnie i niechętnie mogliśmy ruszać (już przy temperaturze jednocyfrowej xD) w kierunku naszego kolejnego celu czyli wieży widokowej na Meandrach Odry. Najpierw kąsek Polski , później wjazd do Pepików, następnie ponownie Polska i zameldowaliśmy się na wyżej wymienionej wieży. Ze strat: zgubiłem pół paczki fajek, no ale i tak to był najmniejszy kłopot, gdyż wschód słońca z platformy był obłędny => fotki niestety nie okażą skali zajebistości :-)
Po chwili odpoczynku, urodził się plan odwiedzenia Orlenu w celu doopatrzenia. Cel został zrealizowany i mogliśmy wróć do Czechów, gdzie mieliśmy jeszcze spokojnie ponad godzinę do pociągu. No niestety, nasz plan zwiedzania Bohumina legł w gruzach poprzez nagłą zmianę warunków atmosferycznych. Trudno, lekko zmoczeni dojechaliśmy do dworca i mając około godziny do odjazdu pociągu, mogliśmy na spokojnie sobie wyschnąć i skupić się na znalezieniu odpowiedniego peronu ... który nie był tak oczywisty, jak się to wydawało :D
Misja zakończona sukcesem i 6:43 udaliśmy się w kierunku Kato. Co mogę powiedzieć o trasie pociągu? W sumie mało, bo Morfeusz zaatakował dość mocno i jedyne co zapamiętałem to wyjazd z Rybnika i stację Katowice Ligota, gdzie zostałem obudzony :-D
Klasycznie :D

Po wyjściu z pociągu jeszcze Izobronek z Marcinem i mogłem zamknąć wycieczkę ... Żubrem na garażu ... czyli klasycznie :-D
===================================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1145165795
Fotki:
Mikołów i Strefa Kibica - ciekawe jak będzie jutro hehe

Nocne klimaty ;]

A tu widzimy przygodę Filipa, panowie wyrozumiali na szczęście i w sumie o dziwo obyło się bez dmuchania,
Zresztą i tak wszyscy trzeźwi .... jak zwykle na naszych nocnych tripach błehahaha

Sympatyczne, niespodziewane atrakcje czyli fontanny w Pszowie

Zbliżenie

Ognisko...

... I klimaty po nim ^_^

Wschód z wieży
o tej => http://www.dziennikzachodni.pl/wiadomosci/raciborz...

Zbliżenie :)

I na celu :-)


Po raz kolejny dzięki, chodź (prawie) wszystko było idealnie to jednak niedosyt nocnego pozostał, bo co to za nocny bez kąpania się na waleta w stawie przy ponad 20 stopniach Celsjusza? :-D:-D:-D
=====================================================
Oddawać lato i upały, plany mi się sypią xD

Żubra nie dokleiłem, ale to w końcu oczywiste :P
Kategoria Rower
DPD 20/2018 + Lędziny
-
DST
54.96km
-
Czas
02:27
-
VAVG
22.43km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 21 czerwca 2018 | dodano: 22.06.2018

O meczu naszych "orłów" nie będę pisał bo jaki był taki każdy widział. Grunt, że największy winowajca według doniesień internetu został ukarany. I dobrze mu tak :-P

Dziś natomiast dość niespodziewane wpadło DPD. Czemu niespodziewane? Ano dlatego że dziś miałem być w terenie. Szkopuł w tym że kolega wziął na czwartek i piątek urlop, więc w terenie byłem wczoraj (o takim => https://www.relive.cc/view/e1143591169), a jutrzejszy dojazd do pracy nie wchodził w grę, gdyż od zeszłej niedzieli (po wyjeździe do Lublińca) obmyślaliśmy mega fajny piątkowy nocny rajd do naszych południowych sąsiadów :)
==================================================================
Także budzik został nastawiony parę chwil wcześniej i wyruszyłem trasą standardową (czyli przez Zawodzie) do Szopienic. Po pracy natomiast nie mogłem być stratny i wyruszyłem na tradycyjne piątkowe (a tym razem wyjątkowo czwartkowe) kółeczko po okolicy. Na cel obrałem coś szybkiego, coby się nie zmęczyć a jedynie trochę nogi rozruszać. Pojechałem więc na Lędziny. Trip ten był sponsorowany przez wiatr który wiał z kierunków H,W,D i ponownie W. Rozszyfrujcie sobie to sami xD
Wymordo(windo)wany, dotarłem do miejsca docelowego przez Nikiszowiec, Giszowiec, Starą Wesołą oraz Ławki i poprzez chwilowy Pitt Stop na miejscu widokowym, wróciłem jak zwykle przez Zamoście, lasy murckowskie oraz Ochojec do bazy. Prócz przygód z wiatrem oraz jednej małej dobro-uczynkowej w sumie bez atrakcji ;]
Od jutra pogoda zmienia się na gorszą - jak zawsze jak coś fajnego nocą się szykuje to temperatura musi spaść o 10*C xD Do tego jakieś małe opady są prognozowane, więc nie wiadomo czy "setuni" nie ogarnie Krossiwo. O ile w ogóle wystartujemy ...
================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1144369529
Endo nie ogarnęło, na trzech odcinkach policzyło mi czas a nie dystans ... Mniejsza o to ;]
Fotki:
Pozdro wiatr

Na celu :)
Górki dość ładnie się pokazały, więc przynajmniej taki pożytek z wiatru...

W lasach niestety bez zmian, do tego gamoń (po lewej stronie) mnie okurzał aż do samej Beskidzkiej xD

Przygoda z powrotu: pan Sikorka albo pani (nieważne) odpoczywał/a sobie środku Cegielni Murcki przed Ochojcem, także nawrót i kontrola. Skrzydełka działają, pazurki się wbijają więc chyba nie był/a po dzwonię, ino odpoczywał/a ... w kapitalnym miejscu xD
Pan/i ptaszek dostał/a wody mineralnej z nakrętki i został przetransportowany (wraz z wodą na tzw. drugą nóżkę) do cienia w lesie ^_^

====================================================
Małe spostrzeżenie (uderzając do przedostatniego zdjęcia) na koniec.
Niestety ....

Kategoria Rower
DPD 19/2018
-
DST
27.98km
-
Czas
01:13
-
VAVG
23.00km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 19 czerwca 2018 | dodano: 19.06.2018

I żegnam od razu, bo mecz ;-)
Tak napiszę tylko na szybko, że rano pojechałem przez Zawodzie oraz wyjątkowo przez ulicę Magazynową ... bo miałem czas :-) Wróciłem natomiast przez D3S oraz ulicę Kłodnicką, coby zobaczyć czy zajęli się tym znakiem, który zgłosiłem w zeszłym tygodniu ^_^ Nic ciekawego poza tym :P
==========================================
Trasa => Relive się tworzy heh ...
Fotki:
Ścieżka wzdłuż DK 79 wciąż bez zmian, ten sam kibel co był ... to jest xD

A to słynne znaki, znane z tego tripu => http://lapec.bikestats.pl/1680958,DPD-172018.html ogarnięte, choć tamte miały klimat :-D

=====================================================================
Zwycięzcę znamy, teraz ino ciekawe jaki dokładny wynik. Stawiam 2-1 :-)

Kategoria Rower
Lubliniec p. Leśno Rajza
-
DST
122.68km
-
Czas
05:34
-
VAVG
22.04km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze

Zacznijmy od tego że w końcu wpis nie będzie dotyczył moich problemów, czy tam innych zawirowań rodzinnych. Wczoraj u babki ogarnąłem wszystko co mogłem ogarnąć i dziś już myślami odciąłem się od wszystkiego skupiając się na samym sobie ;] Choć w sumie przez pierwsze kilometry ciągle w głowie kłębiły się różne gnoje życia codziennego xD
Dobra do konkretów! Plan na wyjazd utworzył się gdzieś około wtorku, gdzie na Messengerze zapukał do mnie Filip. W sumie oprócz hałdy w Łaziskach, to dawno nic konkretnego myśmy nie zrobili. Nawet bardzo dawno. Trzeba to zmienić, więc po delikatnych konsultacjach wyszło że Gizmo zaproponował mi plan wyjazdu na Lubliniec, coby zaliczyć co nieco kilometrów gruntowych. Spoko, pasuje mi, do tego dając informację na BeeSie po środowym DPD odezwał się Łukasz, który również był chętny na tego typu „wypoczynek”. Do kompletu w piątek napisał do mnie Diobeł czy coś nie kręcę w sobotę, no kręcę … ale o nie ludzkiej godzinie xD Finalnie kolega Marcin również się skusił na wyjazd, ale od początku …
Wystartowałem lekko po godzinie 8:00 i po niecałych dwóch kilometrach mogłem zgarnąć Łukasza, coby przez Centrum dojechać na spotkanie z Filipem. Po chwili zjawił się również Diobeł i mogliśmy wyruszyć w kierunku Bażantarni w Siemianowicach. Później chwilę Krajówką i wpadliśmy na standardową trasę w kierunku Rogoźnika i innych tam paści. Ten odcinek przejechany był leniwie, mało komu chciało się gadać, tak więc zrobiliśmy go w dość fajnym odstępie czasowym, po czym … wjechaliśmy na najgorszą ścieżkę rowerową jaką kiedykolwiek widziałem xD. Dobrze że ino chwilę na niej byliśmy, bo miazga :D Następnie po dziurach i wertepach dotarliśmy do miejscowości Wymysłów gdzie nastąpił Pitt Stop pod sklepem. Rozmowy zaczęły się kleić, do tego mieliśmy jakiś tam mały zapas na kolejny postój, więc bez stresu ponownie ruszyliśmy przed siebie. Wpadliśmy na Ossy, później zjazd w dół do miejscowości Niezdara, przerwa na nawodnienie i rura naprzód. A tu już jechaliśmy samymi gruntówkami, których finalnie wyszło ponad 50 km, tak więc w dechę, miło, przyjemnie. Były i szutry, były piachy i czego tylko dusza zapragnęła. Spróbuję w galerii przynajmniej cząstkę tego oddać co przejechaliśmy :)
Na samej Rajzie mieliśmy zaplanowane trzy albo cztery atrakcje. Na pierwszą została wyznaczona była kopalnia w środku lasu => http://www.totutotam.katowice.pl/index.php/zatopiona-kopalnia-bibiela o ta :) No powiedzmy że szału nie było, ale chciałem już dawno te dość słynne jeziorko zobaczyć. Co się udało ;] Znowu "na koń" i ponownie lasami dojechaliśmy do miejscowości Miotek k/Kalet gdzie dzięki uprzejmości Filipa wyszedł Pitt Stop na piwo i lody :) Odpoczęli i mogli ruszyć w stronę kolejnej atrakcji którą było źródełko Krywałd, które było najfajniejszym miejscem naszej dzisiejszej wycieczki. Kapitalny plac na wyjazd pod namiot https://youtu.be/emytKlvm6tg <= o tutaj trochę pokażę jak to mniej więcej wyglądało ;] Średnią sprawą był ino fakt że do najbliższego sklepu było coś ponad tam 5 km :D Jakby brakło gumek to kaplica :D
Po źródełku, choć mieliśmy tylko 14 kilometrów do Lublińca, to zostało też dość dużo czasu do ostatniego pociągu, więc Filip postanowił pokazać nam ostoje rododendronów. Dobra, w sumie nogi jeszcze zdrowe - można pojechać. Na miejsce dostaliśmy się (zahaczając jeszcze o sklep) poprzez kolejne kilometry gruntowe oraz spokojne asfalty. Pech ino chciał że kwiatki przekwitły :D No trudno, przynajmniej zaczynało być coraz bardziej śmiesznie i można było w spokoju i ciszy obrócić kolejne piwo heh.
Później został nam ino dojazd do miasta na jakiś obiad, na który standardowo na takich tripach została wyznaczona pizza. Na tym odcinku prócz mojego przepięknego wymuszenia i zamkniętym na milion lat przejedzie kolejowym, nic ciekawego się nie działo. Choć nie powiem, jazda za traktorem była w dechę, jechał około 30km/h i idealnie ułatwiał przez jakiś czas jazdę :)
Kilka słów o Lublińcu => w sumie to chyba po Poznaniu, najbardziej przyjazne miasto rowerzystom. Dużo ścieżek, dużo rowerów, zresztą podobnie jak w Kaletach w których byliśmy z Łukaszem rok temu. Pojedli, w sumie smacznie - chodź jak na pizzę Diavolo to myślę że skala ostrości nawet mojej siostry by nie powaliła. Znaczy nawet głupio napisać że tam była jakakolwiek skala ostrości :D
Do dworca mieliśmy jakieś 400 metrów, zahaczyliśmy jeszcze o szybki Lewiatan, półtorej godziny w pociągu i został mi tylko powrót z Załęża na Brynów - który nie jest ujęty w Endomondo :-)
No nie powiem sympatycznie było, bo jednak dystans przejechany był z bardzo fajną średnią, zwłaszcza że połowę dystansu krążyliśmy po dziurach w lesie. Do tego na rododendronach i na obiedzie praktycznie płakałem ze śmiechu. Dzięki wszystkim za odstresowanie ;]
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1141052672
Fotki:
Start spod wiadomo czego :)

Jazda w kierunku Siemianowic

Widoczek na A1 w Dobieszowicach

Ruszamy na Rajzę :)

Atrakcja na niebie dla Janiola (tak na marginesie to sto lat byku!!) heh

Trochę Leśnej Rajzy

Jeziorko przy Zatopionej Kopalni Bibiela

Ponownie na dukcie :)

Autor BeeSa i naczelny fotograf wycieczki => trzeba przyznać że niezła stabilizacja jak na robienie fotki w czasie jazdy :D

Jeszcze trochę LR-ki

Dobre miejsce na Pitt Stop choć ...
Start spod wiadomo czego :)

Jazda w kierunku Siemianowic

Widoczek na A1 w Dobieszowicach

Ruszamy na Rajzę :)

Atrakcja na niebie dla Janiola (tak na marginesie to sto lat byku!!) heh

Trochę Leśnej Rajzy

Jeziorko przy Zatopionej Kopalni Bibiela

Ponownie na dukcie :)

Autor BeeSa i naczelny fotograf wycieczki => trzeba przyznać że niezła stabilizacja jak na robienie fotki w czasie jazdy :D

Jeszcze trochę LR-ki

Dobre miejsce na Pitt Stop choć ...

... chwile później było lepsze :)
Ekipa wyjazdowa na Źródełku Krywałd

Jedziemy w stronę ...

... rododendrononów :D
Górne zdjęcie ukradzione z neta xD

Było blisko :D
A tu już końcówka i popas ;]


==========================================================
Teraz już odliczanie do meczu, o obsadę bramki jestem spokojny :)

A tu już końcówka i popas ;]


==========================================================
Teraz już odliczanie do meczu, o obsadę bramki jestem spokojny :)

Kategoria Rower
DPD 18/2018 + Piaski
-
DST
47.49km
-
Czas
02:04
-
VAVG
22.98km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 15 czerwca 2018 | dodano: 15.06.2018

Po wczorajszym dniu, który miał być o dziwo mega spokojny ... zniszczyli mnie w pracy xD No ale po niej, mogłem pochytać kolejne podpunkty związane z hipotetyczną przeprowadzką.
Udane że dodam, tak więc czwartek na plus ;] Zostały mi ino i aż: gaz, prąd i prawko które jak czytam, nie jest jakoś szczególnie potrzebne, bo faktycznie ustawowo ma się 30 dni na wymianę, a faktycznie "gestapo" nie ma paragrafu i wzmianki w taryfikatorze jak karać osoby które mają nieaktualny dokument. Mogą najwyżej pogrozić palcem :D Także sprawdziłem, puki co się wstrzymam, choć w sumie coraz mocniej myślę nad wymianą bo jednak zdjęcie tam mam jak miałem 16 lat - także jest dość średnio aktualne heh.
Dziś nie miałem nic do załatwiania (no prócz spraw babuszkowych) tak więc wykorzystałem dość przyjemną pogodę i pojechałem do pracy na kole. Jako sprzęt został wybrany Kross, coby sprawdzić czy wczorajsze zamontowanie nowych pedałów uspokoi stukanie w nich. No nie uspokoiło, także albo ramię lewego
===================================================================
Pojechałem trasą zwykłą, pomału nudną do porzygu, ale przynajmniej poszło sprawnie, bo i temperatura w granicach 15 stopni Celsjusza, jak i brak wiatru zrobiły swoje :) Po robocie jak przystało na piątek zacząłem kombinować coby tu przekręcić żeby było inaczej niż standardowo. Szaleństwa nie zakładałem, gdyż to jutro szykuję się naprawdę godny trip. Pojechałem więc ino zobaczyć co słychać w Sosnowcu i Czeladzi, zrobiłem nawrotkę i przez D3S do bazy.
W sumie udany dzień, oprócz tego że swojego dnia nie miało Endo, które przynajmniej cztery razy zahamowało mi kilometry, a czas sobie radośnie mierzyło ... ale akurat to była najmniej ważna sprawa, także luz ;-)
PS: Dodatkowo na garażu Krosiwo zaliczyło prysznic, a Szkodnik smarowanie ;]
============================================================================
Trasa pi razy oko => https://www.relive.cc/view/e1140685271
Fotki:
Na odcinku porannym standardowo nic nowego, a tu już Sosnowiec i nawet nie wiedziałem że mają aż tylu kolegów,
PS: trochę dziwne że nie ma Warszawy xD

Centrum ;)

BTW => Podesłane przez Irka xD
Łort kap pełną parą heh

Czeladź i najbardziej wspaniały widok jaki mogłem dzisiaj zobaczyć. Niby ścieżka z durnej kostki, ale asfalt poprzedzający i ten który będzie mnie czekał to po prostu jedna wielka masakra xD Także dziękuję za ten kawałek heh.

A to już pozytywniej, Katowice i jakoś o wiele przyjemniej :D => Staw Łąka

Na końcówce coś mi buczało nad uchem więc postanowiłem zobaczyć co to jest. Okazało się że to jakieś ćwiczenia(?) lotnicze - całkiem miło furgali mi nad głową ^_^


Wróciłem suchy, to tak na marginesie ;)
========================================================
Proste? ... Proste ;]

Kategoria Rower
DPD 17/2018
-
DST
26.77km
-
Czas
01:10
-
VAVG
22.95km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 13 czerwca 2018 | dodano: 13.06.2018

Ja również, WITAM
===============================
Wczoraj zgodnie z planem pogoda była taka jaka miała być, czyli wielki szacun dla dwóch rowerzystów, którzy pomimo ogromnej ulewy jaka rano przeszła nad Katowicami, skusili się jechać na rowerach xD Ja natomiast spokojnie, autobusem, dojechałem do Placu Wolności i mogłem radośnie hasając przez
Po pracy zaczęło się załatwianie. Na całe szczęście pierwsza faza udana i ... od wczoraj, nie jestem mieszkańcem Brynowa xD Jestem Piotrowiczaninem? No mniejsza o to, formalnie i tak nic się nie zmienia, no ale jednak jakbym się nie przemeldował, to państwo rządzone przez niejakiego karakana, zdarłoby maksymalnie ze mnie i z mojej rodziny w kwestii Domu Opieki dla Tolki xD
Także urząd załatwiony, alkomat w kalibracji, telefon domowy (dzięki Janiol jeszcze raz) ogarnięty, teraz ino przepisać gaz, prąd (w sumie i tak ja robię opłaty), później NFZ, WORD, TOPR, GOPR, AWS, LSD, KGB, a i Bank, w którym przez neta i telefon załatwisz wszystko ... prócz rzeczy ważnych. Po takowe zapraszają do oddziału, gdzie pewno zaś się zainteresują moimi oszczędnościami w stylu: wpłać Pan kasę na lokatę na sto lat, a jak braknie, to damy Panu kredyt na milion procent RRSO, juhu - Lubię bardzo :)
Najlepsze jest to że nie wiem czy jest sens z tym wszystkim działać, bo oprócz tego że mam dość dużo załatwiania, to babcia po roku czekania (lub więcej) może postawić "liberum veto" i tyle z tego będzie ... Puki co, chce.
PS: Nic nie napiszę o tym że Toli się aparat słuchowy popsuł (jak zawsze sam, ona nic xD) i już mam latać ... Nic, a nic nie napiszę. Szykuje się więc ciekawy tydzień heh.
Amen :DDDDDDDD

Dobrze że choć z tego wszystkiego są jakieś pozytywy :) Filip opracowuje fajną rajzę na sobotę, będzie co pstrykać sesese ]:->
=====================================
Dziś kolejna faza załatwiania, ale na całe szczęście na początku roku zostawiłem sobie tzw. pakiet S.O.S => czyli służbowy teren w okolicach mojego domu obecnego. Znaczy formalnie, już byłego xD. A skoro teren przy domu yyy rodziców, a jedną z ulic do inwentaryzacji będzie ulica, którą widzę z garażu nieraz, nie dwa w roku, to szło wystartować (coby się wpisać na listę obecności, po czym wypisać w kadrach do końca dnia xD) na kole. A, no i meldunek przy okazji podrzucić ;]
=======================
Do Szopek jechało mega spokojnie, standardowo, nie ma nawet o czym opowiadać, bo oprócz startowych problemów z Endo to nic ciekawego się nie działo. W pracy ogarnąłem kadry i rachubę, i mogłem uciekać w teren. Oczywiście wpierw musiałem do niego dojechać ... co również udało się ogarnąć bez żadnych przeszkód ;]
Praca służbowa poszła okropnie => to był jeden z najgorszych terenów jakie miałem, no ale zmogłem i po mniejszych ...
Dzięki wiatr ...
PS: wyłowiłem xD

... lub większych komplikacjach (niejednym wkurwię) udało się dobrnąć do końca. Po nim na gibko do domu, zostawić materiały i jazda na garaż ... uwaga, uwaga! odpalić auto i załatwiać dalej xD Misja pod tytułem: gaz i prąd nieudana puki co => jedno głupie przekierowanie umowy musi być potwierdzone umową zdawczo-odbiorczą, biurokracja heh. Poza tym dowiedziałem się o kolejnej fantastycznej (słusznej) sprawie czyli fakcie że Babcia jako osoba w wieku wiadomym, nie płaci abonamentu radiowo-telewizyjnego. No to po zameldowaniu, będę se płacił 23 zł miesięcznie za to że oglądam (a kysz!) cząstki różańca u ojca
Jak przez jakiś okres narzekałem na nudy, to teraz na pewno tak nie będzie heh.
================================
Pakiet na dziś:
A) Szkodnik => https://www.relive.cc/view/e1139317659
B) Teren => https://www.relive.cc/view/e1139405478
C) Blaszana puszka xD => bez Reliva, choć końcówka jest w pkt. B, bo zapomniałem wyłączyć treningu :D

I coś z terenu:
Na Kłodnickiej został zauważony znak ekologiczny :D
Aż szkoda => no ale zgłosić muszę bo to B-18, więc dość istotny ;)
Ale miło widzieć że przyroda walczy ;]

Dla porównania w 2013r xD

=====================
Znane, też przegrywam z różańcem :D

Kategoria Rower