Wpisy archiwalne w kategorii
Rower
Dystans całkowity: | 44106.92 km (w terenie 886.24 km; 2.01%) |
Czas w ruchu: | 2147:34 |
Średnia prędkość: | 20.38 km/h |
Maksymalna prędkość: | 68.44 km/h |
Suma kalorii: | 22255 kcal |
Liczba aktywności: | 973 |
Średnio na aktywność: | 45.33 km i 2h 14m |
Więcej statystyk |
DPD 34/2018 + OBS
-
DST
50.07km
-
Czas
02:15
-
VAVG
22.25km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 23 sierpnia 2018 | dodano: 23.08.2018
Klasycznie. Dziś mega szybki wpis => rano (tak, zaspałem) plus 18*C, nazot plus milion ;)
===============
Po pracy i obiedzie tytułowe O(rzeszki) z Gochą, później do sklepu po płatki i borówki dla B(abuszki) i korzystając z mega ciepłego wieczoru S(targaniec) => już bez towarzystwa. Nie ma co Siostry przemęczać, ona dopiero w sezon wchodzi :-DDDD
====================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1184225093
Fotki:
Moje technikum ... yyy dorosło?
Tężnia idzie do góry => jak nic, za chwilę będzie Piotrowice Zdrój i ch... a nieważne :P
Stargol i poza tym nic ciekawego ;]
============================================
Jutro Zakopane (jeden dzień urlopu plus weekend) albo Zalane ... się okaże, gdyż przecież oczywiste było że jak się Tatry planuje od co najmniej miesiąca, to akurat teraz pogoda się musi skaszanić ;/
Z plusów: udało się ogarnąć Nadmorski Trip - od 06.09 do 09.09, pokręcimy z Łukaszem w okolicach Stegnej Gdańskiej i planowo zwiedzimy Tczew, Malbork, Krynicę Morską (plus płot z ruskimi), Elbląg i Gdańsk z Westerplatte :)
==============================================
Hmmmm, sorki za błędy, ale gonie spać, za 2,5h pobudka xD
Oby w PKS-ie, Morfeusz dał radę ;)
I obym usnął ...
... xD
Kategoria Rower
DPD 33/2018
-
DST
26.83km
-
Czas
01:08
-
VAVG
23.67km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 21 sierpnia 2018 | dodano: 21.08.2018
Po sobotnim Chechle, w niedzielę było towarzysko, w poniedziałek pracowicie i babuszkowo, a dziś mogłem wrócić do standardów => czyli DPD ^_^
Z rano dość rześko, ale stabilnie i bez przygód, nazot z dwoma urozmaiceniami. Pierwszy to niespodziewana wizyta Siostry pod firmą mą, celem wspólnego powrotu tramwajem do domu. A to psikus heh. A drugie to wiatr w plecy praktycznie na całym odcinku powrotnym. Kyrie Elejson, świat się kończy :-D
Trasa => garaż - Zawodzie - Szopienice - staw Upadowy - ul. Rolna - garaż
Fotek nie robiłem, rano standardowo się śpieszyło, a na powrocie nie chciałem zapeszyć kierunku "dmuchającego" heh.
W ramach rekompensaty, coś z niedzielnej Hałdy Kostuchna ;-)
============================================
PS: Sto lat (xD) Lewy :P
Kategoria Rower
Rogoźnik, Chechło & Dolomity
-
DST
67.12km
-
Czas
03:05
-
VAVG
21.77km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Choć ja tam lubię od czasu do czasu, coś z rana bez mięcha ;)
==========================================
Wczoraj skusiłem się jednak ogarnąć delikatny (taaaaa) spacer z Siostrą i psem (o taki => https://www.relive.cc/view/e1180009923), coby dziś wyruszyć chwilę przed godziną 12:30 na umówione spotkanie z Diobłem pod "Żyrafą". Po chwili rozmowy, udaliśmy się klasyczną drogą do Wojkowic, gdzie poprzez zaopatrzenie w Netto, znaleźliśmy się na Rogoźniku - a konkretniej na tamtejszej Wyspie Ciszy.
Po nawodnieniu i rozmowach szpitalno-lekarskich, mogliśmy skierować się w stronę naszego głównego celu czyli zbiornika Chechło-Nakło. Miejsce te, osiągnęliśmy przez Wymysłów, jezioro Świerklaniec i Leśną Rajze, czyli ponownie nic nowego => typowa klasyka ;-) Jechało się całkiem przyjemnie, warunki pogodowe bardzo dobre, czyli delikatny wiaterek i okolice plus 30*C :)
Na Chechle chwila relaksu z izobronkiem, oglądanie samolotów, i coby tu teraz? Zdecydowaliśmy że odwiedzimy jeszcze hałdę Popłuczkową i Dolomity (Repty i Segiet innym razem) i udamy się na dworzec w Radzionkowie Rojcy. Stamtąd przecież i tak bilet kosztuje tylko 4 zł (rower darmowy), a to koszt zbliżony do tego, jakbyśmy się przemieścili autobusem z jednej dzielnicy Katowic na drugą heh.
Jak zaplanowaliśmy, tak zrobiliśmy i na pociągu ... zjawiamy się zapasem czasowym około 40 minut => czas na piwo jak znalazł hehehe ;-)
=====================
Pociąg (jak się okazało darmowy) zawiózł nas do Załęża i wdrożyliśmy do życia nasz kolejny plan czyli kolacja, na którą przewidziany był kebab w okolicy ulicy Wiśniowej. Pojedli (smacznie, ale aż nadto) i pozostała tylko jedna misja tj: pożegnalne piwo w lasach kochłowicko-panewnicko-katowickich. Po nawodnieniu rura w ciemnościach przez las, na garaż :-) No nie powiem, niby wyszło ino niecałe 70km, ale dało po nogach - w sumie nawet nie wiem czemu xD
Na niedzielę zaplanowany ponowny spacer z Gochą, w tygodniu raczej ino DPD i ponownie odliczamy do Tatr ^_^
Trasa główna => https://www.relive.cc/view/e1180435688
Fotki:
Granica Śląska z yyy ... nie Śląskiem heh
Cisza ...
... nie cisza xD
A tu => WYSPA CISZY ;)
Ze szlaku Rogoźnik - Świerklaniec
Przesłanie na Świerklańcu, czyli hit dnia hehehe :D
Leśna Rajza => cieszmy się kochać drzewa, tak szybko je wycinają ...
Się samo pstrykło => reklama :D
Cel :-)
==================================
Coś dla Janiola, dziwnie ino że 100% samolotów podczas naszej przerwy odlatywało? Nikt nie chce wracać do krainy mlekiem i miodem płynącej?
BTW: https://mobile.aszdziennik.pl/123935,nowosc-dla-pa... dokładając do tego planowany podatek bykowy, który jakiś debil z partii rządzącej zaproponował - tak, to dobry kierunek ....
Stacja kolejki wąskotorowej Tarnowskie Góry - Kopalnia Srebra
I coś z hałdy ^_^
Radzionków Rojca, bilet tani, a przynajmniej nie musieliśmy cisnąć przez Bytom, Lipiny, Świętochłowice itp. :-)
Kolacja w Kato ...
... i do bazy ^_^
===================================================================
Tak, dokładnie xD
Kategoria Rower
DPD 32/2018
-
DST
26.42km
-
Czas
01:09
-
VAVG
22.97km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 17 sierpnia 2018 | dodano: 17.08.2018
Po wczorajszym terenie, dziś szybkie, klasyczne DPD. Chyba bardziej na odstresowanie, aniżeli dla samej przyjemności kręcenia. Czemuż to tak? A no dlatemu że wczoraj po raz kolejny nie udało się ze mną przeprowadzić wywiadu do Domu Opieki dla Babki. Tym razem inna Pani z MOPS-u (już ta która docelowo prowadzi naszą sprawę) uświadomiła mnie że bez sensu się przemeldowywałem. Będąc "liczonym" z Piotrowic, zwiększy się nam koszt opiekunek z 6zł/h na ok 8-9zł/h (podniesienie budżetu domowego), a na Brynowie i tak nas nie mogą liczyć razem bo wiadomo (choć nie dla wszystkich) - inny stopień pokrewieństwa. Głupia torba mnie wprowadziła w błąd i dopiekła mi ino kosztów i załatwiania. Do tego dowiedziałem się że babuszka jest trzynasta w kolejce, także pomału się muszę faktycznie przygotowywać się do "czterdziestki" na oś ... ino będę musiał rodziców do kina wysłać xD
BTW zapraszam, cztery i pół roku szybko zleci ...
Łącząc to wszystko, nic ino się najebać.
Korciło, no ale czwartek, więc polał się soczek i mineralka, co miało swoje plusy następnego dnia ;-)
Standardowo, około 6:20 wyjechałem z garażu i poprzez Park Kościuszki, Muchowiec i Zawodzie, na ulicy Bednorza w Szopienicach ... wpadłem na policjantów z alkomatami xD Łapanka, chyba po meczu Legii xD. Mecz Legii (błehahaha), a zresztą pisałem niedawno o Eurowpier*olu, więc nie będę się powtarzał. O toto ino wkleję :D
Także łapanka. Ja przejechałem, ale jakiś rowerzysta po drugiej stronie ulicy se dmuchał. W sumie to i tak na trzy zera jechałem, więc obojętne mi było czy dmuchać czy nie ;]
Poza tym bez przygód, przepracowałem swoje osiem godzin i mogłem wracać przez Upadowy ...
... ul. Porcelanową oraz standardowo D3S i ul. Rolną :)
Z newsów => w końcu na Trzech Stawach wyprostowali szkody górnicze i garby na asfalcie. Zawsze to jakiś plus heh.
Dziś pewno wizyta u Siostry, jutro ponoć Chechło rowerowo, a nad niedzielą się pomyśli :)
Od przyszłego tygodnia biegam!!! Taaa, chyba sam w to nie wierzę :PPP
========================================
Na Policję w tym kraju zawsze można liczyć ...
... :D
Kategoria Rower
Zbiornik Świnna Poręba przez Wenecję
-
DST
116.25km
-
Czas
05:04
-
VAVG
22.94km/h
-
VMAX
59.07km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Fajny taki dzień w środku tygodnia na odpoczynek :)
Planowo to nawet mocno myślałem nad urlopem poniedziałek - wtorek lub czwartek - piątek, no ale po weekendzie byłem wypoczęty, a jutro sprawy MOPS-owe u babuszki więc myknę se teren S.O.S, a później już piątek więc raczej "przekibluje". Zresztą i tak w robocie mało co się dzieje bez przełożonej sesese ;)
Dobra, w sumie to żartowałem z tym odpoczynkiem heh.
Na początku tygodnia "zapukał" do mnie Filip z propozycją przełożenia wcześniej zaplanowanej wycieczki kremówkowo-zalewowej z soboty na dziś. Pierwotnie dość średnio do tego podszedłem, ale po analizie stwierdziłem że w sumie czemu nie? Do tour-u dołączył jeszcze Diobeł i mogliśmy się spotkać (EDIT: jednak bez Marcina) na dworcu w Katowicach o godzinie 8:00 i wsiąść do taniego pociągu do Oświęcimia. Hmmm, dość średnio to zabrzmiało xD No ale co jak co, 6zł i nudne i znane 37 kilometrów zaoszczędzone.
Niby fajnie, ale zgrzyt musiał być. Wielkie gratulacje dla Kulei Ślunskich za skład, jp tramwaje są dłuższe :-\ Droga częściowo na stojąco, częściowo na siedząco (na schodach) spłynęła na całe szczęście dość szybko i po 50 minutach mogliśmy ruszyć. Z zuga zapamiętam bankowo że od boreliozy wypadają oczy i odpadają uszy (!!!) więc uważać na kleszcze (:D) i kłótnie Sebixa z Górnikami, którzy jechali na wycieczkę rowerową. Pierw wyszedł, a później z bezpieczniejszej odległości się na solo na dworcu umawiał :D No według mnie to by go trochę pozamiatali, więc ino ich opluł i się oddalił xD
================================================
Początek wycieczki: Na spokojnie przejechaliśmy dość średnią DDR-ką przez Oświęcim (choć nie ma co wybrzydzać => Tychy i tak mogą się uczyć heh) i skierowaliśmy się w stronę Wadowic. Tu jeszcze nie było aż tak mocno widać że kierujemy się w stronę pagórków - owszem były jakieś tam wjazdy, ale to nie było to co później. Aaa jeszcze miał być Pitt Stop gdzieś ... no ale nie wyszedł xD Za to były pierwsze widoki, których dziś nie brakowało, oj nie ;-)
W Wadowicach chwila odpoczynku i jazda nad Skawę, gdzie w końcu udało się na chwilę stanąć, ogarnąć drugie śniadanie i kapkę chmielu. Po przerwie pojechaliśmy na jakieś tam wysoki punkt, gdzie miał być asfalt - no niestety go nie było więc ... pierwszy malutki wypych. Kolejno lasami po kamieniach, chwila zjazdu i oczom moim ukazała się cyferka "14" na znaku pod górkę. Wjazd 14% na odcinku około 1,3km? => to zdecydowanie nie dla mnie. Filip wjechał (za co mega szacun), ja wepchałem i tak każdy swoim sposobem dotarł na górkę.
Później już to co misie lubią najbardziej czyli zjazd z tych 14%. Nie powiem, nawet przed tym odcinkiem miałem na blacie "Vmaxa" na poziomie około 53 km/h, ale tu gdyby nie kręta droga, dało się wykręcić spokojnie około 70km/h. No nic, lubię swoje kolana, łokcie i brodę, więc niestety trzeba było przyhamować, ale uwierzcie mi że ściana w dół była konkretna ^_^
Jeszcze raz próbowałam dojść do przynajmniej 60 km/h, no ale się nie udało - niech będzie tyle ile jest. I tak miody wynik ;]
Kolejno wymyśliliśmy że omijamy w miarę główne drogi i kierujemy się na Zator troszkę "po boczku". Oprócz tam lekkich nieporozumień z trasą, udaje się nam osiągnąć wyżej wymieniony cel i mogliśmy oceniać nasz czas do powrotnego pociągu. Było średnio. Nadmienię ino że goniliśmy przedostatni pociąg - szkopuł w tym że między jednym a drugim było ... dwie i pół godziny odstępu xD. Trudno, trzeba ciś. Po malutkim i szybkim Pitt Stopie, rura na Nadwiślany Szlak Rowerowy i wiecie co? wiało, a do pociągu coraz mniej czasu.
Ogólnie trzeci raz robiłem ten odcinek i ino raz było fajnie, bo wiatr duł w plecki. Wniosek - NSR robić zawsze z Oświęcimia, nigdy na odwrót.
Fajnie tak, Filip na luzie, a ja staruszek musiałem młokosa gonić. Dobrze że choć udawało się chować za kolegą przed wiatrem, bo jednak on już tam mega utrudniał. A jeszcze na chwilę zatrzymam się na temacie wiatru. Był uczciwy, fakt na końcówce mnie w sumie zniszczył, no ale przed południem trochę pomógł, więc ma wszystkie grzechy wybaczone :-)
Dworzec (po około 25km od Pitt Stopu) udało się ogarnąć z około 20 minutowym zapasem, więc Filip poszedł sobie po jakieś zakupy, a później mogliśmy już tylko udać na dworzec żeby ... zobaczysz ten sam skurwiały (przepraszam) pociąg co nas przywiózł .... Tym razem (na całe szczęście bardzo dużo osób pojechało do Krakowa) wróciliśmy w sumie na pusto, choć oczywiście wszystkie "wieszaki" na rowery były już zajęte. W Kato pozostał mi ino odcinek do garażu, który ogarnąłem przez Załęże. Pozytywnie :)
Dzięki Filip za trasę, było godnie choć myślałem że trochę mniej górek będzie xD
Trasy:
Brynów - Kato - Brynów => https://www.relive.cc/view/e1178711003
Właściwa => https://www.relive.cc/view/e1178290242
Wyszło ponad 700m przewyższenia, tak na marginesie, na moje standardowo nie patrzeć heh ;)
Fotki:
Kolej transatlantycka ...
Ścisk jak w pociągu do ... a nieważne xD
Migawki z pierwszego etapu, Kaj nie pojadę to ... Piotro mnie prześladuje xD
PS: Jak widać, drogi w stanie różnym
Widoczek na Beskid Mały
Wadowice i durna scena psująca fotkę rynku
PS2: Kremówki jednak nie zjadłem - miałem sznity na otro sesese ;))
Wyjaśnienie tytułu ;)
Śniadanko na rzeczką
Odcinekasfaltowy gruntowy :D
14% z końcówki :D
Na celu => doopy nie urywało xD
Z powrotu, skoro nikt mi fotek nie robił, to coby tu?
Kij, ponoć fotki w lustrze modne ;]
Ponownie widoczki
Kukurydzowa droga na koniec bo ...
... Filip mi wszystko z Nadwiślanego pousuwał heh
Co jak co, do następnego ;]
==============================================================
A i właśnie => wyczuwam potencjał na piździernik :D
W Wadowicach chwila odpoczynku i jazda nad Skawę, gdzie w końcu udało się na chwilę stanąć, ogarnąć drugie śniadanie i kapkę chmielu. Po przerwie pojechaliśmy na jakieś tam wysoki punkt, gdzie miał być asfalt - no niestety go nie było więc ... pierwszy malutki wypych. Kolejno lasami po kamieniach, chwila zjazdu i oczom moim ukazała się cyferka "14" na znaku pod górkę. Wjazd 14% na odcinku około 1,3km? => to zdecydowanie nie dla mnie. Filip wjechał (za co mega szacun), ja wepchałem i tak każdy swoim sposobem dotarł na górkę.
Później już to co misie lubią najbardziej czyli zjazd z tych 14%. Nie powiem, nawet przed tym odcinkiem miałem na blacie "Vmaxa" na poziomie około 53 km/h, ale tu gdyby nie kręta droga, dało się wykręcić spokojnie około 70km/h. No nic, lubię swoje kolana, łokcie i brodę, więc niestety trzeba było przyhamować, ale uwierzcie mi że ściana w dół była konkretna ^_^
Jeszcze raz próbowałam dojść do przynajmniej 60 km/h, no ale się nie udało - niech będzie tyle ile jest. I tak miody wynik ;]
Kolejno wymyśliliśmy że omijamy w miarę główne drogi i kierujemy się na Zator troszkę "po boczku". Oprócz tam lekkich nieporozumień z trasą, udaje się nam osiągnąć wyżej wymieniony cel i mogliśmy oceniać nasz czas do powrotnego pociągu. Było średnio. Nadmienię ino że goniliśmy przedostatni pociąg - szkopuł w tym że między jednym a drugim było ... dwie i pół godziny odstępu xD. Trudno, trzeba ciś. Po malutkim i szybkim Pitt Stopie, rura na Nadwiślany Szlak Rowerowy i wiecie co? wiało, a do pociągu coraz mniej czasu.
Ogólnie trzeci raz robiłem ten odcinek i ino raz było fajnie, bo wiatr duł w plecki. Wniosek - NSR robić zawsze z Oświęcimia, nigdy na odwrót.
Fajnie tak, Filip na luzie, a ja staruszek musiałem młokosa gonić. Dobrze że choć udawało się chować za kolegą przed wiatrem, bo jednak on już tam mega utrudniał. A jeszcze na chwilę zatrzymam się na temacie wiatru. Był uczciwy, fakt na końcówce mnie w sumie zniszczył, no ale przed południem trochę pomógł, więc ma wszystkie grzechy wybaczone :-)
Dworzec (po około 25km od Pitt Stopu) udało się ogarnąć z około 20 minutowym zapasem, więc Filip poszedł sobie po jakieś zakupy, a później mogliśmy już tylko udać na dworzec żeby ... zobaczysz ten sam skurwiały (przepraszam) pociąg co nas przywiózł .... Tym razem (na całe szczęście bardzo dużo osób pojechało do Krakowa) wróciliśmy w sumie na pusto, choć oczywiście wszystkie "wieszaki" na rowery były już zajęte. W Kato pozostał mi ino odcinek do garażu, który ogarnąłem przez Załęże. Pozytywnie :)
Dzięki Filip za trasę, było godnie choć myślałem że trochę mniej górek będzie xD
Trasy:
Brynów - Kato - Brynów => https://www.relive.cc/view/e1178711003
Właściwa => https://www.relive.cc/view/e1178290242
Wyszło ponad 700m przewyższenia, tak na marginesie, na moje standardowo nie patrzeć heh ;)
Fotki:
Kolej transatlantycka ...
Ścisk jak w pociągu do ... a nieważne xD
Migawki z pierwszego etapu, Kaj nie pojadę to ... Piotro mnie prześladuje xD
PS: Jak widać, drogi w stanie różnym
Widoczek na Beskid Mały
Wadowice i durna scena psująca fotkę rynku
PS2: Kremówki jednak nie zjadłem - miałem sznity na otro sesese ;))
Wyjaśnienie tytułu ;)
Śniadanko na rzeczką
Odcinek
14% z końcówki :D
Na celu => doopy nie urywało xD
Z powrotu, skoro nikt mi fotek nie robił, to coby tu?
Kij, ponoć fotki w lustrze modne ;]
Ponownie widoczki
Kukurydzowa droga na koniec bo ...
... Filip mi wszystko z Nadwiślanego pousuwał heh
Co jak co, do następnego ;]
==============================================================
A i właśnie => wyczuwam potencjał na piździernik :D
Kategoria Rower
DPD 31/2018
-
DST
25.82km
-
Czas
01:13
-
VAVG
21.22km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 13 sierpnia 2018 | dodano: 13.08.2018
Tym razem KOKS od Zientasa "popozuje" do powitałki ;)
======================================
W sumie po wczorajszych Tychach jakbyśmy zamienili Janiola na Zientasa, to mogłoby się to różnie skończyć :D No ale był Michał, tak więc bez pijaństwa na garażu i można było dziś rano odpalać DPD ;]
==================
Po weekendzie podczas którego w końcu się wyspałem, wstałem nawet trochę przed czasem - fajnie co nie? wiadomo :D Szkoda ino ... że nogi się nie obudziły :D Do roboty dojechałem przez Zawodzie centralnie "na styk" więc albo faktycznie forma uciekła, albo zabiła mnie poranna temperatura w granicach 16*C :D
Po robocie w końcu to co dziwni ludzie lubią najbardziej, czyli okolice plus 30*C i ... nudna już atrakcja czyli wiatr w twarz. Ehhh, bez spiny więc ponownie przez Zawodzie i poniższą kurtynę wodną na D3S do bazy. Tyle, dziś śpieszno bo ...
... babuszka wróciła :-\ Znaczy juhuuuuu, hurrrrra ;-)
===========================================================
Dziś bez śmiecha
Mam nadzieje że poszerzą drogę tak, coby się TIR-y mogły spokojnie mijać ...
Kategoria Rower
Bletka, tabletka, opisu nie ma ...
-
DST
56.80km
-
Czas
02:50
-
VAVG
20.05km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
... i formy też nie xD
Jakaś katastrofa ogólnie.
Wczoraj po dziewięciu dniach rozłąki z rowerem (nie licząc jednego klasycznego DPD), zebrałem się na spotkanie z Filipem w Tychach. Choć zebranie się ... to chyba za mocne słowo, bo po wczorajszym powrocie do domu ze spotkania z Kuzynem, wstałem około 11:00. Tak to jest jak się wraca bardzo grubo po północy z kebabem w ręku :-D
========================
Niechętnie zwlokłem się z łóżka po godzinie 14:00 i po około 45 minutach, mogłem niechętnie udać się na garaż i niechętnie "odpalić" Krossiwo. Niechętnie, przejechałem jakieś 200 metrów ... i chętnie stwierdziłem że przecież już od jakiegoś czasu myślę nad umyciem rowerów. Tak, to jest dobry plan na dziś, do tego zajmuje dość dużo czasu, cobym się nie nudził przed wieczornym ogniskiem :) Z resztą i tak się jeździć nie dało, bo temperatura zmalała do złowieszczych 23 stopni powyżej zera => no w takim mrozie to jeździł nie będę :D
Rowery zostały umyte i naoliwione, następnie wizyta w OBI po odtłuszczacz i fru na 18:20(?) na Ochojec. Ognisko bardzo porządnie się udało (tym razem już duże), były już wuszty, były śmiechy, kartofle i ... zaś przed drugą w nocy do chaty xD
Migawki z wczoraj ;]
Fajnie, uroczo, sympatycznie, no ale jednak dziś po obiedzie wypadałoby coś pokręcić. Padło ponownie na Tychy, gdyż jakoś tam mnie dziwnie ciągło - jak się okazało bardzo niesłusznie.
Wystartowaliśmy ok 15:30 i w towarzystwie Diobła, poprzez Ligotę, Podlesie oraz Mąkołowiec dotarliśmy do Miasta Aniołów, typowej Mekki rowerzystów, dotarliśmy do ... Śląskiego Lubonia. I w sumie taki był zamysł, bo już kiedyś obiecałem że pokaże pewnemu sympatycznemu koledze bogactwo naszego ościennego miasta. Do typowych klimatów jakie panują w Tychach, doszły standardowo fatalnie zaprojektowane ścieżki rowerowe oraz cała zgraja Januszy i Grażyn, czepiących się o byle co, zajeżdżających drogę oraz "buczących" na wszystko i wszystkich. Ale to jeszcze nie było najgorsze (XD), najgorsze były Paprocany, naprawdę nie wolno zamykać sklepów w niedzielę, bo ta cała hołota wychodzi i zachowuję się jakby była sama na tym świecie.
Jakoś obiecaliśmy pętlę wokół jeziora i nastąpiła jak najszybszą ucieczka z tej krainy mlekiem i miodem płynącej. Na Browar, Czułów, myk do Żabki i jazda na Hałdę Kostuchna. Tam w końcu nastąpiła chwila relaksu wśród ciszy i spokoju, z piwkiem owocowym, bez ludzi, z pięknym widokiem - wręcz idealnie :)
Pogadali i musieli wracać na garaż na spotkanie z Michałem w celu omówienia kolejnych Taterek. Umówione, pogadane i do domu ;]
Forma na urlopie i choć średnia przez korki na DDR-kach trochę przekłamana, to i tak jechało się mega średnio ... Trza ćwiczyć ;-)
========================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1176527616
Fotki:
Tychy:
Te z neta, bo w realu mi się rozmazało xD
Więcej?
Dobra, już nie będe was katował, było nawet ze dwa kilometry nowej DDR-ki z asfaltu, poza tym kostka, kostkę poganiała heh
Paprocany ...
I coś z Katowic czyli Hałda Kostuchna :)
Górki i Tychy (z daleka nawet ładne) w klimacie :)
===================================
Gocha? :D
Jakaś katastrofa ogólnie.
Wczoraj po dziewięciu dniach rozłąki z rowerem (nie licząc jednego klasycznego DPD), zebrałem się na spotkanie z Filipem w Tychach. Choć zebranie się ... to chyba za mocne słowo, bo po wczorajszym powrocie do domu ze spotkania z Kuzynem, wstałem około 11:00. Tak to jest jak się wraca bardzo grubo po północy z kebabem w ręku :-D
========================
Niechętnie zwlokłem się z łóżka po godzinie 14:00 i po około 45 minutach, mogłem niechętnie udać się na garaż i niechętnie "odpalić" Krossiwo. Niechętnie, przejechałem jakieś 200 metrów ... i chętnie stwierdziłem że przecież już od jakiegoś czasu myślę nad umyciem rowerów. Tak, to jest dobry plan na dziś, do tego zajmuje dość dużo czasu, cobym się nie nudził przed wieczornym ogniskiem :) Z resztą i tak się jeździć nie dało, bo temperatura zmalała do złowieszczych 23 stopni powyżej zera => no w takim mrozie to jeździł nie będę :D
Rowery zostały umyte i naoliwione, następnie wizyta w OBI po odtłuszczacz i fru na 18:20(?) na Ochojec. Ognisko bardzo porządnie się udało (tym razem już duże), były już wuszty, były śmiechy, kartofle i ... zaś przed drugą w nocy do chaty xD
Migawki z wczoraj ;]
Fajnie, uroczo, sympatycznie, no ale jednak dziś po obiedzie wypadałoby coś pokręcić. Padło ponownie na Tychy, gdyż jakoś tam mnie dziwnie ciągło - jak się okazało bardzo niesłusznie.
Wystartowaliśmy ok 15:30 i w towarzystwie Diobła, poprzez Ligotę, Podlesie oraz Mąkołowiec dotarliśmy do Miasta Aniołów, typowej Mekki rowerzystów, dotarliśmy do ... Śląskiego Lubonia. I w sumie taki był zamysł, bo już kiedyś obiecałem że pokaże pewnemu sympatycznemu koledze bogactwo naszego ościennego miasta. Do typowych klimatów jakie panują w Tychach, doszły standardowo fatalnie zaprojektowane ścieżki rowerowe oraz cała zgraja Januszy i Grażyn, czepiących się o byle co, zajeżdżających drogę oraz "buczących" na wszystko i wszystkich. Ale to jeszcze nie było najgorsze (XD), najgorsze były Paprocany, naprawdę nie wolno zamykać sklepów w niedzielę, bo ta cała hołota wychodzi i zachowuję się jakby była sama na tym świecie.
Jakoś obiecaliśmy pętlę wokół jeziora i nastąpiła jak najszybszą ucieczka z tej krainy mlekiem i miodem płynącej. Na Browar, Czułów, myk do Żabki i jazda na Hałdę Kostuchna. Tam w końcu nastąpiła chwila relaksu wśród ciszy i spokoju, z piwkiem owocowym, bez ludzi, z pięknym widokiem - wręcz idealnie :)
Pogadali i musieli wracać na garaż na spotkanie z Michałem w celu omówienia kolejnych Taterek. Umówione, pogadane i do domu ;]
Forma na urlopie i choć średnia przez korki na DDR-kach trochę przekłamana, to i tak jechało się mega średnio ... Trza ćwiczyć ;-)
========================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1176527616
Fotki:
Tychy:
Te z neta, bo w realu mi się rozmazało xD
Więcej?
Dobra, już nie będe was katował, było nawet ze dwa kilometry nowej DDR-ki z asfaltu, poza tym kostka, kostkę poganiała heh
Paprocany ...
I coś z Katowic czyli Hałda Kostuchna :)
Górki i Tychy (z daleka nawet ładne) w klimacie :)
===================================
Gocha? :D
Kategoria Rower
DPD 30/2018
-
DST
26.20km
-
Czas
01:11
-
VAVG
22.14km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 9 sierpnia 2018 | dodano: 09.08.2018
A miałem dziś odpocząć i nic (oprócz pracy) nie robić ...
Po górach we wtorek (z pomocnikami) i w środę (samotnie, po pracy) dokończyłem rozpoczęte w piątek sprzątanie mieszkania na Piotrowicach. DPD planowałem dopiero na jutro. No niestety, Babuszka z Wielkopolski przewozi mi jakieś deszcze niespokojne i muszę czekać aż do rana, coby zobaczyć jak rozwinie się sytuacja pogodowa. Także żeby nie ryzykować zerowej aktywności rowerowej w tym tygodniu, postanowiłem się jednak ruszyć na sportowo ;]
Rano około 20 stopni i bez przygód. Po ośmiu godzinach pracy mogłem przy temperaturze sięgającej już około 35 kresek powyżej zera, wykonać nawrót do domu. Czy było mi ciepło? Nawet nie, skubany wmordewind ino czekał żeby mi dać po zębach xD Do Zawodzia się z gnojem męczyłem, później już ino przez patelnie zwaną D3S na Brynów. W sumie nic ciekawego do relacji ;)
EDIT: Na tą chwilę i z jutrzejszego DPD, i z sobotnio-niedzielnych gór wychodzi kicha => deszcze z każdą chwilą się czasowo rozprzestrzeniają.
Oby choć Perseidy szło skądś pooglądać bo będę gryzł jak będzie tak jak w środę xD
====================================================================================
Poza tym leń i nudy jak u naszego Sierściucha ;]
PS: Kuzynostre? Pal tam gumę, cobyś jakoś wcześnie był ;)
=================================================
Coś na koniec i do następnego ;)
ahahahahaha xD
Kategoria Rower
DPD 29/2018
-
DST
27.58km
-
Czas
01:10
-
VAVG
23.64km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 2 sierpnia 2018 | dodano: 02.08.2018
Zważywszy na to że jutro nie planuje większej aktywności fizycznej (regeneracja przed Tatrami), to dziś bardziej dla spokojności sumienia postanowiłem ogarnąć se kolejne DPD ;]
Rano ponownie temperatura oscylująca w granicach 20*C, więc spokojnie i przyjemnie dojechałem sobie do roboty, coby po upływie standardowych ośmiu godzin wrócić klasycznie do bazy. Absolutnie żadnych przygód (milutko, cieplutko), no może z wyjątkiem tej, że mi się parking w biurze pomniejszył ;) Się chwali kolegę ;]
============================
Sobota - Niedziela Tatry, Poniedziałek Polica w Żywieckim, a we wtorek będę podziwiał widoki z parteru, podczas szorowania okien
=================================================================================
Nie ma za co :P
Kategoria Rower
DPD 28/2018 + Piotro
-
DST
34.29km
-
Czas
01:33
-
VAVG
22.12km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 1 sierpnia 2018 | dodano: 02.08.2018
Upałów ciąg dalszy, ale dziś choć w przeciwieństwie do wczorajszego dnia i jazdy "puszką" w celu załatwienia spraw bieżących, wskoczyłem sobie na rower ;] Niby nowe prawko wyrobione, ale jakoś magicznie moje nastawienie do prowadzenia auta się nie zmieniło heh.
Jeszcze przed prawidłowym opisem, pozwolę sobie na chwilę wrócić do wczorajszego meczu naszego miszcza ...
Wystarczy :D Można ino pogratulować poziomu ekstraklasy - Eurowpie*dol się jeszcze nie zakończył. Czekam na więcej :D
==========================================
Co do samej jazdy, to w sumie nie do końca wiedziałem czy pojadę. Jakiś chmiel się wczoraj przyjęło (podczas planowania weekendowych Tatr) więc rano alkomat poszedł w ruch => tak na wszelki wypadek. Pokazały się trzy zera, co dało mi zielone światło na kręcenie :) I to było ostanie zielone światło tego poranka xD Czerwona fala, z kulminacyjnym postojem sięgającym pięciu minut na Ceglanej, spowodował że zamiast spokojnego zapasu czasowego i odwiedzeniu bułkarni, wjechałem do roboty o 6:57. Oki, zdążyłem i w sumie jechało się nawet super - pogoda, słonko i zero wiatru :) Lubimy zdecydowanie!
Po pracy natomiast bonus, Piotrowice. Choć babuszka się smaży w Skórzewie (a ja "mam urlop" taaa) to jednak ta dzielnica mnie prześladuje :D Wychodzi że jestem/będę tam częściej niż normalnie :D Co zrobić, jak nic się nie zrobi? :) Nikiszowiec (ukradli zraszarkę ;/ - choć może i lepiej/gorzej => https://www.sadistic.pl/chodz-jebniemy-selfie-z-dz... :P), Giszowiec, następnie lasem do pętli brynowskiej, Ligota, Piotro, do Pani Doktór, nazot Piotro i do bazy. Wiało, ale i tak całościowo jazda na plus ;]
==========================================
Co do samej jazdy, to w sumie nie do końca wiedziałem czy pojadę. Jakiś chmiel się wczoraj przyjęło (podczas planowania weekendowych Tatr) więc rano alkomat poszedł w ruch => tak na wszelki wypadek. Pokazały się trzy zera, co dało mi zielone światło na kręcenie :) I to było ostanie zielone światło tego poranka xD Czerwona fala, z kulminacyjnym postojem sięgającym pięciu minut na Ceglanej, spowodował że zamiast spokojnego zapasu czasowego i odwiedzeniu bułkarni, wjechałem do roboty o 6:57. Oki, zdążyłem i w sumie jechało się nawet super - pogoda, słonko i zero wiatru :) Lubimy zdecydowanie!
Po pracy natomiast bonus, Piotrowice. Choć babuszka się smaży w Skórzewie (a ja "mam urlop" taaa) to jednak ta dzielnica mnie prześladuje :D Wychodzi że jestem/będę tam częściej niż normalnie :D Co zrobić, jak nic się nie zrobi? :) Nikiszowiec (ukradli zraszarkę ;/ - choć może i lepiej/gorzej => https://www.sadistic.pl/chodz-jebniemy-selfie-z-dz... :P), Giszowiec, następnie lasem do pętli brynowskiej, Ligota, Piotro, do Pani Doktór, nazot Piotro i do bazy. Wiało, ale i tak całościowo jazda na plus ;]
==================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1169528066
Fotki:
Niestety, za długo było było spokojnie - Giszowiec DK-86
Ligota - i tu ruszyło, tym razem pozytywnie :)
==========================================================================
Podsumowanie lipca:
Poprzedni miesiąc udało się "uratować" drugą połową, bo jednak pierwsza część była ... no cóż, jesienno - górska. Finalnie dobrze że choć te pół tysiąca udało się ogarnąć ;] W sierpniu taki wynik biorę w ciemno, dwa przedłużone weekendy w Tatrach, pewno nie pomogą, ale choć teren służbowy się skończył i można DPD po nadrabiać ;)
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1169528066
Fotki:
Niestety, za długo było było spokojnie - Giszowiec DK-86
Ligota - i tu ruszyło, tym razem pozytywnie :)
==========================================================================
Podsumowanie lipca:
Poprzedni miesiąc udało się "uratować" drugą połową, bo jednak pierwsza część była ... no cóż, jesienno - górska. Finalnie dobrze że choć te pół tysiąca udało się ogarnąć ;] W sierpniu taki wynik biorę w ciemno, dwa przedłużone weekendy w Tatrach, pewno nie pomogą, ale choć teren służbowy się skończył i można DPD po nadrabiać ;)
===================================================
Na koniec coś dla marud
Na koniec coś dla marud
:D
Kategoria Rower