Wpisy archiwalne w kategorii
Rower
Dystans całkowity: | 45141.55 km (w terenie 886.24 km; 1.96%) |
Czas w ruchu: | 2199:41 |
Średnia prędkość: | 20.37 km/h |
Maksymalna prędkość: | 68.44 km/h |
Suma kalorii: | 22255 kcal |
Liczba aktywności: | 1006 |
Średnio na aktywność: | 44.87 km i 2h 13m |
Więcej statystyk |
DPD 15/2019
-
DST
31.28km
-
Czas
01:31
-
VAVG
20.62km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 8 maja 2019 | dodano: 09.05.2019

... po dłuższej nieobecności. Powód? hmmm ... raczej wiadomy po powitałce heh xD. Na całe szczęście, w dużej mierze dzięki pomocy Gochy i Devilka (i mniejszej, ale również istotnej: Ojca, Marzeny i Łukasza) zmierzam(y) ku końcowi :).
Niespodzianek było (i ciągle jest) od przysłowiowego "uja", do tego doszła jedna wizyta Pana sąsiada któremu "bombelka" wbijaniem gwoździ (w sobotę!!) budzimy, no ale zostały już ino do zrobienia nieszczęsne drzwi wewnętrzne, plus sprzątanie (już zaczęte) i dekorowanie. Ale z tym pomału, bo kuchnia (bez listwy przypodłogowej i oklein szafek) i łazienka (do zrobienia kąski przy wannie) skończone, a do tego mam już łóżko, wersalkę i szafę na ciuchy, więc można myśleć (po tym jak kurier przywiezie rolety) o zamieszkaniu tam po "misji Norwegia" ;].
=======================================
Wracamy do kwintesencji BeeSa. Jako że na dziś mamy z Łukaszem (reszta ekipy pracuje) zaplanowane zakupy i ogarnianie bagażu do samolotu to na Piotro jechać nie miałem. Jutro deszcze niespokojne + możliwe burze, w piątek raniutko wylot - dziś więc była ostatnia szansa coby zacząć (xD) majowe kręcenie. Wstawało się niechętnie ... no ale nałóg wygrał z Morfeuszem :D
Wyruszyłem dziesięć minut po szóstej z garażu i "na dzień dobry" oderwałem zimnem (3-4*C) - nieważne, później słońcem po oczach - nieważne, kolejno Pani blondynka w Suzuki chciała mnie zepchnąć z DDR-ki na jezdnie (wyjazd z ul. Niedurnego na ul. 1-go Maja) - nieważne, przy pętli (odcinek remontowany) chyba z trzy samochody mnie wyprzedziły na pół gazety - nieważne!! Po takiej przerwie jechało się wybornie, wspaniale i cudownie :)))
Fotki z rana:
Parujemy (:D) + słonko po oczach heh.

I już Szopienice }:‑)

================================
W pracy doszedłem do wniosku że jednak muszę się na chwilę udać na Piotrowice po dwie rzeczy potrzebne do wyjazdu. Na plus był fakt, że mogłem przetestować jedną z opcji dojazdu z roboty do nowych włości ;). Pojechałem więc dobrze mi znaną trasą przez okolice Nikiszowca, Giszowiec, lasami (plus kąsek gruntu jako bonus) do Ochojca, później przez korki na chatę, z której to już najszybszą opcją na garaż. Ten jeden z ostatnich razy ;)
Wyruszyłem dziesięć minut po szóstej z garażu i "na dzień dobry" oderwałem zimnem (3-4*C) - nieważne, później słońcem po oczach - nieważne, kolejno Pani blondynka w Suzuki chciała mnie zepchnąć z DDR-ki na jezdnie (wyjazd z ul. Niedurnego na ul. 1-go Maja) - nieważne, przy pętli (odcinek remontowany) chyba z trzy samochody mnie wyprzedziły na pół gazety - nieważne!! Po takiej przerwie jechało się wybornie, wspaniale i cudownie :)))
Fotki z rana:
Parujemy (:D) + słonko po oczach heh.

I już Szopienice }:‑)

================================
W pracy doszedłem do wniosku że jednak muszę się na chwilę udać na Piotrowice po dwie rzeczy potrzebne do wyjazdu. Na plus był fakt, że mogłem przetestować jedną z opcji dojazdu z roboty do nowych włości ;). Pojechałem więc dobrze mi znaną trasą przez okolice Nikiszowca, Giszowiec, lasami (plus kąsek gruntu jako bonus) do Ochojca, później przez korki na chatę, z której to już najszybszą opcją na garaż. Ten jeden z ostatnich razy ;)
BTW: wiało, ale to ... nieważne :DDD
Fotki powrotne:
Giszowiec - dziadyga pt: cała ścieżka moja xD

Gruntowo czyli tego, czego mi brakowało ;)

Mój ulubiony staw (Barbara) w Kato :)

A na koniec ...


Ehhhhh :-\

========================================
Co do podsumowania miesięcznego, to aż wstyd pisać bo moje wycieczki mogę linkować => całe sześć sztuk, czyli tak zwana poznańska ... PORUTA xD.

Niestety, częściej wykonywałem mega nielubianą (pa ten uśmiech) przeze mnie czynność czyli, o taką pffff

Do tego przez dzieciaki i szkolenia zaliczyłem wuchte terenu służbowego i OBI. Nie wolno zapominać o OBI xD.
Butne podsumowanie? Nic nie napiszę że remontuje bez opaski, której to do tego dwa razy zapomniałem zabrać z mieszkania na cały dzień. Udowodnić więc mogę tylko taki wynik ;)

===============================
Śmiecha nie będzie - same fakty :P
Gocha????? Marzena????? POOOOOOOOOMMMMMOOOOCCCCCCCCCY :DDD

Fotki powrotne:
Giszowiec - dziadyga pt: cała ścieżka moja xD

Gruntowo czyli tego, czego mi brakowało ;)

Mój ulubiony staw (Barbara) w Kato :)

A na koniec ...


Ehhhhh :-\

========================================
Co do podsumowania miesięcznego, to aż wstyd pisać bo moje wycieczki mogę linkować => całe sześć sztuk, czyli tak zwana poznańska ... PORUTA xD.

Niestety, częściej wykonywałem mega nielubianą (pa ten uśmiech) przeze mnie czynność czyli, o taką pffff

Do tego przez dzieciaki i szkolenia zaliczyłem wuchte terenu służbowego i OBI. Nie wolno zapominać o OBI xD.
Butne podsumowanie? Nic nie napiszę że remontuje bez opaski, której to do tego dwa razy zapomniałem zabrać z mieszkania na cały dzień. Udowodnić więc mogę tylko taki wynik ;)

===============================
Śmiecha nie będzie - same fakty :P
Gocha????? Marzena????? POOOOOOOOOMMMMMOOOOCCCCCCCCCY :DDD

Kategoria Rower
DPD 14/2019
-
DST
26.85km
-
Czas
01:15
-
VAVG
21.48km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 24 kwietnia 2019 | dodano: 24.04.2019

W sumie to nie miałem dziś w planach kręcenia, ale po wczorajszej demolce kuchni na Piotrowicach, włączyłem sobie wieczorem telewizor i usłyszałem że idzie ocieplenie. Szybka kontrola Meteo ICM i faktycznie: rano plus dziesięć, popołudniu możliwa nawet "dwójka" z przodu. Nic ino jechać więc wstałem, zebrałem się i pojechałem :).
Rano klasycznie z małym urozmaiceniem w postaci Burowca, później popracowałem sobie zawrotne pięć godzin w moim biurze (+trzy "w gościach") i mogłem wracać. A wróciłem moją czwartą opcją czyli przez staw Upadowy, kąsek lasu i tradycyjne D3S :]
Ciągle wieje, ale wracałem w końcu w krótkich spodenkach, więc pogoda ma wybaczone ;).
Trasa ;]
Fotki:
Z rana => wieża ciśnień Huty Ferrum - okolice ul. Murckowskiej i DK-86

Z powrotu => las (z lewej strony) i ...

... nie las xD

Masz Morsie - kradzieje nawet suchych na ognisko nie zostawiają xD ;p
============================================================
Wiosna w pełni - Panowie trzeba uważać podczas jazdy ;) :P

Kategoria Rower
Glut wietrzno-mikołowski
-
DST
35.72km
-
Czas
01:44
-
VAVG
20.61km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze

Od czego by tu zacząć? Może od tego że po Jurze w końcu się wyspałem. Od soboty godziny 23:00 do dziś do 11:00 była tego niecała doba heh ;). Dziś po obiedzie mogłem więc na spokojnie ruszyć na spotkanie z (na) nowo tu piszącym Diobłem.
Po szybkim przywitaniu, ruszyliśmy na tytułowy Mikołów :) Pierw przez Ligotę i Piotrowice - wiało w twarz, następnie przez Podlesie - dostaliśmy bocznym, który to próbował nas na zmianę wmontować w krawężnik, albo zepchnąć na środek ulicy. Następnie zaś po twarzy i dopiero w okolicach Kopanin wiatr dał nam wjechać na najwyższy punkt dzisiejszej wycieczki, po czym ... znów przeszkadzał.
W Mikołowie, na DK-81 i na Kamionce w miarę OK, coby na Owsianej i Panewnikach zaś duć po mordzie. Na rybaczówce zagrożenie deszczowe udało się ominąć i powrót z wiatrem (a jak!!) w twarz przez Panewniki, Ligotę i ul. Rolną na garaż, coby choć glut wyszedł.
Na więcej i tak nie było ani chęci, ani możliwości xD. No prócz Żubra garażowego, po którego to trzeba było dokręcać (bez Endo), bo mi sklep na Stromej zamknęli przed czasem xD
Trasa:
Fotki:
Plus wiatru jest taki że widać góry z Katowic heh
Tu (choć mało) z ulicy Armii Krajowej ...

... a tu z mikołowskich Kopanin z żółtymi kwiatkami w tle ^_^


Widok na Katowice i maszt Kosztowy z rzepakowej miejscówki ;)


Na celu

Klimatycznie na szlaku kolejowym Katowice - Mikołów => ta chmura nas do samego garażu stresowała heh.

Rybaczówka i flagowe warunki wietrzne xD

Widok na szyszkę, znaczy na staw przy rybaczówce xDDD.
Temu co o tym zdecydował, osobiście nakopie do dooopy!!

Dobrze choć że Paweł ma się dobrze, bo jeszcze i jego wytną xD


Jutro ponownie praca, a po niej remont. Cóż, przynajmniej (po pracy) na chacie wiało nie będzie ;).
=========================================================
Pytanie ino czy będę miał gdzie pracować????

Tak jak i mi moje biuro!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! xDDD
EDIT: Dzieci nie było, za to przyszła w gości kontrola rachunkowości (joł joł) => mają być do końca tygodnia, ale Kieras raczej do tego nie dopuści :P. Dziś jednak musiałem w teren wyemigrować - o taki, pokręcony trochę ;]
Kategoria Rower
Przeminęło z Będzinem
-
DST
54.08km
-
Czas
02:38
-
VAVG
20.54km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 18 kwietnia 2019 | dodano: 18.04.2019

Sorki na start za brak aktywności, ale ostatnio od tej zacnej strony bardziej wolę przeglądanie ofert marketów budowlano-meblowych xD. Znaczy się nie wolę, ale wiadomo - jak mus to mus. Zresztą same oferty nie są złe, nawet kupowanie tych produktów nie jest złe!! Gorzej że jak się już wybierze i kupi, to samo się nie zrobi. A szkoda :P
Kasia tu myśli jeszcze, bo by miała prościej aniżeli u mnie :D

No ale walczymy - szczegółów póki co nie zdradzę, bo jestem kulturalny xD Liczba przekleństw by przerosła nie jednego/jedną z Was heh :D
Aaaaa, jeszcze na drugi start: biuro miałem bodajże na dwa dni. Dzieciaki ciągle mi je okupują więc między odwiedzinami "Parków Rozrywki" typu: OBI,
Na dziś bilans wyglądał następująco => 185km z buta w kwietniu i ... 97 kilometrów rowerowych. Kapitalnie wręcz - zmienić to więc trzeba było ;). Teren z czterech ostatnich dni, zrobiłem w trzy, więc wiedziałem że do pracy jadę tylko "złożyć życzenia świąteczne".
Po klasycznym dotarciu do Szopienic już jednak wiedziałem że ambitnie to nie pojeżdżę. Forma niet, czas niet, wiatr ... no tak: był i od rana gamoń przeszkadzał :/. Postanowiłem więc wykonać ino pięćdziesiątkę z celem w Będzinie.
Do miejsca docelowego dotarłem przez Sosnowiec, do którego to powróciłem po chwili przerwy przy zamku. Później przez Stawiki, Burowiec, Zawodzie, D3S na Ligotę po której zaliczyłem Panewniki i kąsek kilometrów gruntowych.
Wiecie co? Wiało!! Co do wyniku jednak nie mogę do końca usprawiedliwiać się w-morde(windem) - on se wieje bo lubi, gorzej że przez remont kondycja i (niestety) ambicja mi siada xD.
============================
Dziś Piotro, jutro Ochojec i ogarnięcie spraw Gochowych, a w sobotę ... raczej Jura (jak będzie => to będzie i BeeS i pewno filmik od Łukasza heh) z buta. Przecież dogoniłem trochę butne kaemy!!! Jak nic trzeba się przejść na jakiś dłuższy spacer z ogniskiem ;). Rower nie zając ... :-P
A właśnie na PKP w Piotro takiego spotkałem ... ale uciekł xD

Trasa:
Fotki:
Z rana nic nie ofociłem bo słońce po ryjku dawało, a tu już śniadanko koło stawu Hubertus - w tle (za drzewami) Sosnowiec budzi się ze snu

To zdjęcie musiałem dodać - dla uspokojenia ten odcinek miał może ze sto metrów heh

BTW: zawsze mogło być gorzej :P

Później już tak ...

... ale do czasu heh

XDDDDDD
Na celu

Z powrotu => ponownie w najdalej na południe wysuniętej dzielnicy Warszawy - i od razu dodam że ta DDR-ka jest spoko, ta będzińska za to jest tragiczna xD

Stawiki i zaś sympatycznie


A tu już Kato gdzie widzimy wieżę ciśnień na ulicy Korczaka z dalsza ...

... i z bliższa

D3S tym razem "z dupy" strony ;)

A na koniec coś gruntowego - przez remont nawet nie wiem kiedy się zazieleniło xD

===========================
Dziś bez śmiecha - samo (moje) życie ostatnio xDDD

Kategoria Rower
DPD 13/2019 + Dziećkowice
-
DST
71.62km
-
Czas
03:15
-
VAVG
22.04km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 9 kwietnia 2019 | dodano: 09.04.2019

Kiedy to ja coś ostatnio pisałam? W środę. Tak więc w czwartek byłem w terenie ...
Na Giszowcu chyba znalazłem kadr do kontynuacji filmu "Zróbmy sobie wnuka" :DDD

... później Piotro. W piątek: pierw robota, a później ... padłem na ryj do wyra o 17:00 O_o. Organizm się zbuntował xD. W sobotę od rana remontowanie i w tym miejscu ponowne wielkie dzięki dla Gochy, Diobła, Łukasza i Marzeny za pomoc - super poszło ;).
W niedzielę nastąpił odstresowujący spacer z psem i poprawki na mieszkaniu.

Każda rzeczka jej - i prawie zawsze udało się z gracją z niej wyjść. Prawie :D

Nota za styl i brak telemarku adekwatna :P

W poniedziałek teren służbowy i ponowny atak blacho-smrodem (z fajną Thalią :-P) na największą ostatnio ukruszarkę budżetu mego czyli OBI.
==============================================
A co to dziś, to muszę zacząć nietypowo, bo od pochwał dla miłościwie nam panującemu rządowi. Otóż Jarosław, wraz ze spółką tak bardzo zagrali na nerwach nauczycielom że Ci postanowili sobie zastrajkować. W związku z tym mój Dyrektor stwierdził że trzeba stworzyć świetlicę w której to
Po konsultacjach z osobami które są odpowiedzialne za pracowników uzyskaliśmy informacje że to nie nasza sprawa że pracodawca nie jestem w stanie zapewnić nam miejsca pracy. Tak więc negocjujemy :D. Finalnie wyszło na to, że naprzemiennie chodzimy na nasz teren (który musimy skończyć do końca września), a co drugi dzień jesteśmy grupą interwencyjną - pod telefonem do 15:00, plus to co nam dadzą z rana. Spoko i tak ostatnio więcej jeżdżę autem aniżeli rowerem, więc będę mógł się "bawić" na Piotrowicach i przy okazji coś sprawdzić służbówko na mieście heh. Niech więc strajk trwa ... i trwa :D. Dobra, więcej do tej genezy wracał nie będę ;)
Ogólnie to póki co:

:PPPPP
=========================================
Rano podjechałem do firmy na kole, dowiedziałem się że nic dla nas nie ma, "pod telefonem" zostawiłem kolegę, a sam postanowiłem wykorzystać ponoć ostatni przyjemny dzień w tym tygodniu - niestety idzie ochłodzenie :-\. Padło na Dziećkowice, bo lubię heh. Trasy nie będę opisywał, bo była w sumie taka sama (albo podobna) jak TU albo TU.
Skorygować ino musiałem na końcówce, bo trzeba było sprawdzić jedną rzecz przy remoncie kanalizacji na ulicy Kamieńskiej. Mała to była różnica - po prostu zamiast przez Giszowiec, wróciłem przez Podlesie, Zarzecze i Ligotę ;).
Co do warunków to rano plus 7, później przy końcu licznik pokazał nawet +18. Wiatr? no był, ale delikatny - dziś i tak by mnie nawet huragan nie zniechęcił, taki głód kręcenia ;).
W garażu się zameldowałem trochę po 11:00. Siły na co najmniej setkę były - ale są priorytety heh.
Trasa:
Fotki:
Poranne słonko ...


... i śniadanko => tym razem w takim o to plenerze w tle

Kosztowy - najlepszy odcinek dziś!!
Lekko w dół, dobry asfalt, mały ruch samochodowy i ... wiatr w plecy ;)

Jeszcze nie na miejscu - ale swojsko ;)

Cel
- za brak widoku górek pffff

+ za czystą wodę

Coś z powrotu dla poznańskiej marudy DDR-kowej :-P



... a tu jeb (!!!!) szyb KWK Wesoła :D

Jedziemy dalej => las zły ...

... i las dobry ^_^

Gruntowo (chyba że jeździsz szosą :P) - najlepiej :)))))

Na koniec jeszcze raz coś o drzewach.
Otóż odwiedziłem przy okazji las smoleński.

Kiedyś tam już o nim pisałem.
No jest brzydki, ale wolę już takie coś, aniżeli postawić jakieś schody granitowe w środku miasta!!!
BTW: Oddaliłem się trochę - i o to ten las - palikami ogrodzony xDDDDDDDDD

Będę czekał aż Mors, pod chatą skończy drzewa siać i wyjdzie że puszczę zasadził :P:DDDDD
=====================================
Pozdro ...

... i do kolejnego ;]
Kategoria Rower
DPD 12/2019
-
DST
26.17km
-
Czas
01:09
-
VAVG
22.76km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 3 kwietnia 2019 | dodano: 03.04.2019

Jutro teren, w piątek dniówka z Kierownikiem (choć tu jeszcze widzę cień szansy na kręcenie), w sobotę pewno cały dzień na Piotro i dopiero w niedzielę jakiś relaks. Możecie pisać: góry, rower, Jura - obojętne => choć pewno będzie padać (xD) heh. W sumie bym się nie obraził ;)))) :P.
==============================
Wczoraj na mieszkaniu po odkryciu "kolejnych atrakcji" nic ino szło się upić. Zrezygnowałem jednak z tego planu, coby dziś pojechać sobie do roboty i przemyśleć pewne kwestie. A co!!?? :P. Wystartowałem tradycyjnie (czasowo), co skutkowało przejazdem przez okolice Upadowego - bo szybciej ;].
Do pracy (pomimo dwóch postojów na poniższe fotki) na szczęście zdążyłem - nawet z dość spokojnym zapasem czasowym. Jechało się (prócz słonka w twarz) całkiem znośnie i nawet te ino cztery stopnie powyżej zera mi specjalnie nie przeszkadzały ^_^.
Fotki słonka o poranku ;]


=================================
W pracy dopompowałem opony i stwierdziłem że zobaczę jak u mnie z formą ;].
Wyszło jak na początek kwietnia (boczny wiatr, moja forma, korki i światła oraz fakt, że ciągle jeżdżę na kołach 2.25) dość fajnie ;). Aha, fotek z powrotu brak :-P.
W domu szybki obiad i musiałem wykonać czynność której to zbytnio nie lubię.
Autem [cholerni (oni jadą, a ja stoję w korku) rowerzyści!!!!! :PPPPPPP] ogarnąłem to co ogarnąć miałem (OBI) i nastąpił kolejny rekonesans z Gochą na włościach. Jeden pokój już jest praktycznie pod malowanie, no ale pojawił się problem z drugim. Kolor znajdujący się pod tapetą ... yyy, no cóż? Chyba nałożę z milion warstw farby, coby przypadkiem nie było prześwitów heh ;)
Dziś bez śmiecha, ino z życia wzięte.
Tak, w Obi pracują mężczyźni :D

Biały niezwykle przytulny ... też niczego sobie :DDDD
Kategoria Rower
Piątek i sobota, a mi na grunty przyszła ochota ^_^
-
DST
37.79km
-
Czas
01:51
-
VAVG
20.43km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 30 marca 2019 | dodano: 01.04.2019

Sorki za zaległości, ale jak się to mówi - ostatnio nawet nie mam kiedy się po tyłku podrapać ;///
Wasze BeeSy nadrobię w najbliższej chwili, pierw mój ;]

Zacznę od piątku, kiedy to wróciłem z pracy i miałem pogadankę na temat przyszłości mej z rodzicami. Nie wnikając w szczegóły, napiszę ino że Matce nie podoba się fakt, że chcę wydać swoje pieniądze, nie tak, jak ona chce. Poza tym w ogóle to bezsensowny plan, że chce sprzedać swoje mieszkanie - bo ona przecież ma do niego sentyment xDDDD. Bardzo skutecznie omijała je (i swoją matkę) przez parę lat, ale teraz jej szkoda heh iks dyyyyyy. Mniejsza o to - gadać to se może :-P
Zabrałem dupę w troki i rura na autobus, którym to Siostra wracała z roboty. Szybki sklep (i obiad) i nadrobiliśmy psie kilometry ku uciesze Arji ;). Jako że standardowo nie mieliśmy konkretnego planu, zaproponowałem spacer na moje klasyczne miejsce kwiatkowe.
Dupa krokusowa - brakło około dwóch dni pfffff xD

Ale że dość przyjemnie się szło, to pokrążyliśmy jeszcze trochę po lesie, znaleźliśmy mega fajną polankę i mogłem odprowadzić Gochę do bazy, a sam skierować się na przystanek autobusowy. Jako że autobusu nie było, to poszedłem do sklepu po którym ... w sumie doszedłem do domu xD Nogi zdrowe, to po się pakować do komunikacji miejskiej? :D
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1291492738
Fotki piątkowe:
Głowna bohaterka dnia ;]

Przy torach, zezwalam, ale i tak nie wygląda to ani ładnie, ani uroczo pffff

Polanka i dobrze że się nie pomyliłem i rzuciłem tym co trzeba :D

=========================================
Dziś (sobota) wstałem natomiast około 7:00, później zasnąłem, następnie oczy otwarłem około 8:00 i ponownie Morfeusz. Finalnie obudziłem się około godziny 10:00 i po śniadaniu nastąpiła ewakuacja z domu, bo zaś było słychać głosy z gościnnego :D. Plan na rower miałem trochę bardziej ambitny, no ale na godzinę 17:30 umówiłem się na mecz GieKSy u Janiola. Do tego w głowie miałem misję zrobienia porządku w jednym pokoju na Piotrowicach, gdyż w poniedziałek przyjeżdża facet, który zabiera mi (oczywiście odpłatnie) trochę rupieciarni.
Z Gochą na mieszkaniu umówiłem się na 14:30 => czyli zostało mi tylko około trzech godzin na rower i dojazd z garażu na chatę. Padło więc na jazdę w stylu dookoła komina, gdzie założyłem sobie zrobić jak najwięcej kilometrów gruntowych ;)
Jechało się mega przyjemnie, gdzie pierw (przez Akademiki) ruszyłem w kierunku Halemby, następnie zrobiłem nawrót, zobaczyłem co się dzieje na Hałdzie Panewniki, po czym skierowałem się w kierunku bazy.
Następnie na Piotrowice, sprzątanie, spotkanie z Kęsym, mecz (w końcu wygrany) i zakończyłem sobotę.
BTW: Pierwsze "straty" również zaliczone :D

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1291919924
Fotki:
Wjazd do lasu - ładny

Króciutka przerwa ;]

Brzydki las :P

KWK Halemba z dołu :)

Klimatycznie ...

... i tu też :). Tak, to Katowice ;]

Pierwsza okrągłość ;]. Wiem że moi koledzy i koleżanki z BeeSa już dawno po tej licznie - ale co mi tam, pochwalę się ;]

Hałdowe klimaty (KWK Halemba z góry).
Tą śląską górkę (Panewniki) lubię najmniej ...


Wiewiór ;] => Sarna była blisko, ale w ostatniej uciekła z obiektywu :(

I spokój (Brynów) - choć zdążyłem ino jedno wypić ;)

W niedzielę pierw spotkanie z Diobłem, później znowu Piotro, spacer (Mi Fit pokazał ogólnie 11.8km) i koniec weekendu.
===================================================
Można podsumować:
Eeeee, no nie wiem co napisać, więc nic nie napiszę :P


============================================================================
Mamy (od dziś) nowy miesiąc, więc trzeba było swoją debiutancką "służbówkę" na ten rok zrobić ;]
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1293128973
W pewnym momencie łatwo nie było => skubany do miziania był pierwszy :D
- zajęty jesteś?
- oki, legne se xD

Jeszcze widok na Katowice :DDDD

I poezja wprost z Podlesia :DD

Ja wiem że to blog rowerowy, ale jednak sytuacja z ekipą od wywożenia gratów jest godna opisania xD. Otóż z piętnasto-sekundowym spóźnieniem (!!!) przejechali pod mój blok (jak to Ojciec określił) "Flip i Flap". Wiadomo - dwóch trzeźwych być nie może, bo takie rzeczy się nie zdarzają (no chyba że w bajce "Sąsiedzi" xD) więc trzeźwy był ino kierowca Flip (kurde, nie pasowało mi tylko że był wyższy), Flap robił za tego pijanego, albo MOOOOOCNO wczorajszego. Coś w stylu że jak tylko mi dmuchnął, to wyciągnąłem drzwi z pokoju z obawy o nie => zawierały elementy szklane xD.
Co do ich roboty to brakowało tylko muzyczki z Benny Hilla. Że Flap się nie zabił, albo nie przebił się nogą do mieszkania obok ... to winszuje mega xD. Flip natomiast z pełną powagą oznajmił mi że cytuję "przypadkowo rozwaliliśmy" panu kątownik przy drzwiach na klatce. Fajnie, a ten w mieszkaniu? No, też trochę. XDDDD. Oj tam - soooorry. W tym samym czasie co Flip gadał że mną (po robocie), Flap zaczął pertraktować z moim Ojcem, który to nagle stał się majstrem. Jako że nie chciałem już ich oglądać to Flap dostał 2x po sto gram gorzoły smakowej i tak ... zostałem kierownikiem. Ha!!! I to wszystko za jedyne 350zł - no plus wódka :D
Ale oki, jeden pokój czysty, plus drugi bez największego grata. Ciekawe jakie historię czekają mnie później. Póki co wiem (dzięki Flip i Flap) że parkiet jednak będzie potrzebował renowacji xD Tylko czy cyklinowanie czy coś innego? Muszę pomyśleć - grunt że ruszyło!!

:P
Ile to wszystko potrwa nie wiem. Wiem za to że raczej w kwietniu mam pokręcone. Jutro idealna pogoda pod DPD, ale co zrobić skoro ściany się drapania domagają? :))
PS: mega dobrze że nie pojechałem - wieje gorzej niż na Śnieżce, do tego oczywiście w twarz xD.
Kategoria Rower
DPD 11/2019
-
DST
42.21km
-
Czas
02:03
-
VAVG
20.59km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 27 marca 2019 | dodano: 27.03.2019
Pod jednym z ostatnich wpisów Morsa o tym, pojawiły się komentarze pewnej koleżanki co do powitałek - że niby kiczowate. No być może, mi tam obojętne - mogą być, może ich też nie być :P
Co do dziś, to w poniedziałek zaplanowałem sobie odpoczynek (oczywiście po pracy), który wyszedł. Wczoraj miałem taki sam plan, ale ... no nie wyszedł, bo trzeba było pojechać na Piotrowice. Potem jak już się z domu ruszyłem, to założyłem sobie że w końcu zamontuje błotniki do Szkodnika ;]
Zacząłem montaż już grubo po 20:00 i ... zaczęło padać. Trudno - to nic skomplikowanego, więc (byłem na garażu) pod lampką zrobię. Fajnie szło aż do czasu kiedy przyszedł "kolega" (xD), który to ponarzekał trochę że: były narkoman, alkoholik, człowiek bez wykształcenia, po kryminale, bez znajomości, wiecznie zmęczony (mocna samoocena!!) ... ma ciężko w pracy/życiu. Spoko, nie wnikałem o co dokładnie chodzi, ino zrobiłem co zrobić miałem i opuściłem kompana - zostawiając mu piwo "na drogę", coby nie marudził (:P) i nie zapluł mi reszty podjazdu ;/
Rano wstałem, spakowany, błotniki (w nocy mżyło) zamontowane, patrzę na termometr i widzę ... minus trzy stopnie Celsjusza juhuuu. Cóż zrobić heh?

XDD
Pogoda jednak całościowo wyglądała całkiem przyzwoicie, więc planów (ok, dzieci zostawiłem w spokoju :P) nie zmieniłem.
Widok z rana na Rozwój

Ruszyłem i od razu wpadłem na lodowisko xD.
Bardzo asekuracyjnie (po szklance - o takiej, mam nadzieje że widać) ...

... dotoczyłem się do D3S i skręciłem na Upadowy (kot na leniu w bonusie) gdyż ...

... tam przyjemniej miałem parę metrów gruntowych, plus dwa odcinki z kostki - którą to dziś uwielbiałem!! ;]
W pracy na start dowiedziałem się że moje biuro jest zajęte przez szkolenie, ale to i dobrze się złożyło bo dostaliśmy przydział finansowy na służbowe bilety miesięczne. Do tego kończy się miesiąc, więc zostałem poproszony o załatwienie mojego biletu na pociąg i przywiezienie rachunku, coby dziewczyny mogły "miesiąc zamykać". Skoro miałem rower, to nawet nie protestowałem, gdyż wpadło kolejne piętnaście kilometrów trasy na dworzec i pod Spodek ... za które jeszcze miałem zapłacone :P.

- plus że zamiast 119zł płace 26zł za bilet na miesiąc
- minus że zaś się teren zaczyna
- plus że przynajmniej wyjdę z biura
- minus że zaś wyjdę z biura i się będę z ludźmi użerał
- plus że przynajmniej urozmaicenie
- minus że jak teren, to brak roweru
- plus że w fajne miesiące solarium za darmola
- minus że można zmoknąć.
Czyli w miarę równo, ale robota to nie koncert życzeń, więc trzeba działać coby zarobić ^_^.
==========================
BTW: W kwestii ścieżek z nowym sezonem. .. nie nastąpiła poprawa xD

Po robocie (szlak klasyczny) już bez fotek, bo wiatr mnie zniszczył totalnie i nawet nie miałem ochoty się zatrzymywać xD.

Trasa ogólnie wyszła o taka ;]
Co do dziś, to w poniedziałek zaplanowałem sobie odpoczynek (oczywiście po pracy), który wyszedł. Wczoraj miałem taki sam plan, ale ... no nie wyszedł, bo trzeba było pojechać na Piotrowice. Potem jak już się z domu ruszyłem, to założyłem sobie że w końcu zamontuje błotniki do Szkodnika ;]
Zacząłem montaż już grubo po 20:00 i ... zaczęło padać. Trudno - to nic skomplikowanego, więc (byłem na garażu) pod lampką zrobię. Fajnie szło aż do czasu kiedy przyszedł "kolega" (xD), który to ponarzekał trochę że: były narkoman, alkoholik, człowiek bez wykształcenia, po kryminale, bez znajomości, wiecznie zmęczony (mocna samoocena!!) ... ma ciężko w pracy/życiu. Spoko, nie wnikałem o co dokładnie chodzi, ino zrobiłem co zrobić miałem i opuściłem kompana - zostawiając mu piwo "na drogę", coby nie marudził (:P) i nie zapluł mi reszty podjazdu ;/
Rano wstałem, spakowany, błotniki (w nocy mżyło) zamontowane, patrzę na termometr i widzę ... minus trzy stopnie Celsjusza juhuuu. Cóż zrobić heh?

XDD
Pogoda jednak całościowo wyglądała całkiem przyzwoicie, więc planów (ok, dzieci zostawiłem w spokoju :P) nie zmieniłem.
Widok z rana na Rozwój

Ruszyłem i od razu wpadłem na lodowisko xD.
Bardzo asekuracyjnie (po szklance - o takiej, mam nadzieje że widać) ...

... dotoczyłem się do D3S i skręciłem na Upadowy (kot na leniu w bonusie) gdyż ...

... tam przyjemniej miałem parę metrów gruntowych, plus dwa odcinki z kostki - którą to dziś uwielbiałem!! ;]
W pracy na start dowiedziałem się że moje biuro jest zajęte przez szkolenie, ale to i dobrze się złożyło bo dostaliśmy przydział finansowy na służbowe bilety miesięczne. Do tego kończy się miesiąc, więc zostałem poproszony o załatwienie mojego biletu na pociąg i przywiezienie rachunku, coby dziewczyny mogły "miesiąc zamykać". Skoro miałem rower, to nawet nie protestowałem, gdyż wpadło kolejne piętnaście kilometrów trasy na dworzec i pod Spodek ... za które jeszcze miałem zapłacone :P.

- plus że zamiast 119zł płace 26zł za bilet na miesiąc
- minus że zaś się teren zaczyna
- plus że przynajmniej wyjdę z biura
- minus że zaś wyjdę z biura i się będę z ludźmi użerał
- plus że przynajmniej urozmaicenie
- minus że jak teren, to brak roweru
- plus że w fajne miesiące solarium za darmola
- minus że można zmoknąć.
Czyli w miarę równo, ale robota to nie koncert życzeń, więc trzeba działać coby zarobić ^_^.
==========================
BTW: W kwestii ścieżek z nowym sezonem. .. nie nastąpiła poprawa xD

Po robocie (szlak klasyczny) już bez fotek, bo wiatr mnie zniszczył totalnie i nawet nie miałem ochoty się zatrzymywać xD.

Trasa ogólnie wyszła o taka ;]
Kategoria Rower
Wszystko wokół się zmienia ...
-
DST
102.82km
-
Czas
04:57
-
VAVG
20.77km/h
-
VMAX
57.42km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 23 marca 2019 | dodano: 25.03.2019

... nawet Tyyy. Oki, nie będę was Farbą nękał heh.
Na start tego BeeSa wyjaśnię jednak tajemniczą kwestie, którą to poruszyłem w jednym z ostatnich wpisów. Przez ostatnie trzy dni (choć w sumie finalnie przez ostatnie parę lat heh) najważniejsza była kwestia Babuszki. Wspominałem chyba o niej raz, dwa czy tam milion (:D) w moich wpisach. Otóż po niecałym roku, w końcu udało się dojść do konsensusu z rodziną w sprawie Domu Opieki dla Tolki. Niestety, sama se już nie radzi, a nikt nie ma aż tyle czasu i możliwości coby się nią opiekować 24/7. Miejsce się znalazło w piątek, do soboty zostały ustalone wszystkie kwestie finansowe, w środę przyjechała Chrzestna ma i mogliśmy zacząć działać.
W czwartek miałem urlop i ogarnęliśmy sprawy bankowe zaliczać przy okazji taki oto spacer troloTolowozem.
Bez przerzutek niestety xD


W piątek pakowanie, żegnanie i dziś Babuszka wyruszyła w kierunku pod poznańskich Pobiedzisk. DOŚ wg mnie świetny => o taki, szkoda ino że prywatny - bo będzie mnie to kosztować 400zł co miesiąc. Takie trochę alimenty bez seksu (xD), no ale Babci wygoda i opieka najważniejsze. A i ja trochę odpocznę i przy okazji zmienię swój styl życia :). W Katowicach i tak coraz mniej mogłem. Do tego będzie kolejny pretekst żeby Poznań odwiedzać - 30km w jedną stronę rowerem ino zachęci ;)
Pewno pierwsze dni/tygodnie będą dziwne, bo się do niej mega przyzwyczaiłem, no ale od czego są telefony? :)
======================================
Wracając jeszcze na chwilę do tytułu, to jednak nie do końca wszystko się zmienia. Minęło właśnie 11 lat, od pamiętnej rzezi odwetowej panów (specjalnie z małej) w niebieskim na kibicach GieKSy. Mój zerowy szacunek do tej służby pewno nigdy się nie zmieni. Diobeł podrzucił bardzo fajny, obszerny materiał który jest do poczytania o tutaj. Najlepsze oczywiście jest to, że winnych ze strony milicji nie ma. Wszystkie sprawy umorzone, a psychicznie i fizycznie oberwało się wszystkim => chuliganom, kibicom, nieletnim, kobietom, a co najlepsze ... kierownikowi pociągu. W sumie co za różnica kogo pałujemy czy obrażamy xD.
=====================================
Oki, tyle tytułem wstępu. Geneza na dziś pojawiła się koło wtorku, a realnych kształtów (choroba Łukasza i moje żebro) nabrała w czwartek. W piątek jeszcze ogarnąłem końcówkę spraw babuszkowych i spacer (ok 8km) z takim oto dobrym

Oczywiście te dwie sprawy zostały okraszone nutką alkoholu i z samego rana alkomat oszalał xD. Do stanu normalności wrócił około godziny dziesiątej, więc mogłem udać się na garaż i po chwili rozmowy z Łukaszem skierowaliśmy się trasą tradycyjnie-leśną na zamek w Chudowie. Na szlaku do końca doszedłem do siebie, ale niestety pierwotny plan ataku na Rybnik poszedł na grzyby xD.
Przez remont torów w okolicach Orzesza, nie mieliśmy pociągu powrotnego, a sama jazda tam (przez durne podjazdy w okolicach Mikołowa i w/w Orzesza) nam się nie uśmiechała xD Myśleliśmy też o Lublińcu, no ale mieliśmy ino jeden racjonalny pociąg o 17:33 i na niego trzeba było zdarzyć, bo zaprosiłem parę osób na moje nowe/stare mieszkanie na godzinę 20:00. Po co więc się stresować i gonić?
Setka jednak być musiała więc padło na Tarnowskie Góry ^_^. I w tym miejscu wielkie dzięki dla Łukasza za ogarnięcie szlaku. Klimatycznie po przejechaniu Przyszowic, pojeździliśmy po jakichś dziurach, ominęliśmy centra miast i dość fajną drogą dojechaliśmy na nasz cel. Nie licząc mojego kryzysu gdzieś między 53-cim a 60-tym kilometrem jechało się bardzo fajnie. Główna to zasługa wiatru - którego to nie było :D Dziękuję heh.
Po dojechaniu do TG wpadliśmy na kolejne kilometry gruntowe (których dziś było co nie miara - uwielbiam) i skierowaliśmy się na jezioro Świerklaniec, gdzie zaplanowany był postój piwno-owocowy. Nic nie napiszę na temat Parku przed jeziorem, bo ilość ludzi która tam była mnie położyła na kolana xD. Miło że choć oczy mam zdrowe i zauważyłem koleżankę z pracy, z którą to chwilę porozmawiałem. Po przerwie i odpoczynku mogliśmy dokręcić przez Siemianowice Śląskie (Vmax na ul. Agnieszki) do garażu i tym samym domknąć dystans który to sobie założyliśmy ◉‿◉. Więcej oczywiście "poopowiadam" przy okazji fotek.
Trasa
Fotki:
Ruszamy - teren bazyliki

W lasach uroczo - drewno nie wiem skąd. Las jak stał tak stoi xD

Jedziemy dalej

Coraz bliżej (tak, kask wrócił do łask ;)) ...

... i bliżej ...

... i jest i Chudów czyli klasyk wiosenny :)

Jedziemy dalej

Wiadomo :)

Fajna śmieszka z widoczkiem :)

Ahooooj :D

Odcinek prefabrykowany ;]

Stawik - dobre miejsce na Pitt Stop, ale niestety czas naglił ;]

Chwila gruntówki ...


... i odcinek klimatyczny => dobrze że nikt nas nie zabił tam. Mała rzecz, a cieszy :P

Park Kultury i Wypoczynku - Gliwice.

Kolejne gruntowe ...

... i nudny asfalt - to tu miałem kryzys ;/


Kamieniec i postój sklepowy.
Miejscówka urocza, stan asfaltu (tu i przez najbliższe 10km) niestety już nie ;/

Tarnowskie Góry

A po nich wjazd ...

... i zjazd z widoczkiem :)

Zabytkowa Kopalnia Srebra

Jedziemy dalej

Kolejne gruntówki z widokami :)

Zjazd singlem ;]

Ostatni widok dnia dzisiejszego

Ponownie gruntowo - tak, to znakowana ścieżka :D

Rów Świerklaniecki ...

... ichszy Park ...

... i jezioro :)

Wracamy przez zaporę - trochę pod prąd, czym wkurzyłem jednego kierowcę xD.

Ostatki z zachodem i do bazy ;]


Mocny kandydat do podsumowania rocznego :)
Fajnie, bo pomimo że zrobiliśmy dużo kaemów nieutwardzonych, wyszła całkiem sympatyczna średnia :)
BTW: Możliwe że jeszcze będzie filmik :)))
==================================================
Co do imprezy, to się odbyła :-P. Dziękuję obecnym i mojej wątrobie że to przeżyła heh. No ale skoro wódka się polała, to z roweru w niedziele nici. W domu jednak siedział nie będę, więc stanęło na tym że trzeba by było w końcu dobremu pieskowi zrobić porządny spacer.
Po obiedzie ruszyłem więc (z przystankiem w Piotro) na Ochojec. Spacer, jak spacer - było sympatycznie, ino na końcu nogi już bolały xD Aaaa i zrobiłem dobry uczynek. Autobus mi sprzed nosa uciekł, wiec poszedłem se jeszcze po piwo. Po zakupie podbił do mnie Pan menel i poprosił o złotóweczkę na browara. Dostał całego Żubra :D. W sumie miałem dobry humor, a i wyczuwałem poniedziałek :)
Fotki:
Pieseł na hałdzie Kostuchna

Arya pierw się umazała ...

... a potem umyła xD. Dobry pies :D

Było by ;] Takich długich BeeS-ów to nawet z gór nie piszę ;D
========================================================

Kategoria Rower
DPD 10/2019
-
DST
25.32km
-
Czas
01:13
-
VAVG
20.81km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 19 marca 2019 | dodano: 19.03.2019

Koszmarny to był poranek ;/
Wczoraj w komentarzu wspominałem że obiłem se żebro w górach. Spanie na boku więc w grę nie wchodziło i musiałem spać na plecach. Skutkowało to pobudkami o 01:10, 02:05, 03:30 i finalnie o 05:00 rano xD. Jak już wstałem to wyjrzałem przez okno i co widzę? Ano szron na autach, a ja już (od wczoraj) spakowany na DPD. Minus jeden stopień Celsjusza - no nie ma tragedii, dokulałem się więc na garaż i co widzę? ...

Fajnie, ale stwierdziłem że skoro po ostatnim tripie nic się nie działo, to dopompuje koło i posłucham czy schodzi powietrze. No nie schodziło, więc ruszyłem w stronę roboty - kontrolując ciśnienie co jakiś czas. Finalnie dojechałem do Szopienic (klasycznie) i dopiero tam ponownie zaczął baaaardzo powoli schodzić luft. Aaaa, z tego wszystkiego zapomniałem bryli zabrać i co chwile radośnie sobie płakałem przez zimny wiatr i ... takie oto miłe poranne słonko xD

W pracy nie pozostało mi więc nic innego, niż zrobić co miałem zrobić jak najszybciej się da, coby jeszcze wystarczyło czasu na wymianę dętki.
==================================
Czasu wystarczyło (na styk, ale jednak) i mogłem ruszyć w drogę powrotną. Tu już jechało się super => osiem stopni Celsjusza jak na tą porę roku w zupełności mi wystarcza heh. Przez Upadowy ...
BTW: droga w końcu przeschła - fajnie, bo to moja najkrótsza trasa do pracy ^_^

... dotarłem do garażu gdzie zaczęło wiać :D Wiatrowy ewidentnie zaspał pół godziny => znaczy nie to że go nie było, ale był względny, co również w ostatnim okresie mi wystarcza ;)
I przynajmniej nie ma smogu :PPPP

Poza tym nic ciekawego, oprócz faktu że w końcu wzięli się za zapadnięty odcinek D3S - na start ... wycięli drzewa xD

Jak tak dalej pójdzie, to nawet ja spłonę xDDDD
========================
Dziś bez śmiecha - daje ino przykładowy rozkład temperatur z drzewami i bez ...

PS: Dziś (środa) też byłem przygotowany na rower. Minus cztery rano mnie zniechęciło xD
A jutro urlop xD
Kategoria Rower