Wpisy archiwalne w kategorii
Rower
Dystans całkowity: | 46175.12 km (w terenie 886.24 km; 1.92%) |
Czas w ruchu: | 2251:06 |
Średnia prędkość: | 20.36 km/h |
Maksymalna prędkość: | 69.48 km/h |
Suma kalorii: | 22255 kcal |
Liczba aktywności: | 1032 |
Średnio na aktywność: | 44.74 km i 2h 12m |
Więcej statystyk |
DPD 37/2019 + towarzysko na Rybaczówce
-
DST
40.75km
-
Czas
01:55
-
VAVG
21.26km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 4 września 2019 | dodano: 04.09.2019

:PPPPPPPPPPPP
WITAM!!!!! :))))
No cóż => wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Skończył się weekend i w poniedziałek lało (cały dzień), we wtorek też (do południa), dokładając do tego że jutro idę służbowo w teren, a w piątek ma ... lać (albo pizgać), to ino dziś była opcja na DPD.
Pomimo arktycznych warunków udało się dojechać do roboty przez Zawodzie. Nie spodziewałem się ino, że tak szybko wyciągnę te długie spodnie i kurtkę z szafy xD. Mogłem jeszcze opaskę zabrać, bo na D3S nieźle po uszach dawało ;/

=========================================
Po robocie długie ciuchy do plecaka i ubrany na krótko ruszyłem na umówione spotkanie z Diobłem na panewnickiej Rybaczówce. Kocham ten okres - woź se do pracy trzy komplety ciuchów: na rano, do pracy i na popołudniu ;/. Co zrobić, jak się nic nie zrobi ;]
Na spotkanie dostałem się przez Zawodzie, Centrum, Załęże, Witosa i kąskiem lasu z kamieniami. Po dłuższej chwili rozmowy, powrót na chatę klasycznie lasami ^_^
Fotki:
Kato - Dworzec ;]

Leśne ;)

Pawełko (Paweła piurko) :P
Dzięki Diablasty (po raz "enty") za serwis :)))) ...

...i do bazy, bez szmerów ;]

BTW: => Trasa:
================================================================
Do doopy ta pogoda ale ... przynajmniej nie ma/nie będzie upałów ;] xDDDDDDDDDD
l

Kategoria Rower
Bytom
-
DST
47.85km
-
Czas
02:14
-
VAVG
21.43km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 1 września 2019 | dodano: 03.09.2019

Wczoraj po ognisku naszła mnie jeszcze ochota na warzywa i finalnie usnąłem grubo po 2:00 w nocy. Wstałem o ... 8:30!! Hahahaha, no już :D. Siku i nazot do wyra heh.
Obudziłem się ponownie chwilę przed 12:00 i stwierdziłem że nie ma co się ruszać na rower bez obiadu. Wyruszyłem więc pojedzony przed 14:00 i obrałem azymut na "Żabie Doły" w Chorzowie, na które to dostałem się przez Brynów, Park Śląski (o dziwo mało ludzi było - temperatura? XD) i Maciejkowice. Na miejscu chwila na zdjęciach i coby tu? Padło perw na Bytom, a później postanowiłem zobaczyć co słychać na osiedlu Kaufhaus w Rudzie Śląskiej. Następnie klasyczne góra - dół i wylądowałem na ścieżce wzdłuż potoku Bielszowickiego, który to bardzo lubię ^_^. Po niej ino Kochłowice, Stare Panewniki, Panewniki, Ligota i na Kolejarz w sprawie wiadomej :P
Na Kolejarzu jeszcze małe spotkanko z Łukaszem, który to przyjechał rower ode mnie odebrać i koniec tego super fajnego weekendu. Poniedziałek cały deszczowy, poza tym ... idzie ochłodzenie. Kurtkę i długie galoty będzie trzeba wyciągnąć z szafy xD
Trasa:
Autopauza ssała :P
Fotki
Czarne Katowice ^_^

Temperatura bardzo przyjemna - idealna na jazdę ^_^

Jak dla kogo :P

Aż dziw bierze że w parku takie pustki ;)
Wcześniej na deptaku miałem oczywiście "slalom", ale ogólnie to źle nie było :]

Żabie Doły i fotka klasyczna - opony całe xD

Jesień (patrz drzewa) i lato (kurtyna) w Bytomiu xD

Osiedle Kaufhaus i Wielki Piec Huty Pokój

Tramwaj - prawie jak w Jeleniej :P

A tu już mój ulubiony odcinek w Rudzie Śląskiej ^_^

I ślepa uliczka heh
PS: siodełko (EDIT: już) jest prosto :]

Końcowe Piotrowice - na tężni tłumy, a na moim miejscu spokój i cisza :-)

===========================
Co do podsumowania miesiąca, to spodziewałem się lepszego wyniku, ale niestety pogoda znów se w kulki leciała :-\. Albo było mocno średnio, albo szef w teren gonił. Widać to zresztą po podsumowaniu butnym, w którym to po raz pierwszy w historii mojej opaski pojawiła się trójka z przodu :-)

Co do samego kręcenia, to jestem jeszcze winien ogólną mapkę z Poznania. Szkoda trochę tych Radzewic, ale Babuszka wiadomo najważniejsza - następnym razem Kuzyna wyciągnę na południe heh ;)

Odcinek Śląski prezentował się natomiast tak:

Sierpień się skończył, zobaczymy jak "pójdzie" wrzesień :-)
================================================
We wtorek rano, też leje pfff

Trzeba się pomału żegnać ;(((

Kategoria Rower
Birkenau i inne paści + ognisko ;)
-
DST
94.65km
-
Czas
04:27
-
VAVG
21.27km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 31 sierpnia 2019 | dodano: 02.09.2019

Na start dodam że żadnej akcji z policją nie mieliśmy => powitałka pochodzi z ... dożynek!! Śląskich dożynek :DDD
Co do genezy to nie wiem co napisać :P. Góry odpadały (bo Łukasz miał dyżur), ale już delikatna jazda na rowerze (z laptopem w plecaku) w grę wchodziła, więc wymyśliłem Oświęcim ;). Tam gdzie Diobeł nie może (bo woli spać :-P), tam pośle się Łukasza :D
Po wczorajszej służbowej imprezie (gdzie dla dobra kręcenia, podziękowałem że opcje "świętuj - najeb się xD), ustaliliśmy że start nastąpi dopiero o godzinie 12:00. Po a) no trzeźwy jednak nie wróciłem, po b) Łukasz chciał rano zrobić zakupy. Zresztą i tak bez sensu było jechać w takiej porannej bryzie, skoro po południu słonko fajniej grzało :P.
BTW: Gwizdajcie się zimnolubcy (:P) - nadchodzi wasz czas, a ja będę Trollkingował :P. Aaaaa co jeszcze do Tomka - wiało xD. Nie dość że denerwowało podczas jazdy, to jeszcze obniżało temperaturę pfff. Jednak już rano jak wyjrzałem przez okno, to ... "widziały gały, co brały" heh. Narzekać więc nie mogę ;]
===================================================
Po obfitym mega wczesnym obiedzie i chwili rozmowy ruszyliśmy pierw przez Ochojec i drogę klasyczną dotarliśmy nad jeziorko Łysina w Bieruniu. Następnie Świerczyniec, Bojszowy i Jedlinę do Harmęży, gdzie nastąpił Pitt Stop regeneracyjny. Po nim pojechaliśmy na w sumie główny cel wycieczki czyli na Bramę Birkenau ;]. Czas gonił, więc stwierdziliśmy że nie będziemy wyjeżdżali do centrum Oświęcimia. Diobeł => ciągle masz szanse :D
Omijając więc Oświęcim, zahaczyliśmy jeszcze o Paciorkowiec, Smutną Górę i rura przez Goławiec i Górki nazot do Lędzin po Radlera i do bazy. Na końcu (ul. Boya Żeleńskiego) już zmęczenie dawało się we znaki, ale sił na dokręcenie do "setki" by nie brakło. Brakło natomiast czasu. Dlaczego? Patrz na drugą część tytułu wpisu ;))))
Trasa:
A przed fotkami jeszcze Filmik z Jury od Łukasza. Niby dał linka w komentarzu pod jurajskim wpisem, ale ktoś mógł przeoczyć ;]
Miniaturkę ino jakoś mało trzeźwą kolega wybrał :PPPP
Fotki:
Fotka klasyczna z okolic katowickiej ulicy Beskidzkiej :)

Lędziny - temperatura znośna :P

:DDDDDDDDDDDDDDDDD

Chińskie trampałki zdały egzamin - białe "skarpetki" niestety zostały heh ;)

Łysinka i urocze krzyki bombelków xD

:DDDDDDDDDDDDD x2

Jedziemy (kto co lubi ;]) dalej - rzepak po lewej

Coś dla Morsowego :)

Silna ...

Atrakcja - obok był "prawie" nieczynny most kolejowy xD.
Na całe szczęście dało się tym czymś (lekko nielegalnie) przejechać ;]

A tu oto mega uroczy odcinek - szkoda że był taki krótki. W tych okolicach nastąpił Pitt Stop ;]
BTW: to na dole, to nie ja!! :D

Lekka pomyłka na trasie, ale również urocza ;]

Dojechali

A to z neta - symboliczne takie ;/

Długo tam nie byliśmy - dwa zdjęcia i odjazd.
Z Żydami niestety tak jest, że na każdy ruch i słowo trzeba uważać - lepiej nie ryzykować xD

Wracamy na Śląsk ;]

Śląska górka - wjechana :)



Tym "skrótem" pogardziliśmy :P

Jeszcze samojebka na Smutnej Górze (widoków przez upał brak) i ...

(no bankowo nie ja :PPPPPP)

... wracamy.
Ponownie jak kto lubi ;)

Mostek Zamoście - dziękujemy :)))

Finalnie brakło nam mega mało do "setki", ale po raz kolejny naczelnym planem było ognisko xD. Dojechaliśmy do Piotro, ogarnęliśmy sklep i ... w sumie Marzena już czekała pod moim blokiem heh. Wsiedliśmy więc do auta i pojechaliśmy na Starganiec.
A tam (prócz tego że to chłopy zbierali patyki) to kobieta zrobiła imprezę. Przywiozła, rozpaliła ognisko, patyków dokładała, upiekła kiełbaski, ogarnęła ziemniaki, odwiozła do domu, a ja w nagrodę ... wylałem jej piwo. Ino ja tak umiem :DDDD

Ostatnia atrakcja (w nocy) u mnie pod chałpą xD


Do następnego ;]
Kategoria Rower
DPD 36/2019 + służbowo
-
DST
58.32km
-
Czas
02:44
-
VAVG
21.34km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 27 sierpnia 2019 | dodano: 27.08.2019

Haftowany taki :P
Po leniwej niedzieli, gdzie moją jedyną aktywnością było wyjście po piwo, a później po klej (którego i tak nie użyłem xD) w poniedziałek w pracy wytrzymałem tylko niecałe dwie godziny xD. Następnie zgłosiłem chęć wyjścia w teren, dostałem zestaw, zrobiłem go, wróciłem na chwilę do roboty i mogłem załatwiać sprawy z drzwiami na Piotro. Potem "leżing" i szybki sen.
Dziś (wtorek) już trzeba było wrócić do kręcenia, więc DPD.
Rano hmm prócz tego że "za zimno" się ubrałem, było względnie spoko. Pojechałem klasycznie przez D3S i Zawodzie ;]
W pracy natomiast niespodzianka => w samo południe dostałem możliwość wyjście dwie godziny przed czasem i sprawdzenia dwóch rzeczy na granicy Katowic i Tychów. Oczywiście jeśli się zgodzę pojechać w tym mega (ahahaha 28*C xDDDD) upale. Do upału to brakowało około 12*C, więc nie zastanawiając się "zlecenie" przyjąłem heh.
Pojechałem przez Janów (strażacy zrobili mi ulewę w lesie, ale po a) ich lubię, a po b) Szkodnik i tak był do mycia więc luz), następnie Giszowiec, Wesoła i rura Beskidzką w kierunku Kostuchny. Swoje zrobiłem (musiałem podjechać dokładnie 24km), przekazałem informację do biura i mogłem wracać na chatę przez Podlesie, piotrowickie dziury, Manhattan (myjnia), Ochojec, Ligotę, kończąc na Parku Zadole. Tam nawodnienie i do bazy ^_^. Lubię takie powroty z roboty ;]
Jutro niestety ponownie teren służbowy, plus pewno psie kilometry. Znaczy o ile się nam Arya nie roztopi :-D
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1383729801
Fotki:
Poranek do którego się muszę pomału przyzwyczajać - wschody słońca i zimno z rana xD


W brylach zdrapki nie widać :P

KWK Wesoła


Ooooo taki czysty i suchy był na Kolejarzu ^_^

=======================================
Dokładnie ;]

XDDDDDD
Kategoria Rower
DPD 35/2019
-
DST
30.44km
-
Czas
01:21
-
VAVG
22.55km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 23 sierpnia 2019 | dodano: 23.08.2019
Prawie miesiąc bez DPD, więc ... trzeba było to zmienić :P

Pogoda dopiero wczoraj się unormowała, bo ostatnio to niestety deszcze niespokojne i klimaty wiosenno - jesienne pfff - nie lubię, ale ... no przynajmniej nie ma upałów c'nie?!!!! To tyle w kwestii genezy powitałki xD
=========================
Już w sumie wczoraj była dobra opcja pogodowa na jazdę, ale Kieras wysłał nas w teren ;]. Dobrze że choć na moją ulicę, więc nie musiałem do biura rano jechać, ino od razu z wyrka do roboty heh. Swoje zrobiłem, później z kumplem z biura do mnie na piwko i do Gochy na klachy z tym oto leśnym harpaganem :D

Relive butne TUTAJ
===================================
Dziś rano (po dylematach) ...

.. temperatura na poziomie szesnastu kresek powyżej zera. Jechało się jednak komfortowo, z jedną małą niespodzianką w postaci dzika, który to mi drogę (w bezpiecznej odległości) przeciął.
Poza tym to klasyk czyli: Ligota, D3S, Zawodzie, Burowiec i
Poranek na początku Doliny Trzech Stawów

Po robocie bez kombinowania (przez Nikiszowiec, następnie lasami i Ochojec) do domu. Kręcić się nawet chciało, ale na 16:30 (przeszli po 18:00) miałem wizytę fachowców od wymiany podzielników od kaloryferów xD. Później spotkanie z Łukaszem i wizyta u Gochy oglądać katalog z drzwiami => wejściowe se muszę wymienić, bo wszystko z klatki słyszę.
Wracało się tak fajnie, że nawet zdjęcia nie zrobiłem xD
Dopiero pod domem - nawadniacz :-P

Relive o TU
=========================================
Popieram!!! :)

Kategoria Rower
Brenna + Przełęcz Karko ...!!
-
DST
103.98km
-
Czas
05:18
-
VAVG
19.62km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 17 sierpnia 2019 | dodano: 19.08.2019
Dziś przed powitałką kącik muzyczny xDDDD. Taka oto muzyczka przypadkowo wpadła mi na ucho podczas rowerowego powrotu od Babuszki z Pobiedzisk. Poznań, choć sympatyczny jest przeważnie płaskostopiem, a mi się gór zachciało heh :D. Może pociągiem, może rowerem, może autem, może ... ale na pewno nie nad morze ;)

Z Wielkopolski wróciłem w środę rano (pozdro Morfeusz) i miałem po porannym spacerze z Siostrą, jechać po Szkodnika do Diobła. Miałem, ale w sklepie (spożywczym) zeszło trochę dłużej niż mi się wydawało, klach na Ochojcu też było trochę więcej aniżeli zakładałem, więc postanowiłem (po telefonie do Marcina) odebrać sprzęt w czwartek. Góry se odpuściłem, bo pociągi i tak pewno na początku długiego weekendu byłyby "zabite" rodzinkami z dziećmi, co średnio lubię xD
W czwartek wiadomo "dzwon", po którym w piątek przyszło cierpienie i tak aż do późnego popołudnia (misja: nicnierobing xD), gdzie przyjechała do mnie druga osoba zainteresowana górami w najbliższym czasie.
Z Łukaszem szybkie kombinowanie i wymyśliliśmy najlepiej jak się da, czyli ............... zróbmy góry dwa razy!! ^_^. Uczciwie => w sobotę rowerem, a w niedzielę z buta heh.
Po ustaleniach i piwku ... pojechaliśmy na D3S biegać xD. Business Run za trzy tygodnie, więc się sprawdzić trzeba było :P

xDDDD
=====================================================
Nastąpił sobotni poranek, gdzie pierw udałem się na miejsce zbiórki zlokalizowane ... w pokoju obok :D Łukasz sobie po prostu u mnie (po wypiciu piwka) rower przenocował przed bieganiem :D
Chwilę pogadaliśmy i przed 10:00 ruszyliśmy i o mało ... nie skończyliśmy. Prawy bok mnie bolał, udo też i pewnie bym zakończył tam jazdę, gdyby nie fakt że było nas tylko dwóch. Po zapewnieniu kolegi że gonić nie będziemy, ruszyłem ale w głowie i tak miałem max Tychy.
Do Tychów dojechaliśmy i usłyszałem "ale mi się super jedzie". Faaaajnie xD. No ok, jedziem dalej na Kobiór, gdzie nastąpił regeneracyjny Radler. Po nim pomyślałem Pszczyna - kebab i na pociąg, a nie tam żadne Bre(d)nn(i)e xD. Pszczynę przejechaliśmy, następnie Goczałkowice i zostałem skuszony lanym Żubrem w Pierściecu. Po nawodnieniu już wiedziałem że wyścia nie ma - jedziemy zgodnie z planem pierwotnym xD
BTW: dzięki ponowne za przenoszenie Szkodnika przez szlabany - sam bym miał ciężko, ze względów wiadomych xD
Z małym upadkiem telefonu w Skoczowie i mega fajnych szlakach z górkami w tle, dotarliśmy do Brennej, gdzie pierw sklep (a dokładniej dwa) i mogliśmy kulać się na grilla. Kulać się to zresztą i tak za mocne stwierdzenie, bo Łukasz w sumie dopiero się rozjeżdża, a ja jednak mocniej pedałowałem lewą nogą (prawa pobolewała), która to z każdym nadepnięciem słabła ;/
Po obiadku (i oczywiście posprzątaniu po sobie) nastąpił taki oto odcinek szlakowy:

Co asfaltowe się wjechało, co kamieniste się wepchało, na przełęczy Karko(:P)szonka chwila dla reporterów i zjazd ;] Cudny, szybki, ino miał dwie wady, a mianowicie: pizgało (pffff) i zagrzałem do czerwoności hamulce :D Bez nich jednak myślę że do tej pory by mnie zbierali ze Szczyrku xD
W w/w mieście pierw ostra przeprawa (tzw: wuchta wiary), a następnie genialną DDR-ką (nowa, asfaltowa, z dala od ruchu samochodowego) ku Łodygowicom. Plan został jeszcze skorygowany o Pietrzykowice i piwo, bo na pierwotnym celu byśmy byli jakieś niecałe 2h przed odjazdem pociągu z ... 98km na koncie - no nie godziło się :P
Po piwku nad Jeziorem Żywieckim jeszcze uwaliliśmy opony w błocie (200m od Dworca) i do domu ;]
Łukasz dzięki za motywację, przenoszenie i ... piwko przed snem ;))))
========================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1377081027
Brakło odcinka z Dworca na chatę i końcówki w Pietrzykowicach - fon padł :P
Fotki:
Pierwszych niecałych pięćdziesięciu kilometrów nie chciało się nam pstrykać :P
Jeden kolaż ino z tego co się udało ;]

A tu już Goczałkowice i pierwsze widoki ;]

Postój klasyczno - nawadniający ;))


BTW: xDDDDDDDD

Jedziemy dalej ;]

Gocha mostek trochę zarósł, ale ciągle jest i ma się dobrze :D

A tu już odcinek za Skoczowem - fajny klimat ;]

Brenna - ilość Januszy i Grażyn ponad stan xD

Popas w formie grilla jednorazowego ;]

Początek wspinaczki i marszu ...

... i na celu


Szczyrk i nowe typy rowerów xD
Śmieszka na tym odcinku klasyczna, ale ...

... (przerywnik na skocznie) ...

... później już ideał => DDR-ka z masy bitumicznej, a chodnik z kostki. Da się? DA!!

Zachód słonka spod ostatniego postoju sklepowo - bankomatowego ;]

Miejsce ostatniego nawodnienia

I koniec - dliżansem na Kato ;]
===================================================================
Sport sportem, ale brzuszek być musi :P

Kategoria Góry, Rower
Odbiór Szkodnika i ... Dzwoń xD
-
DST
13.88km
-
Czas
00:40
-
VAVG
20.82km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 15 sierpnia 2019 | dodano: 16.08.2019

Na szybko. Coś po lesie, coś po polach, Szkodnik odebrany, grill zjedzony, dzwon z winy Bąbelka zaliczony xD
Trasa:




Nie mam weny :P Wybaczcie :PPPP
Kategoria Rower
Pobiedziska po raz kolejny
-
DST
65.89km
-
Czas
03:05
-
VAVG
21.37km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 13 sierpnia 2019 | dodano: 15.08.2019

Już z Kato :P
Plan na dziś miał być z goła inny. Miałem jechać na Radzewice, no ale wczoraj pierw piwo po rowerze, potem piwo i jakieś drinki z wujostwem, kolejno ... piwo na Strzeszynie u Kuzynki, następnie ponownie piwo na Wichrowych, a po nim ... z rana zamiast kręcić kilometry, to doiłem wodę z kranu xD.
===============
Chwilę po 13:00, alkomat stwierdził że po piwie nie ma już śladu i co teraz? Wujek zaoferował auto, cobym do Babci pojechał, ale co to za frajda by była? :D. Poczekałem więc do obiadu, zjadłem i po 15:00 ruszyłem w kierunku Pobiedzisk.
Na początek yyyy milion świateł (xD), a później już dublowaniem powrotny odcinek z soboty. Przejechałem Janikowo i wymyśliłem że nie będę się pchał na drogę przez Kobylnicę, ino pojadę nad jezioro Kowalskie, które to Kuzyn mi chciał pokazać, ale już nie było czasu.
Asfaltem i szutrem dojechałem na miejsce, spaliłem ćmika i ruszyłem ogarniać cel właściwy :]
U Babuszki dłuższa chwila rozmowy i rura nazot do Poznania, bo przecież w Kuzynki rowerze nie ma przedniego światła xD. Miałem swoją lampkę, ale baz uchwytu xD. Niby zabrałem taśmę klejącą, ale za bardzo nie chciałem jej używać :D
Wiadomo jednak, że ja się człowiekowi śpieszy, to zawsze wykombinuję sobie coś pod górkę heh. Moją górką był dodatkowy objazd miejscowości Promno i Biskupice coby finalnie wrócić na tą durną drogę, którą to będę omijał tak często jak się da heh.
Przejechawszy nią, został mi ino do ogarnięcia odcinek miejski, zakup dwóch sztuk napoju alkoholowego o stężeniu 6% na Lotosie, konsumpcja ich na moim miejscu w lesie na Lechickiej i powrót do bazy ;)
Trasa https://www.relive.cc/view/e1374794212
Fotki:
Eeeeeeeeeee, no prawie ruszyłem xD
Na drugim zdjęciu klasyk - jedne przejście czerwone, drugie zielone xD

A tak poza tym to ... ładnie było ;)
Temperatura ok, wiatr póki co też ok ....

... więc jedziemy ;p

Koniec ograniczenia (w stawie) do "40" :P


Jezioro Kowalskie ;]

Ahhhhha xD

Szerokim duktem :)

I na celu :)))))))))

Powrót drogą okrężną ;)

Durny odcinek ...

... ido następnego Poznań;)

=======================================================================
Dziś bez roweru :P

Kategoria Rower
Puszcza Zielonka + namiot + Dziewicza Góra
-
DST
67.48km
-
Czas
04:25
-
VAVG
15.28km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 11 sierpnia 2019 | dodano: 13.08.2019

Po raz kolejny jak jestem w Poznaniu, to najbardziej czekam na wycieczkę rowerową z Kuzynem, bo on zawsze coś ciekawego wymyśli ^_^. Tym razem ponownie się nie zawiodłem => było gruntowo, piaskowo i ogólnie w dechę. Od początku jednak :-)
Wyjechaliśmy w okolicach godziny 11:00 i poprzez około dwu-kilometrowy odcinek miejski, dotarliśmy na pierwszego Pitt Stopu xD. Tam Kuzyn znalazł se 10zł, wypiliśmy piwo owocowe na pół i wjechaliśmy na pola i łąki (wyschnięte bagno też było heh) i tak jechaliśmy jeszcze przez dłuższą chwilę. Przenoszeń roweru też nie zabrakło, przez to średnia wyszła taka jaka wyszła, ale to nie ona była dziś najważniejsza ;)
Po tych wszystkich lasach, dziurach i singlach dojechaliśmy do asfaltu, gdzie po chwili spotkała mnie kolejna niespodzianka w postaci Rajtuza - tego znanego z zimowych tripów :]. Pogadaliśmy chwilkę u niego na chacie i już w składzie trzy-osobowym ruszyliśmy dalej. Całe 200 metrów, bo był sklep :D. Piwko na szybko i po jakimś tam błądzeniach dotarliśmy na jezioro Bolechowskie, gdzie nastąpił relaks w stylu poznańskim. Po nim hmmm? No nie chciało się, ale trzeba było jeszcze kąsek podjechać, coby ogarnąć misje sklep i nocleg xD. Wszystko się udało i mogliśmy nad Jeziorem Stęszewskim rozpalać ognisko i grilla ;)
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1373384492
Fotki:
Gotowi do odjazdu

Jedziemy, pchamy, przenosimy, jedziemy heh.
Zajebiste klimaty ;)

Warta

Kolejne niespodziewane przeszkody heh

Odcinek leśny

Klimatycznie ;)

Końcówka przed ...

... nudnym asfaltem ... czy tam kostką ;)

Połączone siły i delikatne gubienie się xD

Relaks heh

Dalej (ponownie we dwójkę) leśnie ^_^

Kolejna kałuża xD

Męczarnie (mało rowerowego w tym roku) Kuzyna na wjazdach xD.
I tak był dzielny heh ;)

Zielonka

Do Tuczna czyli naszego celu (jak widać) 5km ^_^

Na koniec dnia pierwszego kolacja w formie ognisko-grilla ^_^

=====================================
Grill się udał, nocleg też - zakosili nam ino w nocy flaszki po Żubrze (Namysłowa o dziwo nie chcieli xD) ale rowery (dobrze przez Kuzyna ukryte i zapięte) zostały. To najważniejsze heh.
Drugiego dnia został nam więc ino powrót, który to miał mieć niecałe 30 km, więc łączę te dwie wycieczki w jedną :]
Posprzątaliśmy po sobie i w drogę?! No nie koniecznie, bo po pół kilometrze był sklep, gdzie grzechem by było nie wstąpić heh. Wypiliśmy więc po piwku i w drogę. Pierw asfalt, a później ponownie wpadliśmy na tereny gruntowe. Nimi nie bez błądzenia, znaleźliśmy się na szczycie Dziewiczej Góry. Miałem plan zobaczyć widok, ale wieża niestety jest czynna od wtorku do niedzieli. Informuje jakby ktoś kiedyś chciał tam pojechać np. "Czarnuchem" ;)
Po szczytowaniu został nam już ino zjazd, następnie dojazd do Wichrowych i koniec - znaczy dla mnie koniec, Kuzyn jeszcze musiał 16km do chaty dokręcić, czego nie zazdrościłem heh.
Trasa => Relive na grzybach xD
Fotki:
Baza noclegowa i fachowe schowanie rowerów heh

Jedziemy (różnorodnie) na Dziewiczą Górę

Już blisko

Klimatycznie

I na celu ^_^

Później ino zjazd i moje wyprzedzenie Kuzyna, coby coś sprawdzić.

Sprawdziłem, Kuzyn jest normalny :D
Na koniec fotka pomysłu kogoś ... kto nie jest normalny - kurtyna przy plus 24*C xD

Dzięki za wyjazd i furę frajdy terenowej Bejbe ;)

:D
========================
Dobra, zmęczyłem wpis, a na koniec pytanie do wszystkich Pań :D
Kategoria Rower
Pobiedziska do Babuszki
-
DST
62.53km
-
Czas
02:47
-
VAVG
22.47km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 sierpnia 2019 | dodano: 11.08.2019

No witam - geneza w sumie wiadoma. W piątek już z plecakiem pojechałem do roboty, przerobiłem swoje i ... poszedłem na piwo. Nie spieszyło mi się, bo bilet już miałem, tak samo jak półtorej godziny do ... odlotu??? Tak odlotu, bo jak się okazało jechałem (jak widać) Spodkiem ...

... i wiecie co? To by się zgadzało xD Koło Ostrowa Wielkopolskiego zauważyłem że jadę na ostanie w tym wieku Boże Narodzenie w temperaturze, która nam powinna przypomnieć że o planetę się dba xDDD. Globalne ocieplenie to nie bujda heh ;)

Wylądowałem już na całe szczęście w 2019 roku i mogłem się przespacerować do rodzinki :) Znaczy taki był plan, ale na dworzec wyjechała po mnie Ciotka i wróciliśmy baną xD
===================================
Z rodzinką zeszło nam do 2:00 w nocy, wstałem o 10:30, dokończyłem czyszczenie i smarowanie roweru od Kuzynki i mogliśmy wyjść z Aliną i udać się do Toli - ja rowerem, ona tramwajem i pociągiem. Kto co lubi ^_^
Co do mojej trasy to nuuuuuda, asfalt i tak przez prawie 30 km. Znaczy się dopiero po przejechaniu miliona świateł i remontu heh. Wiatru brak i ogólnie w dechę pogoda ;)
W Pobiedziskach przy dworcu czekałem jakieś 5 minut, następnie misja Biedronka i do Babki na jakieś dwie godziny ^_^.
U Babci wsio ok, no może z wyjątkiem akcji detektywistycznej pod kryptonimem "kto mi wypił maślankę" (xD) i nastąpił powrót już po jakieś zadupiach, ale ... uroczych, nie powiem ;).
Od razu jak z Domu Opieki wyjechałem to oberwałem wiatrem po pysku, ale to by było póki co na tyle, bo później mnie las osłaniał - miło z jego strony :] Miło było również w jednym ze sklepów, w którym to Pani zaproponowała mi wypicie piwa "na miejscu" heh. Za pomysł podziękowałem, wziąłem radlerka na wynos i ruszyłem dalej. W lesie pseudo browar wypiłem i zacząłem gonić cobyśmy z Kropą po nocy nie szli i się zaczęło xD.
Ino z lasu wyjechałem i oberwałem z wiatru po twarzy, zwalniał ... ale no nie był gorszy aniżeli ten nasz heh. Ogólnie to był słabszy (:P) także mając go w przysłowiowych czterech literach wróciłem do wujostwa i mogłem gonić na drugi plan, który to miałem zaplanowany na ten dzień :]
Trasa
Fotki:
Szkodnik się rozbija (xD) po Śląsku, więc taką oto maszyną jechałem

Zawsze zabawne heh xD

A to już mniej - brawa do pomysłodawcy

Cel

I cel najważniejszy ;)
"Córeczka" ma w mega dobrej formie ^_^

Fotki powtórne ;)

Byłem też tam, gdzie będę jutro :-)

Jeszcze jedna fotka z Janikowa ...

... i wróciłem ;)

Na koniec roweru - Warta i koło po myjni

========================
Po rowerze natomiast szybkie przeorganizowanie i rura na autobus na czas towarzyski ;). Trollking z Kropą pokazali mi kąsek swoich terenów leśnych ^_^. Przyjemny spacer się odbył, tereny całkiem spoko, ale ... las był najmniej sympatyczny z tego wszystkiego ;) Tomek to mega spoko gość (się spodziewałem), Kropa to wariat(ka) - też się spodziewałem. Dzięki za poświęcony czas, no i chyba do następnego ;-)
Trasa
Fotki:
Kropa w żywiole patykowym i ten ogon merdający przy Dioble!! xD Nasza ona heh

Ogólnie to mega fajny pies - szkoda że nie powiedziałem jej że ... po rowerze się umyłem :D
BTW: oby Arja tego nie widziała :-D

====================
Na koniec ...

Kategoria Rower