Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Wpisy archiwalne w kategorii

Rower

Dystans całkowity:44106.92 km (w terenie 886.24 km; 2.01%)
Czas w ruchu:2147:34
Średnia prędkość:20.38 km/h
Maksymalna prędkość:68.44 km/h
Suma kalorii:22255 kcal
Liczba aktywności:973
Średnio na aktywność:45.33 km i 2h 14m
Więcej statystyk

U miszcza na Ajfelu ;)

  • DST 71.15km
  • Czas 03:17
  • VAVG 21.67km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 22 czerwca 2019 | dodano: 24.06.2019



Wczoraj pierw ogarnąłem zaległą misje alkomat w Kato, później spanie, następnie pranie, zakupy i te sprawy. Aaaa i była też standardowa zabawa z komarami, nie będę jednak trollkingował (:P) na ich temat. Są, i goooofno się z nimi zrobi!! A szkoda pfff.

Na dziś plan był prosty. Po a) się wyspać, po b) ogarnąć myjnie, bo Szkodnik się robił szary a nie biały, po c) spotkać się wieczorem z kumplem z technikum.

Wyspałem się do 10:30 i postanowiłem ... dobrudzić rower, a co? ;). Z rana Gocha na jazdę się nie skusiła, więc zjadłem na spokojnie śniadanio-obiad i o 13:00 ruszyłem do Chudowa, szlakiem klasycznym. Tam stwierdziłem że dobrze się jedzie, więc jadę do miasta które w tym roku może się poszczycić drużyną która zdobyła mistrzostwo Polski w piłce kopanej. Dzięki nawigacji dojechałem do stadionu i zobaczyłem że od niego jest przysłowiowy rzut kamieniem do radiostacji. Szkoda było by nie odwiedzić ;)

W jej okolicach nie zabawiłem za długo i koślawię (dzięki nawigacja) zacząłem wracać, uważając coby do miast za bardzo nie wjeżdżać. Pierw więc Maciejów, następnie Zabrze (i stadion Górnika), Pawłów i przez Bielszowice i Kochłowice dojechałem do Brynowa na myjnie. Szkodnik po kąpaniu miał do przyjechania ino jakiś trzy kilometry do bazy, coby se wyschnąć ;)

Wiatr dziś już był, aczkolwiek bez pretensji do niego z mojej strony - do Gliwic pchał, nazot przeszkadzał => czyli uczciwie. Temperatura na poziome 22-26*C - też znośnie ;)

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1342574787


Fotki: 
Ostatnio Diobeł mi nie dał po lesie pojeździć to narobiłem :D
Tylna opona spokojnie daje radę - nowe se niech jeszcze poleżą pod parapetem :DDD

A teraz mniej śmiesznie - zamknęli szlak na Śmiłowicach, uje głupie (+_+)

Droga śmiercionośnych drzew za Paniowymi

Drzewo na wylot i zamek w Chudowie

Ścieżki w Przyszowicach ...

... i Gliwicach

Atrakcja (szybowiec) na niebie ...

... i w terenie ;]

Stadion mistrza ekstraklapy


I w sumie na niespodziewanym celu


Powrót - dzięki mapy Google

Tu już normalnie - niewyraźne, bo w ruchu ;)

U kolegów ;]

Boczkiem, boczkiem ;)

Bielszowice i wincyyyyj barierek :D
Zamiast nich by się ekrany przydały, bo wiało jak cholera xD

Na koniec - tak, to Ruda Śląska i ...

... tak, to Katowice :-P

Na koniec, końców Czyścioch - sentymentalne garaże w tle ^_^


====================
BTWuuuuuuu:
Kurła, miałem nie marudzić na komary, ale to mnie zniszczyło :-D



Kategoria Rower

Nocny kombinowany

  • DST 123.34km
  • Czas 05:29
  • VAVG 22.49km/h
  • VMAX 57.65km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 21 czerwca 2019 | dodano: 21.06.2019
Uczestnicy



Jak Trollking robi swoje pięćdziesiątki, Mors Karkonoską, a Filip i Katana gwizdają niemożliwie długie dystanse, to wychodzi na to że mi i Marcinowi zostało robienie nocnych ;). Genezy za bardzo nie ma - tak po prostu w środę wieczorem od słowa do słowa wyszło że ja mam w piątek urlop, a Marcin robi nockę, więc idealnie się złożyło pod kręcenie po ćmoku ;) Pierwotnie miała być Pszczyna, w propozycjach zjawia się też Wisła i Rybnik. Zdecydowaliśmy że ... zdecydujemy podczas jazdy :-P

Cały dzień spożytkowałem na niczym i parę minut po 19:00 zjawił się kolega z Batorego, chwila rozmowy i wyruszyliśmy w kierunku Mikołowa. A tam ... niespodzianka ...

... deszcz akurat zmierzał w nasze rejony. Także nagła zmiana planów i postanowiliśmy uderzyć na Tychy i tam zobaczyć jak się mają chmury. Tak być miało ... ale Diobeł nadał takie tempo, że przez DK-44 wylądowaliśmy w Bieruniu heh. Tam, pomimo plagi komarów (chwała że został mi OFF z ogniska) udało się nam ustalić że fajnie byłoby odwiedzić Oświęcim, bo chmury deszczowe zaczęły zanikać! Brawo one ^_^

No i ... nie wyszło - za dobrze się jechało i przegapiliśmy zjazd na Harmęże heh.

BTW: Ogólnie to jechało się super, bo w tamtych rejonach są super asfalty,  do tego 22*C, rześko i zero wiatru. Już dawno w takiej ciszy nie jechałem => szanuję bardzo!!! :P Dobijając jeszcze kolegę z Wildy, podczas całej wycieczki, ścieżek rowerowych mieliśmy może ze pięć kilometrów, a tak to trzeba było jezdnią jechać hehehe :D

Wracając do naszej wycieczki, to stwierdziliśmy że nie ma co się cofać na Oświęcim, więc jedziemy (przez zakupy i Pitt Stop koło sali weselnej) do celu pierwotnego, czyli Pszczyny. Tam zaliczyliśmy Orlen i McDonalda, rynek i postanowiliśmy pojechać jeszcze na tamę w Goczałkowicach. Na tamie relaks przy piwku, wsłuchiwanie się w szum jeziora ... i zjeba od Pani z ochrony, bo po zmroku na tamie nie wolno przebywać xD. Byliśmy jednak grzeczni, Pani też, więc skończyło się na pouczeniu i mogliśmy wracać uważając przy okazji na milicję która kręciła się okolicy. 

Powrót: no dla mnie oczywisty - lasem przez Piasek, Kobiór i Tychy. Niestety tak oczywiste to nie było dla mojego kompana - Diobeł walnął focha że chce przez Suszec i koniec. Do czego to doszło (?????) że on woli durny asfalt, od lasu xD. Szoson się robi (:D) => zresztą między Pszczyną a Goczałkowicami olał super DDR-kę z masy bitumicznej i jechał drogą, więc ma zadatki :D Trudno więc, jedziem na Suszec. 

Z małym moim kryzysem w okolicach siedemdziesiątego piątego kilometra przejeżdżamy przez ową miejscowość i poprzez Pitt Stop z kotełem i dzikami (jp, mieli to wystrzelać!!) dotarliśmy do Wyr, a tam podjazd z gatunku tych godnych. Podjazd nawet dość sprawnie się wjechał, DK-44 i DK-81, chwila na tankszteli, lasem i piachem na Starganiec, następnie nawodnienie na Starych Panewnikach i lasem na chatę ^_^.

Podziękował Diobłowi i ... temu co odpowiada za pogodę - po zmroku nawet gwiazdy (zamiast deszczu) było super widać ;)


Trasa => https://www.relive.cc/view/e1341647154
Na średnią nie ma co patrzyć - auto-pauza ssie ...



Fotki:
Piętnaście minut po stracie pierwszy postój (sklep) - piwo "zero %" ...

... w tym miejscu być musi ;)

Droga między Mikołowem a Tychami => dobra na V-maxa, spokojnie ponad 60km/h można "lecieć" ;)

Ostatki dnia w okolicach Łysiny ;]

I ruszamy z nocnym

Marcin na cenzurowanym :)

Chwiejący się przystanek i trasa Wola - Pszczyna

Pszczyna rynek

Widok na Bielsko

Tama i jak widać (albo i nie) warunki arktyczne - 19*C :D

Odcinek Pszczyna - Suszec => asfalty ciągle wysokiej klasy :)

Koniec nocy - akcja wschód ;]

Zgoń ...

... a dokładnie gdzie jesteśmy?

Wschód właściwy z trasy Wyry - Mik(górk)ołow


Marcin na pięcio minutowej drzemce.
W tle stacja gdzie nie sprzedają piwa przed 6:00 rano xDDDD


Stargol

A tu już nagroda i do bazy.
Tak - to Katowice :P


===============================
Kiedyś ktoś walnął "babola" w komencie na tej stronce i nie raczył odpisać. Zdecydowanie wolę Żubra (ponoć menelskie) aniżeli ...




Kategoria Rower

DPD 24/2019

  • DST 31.32km
  • Czas 01:30
  • VAVG 20.88km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 19 czerwca 2019 | dodano: 20.06.2019


Pozytywne nastawienie na kręcenie dziś było ... aż do nocy xD. Otóż około czwartej nad ranem chyba mi spadł magnez w organizmie, (albo za dużo biegałem w śnie - zaś jakieś klimaty apokalipsowe), bo w jednej chwili chwycił mnie skurcz obydwu nóg i lewej ręki - średnio fajne uczucie xD.

Wstałem standardowo około 5:30 i jeszcze czułem mrowienie w nogach, tak więc trzeba iść na pociąg. Hmmm bankowo trzeba? No nie - można przecież roztrenować te giry, zwłaszcza że plecak miałem spakowany pod rower heh ;). Wykonałem klasyk przez Zawodzie, a wróciłem ... no właśnie. W pracy dostałem SMSa że alkomat jest już skalibrowany i czeka na odbiór. Rura więc przez Burowiec, Zawodzie, Centrum ...i się zorientowałem że przecież potwierdzenie serwisu mam w domu. Ehhh, to choć Brynów podjadę na i ogarnę rowerem sprawy bieżące (wiało po twarzy, było pod górkę i po średnich brukach), zjem obiad i pójdę pociągiem do sklepu - wszak sklep czynny do 18:00.

Przyjechałem o 17:06 i no cóż, miałem pecha heh.

Wróciłem na Piotro, misja sklepy trzy i jazda do Gochy na spacer (bez Endo - ale wyszło ok 11km, bo musiałem z buta wracać na chatę xD), do wanny i do wyra :-)

Fotek nie robiłem. Stanąłem ino dwa razy żeby se przypomnieć czemu Bulwarami Rawy nie jeżdżę ;)



Do roboty w poniedziałek => miały być górki i namiot, no ale niestety pogoda nie pozwala ;/ Może w końcu znajdę czas coby te opony wymienić :) Przyszły do paczkomatu, odebrałem i nawet ich z kartonu nie wyciągnąłem xD. Dziś (czwartek) nocny, jak dobrze zagadam to te górki wyjdą i zapukam do Małysza przed świtem :D

====================
No niestety, Marciny tym razem zajęte będą :-P



Kategoria Rower

DPD 23/2019

  • DST 30.22km
  • Czas 01:22
  • VAVG 22.11km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 18 czerwca 2019 | dodano: 18.06.2019



Po piątkowym nocnym tripie w sobotę pierw odespałem trochę, następnie zjadłem obiad, ogarnąłem gary, a później mogłem udać się z Łukaszem na ognisko na Starganiec, na które dojechały jeszcze Gocha i Marzena. Tyle :P



W niedzielę pierw nastąpił leń, potem burza (taaa - na grzmotach i mżawce się skończyło), a pod wieczór postanowiliśmy wyprowadzić psa i poklaskać z Gochą na komary w lesie ;) Weekend zakończył się takim oto pozytywnym akcentem z (jak widać w lewym dolnym rogu) mojej dzielni :)


==========================================
Wczoraj do roboty pociągiem, a po niej nastąpił nicnierobing heh. 
Odpocząłem więc i dziś z rana już na spokojnie D-P (przez okolice Stawu Łąka i Zawodzie) se ogarnąłem ;] 

P-D tym razem "bez udziwnień" przez okolice Nikisza ...

... Giszowiec ...

... i Ochojec, gdyż Łukasz popołudniu poprosił o pomoc przy remoncie sesese - zmiana :P

A tak to nic ciekawego - rano trafiłem na kontrolę trzeźwości (mnie olali xD) na Burowcu, po robocie zaś (z wyjątkiem lasów) korek za korkiem xD. BTW: Między Koreą a Giszem dostałem po uszach klaksonem - trójka kierowców się "przykleiła" do prawego krawężnika i myślała że lewą stroną pedalarz ich nie wyprzedzi, ino będzie grzecznie w korku czekał - no już, na pewno :PPPPPP

=====================================
Jako że mamy osiemnasty dzień czerwca to standardowe życzenia dawno tu niewidzianemu Janiolowi złożyłem :) Dziś jesteś najważniejszy, no ale nie jedyny!!!!

Z tego miejsca życzę Panu Prezesowi => 100 lat w zdrowiu, szczęściu, pomyślności, błogosławieństwa bożego, dużo radości, pieniążków i .... jak najszybszej emerytury :P


Kategoria Rower

Nocny (bzzzzzzz) Siewerz

  • DST 111.81km
  • Czas 05:17
  • VAVG 21.16km/h
  • VMAX 58.64km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 14 czerwca 2019 | dodano: 15.06.2019
Uczestnicy



Plan urodził się w środę wieczorem, kiedy to przed 22:00 wyszedłem do Biedry po coś tam mało istotnego. Wstępnie byliśmy z Diobłem umówieni na Mierzęcice w sobotę rano, no ale przy takiej wieczornej temperaturze aż się prosiło o "nocny" :) Kolegę o zmianę planów namawiać długo nie trzeba było, do tego na tripa skusił się również Łukasz, więc git majonez kielecki, świętokrzyski, wielkopolski ... jedziemy :]

================================================
Po pracy pojechałem na chwilę na chatę pokręcić się trochę, następnie około 17:30 ruszyłem na Brynów ustawić matce nową taryfę na telefonie. Następnie na chwilę do Łukasza, coby jego nowe włości pooglądać i ... byliśmy dość fest spóźnieni. Na całe szczęście Diobeł zaspał (na 18:40 hahahaha) i się spóźnił jeszcze bardziej :D

Chwila rozmowy i trochę po 19:00 ruszamy spod "żyrafy". Przez Park Śląski, Siemianowice, Wojkowice i sklep w dość niezłym tempie docieramy do Rogoźnika, gdzie był zaplanowany Pitt Stop. No i w tym miejscu mogę wyjaśnić część tytułu i od razu przeprosić moje komary z Piotrowic!! Wybaczcie i nie zmieniajcie się xD. Masakra, szybkie owocowe "na chodzonego" i pitawka!! Nie szło wytrzymać z tymi latająco - bzyczącym gównem xD


XDDD

Do komarów jeszcze wrócimy, a najpierw wjazd na Górę Siewierską, następnie zjazd do Toporowic, Przeczyce i przez DK-78 do Siewierza na misję sklep. Sklep ogarnięty, kolejna wuchta zabitych komarów również => Łukasz nie wytrzymał, ale niestety w Biedrze, dwóch Żabkach, Orlenie i ... Świecie Alkoholi środki na komary się skończyły. Nie dziwie się wcale xD. Trudno - na Tuliszów nie pojedziemy, ale choć zamek trzeba było zobaczyć. Tam już trochę mniej kąsały, więc postój, piwko, ocena możliwości ogniskowych i niestety jazda w kierunku Dąbrowy Górniczej. Po jeszcze jednej próbie leśnej (kąsały, a jak!!) wylądowaliśmy na Pogorii IV, gdzie odpaliliśmy opcje awaryjną czyli grilla jednorazowego.

Po popasie klasykiem przez Będzin, Sosnowiec, Szopienice na Zawodzie, gdzie to Diobeł pojechał na Batory, a ja z Łukaszem na D3S na regeneracyjne bro ;). Po nim już tylko klasyk na Piotro.

Jak coś istotnego ominąłem to bzzzzzzorry xD

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1337819210


Fotki:
W oczekiwaniu na Marcina ;]

Zjazd do Rogoźnika - Łukasz standardowo ze stabilizacją obrazu na zjeździe :D

Jeziorko + zachód słonka

Zjazd z Góry Siewierskiej i klasyczny widok na Łagiszę

Siewierz rynek ;]

Ekipa wyjazdowa przy zamku ;]

Pogoria IV - jak widać ... jeziorka nie widać :P

Popas ;]



Wracamy na ścieżkę - singielek, niestety ino trochę lepszy aniżeli ten w Mikołowie. Jak tak dalej pójdzie to mi same asfalty zostanę pffff. Choć nowe oponki mi "przyszły" tak na marginesie :)

Dalej szutrem w klimacie :)

Sosnowiec Stawiki - noc się kończy ;]

Pozostało więc nam jeszcze poczekać ...

... do wschodu



Dobrze że się ruszyliśmy :)
Co do temperatury: jak ruszałem z Piotro było idealnie - około 29*C, później spadało i pod zamkiem mieliśmy ok 22-23*C. Na Pogorii kryzys termiczny, bo odczuwalne było ok 17*C :P. Przeżyłem jednak i do końca było spoko - tak około dwudziestu :). Wiatr? no lekki był, tyle heh ;)

=========================================

Potwierdzam - dziś bez roweru, robimy ognisko.
Co się odwlecze ... :-P


Kategoria Rower

DPD 22/2019 + Brynów i Rybaczowka

  • DST 40.07km
  • Czas 01:57
  • VAVG 20.55km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 13 czerwca 2019 | dodano: 13.06.2019
Uczestnicy



Wczoraj po służbowym terenie założyłem że jadę do pracy i to się (przez Upadowy) udało. Więcej nic do opisania nie mam :P

Po pracy natomiast plan był jeden, czyli spotkać się z tą osobą która mnie (mimo ostrzeżeń przed burzami popołudniu) do tego namówiła - czyli Marcinem.
O 15:00 ruszyłem z roboty i przez Burowiec, Zawodzie (milion świateł), Centrum (następne dwa miliony świateł) i Załęże dojechałem na "patelnię" w okolicach PKP Załęże. Tam chwila relaksu na słonku, szybka rozmowa i przez mały Pitt Stop na domkach, lasami dojechaliśmy do Rybaczówki, gdzie nastąpiły ustalenia dotyczące jutrzejszego i sobotniego kręcenia ;). Po dłużej chwili (prócz nawodnienia :P ) nicnierobingu, każdy ruszył w swoją stronę ;]

==================================================================
Niby wszystko ustaliliśmy, ale już kombinujemy - jakie to .... mało zaskakujące :D

BTW: Czarnobyl w dechę - nie ma to jak dla dobra partii, narazić obywateli na szkodę. Hmmmm, znajome?

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1337365428


Fotki: 
Poranna Paderewa, widziana z D3S - słonko dalej mi po oczach "wali" xD

Z powrotu: Majorkowice :DDD

Pitt Stop zbiórkowy

Lasem ... 

... Postojem ... 

... i lasem do bazy :-)



Jutro rano raczej pociąg, bo po a) muszę odpocząć, a po b) urodziny Kumpla z biura - po serniczku mi się źle jeździ :P


==================================
BTW: Upały nie są dla wszystkich!!!
Dbajcie o siebie :D


Kategoria Rower

DPD 21/2019 + poszukiwania

  • DST 35.94km
  • Czas 01:42
  • VAVG 21.14km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 11 czerwca 2019 | dodano: 11.06.2019



Szanse na dzisiejszy wyjazd oceniałem pół na pół. Niby pogoda fantastyczna, ale straszyło burzami ;/

Wczoraj wieczorem i dziś w nocy pobawiłem się jednak z komarami w Piotra Rubika (bliskość Ślepiotki jednak robi swoje) i ... miałem dość xD. Jak dziś po 5:00 rano ponownie usłyszałem ten charakterystyczny dźwięk, to stwierdziłem że wolę zmoknąć aniżeli po raz kolejny dać się wyssać tym krwiopijcom.

BTW: ktoś na górze bardzo dobrze pomyślał, bo jakby komary wysysały tłuszcz a nie krew, to pewnie by mnie już pomiędzy wami nie było xDDDD.

==================================
Przed wyjściem ubiłem jeszcze ze trzy sztuki i mogłem bez przygód wyruszyć do roboty, trasą bardzo podobną do wczorajszej. W niej działo się bardzo dużo ważnych rzeczy, które to ... pewno was nie interesują :P. Wracając więc do kręcenia to w czasie pracy zauważyłem że brakuje mi zatyczki od kierownicy - szkoda, taka była ładna, amerykańska, od Diobła ... ;/

Wracając do domu, fakt ten nie dawał mi spokoju. Na Zawodziu przypomniałem sobie jednak że Szkodnik ino w jednym miejscu ostatnio przegrał z grawitacją. Postanowiłem więc zrobić Trollkinga i zobaczyć czy przypadkiem owy plastik nie leży gdzieś przy wieży ciśnień na Giszu. A leżał (:P) => cześć zamontowałem i wróciłem sobie trochę po kamieniach, trochę po duktach leśnych, na końcu zaliczając jeszcze pętlę brynowską, żeby Endo jakoś wyglądało - wszak rano mi ucięło początkowy fragment. Mniejsza o to :-)
Trasa => 


Fotki
Rano jak zwykle widać ... że mało widać :D

Z powrotu => pozdro Trollking ^_^

Od razu lepiej ;)

Dukty leśne - lubię, ino nie można robić postojów bo kąsają.
Próbowałem dmuchać w kierunku JG, ale chyba tu im lepiej xD

Zaległa fotka wycinki na terenie chronionym

I na koniec przymusowy Pitt Stop "na ćmika" ;)


Jutro teren służbowy + poczta + jazda na Kato oddać alkomat do kalibracji + wizyta u rodziców + Edek + sklep + dwa ostanie odcinki "Czarnobyla".
Raczej pokręcone heh ;)

=========================================================================
BTW: Muszę spróbować :-D


Kategoria Rower

DPD 20/2019 + Hałda Murcki

  • DST 37.77km
  • Czas 01:45
  • VAVG 21.58km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 10 czerwca 2019 | dodano: 10.06.2019


Niespodziewane DPD wpadło heh.

W poniedziałki przeważnie (a już po górach zawsze) jeżdżę komunikacją miejską do roboty - tym razem było jednak inaczej ;). Całe szczęście wczoraj w górach "było grzecznie", wstałem trochę wcześniej, temperatura już rano wynosiła dwadzieścia kresek powyżej zera, więc postanowiłem pokręcić se trochę ... ze słonkiem po ryjku, a jak xD

Do Szopienic pojechałem klasykiem, aż do końcówki D3S gdzie odbiłem i dla urozmaicenia przejechałem przez okolice Cmentarza Komunalnego ...

... i Stawu Upadowego :]


===================================================
W pracy nudy z budy i można było wracać w idealnych warunkach (:P) => w końcu pojawiła się "trójka" z przodu na termometrze ^_^.

Na trasę powrotną zostały nominowane Nikiszowiec (słynne czerwone okna ;]) ...

... Giszowiec ...

... i tu się zatrzymany (dosłownie i w przenośni) na chwilę. Kopalnia zaś podtopiła dukt leśny, robiąc (na trasie Giszowiec - Stara Wesoła) krainę wiecznej kałuży ;/. 

Później ... nie było lepiej. Na zalaną i zniszczoną przez auta ścieżkę - wysypali kamienie wielkości piłek tenisowych, fundując mi spacer z komarami - dziękuję ... środkowym palcem!! XD

A tu już tytułowa patelnia hałda => góry niestety się schowały dzięki słonku - wybaczam :-P

Na koniec Piotrowice i hmmm? ktoś se komin wybudował? Czy tam grill z długim wylotem? :-D


Trasa => https://www.relive.cc/view/e1335309408

Ogólnie prawie bez przygód (z jednym wyjątkiem) i bez oparzeń - oby więcej takich dni!!!!
===============================================================
Śmiecha dziś nie będzie, bo między Szopkami a Nikiszem już w myślach zęby z jezdni zbierałem. Otóż na zjeździe z Lwowskiej (skrzyżowanie z ul. Oswobodzenia) zza budynku, z chodnika, na pasy, wpadł mi z prędkością ok 40km/h koleś (ok 30-40 lat) na kolerce, bez kasku. Ja również miałem podobną prędkość i się mega ciesze że hamulce mam takie jakie mam. Jakbym jechał minimalnie szybciej to by był dzwon godny. Gorzej ... jakbym jechał autem, wtedy to różnie mogłoby być ;/ Koleś dzwon, ja trauma i kij wie jakie konsekwencje!! Dbajmy o siebie ... i innych.

Dobranoc - BeeS z gór jutro yyy dziś :P


Kategoria Rower

Grillos na Łysinos

  • DST 52.48km
  • Czas 02:33
  • VAVG 20.58km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 8 czerwca 2019 | dodano: 10.06.2019
Uczestnicy



Sobota - pogoda? no optymalna (26*C), można było więc się gdzie ruszyć ^_^. Planowo miał być plażing i cyców smażing, no ale Gocha mhmmmm ... się nie wyrobiła :D. Zamiast więc ruszyć między godziną 11:00 a 12:00, to od Siostry wyruszyliśmy chwilę przed 14:00 xD.

Plan jednak nie był zmieniany i udaliśmy się w kierunku Łysiny, zgodnie z sugestią Diobła przez Mysłowice i tamtejszą Wesołą i Ławki. W Lędzinach i Bieruniu jeszcze po małej przerwie po zaopatrzenie i meldujemy się na miejscu, gdzie nastąpił relax i grill ;).

Po nim już klasycznie na Piotro. Bez kombinowania, z jednym postojem dotarliśmy do moich włości gdzie nastąpiła chwila oddechu kto jak lubi. Ja z Diobłem na piwie, Siostra plackiem na wyrze heh. Co do skrzydełek na kolację, to tak, hmmm no muszę dopracować, tak samo jak ten u góry musi dopracować wiatr - bo duło tak godnie, że aż Gocha się spaliła, a ani nie było za ciepło, ani też słońce jakoś mocno nie dawało po skórze xD.

Trasa:


Fotki:
Początkowe kilometry

Staw na Wesołej ...

... Bądzie i małe bądki :P ...

... i coś dla Morsa od Mysłowic ^_^

Lędzińska DDR-ka i ...

... i bieruńska - ale przynajmniej powinna być ładna, taka asfaltowa ^_^

Na celu :-)

Z powrotu - górki z Blycha ...

... i mostek - Diobeł na niewidocznym :-)

Na koniec: końcówka podjazdu na ul. Lędzińskiej - nie lubimy :P



============================================================================
Po wycieczce nastąpiło tradycyjne nawodnienie :D



A jako że zapowiadali upały, a jest ino ciepło (a nie upalnie), to se sami jeździjcie na rowerach. Ja w takiej pizgawicy (:P) jeździł nie będę - jutro więc góry!!! ^_^


Kategoria Rower

Przedmeczowe kilometry gruntowe

  • DST 31.11km
  • Czas 01:31
  • VAVG 20.51km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 7 czerwca 2019 | dodano: 07.06.2019



Wczoraj zgodnie z planem pochodziłem sobie służbowo po mieście i choć nawet był czas, żeby po nim se trochę pojeździć to postanowiłem domyć kuchnie, ogarnąć zakupy i mieszkanie => coby mieć spokój na weekend ;]

Wczorajszy dzień zakończył się "imprezą na niebie", która to zniechęciła mnie do porannego DPD. No ale, co się odwlecze ... ;)

===================================================
Dziś po pracy obiad, po nim chwila dla żołądka i ruszyłem się przed meczem na chociażby gluta. Było bez historii => pierw lasem na Rete, później singiel gruntowy, następnie lasem w okolice Halemby, kolejno ponownie gruntowo na objazd Przystani i Rybaczówki i na chatę na mecza.

Jutro ekipa remontowa (całe szczęście wszyscy ciepłolubni) jedzie nad jezioro cycki smażyć - a co? :-P

Trasa:


Fotki:
Warunki w lesie - super, ino że komarzyce postać za długo nie dawały xD

Mniejsza o to - singielek ;]
Szkoda że dłużej nie postałem, bo pociąg jechał. Zdjęcie mega w klimacie by wyszło ;/


Co do singla to hmmm? Zarasta, a szkoda, bo mega go lubię ...

Nazot do lasu

Chwila dobroci czyli Pitt Stop w słonku, bez komarów ;]
W tle KWK "Halemba"


Nazot do lasu

Okolice przystani ...

... i na chatę, gdzie ktoś mnie podkusił coby se smakołyka (arbuzowego) kupić ;))


===================================
Co do meczu, to przypominam że Polskę trenuje były głównodowodzący katowickiej GiekSy - więc czego spodziewać? xD.
Dobrze że choć wynikami "się broni' ...



.... xDDDD


Kategoria Rower