Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Wpisy archiwalne w kategorii

Rower

Dystans całkowity:46114.14 km (w terenie 886.24 km; 1.92%)
Czas w ruchu:2248:05
Średnia prędkość:20.36 km/h
Maksymalna prędkość:69.48 km/h
Suma kalorii:22255 kcal
Liczba aktywności:1030
Średnio na aktywność:44.77 km i 2h 13m
Więcej statystyk

DPD 30/2020

  • DST 30.84km
  • Czas 01:26
  • VAVG 21.52km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 15 czerwca 2020 | dodano: 15.06.2020



Nowy tydzień, (stary prezydent) ...

... ale i nowe kręcenie ;]. Pozytywów trzeba szukać heh.

Rano w sumie nic do opisania: dalej radośnie jechałem (przez Upadowy) ino "na trójce" na przedniej przerzutce => ale ogarniam ;].

Na D3S za to miałem "zająca" na odcinku może 1,5km ;]. Czarny piesek nadawał mi tempo ... aż do oczka wodnego, które to było fajniejsze od mojego towarzystwa!!

W pełni rozumiem ;)

======
W pracy tym razem na początku ... nadrabianie kalorii po weekendzie => pierw dwa ciacha z krymem ...

... a później gwiazda popołudnia: czyli kebabik ze średnio-ostrym sosem od mojego kolegi z biura, który to w czwartek skończył 40 lat ^_^.

BTW: pozdro Kuzyn => i z racji wieku i kebaba :D.

Najlepsze jest to, że jutro ... Kieras stawia obiad - no tak to bym mógł (za darmola) na okrągło się stołować :p.

======
Prócz oczywiście ciężkiej urzędniczej pracy (:P) przy końcu dniówki, popisałem trochę z Diobłem i chyba doszliśmy do tego co jest złego z moją manetką. Otóż: albo linka się zj*bała, albo poluzowała. Ręcznie ją jednak przestawiłem na "kadencję" i tak wróciłem (przez Gisza) na Piotro.

Ponownie bez atrakcji, nie licząc "prezentu" od Żubra na koniec :-)


=========
Na całe szczęście na świecie ciągle jest "normalnie" ;)


^_^

EDIT: => Świeżynka xDDDD

2500+ na start ^_^


Kategoria Rower

Tempa dwa, awaria jedna xD

  • DST 55.10km
  • Czas 02:55
  • VAVG 18.89km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 14 czerwca 2020 | dodano: 15.06.2020



Po ostatnim Siewierzu nastąpiły dwa dni towarzyskie. W piątek odwiedziliśmy z Gochą w Chorzowie Diobła, a potem wróciłem se "z buta" (Siorka jechała obok mnie na kole) praktycznie na chatę. Wieczorem miałem gości, a w sobotę (po spotkaniu z sąsiadami) przespacerowałem się z Szopienic do Mysłowic do Kęsego na (w końcu wygrany) mecz GieKSy :). Po nim również nastąpił malutki spacerek na autobus. Rowerowo wiec nic nie doszło, ale za to nadrobiłem trochę butne kaemy ;].

W sobotę (około 23:30) odezwał się jeszcze Łukasz, który to zaproponował mi niedzielny wypad na Pszczynę. Jako że jednak miał jechać z Marzeną, to postanowiłem trochę dłużej pospać i po śniadaniu dogonić ich na trasie. Niestety, rano ... alkomat "mi powiedział" że rower może poczekać (:D), a Ty se posprzątaj mieszkanie pierw :). Polecenie zostało wykonane ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ.

Około godziny 12:00 ekipa z Brynowa była już na celu, gdzie zaczeli wcinać pizze ...
(BTW: też jadłem w sobotę :P)

... a mi po prostu się już tam nie opłacało jechać. Umówiliśmy się więc ... w Tychach xD.

Ruszyłem chwile przed 14:00 i postanowiłem nie jechać bezpośrednio na miejsce spotkania, ino pierw zobaczyć co słychać na jeziorku Łysina w Bieruniu => tam mnie jeszcze wszak w tym roku nie widzieli :).

Jechało się fajnie ... aż do ul. Beskidzkiej - tam pierwsza wycinka, a następnie awaria manetki. Urde, zostałem "na blacie" więc z Klemensa nici, ale jechać się dało więc na miejsce dojechałem, spędziłem chwilkę nad jeziorkiem i rura na spotkanie na Paprocany.

Tam pierw trochę szukania się (klasyczny pierdyliard ludzi), chwila rozmowa i na koń już w trzyosobowym zestawieniu :). Tychy przejechaliśmy tym razem mega spokojnie - ja się nagoniłem w pierwszej części (średnia trochę ponad 22km/h) więc tu mi nie zależało, a do tego było jeszcze stosunkowo wcześnie. Przed pożegnaniem się wykonaliśmy jeszcze dwa postoje i w Parku Zadole każdy w swoją stronę. Graty przede wszystkim dla Marzeny za prawie 80km w siodle => Wisła czeka :)

Trasa:


Fotki:
Ehhh


Tu (koło mostku) się też przetrzebiło ... ;/

Widoków na górki dziś brak

A tu w końcu skończyli te może 100m DDR-ki, których to nie umieli dokończyć.
Teraz między asfaltem, a asfaltem jest takie oto coś:


GRATULACJĘ XDDDD

Łysina ;]

Tychy ładne


Paprocany ;]


I Tychy klasyczne :P

Tu już na granicy Tychów i Kato ;]

A tu uśmiechnięte drzewko mogło oznaczać tylko jedno ...

... cieszy się że jeszcze rośnie pfff


EDIT: zapomniałem że na końcu jeszcze była "akcja kolarz". Kolega podjechał pod sklep z rozładowanym telefonem i można powiedzieć że został bez butów xD. Trasy (z Piotrowic na Kochłowice) nie znał, koledzy pojechali, powerbanka brak i nawet kasy nie miał, bo karta na telefonie. Wincyjjjj elektroniki, wincyjjj!! XD.

Pierw ja go poratowałem swoim telefonem (ale nie znał numeru to kolegi), później Łukasz poczęstował go prądem i jak już miałem zacząłem myśleć żeby go poratować jakimiś drobnymi na picie, to się obrócił i pojechał. Dzięki usłyszeliśmy ... w sumie od jego pleców. Klasyka O_o.
╮(. ❛ ᴗ ❛.)╭.

=======================
BTW: Wracając do meritum (fotek), niestety coś w tym jest ...



Kategoria Rower

Siewierz

  • DST 107.82km
  • Czas 04:52
  • VAVG 22.15km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 11 czerwca 2020 | dodano: 12.06.2020
Uczestnicy


No niestety, wczoraj takich (piwnych) widoków nie mogłem mieć heh. Coś za coś ^_^.

Tak jak pisałem podczas ostatniego wpisu, konkretnego celu na czwartek nie miałem. Nagle, znienacka, odezwało się dwóch (a docelowo nawet trzech!!!) rowerzystów, z których każdy chciał zrobić jakąś setkę rowerową. Super ʘ‿ʘ.

Roadrunner się w sumie dopiął na końcu, więc wybierałem z dwóch opcji:
- wyjazd z Dawidem na Pszczynę w zakresie czasowym => 9:00 - 13:00-14:00
- wyjazd z Łukaszem na Siewierz w zakresie czasowym => 9:00 - aż do prognozowanych opadów deszczu czyli plus minus 17:00.

Obie te propozycje wiązały się z nieludzką (jak na dzień wolny) porą wstawania ...

... ale jednak jak się już wychodzi na rower, to lepiej na ciut dłużej i pojeździć sobie bez gonitwy :], Wygrała więc opcja numer dwa ^_^.

=========
Na całe szczęście organizm ludzki nie rozróżnia czy jest święto, czy nie (wstałem o 5:20 xD) i na spokojnie po kawce i śniadanku melduję się o 9:15 w okolicach stacji PKP Brynów, gdzie po krótkiej chwili dojeżdża Łukasz. Pierw tradycyjnie kierujemy się na Park Śląski, następnie na Siemianowice Śląskie, po których to zaczęliśmy myśleć o sklepie. Proste to jednak nie było, bo jak wiadomo ...

... ale w końcu zaraz po Gołąszy, natrafiamy na otwarty sklep o uroczej nazwie: Blaszaczek xD. Łukaszek więc ogarnął nawadniaczek (:D) i po krótkiej chwili mogliśmy rozkoszować się chmielem w towarzystwie ... no mocno nieproszonego gościa xD. Trochę mnie to martwi, bo gamoń wybrał Łukasza zamiast mnie => dziwne rzeczy się dzieją po/w trakcie tej pandemii hehehe :D.

Kleszcz na całe szczęście dopiero se chodził i bez komplikacji wylądował znowu w trawie, a my ruszyliśmy dalej :).

Minęliśmy Warężyn, później Przeczyce, wykonaliśmy malutkie prawie kółeczko w okolicach Tuliszowa i przez Boguchwałowice meldujemy się w Siewierzu, gdzie jest czekał Jarek => w sumie to idealna synchronizacja wyszła, bo kolega czekał tylko jakieś 5 minut ^_^.

Chwila rozmowy, odwiedzenie sklepu z płazem w logo i udaliśmy się na mały Pitt Stop pod zamkiem.

Całkiem sympatycznie się rozmawiało, ale komu w drogę temu trampki heh. Z jednym małym zgubieniem szlaku, dojechaliśmy do Pogorii i zaczął się ... armagedon.

Ludzi kupa, omijanie rolkarzy "na gazetę", ale ciągle z uśmiechem na ustach dojeżdżamy do Zielonki gdzie, no niestety Jarek chwyta "gumę" (jak czytałem nie ostatnią tego dnia xD) i mój plan jazdy przez Ksawere legł w gruzach. Lepiej było Roadrunnera przeciągnąć przez Łagiszę - bo tam jest asfalt heh ;). I w sumie nawet na dobre wyszło, bo jak teraz tak patrzę, to Łukaszowi by brakło trochę do "setki".

W Będzinie zrobiliśmy jeszcze ostatnie wspólne nawodnienie i każdy w swoją stronę => Jarek na chatę przez Czeladź, a my przez Sosnowiec i Szopienice. Muszę też dodać że na końcu trafiły się dwa malutkie kryzysy (po jednym od łapka) => pierw na Burowcu odcięło mnie, a na DTS Łukasz coś średnio jechał.

Na całe szczęście mieliśmy jeszcze po jednym izotoniku, po wypiciu którego, zadowoleni wróciliśmy do naszych kotek. Łukasz nawet wrócił ... do dwóch ;).

Alllllle się rozpisałem - dobra, do konkretów heh:

TRASA:



FOTKI:
Miejsce spotkania

Dalej-lamy, a jak wiadomo ...


Jak widać ;]

Jadziem dalej

Wodopój :P

Przed Przeczycami

Żółte kwiatki (o tej porze!) w Tuliszowie
(・o・)


Zalew Przeczycko - Siewierski

I już w mieście docelowym ;]

Niech was nie zmyli ta śmieszka - ma może 300m i kończy się ... w sumie nigdzie xD. Ale co jak co, sprawdzić trzeba to było ¯\_(ツ)_/¯.

Kolaż zamku prawie idealny heh

Wracamy już w komplecie :)

Pogoria IV ...

... i awaria po niej ;/

Jeszcze Będzin ...

... i końcówka ...

... lekko mnie skropliło na końcu, ale i tak narzekać nie mogę :-).

Dzięki Panowie (sorki, kradnę :P) za wyjazd ...

... i co Jarek? Do soboty? ;)

=========
Dobry to był dzień ;]



Kategoria Rower

DPD 29/2020

  • DST 30.00km
  • Czas 01:25
  • VAVG 21.18km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 10 czerwca 2020 | dodano: 10.06.2020



Dziś dla odmiany ... wstałem wyspany (joł, joł) ;]. Wczoraj prócz szybkiej wizyty w sklepie i umyciu podłóg na chacie był tylko leżing, nicnierobing i nadrabianie serialu (z NETFLIX-a) "Dom z Papieru". Kot na całe szczęście nie przeszkadzał tak jak ten z powitałki :D.

Po zobaczeniu paru odcinków, niby usnąłem chwile przed 01:00 (a wstałem klasycznie o 05:30), ale samopoczucie miałem wręcz idealne => być może to przez to, że dziś jest piątek środa i to z podwójnym weekendem "za pasem" :).

=========
Co do samej jazdy to i tym razem obyło bez niespodzianek, z taką tylko różnicą ... że nie wiało. Oczywiście ino rano heh.

Przy okazji ofociłem zaobserwowane już wczoraj nowe nasadzenia przed D3S. Dobre i to :)

Do pracy (przez Upadowy) dojechałem spokojnie z dość solidnym zapasem czasowym, gdzie ino przez chwilę telefon mi przyświrował (za mostem pod A-4) i Endo się urwało. Trudno, obym miał ino takie komplikację ;)

Po robocie tym razem zrezygnowałem z jazdy przez Giszowiec, bo już wczoraj się tam korkowało wiec dziś nawet nie chciałem sobie wyobrażać co tam się działo xD. Klasycznie przez Zawodzie, D3S i Ligotę docieram w okolice domostwa, ogarniam sklep i rozpoczynamy cztery dni laby :).

Póki co bez planów - ale bankowo coś sie wymyśli :]

Żeby nie było tak kolorowo, to też swoje wystałem ...

... no ale kierowcy mieli gorzej :P

==============
Miłej i zdrowej bożociałówki Wam życzę i uważać (choć to bardziej się mnie tyczy xD) tam :D


Kategoria Rower

DPD 28/2020

  • DST 37.15km
  • Czas 01:44
  • VAVG 21.43km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 9 czerwca 2020 | dodano: 09.06.2020



Po raz kolejny w tym roku, na rower wychodzimy nie wtedy kiedy chcemy, ino wtedy kiedy akurat "nie wali żabami" ... Wczoraj waliło, jutro też ma (choć tu jest jeszcze opcja na poprawę), więc wyjścia nie było => trzeba było kręcić na DPD xD.

I tu bym mógł w sumie zakończyć, bo trasa standardowa i przygód brak. Temperatura też w sumie nie najgorsza, bo na stałym (około 15*C) poziomie :].

Jedyne urozmaicenie to fakt, że w drodze powrotnej słuchałem sobie na słuchawkach podcastu z GieKSa.pl i kręciłem dopóki kosa z Błażejem nie skończą swojej godzinnej rozmowy :-)

Fotki:
Z rana z mojego wymuszonego "skrótu"

I jakiś Szwecki - dobrze że nie dodał "A" na początku, bo by było kontrowersyjnie w dzisiejszych czasach :D

Nazot ...


... do kota :]
==============
XDDDD


Kategoria Rower

PTTK "Dziwność" ...

  • DST 45.12km
  • Czas 02:14
  • VAVG 20.20km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 4 czerwca 2020 | dodano: 05.06.2020


... czyli: Po Terenie Towarzyska Kamionka, a reszta wyjdzie we wpisie ;]



Dziwny to był dzień. Pierw obudziłem się i byłem przekonany że dziś jest piątek (pfff) ...

... następnie pojechałem do pracy (pociągiem), coby po niecałych pięciu godzinach udać się "na szybki" teren służbowy.

No taki szybki to on nie był, a musiałem ino na dwóch ulicach nanieść na czerwono elementy infrastruktury drogowej. Ulica Puchały (na Bażantowie) wygląda teraz tak:

=> ciekawe kto to zimą wykreśli w tuszu? xD

================

A co do roweru to popołudniu go nie planowałem, ale po zobaczeniu prognozy pogody na jutro (deszcze) umówiłem się na jakiegoś małego gluta z Dawidem i Zientasem. Szkopuł w tym, że Dawid zapomniał o umówionym spotkaniu z kolegami, a Zientas w ostatniej chwili mi zakomunikował że raczej się nie wyrobi (z robotą) na 17:45. Finalnie okazało się że skończył ... chwilę przed 21:00 xD.

Jak już miałem "odpalać" nicnierobing to nieoczekiwanie odezwał się Łukasz, który to ... pierwotnie miał nie jechać xD.

===========
Ustawka "pod Panoramą" i wg. mojego wstępnego planu, pierw udaliśmy się zobaczyć pewien dukt leśny. Fajny był ... taki z nowym szlabanem mówiącym jednoznacznie, że mamy tam nie jechać xD. Trudno, ale skoro już byliśmy w Mikołowie to nic straconego i mogłem pokazać koledze okolice wzgórza Kamionka ;]. 

Trochę odkrywając nowe ścieżki, trochę po omacku, wracając wyjeżdżamy na katowickie Zarzecze, ogarniamy sklep i udajemy się na "Stargol" w celu konsumpcji chmielu i przeczekania opadów.

Po tej czynności miałem w planach wracać już na chatę, ale Łukasz zaproponował mi jeszcze delikatną przejażdżkę i piwko (w sumie to była moje inicjatywa) na Brynowie. Pomysł ten spodobał mi się i trochę okrężnie meldujemy się na mojej byłej (a jego obecnej) dzielni ;].

Potem spotkałem się jeszcze z zagubionym w czasoprzestrzeni Zientasem (a później jeszcze z dzikami xD) na Ligocie, gdzie wspólnie przejechaliśmy około 5km, wypiliśmy piwko na Kolejarzu i każdy (grubo po 22:00) pojechał w swoją stronę. Ja wróciłem na chatę i ... zacząłem pakować plecak na DPD, bo jutrzejsze opady (które straszyły przez cały dzień) ... znikły!!

Wstałem rano i ... przez okno zobaczyłem że pada (a na prognozach znów pojawiły się "kreski") więc ... rozpakowałem plecak i poszedłem na pociąg. Oczywiście już ani kropla z nieba (do godziny 12:30) nie spadła gryyy xD. Mogłem więc jechać rowerem, a wracać z rowerem pociągiem => dziwna to była doba heh :D.

Jutro górki, a w niedziele ... burze => no nie wytrzymam z tą pogodą xD.

Trasa => https://www.relive.cc/view/vrqDmjM4Wwv


Fotki:
Jakiś ktoś mi psuje widok (nowym domem) z Kamionki => pfff gardzę :P

A na samym "szczycie" bez zmian ;]

Deszcze (widok na Mikołów) niespokojne się zbliżają więc ...

... przez całkiem sympatyczny sklepik ...

... uciekliśmy pod daszek ;]

BTW: nowe rękawiczki ochrzczone ;)))

Po deszczu jeszcze na szybko na Kochłowice ...

... Chorzów (tak, to DDR-ka - sorki za jakość) ...

... i nazot do Kato :)


==================
Co to śmiecha, to tym razem "puszczam oczko" w kierunku Marzeny i Łukasza => ja tam mam majkuj znaczy spokój (:D), ale to chyba przez to, że mam mocny sen :P.



Kategoria Rower

(za)Śpiochowa Setka

  • DST 102.65km
  • Czas 04:24
  • VAVG 23.33km/h
  • VMAX 53.56km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 2 czerwca 2020 | dodano: 03.06.2020



Od czego by tu zacząć hmmm? Może od tego że ostatni raz byłem na rowerze w piątek, później udało się ogarnąć fryzjera ....

... "zjeść" (oczywiście w doborowym towarzystwie) ognisko ...

... a następnie przyszedł weekend. Choć w sumie to mógł se darować i w ogóle nie przychodzić!! Prócz małego butnego gluta nie zrobiłem nic, prócz pakowania w siebie pustych kalorii :-\. W takie (deszczowe) dni, to już wolę w pracy siedzieć!!! Pfff.

===================
Wczoraj (poniedziałek) oczywiście świeciło słonko, ale pogodę wykorzystywałem na pracę, następnie na pracę w terenie, później odwiedziny u rodziców i Łukaszów (dzięki za odbiór paczki) i powrót do domu, coby zacząć zabawę pod tytułem "Majka teraz masz taką kuwetę".


BTW: taaaa znam xD.


[ Zajcev (jakoś mało płochliwy) z PKP Brynów jako bonus :) ]


Wynik (nauki korzystania z nowej kuwety) póki co mega średni, czyli w sumie tak samo, jak moje dzisiejsze ogarnięcie wyjazdu do roboty.

Wiecie kiedy człowiek jest najbardziej wyspany w tygodniu? W moim przypadku wtedy, kiedy budzi się i widzi na zegarku godzinę 6:57. Niestety, teleportu jeszcze nie wynaleziono, ale telefon komórkowy owszem. Szybka rozmowa z Kierownikiem i urlop wzięty xD.

Jako że jednak nienawidzę brać dni wolnych bez sensu, to postanowiłem wykorzystać wolny wtorek albo na rower albo na góry. Górki coś mi się wydaje że ogarnę w długi weekend więc wyszło na to, że dziś kręcimy!! Znaczy w sumie kręcę, bo wyjazd był jednoosobowy :)

Pierwotny cel (czyli objazd okolicznych lasów) praktycznie z miejsca spalił na panewce, bo było mokro => ziemia po prostu "nie przyjęła" jeszcze solidnych niedzielnych opadów xD. Trudno (albo i nie), skorzystałem więc z opcji numer dwa: czyli pojechać gdzieś na południe coby wykorzystać wiatr, który to wiał mi w plecy i liczyć ... że po nawrotce zmieni kierunek :P. Uprzedzając fakty, oczywiście nic takiego nie miało miejsca heh :D.

Przejechałem Retę Śmiłowicką, następnie kąsek DK-44, Bujaków (góra-dół), Orzesze i wpadł mi do głowy pomysł ponownego odwiedzenia miejsca śmierci kolarza na zeszłorocznym Tour de Pologne.

Wiatr? No genialnie przecież pomagał - pomimo dość sporej ilości podjazdów Schwalbe (2,25' xD) wykręciło średnią minimalnie poniżej 23 km/h => milusio :]

Po chwilowej refleksji pod symbolicznym krzyżem, pojechałem zobaczyć co słychać na Palowicach i zacząłem wracać. Wiatr? ... no cóż - jeszcze nie chciał wracać xD. Przejechałem może jakieś 10km i już wiedziałem że przez Łaziska Górne nie wrócę, bo ... zaczynało mnie dosłownie cofać heh xD.

W Zawadzie odbiłem więc na Zazdrość, następnie na Woszczyce, Królówkę (uwielbiam!!) i przez Zgoń (z jednym Pitt Stopem) znalazłem się w Gostyniu. Tam już miałem do wyboru przynajmniej trzy trasy powrotu, a zdecydowałem się na opcję przez Kobiór i Tychy ⟵(o_O)  heh.

W tym miejscu po raz kolejny muszę pochwalić śląskich kierowców, bo ponownie omijali mnie wręcz genialnie. Dzięki - jesteście najlepsi, czego ... no nie mogę powiedzieć/napisać o sobie. Cóż, po przejechaniu okolic dworca w Tychach przez pomyłkę wjechałem ponownie na chwilę na DK-44. Zobaczywszy znak E-2a z opisem <= Mąkołowiec i wolną całą szerokość jezdni, zjechałem na lewy pas. Szkopuł w tym, że do zjazdu było jeszcze dobre pół kilometra, a auta które chwilę wcześniej stały na światłach bez problemu nie do goniły xD. I tak radośnie (jak debil) jechałem jakieś 30-40 sekund środkiem "krajówki". Dwa razy zostałem otrąbiony i słusznie! XD.

To nie o mnie xD.

Zjechać oczywiście mi się udało (ufff), a pod Żabką na Piotrowicach zobaczyłem że pod domem będę miał około 90-91km na liczniku. Dokręciłem więc (przez Ochojec, Ligotę, Stare Panewniki i lasy w mojej okolicy) uzyskując trzecią setkę w tym roku :). Cieszy jednak najbardziej średnia => nogi coraz lepiej współpracują. Brawo one! ᕙ( • ‿ • )ᕗ.

PS: I wiecie co? Nawet nie żałuję tego dnia urlopu - kolejny weekend ma ponoć też być w klimatach deszczowych pfff. Gardze, jak Trollking szynką ;).

==========================
TRASA => brakuje końcówki (sklep i dojazd do domu), gdyż telefon stwierdził że 12% to już jest mniej niż zero i się wyłączył :P



FOTKI:
Smutną Majką w oknie proszę się nie przejmować - mimiki to ona nie ma :P

Początkowe chmurki z Piotrowic

Okolice Bujakowa


A tu już stan pobocza asfaltu między Orzeszem a Bełkiem - dramat to mało powiedziane ;/

Na celu:

Jedziemy dalej

Dżony Brawo mówi jak jest!!

Okolice Zazdrości


A tu już Woszczyce i ...

... Śląsk klasycznie :P



BTW: a tu klimaty poznańskie - w tych blokach (os. Zwycięstwa) w młodości  mieszkał Kuzynostre :]

Wracamy na Śląsk

Kopalnia, Hałda, Rzepak i chmury deszczowe => na całe szczęście nawet kropla na mnie nie spadła :)

BTW: :DDDD

Roadrunner-sko (:D) na Pitt - Stopie

"Jadziem" (a raczej wracam) dalej


Kobiór i widok (średnio wyraźny) na górki

Tychy xD

Jeszcze kąsek Katowic i ...


... dziękuje ślicznie ;]


Dziś Janiol przyjeżdża na mecz, jutro ponownie pół na pół (biuro/teren), ale może wieczorem się ruszę na jakiegoś gluta. Zobaczymy ¯\_(ツ)_/¯.

===============================
Co do podsumowania to maj był wspaniały - nie zapomnę go nigdy xD. Oby w czerwcu było więcej słonecznych dni, bo deszczu już mam trochę dość na jakiś czas :P. 

Mega na plus że w końcu zaczęły się jakieś konkretniejsze dalsze wyjazdy, bo wokół komina zaczynało być już nudno ^_^.


A co do "chodzonego" to w końcu(?) zacząłem trochę spacerować służbowo wiec i ilość kaemów zaczyna się zgadzać ;]


===================
Spokojnego czerwca wszystkim życzę!!
⊙﹏⊙


Kategoria Rower

DPD 27/2020 + Kato

  • DST 43.34km
  • Czas 01:59
  • VAVG 21.85km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 29 maja 2020 | dodano: 29.05.2020


Pozycja boczno-plecna xD.

Wczoraj zgodnie z zapowiedziami coś tam pokropiło. Kręcić jednak nie miałem zamiaru i do roboty pojechałem (i wróciłem) pociągiem. Popołudniu zahaczyłem jeszcze o sklep, po którym spotkałem te oto dwa żyjątka:

Jedno nieśmiałe ...

... a drugie aż bezczelne śmiałe xD



Na całe szczęście (tak jak kiedyś pisałem) im większy kleszcz, tym lepiej go (ma się wprawę) wyczuć. Ten mi się akurat wspinał po nodze => miało być milusio, cieplutko itp. a było ... no ino cieplutko. Skończył między jedną odpaloną zapałką, a drugą - obrońców żywych istot nie przepraszam :P.

====================
Dziś DPD z najlepszą możliwą mobilizacją czyli taką, że wczoraj "skończył" mi się bilet miesięczny (:P), a w piątek nie opłaca się rozpoczynać nowego okresu trzydziesto-dniowego ;]. Wstałem więc i pojechałem do roboty przez okolice stawu Upadowego.

Pogoda idealna ...


... nie za ciepło, nie za zimno, zero wiatru i w końcu bez oślepiającego słonka ;]

Kolejna zachętą do pojechania rowerem do roboty był fakt, że ... i tak musiałem se po ten bilet pojechać - oczywiście podczas godzin pracy :D. Koniec maja, dziewczyny zamykają miesiąc i muszą mieć potwierdzenie (rachunek) na moje 93 zeta. Znaczy dokładnie to na 119zł, ale 26 dopłacam se z własnej kieszeni (za pociąg) - nie narzekam jednak ;].

Wyjechałem chwile po 10:00, a wróciłem o 11:00. Byłbym mega wcześniej gdyby nie ...

... czerwona fala, której to nawet Endo (a dokładnej auto-pauza) nie ogarnęło xD.

Dwie fotki z Kato :)


Tym razem nie podjechałem dla Morsa ofocić NOSPR-u, ale żeby nie było to wrzucam stare zdjęcie tego miejsca :). Oby wybaczone heh.


Po robocie ponownie nie mogłem jakoś dłużej pojeżdzić, bo na 17:30 bylem umówiony u fryzjera - w końcu :D. Klasyczny więc powrót przez Giszowiec i Ochojec do bazy.

Nic ciekawego się nie działo, no prócz zakorkowanego miasta ....

... niszczącego mi doszczętnie średnią heh :)

Trasa na prawie koniec :]


A na sam koniec oczywiście wszystkiego najlepszego dla Kuzynostre => zmiana kodu "czwórka" z przodu :D

===================
OLEEE ...

... i do tego już bez masakry na głowie ;)



BTW: będzie edit bo ognisko :p


Kategoria Rower

Z odsieczą ^_^

  • DST 21.57km
  • Czas 01:05
  • VAVG 19.91km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 27 maja 2020 | dodano: 28.05.2020



Dziś miałem być w terenie (i byłem), a po nim w planach była hałda Skalny w Łaziskach. Są jednak w życiu trochę większe priorytety, aniżeli kręcenie bezsensownych kaemów.

Chwilę przed obiadem odezwał się do mnie Diobeł (którego to wypuścili ze szpitala) z zapytaniem czy nie mam chwili wolnego czasu, coby mu trochę mieszkanie poprzestawiać i dostosować je do jego obecnie (ehhhh) mega średniej sytuacji.

(BTW:


:DDDDD)

Pisać dwa razy nie musiał i po szybkim obiedzie wystartowałem (dziękuję wmorde :* xD) w kierunku Batorego. Tam pierw misja bankomatowo-apteczna, następnie chwila rozmowy, zakupy, nowa aranżacja mieszkania i do bazy. Koledze mega nie zazdroszczę ... :-\.

Trasa:


Fotki:
Domek Braci "Skromnych" coraz lepiej wygląda xD

A tu już się szykowałem na fotkę w stylu "Wielkie Państwo (z bombelkiem) na rowerze" => ku mojemu zdziwieniu, facet ręką skierował dziecko na chodnik, a żona "wjechała" za jego plecy. No i BRAWO!! ^_^

Mój malutki cel czyli zjazd z Kochłowic do Batorego

Uwielbiam go, zwłaszcza że "zepsuć" go może tylko zamknięty przejazd ...

... XDDDD

Miejsce docelowe i  tym razem zero widoków na górki, ale dziś w sumie nie o to chodziło :)

Po odwiedzinach postanowiłem wrócić trochę inaczej niż klasycznie, czyli zahaczyłem o Zespół Przyrodniczo-Krajobrazowy "Uroczysko Buczyna"


Mieszkając jeszcze na Brynowie uwielbiam tam chodzić (zwłaszcza) zimą. Wstyd się przyznać że trochę o nim zapomniałem, a miejsce ma klimat!!

Wyjazd zakończyłem w trochę dziwnym miejscu - wszak moje wszystkie miejscówki były zajęte ...

... xDDDD x2 heh.

==============
BTW: bo coś zdecydowanie w tym jest ;)


Kategoria Rower

Po błocie do myjni ...

  • DST 36.89km
  • Czas 01:56
  • VAVG 19.08km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 26 maja 2020 | dodano: 27.05.2020



Po ostatnim sobotnim kręceniu, no warunków do jazdy raczej nie było ...

(BTW:

:DDD)

.. i dopiero dziś pojawiła się maleńka szansa, żeby wyskoczyć choćby na myjnię ogarnąć sobie napęd ;].

Warunki były nawet sprzyjające ale ...

... no kitku w nocy odbiło xD. Amunicja (ciapki i dwa ogryzki) skończyły mi się chwilę po 2:00 w nocy, a reszta spania ... to historia xD. 

=====================
Dziś natomiast do Matki ino zadzwoniłam (pandemia), zaliczyłem kąsek terenu służbowego, zjadłem obiad i już miałem przytulić się do poduchy (i trochę odespać poprzednią noc), no ale nieeeee, bez sensu :D.

Tak samo bez sensu, jak sam wyjazd na myjnię => skoro rower i tak szedł "do prania" to trzeba było go jeszcze trochę dobrudzić :P.
Cel: durna panewnicka hałda. 

I tu bym mógł śmiało zakończyć. Hałda do bani, marasu kupa i gdyby nie leśne dukty to wyjazd byłby zupełnie do zapomnienia. Aaaa i jeszcze gdyby nie, fajne Panie które w sklepie na Zadolu prawie rozebrały mi wzrokiem i słowami Szkodnika :D. Co najlepsze .... jedna chciała tylko siodełko, bo nie ma hahaha :D

Najważniejsze że jednak rower został umyty, a ciuchy i tak były do prania :].

Jutro teren służbowy na cały dzień a później pewno jakieś kręcenie, bo na czwartek zapowiadają zaś deszcze niespokojne xD.

Trasa:


Fotki:
Początkowo całkiem uroczo ...

... później najgorsza z hałd jakie mam w okolicy ...

... a następnie ... no już b/k => myjnia i pralka to lubią heh.

Tu natomiast nawet te kamienie mi nie przeszkadzały, bo kapitalnie "lasem pachniało"

(I to bez wycinki!!) Da się? Da!!

Dalej leśnie ^_^

I nazot w ... Katowicach :D

Służbowo jeszcze podjechałem na ulicę Kryształową => niestety ten od księżyca jeszcze musi poczekać na Księżycową w Kato hehe.

BTW: Nieźle się rozrosła xD

Pociągi hmm? U nas większość przejazdów wygląda o tak. Cenie, doceniam, lubię ;).

A na koniec czyścioch i oczywiście atrapa w dole zdjęcia :P


===========
Skoro wpis jest w klimatach kotkowych i minister coś fanzoli że mają być kolejne złagodzenia to cóż, już tak kolorowo dla "myszów" nie będzie :D



Kategoria Rower