Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2023

Dystans całkowity:61.43 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:01:39
Średnia prędkość:19.48 km/h
Suma kalorii:2808 kcal
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:20.48 km i 1h 39m
Więcej statystyk

Klimczok (1117m n.p.m.) ze Szczyrku do Szczyrku

  • DST 15.34km
  • Kalorie 1470kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 25 listopada 2023 | dodano: 27.11.2023



Masakra jest to miesiąc ತ⁠_⁠ʖ⁠ತ 

xDDDDDDDD 

Lipcoopad spowodował że w tym miesiącu na BS-ie napisałem relacje z 32km xD. Znaczy może nie napisałem, ale opublikowałem heh. Szkoda mi transferu na fotki i po prostu napisałem już lwią część podsumowań. Po świętach zdecydowanie sobie pogratuluje heh :D 

Kilometrów oczywiście też zrobiłem więcej niż 32, ale każde okienko pogodowe wykorzystywaliśmy z kolegą na wykończenie terenu służbowego. Nie będziemy przecież w grudniu z łopatą chodzić i okopywać chodniki xD. Mamy to już jednak (raczej - oby nic nie doszło!!!) na ten rok z głowy => OLEEE ᕙ⁠(⁠⇀⁠‸⁠↼⁠‶⁠)⁠ᕗ 

Leżenie i nicnierobing po pracy jest oczywiście spoko, ale na wadze nie wiem kiedy przybyło 0.6kg xD. To pewnie przez tego kebaba i rogale świętomarcińskie co chrzestna z Poznania przywiozła jak była u nas na weekend. No bo co innego? ¯⁠⁠\_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯ :DDD. Chyba że to te ciastka ze Szkocji co nam Marzena z Łukaszem przywieźli? Oooo, to mogło być to ←⁠(⁠*⁠꒪⁠ヮ⁠꒪⁠*⁠). Łukasz zepsuł, to niech Łukasz naprawia mi wagę :D

========== 
Pierwsze ustalenia w środę (po terenie służbowym), później piątkowe konsultacje, a w sobotę realizacja heh. Obojgu nam brakowało odcinka szlaku niebieskiego z i do Szczyrku na Klimczok ←⁠(⁠*⁠꒪⁠ヮ⁠꒪⁠*⁠) 

To moje: 

To jego: 

Jak nic trzeba było nadrobić 〜⁠(⁠꒪⁠꒳⁠꒪⁠)⁠〜 

No to nadrobione (⁠✿⁠^⁠‿⁠^⁠) 



=================== 
Skoro już wiemy że nadrobione, to trzeba to pokrótce opisać ^⁠_⁠^. Ustawka w oczywistej obawie Łukasza o akumulator Kropki (bo to ona jechała) na Brynowie chwilę po godzinie 08:15. Gryyyy spóźniłem się chwilę ┗⁠(⁠•⁠ˇ⁠_⁠ˇ⁠•⁠)⁠―⁠→ było to spowodowane faktem, że zapomniałem ... że samochód to nie rower i trzeba go odśnieżyć i szyby oskrobać xD. Później już spokojna trochę ponad godzinna jazda do tytułowego Szczyrku. Tamże udało się zaparkować na miejskim darmowym parkingu i rura na szlak ◉⁠‿⁠◉ 

BTW: jakby co, to zlikwidowali tam pierdyliard miejsc parkingowych więc jakby ktoś jechał (na narty na przykład) to raczej szukajcie parkingu gdzie indziej, albo płaćcie :P 

========== 
Dziś to Łukasz zdecydował o kierunku iścia, bo przypomniało mu się że kalorie ze złocistego napoju wcale nie są aż takie złe :D. Trzeba było więc odwiedzić sklep z płazem w logo ... 

... (+ przy okazji bankomat) i zacząć ... dość strome podejście: 



Średnio mi się podobało bo jednak były i płyty, i śliski asfalt ... no ale przynajmniej dość płynnie nabieraliśmy wysokości :) 

Sympatyczne przerywniki również się trafiały :))) 


Najważniejsze jednak że udało się i zgubić wycieczkę szkolną i wdepnąć w prawdziwą zimę. W listopadzie to rarytas <⁠(⁠ ̄⁠︶⁠ ̄⁠)⁠> 




Jeszcze trochę widoczków ... 




I już schronisko ^_^ 

A nie, nazot ... 

... bo pozy nie było :PPPP 


W schronisku (1034m n.p.m.) miał być popas w postaci tostów przygotowanych wczoraj w domu ... 

... ale tosty stwierdziły że jest za zimno na dworze i ... zostały w domu xDDDD

No nic => głodny nie byłem, do tego zawartość brzucha trzeba spalać, więc ino pół litra gorącej herbatki z termosu i rura na najwyższy punkt wycieczki ᕙ⁠(⁠⇀⁠‸⁠↼⁠‶⁠)⁠ᕗ 

I już :PPPP 



Na szczycie Klimczoka tafił się jeszcze jeden "kolega" (pewnie z Podlasia :DDD) ... 


... który mógł się czuć jak gwiazda odpowiadając na pytania turystów heh ;) 

Na szczycie chyba nawet pięciu minut nie byliśmy i zaczęliśmy schodzenie szlakiem żółtym w kierunku schroniska na Błatniej. Drzewa robiły robotę ^_^ 








Skoro już przewinąłeś/przewinęłaś to my przeszliśmy kolejne około pół kilometra i ... klimat się zmienił o 180°C. Dopadła nas pierw śnieżyca z ostrym śniegiem po ryjkach ... 

... a potem (w miejscu zmiany szlaku z żółtego na niebieski) doszła mgła 


Mrocznie (lubię 。⁠◕⁠‿⁠◕⁠。) było aż do okolic Karkoszonki ;]


Im bliżej przełęczy tym spokojniej i zostało ino przejść obok chaty Wuja Toma ...

... i do auta. Proste? Idealny asfalt w dół do auta?

No nie :D. Jeszcze jednego odcinka niebieskiego nam brakowało ... to oczywiście go nadrobiliśmy heh ;)





Na koniec jeszcze lekki dubel z rana, stromo w dół (co najważniejsze bez kontuzji) i do auta ʘ⁠‿⁠ʘ 

Droga powrotna z jednym ino (takie tam ostre hamowanie xD) małym stresem i kończymy tą wycieczkę (⁠.⁠ ⁠❛⁠ ⁠ᴗ⁠ ⁠❛⁠.⁠). Oboje zadowoleni więc chyba to najważniejsze. Paliwo (na dwóch) około 60zł - pociąg (na dwóch) 66.50 + busiki (z prawie godzinnym czekaniem) 4x 5zł = 20zł ====> 86.50zł. Nie no ... trzeba być eko xDDDDDDDD 

Miało być odczuwalne -10°C ... 

... a było optymalne ʘ⁠‿⁠ʘ. Pewnie to przez wiatr ... którego to praktycznie nie było 〜⁠(⁠꒪⁠꒳⁠꒪⁠)⁠〜. Podziękowanie dla niego, jak i dla Łukasza za towarzystwo ←⁠(⁠*⁠꒪⁠ヮ⁠꒪⁠*⁠) 

=======================
Oby!!! ;) 



Kategoria Góry

Kocio-glut

  • DST 32.14km
  • Czas 01:39
  • VAVG 19.48km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 listopada 2023 | dodano: 04.11.2023


Cześć Krajka ฅ⁠^⁠•⁠ﻌ⁠•⁠^⁠ฅ. Tym razem to my opiekujemy się puchatym ogonkiem ^⁠_⁠^. Magda wróciła późno z roboty (zmiana 14:00 - 22:00), to nawet nie kombinowałem z pytaniem kto pojedzie na poranny dyżur ¯⁠\⁠_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯. Zresztą w sumie to domyślałem się ewentualniej odpowiedzi :DDDD 

Żeby jednak nie jechać samemu, to zabrałem ze sobą Szkodnika ;

Dojazd szybciutki (jeszcze zahaczyłem o zaprzyjaźniony sklep) przez łącznik ulic Kłodnickiej i Hetmańskiej: 


U kitku (choć stęsknione) wsio oki ... 

... to można było choć coś przyglucić ◉⁠‿⁠◉

Pierw przejechałem się przez Park Kościuszki i pożałowałem. Chwilę przedtem skończył się jakiś bieg ... 

... i miałem slalom gigant między ludźmi xD. Spotkałem jednak czarną wiewiórkę, co zawsze cieszy ;) 


Później już trochę bez ładu i składu kręciłem się po okolicy. Tu jednak ciśnienie podniosło mi się po raz pierwszy ತ⁠_⁠ತ 

Nie dość że po jednej z tych serpentyn wysypali tłuczeń na tory (była płyta betonowa), to na w końcu mini podjazdu musiałem zeskakiwać z roweru ... bo jakiś debil rozbił butelkę. Posprzątałem ^⁠_⁠_⁠_⁠_⁠_⁠_⁠_⁠_⁠_⁠^ 

Potem do lasu i kolejny wkurw. Bagno to mało powiedziane!! Wczoraj padało, ale powód był chyba inny ತ⁠_⁠ತ

Dwuzłotówkowa inwestycja była niezbędna :P 

Żeby się jednak rdza nie wdała, to trzeba było jeszcze pokręcić ;) 

Warunki godne ... 

... to pogoniłem trochę pociągi :P 




A na koniec zahaczyłem jeszcze o Rozwój ... 

... ale czasu na oglądanie meczu nie było, bo Magda "wolała" na śniadanie ←⁠(⁠*⁠꒪⁠ヮ⁠꒪⁠*⁠) 

Trasa: 


============== 
I dziś bez smiecha, ino z przesłaniem (⁠◍⁠•⁠ᴗ⁠•⁠◍⁠)⁠❤
 

Jutro z rana leje, to będzie pociąg do kitku :D. Ogólnie to mam pociąg do kitków hehehe ;)))) 


Kategoria Rower

Złota yyy ... czeska jesień na Stożku (978m n.p.m.)

  • DST 13.95km
  • Kalorie 1338kcal
  • Aktywność Wędrówka
Środa, 1 listopada 2023 | dodano: 02.11.2023




A raczej Dobry Den heh ;) 

Ostatnie dni były zdecydowanie nie rowerowe. Padało albo rano, albo popołudniu ... 

... dzień krótszy, a jak już było fajnie ... to w dalszym ciągu walczymy z kolegą z terenem służbowym ತ⁠_⁠ತ. Coraz bliżej końca ale na całe szczęście już wszystkie drogi krajowe ogarnięte ;]. Średnio je lubię (⁠⊙⁠_⁠◎⁠) heh 

Takie spokojne służbowe Piotrowice jednak lubię (⁠ʘ⁠ᴗ⁠ʘ⁠✿⁠) :))) 




BTW: 

xDDDDDDDD 

Poza tym, to spotkałem się jeszcze w sobotę z powitałką i Gochą, a w niedziele wybraliśmy się z Magdą na hałdę "Kostuchna". Górki się pięknie odkryły ... 

... i nawet trochę kozaków do suszenia się udało znaleźć ;]


Butnie miesiąc październik wyglądał (+ 1x Jura i 1x górki) o tak :)) 



================ 
Co do samej genezy wyjazdu to Łukasz wpadł na nią wczoraj. W sumie to oboje wpadli do mnie (Magda w robocie) z Marzeną, w celu przekazania kluczy do kota, bo mają planowany wyjazd i będzie trzeba pojeździć do Krajki ;] 

BTW: my jesteśmy normalni i sobie ufamy :P

Swoja drogą mógł mu j*bnąć xDDDD 

Wracając do wpisu, to lubię miasto w którym mieszkam 。⁠◕⁠‿⁠◕⁠。. Łukasz namówił na wyjazd po godzinie 20:00, rano chwilę po 07:00 już jechaliśmy, a wróciliśmy na obiad po 14:00 :D. Jeszcze z zakupami z czeskiej Billi heh :D. Dwie i pół godziny w obie strony (⁠◍⁠•⁠ᴗ⁠•⁠◍⁠)⁠❤. Żyć, mieszkać, zwiedzać, nie umierać :DDD 

Skład wycieczki => ja i Łukasz :D. Marzena była minimalnie zainteresowana (:D), ale jak Magda napisała że chce odespać i zrobić porządek w kwiatkach na parapetach ... to stwierdziła że książka i spanie jest lepsze aniżeli górki :P 

Godzina dwadzieścia jazdy (tym razem Leon się przejechał ◉⁠‿⁠◉) i meldujemy się u naszych południowych sąsiadów. Czemu tam? Klasycznie ... bo nie mieliśmy tam obaj śladu ¯⁠\⁠_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯. Tak na marginesie, to coraz ciężej się szuka takich szlaków heh :P

Została jeszcze ino do wyjaśnienia kwestia gdzie zaparkujemy, i ile będziemy musieli iść miastem? Lepiej się chyba nie dało znaleźć parkingu, bo zatrzymaliśmy się w okolicach pętli autobusowej na rozwidleniu naszych szlaków start-meta xD. Iść, zwiedzać, nie umierać :DDD 

To piwo w dłoń i do lasu <⁠(⁠ ̄⁠︶⁠ ̄⁠)⁠>. Wejście mega proste, bo po początkowej ścieżce szliśmy praktycznie cały czas szeroką pożarówką 〜⁠(⁠꒪⁠꒳⁠꒪⁠)⁠〜. Szło pogadać o rzeczach mało istotnych - doceniam ;). Przed (a raczej pod xD) szczytem jest jeszcze oczywiście schronisko z którego gościnności to skorzystaliśmy ʘ⁠‿⁠ʘ. Dokładnie to z ławeczek koło niego, ale do środka też szło spokojnie wejść, bo ino trzy osoby się kręciły koło niego. To też szanuje heh. Łukasz zjadł bułeczkę, łyk herbaty z termosu, i jakieś trzy minuty na szczyt xD. Po nim już ino(?) zejście. Pierw strome, a później już na spokojności ze słonecznikiem w ręku do auta. Chciałem jeszcze zahaczyć o czeski Čupel (758m n.p.m.) i to też się mi (nam) udało <⁠(⁠ ̄⁠︶⁠ ̄⁠)⁠>. Ogólnie to wszystko się udało, nawet się udało nie obudzić dziewczyn (no Magda mnie szturchnęła rano jak na budzik nie reagowałem) ... bo wstały praktycznie o tej samej porze czyli => czyli chwilkę przed dwunastą. Wszyscy zadowoleni :D 

My jeszcze po chwili jazdy do sklepu, a potem nawet nie wiem kiedy byłem już na domostwie ^⁠_⁠^. I jak tu nie lubić Katowic? ¯⁠\⁠_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯ 

Dziś pierw fotki :) 
Widoczność podobna niż ta nasza na hałdzie, to wiedzieliśmy już z auta że będzie godnie :)) 

Wystarczyło ino dojechać o tu ... 

... i ruszyć (niebieskim szlakiem) ... w kierunku ojczyzny heh ;) 

Pierw las => na szukanie grzybów nie było czasu :) 

Na widoczki takowy oczywiście był :P 

Po dywanie z liści do góry ;] 


Ze mnąjeszcze nie ma aż tak źle ;))

Im wyżej tym widoczki miały być lepsze ...

... ale coś się popsuło :PPP 

A potem naprawiło ;))) 

W schronisku mega pustki :)). To piwko ^_^ 

Pan wziął ze mnie przykład i od razu się zaczął uśmiechać - zrozumiałe :D 

A no, zaś się popsuło :P 

Po chwili meldujemy się na najwyższym punkcie wycieczki ... 





... i stromo w dół ;]. Dziś już górskie buty zabrałem, to obyło się bez prania spodni jak ostatnio ;) 


Na prosto "nasz" dzisiejszy Stożek, a my znowu po jesiennym dywanie :)
 


Dziś to chyba nawet pięciu nie było => tak było poniżej :D 


Jeszcze jakieś widoczki na Czechy ;] 



I końcówka :) 





Tu się Marzena z Magdą obudziły :D

Na koniec jeszcze ślad ...

... fotka z auta z powrotu ... 


... i oczywiście podziękowania dla Łukasza za kierowanie ... 

... i towarzystwo ←⁠(⁠*⁠꒪⁠ヮ⁠꒪⁠*⁠) 

==================== 
Jak już butnie podsumowałem, to mogę i rowerowo. Znaczy tu w sumie nie ma za bardzo co podsumowywać ¯⁠\⁠_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯ hahaha :D. Rybnik + 3x DPD na zwrotny łączny dystans 163km xD. Szalony ja xDDD
 


================= 

Na weekend to jeszcze nie wiem, ale wiem, że jutro ani roweru ani planowanego terenu służbowego. Leje i wieje. Faaaaajnie ಠ⁠﹏⁠ಠ 


Kategoria Góry