Wpisy archiwalne w miesiącu
Luty, 2020
Dystans całkowity: | 192.85 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 08:42 |
Średnia prędkość: | 19.86 km/h |
Suma kalorii: | 2711 kcal |
Liczba aktywności: | 6 |
Średnio na aktywność: | 32.14 km i 1h 44m |
Więcej statystyk |
DPD 4/2020
-
DST
30.00km
-
Czas
01:27
-
VAVG
20.69km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 18 lutego 2020 | dodano: 18.02.2020
Bees z gór jest praktycznie napisany i wczoraj miałem go publikować. Niestety, kolega Zientas w czwartek (Ewelina dopiero wczoraj mnie poinformowała) wylądował w szpitalu z zatorem płucnym i oderwanym skrzepem w prawym płucu. Po pięciu dniach jest już znacznie lepiej, ale no odwiedzać kolegów w szpitalu nie lubię :\
Dziś dla delikatnego oczyszczenia głowy postanowiłem pojechać na kole do pracy.
Przepracowałem pół dnia i dostałem telefon od Gochy, gdzie padło stwierdzenie że jak możesz to się zwolnij i przyjeżdżaj na Ochojec. Niestety, wykonaliśmy czynność której każdemu właścicielowi zwierzaka nie życzę ...
Śpij słodko Arya!!! :((
Z Czarnej na Barana do Czarnej ;]
-
DST
20.05km
-
Kalorie 2711kcal
-
Aktywność Wędrówka
Niedziela, 16 lutego 2020 | dodano: 19.02.2020
Dodaje zaległy wpis z gór.
Śmiechy se daruje, a tekst (który był napisany grubo przed wczorajszą psią informacją) zostawię taki jaki był.
Wczorajsza gonitwa i moja i Łukasza (rodzina tour) miała na celu jedno => wykorzystać niedzielę na jakieś górki i jeszcze trochę pooglądać te białe coś, co leży (albo powinno leżeć) zimą na ziemi heh. Ogólnie to dość nieźle wychodzi bo po śniegu w tym sezonie chodziłem chyba więcej od Morsa :DDD
===================
Ustawka u mnie i rura do miasta znanego z Małysza, ciulatego rynku, dość sympatycznych górek i ponoć ... ze śniegu zimą xD
Jak nic dwa metry :P
Co do szlaku to wybraliśmy opcje wejścia z Wisły Czarne na Baranią Górę, gdyż ani ja ani kolega nie mieliśmy tego odcinka odhaczonego na mapie.
O takie coś wymyśliłem:
Ja już w sumie kiedyś tym szlakiem szedłem (Kuzyn na pewno kojarzy akcję z nowoczesną lateksową skarpetką xD), no ale wtedy nie istniało jeszcze Endomondo. Trzeba było więc coś z tym zrobić :). Kurde, człowiek to wspomina jakby nie wiadomo jak dawno temu odbył się ten wyjazd, który to zapoczątkował nasze zimowe tripy :)
========================
Droga autem do Wisły spłynęła gładko, a później niestety zaczęły się jakieś objazdy które to spowolniły nas w stopniu znacznym xD.
Łukasz przynajmniej zimówki se przetestował heh :D
Parking (darmowy) również się udało fajnie zlokalizować (ten trochę dalej był płatny - 6 zł) i mogliśmy ruszyć jak się wydawać miało nudnym asfaltem. Na całe szczęście ów asfalt był pokryty śniegiem więc nawet całkiem sympatycznie przeszło się do szlaku właściwego, gdzie pozostało nam mozolnie nabierać wysokości i po około dwóch godzinach zameldować się na szczycie ;].
Super że od tej strony drzewa robią doskonałą robotę jako wiatrochron, bo tylko słyszeliśmy jak nam nad głowami wiatr duje xD. Można rzec że gdybyśmy poszli od Węgierskiej Górki to pewno by nas wróciło z powrotem do auta heh. Tamtą stronę zaatakował kornik i niestety ogromne ilości lasu zostały wycięte.
Co się odwlecze to jednak nie uciecze więc na szczycie wystaliśmy tylko parę chwil i nastąpiła ucieczka.
Kolejny odcinek do schroniska na Przysłupie to już bardzo spokojny dukt z milionem osób nas mijających, ale za to z kapitalnym widokiem na Tatry :-). Oczywiście jak sikałem to "zza winkla" musiała się jakaś laska wynurzyć xD.
Kolejnym punktem był odpoczynek schronisku i popas. Łukasz kupił sobie ponoć dość dobry żurek, a ja miałem zrobione w domu hamburgery z colą. Bardzo dobre, aczkolwiek wolałbym żebym jadł i popijał Colą, a nie hamburgery nasączone Colą xD. Rada dla wszystkich: jak już nosicie raki w plecaku to jednak lepiej jest wybrać też opakowania szklane, a nie plastikowe. Nie wnikajcie - czerwony plecak już uprany sobie w łazience schnie xDDD.
Po wizycie w schronie nastąpiło mycie wnętrza plecaka w śniegu i mogliśmy zacząć schodzić. Bardzo fajnie się szło, szlak też jakoś do wyjątkowo stromych nie należał i nie wiedząc kiedy znowu weszliśmy na jakąś pożarówkę wiodącą wzdłuż rzeczki (giry oczywiście zamoczone :p) i weszliśmy na nudny asfalt, którym to domknęliśmy pętlę. Ten odcinek od rzeczki do auta niestety już się bardzo dłużył ...
O ile część butna się dłużyła, to nie wiem co napisać o wyjeździe z Wisły xD. Korek gonił korek, a poluzowało się oczywiście w chwili gdy szedłem sobie obok auta => dzięki Łukasz za poczekanie, darmowy transport, ściepę na karmę dla kotków i oczywiście towarzystwo :-).
Zaś oczywiście miałem się nie rozpisywać, a wyszło jak zwykle :D
Trasa:
Fotki:
Początkowy odcinek
I tu już zaczyna się zabawa ;)
Wodospadzik ;]
Milusio :]
Wariaty xD
Dalej szlakiem :)
Tartaki po raz pierwszy
Szczyt
Wiało xD
Jak wiatru nie słychać to o tu => https://www.youtube.com/watch?v=yNfqtHn1MtU&featu... proszę :)
Ponownie Tatry
A my dalej szlakiem
Schron
I w dół ^_^
Asfalt, znaczy chyba ;)
No dobra - asfalt ;)
Moczenie stupek
I do auta :)
Śmiechy se daruje, a tekst (który był napisany grubo przed wczorajszą psią informacją) zostawię taki jaki był.
Wczorajsza gonitwa i moja i Łukasza (rodzina tour) miała na celu jedno => wykorzystać niedzielę na jakieś górki i jeszcze trochę pooglądać te białe coś, co leży (albo powinno leżeć) zimą na ziemi heh. Ogólnie to dość nieźle wychodzi bo po śniegu w tym sezonie chodziłem chyba więcej od Morsa :DDD
===================
Ustawka u mnie i rura do miasta znanego z Małysza, ciulatego rynku, dość sympatycznych górek i ponoć ... ze śniegu zimą xD
Jak nic dwa metry :P
Co do szlaku to wybraliśmy opcje wejścia z Wisły Czarne na Baranią Górę, gdyż ani ja ani kolega nie mieliśmy tego odcinka odhaczonego na mapie.
O takie coś wymyśliłem:
Ja już w sumie kiedyś tym szlakiem szedłem (Kuzyn na pewno kojarzy akcję z nowoczesną lateksową skarpetką xD), no ale wtedy nie istniało jeszcze Endomondo. Trzeba było więc coś z tym zrobić :). Kurde, człowiek to wspomina jakby nie wiadomo jak dawno temu odbył się ten wyjazd, który to zapoczątkował nasze zimowe tripy :)
========================
Droga autem do Wisły spłynęła gładko, a później niestety zaczęły się jakieś objazdy które to spowolniły nas w stopniu znacznym xD.
Łukasz przynajmniej zimówki se przetestował heh :D
Parking (darmowy) również się udało fajnie zlokalizować (ten trochę dalej był płatny - 6 zł) i mogliśmy ruszyć jak się wydawać miało nudnym asfaltem. Na całe szczęście ów asfalt był pokryty śniegiem więc nawet całkiem sympatycznie przeszło się do szlaku właściwego, gdzie pozostało nam mozolnie nabierać wysokości i po około dwóch godzinach zameldować się na szczycie ;].
Super że od tej strony drzewa robią doskonałą robotę jako wiatrochron, bo tylko słyszeliśmy jak nam nad głowami wiatr duje xD. Można rzec że gdybyśmy poszli od Węgierskiej Górki to pewno by nas wróciło z powrotem do auta heh. Tamtą stronę zaatakował kornik i niestety ogromne ilości lasu zostały wycięte.
Co się odwlecze to jednak nie uciecze więc na szczycie wystaliśmy tylko parę chwil i nastąpiła ucieczka.
Kolejny odcinek do schroniska na Przysłupie to już bardzo spokojny dukt z milionem osób nas mijających, ale za to z kapitalnym widokiem na Tatry :-). Oczywiście jak sikałem to "zza winkla" musiała się jakaś laska wynurzyć xD.
Kolejnym punktem był odpoczynek schronisku i popas. Łukasz kupił sobie ponoć dość dobry żurek, a ja miałem zrobione w domu hamburgery z colą. Bardzo dobre, aczkolwiek wolałbym żebym jadł i popijał Colą, a nie hamburgery nasączone Colą xD. Rada dla wszystkich: jak już nosicie raki w plecaku to jednak lepiej jest wybrać też opakowania szklane, a nie plastikowe. Nie wnikajcie - czerwony plecak już uprany sobie w łazience schnie xDDD.
Po wizycie w schronie nastąpiło mycie wnętrza plecaka w śniegu i mogliśmy zacząć schodzić. Bardzo fajnie się szło, szlak też jakoś do wyjątkowo stromych nie należał i nie wiedząc kiedy znowu weszliśmy na jakąś pożarówkę wiodącą wzdłuż rzeczki (giry oczywiście zamoczone :p) i weszliśmy na nudny asfalt, którym to domknęliśmy pętlę. Ten odcinek od rzeczki do auta niestety już się bardzo dłużył ...
O ile część butna się dłużyła, to nie wiem co napisać o wyjeździe z Wisły xD. Korek gonił korek, a poluzowało się oczywiście w chwili gdy szedłem sobie obok auta => dzięki Łukasz za poczekanie, darmowy transport, ściepę na karmę dla kotków i oczywiście towarzystwo :-).
Zaś oczywiście miałem się nie rozpisywać, a wyszło jak zwykle :D
Trasa:
Fotki:
Początkowy odcinek
I tu już zaczyna się zabawa ;)
Wodospadzik ;]
Milusio :]
Wariaty xD
Dalej szlakiem :)
Tartaki po raz pierwszy
Szczyt
Wiało xD
Jak wiatru nie słychać to o tu => https://www.youtube.com/watch?v=yNfqtHn1MtU&featu... proszę :)
Ponownie Tatry
A my dalej szlakiem
Schron
I w dół ^_^
Asfalt, znaczy chyba ;)
No dobra - asfalt ;)
Moczenie stupek
I do auta :)
Kategoria Góry
Pierwszy Trollking wiosny (raczej) nie czyni :)
-
DST
50.19km
-
Czas
02:25
-
VAVG
20.77km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 15 lutego 2020 | dodano: 17.02.2020
Nowa jednostka miary już na dobre się w Katowicach przyjęła :D
Piątek tym razem upłynął mega spokojnie => ogarnąłem se na chacie i trochę odpocząłem przed zbliżającym się aktywnym weekendem :]
Poza tym wziąłem przykład od najlepszych ;]
Dziś musiałem wstać jak na mnie o mega nieludzkiej porze bo przed 8:00 rano. Niestety, między 9:00 a 10:00 miałem zapowiedzianą wizyta kominiarza, następnie byłem umówiony z Łukaszem na jakąś lajtową pięćdziesiątkę, a popołudniu zgrałem się z Gochą na spacer po lesie. Było więc co robić :)
Pogoda była bardzo satysfakcjonująca, ale stety/niestety oboje mieliśmy czas maksymalnie do godziny 14:00, więc na cel ustaliliśmy Chudów ...
... bo jak trzeba zobaczyć, to trzeba :). To że po raz 67554 to inna spawa, nieważne :P
Wystartowaliśmy o godzinie 10:00 i trasą prawie klasyczną dojechaliśmy do zamku. Urozmaiceniem był ino fakt, że na DDR-ce w Śmiłowicach "wyrosła" furtka z kłódką więc musieliśmy pokombinować trochę inaczej coby wjechać do Paniowych.
W Chudowie uzupełnienie płynów i rura nazot. Brakło by nam do "pięćdziesiątki" jakbyśmy wracali klasycznie, więc minęliśmy Borową Wieś, Halembę, Kochłowice (i ich durny podjazd xD) i wylądowaliśmy na Rybaczówce gdzie ustalił się plan na niedzielne góry => BeeS pewno jutro :). Po nawodnieniu jeszcze chwila razem i na Ligocie każdy pojechał w swoją stronę - Łukasz na Brynów, a ja dokręcając jeszcze do założonego dystansu na Piotro ;]
Trasa:
Fotki:
Akademiki i sklep :P
Klasycznie => warunki w lesie dobre ;]
KWK Halemba ze szlaku
Śmiercionośne drzewa przed Chudowem :P
I na celu ;]
Kolejny las (Halemba - koło Biedry) zaczął odrastać ;]
BTW: da się? DA!!
Dwie fotki z Rudy Śląskiej ...
... i ostatnie "klachanie" na panewnickiej Rybaczówce :)
Tu niestety las jeszcze nie odrasta ;/
===============================
Po rowerze na szybko do domu odstawić Szkodnika i ...
... jazda na autobus do Gochy i psa na tuptańsko po krzokach :D
Trasa:
Fotki:
Było by :]
===============================
Przed śmiechem poruszę jakże ważny temat dofinansowania TVP, albo nie ... nie poruszę bo i po co?
Taki pasek se napisali (ponoć) na początku piątkowych wiadomości. No JPierd ... !
BTW: ruszyła kampania wyborcza :DDD
========================
Dobra tam, mamy ważniejsze sprawy aniżeli TVP i el Prezidente ;]
Wszystkim kociarzom i kotkom wszystkiego najlepszego z okazji Międzynarodowego Dnia Kota ;)))
BTW: Pozdro dla Pchłoznania :DDDDD
Kategoria Rower
DPD 3/2020
-
DST
29.45km
-
Czas
01:33
-
VAVG
19.00km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 13 lutego 2020 | dodano: 13.02.2020
Podobne oczy i wyraz yyy pyska(?) miałem wczoraj jak zobaczyłem prognozy i stwierdziłem że wichury się uspokoiły heh. Na całe szczęście ostatnie dni i tak miałem zarezerwowane (dzięki Janiol jeszcze raz) na sprawy związane z TV ;].
Telewizor wisi na ścianie, szafka poskładana (Ikea i tak ssie) więc można było wrócić do bardziej aktywnego stylu życia zwłaszcza że ... Majce się chyba ruja zaczęła xD. Raz nic ino głaskaj, raz a spadaj ode mnie, piszczy, miauczy, marudzi i nom stop trzeba uważać coby jej nie nadepnąć, bo tarza się po podłodze dosłownie wszędzie xD. Za około miesiąc sterylizacja, ale ten pierwsze "okres" trzeba przeczekać ;]
======================================
Budzik na 5:30, ogarnięcie się i 6:10 ruszyłem w kierunku roboty.
Take ponad pięć minut zapasu było zbawienne bo ...
... no ślisko było ;)
Spokojnie, bez gonitwy dojechałem (klasycznie) do Szopienic gdzie fotka ...
... i z trzyminutowym zapasem czasowym zameldowałem się w robocie. Na plus bankowo fakt że, coraz więcej jeżdżę "po widnemu" i cudowna zielona fala => zatrzymałem się ino dwa razy ... fotki zrobić :D. O temperaturze nic nie napiszę bo wiadomo :P
Po robocie nazot do domu przez Nikisz, Gisz, lasem ...
... przez DK-81 ...
... coby na końcu "skrótem" (xD) Łukasza ...
... dotrzeć do bazy :]
Jutro (możliwe opady między 14:00 a 16:00) pewno pojadę pociągiem, ale na weekend jak wszystko wypali to ustrzelę hattricka => rower, spacer i góry :))). Ognisko se poczeka sesese :p
=============================
Jutro walentynki więc zakochanym dużo miłości życzę :)
U mnie klasycznie :DDDDDDDD
Kategoria Rower
Myjnia
-
DST
31.25km
-
Czas
01:38
-
VAVG
19.13km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 8 lutego 2020 | dodano: 10.02.2020
Od ostatniego wpisu praktycznie mnie w domu nie było xD. W czwartek dentysta (całe szczęście Pani znalazła tylko trzy ubytki, więc za około miesiąc będę miał "ryj czysty" ;p), w piątek pierw wizyta u rodziców, a później rundka z psem. Dzisiejszy dzień postanowiłem więc wykorzystać na chwilę z kotem, którego to ostatnio trochę zaniedbałem. Majka została wygłaskana w stopniu znacznym, po czym poszła spać więc uznałem że zostałem zwolniony z kocich obowiązków sesese ;).
Naczelnym planem na dziś było pożegnanie na Batorym Grzegorza, który to wraca do dojczów. No ale to dopiero o 16:30 więc miałem chwilę coby sobie umyć rower ;]. Skoro jednak rower i tak "szedł" do prania to obowiązkiem wręcz było jeszcze mocniejsze go uwalenie => oki, las :D. Kurtka i galoty przecież też były do prania ;)
Na start pomyślałem o Chudowie, ale wyliczyłem że może mi czasu braknąć a gonić się nie zamierzałem. Pokręciłem więc po okolicy, uwaliłem się od stóp do głów i zadowolony wróciłem na chatę, gdzie szybkie ogarnięcie kota ...
... i rura na autobus ;].
Rowerowo w sumie nic ciekawego się nie działo. Jeden facet w Oplu ino mi coś na ul. Owsianej gadał przez szybę => pewno o tym że w lesie mam dukt rowerowy po czym ... zajechał mi drogę. Debil xD. Olałem, bo i tak nic nie słyszałem - jechałem w słuchawkach :P
W niedzielę pierw się wyspałem, następnie zrobiłem i zjadłem obiad, później kolejne psie kilometry ...
... i pojechałem na spotkanie do Łukasza i Marzeny - męczący to był weekend xD. Na końcu nawet gadać mi się nie chciało xDDDD.
Trasa:
Fotki:
Leśnie ;]
KWK Halemba i polanka po odwiedzinach dzików ;]
Nazot do lasu :)
Następnie zobaczyłem jak idzie budowa domku Arka Milika na Starych Panewnikach ;]
I nazot do lasu => w końcu (po roku!!) drzewka posadzili :)
Się działo
Czyścioch :)
Piotrowice - okolice Kolejarza => posprzątali miejsce na ognicho :)
Kiedy coś palimy? Kartofla bym zjadł :P
Druga część dnia i obiad w formie na szybko :)
Mój był bez hrabonszcza :D
Zachodzik z Chorzowa
I na sam koniec wklejam mega rzadkie zdjęcie Diobła z kielonem :DDDD
====================================
Dziś miało być DPD, ale nie wyszło => i dobrze bo warunki jak poniżej :D
Kategoria Rower
Glut zachodzącego ... bagna
-
DST
31.91km
-
Czas
01:39
-
VAVG
19.34km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 5 lutego 2020 | dodano: 06.02.2020
Ogłoszenie (na początek :P) parafialne:
Na końcu poprzedniego wpisu zamieściłem (jakiś czas temu) filmik od Łukasza z wyjazdu zimowego => jak ktoś ma wolne niecałe cztery minutki (i jeszcze nie widział) to polecam :)
Koniec ogłoszeń :P
Nareszcie jakiś rower wpadł heh :). W sumie to planowałem się ruszyć już w weekend ale odwiedził mnie Grzegorz, który to na parę dni zjechał z Niemiec.
Było jak było, co widać po stole i ... nie widać w siatce heh :P
Spotkanie skutkowało tym że, choć rano alkomat wskazał nam między 0,3 a 0,4 promila i po odczekaniu około dwóch godzin mogłem pokręcić, to jednak z roweru zrezygnowałem. Odprowadziłem kolegę na autobus i postanowiłem udać się na Ochojec odwiedzić tą oto ... SUKĘ!! :D
XDDD
Spacer wyszedł godnie (trasa i fotki o tutaj ;]), wróciłem na chatę i stwierdziłem że widoczny na drugim zdjęciu telewizor zrobił się "kaput". Niby jeszcze coś tam odbiera, ale niestety musiałem mega pomyśleć o kolejnej inwestycji. Najlepiej jak wiadomo się myśli "na kole" więc postanowiłem że w niedziele już bankowo się ruszę ;].
W niedzielę Morfeusz jednak przytulił mnie dość mocno i finalnie wstałem (Trollking ucz się :P) po godzinie 13:00. Oki => obiad, ogarniecie się i jak już się zbierałem to zobaczyłem (na czeskim Mereoradarze) że pojeżdżone. Cóż, taką mamy zimę że aż ja się załamuje => od czasu zimowego wyjazdu durś pada, albo pada i wieje ;/. Tym razem nie było inaczej, zostałem więc w domku i zacząłem analizować rynek RTV.
Finalnie kupiłem TV (+ uchwyt anty-Majkowy) firmy TCL z (się zdziwiłem) mega dobrymi "bebechami" za rozsądną cenę jak na 43 cale ;].
===================================
Kurier miał dziś czas do godziny 20:00 coby mi go przywieść, ale na całe szczęście zadzwonił jak byłem ... jakieś dwie minuty od chaty po pracy :D. Towar sprawdzony i odłożony, słonko ciągle fajnie świeciło więc postanowiłem odpuścić obiad i w końcu się ruszyć choćby na gluta.
Pierwotny plan zakładał zachód słonka na hałdzie Kostuchna, ale jak ino wyjechałem to już wiedziałem że nie zdążę ;/. Inna opcja więc czyli okolice Podlesia ;].
Spokojnie dojechałem na miejsce, chwilka przerwy na fotki i pojechałem dalej => kierunek Tychy. Pierw spokojnie (choć wiało mocno) przez Armii Krajowej, później Wilkowyje, na Mąkołowcu (po odczekaniu "swojego" na przejeździe kolejowym) nawrotka do lasu i ... gnój xD. Bagno jakich mało na czerwonym szlaku rowerowym ;/. Uwalony, zły, w końcu się poddałem i "poszedłem na grzyby" do lasu omijając dukt. Jakoś się wydostałem z tego czegoś i zostało mi pokręcić się po asfaltach, coby koła z błota wyczyścić.
Podlesie, Piotrowice, Ochojec, Brynów, Ligota i tym razem bez izo w plenerze ląduje w domu. Końcówka to już zamarzające i kałuże i moje łzy płynące na wietrze heh :D. W domku giry do kaloryfera, herbatka do ręki (Żuberek był później sesese), następnie do gorącej wanny i do wyra ;].
Na końcu poprzedniego wpisu zamieściłem (jakiś czas temu) filmik od Łukasza z wyjazdu zimowego => jak ktoś ma wolne niecałe cztery minutki (i jeszcze nie widział) to polecam :)
Koniec ogłoszeń :P
Nareszcie jakiś rower wpadł heh :). W sumie to planowałem się ruszyć już w weekend ale odwiedził mnie Grzegorz, który to na parę dni zjechał z Niemiec.
Było jak było, co widać po stole i ... nie widać w siatce heh :P
Spotkanie skutkowało tym że, choć rano alkomat wskazał nam między 0,3 a 0,4 promila i po odczekaniu około dwóch godzin mogłem pokręcić, to jednak z roweru zrezygnowałem. Odprowadziłem kolegę na autobus i postanowiłem udać się na Ochojec odwiedzić tą oto ... SUKĘ!! :D
XDDD
Spacer wyszedł godnie (trasa i fotki o tutaj ;]), wróciłem na chatę i stwierdziłem że widoczny na drugim zdjęciu telewizor zrobił się "kaput". Niby jeszcze coś tam odbiera, ale niestety musiałem mega pomyśleć o kolejnej inwestycji. Najlepiej jak wiadomo się myśli "na kole" więc postanowiłem że w niedziele już bankowo się ruszę ;].
W niedzielę Morfeusz jednak przytulił mnie dość mocno i finalnie wstałem (Trollking ucz się :P) po godzinie 13:00. Oki => obiad, ogarniecie się i jak już się zbierałem to zobaczyłem (na czeskim Mereoradarze) że pojeżdżone. Cóż, taką mamy zimę że aż ja się załamuje => od czasu zimowego wyjazdu durś pada, albo pada i wieje ;/. Tym razem nie było inaczej, zostałem więc w domku i zacząłem analizować rynek RTV.
Finalnie kupiłem TV (+ uchwyt anty-Majkowy) firmy TCL z (się zdziwiłem) mega dobrymi "bebechami" za rozsądną cenę jak na 43 cale ;].
===================================
Kurier miał dziś czas do godziny 20:00 coby mi go przywieść, ale na całe szczęście zadzwonił jak byłem ... jakieś dwie minuty od chaty po pracy :D. Towar sprawdzony i odłożony, słonko ciągle fajnie świeciło więc postanowiłem odpuścić obiad i w końcu się ruszyć choćby na gluta.
Pierwotny plan zakładał zachód słonka na hałdzie Kostuchna, ale jak ino wyjechałem to już wiedziałem że nie zdążę ;/. Inna opcja więc czyli okolice Podlesia ;].
Spokojnie dojechałem na miejsce, chwilka przerwy na fotki i pojechałem dalej => kierunek Tychy. Pierw spokojnie (choć wiało mocno) przez Armii Krajowej, później Wilkowyje, na Mąkołowcu (po odczekaniu "swojego" na przejeździe kolejowym) nawrotka do lasu i ... gnój xD. Bagno jakich mało na czerwonym szlaku rowerowym ;/. Uwalony, zły, w końcu się poddałem i "poszedłem na grzyby" do lasu omijając dukt. Jakoś się wydostałem z tego czegoś i zostało mi pokręcić się po asfaltach, coby koła z błota wyczyścić.
Podlesie, Piotrowice, Ochojec, Brynów, Ligota i tym razem bez izo w plenerze ląduje w domu. Końcówka to już zamarzające i kałuże i moje łzy płynące na wietrze heh :D. W domku giry do kaloryfera, herbatka do ręki (Żuberek był później sesese), następnie do gorącej wanny i do wyra ;].
Trasa:
Auto-pauza ciągle na wczasach, a do tego telek mi się w parku Zadole rozładował z zimna XD
Po zbliżeniu wyszedł mi jakiś kosmita w czapce heh
Fotki:
Głębokie, choć mogli se to u siebie na chacie na ścianie napisać ... ;/
Zachodzik
Tychy gruntowe xD
pOstojec i najlepsza DDR-ka ... dla kół uwalonych błotem ;)
I na koniec Panewniki skoro już się tak sakralnie na BeeSie robi ;]
Weekend zapowiada się sympatycznie więc może w ten coś pojeżdżę? Zobaczymy, choć do faktu że piszczę Grzegorz zauważył że hamulec ociera o tarcze i mi koło samo hamuję pfff. No cóż, powiedzmy że trenuję i zwiększyłem sobie obciążenie xDDDD
===============================
Utylizacja elektrośmieci w Media Expert działa na takiej zasadzie że stary telewizor mi się chyba prędzej sam w kącie rozłoży aniżeli oni się odezwą (xD), a odpowiedni wniosek (o wywóz) oczywiście złożyłem ehhh. Polska ekologia stoi! xD
BTW:
:DDDDDDD
===========================================
Co do podsumowania stycznia to o pięć (rowerowych) kilometrów mniej aniżeli w styczniu 2019. Butnie za to o ponad czterdzieści więcej ;]. Pomału zaczynam odczuwać głód jazdy, ale jeszcze nie ma krytycznie :)
Aaaaaaa ... i oddawać upały :P
Auto-pauza ciągle na wczasach, a do tego telek mi się w parku Zadole rozładował z zimna XD
Po zbliżeniu wyszedł mi jakiś kosmita w czapce heh
Fotki:
Głębokie, choć mogli se to u siebie na chacie na ścianie napisać ... ;/
Zachodzik
Tychy gruntowe xD
pOstojec i najlepsza DDR-ka ... dla kół uwalonych błotem ;)
I na koniec Panewniki skoro już się tak sakralnie na BeeSie robi ;]
Weekend zapowiada się sympatycznie więc może w ten coś pojeżdżę? Zobaczymy, choć do faktu że piszczę Grzegorz zauważył że hamulec ociera o tarcze i mi koło samo hamuję pfff. No cóż, powiedzmy że trenuję i zwiększyłem sobie obciążenie xDDDD
===============================
Utylizacja elektrośmieci w Media Expert działa na takiej zasadzie że stary telewizor mi się chyba prędzej sam w kącie rozłoży aniżeli oni się odezwą (xD), a odpowiedni wniosek (o wywóz) oczywiście złożyłem ehhh. Polska ekologia stoi! xD
BTW:
:DDDDDDD
===========================================
Co do podsumowania stycznia to o pięć (rowerowych) kilometrów mniej aniżeli w styczniu 2019. Butnie za to o ponad czterdzieści więcej ;]. Pomału zaczynam odczuwać głód jazdy, ale jeszcze nie ma krytycznie :)
Aaaaaaa ... i oddawać upały :P
Kategoria Rower