Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2016
Dystans całkowity: | 493.63 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 22:02 |
Średnia prędkość: | 20.87 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.93 km/h |
Liczba aktywności: | 12 |
Średnio na aktywność: | 41.14 km i 2h 12m |
Więcej statystyk |
Symbolika x2
-
DST
34.40km
-
Czas
01:41
-
VAVG
20.44km/h
-
VMAX
52.97km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 7 lipca 2016 | dodano: 08.07.2016
Wtorek => Dom - Piotro - Dom
Czwartek => Dom - Siostra - Murcki - Giszowiec - Dom
I w sumie to by było na tyle :P
Wzgórze Wandy
==========================================
I nawet 500+ nie ma :D
Kategoria Rower
Cyckuf opalanie na Bolinowym stawie
-
DST
50.41km
-
Czas
02:35
-
VAVG
19.51km/h
-
VMAX
44.49km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 2 lipca 2016 | dodano: 03.07.2016
Zaległe środowe kręcenie na trasie Dom - Babuszka - Gocha - Dom => 12km
============
I w końcu coś na weekend :-) Filip zapraszał ma Jaworzno ale po a) nieludzka pora jak na sobotę => nie - nie będziemy wstawać o 7 rano żeby pojechać na wycieczkę, po b) i tak tam będę musiał jechać w tym roku jeszcze raz bo i Gocha i Kęsy chcą być na "Koparkach" ;] Ale żeby nie było za leniwie, pogoda miała być więc szybki piątkowy telefon do Diabła i fruuu na 11.00 na spotkanie na Witosa ;-) Pierw krawężnikowe pogaduchy na pętli "109" o sprawach bieżących + wspominanie tripów górsko-morskich a potem co? kręcić się nie chce bo gorąco więc ... hmmm ognisko lub grill ino kaj? Starganiec? Rybaczówka? A w sumie czemu nie Bolina ;-) No to jazda i poprzez otrąbienie mnie przez zjebanego kierowcę autobusy nr "5" który pierw puszcza mnie a potem trąbi, 3-go Maja która w końcu jest przyjazna rowerzystą docieramy do Biedronki na Janowie gdzie wspominamy wcześniej Grzegorz co to się nie odzywa pisze esa "co to za plan i czy mu się opłaca startować" heh. Wiadomo że opłaca ... szkopuł w tym że Grześ jeszcze w pracy ... W bierze licho więc Żabka + mięsny i fruuu na ognisko hmmm 2.5h do przyjazdu Grzegorza spłynęło aż za szybko na... nic nie robieniu: patyki, ognisko odpalone wiadomo od czego i spokój ;-) Przybył towarzysz ze Świonów, przybył i Kęsy z ziemniakami, pojedli, popili i nazot ;] Powrót przez "całowane" krawężnika na Murckach przez Devila, Hałdę i mój dzwon na pętli brynowskiej ;/ Szkody? hmmm parę zdrapek niegroźnych i połamana lampka tylnia - rozładowana heh jak bym wyczul bo w piątek zamówiłem nowe :-D Cóż za blisko piwa i koncentracja uciekła :-D Wyjazd z mojej strony kończymy izem na garażu i do baru bo padać zaczęło potem ją do domu a chłopaki w deszczu do siebie. Miła sobota to była :)
Trasa:
Ognicho w upalnym klimacie ;]
Lata podpatrywania Siostry na marne nie poszły :D
Polew z burzy i chwytanie piorunów - bo przecież pitła bokiem
==================================
Jeszcze śmiecha i do następnego :)
============
I w końcu coś na weekend :-) Filip zapraszał ma Jaworzno ale po a) nieludzka pora jak na sobotę => nie - nie będziemy wstawać o 7 rano żeby pojechać na wycieczkę, po b) i tak tam będę musiał jechać w tym roku jeszcze raz bo i Gocha i Kęsy chcą być na "Koparkach" ;] Ale żeby nie było za leniwie, pogoda miała być więc szybki piątkowy telefon do Diabła i fruuu na 11.00 na spotkanie na Witosa ;-) Pierw krawężnikowe pogaduchy na pętli "109" o sprawach bieżących + wspominanie tripów górsko-morskich a potem co? kręcić się nie chce bo gorąco więc ... hmmm ognisko lub grill ino kaj? Starganiec? Rybaczówka? A w sumie czemu nie Bolina ;-) No to jazda i poprzez otrąbienie mnie przez zjebanego kierowcę autobusy nr "5" który pierw puszcza mnie a potem trąbi, 3-go Maja która w końcu jest przyjazna rowerzystą docieramy do Biedronki na Janowie gdzie wspominamy wcześniej Grzegorz co to się nie odzywa pisze esa "co to za plan i czy mu się opłaca startować" heh. Wiadomo że opłaca ... szkopuł w tym że Grześ jeszcze w pracy ... W bierze licho więc Żabka + mięsny i fruuu na ognisko hmmm 2.5h do przyjazdu Grzegorza spłynęło aż za szybko na... nic nie robieniu: patyki, ognisko odpalone wiadomo od czego i spokój ;-) Przybył towarzysz ze Świonów, przybył i Kęsy z ziemniakami, pojedli, popili i nazot ;] Powrót przez "całowane" krawężnika na Murckach przez Devila, Hałdę i mój dzwon na pętli brynowskiej ;/ Szkody? hmmm parę zdrapek niegroźnych i połamana lampka tylnia - rozładowana heh jak bym wyczul bo w piątek zamówiłem nowe :-D Cóż za blisko piwa i koncentracja uciekła :-D Wyjazd z mojej strony kończymy izem na garażu i do baru bo padać zaczęło potem ją do domu a chłopaki w deszczu do siebie. Miła sobota to była :)
Trasa:
Ognicho w upalnym klimacie ;]
Lata podpatrywania Siostry na marne nie poszły :D
Polew z burzy i chwytanie piorunów - bo przecież pitła bokiem
==================================
Jeszcze śmiecha i do następnego :)
Kategoria Rower