Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2016
Dystans całkowity: | 734.49 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 33:06 |
Średnia prędkość: | 19.96 km/h |
Maksymalna prędkość: | 51.95 km/h |
Liczba aktywności: | 11 |
Średnio na aktywność: | 66.77 km i 4h 43m |
Więcej statystyk |
Malé Nocľahý => 1000m n.p.m.
-
DST
9.00km
-
Aktywność Wędrówka
Piątek, 24 czerwca 2016 | dodano: 01.07.2016
No u nas było z rana podobnie :) ale przynajmniej pranie gibko wyschło :D
========================
Ostatni dzień, nogi na wymarciu ale hmm ciepło i w sumie szkoda dnia :-) podleczenie się żubrem, śniadanie, pakowanie i na coś małego na szybko. Decydujemy się na Skałki widziane przez całą wycieczkę i z domku i ze szlaków bo fajne i blisko :) Zanim jednak trafiamy na niebieski szlak misja - parking heh:
- pod restauracją nie - groźba od holowania
- pod zakładem jakimś tam też średnio - był jakiś znak ale po ichszemu więc nie było co ryzykować ;)
- na polnej krzyżówce - hmmm też średnio niby był plac ale za blisko skrzyżowania
Trasa:
Vyšné Kamence (497m n.p.m.) - Poddolina - Dolina Obšívanka (630m n.p.m.) - Malé nocľahý (1000m n.p.m) -Tiesňavy (567m n.p.m.) - Terechova (518m n.p.m.) - Vyšné Kamence (497m n.p.m.)
Singielek - idealny na rower :P
Terechova z ok 900m n.p.m.
Mój cel => Łukasz se jeszcze poszedł zobaczyć na Sokolie Hreben - 1022m ale ponoć dooopy nie urywał :D Ja zostałem na ławeczce żubra pilnować żeby nie uciekł :D
Zejście prawie jak Orla :D
Moja ulubiona poza do fotek - Łukaszowi coś się mniej podobała, nie wiem czemu :D
Ostatni pitt stop, no prócz KFC w Czechowicach :)
=========================================
Mega udany wyjazd ;]
Wnioski:
- Fatra jest w dechę :)
- Znów poszło ponad 7600 kalorii - nadrobione wiadomo :P
- Wrócę tu na bank ino ze zdrowymi nogami :-D
- Spanie na Słowacji zamiast w Zwardoniu było mega dobrym posunięciem
- Szkoda że nie da się muzyki z megafonu wkleić bo miażdżyła :DDDDD
===============================
Śmiechy dwa tym razem, żeby nie było że dyskryminacja :P
=====================================================================================
tzw "z zycia wzięte" :D
Kategoria Góry
Malý (1343m n.p.m.) & Veľký Rozsutec (1610m n.p.m.)
-
DST
21.00km
-
Aktywność Wędrówka
Czwartek, 23 czerwca 2016 | dodano: 01.07.2016
Nowy pakiet na zdjęcia - nowe możliwości :D
Czas na zaległości ;] Wróćmy więc do gór - dobrze że zrobiłem opisy wcześniej bo już mało co pamiętam :D
=====================================
No i nastal kolejny dzień, zmęczeni dniem poprzednim ( no przynajmniej ja :) ) i wieczorną imprezą zbieramy się na leniwie na kolejny szlak :-) Coś ciężko się jakoś że schodów schodziło - nie wiem czemu :-D No ale do rzeczy: czas był - tak jak pisałem wcześniej szlak pod nosem więc wychodzimy dopiero ok godz. 11 i poprzez słowackie nuty ludowe lecące z .... megafonów xD docieramy na parking który tu już kosztuje 3 ojro => zaś zaoszczędzone :-P Czas zrobić takie coś:
Nasz szlak:
Terechova (518m n.p.m.) - Biely Potok (575m n.p.m.) - Ostrvné (646m n.p.m) - Dolné diery - Podžiar (715m n.p.m.) - Horné diery - Pod Tesnou Riznou (?m n.p.m. => ciemno było, ale pod górkę :P) - Pod Tanečnicou (1186 m n.p.m.) -Medzirozsutce (1200 m n.p.m.) - Veľký Rozsutec (1610m n.p.m.) - Sedlo Medziholie (1185 m.n.p.m.) - Medzirozsutce (1200 m n.p.m.) - Malý Rozsutec (1343m n.pm.) - Osada Podrozsutec (780m n.p.m) - Biely Potok (575m n.p.m.) - Terechova (518m n.p.m.)
Prawdę mówiąc ( pisząc ) patrząc po szlaku jakim szliśmy te 3€ miało sens => wodospady, drabinki, schodki, przejścia między skałami niszczyły system - miody! Na Dierach pierw lekkie tłumy ale z każdą chwilą coraz mniej ludzi i .... stromej heh. Dochodząc do rozdroża (pifko pitt stop) najpierw wybieramy trudniejszy Wielki Rozsutec. No i na podejściu kryzysy zaczęły łapać ;/ ... do tego gorąco i cały czas pod górkę - dobrze że Łukasz wyrozumiały ;-) Zdobycie szczytu zajęło nam ok godzinę czasu więc chyba aż tak źle nie było :] Na górze rezygnujemy z izo bo coś stromo było to po a) po b) na szczycie prócz nas czwórka Czechów? Słowaków? no nieważne i jakoś tak głupio pierw browar a potem na łańcuchy :P Zejście na polankę ( Medziholie ), izo + odpoczynek, ominięcie góry i ponownie z Medzirozsutca idziemy na Małego - 20 minut iścia więc tragedii nie ma a poza tym mamy tam szlak dzięki któremu nie zdublujemy odcinka. Na szczycie chwila na zdjęcia i rura na dół gdyż czas już goni. Po "technicznym" zejściu poprzez osy, łańcuchy i inne pierdoły osiągamy jakąś tam wioskę ( Podrozsutec ) gdzie zastaje nas uroczy zachód słońca. Teraz już bezpiecznie lasem do asfaltu i przy zmroku osiągamy baze gdzie usypiam z nogami na parapecie :-D Ale co ja będę pisał - foty :D
Trasa:
Diery:
Nie ma takiego iścia cały czas :D
Cel późniejszy => Malý Rozsutec (1343m n.p.m.)
Widok na Wielkiego za szlaku
Takie atrakcje w górę: - Mały już poniżej nas :)
I na Dachu :)
I w dół, raczej dobrze że bez wspomagacza :D
Techniki zejścia hmmm jedni wolą o łańcuchach inni wolą pozjeżdżać na tyłku hehe
W końcu trochę płaskiego :)
A na Małego znowu zabawa :)
Wielki z Małego :)
I miłe zakończenie ( no prawie ) udanej wycieczki :)
Godnie, cicho i spokojnie po raz drugi ;]
=========================================================
Mielibyśmy coś podobnego gdyby nie kremik z filtrem 30 :D
Czas na zaległości ;] Wróćmy więc do gór - dobrze że zrobiłem opisy wcześniej bo już mało co pamiętam :D
=====================================
No i nastal kolejny dzień, zmęczeni dniem poprzednim ( no przynajmniej ja :) ) i wieczorną imprezą zbieramy się na leniwie na kolejny szlak :-) Coś ciężko się jakoś że schodów schodziło - nie wiem czemu :-D No ale do rzeczy: czas był - tak jak pisałem wcześniej szlak pod nosem więc wychodzimy dopiero ok godz. 11 i poprzez słowackie nuty ludowe lecące z .... megafonów xD docieramy na parking który tu już kosztuje 3 ojro => zaś zaoszczędzone :-P Czas zrobić takie coś:
Nasz szlak:
Terechova (518m n.p.m.) - Biely Potok (575m n.p.m.) - Ostrvné (646m n.p.m) - Dolné diery - Podžiar (715m n.p.m.) - Horné diery - Pod Tesnou Riznou (?m n.p.m. => ciemno było, ale pod górkę :P) - Pod Tanečnicou (1186 m n.p.m.) -Medzirozsutce (1200 m n.p.m.) - Veľký Rozsutec (1610m n.p.m.) - Sedlo Medziholie (1185 m.n.p.m.) - Medzirozsutce (1200 m n.p.m.) - Malý Rozsutec (1343m n.pm.) - Osada Podrozsutec (780m n.p.m) - Biely Potok (575m n.p.m.) - Terechova (518m n.p.m.)
Prawdę mówiąc ( pisząc ) patrząc po szlaku jakim szliśmy te 3€ miało sens => wodospady, drabinki, schodki, przejścia między skałami niszczyły system - miody! Na Dierach pierw lekkie tłumy ale z każdą chwilą coraz mniej ludzi i .... stromej heh. Dochodząc do rozdroża (pifko pitt stop) najpierw wybieramy trudniejszy Wielki Rozsutec. No i na podejściu kryzysy zaczęły łapać ;/ ... do tego gorąco i cały czas pod górkę - dobrze że Łukasz wyrozumiały ;-) Zdobycie szczytu zajęło nam ok godzinę czasu więc chyba aż tak źle nie było :] Na górze rezygnujemy z izo bo coś stromo było to po a) po b) na szczycie prócz nas czwórka Czechów? Słowaków? no nieważne i jakoś tak głupio pierw browar a potem na łańcuchy :P Zejście na polankę ( Medziholie ), izo + odpoczynek, ominięcie góry i ponownie z Medzirozsutca idziemy na Małego - 20 minut iścia więc tragedii nie ma a poza tym mamy tam szlak dzięki któremu nie zdublujemy odcinka. Na szczycie chwila na zdjęcia i rura na dół gdyż czas już goni. Po "technicznym" zejściu poprzez osy, łańcuchy i inne pierdoły osiągamy jakąś tam wioskę ( Podrozsutec ) gdzie zastaje nas uroczy zachód słońca. Teraz już bezpiecznie lasem do asfaltu i przy zmroku osiągamy baze gdzie usypiam z nogami na parapecie :-D Ale co ja będę pisał - foty :D
Trasa:
Diery:
Nie ma takiego iścia cały czas :D
Cel późniejszy => Malý Rozsutec (1343m n.p.m.)
Widok na Wielkiego za szlaku
Takie atrakcje w górę: - Mały już poniżej nas :)
I na Dachu :)
I w dół, raczej dobrze że bez wspomagacza :D
Techniki zejścia hmmm jedni wolą o łańcuchach inni wolą pozjeżdżać na tyłku hehe
W końcu trochę płaskiego :)
A na Małego znowu zabawa :)
Wielki z Małego :)
I miłe zakończenie ( no prawie ) udanej wycieczki :)
Godnie, cicho i spokojnie po raz drugi ;]
=========================================================
Mielibyśmy coś podobnego gdyby nie kremik z filtrem 30 :D
Kategoria Góry
Veľký Kriváň => 1709m n.p.m.
-
DST
16.81km
-
Aktywność Wędrówka
Środa, 22 czerwca 2016 | dodano: 26.06.2016
Witam. Po morzu .... odespaniu pociągu i dwóch dniach względnego spokoju nastąpił czas na górki :) Łukasz wymyślił Mała Fatrę i skubany trafił ;] Ale od początku => strzała pt:Renault Clio podjeżdża pod mój blok o 7.30 i poprzez sklep na Brynowie - gdzie odbieram zasłużone żubry za kapselki oraz postój w Biedronce w Milówce kierujemy się na Słowację w celu zwiedzenia w/w pasma ;]
>> https://pl.wikipedia.org/wiki/Mała_Fatra <<
Po ok 3h jazdy zostawiamy auto na parkingu (za darmola :-P), robimy szybkie izo i kierujemy się w stronę schroniska na Gruni przez które prowadził szlak na najwyższe szczyty tutejszych górek. Z dziewięciu (wg Wikipedii) udało się podeptać cztery => Mały Krywań i Suchy zostały świadomie ominięte gdyż zdecydowaliśmy się nie dublować odcinka, Rozsutece natomiast były przewidziane na dzień następny czyli wynik w sumie dobry :) Wracając do Wikipedii nie wiem czy im ufać czy nie => czemu w spisie nie ma Stenów czy Pekelnika zdecydowanie wyższych od Małego Rozsuteca hmmm? Mniejsza o to :) wiemy co jest najwyższe więc jazda :) Pierw spokojnie przez las w stylu beskidzkim a potem (od schroniska) już mega podejście => cóż żeby dostać się na grań trzeba było to ogarnąć. Endomondo wyliczyło mi kilometr w 40 minut więc samo przez się rozumie co to było ;/ Później już klasycznie granią góra - dół po drodze zdobywając przy okazji parę mniejszych (poniżej opisanych) górek i po niecałych dwóch godzinach udaję się osiągać cel :)
Ludzi na szlaku trochę było ale na szczycie prócz nas dwie osoby - przerwa regeneracyjna wskazana jak nic, zwłaszcza że ... widoki niszczą system :) Ok pół godzinki mija szybko i trzeba złazić. Pierw w miarę przyjemnie tracimy metry na grani, potem poprzez ścieżkę wśród jagód yyy których nie ma xD następnie poprzez sosenki aż do najgorszego odcinka ;/ pierw korzenie potem wyschnięta rzeka => kamienie, telewizory, kłody, drzewa obalone ... no nie polecam. Dobrze że minęło :) Po tym odcinku już kawałek do auta i jazda na nocleg i ... alko :D. Była okazja do imprezy gdyż jutrzejszy odcinek prowadził z domku, auto więc mogło zostać na parkingu :-)
Dzień dał popalić ale było warto :-)
==========================
Wykaz z Wiki:
"Mała Fatra Krywańska - w której najwyższe szczyty to:
- Wielki Krywań (1709 m),
- Mały Krywań (1671 m),
- Chleb (1646 m),
- Hromové (1636 m),
- Wielki Rozsutec (1610 m),
- Stoh (1607 m),
- Suchý (1468 m),
- Poludňový grúň (1460 m),
- Mały Rozsutec (1344 m)."
Nasz szlak:
Vrátna (750m n.p.m.) - Chata na Grúni (970m n.p.m.) - Poludňový grúň (1460m n.p.m.) - Severný vrchol (1535m n.p.m.) - Sedlo v Stenách "Protáhlé sedlo" (1480m n.p.m.) - Steny "Jużny vrchol" (1572m n.p.m.) - Sedlo za Hromovým (1606m n.p.m.) - Hromové (1636m n.p.m.) - Chleb (1646m n.p.m.) - Snilovské sedlo (1524m n.p.m.) - Pekelník (1609m n.p.m.) - Veľký Kriváň (1709m n.p.m) - Pekelník (1609m n.p.m.) - Sedlo Bublen (1510m n.p.m) - Chrapaky (1417m n.p.m.) - Sedlo za Kraviarskym (1230m n.p.m.) - Stara Dolina (700m n.p.m.) - Vrátna (750m n.p.m.)
I parę fotek:
Po ogarnięciu schroniska pierwsze widoczki:
Veľký & Malý Rozsutec - cele na czwartek :)
Już na grani:
Widok na Ratkovo
A tu ze szczytu na okolice Parnicy
Jedyny dzień z kijkami - był plac w aucie to se zabrałem :P
Cel
Zejście - te przyjemne akurat ;]
Wg mnie był stabilny :D Łukasz jednak przeszedł dołem :D
PS: Taki był mniej więcej ten ostatni odcinek heh
=========================
Standardowo na koniec miesiąca mi brakło pamięci na zdjęcia więc relacje z kolejnych górskich dni w piątek => sorka - nie da się dokupić na pakietu :P Mogłem oszczędnie zdjęcia na 3 B(ee)Sy rozdzielić ale szkoda by było ;]
Koniec urlopu, jutro jazda "do interesu" :))
PS: ta kolejka chyba faktycznie działa :D => http://www.lanovka-vratna.cz/cenik/
============
Strach się bać przez neta pisać :P
Kategoria Góry
Wybrzeże Trip cz 5.
-
DST
136.20km
-
Czas
06:49
-
VAVG
19.98km/h
-
VMAX
51.95km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Władysławowo - Gdynia p. Hel
No i właśnie :) Wczorajsza decyzja o zmianie dnia była mega słuszna :) Dziś wita nas słoneczko, i prawie bezchmurna .... i co najważniejsze => bezwietrzna pogoda ;] Start leniwy, bo nikomu się nie śpieszyło (pociąg dopiero o 5.07 dnia kolejnego), i tak się kulamy z Łukaszem w stronę Juraty - Filip utknął w cukierni :P Hel poprzez pitt stop na bunkrach zdobyty, dość fajnie, więc na celu zapiekanka, latarnia i plażing :D Czaaaasu multum ... w końcu :)
Po plażingu poprzez .... następny plażing (:D), i do Władka do Biedry. I na ognisko w okolicach Rumii ;] Wyszło prawie idealnie aczkolwiek pojedlimy heh. Gdynia PKP zdobyta ok 2.40 w nocy więc było mega czasu na małeconieco :P
Trasa:
Szlak na Hel => hajłej tó Hell :D
Kuźnica
I cypelek ;] Koniec Polski :))
i latarnia => szkoda że paczenie za szybą ;/
i cel: Gdynia ;]
i relax ;] Kaaaawał plaży :D
i żeby nie było :P
=================================
Skoro plaża doopy nie urwała to zaś na koń i fruuu na bunkry => zawsze 20km do przodu :))
on tour :))
Filip z bunkra widziany ;]
Zachód Słońca z Pucka - magia mhmmm, szkoda że chmury burzowe szły heh
===================================
Niespodzianka w Gdyni na ścieżce :DDD
I na tyle oleeeeeee
Podsumowań czas:
- mega uśmiech że to zrobiliśmy :))))
- 542km
-27,5h na siodle
- 37km z buta do tego
- 20100 kcal
- bez większych awarii, bez pan, bez większych kontuzji :))
- jutro (22.06) górki słowackie ;]
==================================
Powrót na Śląsk i w końcu szło odetchnąć :P
Kategoria Rower
Wybrzeże Trip cz 4.
-
DST
73.02km
-
Czas
03:17
-
VAVG
22.24km/h
-
VMAX
39.72km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Łeba - Władysławowo
Foch na pogodę !!! Środa wieczór METEO, nad ranem METEO, ogromne ryzyko powtórki dnia trzeciego ;/ Opady, zimno, yyy JPierd. ;/ No nic, grunt że daleko nie było :) Pierwsza opcja pobudka o 6 i jazda jak najszybciej. Łukasz wstaje ... leje ;/ No to w kimę, i wstajemy o 8.00 - na całe szczęście było pochmurno, ale stabilnie ;] Pierw ścieżka rowerowa, asfalt potem do lasu, gdzie mokry głęboki piach zabiera siły już na początku ;/ Resztę trasy na całe szczęście chłopaki już asfaltem poprowadzili, bo niebo było ciągle stabilne ..... ale niepewne heh.
Z urozmaiceń można zaznaczyć ino fakt, że pod sklepem spotykamy grupę rowerzystów z Warszawy (robili podobny rajd do naszego) i tak se pogadaliśmy, a potem raz oni przed nami jechali, potem jedziemy trochę razem, potem my prowadzimy razem, oni, my => zawsze coś innego ;] Ostatni raz widziani byli w Żarnowcu :) No właśnie Żarnowiec heh => już nad jeziorem grzmiało, Krokowa mokra, w Karwińskim Błocie Pierwszym (nazwa wsi w stylu ahahaha) już było ciemno, i po chwili luneło, pierwszy deszcz pod drzewem, potem na szybko ok 2km do Karwi, gdzie udaje się przeczekać ulewę :) Ciekawe jak warszawiaki ...
Trasa:
Ostatki piachu przed ....
... chwila rozmowy przy izo i ćmiku heh
Jakie to Polskie :))
Jezioro Żarnowieckie
Karwia i pitt stop ;]
Rozewie
Rowery do garażu i fru na miasto :)
Przed obiadem ....
i po 40 minutach heh
A paczcie co znalazłem Zakopane :D - cypel się zgadza ;]
=======================================
W piątek też nie próżnowali choć wichury fajnie dawały joł joł ;/
Wykorzystane okienko na spacer, wycieczka rowerowa na Hel przełożona na dzień później tak dla pewności - i to była dobra decyzja ;]
========================
Ilość Grażyn we Władku się zgadzała heh i każda z wałówką :D ale ta fota to chyba USA :D
Kategoria Rower
Wybrzeże Trip cz 3.
-
DST
84.35km
-
Czas
04:29
-
VAVG
18.81km/h
-
VMAX
39.72km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ustka - Łeba
No od razu inaczej :) Ciepło, ładnie, w suchych ciuchach ok godziny 9.00 ruszamy w kierunku Rowów :) Pierw asfalt ... później bardzo przyjemny teren, podczas którego, nawet maruderzy rowerowi nie przeszkadzali zbytnio :) Przed latarnią singiel w terenie (+ wypych na cel) po niej trochę po polach, trochę po płytach, i asfalt do końca? No prawie ... bo kilka końcowych kaemów to teren i piach. Trudno :) To był za fajny dzień żeby się tam foszyć czy coś :) Przed Łebą ponownie asfalt i na kwartery, następnie następuje ogarnięcie napędów, spacer na obiad i ... wpada mi do głowy plan pt "rowerami na zachód z piwem w bidonach" :D Filip pierw niechętny, Łukasz od razu "za" - ostatecznie jednak całą ekipą pojechaliśmy :P. Opłaciło się - zajefajny zachód, urozmaicony chwilą rozmowy z kolesiem z Gilowic, który se nad morze przyjechał rowerem w 3 dni :) Jak to określił wariatów nie brakuje ;) Po zachodzie misja dom i spanie bo następnego dnia nie było dnia odpoczynku xD
Trasa:
Objazda i pierwszy pitt stop przy byłej a jak gorzelni :P
Rowy - dystans do Łeby jak dla nas nieaktualny, robiliśmy inny szlak - omijający wydmy ;]
Jezioro Dołgie Duże
Latarnia Morska - Czołpino
Ostrzegali :P
:P
Wjazd na bagno (inne niż powyżej) ... wyschnięte - ino mostek został :D
Trochę piachu i "drzwi" do miasta - mety
Spacerro + pierwsze maczanie stópek:
Wiadomo ;]
============================
Super że dzisiejszy dzień nie miał z tym dużo z tym zdjęciem, tani obiad, pogoda ok i nawet mało ludzi :)
Kategoria Rower
Wybrzeże Trip cz 2.
-
DST
124.51km
-
Czas
06:35
-
VAVG
18.91km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kołobrzeg - Ustka
Hmmm no coś w tym śmiechu jest ... wstaje człowiek po meczu (13go xD) i ostaje obuchem po głowie => diagnoza - cały dzień leje, jest zimno, do tego wmordemokrywind ;/
Coś w ten deseń:
Więc ubrani coś w ten deseń:
Jedziemy yyy ten deseń? ;/
Cóż ... kręcić trzeba było, żeby zaliczyć kolejny opłacony już nocleg. Szkoda dnia, bo były miejsca (Sianożęty, Sarbinowo, Mielno) i misje (np. do koleżanki do Darłówka) które chciałem ogarnąć i zobaczyć, a tak to je ino odhaczyłem przejeżdżając przez nie na szybko :/. Koleżanka odwołana niestety ;/ Szlak mokry, asfalty popękane, cały przemoczony poprzez jakieś kryzysy docieramy do Darłowa gdzie następuje popas i lekkie ogrzanie się w miejscowym kebabie. Zostaje ostatnie 38km które już siłą woli robię. Ostatnie kaemy w towarzystwie Łukasza - Filip nam odżył na końcu i startnął heh.
I zaś górki były jak rany, najszczęśliwszy byłem na domku :) Minus - w domku zimno, plus - w domku była kuchenka, która za suszarnie posłużyła :))
Fotki:
Ferwex kupiony już w Kołobrzegu - Łukasz już wyczuwał :D
Jest super, jest super, więc o co mi chodzi ...
Na szlaku:
Więcej fotek ni ma :P Endo umarło więc i telefony zostały wyłączone, bo i po co mają się narażać na zalanie :D
Nasze wieczorne były jeszcze bardziej smutne :D Kto widział ten wie :D
Wtorek - pierw suszenie ....
Potem na miasto z buta i relax ;]
Taki bajer na pokoju :)
======================
Skoro już o frytkach :))))
Kategoria Rower
Wybrzeże Trip cz 1.
-
DST
105.60km
-
Czas
05:26
-
VAVG
19.44km/h
-
VMAX
41.58km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Świnoujście - Kołobrzeg
Ahoj, w sumie coś tam chęci jest, więc popiszemy o pierwszej część urlopu :) Plan u mnie w głowie narodził się ok półtorej roku temu - dlaczego morze Bałtyckie? Bo w ciągu całego życia mego byłem nad nim 2 dni ;/ Miast nie znaju, a w sumie po co zbierać po jednym, skoro można większość zobaczyć za jednym zamachem ... na dwóch kółkach :)
==================
No to jazda :) Nastał w końcu wyczekiwany piątek - praca, babuszka, siostra, i spotkanie z Janiolem ogarnięte, można zatem startować na dworzec gdzie czekają już Filip i Łukasz. Dobrze że wcześniej wyjechałem, bo w parku trafiły się mi przygody ze sprzętem, zagrożenia czasowego jednak nie było, więc nieważne :) Pociąg w większości przespany, i nawet sprawnie osiągamy Szczecin. Tam szukanie rynku (durny podjazd xD), ogarnięcie sklepu, i dłuższa chwila czekania na pociąg nad morze. Przesiadka się udała (tłoczno ale co zrobić?) i w okolicach godziny 12:00 lądujemy w Świnoujściu ... gdzie na start gubię okulary heh. Akurat to tam ani nie drogie, ani sentymentalne i na całe szczęście to była ostatnia strata całego wyjazdu :)
==============================
Szlak hmmm no kulaliśmy się :)) Pierw męczyły płyty ... potem podjazd asfaltowy na Gosań, potem asfalty (myślałem że nad morzem bardziej płasko jest xD) i na dobitkę kostka brukowa, niszcząca mnie doszczętnie :) Ino jeden duży kryzys :D, małe się nie liczą :P
Ogólnie odcinek na plus i pogodowo i mentalnie - zważywszy że po pociągu byliśmy :) Przywitanie z morzem, 105km zrobione a do tego na następny dzień planowany był odpoczynek i mecz Polski z Irlandią Płn :)
Fotki i mapki:
Pozdro kuzyn :) Przebudziłem się idealnie na ćmika, rozprostowanie nóg i ... truskawkówkę :D 20 minusowy postój wykorzystany do oporu :))
Szczecińskie klimaty
I już na celu => ruszamy z Wybrzeże Trip!!
Trasa:
Okolice Międzyzdrojów ... chyba ;)
Góra Gosań 94m.n.p.m.
Pobierowo
Trzęsacz x2
Latarnia Niechorze
Niedziela - spacerro i atrakcje Kołobrzegu ;]
:D
Małe coś przed meczem ;] Kiełby oczywiście już "wyszły" ;)
===============================
W sumie racja :)
Kategoria Rower
Lysá hora (CZ) + Równica & Orłowa (PL)
-
DST
26.92km
-
Aktywność Wędrówka
Witam ponownie, chyba mnie nogi bolą po weekendzie - nie mam pojęcia dlaczego :D Genezy znowu braknie gdyż o tym że jedziemy na górkowniki dowiedziałem się w sobotę rano :) Nawet dylematu nie było, pogoda dobra to czemu by nie. Cel? no były ze trzy => stanęło a jak że - na najwyższym :D
Wyjazd o 6.40 i torpeda Łukasza strzałą na Czechy przez 2 tanksztele i Cieszyn. Czechów oczywiście mało co pamiętam bo się mi drzymneło :D
Sam szlak hmmm stromy, początkowo mocno się zastawiałem po co mi to, od razu na ok 2 kilometrze mały kryzys się trafił ;/ Udało się go opanować i dość sprawnie dociekamy na szczyt. Atrakcje => nie wiem czy Pani po mnie krzyczała czy pytała czy co? Ale chyba zdziwiona co koleś na szlaku robi z piwem w jednej i ćmiku w drugiej łapie :D Nie paniemaju co ona fanzoliła ale z uśmiechem to chyba oki ;] Na szczycie popas i kombinowanie jak tu wrócić bo weny nie było na kolejne podejścia ;/ Zeszliśmy się w miarę szybkim odcinkiem gdyż podchwyciłem temat Równicy. Przy aucie w okolicach godz. 13 i jazda na Ustroń :)
Ogólny widok trasy:
Czechy:
Pierwszy znaczek
Polanka - zdjęcie oczywiście wypłaszczone ;]
Taki uroczy "domek" a Łukasz z Filipem pogardzili pitt stopem :D
Widoczek na nasz szlak
Cel już blisko :)
i góra :)
Widoczek na Babią Górę, Pilsko ... i Pepików :D
I nazot
Do auta i wracamy do Polski. Oczywiście zaś na Czechach film urwany - senność :D Budze się w Ustroniu, ogarniamy Żabkę i na górę. Równica zawsze mi uciekała, bardzo skomercjalizowany szczyt - ale mam ją już z głowy, góra Żar ino została.
--------------------------------
Tym razem i my po łatwości, wjazd autem, bezpłatny parking za 8 zł i fru na górę. Po 15 minutach zdobywamy Równice :D i decydujemy się jeszcze atakować Orłową. Godzina młoda a i chmury burzowe zaczęły jakoś uciekać od nas wiec czemu nie :) Szlak spacerowy, Orłowa doopy nie urwała, powrót lekko przekombinowany ale grunt że jakaś pętla wyszła ;]
Mi sie podobało, grunt że pogoda wytrzymała, teraz morze potem Fatra ;]
Polska:
Ustroń z burzą w tle.
Widok z Orłowej
Do auta zamiast granią se iść zeszliśmy na sam dół żeby tak czy siak tą Równice z doły zdobyć :D - zamierzone jak po byku :D
Wiadomo - postój Goczałkowice być musiał bo by nam kierowca umarł z głodu :D
================================
============================
========================
Dziś wygrały Harnasie :))
==========================
Choć swoją drogą polewy by nie było bez dzieci :D
- Łysa Góra - (cz. Lysá hora, ciesz. Gigula, niem. Lysa – Berg, Kahlberg; 1324 m n.p.m.) – najwyższy szczyt pasma Beskidu Morawsko-Śląskiego i jednocześnie najwyższa góra Śląska Cieszyńskiego.
Wyjazd o 6.40 i torpeda Łukasza strzałą na Czechy przez 2 tanksztele i Cieszyn. Czechów oczywiście mało co pamiętam bo się mi drzymneło :D
Sam szlak hmmm stromy, początkowo mocno się zastawiałem po co mi to, od razu na ok 2 kilometrze mały kryzys się trafił ;/ Udało się go opanować i dość sprawnie dociekamy na szczyt. Atrakcje => nie wiem czy Pani po mnie krzyczała czy pytała czy co? Ale chyba zdziwiona co koleś na szlaku robi z piwem w jednej i ćmiku w drugiej łapie :D Nie paniemaju co ona fanzoliła ale z uśmiechem to chyba oki ;] Na szczycie popas i kombinowanie jak tu wrócić bo weny nie było na kolejne podejścia ;/ Zeszliśmy się w miarę szybkim odcinkiem gdyż podchwyciłem temat Równicy. Przy aucie w okolicach godz. 13 i jazda na Ustroń :)
Ogólny widok trasy:
Czechy:
Pierwszy znaczek
Polanka - zdjęcie oczywiście wypłaszczone ;]
Taki uroczy "domek" a Łukasz z Filipem pogardzili pitt stopem :D
Widoczek na nasz szlak
Cel już blisko :)
i góra :)
Widoczek na Babią Górę, Pilsko ... i Pepików :D
I nazot
Do auta i wracamy do Polski. Oczywiście zaś na Czechach film urwany - senność :D Budze się w Ustroniu, ogarniamy Żabkę i na górę. Równica zawsze mi uciekała, bardzo skomercjalizowany szczyt - ale mam ją już z głowy, góra Żar ino została.
--------------------------------
Tym razem i my po łatwości, wjazd autem, bezpłatny parking za 8 zł i fru na górę. Po 15 minutach zdobywamy Równice :D i decydujemy się jeszcze atakować Orłową. Godzina młoda a i chmury burzowe zaczęły jakoś uciekać od nas wiec czemu nie :) Szlak spacerowy, Orłowa doopy nie urwała, powrót lekko przekombinowany ale grunt że jakaś pętla wyszła ;]
- Równica – szczyt górski o wysokości 885 m n.p.m.[1] w odgałęzieniu Pasma Wiślańskiego w Beskidzie Śląskim położony pomiędzy dolinami Wisły i Brennicy.
- Orłowa (813 m n.p.m.) - góra w Beskidzie Śląskim, w północnej części Pasma Równicy.
Mi sie podobało, grunt że pogoda wytrzymała, teraz morze potem Fatra ;]
Polska:
Ustroń z burzą w tle.
Widok z Orłowej
Do auta zamiast granią se iść zeszliśmy na sam dół żeby tak czy siak tą Równice z doły zdobyć :D - zamierzone jak po byku :D
Wiadomo - postój Goczałkowice być musiał bo by nam kierowca umarł z głodu :D
================================
============================
========================
Dziś wygrały Harnasie :))
==========================
Choć swoją drogą polewy by nie było bez dzieci :D
Kategoria Góry
Na domek pośrodku niczego
-
DST
85.45km
-
Czas
04:02
-
VAVG
21.19km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
No jak odpoczywam grzecznie mhmmm :D ale teraz basta, we wtorek teren i styka, relaksing przed urlopem ;] Rower planowo zobaczę dopiero w czwartek przy myciu i smarowaniu na morze :)
Ale w sobotę się jeszcze trochę chciało :) miało być Chechło, był pomysł na Kraków wyszły Suszec i lasy w okolicach Palowic ;]
Trasa:
Motywacja, motywacją - o godzinie 10 zjawiam się pod panoramą gdzie czeka Filip i jedziemy w kierunku Łazisk. Całkiem ładna hałda tam swoją drogą :) potem poprzez płyty betonowe, jakieś wioski, kąsek terenu (i jeden pitt stop :P) docieramy do hałdy w Suszcu => ta akurat okropna jest
============================
Łaziska
Cel nr 1
Cel nr. 2
Widoczek na powrocie
Zakończenie dnia ponownie na Przodowników :)
================================
ołłłłłł jeeee
Kategoria Rower