Czeski debiut (1082m n.p.m.) Kropki
-
Teren
22.77km
-
Aktywność Wędrówka
Sobota, 11 grudnia 2021 | dodano: 12.12.2021
Na początek smutne podsumowanie powitałki. Niestety, kot dostał leki które średnio pomagały, więc planowaną piątkową wizytę musiałem przełożyć na środowe popołudnie. Jak wróciłem z pracy to kot praktycznie ledwo zipiał O_o. Mój weterynarz ma czynne do 17:00, więc o pomoc poprosiłem Marzenę i Łukasza, których to kotolog jest czynny całą dobę. Tym razem już wiedziałem że jest źle, bo futro nawet nie protestowało przed transportem :/. Złapałem co łapłem, i rura do przychodni na Brynów. Diagnoza? ...
... najgorsza z możliwych - białaczka. Co niestety przy wynikach krwi od Majki, mogło oznaczać tylko jedno :( . Szok dla wszystkich - kot dwa i pół roku i wyrok.
Mogłem ją oczywiście od razu uspać, ale byłoby to nie fair w stosunku do Magdy, Łukasza i Marzeny. Dopłaciłem więc za mocny steryd i mając jeszcze nadzieje że coś magicznie się zmieni, wróciliśmy na Piotrowice => na wódkę, bo co nam zostało? Żeby nie było oczywiście do pracy następnego dnia nie szedłem - urlop i miłe słowa od Kierownika. Jak zawsze szanuję go w opór, zresztą tak samo, jak Anię która to Majkę znalazła w Bielsku. Do samego końca ją informowałem co się dzieje, i nawet pomimo tego że od dwóch lat jej na oczy nie widziała, to była w stanie wysłać mi pieniądze na leczenie O_o. Oczywiście obeszło się bez tego, ale takich ludzi już praktycznie nie ma!
Poranek, i szybko do kota. Jak wczoraj miała temperaturę na poziomie 40,6 stopni (na początku leczenia miała 40.2, następnego 39.6) Celsjusza, to dziś miała pewno powyżej 41 =_=. Wyszedłem więc na szybki, samotny spacer, oswoiłem się z myślą, zadzwoniłem jeszcze do mojego weterynarza (niestety, na samym wstępie mi powiedział że przy jej wynikach z białaczką mam co jej nie męczyć jak ją kocham), poleżałem się z nią trochę na łóżku, i ostatnia droga. Zimno było, ale pokazałem jej jeszcze trochę Brynowa - co mogło się przecież stać? Grypa? XD.
W przechodni nawet się nie bawiłem w dodatkowe badania, tylko od razu stwierdziłem że usypiamy. Majka już była bez życia (jak widać powyżej) i ku mojemu zaskoczeniu, po podpisaniu "eutanazji" Pani Doktur stwierdziła że dziękuję, przykro mi, i do widzenia. Jakie kurwa do widzenia??? Ja nie jestem jak jakieś Janusze i Grażyny - idę oczywiście z nią!! Schodami w dół, zastrzyk (mega szybko poszło), schodami do góry, i praktycznie prosto na spotkanie z Gochą i Marshallem. Praktycznie, bo z tego wszystkiego ... zapomniałem zapłacić xD.
Ogarnięte jednak zostało wszystko, a czy kot miał dobry dom - to nie mnie oceniać. Niech teraz grzeje kolana mojej babci, ona zawsze narzekała że marzną :DDDD. Jeszcze tylko muszę napisać w ramach rozgrzeszenia, że była malutka szansa żeby Majka ciągle była z nami. Transplantacja krwi, co około (kiedy się krew zużyję) plus minus 3 tygodnie - cena? Pomiędzy 800 a 1000zł za dawkę. Płacilibyśmy, jak by to mogło cokolwiek pomóc na dłuższą metę. Nie mogło, a za bardzo kochałem tego stwora żeby ją męczyć i narażać na takie stresy.
I wujek Trollking się nie martwi - my wiemy co w takiej sytuacji trzeba zrobić ;).
=============
A co do genezy wyjazdu to tym razem na szybko, bo tak też się zresztą wczoraj umówiliśmy. Magda na popołudniową zmianę, a mi trochę średnio było na rękę siedzieć cały dzień sam w domu =_=.
Bardziej może ciekawić tym razem środek transportu. Szalejącą inflacja w połączeniu z faktem, że kolega który w lipcu kupił Fiata i nie mógł się do niego kompletnie przyzwyczaić, sprzedał mi go w okazyjnej cenie => i tak, niecały miesiąc temu, stałem się właścicielem popularnej "kropki" :].
Mogłem ją oczywiście od razu uspać, ale byłoby to nie fair w stosunku do Magdy, Łukasza i Marzeny. Dopłaciłem więc za mocny steryd i mając jeszcze nadzieje że coś magicznie się zmieni, wróciliśmy na Piotrowice => na wódkę, bo co nam zostało? Żeby nie było oczywiście do pracy następnego dnia nie szedłem - urlop i miłe słowa od Kierownika. Jak zawsze szanuję go w opór, zresztą tak samo, jak Anię która to Majkę znalazła w Bielsku. Do samego końca ją informowałem co się dzieje, i nawet pomimo tego że od dwóch lat jej na oczy nie widziała, to była w stanie wysłać mi pieniądze na leczenie O_o. Oczywiście obeszło się bez tego, ale takich ludzi już praktycznie nie ma!
Poranek, i szybko do kota. Jak wczoraj miała temperaturę na poziomie 40,6 stopni (na początku leczenia miała 40.2, następnego 39.6) Celsjusza, to dziś miała pewno powyżej 41 =_=. Wyszedłem więc na szybki, samotny spacer, oswoiłem się z myślą, zadzwoniłem jeszcze do mojego weterynarza (niestety, na samym wstępie mi powiedział że przy jej wynikach z białaczką mam co jej nie męczyć jak ją kocham), poleżałem się z nią trochę na łóżku, i ostatnia droga. Zimno było, ale pokazałem jej jeszcze trochę Brynowa - co mogło się przecież stać? Grypa? XD.
W przechodni nawet się nie bawiłem w dodatkowe badania, tylko od razu stwierdziłem że usypiamy. Majka już była bez życia (jak widać powyżej) i ku mojemu zaskoczeniu, po podpisaniu "eutanazji" Pani Doktur stwierdziła że dziękuję, przykro mi, i do widzenia. Jakie kurwa do widzenia??? Ja nie jestem jak jakieś Janusze i Grażyny - idę oczywiście z nią!! Schodami w dół, zastrzyk (mega szybko poszło), schodami do góry, i praktycznie prosto na spotkanie z Gochą i Marshallem. Praktycznie, bo z tego wszystkiego ... zapomniałem zapłacić xD.
Ogarnięte jednak zostało wszystko, a czy kot miał dobry dom - to nie mnie oceniać. Niech teraz grzeje kolana mojej babci, ona zawsze narzekała że marzną :DDDD. Jeszcze tylko muszę napisać w ramach rozgrzeszenia, że była malutka szansa żeby Majka ciągle była z nami. Transplantacja krwi, co około (kiedy się krew zużyję) plus minus 3 tygodnie - cena? Pomiędzy 800 a 1000zł za dawkę. Płacilibyśmy, jak by to mogło cokolwiek pomóc na dłuższą metę. Nie mogło, a za bardzo kochałem tego stwora żeby ją męczyć i narażać na takie stresy.
I wujek Trollking się nie martwi - my wiemy co w takiej sytuacji trzeba zrobić ;).
=============
A co do genezy wyjazdu to tym razem na szybko, bo tak też się zresztą wczoraj umówiliśmy. Magda na popołudniową zmianę, a mi trochę średnio było na rękę siedzieć cały dzień sam w domu =_=.
Bardziej może ciekawić tym razem środek transportu. Szalejącą inflacja w połączeniu z faktem, że kolega który w lipcu kupił Fiata i nie mógł się do niego kompletnie przyzwyczaić, sprzedał mi go w okazyjnej cenie => i tak, niecały miesiąc temu, stałem się właścicielem popularnej "kropki" :].
Uważać więc na te tablice rejestracyjne na drodze :P. Listek (po koledze) se jednak zostawię jeszcze na jakiś czas :PP.
Rozpisałem się na wstępie dość mocno, ale na całe szczęście, ze szlakiem właściwym będzie tym razem krócej => bo to był po prostu spacer po lesie xD. Nieznamy tych rejonów, to nie widzieliśmy też co nas czeka heh. A punktów gdzie można było jakieś widoki pooglądać (na które to nawet pogoda nie pozwoliła) były może ze trzy xD. O, na przykład takie:
Parę szczytów zaliczonych i to ponad 22km meldujemy się na parkingu. Powrót, i na pizzę ^_^.
Trasa:
Fotki:
Początek szlaku ...
... i 10km takiej trasy ಠ ͜ʖ ಠ
A tu już fajniej - dobrze że Łukasz miał stuptuty heh
Pozdro dla Babiego xD ...
... i też dla drzewa ¯\_ಠ_ಠ_/¯
Idziemy dalej ^_^ ...
... i w mrok xD
Choć tragedii nie było :)
I najwyższy punkt wycieczki: ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
Zejście ...
... a na końcu, to już gonitwa za Łukaszem i do auta ;)
Szlak zero-chmielny - czyli taki inny xD
========
Śmiecha oczywiście brak, ale wrócą, tak samo jak nowy /ᐠ。ꞈ。ᐟ\. W piątek z Łukaszem zdezynfekowaliśmy wszystko po Majce, a w niedzielę wysprzątaliśmy prawie (jutro dokończymy) całe mieszkanie z Magdą => trzeba być przygotowany (myślę że do końca roku ogarniemy) na nową lokatorkę ;). Choć Majki pewno długo nie zapomnę ... bo to był kot, z grupy tych genialnych :-/.
Kategoria Góry
komentarze
Roadrunner1984 | 21:56 piątek, 17 grudnia 2021 | linkuj
Dobra robota. Dobry z Ciebie Człek.
Fajnie duzo śniegu daje super klimat ale bez czapki brrr
Fajnie duzo śniegu daje super klimat ale bez czapki brrr
kasik | 07:04 poniedziałek, 13 grudnia 2021 | linkuj
:(((( smutno
szkoda kitku :( ale lepiej tak niż by się męczył....
szkoda kitku :( ale lepiej tak niż by się męczył....
Kuzyn | 22:36 niedziela, 12 grudnia 2021 | linkuj
No dość smutna historia na początek. Bardzo mi przykro Kuzynostre. Spacer natomiast już w lepszych klimatach. Aż zatęskniłem za takowymi ;-) A drzewo świetne, może to jakieś nowoczesne drzewo? Z ładowaniem indukcyjnym? :-P
Trollking | 22:10 niedziela, 12 grudnia 2021 | linkuj
Dziękuję, że mnie mentalnie przygotowałeś na ten wpis sms-ami. I dziękuję, że wiesz, co robić! Dlatego mimo wszystko umieszczę tu wesołą emotkę, bo kot był genialny (nie poznałem, a wiem), życie miał genialne u kochającego opiekuna i wszystko to, na co czworonóg zasługuje pomnożone przez milion. Więc wiem, że następcy już sobie moszczą pazurki na kolanach :)
Łukasz | 20:55 niedziela, 12 grudnia 2021 | linkuj
No smutny to był wpis, ale cóż zrobić. Kitków szukających domu nie brakuje, więc na pewno jakiś szczesciarz będzie wdzięczny. A co do wyjazdu, no pospacerowaliśmy sobie po lesie;) Bardzo chętnie "potestuję" jeszcze jak się sprawuje kropa z dowożeniem na inne szlaki:D
Mazia | 20:44 niedziela, 12 grudnia 2021 | linkuj
No i znów się poryczałam ;(
Majka lepszego domu nie mogła sobie wymarzyć i to jest najważniejsze. Teraz patrząc z kolan babci na pewno się cieszy, że następne kitku będzie takim szczęściarzem jak ona :) Także czekamy na nowego lokatora :)
Wyjazd się przydał przewietrzyć głowę. Widokowo może nie było, ale akurat nie o to chodziło, a i tak się przytrafiła ciekawostka w postaci lewitującego drzewa :) Ciekawe co tam się wydarzyło?!
Komentuj
Majka lepszego domu nie mogła sobie wymarzyć i to jest najważniejsze. Teraz patrząc z kolan babci na pewno się cieszy, że następne kitku będzie takim szczęściarzem jak ona :) Także czekamy na nowego lokatora :)
Wyjazd się przydał przewietrzyć głowę. Widokowo może nie było, ale akurat nie o to chodziło, a i tak się przytrafiła ciekawostka w postaci lewitującego drzewa :) Ciekawe co tam się wydarzyło?!