TyŁy
-
DST
59.35km
-
Czas
02:51
-
VAVG
20.82km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
A raczej trochę na odwrót, bo była pierw Ły(sina), a dopiero później Ty(chy). Tytuł ŁyTy byłby jednak bez sensu, więc niech będzie tak jak jest :-P
Po tygodniu w którym pogoda była w miarę zrównoważona, czyli było albo źle ... albo mega źle, nastąpiła sobota przy której już koło czwartku zacząłem umawiać się z Filipem na jakieś kręcenie. Były plany na Lubliniec, były również plany rybnickie, ale po pobudce po 7:00 rano, gdzie jak Filip słusznie zauważył termometr zapukał do okna i poprosił o wejście do środka, stwierdziliśmy że najlepiej będzie umówić się o godzinie 11:30 pod Drewutnią i uderzyć na jeziorko Łysina w Bieruniu :)
Jak postanowiliśmy tak zrealizowaliśmy i po chwili rozmowy uderzyliśmy duktami leśnymi (przy temperaturze w granicach trzech kresek poniżej zera) w kierunku Murek. Tam po chwili postoju na sklep, klasyczną drogą dotarliśmy do naszego celu. I tu chodź mnie znacie i wiecie że raczej nie marudzę na wiatr, to o ile w Katowicach nie było go praktycznie wcale, to na końcu i w sumie początku trasy na Tychy dawał nam mocno po "gwizdku". W sumie plan na Oświęcim byłby o niebo lepszy, bo byśmy jechali z wiatrem w plecy. No nic, nieważne, lepiej oberwać z wmordewindu xD
W takich oto kapitalnych warunkach atmosferycznych dotarliśmy do Tychów, a następnie wróciliśmy się do Zamościa, coby zdublować odcinek leśny na którym o ile nie przestało wiać, to doszedł jeszcze opad śnieżny xD
Na początku Ochojca nastąpiło rozdzielenie (Dzięki Filip za wyciągnięcie z domu) i każdy pojechał w swoją stronę :-) Ja wróciłem sobie spokojnie przez Jankego, następnie na garaż, później chwila w domu, po czym "uderzyłem" pierw na kebaba na Załęże, a następnie do Łukasza na wódeczkę :-P
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1236290084
Fotki:
Drewutnia i miejsce startowe ;]
Hamerla, Krossiwo aż się obaliło z wrażenia :P
Cel
W Tychach klasycznie ;/
Końcówka w klimacie śliskim xDD
A po wysiłku, nagroda się należy :)))
=======================================
W niedzielę natomiast myślałem że po wódeczce alkomat oszaleję, ale jednak z rana wskazał ino 0.32 w skali Beauforta, więc niby rower byłby wskazany, zwłaszcza że temperatura była powyżej zera. I to grubo! No ale jednak umówiłem się z Siostrą na spacer z psem. Takowy się odbył i na całe szczęście się skończył - na końcówce prawie zdechłem xD
Prognoza na najbliższe dni zapowiada się uroczo, deszcze gonią ... kolejne deszcze. Ale to nawet spoko, odpocznę od katowania nóg i alkoholu :D
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1236797031
Fotka z zachodu na hałdzie ;]
=========================================
Co do podsumowania listopada ... to kiszka (:P) ale przynajmniej zostało trochę MB, które mogłem wykorzystać i powymieniać zdjęcia z PBS-owych (ze 135 zostało 52 ;]) na "normalne" ;] Jakoś na dłuższą metę nie ufam tej stronce ;)
Rowerowo wyszła tragedia, ale jak każdy widział, warunki do jazdy były mocno takie se. Nadrobiłem za to kilometry (górki robiły swoje) butne => dobre i tyle :)
====================================
XDDD
Kategoria Rower
komentarze
Trollking | 20:14 poniedziałek, 3 grudnia 2018 | linkuj
Cóż, nawet Rosjanie, ludzie zdecydowanie wykształceni pod tym względem, popełniają błędy :)
Trollking | 19:19 poniedziałek, 3 grudnia 2018 | linkuj
Fota z psem rządzi, bóg Ra widocznie był tego dnia w dobrym humorze :)
Na pewno jacyś amerykańscy naukowcy potwierdzili, że piwo to nie alkohol, a ja nie mam zamiaru dyskutować z autorytetami :)
Na pewno jacyś amerykańscy naukowcy potwierdzili, że piwo to nie alkohol, a ja nie mam zamiaru dyskutować z autorytetami :)
Gocha | 15:32 poniedziałek, 3 grudnia 2018 | linkuj
A zachód był w deche...nikt nie pisze ze zachód był w deche....i nogi sie troche popsuły ...napewno nie przez żubry xD
Kuzyn | 10:37 poniedziałek, 3 grudnia 2018 | linkuj
Ładnie Kuzynostre, ale najładniejsze to ten kebab i ta wódeczka :) Mi chyba by się nie chciało po śniegu zapierdalać rowerem, ale ten kebab i wódeczka....? Chyba trzeba jakiś trio na Kato uszykować
Komentuj